Skocz do zawartości
  • wpisów
    6
  • komentarzy
    61
  • wyświetleń
    8132

Obwiniam nas i oskarżam, Bracia Samcy !


Subiektywny

3868 wyświetleń

Na wstępie ostrzegam.

Tak żeby później nie było, ale nikt mi nie powiedzaaaał...

Będzie prosto jak mordę strzelił, bez zwrotów grzecznościowych, bez dyplomacji, bez ugładzania.

Gdy trzeba - z użyciem mięcha. Tak by trafił pod nieskażone głębszą myślą kopuły męskich Januszy internetu. Tam

bez pierdolnięcia pałką, kopnięcia w tyłek i opierdolenia - wstępu nie ma.

Wpis ma skłonić do myślenia. Do zastanowienia się nad sobą i swoim życiem. Byś nie spierdolił go koncertowo,

jeden z drugim, jak Adaś Miauczyński w Dniu Świra - gdy stoi na plaży i wyrzuca z siebie do przygłuchego sąsiada

żałosny skowyt życiowego przegrywa.

Po przeczytaniu tego, gdy znajdzisz coś co wyda ci się znajome w twoim życiu - pewnie wkurwisz się. Może nawet dotknięty

do żywego, płonąc świętym gniewem oburzenia oplujesz ten wpis i jego autora stertą niemerytorycznej brei, po

której poczujesz się lepiej jak pijak po wyrzyganiu zawartości żołądka. I nadal zostaniesz żałosną, staczającą się w życiowy runsztok pijaczyną ...

Nie, nie czuję czuję misji zbawienia świata. Większość męskiej braci nadaje się wyłącznie na drony robocze zapierniczające

od świtu do zmierzchu po kres życia, łatwosterowalną breję ćwoków kierujących się prostą mieszaniną popędów i strachu

oraz mięso armatnie do stania karnie w szerego i wykonywania prostych rozkazów. Tak było, tak jest i tak będzie.

Poza tym, ze względów strategicznych - przy szarej masie tępych przeciętniaków wystarczy wykazać się wyłącznie

odrobiną wyjątkowości by lśnić na ich tle niczym oszlifowany diament. Nawet nie trzeba się specjalnie spinać...

Ale nawet jeśli jeden na dziesięciu, na piętnastu, na dwudziestu - zastanowi się, wyciągnie konstruktywne wnioski i

choć odrobinę pchnie swoje życie na lepsze tory - będę usatysfakcjonowany. Ten tekst ma dać do myślenia. Do zastanowienia

się nad sobą. Bycie takim jak inni, jak cała reszta męskich tępych przeciętniaków, choć bezpieczne, komfortowe i wymagające zero wysiłku - prowadzi do skowyczącego końca życiowego przegrywa. Chcesz tego? Po to się urodziłeś? Tego oczekujesz od życia?

Pasy zapięte? Jedziemy! I ostrzegam - niektórych może zaboleć.

Zacznę od was, zrąbana 'męska' młodzieży w wieku +/- lat dwudziestu.

Gdyby zebrał się wszechgalaktyczny kongres istot rozumnych i debatował nad miarami standaryzacyjnymi w galaktyce to pierwszym postulatem powinno być mierzenie głupoty wedle miernika młodego samca homo sapiens. Gdzie jeden młody samiec homo sapiens oznacza głupotę standartową, dwa samce - ponadprzeciętną, a miara głupoty trzech młodych samców homo sapiens oznacza głupotę graniczącą ze śmiertelnym zagrożeniem dla otoczenia. Miażdżąca większość z was, łącznie z piszącym te słowa gdy był młodszy, jest tak życiowo durna i nieogranięta, że ustawa nie jest w stanie tego przewidzieć. Nieliczni, poukładani i wykazujący się głębszym myśleniem - są jak okruch złota w tonie zabłoconego żwiru. Zacznę od tego, że wymagacie od parnerek Bóg jeden wie czego a sami macie do zaoferowania wielkie NIC. W dupie byliście, gówno widzieliście i taki też poziom sobą reprezentujecie. Jesteście w swojej masie tak egzaltowani i roszczeniowi że stanowicie lustrzane odbicie najgorszych cech młodych kobiet! Mniemanie o sobie wystrzelone pod sufit, oczekiwania wobec życia - tak samo. Gdy stykam się czasami z waszymi żałosnymi wypocinami, to gdyby zabrać z nich męską formę czasowników - to jak życie kocham, nie mógłbym odróżnić czy napisał to młody samiec czy młoda samica!

Macie zerowe pojęcie o stosunkach międzyludzkich, pakujecie się jak durnie w związki mając przed oczami jako jedyny cel zakiszenie ogóra! Na zakiszeniu ogóra zaczynacie, o tym cały czas myślicie i na tym kończy się wąski horyzont waszego postrzegania! Jak, kurwa jego mać, jętki jednodniówki! Dla kawałka gołego cyca i dupy jesteście w stanie pełzać na kolanach, wić się w błocie i wodzić na smyczy byle durnej dupie!!! Jak petenci - żebracy ! Każda wasza rówieśniczka bije was sprytem życiowym i cwanym pomyślunkiem o dwie długości stadionu! Większość z was przerasta cokolwiek innego poza otworzeniem czteropaka najtańszego piwa z Biedry, biegłym wyszukiwaniem porno w sieci i regularnym waleniem konia. Sorki, przepraszam - zapomniałem o zaadoptowanym od kobiet zamiłowania do małpowania bieżącej trendów w modzie. Wczoraj look na rurki i ray bany, dziś na lumper drwala a jak jutro internet zakrzyknie, że cool jest wbić sobie gwóźdź w penisa to połowa z was pobiegnie jak stado lemingów do sklepu metalowego. Zero refleksji, zero krytycznego pomyślunku ! Wstyd mi za was, bo wasze rówieśniczki w porównaniu przy was to klasa sama dla siebie i nie dziwię się, że narzekają. Bo wybrać wśród was kogokolwiek sensownego - to jak szukać igły w stogu siana. Wy nie żyjecie świadomie. Wy dryfujecie i byle wiatr ciska was to w jedną, to w drugą stronę - bez ładu i składu. Horyzont waszych życiowych planów nie przekracza sobotniej najebki i natrętnych myśli o cipkach.

Popęd rządzi wami totalnie, jesteście nim zdominowani. I druni, tak durni że aż od stykania się w waszą głupotą cicho iskrzy powietrze.

Teraz dostanie się wam, piękni i młodzi +/- trzydziestoletni.

A więc coś już tam wiecie. Gdzieś byliście, coś zobaczyliście, jakiś bagaż doświadczeń zebraliście. Część z was zaczyna już nawet coś tam sobiepółamatorsko rozgryzać pod kopułą, bo odnosicie mgliste wrażenie że w społęczno-życiowej matematyce 1+1 nie zawsze oznacza 2.Nie jest ważne czy pracujecie jako operator miksokreta czy też po odbyciu 10 egzaminów i zdobyciu tuzinu certyfikatów siedzicie za biurkiem i handulecie akcjami na NYSE. Czy otwieracie czteropak napoju piwnopodobnego w promocji czy dwunastoletnią szkocką, którą i tak pewnie wypijecie z kolą bo sama wam nie smakuje - ale przy kuplach będziecie pałować się nad jej wysublimowanym bukietem smakowym. Zajebiście przekonani o swojej pozycji, napuszeni jak pawie. Wy, moim piękni, padacie jak muchy. Pokotem ! W swojej samczej butnej arogancji myślicie, że ta cycata Kaśka czy długonoga Amelka kręcą się koło was bo jesteście tak zajebiści, tak wyjątkowi?

Gówno prawda! Najczęściej kobiety wybierają was w desperacji, bo inny-lepszy, już się nie trafi. Jesteście jak koło ratunkowe, jak

przeciekająca szalupa na morzu. Jedyną rzeczą, którą tak naprawdę oferujecie jest czasowe ukojenie strachu kobiety. Strachu przed

samotnością i staropanieństwem - bo im w waszym wieku lata zaczynają się już liczyć podwójnie. To jest jedyna realna wartość, którą

reprezentujecie - dajecie kobiecie czasową ulgę. Czemu czasową? Bo gdy dacie się związać - kobieta poczuję ową ulgę i przez jakiś czas będzie zadowolona. Ale dość szybko zacznie kombinować, czy nie uda się zmienić was na coś lepszego. Przesiąść się z tego koła

ratunkowego czy cieknącej szalupy na motorówkę, a z motorówki - na jacht. Bo tak działają! Was obwiniam o to, że nie macie pojęcia o zasadach doboru partnera przez kobietę i masowo giniecie wkręcani w toksyczne małżeństwa, urabiania z dnia na dzień i z miesiąca na miesiąc na domowe multitoole, których jedynym zadaniem jest przynieść co miesiąc wypłatę i jebać do kresu sił na dobro księżnej pani i 'rodziny'.

Przynieś, wynieś, zawieź, przywieź, zrób, skoś trawnik, zajmij się tym, zajmij się tamtym ...

Wy jesteście jak otumaniona zwierzyna na polowaniu z nagonką! Jak dumne, dufne w swoją zajebistość tury na chwilę przed ostatecznym wyginieciem. To nie wy polujecie, to na was czatują. Mimo lat nabieracie się jak dzieci na proste

triki 'kara i nagroda'.Raz cycek pokazany, raz cycek schowany i nadąsany. I rzucane wam, niczym durnym kurom ziarna - proste schematy jak macie się zachować by cycek zbowu się odkrył. I jak macie się nie zachowywać, bo cycek zaraz zniknie. Łykacie to masowo niczym psy Pawłowa, jak pelikany ryby. Rezygnujecie z siebie. Rezygnujecie z pasji. Rezygnujecie ze wszystkiego a dajecie wmanerwrować w rolę i pozycje rodzinego robola - raba wyrobnika.

Cały bunt na jaki was stać, to te męskie spotkania przy alkoholu gdzie wraz z wypitą ilością zwiększa się wasza buńczuczna wojowniczość. Ale wystarczy telefon od małżonki byście podrywali się na baczność i recytowali miękkim głosem 'tak kochanie, oczywiście kochanie, wiem kochanie, nie musisz krzyczeć kochanie ...'. Żal, żal tyłek ściska gdy się to widzi. Niektórzy mają na tyle wstydu, że wychodzą do drugiego pokoju wygłosić tą upokarzającą mowę. Ileż to ja razy słyszałem to żałosne miałczenie ...

Zawierając małżeństwa nie myślicie o przyszłości, nie zabezpieczacie się. Bo przecież intercyza jest taka beeeeee, bo przecież

jasne zakreślenie obowiązków jest takie nieromantyczne. A później budzicie się z ręka w sedesie, tracicie majątek i kontakt

z dziećmi. A nawet i to doświadczenie życiowe gówno wam daje, bo dajecie się za chwilę złapać ponownie i powtarzacie zabawę

od początku! Bo zła kobieta wam się trafiła, Basia byłe be ale Mariolka - o Mariolka to taka kochana. Z nią będzie inaczej.

Ano jest - do momentu gdy poczuje się pewna. A później już ona ci pokaże, kołku jeden z drugim, o co naprawdę chodzi. Bo z pewnością

nie o to, byś cały czas czuł się dobrze i miło, jak ci się to mgliście roi pod kopułą.

Mimo potencjału intelektualnego i zebranej jako-takiej puli doświadczeń tkwicie w matrixie społeczno-związkowym po szyję. Bo tak wygodniej. Bo wszyscy tkwią. Bo zanegowanie tej sytuacji wymaga wysiłku i opuszczenie swojej strefy komfortu. A wy zwyczajnie leniwi i wygodniccy jesteście. Dajecie się ustrzelić i prowadzić za nosy w grze damsko-męskiej przez kobiety jak stado radośnie pląsających kadetów wypuszczone ze szkóki niedzielnej przed gniazda karabinów maszynowych. Kolejne doświadczenia albo nic was nie uczą albo uczą was tak powoli że lekką ręką przepuszczacie przez palce z dobrą dekadę życia.

A teraz piję do was, +/- czterdziestoletni satyrzy czyli kalam własne gniazdo.

Tak jak wszechgalaktyczny kongres istot rozumnych powinien przyjąć przez aklamację młodego samca homo sapiens jako jednostkę głupoty tak was, moi drodzy +/- czterdziestoleni rówieśnicy w miażdżącej większości uznać się powinno za miarę nudy, stagnacji i nie_chce_mi_się. Czyście się widzieli na nadbałtyckich plażach? Te rozrośnięte kałduny napchane wieprzowiną i ziemniakami? Nalane, słowiańskie ryje bijące na kilometr wiejskim, buraczanokartoflowym rodowodem? Tandetne powyciągane łachy, które nosicie na grzbiecie i spodnie, które nosicie już dziesiąty rok?

Małe, podpuchnięte oczka rozbiegane za małolatami dziewuszkami a nienawistnie piętnujące własne, roztyte

żony i partnerki - ale dziwnym trafem własnego kałduna nie zauważające. Kałduna, przez który ciężko trafić strumieniem moczu do sedesuwięc i buty sobie pewnie regularnie olewacie. I to jest poetycka kwintesencja waszego życia - sami siebie olewacie!

Na zewnątrz zapuszczeni w środku przeżywacie ponowny burzliwy okres młodzieńca. No bo przeciż gdybyście tylko chcieli, to zrobicie z siebie prawie półboga! Siłownia, basen, sport, ciekawe życie, teatr, góry, przygoda, zadbanie o siebie - ależ oczywiście, ale ... od poniedziałku. Wy w miażdżącej większości przypadków życie przekładacie na jutro! Zaczynacie je od jutra z nową, zajebistą jakością. Jutra, które psia wasza - nigdy nie nadchodzi. Poza tym - jakie kurwa jutro ??? Wy nie macie już prawie jutra, barany !

Połowa moich przyjaciół i znajomych żyje w tym 'jutrze' od wielu, wielu lat. Sorki, nie żyje - łudzi się iluzją tego 'jutra'.

Zamiast korzystać z zebranego doświadczenia i mądrości życiowej aby żyć lepiej - wpadacie masowo w skwaszenie jak mentalne stetryczałe dziady. Ludzie, kto chce przebywać z takim skwaszonym, stetryczałym zrzędą? Na pewno stado napalonych, jędrnocyckich długonogich młódek, jak nic!

Nic was nie kręci, nic się wam nie chce. Ograniczacie się do triady praca-dom-spanie. Wyrwać was gdziekolwiek i do czegokolwiek to pracawymagająca tytanicznego nakładu sił. Siedzicie, gnijecie i pleśniejecie odcinająć pożółkłe kupony od rzeczy, które robiliście dziesięć czy piętnaście lat temu.

I wy się dziwicie, że partnerki was zdradzają? Że idą w tango? Że wymykają się spod waszej kontroli, której zresztą i tak nigdy nie mieliście? Że nie liczą się ani z wami ani z waszym zdaniem, że nie kręcicie ich nawet na jeden milimetr?

Panowie, przy waszym nastawieniu życiowym i poziomie energii którą reprezentujecie - nawet Wszechświat stanałby w miejscy i popadł

w marazm !!! Albo nawet i skurczył, tak jak i wy kurczycie się w swoim życiu. Zamiast zrozumienia GRY Z KOBIETAMI i przerobienia jej

pod własne reguły - wbijacie się w cieknąca jadem mizoginię. A jeśli chcecie być sami sobie sternikiem, okrętem i żeglarzem - to po jaką

cholerę się wiążecie i gracie pod reguły ustalane i kontrolowane przez kobiety ?

Was nic nie suprawieliwia, Panowie! Nie jesteście już głupi jak dzwidziestolatkowie. Nie tacy zadufani życiowo 'co-to-nie-ja' jak

trzydziestolatkowie - was nie sposób niczym a niczym wytłumaczyć ! Żryjcie gruz, skwaśniałe i stetryczałe mumie !

----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Wyrzuciłem z siebie to co chodziło mi po głowie od pewnego czasu.

Nie jest moim zamiarem czepiać się kogokolwiek, ani osobiście ani grupowo. Piszę tylko wyłącznie to co widzę.

Bo widząc belkę w oczach kobiet - kurewsko często nie zauważamy identycznej belki w naszych oczach.

Znalazłeś coś powyżej, co pasuje do twojego życia i postępowania ? Może warto się zastanowić, może warto wyciągnąć pewne

wnioski. Może czas coś zmienić ...

Ach. Nota wydawnicza - jak ktoś się wnerwi na tyle by post zgłosić do modów, że niby obraźliwy i takie tam - proszę sobie darować

próżny wysiłek. Modzi już wcześniej przeczytali ...

A teraz, na końcu, kilka słów do forumowych pań, które wpis ten przeczytają.

Nie cieszcie się przedwcześnie, nie radujcie głów płochą myślą 'Super! Samiec przywala samcom, to jak nic kamień na szaniec naszej tezy, że z facetami nie idzie zrobić nic konstruktywnego'! Zgaście uśmiechy na buźkach, niech piąstki też przestaną się zaciskać w poczuciu sukcesu.

Nachylcie się przed monitorem - bo to kieruję do Was:

JESTEŚNIE NIE LEPSZE.

DODAM NAWET ŻE POD WIELOMA WZGLĘDAMI GORSZE !

Bo o ile u samców wiele rzeczy wynika z głupoty i lenistwa, tak u was z wykalkulowanego i starannie przemyślanego WYRACHOWANIA.

To ja już wolę tą głupotę i lenistwo...

S.

  • Like 14
  • Dzięki 1

9 komentarzy


Rekomendowane komentarze

Wyznanie człowieka z Dnia Świra przypomina mi "rozmowę" z Bogiem. Tekstu nie czytałem bo i tak mnie nie dotyczy, a jak będę chciał być oblanym pomyjami to obejrzę wiadomości.

Odnośnik do komentarza

Subiektywny napisał o schemacie praca-dom-spanie, no dobra ale jak ktoś pracuje od rana do np. 15 czy 16, wraca do domu, zje coś, to co może robić przez krótki czas do nocy, kiedy powinien się wyspać do pracy? Bo podejrzewam że tu tkwi klucz, ludzie są trochę zmęczeni pracą, a na kolejny dzień trza się wyspać, człowiek nie jest tak wypoczęty, w dzień może więcej i na spokojnie, a tu ma praktycznie samo popołudnie i wieczór.

Odnośnik do komentarza

@AdrianoPeruggio pierdoły piszesz :) może nie codziennie, ale dwa - trzy dni w tygodniu da się wykorzystać na siatkówkę, bieganie, siłownie, trening ... cokolwiek. Ja pracuje po 8-10-12 godzin, różnie, mam 44 lata - fakt, jestem samotny, bez rodziny, ale czas na trening, rozwój (nauka języków) znajduję .. :) nawet jeśli praca i trening to są tylko dwie rzeczy doz robienia w ciągu dnia ...

Ale mam kolegów z którymi trenuję, oni mają firmy, żony, dzieci i dają radę ... Słowem DA SIĘ !! Trzeba chcieć i zorganizować odpowiednio ....

Odnośnik do komentarza
Cytat

 

Na zakiszeniu ogóra zaczynacie, o tym cały czas myślicie i na tym kończy się wąski horyzont waszego postrzegania

 

 

Chciałbym widzieć Twój spokój jak przejdzie 18 latka z seksownym opalonym ciałem .

Nawet jogini tego nie potrafią ;).

Tyle w temacie.

Odnośnik do komentarza
18 godzin temu, GurneyHalleck napisał:

@AdrianoPeruggio pierdoły piszesz :) może nie codziennie, ale dwa - trzy dni w tygodniu da się wykorzystać na siatkówkę, bieganie, siłownie, trening ... cokolwiek. Ja pracuje po 8-10-12 godzin, różnie, mam 44 lata - fakt, jestem samotny, bez rodziny, ale czas na trening, rozwój (nauka języków) znajduję .. :) nawet jeśli praca i trening to są tylko dwie rzeczy doz robienia w ciągu dnia ...

Ale mam kolegów z którymi trenuję, oni mają firmy, żony, dzieci i dają radę ... Słowem DA SIĘ !! Trzeba chcieć i zorganizować odpowiednio ....

I nie czujesz zmęczenia? Robisz to od razu po pracy czy np. dajesz sobie czas na krótką drzemkę i jedzenie? Bo czasu jest mało a trzeba się wyspać na następny dzień.

Odnośnik do komentarza

@AdrianoPeruggio - OK, wygląda to tak:

wstaję 7.30, śniadanko, do pracy. W pracy jem lunch. Pracuję do 17 mniej więcej, czasem dłużej. Potem do domu, i w zależności który dzień tygodnia to albo jadę na język (1,5 godz) albo ogarniam w mieszkaniu (pranie, sprzątanie, itp.) i na trening na 19, albo nie ogarniam i na trening na 18 :). Z powrotem jestem w domu 21-21.30 ... Jem coś jakiś serial, przeglądnięcie maili i koło 23.30 spać. I tye ... w weekendy z reguły robię sobie treningi biegowe co mi zajmuje 1-1,5 godz w ciągu dnia (dystans 10-15km) .. reszta ogarniam znajomych, wyjście do knajpy itp.

Czasami jakaś randka - w tygodniu koło 21 w weekend to różnie ... i jakoś daję radę.

Ostatnio dogadałem się z dziewczyną, która przychodzi raz w tygodniu na 3 godz. i sprząta albo prasuje :) i zobaczę jak to będzie działać ...

Edytowane przez GurneyHalleck
Odnośnik do komentarza
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.