Grzechy główne kobiety
==========>>> WPIS ZBIORCZY Z TEMATU NA FORUM <<<==========
Panowie,
Tak jak miałem okazję zamieścić jakiś czas temu wpis odnośnie męskich wad, tak teraz pragnę Wam przybliżyć zagadnienie związane z wadami naszych jakże miłych i bliskich sercu (bądź innym częściom ciała) pań.
Wpis jest wyłącznie szkicem, szybkim i powierzchownym prześlizgnięciem się po głównych zagadnieniach. Z częścią z nich miałem okazję sam się zapoznać na własnej skórze (oj miałem...), części znam z własnych obserwacji i licznie odbytych rozmów.
Mam świadomość że nie jest to lista kompletna, piszę te słowa 'na szybko' wyrywając kilka chwil z napiętego życiowego terminarza. Chcąc nie chcąc skupiam się więc na tych główniejszych. Jeśli coś mi umknęło – dopiszcie to proszę w komentarzach pod postem.
Gotowi? Uśmiechnięci? Kawa zaparzona? Piwo otwarte?
Grzech pierworodny - bezwzględne, wręcz kapitulanckie uleganie presji wywieranej przez biologię.
Kobiecy grzech – matka wszystkich innych grzechów. Kwintesencja 'kobiecości' bowiem predysponuje do występowania innych grzechów i grzeszków, świństw i świństewek. Grzech tym większy, że kobiet jego świadomych jest garść, a takich które próbują z nim walczyć i dać opór – jeszcze mniej. Biologiczną rolą kobiety jest, czy to się jednej makolągwie z drugą podoba czy nie – urodzić dziecko. A że jest to inwestycja wysoko energetyczna i czasochłonna to przed urodzeniem oraz przynajmniej przez pierwsze 7-10 lat zabezpieczyć środki na jego utrzymanie. I temu celowi poświęcone jest 90% (jak nie więcej) aktywności pań. Znalezienie odpowiedniego samca na dawcę genów i do łożenia na dziecko (dalej w punkcie 3), presja na status, zgromadzone zasoby, środki pieniężne, na zapewnienie bezpieczeństwa (patrz punkt 7), presja na małżeństwo … Biologiczna funkcja kobiety kieruje jej zachowaniem w sposób totalny. Nadaje ton sposobowi myślenia, predysponuje do określonego zachowania, wręcz wymusza. To co jest zgodne z dyskretnym dyktatem biologii – jest wedle kobiety 'dobre i pożądane', to co stoi w sprzeczności – dostaje etykietkę 'odstępstwa, dziwactwa, emocjonalnego porąbaństwa'. Większość kobiet nawet nie zdaje sobie sprawę, że jest biologicznymi robotami napędzanymi wszechogarniającą koniecznością urodzenia dziecka i jego wychowania, a te które mają tą świadomość – w żaden sposób z tym nie walczą. Stąd też mając styczność z paniami, po jakimś czasie i nabyciu jako-takiego doświadczenia dochodzimy do jednego wniosku – one wszystkie są takie same w zachowaniu, różnią się w zasadzie szczegółami (dalej w punkcie 4). Sposób zachowania, wygląd, nawet czas w miesiącu kiedy kobieta ma ochotę na seks – bo zwykle jest on skorelowany z jej dniami płodnymi – to wszystko jest sterowane odgórnie przez biologię i instynkt. Przy czym same panie są mistrzyniami w kamuflowaniu tego, zarówno przed osobami trzecimi jak i … przed sobą (patrz punkt 2).
Jak to? Jak to? Kłamstwo! Poruta! Świętokradztwo! Niewierny! Spalić go! - zakrzyknie pewnie niejedna oburzona pani. Ano takto. Przyjrzyj się, jedna z drugą, ale tak szczerze co was napędza od środka i jakie macie cele od, pi razy drzwi, osiemnastego roku życia do późnych lat jesieni życia. Ano urodzenia dzieci a później zajmowanie się … rodziną
2 Hipokryzja i racjonalizacja swoich świństw.
Wszechgalaktyczy kongres istot rozumnych, tak jak dla zobrazowania i miary głupoty powinien przyjąć wzorzec młodego samca homo sapiens tak dla miary hipokryzji powinien przyjąć nikogo innego jak samicę homo sapiens. W wieku każdym i bez wyjątku. Już Marek w swoich felietonach pisał lata temu, a jak to w całości potwierdzę, że na większości portali randkowych w dziale 'czego nie lubię' kobiety na jednym z pierwszych miejsc wpisują 'hipokryzji i obłudy'. Przy czym, o dziwo, same są ich mistrzyniami. Przy czym to co robi Kaśka, Aśka czy Zuźka – to jest obłuda i hipokryzja, patrzcie no ludzie na te pindy lafiryndy! Ale jak ja tak robię, oooooo, to już obłuda i hipokryzja nie jest! Bo ja mam powód! Baaaardzo ważny powód! Nawet masę powodów, wręcz zmuszona jestem do takiego zachowania! I tu wkraczamy w kolejne, radośnie grząskie pole kobiecości jakim jest racjonalizacja swojego zachowania, świństw i świństewek. Panie zawsze mają istotny powód aby zachować się tak a nie inaczej! Porzucą, zdradzą, zniszczą, spalą, zadepczą a prochy w błoto rozrzucą – ale zawsze to sobie wytłumaczą! I będą czuć się niewinnie, a jakże! Każda kobieta nosi z tyłu głowy podręczny leksykon „1001 wymówek i wytłumaczeń na każdą okazję” i ma go w pogotowiu 24h na dobę, 365 dni w roku! Chcesz na serio słuchać kobiecych prób wytłumaczenia najbardziej nieracjonalnych zachowań? Dlaczego poszła w tango z kolegą z pracy? Dlaczego postąpiła tak a nie inaczej? Wiesz co, w 99% przypadków po prostu sobie daruj – strata czasu.
Poznaj Bracie Mężczyzno niekwestionowanego mistrza wag wszelakich Hipokryzji, Obłudy oraz Racjonalizacji Własnych Działań. Nie wiem jak ma na imię, gdzie mieszka i jakim językiem się posługuje na co dzień. Ale jednego jestem pewien:
To kobieta.
3 Skrajna hipergamiczność oraz wieczne poszukiwanie lepszego partnera (syndrom skaczącej małpy).
Panie zawsze poszukują najlepszego, wedle ich mniemania, mężczyzny. Co to wygląd ma Adonisa, bogactwo Midasa, kocha dzieci jak Miś Uszatek a na dodatek uwielbia telenowele o miłości więc dla wybranki serca jest gotów własnoręcznie wyrżnąć sobie serce z klatki piersiowej. A umierając, bo tak kończą tacy durnie, ostatnim tchem będzie zapewniał o dozgonnej miłości. OK, nie ma tu niby nic złego ale …. panie to robią cały czas!
Jest sama – szuka i jest otwarta na nową znajomość. Jest z Tobą, Bracie Samcu i ….. uwaga niespodzianka!... szuka nadal i jest otwarta na nową znajomość!
Nie, nie misiu kolorowy – ty jesteś naj, ale wyłącznie przez chwilę. Zaraz załączy się kobiecy racjonalizator-porównywacz i panna zacznie rozglądać się, czy gdzieś obok nie czai się fajniejsza okazja. Lepsza genowo więc z buźką Brada Pitta, zasobowo więc jak nic drugi Gates czy Trump... I niech się tylko taki raczy do niej uśmiechnąć – to już poznasz na własnej skórze co oznacza powiedzenie, że kobieta zmienną jest. Ale jako że nie jest pewna czy ten drugi to tak tylko trochę ją chce (w wiadomym celu) czy tak na poważnie – będzie kręciła na dwa fronty lepiej niż PSL przy tworzeniu koalicji parlamentarnej. Trochę z tobą, trochę z nim. A tobie powie 'adieu' dopiero wtedy, gdy na 99,9% będzie pewna że może przeskoczyć do nowego partnera. Sam miałem w życiu tak dwukrotnie Najpierw to ja byłem tym lepszym a panna robiła w bambuko swojego chłopaka, później po latach zanim przesiadła się na 'nowszy model' była otwarta i dla mnie i dla tego 'nowego'. A będąc pewna nowego – podziękowała z hukiem mi. Ech...
Myślisz że Twoja Andżelika czy Nikola są inne? (patrz punkt 4) Obyś się nie zdziwił któregoś dnia, gdy kilka dni/tygodni po końcowej awanturze poznasz Adonisa Midasa Brada Pita D.Trumpa Juniora. I opadnie ci kopara a pod czaszką załopocze myśl 'Ale kiedy? Ale kiedy i jaaaak...?'
Ano wtedy Widzisz jaka obrotna, i dla ciebie miała czas i jakoś znalazła go dla tego nowego. Ot specjalizacja na 102 !
Bo tej suce na imię hipergamia.
4 Każda cholernie oryginalna i wyjątkowa ale, o dziwo!, w masie wszystkie takie same.
Tak. I potwierdzi to każdy doświadczony mężczyzna, który miał więcej niż kilka partnerek. Każda z kobiet jest przekonana o swojej wybitnej zajebistości, oryginalności, wyjątkowych zaletach umysłu, zmyśle muzycznym i plastycznym, umiejętnościach takich czy owakich – ale jak przyjdzie co do czego – wszystkie ale to wszystkie są JEDNAKOWE. Szczególnie w zachowaniu. Ok, różnią się elementami zewnętrznymi, z jednymi jest się pokazać w towarzystwie mniej wstyd niż z innymi. Ale ich zachowanie napędzane jest tym samym motorem (patrz grzech główny). Więc wybór masz jak z kupnem auta. Czy to będzie Audi, Toyota, Nissan, Ford czy BMW – zasady poruszania są takie same. Lać paliwo do baku też trzeba. Cała sztuka poleca by wybrać model mnie awaryjny. I tyle. I mieć świadomość, że i tak awarie co jakiś czas będą się przydarzać. Więc czy włosy długie czy krótkie, biust mniejszy czy większy, imię na K czy S – wszystko napędzane tym samym softem.
Na tej niewiedzy co do fundamentalnej cechy kobiet poda pokotem, niczym krzyżacka piechota pod Grunwaldem, wielu Braci. Bo są święcie przekonani, że poblemy które mieli z Mariolką - to już ich nie będą mieli z Kasią, a te które są z Kasią - to na pewno nie przydarzą się z Justynką. Ano właśnie, najczęściej (nie licząc totalnych zakręconych kobiet) - wymiana modelu nic nie zmienia, co najwyżej można liczyć na fajny 'okres promocyjny' - później będzie tak jak zawsze i ze wszystkimi. Elementarne jazdy napędzane biologią, hipergamią, hipokryzją i obłudą jak były - tak można na nie liczyć dalej. Co najwyżej, jaśli taka wola Najwyższego, może będzie ich trochę mniej lub będą bardziej ukrywane...
5. Bazowanie na swoim SMV oraz jedyny 'posag' jaki większość kobiet wnosi do układu damsko-męskiego - cztery litery.
Okres życia kobiety łatwo można podzielić na dwa okresy. Ten około 17 roku życia do mniej więcej 30 lat oraz ten po 30 tce. Między 17 a 30 rokiem życia kobieta jest najatrakcyjniejsza, ma wysokie SMV. Z reguły oznacza to, że krąży wokół niej wianuszek adoratorów, ma mnóstwo opcji na 'kolejne gałęzie do przeskoczenia' i ... korzysta z tego. Większość młodych kobiet w tym wieku jest niestała i korzysta ze swoich wdzięków do nabijania sobie fejmu adoracją stada napalonych samców. Wybiera, przebiera, grymasi - bo zawsze 'jest warta więcej niż ma w tej chwili'. Sytuacja diametralnie zmiania się przed trzydziechą, gdzie część kobiet czując cykający zegar biologiczny (patrz grzech główny) w dużym popłochu wybiera pierwszego lepszego, jako-takiego samca, który chce się związać małżeństwem i jako-tako rokuje do łożenia na nią i dzieci przez następne lata (mierny, bierny ale wierny).
Gdy mija ulga związana z presją zamążpójścia oraz urodzenia dziecka - kobieta wraca do swojej hipergamiczności - nie szanuje męża, bo byle jaki, bo nie siaki, nie owaki. Przestaje dbać o siebie i dzięki mitycznym 'problemom z tarczycą oraz innym niezwykle ciężkim do zdiagnozowania choborom' tyje 10-15 a nawet 20 kg. Bo już nie musi się starać! Już nie musi dbać o siebie! Prawnego dostarczyciela dóbr wszelakich zdobyła i teraz społeczeństwo oraz system prawny będący wypadkową tegóż społeczęństwa stoi po jej stronie. Od strony seksualnej zaczynają się bóle głowy, brak chęci itd - rolą męża jest tyrać na dobro 'rodziny'. Przy czym w miażdżącej większości wypadków, dziwnym zbiegiem okoliczności 'dobro rodziny' = 'widzi mi się kobiety'.
Gro kobiet do związku damsko-męskiego wnosi jako jedyny atut swoją seksualność. Cała reszta to konglomerat zaciachów, fochów, uprzedzeń, marudzenia i wiecznych pretensji. Co gorsza, o czym nie myślą Bracia, owa atrakcyjność seksualna jest mocno ograniczona w czasie a z każdym kolejnym rokiem traci na wartości. To trochę interes jak z kupnem drogiego auta w salonie - kupujesz płacąc 100 jednostek, w czasie używania mocno łożysz by jeździł a po 10 latach budzisz sie z gratem w garażu, który może ktoś od Ciebie łaskawie odkupi za 20 jednostek. W przypadku rozwodu to jeszcze ty będziesz długo dopłacał by 'samochód' raczył wyjechać z tego garażu, mało tego - jeszcze częściej okaże się, że ty już nie masz garażu ...
6. Brak poważniejszych pasji i zainteresowań.
Co potwierdza wielu samców. Gro kobiet jako swoje pasje traktuje usilną pielęgnacje ciała i dbanie o modne ciuchy (patrz grzech główny - samca trzeba wabić!) oraz różnego rodzaju towarzysko społeczne gierki interpersonalne celem wykazania swojej zajebistości oraz pogrążenia konkurentek (patrz grzech główny - samca trzeba wabić a samej wspinać się wyżej w hierarchii celem zdobycia większego fejmu i zajebistości. Większy fajm i zajebistość = większa szansa na 'odpowiedniego' samca).
Jeśli akceptuje twoje pasje, szczególnie pozadomowe na które trzeba łożyć pieniądze - to w miażdżącej większości przypadków wyłącznie do ślubu. Potem twoje pasje stają się 'dziecięco żałosne i manotrawiące środki, które można przeznaczyć na rodzinę'. Oczywiście 'przeznaczenie środków na rodzinę' bardzo często oznacza nowe mobelki (trzecie w ciągu dwóch lat) czy nowe futerko dla małżonki (to sprzed trzech lat jest już niemodne - i nie ważne że w szafie nie ma go gdzie upchnąć). W ramach 'pasji' duży procent kobiet oddaje się ingerowaniu w życie bliźnich, bardzo szeroko pojętemu. W ostateczności skupi się na tobie - a to już kaszanka po bandzie. Lepiej wyjedź do Afganistanu ...
7. Totalna sprzeczność i niespójność między tym co kobieta mówi, tym co myśli a tym co robi.
Temat-rzeka! Jak Nil długa a jak Missisipi szeroka. Kobieta jest targana, i to bardzo dobrze dobrane określenie, wieloma siłami które ją wręcz rozrywają od środka. Targa nią biologia, targają nią oczekiwania społeczne, presja otoczenia, jej wizja zachcianek oraz wieczne 'co pomyślą inni'. W rezultacie zachowanie kobiety w wielu przypadkach jest mocno alogiczne i nieadekwatne do okoliczności. Będąc młodym, niedoświadczonym samcem można sparzyć sie na tym wielokrotnie. Prawie każda kobieta zapewnia, że jej marzeniam jest kochający, łagodny mąż, gromadka dzieci, biały mały domek z ogródkiem (maż będzie zapieprzał aby go utrzymać) i mały, modny słodki piesio w torebce Moshino za 3 patyki, by pokręciło z zazdrości te suki koleżanki. I paradoskalnie - jak tylko to zdobywa i ma - przestaje się to dla niej liczyć!!! Już to ma więc teraz szuka innych wyzwań!!! Czegoś innego, najlepiej o 180 stopni - kompletnego przeciwieństwa ! Najlepiej cuchnącego smarem i końskim potem maczo na motorze, który będzie ją brał od tyłu przyciskajac stopą do ziemi nie zważając na jej piskliwe protesty i bijące piąstki. Mając maczomena - znudzi się nim w oka mgnieniu i odda swe myśli przystojnemu playboyowi-przedsiębiorcy z jachtem, bywalcowi Monaco i Wysp Jońskich. Kobieta podświadomie zawsze szuka czegoś innego niż ma w tej chwili, nawet gdy to co ma - jeszcze kilka dni temu stanowiło jej największe marzenia i crem de la creme jej egzystencji.
I tu jest pies pogrzebany. Bo kobiecie dogodzić ciężko. Jak jej nie zapewniasz tego co pragnie - będzie zrzędzić i wiercić dziurę w brzuchu 24h/dobę, w dni robocze i świąteczne. Jak się zepniesz i zapewnisz - ona zaraz się tym znudzi i będzie chciała czegoś absolutnie innego - a najlepiej - on nowego, fascynującego mężczyzny. Bo jak wiemy, legiony szejków śniadolicych z Dubaju oraz książąt z Bliskiego Wschodu marzą by związać się i obsypać złotem Mariolki i Andżele z Knurowa Dolnego koło Misichkiszek... Och, Och! Ochhchchch... Życie zmarnowałam z tobą a tam gdzieś czekał na mnie książę ...
To co kobieta mówiła i twierdziła wczoraj - dziś już się nie liczy. To co mówi i twierdzi dzisiaj, ba!, wręcz dała by się pokroić za to - jutro będzie jak pył na wietrze. Nie patrz na to co kobieta mówi, patrz na to jak się zachowuje. I nie słuchaj wytłumaczeń - one wszystko wytłumaczą tym, że tak 'czują' - się znaczy zrobiłą to co kazała jej zrobić wypadkowa sił rozrywająca ją od środka. A z 'czuciem kobiety' kolego, to sprawa jest jak z określeniem śniegu u Eskimosów. To samo słowo i określenie może znaczyć sto pięćdziesiąt różnych rzeczy w zależności od okoliczności. A ty bądź mądry i się domyśl, co znaczy dzisiaj ...
8. Wieczne i ustawiczne testowanie przez kobietę na ile może sobie pozwolić w związku.
Kobieta po pewnym czasie znajomości, często nawet jeszcze w trakcie fazy 'zauroczenia' zaczyna podświadomie testować, na ile może sobie pozwolić
w związku. Gdzie są granice, po których przekroczeniu spotkają ją jakiekolwiek reperkusje czy nieprzyjemności - choćby w formie rozmowy czy połajanki.
Nie dotyczy to tylko budowania przez nią i podtrzymywania więzi z 'facetami - orbiterami' którzy pełnią rolę koła zapasowego, ot tak na wszelki wypadek
gdyby coś nie wyszło ale również delegacji obowiązków gdy np. mieszkacie razem. Na ile da się zepchnąć na ciebie sprzątanie. Na ile da się zepchnąć
gotowanie itd. Nawet jak stworzycie grafik gdzie jasno zapiszecie co kto co kiedy robi i czym się zajmuje (pozdrawiam kolegę M. z P.) to i tak po kilku
chwilach podświadomie zacznie łamać te ustalenia - bo dziś jest 'zmęczona', bo 'nie w nastroju', bo ciężki dzień na uczelni czy w szkole miała itd.
I patrzy - zrobisz za nią czy nie. Jak zrobisz raz, drugi i trzeci - dziękuję i do widzenia - już będziesz zawsze robił. 'Bo tobie kochanie tak wspaniale to
wychodzi ...'.
Jak napisał @thepass gro kobiet dąży do stworzenia w związku dla siebie idealnego habitatu, gdzie mogą skupić się na leżeniu, pachnieniu i byciu
zajebistą - wszystkie niedogodności, utrzymanie i obowiązki zaś zwalić na partnera, ile tylko się da. Spać do 12ej w południe, potem jakieś zakupki w centrum handlowym, ploteczki z psiapsiółkami przy kawusi, cały czas obczajanie czy na roztaczaną przez nią zajefajność nie złapał się jakiś lepszy samiec, którego będzie można wciągnąć w orbitę krążących adoratorów-orbiterów 'na wszelki wypadek', powyginać tyłeczkiem na wieczornej imprezie by nabić sobie fejmu + na wszelki wypadek popolować i powabić. I cały czas kalkulacja 'dobrze mi czy może być lepiej? a jak zrobię tak to jak on zareaguje? zaryzykować z Tomkiem czy jeszcze zostać z moim Misiem?'. Cyk, cyk, cyk, cyk - cały czas pod głową roją się i kłębią ewentualności. Ze względu na mistrzostwo w punkcie II (hipokryzja i obłuda) kobieta zawsze ma 1001 wytłumaczeń dlaczego tak migdali się zalotnie do kolejnego orbitera (miś, to tylko kolega! nie ufaaaaasz miiiii ... jak możesz!), kręci tyłkiem w obcisłej kusej spódniczce (ja nie wabię! ja się w niej po prostu najlepiej czuję!) czy po raz enty zostawiona sama w domu na cały dzień nawet nie tknęła naczyń w zlewie - które czekają aż raczysz wrócić z pracy po 18ej i się nimi zająć (miś! taka zmęczona jestem ... smutno mi... przytul ... /się naklikała na fejsie.../).
Wybór masz prosty.
Albo odpuszczasz ale wiedz wówczas, że po jakimś czasie najprowdopodobniej tyrać w domu będziesz wyłącznie ty.
Albo co jakiś czas bądź przygotowany na awantury i ścięcia - przy których dowiesz się jak ją ograniczasz, traktujesz jak pomoc domową, żeś filar opresyjnego patriarchatu i takie tam. Fochy i łzy - w bonusie.
Przyznaję sam - na dłuższą metę oba rozwiązania są męczące. Pierwsze nieakceptowalne, drugie wymaga zwarcia i gotowości 24h na dobę, poza tym nie wiążę się by się mentalnie boksować co jakiś czas i denerwować - dziękuję, nie jestem zainteresowany. Stresu mam dość w pracy zawodowej.
Idealnym rozwiązaniem dla mnie, jako doświadczonego samca jest bycie razem ALE MIESZKANIE OSOBNO. Masz ochotę - spotykasz się, nie masz - nie spotykasz. Ona ma ochotę żyć w chlewie - jej sprawa. Niestety wymaga to zasobów (własne lokum do którego nie dajemy się sprowadzić kobiecie) oraz jest wyjątkowo niemile widziane przez panie. Choć jak obserwuję młodą, dość zasobną generację 30 latków z dużych miast - to coraz częściej wybierana opcja. Razem ale osobno.
Jak dla mnie - ma sens.
9. Podwójne standarty oraz cholernie oryginalnie pojmowane 'równouprawnienie'.
Tak. A najlepszą ilustracją tego będzie ten obrazek:
Co do równoupranienia to w potocznym rozumieniu kobiet oznacza ono nic innego jak: maksimum przywilejów, minimum
obowiazków, zero odpowiedzialności.
Mój przyjaciel, dość zaciekły zwolennik feminizmu i generalnie człowiek o lewicowych poglądach sam przyznał, że z owym
równouprawnieniem to kobiety przesadzają - bo żądają niby zniesienia patriarchatu ale ... z zachowaniem swoich przywilejów
z niego wynikających ! Ot cwane bestie.
Skoro zauważa to lewicujący feminista - mówi to samo za siebie ...
A najgorsze jest to, że my im na to pozwalamy ....
S.
- 20
19 komentarzy
Rekomendowane komentarze