Skocz do zawartości
  • wpisy
    2
  • komentarze
    3
  • wyświetleń
    224467

Jątrzenie w umyśle


Damianut

2389 wyświetleń

Jątrzenie w umyśle.


Teksty "duchowe", wiedza alternatywna, czakramy, meridiany, aura, krokodyle, pola energetyczne... to wszystko zaczyna mnie już nużyć. Kanały energetyczne - z czego są one zrobione, czy są częścią ciała? Jeśli nie, to jak są z nami połączone i wpływają na to co jest w ciele? Czakramy - podobnie. Czy twórcy tych koncepcji w ogóle próbowali je udowodnić? Jak tu z nimi dyskutować? Jaka byłaby metoda badania tych zjawisk. Ja nie jestem uprzedzony w tym temacie i chciałbym przeprowadzić doświadczenia, jako człowiek, który nie wie; a nie jako racjonalista, które próbuje ludzi poszukujących nowych metod leczenia i wpływania na rzeczywistość poniżyć. Ale czy ludzie w to wierzący rzeczywiście chcą sprawdzić, czy przypadkiem nie dali się wrobić? 


Pozytywne myślenie, czyszczenie umysłu, kierowanie świadomości na ciało, dążenie do oświecenia, podmienianie myśli, wmawianie sobie tego, co chce się osiągnąć, uspokajanie siebie metodami relaksacyjnymi w chwili, gdy chcę kogoś zniszczyć za to co mi zrobił... To dla mnie jątrzenie w umyśle, które wyczerpuje nerwowo człowieka. Po długim czasie stosowania takich metod można się wymęczyć swój układ nerwowy, że wejdziemy w stany depresyjne. Wstanie z łóżka będzie wyzwaniem, jeśli wyjdziemy z domu będziemy szli bez żadnej motywacji, myśli będą pojawiać się i znikać bardzo powoli. Świetnie, ograniczyłem swój myślotok - niedługo będę oświecony.


Z tym oświeceniem to też ciekawe sprawa. Rozumiem, że można być mniej lub bardziej świadomym, zależnie od tego co się spożyło, od warunków zewnętrznych. I czym miałoby być to oświecenie  - utrzymaniem maksymalnej świadomości wszystkiego co się postrzega? Jak organizm miałby to wytrzymać? Co to w ogóle znaczy być bardziej świadomym? Przykładowo gdy jestem w parku mogę skupiać się na przyrodzie i zauważać co raz więcej elementów. Ale gdy mówimy, że ktoś został uświadomiony seksualnie, to tak naprawdę zdobył pewną wiedzę, którą może sobie przedstawiać potem w umyśle. Nie jest tego świadomy ciągle.
Takie nie dające się dowieść teorie i koncepcje mi nie przeszkadzają, dopóki ktoś nie bierze za nie pieniędzy z podatków.


Zamiast zajmować się oświeceniem, wolę zająć się głównie swoim ciałem. Pod wpływem gwałtownych wydarzeń można wpaść w załamanie i siła oparta na umyśle nie pomoże. Zaś wykształcone ciało przez pewien czas jeszcze będzie można wykorzystać.

  • Like 1

2 komentarze


Rekomendowane komentarze

Ostatnio dochodzę do podobnych wniosków związanych z ezoteryką itp. 

Przeczytałem dość sporo na ten temat, jakieś doświadczenia praktyczne mam, co prawda niewielkie

i nie dające się zweryfikować (może to wytwór mojego umysłu). Przez długi okres czasu wgłębiałem się w to,

chciałem osiągnąć w tym temacie coś więcej, chodziłem odrealniony rozkminiając różne tematy

związane z duchowością, aż stosunkowo niedawno, przyszło olśnienie:

Pieprzyć to, im więcej czytam i się zagłębiam w tematach ezopodobnych, tym mniej skupiam się na podstawach, czyli sprawach materialnych,

samorozwoju. 

 

Rozwój umysłu, świadomość -ok, ale nie trzeba wchodzić w tematy ezoteryczne, żeby się rozwijać.

Jest tyle innych rzeczy do przerobienia. 

 

Co do pełnej świadomości, to osoby praktykujące od lat twierdzą, że jest to niemożliwe do osiągnięcia,

że rozwój trwa w nieskończoność. Tylko, czy oświecenie=pełna świadomość? 

Bycie bardziej świadomym, może oznaczać poznawanie mechanizmów wewnętrznych i zewnętrznych,

czyli poznanie jak działasz Ty i jak działa świat. Choć świadomość jest  szerszym pojęciem(nie potrafię go sprecyzować).

 

Myślę, że jest różnica między byciem uważnym , a świadomym (przykład parku to uważność).

Świadomość wyłania się z uważności, bo świadomość przychodzi poprzez  obserwację(R. Steiner uczył 

metody obserwacji która prowadziła do świadomości).

 

Jest jeszcze kwestia wiary, którą poruszyłeś. Wzbudza ona moje wątpliwości. 

Słyszałem niejednokrotnie, że w rozwoju duchowym, nie chodzi o wiarę, tylko 

o pewność, o świadomość, a wielu praktyków ezoteryki, bierze pewne rzeczy na wiarę,

takie podejście nie różni się zbytnio od tego w religii.

 

 

 

 

 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza

Doszedłem do podobnych wniosków i odczuć. Od ezoteryki zawsze intuicyjnie mnie odpychalo. Odrywa od rzeczywistości i zasmieca umysł.

Szybko zainspirowalem się buddyjskim zenem. Z tej filozofii płynie wiele mądrości ale po wnikliwym jej opanowaniu uważam, ze nie można na dluzsza mete operować na tak abstrakcyjnym poziomie ogólności. Zen otworzyl mi oczy na wiele spraw, pomogl ale jego rola już się wyczerpała. Obecnie wglebiam się w rzeczy przyziemne, wczytujac się w literaturę społeczno-psychologiczna, która pozwala mi odkryć siebie i poznać mechanizmy, które mnie ukształtowały (Toksyczny wstyd, Zdradzony przez ojca).  

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.