Skocz do zawartości

Aroxblog

  • wpisy
    3
  • komentarzy
    8
  • wyświetleń
    3698

Z pamiętnika młodego kierowcy!


Arox z lasu

1728 wyświetleń

Długo zastanawiałem się, gdzie zapisać poniższe przemyślenie. Trafiło na blog.

Odkładałem na tą chwilę długo. 700 euro piechotą nie chodzi. Ale warto było.

Jestem JA i MASZYNA. Ta jedna jedyna o której myślałem i śniłem. 1200 KM czystej mocy na kołach. V12 na 16 litrach. 3200 Nm momentu obrotowego na kołach. Odpalenie silnika jak w Ursusie. Z przycisku na tablicy rozdzielczej. Przede mną dwa termometry- od oleju i wody w układzie chłodzenia. Wskaźnik użycia Turbiny a raczej dwóch. Obrotomierz do 4 tys obrotów i malutki prędkościomierz na ciekłokrystalicznym wyświetlaczu. Trzy pedały- Sprzęgło, hamulec, gaz. Dwie dźwignie- hamulca ręcznego i zmiany biegów. Wokoło klatka, która ma mnie chronić.

Siedzę metr i osiemdziesiąt centymetrów nad poziomem gładkiego niczym lustro asfaltu. Dotknięcie przyciska. Słyszę jak pompka paliwa podaje paliwo, zgrzyt rozrusznika. Kaszlnięcie i dwanaście cylindrów gra swą uspokojającą melodię.

Przede mną tylko trasa. Mekka europy. Tor Nurburgring. 20 km 800 metrów pierwotnego doznania mechaniki. Około 15 min jazdy, bycia samym ze sobą, maszyną i czystym umysłem.. Żadnych systemów wspomagania. Tylko ja i moje umiejetności.

Czerwone, czerwone, czerwone, czerwone, czerwone i Zielone! Pierwsze ruszenie. 1200 koni rozpoczyna swą żmudną pracę. Paliwo tłoczone przez pompę do cylindrów. Zaciągnięcie, sprężenie, wybuch! 6000 wybuchów w ciągu minuty. Lekki uślizg kół, przystopowanym lekkim odjęciem gazu. Szybka stabilizacja i 8 biegów w przód. Niczym niehamowana energia w moich rekach. Zakręt! dohamowanie! redukcja! Strzał ze sprzęgła! gaz w podłodze. Czuję jak tył próbuje wyrwać się spod mojej władzy...

Prosta. Nie ma przebacz. Tylko ja i gra silnika. Słyszę, czuję, jestem silnikiem. Jestem zawieszeniem. Układem przeniesienia. W moich żyłach płynie krew... A może już nie krew tylko ropa?! Świat się kończy. Pobocze zlewa się w tło. Plama barwna. Nawet nie wiem ile na liczniku. Ekscytacja, ekstaza.

Później dowiaduje się. Mój rekord to oficjalnie 187 km/h 7,5 tonową ciężarówką.

a po wszystkim przemyślenie. "Jestem w związku, takim jakim samochodem jeżdżę."

Dziwne, ale czy nie życiowe? Moje auto odzwierciedleniem mojego życia, związku, tego co sobą prezentuje. Kobieta jest niczym moje auto.

Czym jeżdżę, tak mnie postrzegają. Na takie kobiety trafiam. Któż z nas by nie chciał pojeździć Lambo, Ferrari czy Porsche? Kto z nas nie chciałbym wcisnąć pedału gazu, poczuć wciśnięcie w fotel i te emocje? Lecz auta zmieniają się jak kobiety. Dawniej musiałeś mieć predyspozycje, umiejętności do kierowania. Dziś elektronika czuwa za Ciebie. Nawet jej wyłączyć nie możesz. To tylko cień dawnej chwały gdy moc silnika nie była elektronicznie hamowana i wcale nie musiałeś jechać 250 km/h by czuć, by żyć. Musiałeś pilnować się, cały czas być uważnym. Cały czas pracować nad sobą i swoimi umiejętnościami. Popełniłeś błąd, musiałeś swoje odpokutować. Musiałeś szlifować diament, jaki miałeś w sobie by równać się z najlepszymi tego świata i było to w Twoim zasięgu. Teraz wszystko pracuje za Ciebie a świat idzie na łatwiznę...

I autorefleksja... Czyż nie byłem w związku z super top 10/10? Ano, byłem. To jak z tą ciężarówką. Sięgnąłem marzeń. Trwało to tylko kilka chwil... Czy warto było? Oczywiście. To coś nie do opowiedzenia. Chwila, która zostanie ze mną na całe życie. I tylko dla mnie?! Tak, bo nie wiem czy to zrozumiesz. Musisz to przeżyć. Lecz zmienia się wtedy Twoje życie, spojrzenie na świat. I albo sięgniesz gwiazd albo spadniesz na dno i nie podniesiesz się. Nie ma innej drogi.

A Ty czym jeździsz? Jaka masz kobietę? Bo ja jeżdżę mercedesem. Stabilizacja? Wygoda? Bezpieczeństwo? Chęć pokazania się? Jak mnie widzą tak mnie piszą. I cóż... Jaka kobieta mnie czeka? Czyż nie taka, która stawia na wygląd, wygodę, stabilizację? Nie wiem... Lecz to jakoś ze sobą łączy się. Nie umiem jeszcze tego opowiedzieć, wysłowić się. Może kiedyś odpowiem.

Lecz zrozumiałem również wiele. Cóż czynić, skoro widzę wszedzie passaty i audi a4 a serce szuka alfy romeo? Nie, bawić się nie będę w półśrodki. Nie kupię passata w benzynie, bo to nie ma być próba rekompensaty. Czy Alfa pojawi się w moim życiu? Któż wie. Może jutro, może rok. Może nigdy.

Zrozumiałem, że szanuje się ten co nie idzie na półśrodki. Nie stać mnie na to.

Mam w sobie ten diament i tylko ode mnie zależy co z nim uczynię, Mogę zostać mistrzem kraju, europy. Ba, nawet świata. Kąpać się w szampanie, jeść kawior i mieć najpiękniejsze kobiety świata na wyciągnięcie ręki... Mogę też zostać kierowcą autobusu i wozić nic nie świadomych ludzi do pracy. Dbać o ich bezpieczeństwo, zostawiając ich sam na sam ze swoimi myślami. Nawet mnie nie zauważą. Będę dla nich tłem. Ale i tak będę robił swoje i będę szczęśliwy.

  • Like 3

2 komentarze


Rekomendowane komentarze

Do następnego felietonu marsz, no już, pisz. Bardzo dobry. Nie chciałabym cierpliwie czekać do kolejnego. Czuję głód. Żeby tu nie pachniał malizną.

Odnośnik do komentarza
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.