Trening 3
Witam wszystkich!
Właśnie wróciłem z trzeciego treningu. Od Wtorku jest paskudna pogoda, ciągły deszcz i niska temperatura demotywuje. Do tego po wtorkowym treningu jeszcze moje płuca nie odzyskały sprawności, wszystko napierdala... Ugrzązłem w korku i już miałem zawracać gdyż nienawidzę się spóźniać (zwłaszcza, gdy jestem nowy w jakiejś grupie), oszukując siebie jak zwykle: "wrócę do domu, wezme kąpielówki i pójdę na basen". Ale pomyślałem od razu o kacu moralnym jaki miałem za każdym razem, kiedy opuszczałem treningi w przeszłości. I wiem co później się dzieje - równia pochyła. Naszedł mnie jednak taki przypływ motywacji - chuj, jadę dalej, przycisnę gaz na prostej, dojadę. Jakiś magicznym cudem korek się trochę przerzedził no i dojechałem na czas - trening się jeszcze nie zaczął.
Wszedłem na salę wtedy kiedy skończyło się Taekwondo. Moje uszy zwróciły się w kierunku podniesionego głosu trenera i taka oto konwersacja:
Trener - (bardzo stanowczo) Proszę panią, proszę pogadać z chłopcami bo naprawdę szkoda mojego i ich czasu.
Madka - Ale o co chodzi?
T - Proszę panią, chłopcy kompletnie nie robią tego co się do nich mówi. Stoją i ze sobą rozmawiają. Inne dzieci kiedy robią skakankę czy kładą się na matę oni nie robią kompletnie nic.
M - Ale proszę zrozumieć, oni mają 5 i 6 lat dopiero.
T - Rozumiem, jednak mamy tu dużo 5 i 6 latków i dzieci ćwiczą i dają z siebie wszystko. Chłopcy są tylko sobą zainteresowani a nie tym co się do nich mówi.
M - Ale to rodzeństwo jest, oni są zżyci ze sobą.
T - Rozumiem, ale tak jak powiedziałem. Takie zajęcia nie mają sensu jeśli nie ćwiczą z resztą grupy, prosze nie tracić mojego czasu i szkoda naprawdę, żeby chłopcy tu się męczyli.
M - (kompletna zmiana z defensywy na ofensywę) Proszę pana, nie podoba mi się ton jakim pan do mnie mówi. Chłopcy będą chodzić na zajęcia.
T - Dobrze, mogą chodzić, ale nie tutaj. Nie ma z nimi kontaktu, robią co chcą, nie słuchają się.
M - A pan w ogóle ma jakieś wykształcenie pedagogiczne? Bo chyba nie sądzę.
T - Tak mam. Między innymi uprawnienia trenerskie do wszystkich grup wiekowych i X lat doświadczenia w sporcie.
M - No chyba nie widzę, skoro nie potrafi pan pięciolatka zmotywować do treningu.
T - (spokojnie, widać stoicką wytrenowaną psychę) Nie mam zamiaru z panią rozmawiać w taki sposób. Proszę porozmawiać z dziećmi albo wypisać ich z zajęć. Sprawdzę to na następnym treningu. Żegnam
Skąd my to kurwa znamy panowie...
Do rzeczy! Rozgrzewka jak ostatnio - trucht, wymachy rąk, pajacyki, bieg bokserski, przeplatanki. Wszystko jednak ze zmienioną częstotliwością i BRAK skakanki! Myślę sobie - zajebiście. Skakanka obnaża moje męskie cycki i brak kondychy.
Przed treningiem właściwym zawiązałem bandaże na dłoniach. Przećwiczyłem to w domu i pomógł mi filmik na yt:
Wydaje się to trudne, jednak wcale takie nie jest. Na początku zawiązałem na żywioł więc jedna ręka inaczej, druga inaczej, ale założenie zostało spełnione - usztywnić i wypełnić rękawicę.
Trening właściwy w różnych kombinacjach - jak ostatnio. Cios+cios+unik+cios. Kilka znajomych twarzy - jedna laska, na której stopy się gapiłem w staniku sportowym i cyckami jak dorodne brzoskwinie, jeden koleś i dwie małe co były ostatnio. Dziś było między innymi ćwiczenie na brzuch - ręce splecione za głową i ciosy na brzuch przez 30 sekund. Nie chciałem dziewczyny uszkodzić i ciężko było ją boksować gdy cycki tak fajnie falowały... Uśmiechnięta dziewczyna, przywitała się, podobna trochę do mojej kuzynki tylko ładniejsza i zgrabniejsza...
Kurwa dobra wracam na ziemię! Panna z partnerem przychodzi na trening.
Dziś były ciosy w zwarciu i wydaje mi się, że pierwsze konkrety. Chwila nieuwagi i ciosy leciały na szczęke i na żebra. Taka przymiarka. Więcej zwarcia. Międzyczasie mordercza 1 minuta boksowania w worek gdy partner go unieruchamiał, potem zmiana, potem 2x30sek na koniec 2x15sek. Moje płuca ochujały i nie wiedziały gdzie rozdysponować tlen.
Na koniec treningu co? Skakanka! Kurwaaaaaaa. Skakanka i bieg bokserski potem znów skakanka i znów bieg... Końcówka to jak zwykle brzuchy w różnych kombinacjach.
Podsumowanie:
- trochę lepiej z gardą, ręce częściej wracają,
- organizm trochę lepiej reaguje po treningu, nie jestem taki przyćmiony jak po dwóch ostatnich,
- wciąż jestem często poprawianą osobą i pierdolą mi się ręce+nogi,
- problemy z koncentracją najprawdopodobniej spowodowane nieużywaniem mózgu,
- podświadomy strach przed zwarciem.
- 2
7 komentarzy
Rekomendowane komentarze