Skocz do zawartości

OpenYourMind

  • wpisów
    15
  • komentarzy
    53
  • wyświetleń
    9142

Co widać i czego nie widać


Enemy

2390 wyświetleń

blog-0403336001441542480.jpg„Co widać i czego nie widać” to tytuł wybitnego dzieła, niemniej wybitnego francuskiego ekonomisty Frederica Bastiata. Ten felieton jednak nie będzie odnosił się tylko do samej ekonomii. Od Bastiata zacznę ze względu na jego wyjątkowo błyskotliwą metaforę przedstawiającą większość ekonomicznych mitów znanych człowiekowi.

 

Tą metaforą jest tzw. mit zbitej szyby, w klasycznym ujęciu wygląda on tak:

Pewien chuligan wybija szybę w piekarni i ucieka. Wściekły piekarz wybiega na zewnątrz, ale gagatkowi udaje się uciec. Zbiera się tłum gapiów, którzy z początku współczują piekarzowi straty szyby. Ale po chwili ktoś z tłumu zwraca uwagę, że w sumie nie stało się tak źle, bo przecież będzie to oznaczało zarobek dla szklarza. Zarobione pieniądze szklarz wyda u kogoś innego, ten u kogoś innego i tak ożywi się lokalna gospodarka. A więc chuligan zrobił dobrze, im więcej zbitych szyb tym lepiej (bo w końcu szklarze muszą na czymś zarabiać), dla lepszego rozwoju gospodarczego trzeba zacząć wszystko rozwalać, najlepiej całe miasto...... yyy zaraz, coś tu chyba jest nie tak?

 

Błąd w myśleniu polega na patrzeniu jedynie na to co widać, przy jednoczesnym lekceważeniu tego czego nie widać, na pierwszy rzut oka. Zbita szyba oznacza zarobek dla szklarza – to widać. Nie widać natomiast straty krawca. Jakiego znowu krawca? Przecież w tej historii nie było o nim mowy. Otóż tak się składa że piekarz chciał tego dnia zamówić nowy garnitur, niestety jednak przez wybryk chuligana pieniądze musiał wydać na nową szybę. Tak więc zysk szklarza = strata krawca. Zbita szyba nie pobudziła gospodarki, po prostu pieniądze przeszły z jednych rąk do drugich, a społeczeństwo zostało bezpowrotnie pozbawione jednego dobra, czyli całej szyby. Trudno uwierzyć, ale takie błędne myślenie nadal głęboko siedzi w ludzkich umysłach. Ilekroć kończą się powodzie albo jakieś konflikty zbrojne, wiele osób podnieca się rozwojem sektora budowlanego nie zdając sobie sprawy, że to jednocześnie strata dla innych sektorów w gospodarce.

 

Jeszcze ciekawszym przykładem metafory zbitej szyby są organizowane przez rząd programy robót publicznych. Na pierwszy rzut wygląda to tak: "państwo tworzy miejsca pracy" i ludziom się to podoba. Jednak zapomina się o tym, że tego typu programy obciążają społeczeństwo koniecznością podwyższenia podatków lub zwiększeniem inflacji. Gdyby te pieniądze pozostały w rękach obywateli wydaliby je na inne dobra i usługi, tym samym powodując wzrost zatrudnienia w innych branżach. A więc rząd nie tworzy nowych miejsc pracy a tylko przenosi je z jednych gałęzi gospodarki do innych, jednocześnie obciążając podatnika.

 

 

Oszczędności to samo zuo?

 

Innym znanym ekonomicznym mitem, jest zamach na oszczędności. „PIENIĄDZE KISZĄ SIĘ BEZCZELNIE NA KONTACH I NIE PRACUJĄ „ tak zakrzyczy niejeden oburzony. Widzi pieniądze u ludzi znacznie bogatszych od siebie, i wyobraża sobie, co on by za nie kupił. Nie widzi natomiast że oszczędności = inwestycje. Jak? Zacznijmy od pytania retorycznego: Czy naprawdę sądzisz czytelniku (lub czytelniczko) że gdyby pieniądze na koncie oszczędnościowym lub lokacie „nie pracowały” to bank płaciłby Ci od nich odsetki? Gdybym był prezesem dużego banku to bym się chyba obraził. Bo banki można oskarżać o różne rzeczy, manipulowanie ludźmi, dodrukowywanie pieniędzy, malwersacje finansowe, no ale żeby oskarżać bank o bycie instytucją charytatywną, płacącą Ci tylko za to, że trzymasz w niej pieniądze, to już grube przegięcie!!! Otóż pieniądze na kontach się nie kiszą. Bank przeznacza je na kredytowanie. Oprocentowanie kredytów jest rzecz jasna większe niż oprocentowanie depozytów, różnica czyli marża to zarobek dla banku. Oczywiście bank podejmuje niekiedy także inne inwestycje. W każdym razie posiadacz konta w banku dostaje część zysku z inwestycji, mniejszą część, ale też jednocześnie nie podejmuje żadnego ryzyka inwestycyjnego, to bierze na siebie bank, który zgarnia resztę.

 

Jednak oszczędności można trzymać nie tylko w banku. Wzrost oszczędności w społeczeństwie sam w sobie powoduje wzrost inwestycji poprzez dwa silne sygnały dla przedsiębiorców:

1. Oszczędzanie to nic innego jak odsunięcie konsumpcji w czasie – a więc przedsiębiorcy wiedzą, że należy w mniejszych stopniu inwestować w dobra konsumpcyjne, a w większym w dobra kapitałowe, długofalowe inwestycje

2. Wzrost oszczędności oznacza zmniejszenie się tzw. preferencji czasowej (miary tego, w jakim stopniu aktualna satysfakcja jest bardziej pożądana od takiej samej satysfakcji w przyszłości) co prowadzi do rynkowego obniżenia się stóp procentowych, przedsiębiorcy i inni inwestorzy uzyskują zatem dostęp do tańszych kredytów

 

 

Te przeklęte maszyny

 

Popularnym ekonomicznym mitem jest także mit technologicznego bezrobocia. Od początków rewolucji przemysłowej z początku XIX wieku ludzie z przerażeniem obserwują postęp technologiczny, rzekomo skazujący nas na bezrobocie. Jednak przez ten czas liczba ludności na świecie zwiększyła się niemal 7-dmio krotnie, a postęp technologiczny był ogromny. Skoro zatem „maszyny zabierają nam pracę” to jakim cudem bezrobocie już dawno nie przekroczyło 90%? Mit ten oczywiście również polega na patrzeniu jedynie na to co widać. Przedsiębiorca wprowadza nowe rozwiązanie technologiczne i zmniejsza tym samym zatrudnienie – to widać. Natomiast nie widać od razu tego, że jednocześnie powstają nowe miejsce pracy. Po pierwsze maszyny same się nie zbudują, potrzeba nowych pracowników. Po drugie nowe technologie oznaczają obniżenie się kosztów produkcji. Przedsiębiorca zarabia dodatkowe pieniądze, które może wydać na rozwój swojej firmy zatrudniając nowych ludzi lub wydać je na swoje potrzeby, tym samym pośrednio stwarzając miejsca pracy w innych branżach, bo ktoś te zegarki, samochody, czy ubrania które on kupi musi produkować. Może również odłożyć środki jako oszczędności, wówczas zostaną one zainwestowane w taki sposób jak opisywałem wcześniej. Jeśli wyda pieniądze za granicą, wrócą one do kraju, ponieważ import i eksport dążą do równowagi. Jednak to jeszcze nie wszystko. Rozszerzenie produkcji i obniżenie jej kosztów na skutek rozwoju technologii (które zostaje także podłapane przez konkurencję) prowadzi do obniżenia się ceny produktu. Z tego względu wzrasta na niego popyt, dana branża się rozwija i potrzeba nowych ludzi do pracy. A nawet jeśli niższa cena dobra nie skutkuje wzrostem popytu (czasem tak bywa, zależy o jakim produkcie mówimy) to konsumenci uzyskując dostęp do tańszego produktu zyskują nowe oszczędności, które w jaki sposób by nie były wydane stwarzają nowe miejsca pracy po dokładnie tym samym schemacie jak z oszczędnościami przedsiębiorcy.

 

 

Co widać i czego nie widać z życiu codziennym?

 

Miało nie być tylko o ekonomii, będzie więc o życiu. Nieraz słyszymy zdumienie ludzi „czemu ten człowiek popełnił samobójstwo przecież miał wszystko?”. Tymczasem ludzie widzieli go jak jeździł drogim samochodem, chodził z ładna żoną za rączkę i ładnymi, zdrowymi dziećmi. Nikt nie widział jednak jak zgrzytał zębami po nocach, spał po 2-3 godzinny dziennie, czy często sięgał do kieliszka, gdy nikt nie patrzył. Czemu? Może miał długi, może czekał go proces o poważne przestępstwo, może jego małżeństwo było do dupy, a ciągnął je ze względu na dzieci? Mógł mieć równie dobrze tysiąc różnych problemów, których nie widać na pierwszy rzut oka.

 

I tak jest z każdą dziedziną życia. Prawda nie zawsze jest prosta, czasem trzeba zajrzeć głębiej. W psychologii wyróżnia coś takiego jak efekt aureoli, czyli tendencja do automatycznego, pozytywnego (efekt Galatei, efekt nimbu, anielski efekt halo) lub negatywnego (efekt Golema, szatański efekt halo) przypisywania cech osobowościowych na podstawie pozytywnego lub negatywnego wrażenia. Przykładowo widząc piękną kobietę, twój mózg automatycznie przypisuje jej pozostałe pozytywne cechy, co później może okazać się być delikatnie mówiąc pomyłką :)

  • Like 11

3 komentarze


Rekomendowane komentarze

Twój post daje sporo do myślenia. A co to twojego ostatniego zdania to zgodzę się z tobą w stu procentach. :D A wiem co mówię bo sam się raz przekonałem o tym na własnej skórze. ;)

Odnośnik do komentarza

Twój post daje sporo do myślenia. A co to twojego ostatniego zdania to zgodzę się z tobą w stu procentach. :D A wiem co mówię bo sam się raz przekonałem o tym na własnej skórze. ;)

Odnośnik do komentarza
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.