Skocz do zawartości

Ranking

Popularna zawartość

Zawartość, która uzyskała najwyższe oceny od 19.03.2024 w Odpowiedzi

  1. @Maurycy Szczerze? A **uj mnie obchodzi że jakiś żeński grat po 30stce, który się wyskakał po kutasach za czasów "młodości" czuje się samotny? Dopóki nie skumacie, że laski, które w prime time (18-25) miały na Was wyjebane, nadal mają na Was wyjebane tylko z desperacji lub dla korzyści finansowych się z Wami wiążą dopóty będziecie się kręcić jak gówno w przeręblu. Starowinki 30+ lub samotne mamusie to są "jednostrzały" i tyle w temacie bo same się ustawiły w tym położeniu. Szczerze - wierzycie w to, że laski mają kłopoty ze znalezieniem faceta? XD Zastanówcie się, tak szczerze, co może spowodować, przy takim ciśnieniu na kobiety na rynku, to, że Pani po 30scte jest samotna? Ba, nawet po 25tce? 1. Jest pierdolnięta - np. podniecają ją faceci, którzy mają ją w dupie i traktują jak worek na spermę / feministka z kolorowymi włosami etc., 2. Ma wymagania materialne z kosmosu - ale tylko dla normika bo czad może być recedywistą bez grosza przy duszy, 3. Lubi skakać po różnych *utasach - szczególnie kolorowych, 4. Maluteńki promil to wdowy / dziewczyny którym zmarł chłopak albo kobiety z zaburzeniami psychicznymi, które się leczą i rzeczywiście dlatego nie chcą związku i / lub dzieci (i słusznie). Naprawdę to *ierdolenie o "realizacji zawodowej kobiet" jest śmieszne. "Ja się skupiałam na karierze i nauce i nie miałam czasu na chłopaków". Jasne uuuuuuuurwa XD Po prostu *jebało CI się Słodziutka w główce, że ucząć się na hrówę w wyższej szkole gotowania na gazie pewnego dnia jak będziesz szła po ulicy wyląduje helikopter z Greyem na pokładzie, który zadba o to, żebyś nie musiała pracować do końca życia. Ewentualnie wspomnienie portugalskiego manleta, co ją posuwał w kiblu na Erasmusie jest nadal tak silne, iż nawet nie będzie sobie zawracać głowy "Polakiem, biedakiem, cebulakiem z kartoflaną twarzą".... Faceci, w masie, też nie są bez winy tego syfu - wchodzę sobie na Instagram i widzę tych żenujących facecicków liżących dupę takim starym rumplom - och jakie wspaniałe zdjęcie, och jaka jesteś fajna, och nie bądź smutna, och spójrz na mnie... Jeszcze raz - jak czytam kolejny post forumowego desperata o tym, że nie jebnął bombla równolatce w okolicach 20 r.ż. i że teraz przegrał już życie to przypomina mi się, najlepszy chyba, post na forum: Radzę Wam zrobić taki eksperyment - przez kilka dni chodźcie po ulicy z uśmiechniętą twarzą i uśmiechajcie się do nieznajomych kobiet. Jeśli w Polsce nie jesteście naprawdę przystojni / nie macie "południowego" typu urody to ilość reakcji zwrotnych powie Wam w którym miejscu jesteście i jak bardzo powinniście się przejmować "problemami" Pań. Praca nad sobą, własnym charakterem i słabościami, fach w ręku i zaplecze finansowe. Jak to przerobicie to baba się znajdzie tylko wtedy nie będziecie jej szukać z pozycji podnóżka ale z pozycji tego kto wybiera. Jak nie w Polsce to gdzie indziej. Ale oczywiście większość facetów nigdy nie wyjdzie z roli psa błagającego o choć odrobinę atencji od bab. Życie w piekle na własne życzenie. 0 współczucia dla takiego frajerstwa podobnie jak dla tych "biednych kobiet" co to *ierdolą "gdzie CI prawdziwi męzczyźni". Prawdziwi mężczyźni albo są z kobietami co ich szanują (a da się takie znaleźć ale to bardzo trudne) albo *uchają na potęgę (bo nie chcą się wiążać widząc jak to wszystko wygląda) bądź świadomie wycofali się z tego cyrku i zyją sami i mają święty spokój.
    47 punktów
  2. Materiałem na forum to jesteś Ty, ale po kolei: 1. Jesteś z kobietą ale idziesz się spotkać z inną - czym to się różni od tej małpy co skacze z gałęzi na gałąź? Jak Cię Twoja denerwuje to ją zostaw, ale widać że ciężko Ci bez innej opcji. Generalnie wisi mi to, ale jeśli chcesz postępować jak baba, to nie należy narzekać że one tak robią. 2. Jesteś zmęczony kobietami, ale idziesz się spotkać z kobietą, brzmi logicznie. 3. Masz z nią wiele wspólnych tematów, ale jeszcze jej na żywo nie widziałeś + proponowała jakiś wyjazd, mając faceta. Super sprawa, no ale przecież macie dużo wspólnych tematów 4. Jesteś na forum już jakiś czas, jeśli myślisz że zmieniając kobietę ciś to zmieni, to źle czytasz forum. 5. Idziesz na spotkanie z obcą kobietą ale na nic nie liczysz, bo Cię kobiety męczą - bujać to my, ale nie nas
    32 punktów
  3. Temat jest jeszcze taki, że jest masa kobiet, które z wymagań nie spuści i wolą być same niż z facetem na ich poziomie. Logicznie rzecz biorąc kobiecie powinien starczyć facet "z jej półki" ale dla wielu kobiet "facet z jej półki" to porażka, także dla tych 30 czy 40+. Dlaczego? Ano dlatego, że social media i zachodnia kultura masowa mówiąc wprost nasrały im do głów, że starej szkapie około 50tki należy się młodziutki, wyrzeźbiony, włoski ogier jak tutaj (Heaven in hell): I jak chłopaki - po 20latach małżeństwa z laską w Waszym wieku macie start do 20letniego wyrzeźbionego Włocha, który lata samolotem, nurkuje i na uju kręci piruety, a w dodatku zakochuje się w cudzie świata jakim jest Polka po 40stce nosząca trampki bo już jej kręgosłup nie domaga i szpilek raczej nie założy? Zdajecie sobie sprawę, że duża część kobiet nie odróżnia fikcji od realu i tak samo jak myśli, że życie to instagram czyli podróże i fotki z pracy w biurze tak samo uważa, że taki facet to jest jej półka? Hipergamia ponad wszystko! Powtarzam do znudzenia - szanujcie siebie, swojego uja i swoje pieniądze i myśląc o jakiejkolwiek relacji z kobietą +25 lat zadajcie sobie pytanie: - czy jakby miała 20 lat wybrałaby też Was? - czy gdybyście nie gwarantowali jej życia na pewnym poziomie wybrałaby Was? - co jej poprzedni partnerzy o niej mówią? - czy jesteście wyborem "aby tylko jakieś spodnie w domu były" czy dlatego że rzeczywiście ją kręcicie? Piszę to szczególnie do dwóch grup ludzi, którzy się na forum udzielają - desperatów w okolicach 25-30 lat i desperatów po 30stce - po pierwsze dla tych młodszych to wiążąc się z babą 25 albo 30+ jesteście jej ntym wyborem, a po drugie, dla tych starszych, jak szukacie laski 30-35 lat samemu mając tyle lat samo to coś grubo poszło nie tak. Życie jest proste - albo się godzisz na ogryzanie kości po kimś albo nie. I żeby nie było tak, że tylko negatywne informacje - świadomość hipergami kobiet wyzwala od obowiązków. Skoro tak bardzo liczą się geny i rzeczy na które nie ma się wpływu (wzrost, ułożenie kości twarzy etc.) to można mieć w życiu wyjebane na wiele rzeczy bo w takim razie traktujesz kobiety tak jak one Ciebie - te co są napalone na Ciebie są ok, te co są przyjazne też ok a reszta - a reszta niech szuka jelenia do utrzymywania, bronienia ich czy noszenia im ciężkich rzeczy. Chcą równouprawnienia trzeba im je dać
    31 punktów
  4. Temat zakładam w rezerwacie bo nie ukrywam, że jest to raczej humorystyczna satyra i z satysfakcją mogę powiedzieć a nie mówiłem. Na forum wielokrotnie wałkowaliśmy to, że kobiety po 30 obudzą się z rękami w nocniku, samotne, zgorzkniałe, z przegranym życiem. Oczekują niemożliwego wręcz nierealnego z pogranicza świata fantazji i urojeń a później pretensje, że prawdziwych mężczyzn nie ma bo jeden z drugim łaskawie nie chce zostać naiwniakiem by zapierniczać na księżniczki, wyręczać, pomagać za darmochę czy wręcz być niewolnikiem, służącym na każde skinienie. Faceci są be bo nie są tacy jak one chcą😏 Maria uważa, że zmarnowała już zbyt wiele czasu na poszukiwanie dobrego partnera. Długo żyła wizją romantycznej miłości pokazywanej w serialach i filmach z lat 90. Myślała, że nagle pojawia się zauroczenie i znajduje się kogoś, kto pasuje jak puzzle. Kiedy skończyła 20 lat, zrozumiała, że to bujda, i liczyła, że spotka chociaż kogoś, kto będzie chciał tworzyć partnerską relację i z kim będzie mogła prowadzić długie, ciekawe rozmowy. – Faceci, których spotykałam, gadali głównie o sobie, chcieli dziewczyny, która będzie trochę jak ich matka, czyli będzie robić za nich wszystko w domu. Do tego mieli małe pojęcie o świecie. Znacznie mniejsze ode mnie, tak jakby brakowało im zainteresowań – opowiada kobieta. Zamiast trwonić czas na kolejne rozczarowania, woli go wykorzystać na pójście do kina, teatru czy na wystawę. A jeśli łapie ją chęć na przeżycie romantycznego uniesienia, to czyta romanse. Koniecznie te napisane przez kobiety. Przeżywa wtedy te wszystkie emocje, których bywa spragniona. Dodaje, że do seksu też nie potrzebuje mężczyzn. Uważa, że mało który potrafi ją zaspokoić. – Zamiast faceta wolę wibrator. Mam gwarancję satysfakcji i nie muszę spełniać niczyich oczekiwań – mówi. 31-letnia Paulina uważa, że tego, co – według niej – w mężczyznach złe, nie można wiązać tylko z opcją polityczną, którą wybierają. Sama jest mocno związana z lewicą, swego czasu była członkinią partii Razem. Wszyscy jej partnerzy pochodzili z tej bańki, udawali nowoczesnych, ale byli przesiąknięci patriarchalnymi stereotypami. – Mój były mąż był aktywnym działaczem, poznaliśmy się na jednym z protestów. Ucieszyłam się, że spotkałam kogoś, kto rozumie moją niechęć do posiadania dzieci. A potem między innymi właśnie przez tę niechęć się rozwiedliśmy. Bo on jednak chciał potomstwo i przytakiwał mi tylko dlatego, że liczył, iż w końcu mi się zmieni – mówi Paulina. Po rozstaniu chodziła na randki z Tindera, również z mężczyznami o podobnych poglądach, bo w opisie wyraźnie zaznaczyła, że jest lewicowa, a część zdjęć na jej profilu pochodziła z Parady Równości. Zamiast miłości doświadczyła jednak traumy. Paulina opowiada: – Spotkałam się kilka razy z pewnym mężczyzną, z którym dobrze mi się rozmawiało. Po którejś z randek poszliśmy do niego. Zmusił mnie do seksu analnego. Nie zwracał uwagi na moje protesty ani krzyki. A po wszystkim kazał mi wypierdalać. Inny – też dobrze się zapowiadający – odmawiał założenia prezerwatywy. Na nic moje tłumaczenia, że nie biorę antykoncepcji i nie chcę się niczym zarazić. Po tych zdarzeniach nie tylko nie ma ochoty na randki, ale zwyczajnie zaczęła się bać mężczyzn. Całkowicie rozumie, dlaczego ruch 4B zyskuje taką popularność. Jest przekonana, że wiele kobiet ma podobne doświadczenia. Po co mają się spotykać z mężczyznami, jeśli to dla nich zagrożenie utraty zdrowia i ryzyko traumy na całe życie? Paulina mówi, że może kiedyś, za kilka lat odważy się pójść na randkę. Nie po to, żeby nawiązać relację romantyczną, ale żeby przełamać swoje lęki. Na pewno jednak nie dopuści do zbliżenia. A tym bardziej nie weźmie ślubu. Jedno nieudane małżeństwo jej wystarczy. – Biorąc pod uwagę, że czeka nas katastrofa klimatyczna i świat będzie płonął, może to dobrze, że jest coraz więcej kobiet takich jak ja. Nie sprowadzimy na świat nowych ludzi, którzy byliby skazani na cierpienie – mówi. 30-latki zmęczone mężczyznami. "Zamiast faceta wolę wibrator". (plusujemy.pl)
    28 punktów
  5. Hej. W ramach marnowania czasu posiedziałem sobie dzisiaj rano z kawą na fb, przeglądając bezsensowne, proponowane przez algorytm artykuły. To, że poziom dziennikarstwa przez ostatnich kilka lat spadł do poziomu dna to wszyscy wiemy. Kasa misiu, kasa. Ale dzisiaj nie o tym. Ja już od tej grupy społecznej niczego nie oczekuje ale to co czytam w komentarzach od szarych Grażyn, Arturów i Justyn sprawia, że czuje zażenowanie i jest mi zwyczajnie wstyd, że Ci ludzie mówią w tym samym języku co ja. Mam wrażenie, że skala zawiści, bóldupia, nienawiści o często nieistotne sprawy wywaliła ponad skale. Pierwszy ,,artykuł” był o tym, że ludzie nie przestrzegają bezsensownego zakazu wjazdu gdzieś na alejkę w Gdyni, bo 200m dalej jest jakiś parking i po prostu z niego korzystają. No i wchodzę w komentarze… Jezu ile tam jadu się leje: ,,A dać im po 1000 zł, dzwonić na straż miejską, blokady pozakładać”. Propozycje, żeby robić zdjęcia i wysyłać gdzie się da. Ktoś inny wkleja foto, że u niego na osiedlu ktoś zaparkował za blisko pasów. Inny, że u niego chodnik był nieodśnieżony. Plują na siebie rodacy a w zdjęciach profilowych wszystkie modne wspierające Francje po zamachach, szczepiących się, Ukrainę czy o czym tam teraz media mówią. Kolejny był post a raczej film, gdzie ktoś spacerował po Lwowie. Pomyślałem, że ładne miasto i fajnie, że dosyć daleko od tej tragedii co się dzieje po drugiej stronie kraju. Ludzie mogą w miarę funkcjonować, chodzić do szkół, pracować. Ale nie. To co ujrzałem w komentarzach zwaliło mnie z nóg. Bo komentarzy, że to polskie miasto można było się spodziewać. Ale kiedy widzę, że około 60-letnia, uśmiechnięta kobieta z wnukiem na zdjęciu chce wysyłać tych ludzi na front, każe wypierdalać z Polski Ukraińcom którzy u Nas mieszkają czy młody łepek, który wyzywa innego komentującego, że jego matka to ,,banderowska dziwka” (plus 1,5 tyś łapek w górze) to zastanawiam się co w tych rodakach siedzi. Jestem w stanie zrozumieć niechęć, ludzie mają różne doświadczenia ale bez przesady. To są pojedyncze przypadki ale tych komentarzy było całe mnóstwo. Zresztą nie tylko do tych dwóch ,,artykułów”, bo tak jest za każdym razem w zasadzie o wszystkim. Ja się tak zastanawiam czy przypadkiem mądre głowy sterujące tym cyrkiem, nie mają racji w tym, żeby traktować Nas jak bydło, bo w gruncie rzeczy właśnie się tak zachowujmy. Piszę o masie ludzkiej, nie o pojedynczych przypadkach, rozsądnych ludziach. Nienawidzą wszystkich od góry do dołu: Ruskich, Ukraińców, Niemców, Kaszubów, Ślązaków, Warszawiaków, rowerzystów, kierowców, nauczycieli czy policjantów a nie widzą w tych ludziach odbicia lustrzanego. Twórcy różnych religii czy dyktatorzy wiedzieli dobrze co robią, bo żeby utrzymać społeczeństwo w ryzach trzeba albo trzymać mocno za pysk i lać batem albo straszyć piekłem. Nie wiem czy jest inna opcja. Nie oczekuje idealnego świata, bo mam już trochę lat, wiem jak się sprawy mają ale mam wrażenie, że chyba dawno u Nas wojny nie było, bo ludzie nie mają za grosz wdzięczności do siebie i innych.
    27 punktów
  6. Taki jeszcze przykład z życia wzięty, pokazujący dlaczego one chcą/nie chcą współczesnych mężczyzn (nadal mam to gdzieś, ale tak w ramach uzupełnienia): Moja ostatnia randka z tindera, myślę że dosyć reprezentatywna dla dzisiejszego pokolenia kobiet przed 30-stką: 27 lat, z wyglądu jak dla mnie 7/10, wyższe wykształcenie, dosyć oczytana, wychowana bez ojca, obowiązkowy tatuaż, pracująca. Mój wywiad wyciągnął z niej po kilku spotkaniach, że na studiach miała chłopaka Włocha (jak to ujęła: zależało jej głównie na zrobieniu wrażenia na koleżankach - zwariowane czasy), potem był jakiś trener personalny, później na samo zakończenie prawnik, który "pracował do późna, i musieli się rozstać bo prawie się nie widywalii". Ilu innych po drodze - nie wiem, i nie chcę wiedzieć. Wydaje mi się, że większość dzisiejszych kobiet w Polsce, które są same po 25 roku życia mają taki sam życiorys - kopiuj/wklej - obcokrajowiec, czad, dobrze zapowiadajacy się gość z którym swobodnie mogła zbudować solidny związek gdyby kontrolowała impulsy, to wszystko poprzetykane jakimiś krótszymi związkami i przygodami. I teraz siedzę przed nią ja, zwykły gość - i patrzę na tę biedną w sumie istotę, która sama w życiu nie wie czego chce, i jest prowadzona głównie swoimi instynktami, które sobie w jakiś tam sposób racjonalizuje. Czego szukała? "Szukam mężczyzny, który będzie prawdziwym providerem." - powiedziała wprost. Zastanowiło mnie wtedy - czy ten Włoch, trener personalny, a już tym bardziej prawnik - czy oni nie mogli być providerami? Co sprawiło, że ich nie wybrała? Co tam się wydarzyło? W każdym razie okazało się, że ja tym providerem nie będę (chwała Teutatesowi), i ona będzie sobie po prostu szukać dalej, do skutku, który pewnie nigdy do końca nie nadejdzie. Jak to ujęła jedna z moich byłych przy rozstaniu: "Jak mam szukać, to będę szukać do us*anej śmierci." Czy ci których one wybiorą będą szczęściarzami? No nie sądzę. Może max przez kilka lat jeżeli będą to jacyś twardzi gracze. Pozwólmy im więc szukać do us*anej śmierci, i nie przeszkadzajmy w tym niezwykłym procesie. Próba ingerowania w ten proces jest jak próba przejścia przez austostradę w nocy, z opaską na oczach. One nie chcą współczesnych mężczyzn głównie dlatego, że chcą być w ciągłym procesie poszukiwania współczesnego mężczyzny, który w 100% zrealizuje wszystkie ich oczekiwania. A, że nikt nie będzie tego w stanie zrobić, to będą tak naprawdę ciągle same, tłumacząc to sobie i otoczeniu na sto różnych sposobów. Zbyt duże przebiegi = podbicie oczekiwań do poziomu autodestrukcyjnego.
    25 punktów
  7. Część z tych 40+ bezdzietnych singielek ciągle szuka tego samca należącego do grupy 1% najlepszej spermy, czy to w klubie czy u siebie w korpo. Wiją się na haku jak dżdżownica szukając końcówkami ciała coraz to nowszych zabiegów odmładzających - a na koniec wyglądają jak karykatury zombie. Nie dopuszczają do siebie jeszcze swojego wieku, udają, że nie widzą zagrożenia w młodszych rocznikach kobiet. Na szczęście faceci w tych grupach docelowych też nie są głupcami, a te Panie to już tylko koła dojazdowe, nawet nie zapas. Nie ważne jak dobrze się trzymają i są porobione to tylko koło dojazdowe. Miłość to przekręt kwiaciarni, stare singielki bez dzieci to przekręt winiarni (tam gdzie tankuje się fury, tam sprzedaż jest zawsze wysoka) A ja za jedną z nich chciałem rękę sobie obciąć… Ten wpis to nie jad, to obserwacja…
    23 punktów
  8. Też wolę, żeby się same zaspokajały i dupy mi nie zawracały swoimi pierdoletami. Mam nadzieję, że wyczerpałem temat.
    22 punktów
  9. Nie po raz pierwszy i być może nie po raz ostatni powtórzę, że w dzisiejszych czasach wchodzenie w związek z panią z punktu widzenia mężczyzny to bardzo ryzykowna i zupełnie nieopłacalna gra, w której zwyciężyć może tylko kobieta. A zwyciężyć może tylko dlatego, że rozwiązania systemowe jej to umożliwiają, a stratny w związku z tym jest zawsze mężczyzna. To rodzaj gry zerojedynkowej, gdzie zawsze jest wygrany oraz przegrany. Wygranym będzie kobieta, a mężczyzna będzie tym przegranym. Zagrożenia dla mężczyzn były już na forum wielokrotnie dyskutowane. Zacznijmy może od końca czyli najnowszych pomysłów w lewej strony o zmianie definicji gwałtu. Propaguje się tylko wyłaćznie zgodę w każdych warunkach i w każdym miejscu, z tym, że zawsze się przecież trochę gwałci😉Doprowadzi to do tego co się dzieje w Szwecji, gdzie już mamy spisywane umowy przed odbyciem stosunku. To jest absurd i paranoja, Kto normalny wchodzi w coś takiego? Taką umowę przecież można zawsze w sfeminizwanych sądach unieważnić, ponieważ kobieta była jak zwykle biedna i przymuszona do podpisania. Zupelnie jak z intercyzami w USA, które w ten sam sposób zaczynają być unieważniane. Tu mamy kolejne zagrożenie dla mężczyzny: unieważnienie intercyzy, na którą przecież x lat wczesniej obydwoje się zgodzili. Kolejna kwestia to prawo rozwodowe. Coraz więcej można o tym w sieci poczytać, czyli coś zaczyna w świadmości szczególnie męskiej kiełkować. Po co wchodzić w związek, który w przypadku rozpadu doprowadzi mnie być może do finansowej ruiny oraz braku możliwości widzenia i wychowania własnych dzieci. Przynajmniej połowa majątku idzie do pani, w przypadku spadku stadardu życia trzeba jej płacić alimenty, dzieci w niemal każdym przypadku idą do matki i jeszcze na nie alimenty, a dochodzi alienacja rodzicielska, ktora przecież jest zgodna z prawem, jak to uchwalił odpowiedni trybynał. Niezapominajmy, że każda z pań ma niepokolei w głowie i ma naturalny w sobie mechanizm autodestrukcji własnego związku. Innymi słowy: kto mieszkał z babą pod jednym dachem, ten się w cyrku nie śmieje. Ja do cyrku i na kabarety nie chodzę, ponieważ to przeżyłem i mnie to nie bawi. W oczach pań taki gość co wyciąga z tego wnioski jest niedojrzały emocjolanie oraz przez eks skrzywdzony. Ciągłe testy i sprawdzania faceta czy to aby na pewno ten właściwy, to osobiście nie dla mnie. Jak wracam do domu, to liczę na spokój i odpoczynek, a nie babskie pierdolamento i pretensje, że sąsiad to i tamto, a mąż czy chłopak jej psiapsiółki zabrał ją na wakacje zagranicę. I co teraz: one nas nie chcą, czy to może wzrasta świadomość panów i to oni nie chcą wchodzić z nimi w związki? Hipergamia hipergamią, ich wymagania ich wymaganiami, ale jak słusznie było już pisane: szanujmy się. Tak jeszcze na marginesie: pogrzebcie sobie w sieci poza forum, to zobaczycie ilu panów po prostu merytorycznie jeździ po paniach i punktuje ich głupotę, niekonsekwecję, gynocentryzm czy kłamstwa. Ja sam aż się za głowę łapię, że to nie tylko tutaj czy tym podobnych miejscach.
    22 punktów
  10. Jedną z przyczyn samotności, później uderzających w kobiety, jak tsunami, jest też znaczna nierówność mężczyzn i kobiet (na korzyść tych drugich) wobec prawa rodzinnego. Praktycznie nikt się nad tym nie pochyla (nie chce się pochylić ???). W efekcie kobiety, wiedząc, że kapitan państwo je bezwarunkowo wesprze, są skłonne do zachowań i postępowań godzących w trwałość związków / małżeństw, w których są. Otrzeźwienie dla takich kobiet przychodzi już po niewczasie. @niemlodyjoda słusznie zauważył, że gdy widzą, w jakiej mniejszości są w tym małpim gaju, motłochu, dla niepoznaki zwanym "społeczeństwie". Też jestem tego przykładem, mając lat 50+, jakkolwiek mógłbym może jeszcze coś działać w zakresie związkowym, to jednak daję sobie z tym spokój, bo ryzyko jest zbyt poważne i duże... Jeden cios od kobiety (ex) już przyjąłem. Podniosłem się jeszcze. Ale po drugim ciosie od innej kobiety już mógłbym nie podnieść się... I nie chodzi mi tu o fizyczny lep na ryj... Obecnie jedyne kontakty z kobietami, jakie mam, to z moją siostrą i córką. Żadnych innych kobiet w rodzinie już nie mam - odeszły do lepszego świata. Rozmowy z innymi kobietami (nawet w robocie), raz że szybko mnie nudzą, dwa, to moja podświadomość pilnuje mnie, bym nie przekraczał bezpiecznych dla siebie granic. Na samotność znalazłem taki sposób, to hobby - elektronika i programowanie, żeby chociaż ćwiczyć umysł. Ze sportów, to spacery, jazda na rowerze i ćwiczenia na kręgosłup. Trzymajcie się, chłopaki A, bylbym zapomniał, również czytanie wartościowych książek, też jest dobrym sposobem na samotność.
    21 punktów
  11. Do topic-u, zainspirował mnie znaleziony na FB screen konwersacji… Ja takich "przegapionych" tematów od laseczek miałem przynajmniej kilka. Bo taki nieogarnięty i "mało-błyskotliwy", bywałem. A jak było u Was?
    19 punktów
  12. W tłumaczeniu z julkowego na polski: Faceci, których spotykałam, nie chcieli słuchać mojego lewicowego pierdolenia, chcieli dziewczyny która cokolwiek ogarnia, choć trochę umie zrobić coś w domu. Do tego mieli małe pojęcie o mojej lewicowej fantazji. Znacznie mniejsze ode mnie, tak jakby lewica ich nie interesowała.
    19 punktów
  13. @Marek Kotoński może warto dodać do sklepu jakieś wibratory z logiem bs.pl. Widzę potencjał zarobkowy.
    19 punktów
  14. Wchodzę na forum bardzo sporadycznie, tak raz, dwa na miesiąc, najczęściej z telefonu. Dzisiaj mam kompletny chillout i widzę ten post. Miałem już nic nie pisać na stałe, jednak zrobię sobie wyjątek, bo uznaję go za wartościowy. Uwaga, będzie długo bo to przemyślenia z moich ostatnich kilku miesięcy, jak nie lat. Sorry, że zacznę tak dziwnie. Od czasów gówniarza, jestem fanem serii Assassins Creed. I wbrew pozorom, ta gra była od początku wypełniona filozoficznym podejściem do życia i konfliktami moralnymi, z którymi ci wyżej w rozwoju muszą się zmierzyć. Teraz serię już zabito zrobieniem z gracza idioty bez poruszania takich kwestii filozoficznych, jednak wcześniej to było miodzio. Poczułem dawno temu, że muszę sobie odświeżyć tą grę, jakbym miał w niej coś ważnego znaleźć. I znalazłem coś i mnie mocno oświeciło. Dlaczego o tym piszę? Ponieważ wszystko to, co tutaj OP poruszył, zostało w historii już roztrząsane miliony razy. W Assassins Creed podejście „łapania za mordę” symbolizują Templariusze, a wolności – Asasyni. Nie ma lepiej tego zobrazowane, kiedy Haytham z Templariuszy walczy z własnym synem wybierającym drogę Asasynów, Connorem, i poruszają te kwestie. Tutaj mówi Templariusz: "The people never have the power. Only the illusion of it. And here's the real secret: they don't want it. The responsibility is too great to bear. It's why they're so quick to fall in line as soon as someone takes charge. They want to be told what to do. They YEARN for it." Tutaj widzimy podejście typowo związane z uznawaniem ludzkość za bydło, które trzeba chwycić za mordę, chociaż w rzeczywistości to stwierdzenie jako ogólne, to co napisałem, jest prawdziwe. Jednak jest podejście typowo związane z niższym poziomem rozwoju, a ludzie chcący złapać innych za mordę to bardzo często komuniści, naziści – to moja interpretacja, że Templariusze symbolizują komunistów, dla przykładu grając chwilowo Haythamem można zabijać w grze cywilów bez konsekwencji, natomiast grając Asasynem i zabijając cywilów, gra się przerywa. Dlatego za wolność walczą Asasyni, którzy uważają że popełnianie błędów, wolność, a przez to rozwój to konieczny warunek wszelkiego rozwoju człowieka i jego przyrodzone prawo, też do popełniania błędów. Natomiast cała działalność Templariuszy jest związana z tym, żeby złapać ludzkość za mordę i ich kontrolować, a błędy są niedopuszczalne – coś w rodzaju życia w Korei Północnej. I trochę naszych polityków. W sumie żyjemy w takim świecie, gdzie Templariusze wygrali, a Asasyni przegrali. I trochę o rozwoju. Każdy żyje na mniejszych albo wyższych poziomach rozwoju, co chociażby obrazował już Hawkins. Większość ludzi to samo dno i muszą mozolnie wspinać się po drabinach rozwoju. Ale jak to wygląda? Wychodzi się najczęściej z samego dna, a więc nienawiści, arogancji, złośliwości, zazdrości, strachu – ogólnie pojętej pychy. Kiedy zaczynałem podchodzić do kobiet, miałem trochę pogardliwe podejście do tych, którym się to nie tyle co nie udawało, co się tego bali. Dlaczego? Bo ja sam się po prostu bałem tego podchodzenia, obawiałem się reakcji kobiet. Szukałem wyjątkowych tekstów, żeby „otwierać” kobiety. Niedawno zrozumiałem, że moje życie było płytkie i żałosne, a teksty na podryw wymyślili oszuści PUA, którzy chcą wyciągać finanse z chłopaków, którzy naprawdę uważają, że istnieje coś takiego jak wybitne teksty i otwieracze. Najlepszy tekst na otwarcie to „cześć” – i często nic więcej, ewentualnie coś, co się stało w danym momencie. Ten tekst za chwilę i tak nie będzie miał żadnego znaczenia. Szukanie idealnego tekstu było związane z tym jak bardzo moje życie było słabe i żałosne. Ok, co dalej jak kobieta odpowie mi na to „cześć”? Co dalej? O czym mówić? Tutaj wychodzi czarno na białym, że skrypt podświadomy nie przewiduje pozytywnej odpowiedzi i taki agent jak dawny ja, musi stawać na głowie, kłamać, wymyślać półprawdy, żeby prawda nie wyszła na jaw – o swoim nudnym, żałosnym, monotonnym, poświęconym pracy i sobie, życiu. W którym nie dzieje się prawie nic wartego wspomnienia. Dlatego gardziłem ludźmi, którzy w ogóle nie mogą podejść do kobiety – widziałem w nich siebie samego. TO BYŁA PROJEKCJA SAMEGO SIEBIE NA INNYCH. Nadal wiem, że nie potrafię podejść do grupki 5 lasek – chociaż kiedyś mi się raz udało, ale wyszło creepy w chuj i już tego pewnie nigdy nie powtórzę – i kiedy odpuściłem pożądanie i zaakceptowałem, że nie zawsze mi się uda, że nie muszę podejść do każdej i zawsze będą kosze, zniknęła pogarda do tych, którzy tego nie rozumieją i zaczął znikać mój lęk do kobiet. Zrozumiałem, że początkującego zacząłem stawać się mistrzem. Mistrza najczęściej poznaje się po braku arogancji. Życie tak go doświadczyło, że to uczucie jest dla niego żałosne i śmieszne, operuje na kompletnie innym zrozumieniu. Stąd ja - byłem okrutny w myślach i słowach, ponieważ się bałem. Ale się do tego nie przyznawałem. W moim klubie MMA trenuje mistrz Polski, z którym kiedyś sparowałem - i to nie jeden raz. Na początku przygody z MMA miałem się za takiego trochę kozaka. Po tysiącach uderzeń, po obtłuczonym pysku, po sparingu z mistrzem całego kraju w swojej kategorii wagowej, który mnie tak załatwił jakby to była czarna magia i w ogóle nie wiedziałem co się dzieje, moja pycha osłabła. Zaakceptowałem to, że jestem słaby. Już nie buzowałem, że „każdemu bym dopierdolił”, co uważałem w głębi duszy. Zrozumiałem, że jestem w sumie takim nikim, a gdybym miał sparować z Khabibem Nurmagamedovem, Jonem Jonesem czy Charlesem Oliverą, to wyglądałoby to jak przedszkolak próbujący rozwiązywać macierze. Po uświadomieniu sobie tego, arogancja znikła. Teraz już wiem, że nawet prowokowany powinienem odpuścić, a nie buchać na zasadzie „co to nie ja”. I trenuję nadal, a trening teraz ma zupełnie inny wymiar. Pogarda znikła. Jeszcze jeden przykład. Za niedługo uda mi się wrzucić na martwy ciąg 300kg. Ostatnio ze znajomym na siłowni zakładałem na kija prawie całe obciążenie z haków i widziałem ten podziw, to zaciekawienie na twarzach ludzi, którzy obserwowali dźwiganie takiego potwora. Byłem sam tym podjarany, a potem zrozumiałem, po treningu, ile to ode mnie wymagało. Lata treningu. Czytanie książek, oglądanie materiałów. Ciągła dieta. Dbanie o wypoczynek bez końca. Wytrwałość wymagająca lat. Spokorniałem. Wiem, ile bólu musiałem sam sobie sprawić, żeby to osiągnąć. Bardzo dużo. I ile szczęścia, że przypadkiem nie zapomniałem o pozycji kręgosłupa, bo przecież wystarczyłby jeden „klik” i to tyle. Czasem wchodząc tutaj to zupełnie nie rozumiałem dlaczego niektórzy ludzie specjalizujący się w nieosiąganiu swoich celów i grzebaniu własnych marzeń i pragnień tak napierdalają na Dana Penę, kiedy wstawiłem o nim post. Jakim cudem spłukani kolesie, którzy nic nie osiągnęli tak mogą na niego najeżdżać - miliardera? Przecież w porównaniu do niego są pchełką. Zrozumiałem, że ból, wchodzenie w problemy, niejako umniejszają człowiekowi psychikę, a jednocześnie ją „rozszerzają” w sensie pokory i świadomości. Te problemy wymagają ogromu energii, poświęcenia, zmniejszenia arogancji. Porażki wymagają zmniejszenia ego – człowiek przestaje żyć skrajnością, że musi wygrać i być miliarderem, a rozumie się, że stojąc w szeregu z innymi i będąc skromnym milionerem, wystarczy. Czasem nie trzeba być milionerem, ale po prostu nawet kimś niżej i to zaakceptować, że tak będzie mimo najlepszych starań. I nie ma w tym nic złego. Oni tego nie rozumieją, chcą osiągnąć podświadomie wszystko. Chcą stać podświadomie na szczycie. Nie wiedzą, że wspinają się tam z innymi, którzy czasem ich przegonią – i to też jest ok. Tutaj ma miejsce prawda rzucona przez Haythama – ludzie NIE CHCĄ ODPOWIEDZIALNOŚCI. Gdyby z odpowiedzialnością spojrzeli na swoje życie to co by zobaczyli? Nędzę. A tak to nędzny jest cały świat wokół nich, tylko nie oni sami, a jak nie stoisz na szczycie to jesteś nędzarzem, do czego się nie przyznasz i widzisz to w innych. A Dan Pena to oszust, który naciąga frajerów, a zamek, który kupił sobie w 1984 za .. szkolenia, które zaczął prowadzić kilkanaście lat potem. Przecież nie z ciężkiej, własnej pracy. Odpowiedzialność trzeba odmówić nie tylko sobie – ale też innym. Dan opanował sztukę podróży w czasie i ukradł samemu sobie pieniądze na zamek. Stąd ta buta, ta arogancja, ta wyniosłość. Bo nie sprawiają SOBIE bólu, tylko ŻYCIE sprawia im ból. Oni odrzucają odpowiedzialność – jak sugerują Templariusze i to jest to w co wierzą jaka jest ludzkość – a idą tylko po wygodę, po proste, nieskomplikowane rzeczy, żeby nie narazić się na ból. Ich „pojemność emocjonalna” nie pozwala na funkcjonowanie na wyższym poziomie. Dlatego z tego poziomu, ludzkość trzeba złapać za ryj, a jest to prawdopodobnie jakaś forma projekcji własnej. Gdy za niedługo podniosę 300kg, to przecież nie dlatego, że lata się poświęcałem – ale dlatego, że najpewniej biorę sterydy, ale się do tego nie przyznam. Bardzo wygodna i bardzo przyjemna, chłopska logika dla Akademika Chłopskiego Rozumu, dla osoby w mroku, która nie może dźwignąć własnej dupy na trening. Chociaż może i nawet by chciała tą dupę dźwignąć. Zrozumiałem dokładnie jak to działa i było to dla mnie szokujące, bo to coś ma mnóstwo niuansów. Goście, którzy podkreślają jacy to oni nie są fighterzy, są do rozwalenia przez nawet minimum sprawnego zawodnika. Popatrzcie na to poletko – goście troszczący się o kraj i narzekający na dzietność nie mają skrupułów sugerować, żeby to inni robili dzieci. Oni nie. To inni niech robią – oni będą patrzeć i ferować wyroki. Faceci podkreślający, że to oni budują cywilizację i kobiety są godne pogardy i są to tępe, popędliwe zwierzęta bez mózgu z IQ dziecka, najpewniej nie budują sami nic w życiu istotnego – poza klockiem w kiblu – a ich relacje z kobietami są zubożone, mają deprywację potrzeb. Prawdopodobnie w ogóle nie mają żadnych relacji z kobietami. Pragną kobiet, ale ich zdobywanie tak boli, że jedyne czym mogą się zasłonić to arogancja, pycha, nienawiść. Miałem nieprawdopodobną bekę, kiedy redpillowcy wywyższali mężczyzn jako taką swoistą nadrasę. Co świadczy o małym doświadczeniu życiowym i prymitywnej własnej "bazie danych" wynikłej z braku doświadczenia. Kto się na nich poznał i wie jacy kolesie potrafią być, ten wie. Ludzie cisnący po bogatych w duszy pragną być bogaci. Ci, którzy przypisują im oszustwa wszędzie, te słynne duchowe krokodyle, świadczy to o tym, że sami w głębi duszy oszukaliby każdego i sprzedali duszę za bogactwo. Problem w tym, że nikt im tego nie zaproponował, stąd żyją fałszywym przekonaniem, że są lepsi, moralniejsi. Są czyści w życiu i nie kradną etc. Ten przykład z postu o wysyłaniu na front etc. To jest wynik lęku, z którym ten człowiek się nie zmierzył. Prawdopodobnie taki ktoś niesamowicie boi się wojny, utraty własnego komfortu. I nawet nie zdaje sobie sprawy jak bardzo przerażony jest wizją śmierci i utratą życia i tego co w nim ma. Projektuje to na kogoś i uważa się przez to za „duchowo czystego”. Czysta psychologia. Zrozumiałem też dlaczego specjaliści do zaprzepaszczania swojego życia są tak negatywni. WSZĘDZIE widzą spiski, nienawiść, podstępy. Ponieważ ich psychika jest zdominowana przez braki życiowe a więc negatywne emocje i ci ludzie nigdy nie podjęli rękawic, żeby osiągnąć wszystko co by chcieli, w każdym aspekcie swojego życia. Żeby się ochronić, to wszędzie widziana jest podłość. Każda kobieta oszuka. Każde spojrzenie jest pogardliwe. Każdy o mnie myśli i gardzi mną w sobie. Świat się kończy i umiera, życie jest przerażające, okrutne. Ostatnio widziałem na forum wpis o spółce Mentzena – nie znam się jak większość, bo nie inwestuję, nie lubię hazardu, jednak w komentarzach znalazły się wyłącznie spiskowe, negatywne, ostrzegające komentarze „znających życie”. Pomyślałem, że Mentzen naraził się miliardowym wpływom u poważnych graczy, ma na koncie z 8 cyferek i ma narażać się na więzienie i stratę całej partii, chociaż ma znacznie więcej do wygrania za jakieś grosze, z którymi rzekomo ma uciec? Przeraziła mnie ta krótkowzroczność i nie rozumiałem skąd ta merytoryka? Nikt nie napisał i nie miał takich przemyśleń jak ja. Nikt. Teraz wiem i rozumiem, że ludzie żyjący w mroku wszystko widzą w mrocznych barwach. I rzadko kiedy to jest racjonalne, a prawie zawsze emocjonalne. Dlatego wszystko musi być złe, obrzydliwe, nienawistne, cyniczne, wstrętne. Bo jest to mechanizm obronny. Jak ktoś nic w życiu fajnego nie ma, to jak zaakceptować, że coś jest super i coś jest fajne? Są dwa główne sposoby – zobrzydzić sobie pożądanie (np. kobiety), albo zniszczyć tego, który to ma. Najczęściej stosowane są obie metody. Kilka miesięcy temu zacząłem się uczyć francuskiego dla własnej przyjemności, odkąd wysłuchałem tą piosenkę. Jest ona stworzona z bardzo wysokiego poziomu rozwoju i obrazuje życie wielu ludzi – szczególnie początek. Autor w pewnym momencie pyta – jakim cudem ci ludzie (będący nisko) są w stanie żyć bez żadnej miłości i jak oni wierzą w życie? Jak oni to robią? Zrozumiałem w tym momencie, że sobie nie radzą, pogrążają się w mroku, żeby się ochronić. Nie wierzą w życie i są duchową pustynią, wyjałowioną i polewaną czasem narkotycznymi wyskokami w postaci porno czy najczęściej alkoholu wśród zwykłego człowieka, czasem też poczucia emocjonalnej pogardy, nienawiści, wyższości. Jak żyć, jeżeli żyje się w dupie i wszystko co człowieka otacza nie jest wstrętne? Nie da się, można zwariować, bo trzeba się zmierzyć z tym, że się chce, a się nie da i jest się .. słabym. Kto to zaakceptuje? Nieliczni. Wszystko trzeba zohydzić, nic nie może być piękne i wartościowe, żeby samemu pozostać "mocnym" - w takiej symbolicznej opozycji, dualności. Polecam piosenkę, porusza dobre tematy. Dlaczego tak nawiązałem do tego Assassins Creed. Templariusze obrazując niższy poziom rozwoju, posługują się przekupstwem, spiskami, często zabijają swoich, zdradzają, są liczniejsi od Asasynów. Ta mentalność „złapania za mordę” obrazuje ludzi, którzy są na takim poziomie rozwoju, że takie zachowanie jest dla nich zupełnie normalne i w porządku. Dla ludzi wyżej rozwiniętych jest to coś nie do pomyślenia. Dlatego nie zgadzam się z tym podejściem i wiem, że ludzie powinni być wolni. Prawdopodobnie nigdy sobie nie poradzą z własną nienawiścią, jadem, żalem, strachem w tym życiu. Wierzę w następne, i wierzę że kiedyś przyjdzie moment, że i tak sobie z tym poradzą, bo nie będą mieli innego wyboru – coś jak ja nie miałem i musiałem się ze sobą zmierzyć. Jednak to ich problem, nie osoby obcej. Do nas, tych będących wyżej, należy, żeby nie reagować rezonansem do tych ludzi i nie wyrażać podobnych emocji do nich, jakimi oni żyją. Po prostu trzeba ich zrozumieć, naprawdę zrozumieć. Wtedy to znika. Większość ludzi to larwy przechodzące w motyle, gardzące larwami. Jak jesteś motylem, to larwą już nie gardzisz, bo gardzi się w stanie przechodnim. Bo larwa jest tylko tym, czym jest – trochę żałosnym i godnym politowania tworem. Tak trzeba na nich patrzeć. I na siebie, widząc swoje ograniczenia, żeby stać się motylem. 😝 Ta gra, którą sobie odświeżyłem dała mi następny wgląd. Popatrzyłem trochę na życie. Ile dawniej było przemocy, ile bólu, ile wojen i jak mało pomocy, ile ciemnoty i głupoty. Patrzę na obecny świat - prawie każdy wyraża jak mu źle, ile rzeczy mu się nie podoba i obecnie modne jest podkreślanie jacy ludzie to nie są uciskani. W rzeczywistości są jakieś problemy, ale to jest nic w porównaniu do dawnego świata. Wystarczy kilka kliknięć i ludzie na drugim końcu globu zaczynają pracować, żeby coś dla człowieka zrobić. Czy ktoś to docenia? Prawie nikt. Uświadomiłem sobie patrząc na tę grę, że wychodząc dawniej z kasztelu, karczmy na zadupiu, mogłeś zostać napadnięty, zaszlachtowany jak wieprzek i w sumie to byłaby codzienność. Dzisiaj to jest rzadkość i prawie się nie zdarza. Wystarczy pomyśleć co z bólem zęba - obecnie a w takim XV wieku. Obecnie jeden telefon i problem z głowy, a dawniej? Nikt tego nie docenia. Za to wszyscy podkreślają, jak jest im źle. Prawie nigdy nie płaczę, ale jak oglądałem ten materiał, to uświadomiłem sobie jak ciężkie życie było dawniej i jak wiele mamy i aż stanął mi gul w gardle i lekko poleciały łzy. Brak tej pokory i ta arogancja typu: chcę więcej! WIĘCEJ! - kompletnie zniknęła. https://www.youtube.com/watch?v=ryyvE_AetBs . Wiem, że to fantastyka, ale przepięknie zrobiona i dzięki temu uświadomiłem sobie jak my wiele mamy. Warto czasem zastanowić się, że jest się w gruncie rzeczy najbardziej uprzywilejowanym człowiekiem na ziemi. Brak pychy to nie jest proces zero jedynkowy - jest albo nie ma. Ale stopniowy. Tak jak ja zrozumiałem, że po hektolitrach potu wylanych na MMA jestem słaby, przeciętny może - i nie powinienem fikać, tak zrozumiałem że problemy ludzi z arogancją, butą, chamstwem i innym nigdy się nie skończą – bo nigdy ich życie nie sprawdziło. Nigdy nie ukrócili SAMI swojego ego, albo nie podjęli rękawic, żeby to życie ich ukróciło, bo w każdym dążeniu czeka ukryta porażka, tak jak poznana laska może nagle wypalić, że ma chłopaka. W każdym dążeniu to jest – i zawsze ona będzie, bo nagle wszystko może upaść. Ci ludzie boją się, nienawidzą, gotują się w sobie, próbują innych na siłę moralizować, umniejszać ich i ich sukcesy. A wszystko po to, żeby poradzić sobie z własnym brakiem rozwoju. Brakiem miłości, akceptacji i zrozumienia do siebie, których nie mogą przenieść na innych, bo go prawie w ogóle nie mają. Stąd tyle patologii na świecie i tyle filozoficznych nieporozumień – istnieją ludzie, którzy sobie odkładają od ust, żeby nakarmić innych, bo są na szczycie rozwoju, a istnieją ci, którzy odebraliby nawet dziecku, jeżeli mogliby to włożyć do swoich ust – to jest większość. I szczególnie widać to po politykach i w Internecie, kiedy anonim może kogoś z bezpiecznej odległości próbować „dojechać”. A wszystko to robi za pomocą pretekstu – kobiety przecież „nie budują cywilizacji”, te tępe zwierzęta, jak to pan 5k na rękę, który utożsamia się z Leonardo da Vincim, a nie Stepanem Banderą czy Doktorem Mengele przecież. Wygodnie. Po prostu każdy daje wyraz temu, kim jest i na jakim poziomie obecnie się znajduje, z czym ma problem. Każdy się sam diagnozuje, nawet jak o tym nie wie. Stąd zrozumiałem dlaczego pomagając ludziom na forum, tak wielu z nich nie osiąga tego co chcą. Odpowiedź jest prosta. Jak mówił Haytham – odpowiedzialność jest zbyt wielka do uniesienia. Ich pycha nie pozwoli na to, żeby zniszczyć swoje ego. To ukrycie nabrzmiałe z arogancji ego nie pozwoli na to, aby pękło z hukiem, kiedy zmierzy się z porażką i usłyszy od kobiety: NIE. Dlatego muszą zostać na tym poziomie rozwoju. Może i nawet całe życie. Jednak to ich wybór i ich decyzja, którą trzeba uszanować. Dla niektórych mój poziom rozwoju jest nieosiągalny, a bardziej kumaty człowiek stwierdzi: no, nareszcie zrozumiałeś. Nareszcie dotarłeś. W końcu z rozwojem negatywna emocjonalność zanika, aż w końcu prawie wcale się nie pojawia. Ludzie kochają tworzyć problemy z niczego. W rzeczywistości prawdziwe problemy to mają głodzeni Palestyńczycy wiadomo przez kogo i Ukry w okopach. My co najwyżej mamy pewne niewygody, mniejsze albo większe. A nie problemy. Większość ludzi jest tak strasznie nieświadoma, że poświęcenie 5 lat na naukę jest dla nich nie do zaakceptowania, bo oni chcą już wszystkiego teraz, natychmiast, na wczoraj. A tak naprawdę taka cena za korzystanie w tak rozwiniętej cywilizacji to dosłownie nieprawdopodobne szczęście. To jest nic. Chcecie zobaczyć co to jest problem i poczuć jak wiele macie? To włączcie sobie ten materiał. Tak, to naprawdę jest człowiek, który aż tak stracił ciało w wyniku poparzenia. Ja nie mogłem na to patrzeć, dlatego wrzucam tylko link bez obrazu - nie włączać przy jedzeniu, bo masakra. To jest problem, a nie te pierdoły co mają ludzie. Ale ludzie sobie tego nie uświadamiają, nie mają pojęcia jak wiele mają, nigdy się nie zatrzymali, żeby się sobie przyjrzeć - https://www.youtube.com/watch?v=ST9vj2PAScY .. stąd są tak narcystyczni. Temat rzeka. Taki mój za długi wywód. Tak to widzę na dany moment. Sorry jeszcze raz za rozciągnięcie tematu. 😎 Trzymajcie się, chłopaki.
    19 punktów
  15. Piszę trochę dla siebie, a trochę dla was, abyście nie popełnili mojego błędu. Jakiś czas temu odnowiłem uprawnienia spawalnicze, i pomyślałem, że warto by je gdzieś wykorzystać - postanowiłem zaczepić się na trzy miesiące w pewnym zakładzie produkcyjnym. Zakład bardzo ciekawy, ale i bardzo siermiężny - radziecki, powiedziałbym. Hałas, zapylenie, średnio jeden poważny wypadek w tygodniu, praca trzyzmianowa. Po miesiącu wiedziałem już, że to nie dla mnie (przywykłem do bardziej cywilizowanych warunków). W międzyczasie przytrafił mi się wypadek - zakończyło się drobnym złamaniem i czterotygodniowym zwolnieniem. Dzień po zdarzeniu skontaktowałem się z przełożonym/kierownikiem, aby poinfromować go, że spędzę trochę czasu na zwolnieniu. Rozmowa wyglądała tak: kierownik: no co tam się stało? ja: (wyjaśniam co i jak) k: kurrwa... zgłaszał pan wypadek? ja: ee, nie wiem, czy jest sens zgłaszać. Nie, nie zgłaszałem, bo nie wiem, czy jest taka potrzeba. * k: okej, na razie. No i na tym by się zakończyło, gdyby nie lekarz, który uświadomił mnie w kwestii praw pracowniczych - tego, co jest moim obowiązkiem, i co mi przysługuje w kontekście wypadku. A także co jest obowiązkiem pracodawcy. Tak pouczony oświadczyłem pracodawcy (wręczając wypowiedzenie): muszę zgłosić wypadek. Ten spojrzał na mnie jak na idiotę, zaśmiał się, po czym stwierdził, że jest już za późno na takie rzeczy, że "myśmy się dogadali", a on teraz o niczym nie wie, nie ma czasu, bhpowca nie ma i nie będzie w najbliższym czasie, a tak w ogóle to ja jestem nie fair wobec nich, bo po czasie kręcę i kombinuję. Aż mnie przytkało. Tłumaczę mu, że to ja jestem na prawie, i chciałbym dopełnić formalności w związku z wypadkiem. Typ rzuca kurwami i oznajmia, że "on teraz ma inne sprawy na głowie, niech pan robi, co chce". A ja mu na to: "niech pan uważa, bo jeżeli mam działać bez waszej pomocy, to sprawy nie potoczą się po waszej myśli". Człeniu spojrzał na mnie spode łba, odwrócił się i poszedł w cholerę. Godzinę później odczytałem wiadomość: Podejrzewam, że dotarło do niego, co może się stać. Morał z tego taki (i dla was, i dla mnie): - wszelkie sprawy budzące wątpliwości wyjaśniać natychmiast, bez zwłoki - znać swoje prawa i walczyć o to, co nam się należy Jeśli chodzi o mnie, to jeszcze do niedawna zarabiałem jako lektor - u siebie, na swoim, po swojemu. Po zaznaniu uroków pracy w korpo i w kołchozie, chyba wrócę do swojego nudnego, 'niemęskiego' zajęcia. * tak, wiem, co mi napiszecie. Frajerstwo do potęgi. Na swoją obronę mogę tylko napisać, że nie miałem pojęcia, jaki przysługuje mi zasiłek chorobowy z tytułu wypadku.
    19 punktów
  16. Niech chłopak ma świadomość, że zaraz będzie zaobrączkowany, wielka miłość itp. Tylko niech pamięta o intercyzie xD Trzy lata (no z formalnościami około 4) i niunia dostanie polski paszport i się skończy lofcianie. Później wyjazd na zachód i 24 letnia 9ka to dalej towar prima sort, więc drugim mężem będzie Helmut, Massimo czy Pierre z zasobnym portfelem Nie ma co się martwić, trzeba tylko pamiętać o intercyzie i pamiętać, że ona nie jest twoja to tylko twoja kolej @Krugerrand tak wygląda niedojrzały komentarz
    18 punktów
  17. Darowizna od ojca na ciebie = twoja ziemia. Twoja ziemia = jesteś właścicielem tego co się na niej postawi. Jak ojciec chce ci dać 2 działki, to jedną sprzedaj, a na drugiej się buduj. Skoro masz jakąś kasę to uzupełnij ją kasą ze sprzedaży jednej z działek i buduj. Wybierz projekt odpowiadający twoim możliwościom finansowym, żebyś nie musiał się kredytować. Żadnych wspólnych kredytów, żadnego przepisywania, wszystko ma być twoje. Masz władzę nad swoim życiem tylko wtedy jak posiadasz podstawowe rzeczy na własność. Mieć dom, mieć auto, mieć oszczędności na minimum rok życia = jesteś bezpieczny.
    18 punktów
  18. Miałem setki klientów przez lata i zawsze ze skurwielami, januszami i innymi debilami były problemy. Nauczyłem się niestety w bólach, żeby możliwie najszybciej ucinać oznaki toksyczności. Można znaleźć dobrych szefów i dobrych współpracowników, ale trzeba szukać, testować i doświadczać. Nie ma innej drogi. Jak się jednak załapiesz na takie stanowisko to wystarczy tylko pracować i z pozostałymi kwestiami masz spokój. Jednym słowem ryzykujesz i inwestujesz w spokojniejszą przyszłość dla siebie. Stres zabija i to jest jedno z życiowych prawideł. Jeżeli chodzi o rozwijanie asertywności, pewności siebie to oczywiście dobra droga, ale z drugiej strony wiadomo, że są ludzie popierdoleni, których przekona do zmiany zdania tylko brutalna przemoc i rozpierdolony ryj. Praktycznie zawsze po zmianie pojawia się coś lepszego. Zwyczajnie nie masz doświadczenia w zmianie. To jedna z wad pracy na etacie. Jak masz wielu klientów i jakiś zachowuje się idiotycznie to dziękujesz i zamieniasz. W Twoim przypadku trzeba tak zrobić z pracodawcą. Ludzie na łożu śmierci żałują najczęściej tego, że zapierdalali bez żadnego sensu i motywacji.
    18 punktów
  19. Po pierwsze autorze tematu takim laskom jest trudno się umawiać, serio. Właśnie dlatego, że onieśmielają mężczyzn i mało kto otworzy gębę. Po drugie, masz w sobie to coś czego ona pragnie ..... paszport kraju członkowskiego UE
    17 punktów
  20. Jak dla mnie to jest to na siłę przypisywanie skomplikowanej historii do prostej sprawy. Dzialki od ojca są twoje. Jeśli myszka z góry zakłada, że w razie rozwodu pojdzie z niczym, to znaczy ze ty też masz prawo zakładać to samo. A przy wzięciu dzialek na pol to lekką ręką zegnasz się z polową majątku. Ja bym dzialki wziął. Nie stac Cie obecnie na budowę domu to nie budujesz. Jak bedziesz sie rozwijal i ciezko pracowal to pewnie za 4-5lat bedzie Cię stać, plus odlozysz sobie przez ten czas na wklad własny. Działka jeść nie chce. Podatek to mikrospopijna kwota. Wartość pojdzie pewnie do gory. Nic nie stracisz na tym ze odlozysz temat w czasie, a zyskasz wiecej informacji o partnerce. @BookEpi Masz pewność, że myszka za 5 lat bedzie dalej z Toba i dalej bedzie miedzy wami tak super? Schematy są z reguly takie, że na początku jest: "kotku przecież my na zawsze razem, ufam Ci", później: "po tej ostatniej kłotni nie wiem czy moge Ci ufac, działki są przecież twoje a ja nic nie mam"; później: "nie czuję sie bezpiecznie w tej sytuacji, odpisz mi pół majątku, przeciez budowaliśmy to razem (ch*j ze to Ty zapie*dalales od rana do nocy w firmie i na budowie, ona byla wtedy w ciąży albo na macierzyńskim, i nic nie mogla przy tym zrobić - zawsze tak jest. Ludzie buduja sie zawsze jak panna jest w ciąży) Później sielanka kilka lat dopóki dziecko troche nie podrośnie Później: "nie wiem co czuję miś, ..." Nie z własnej autopsji ale z historii wielu znajomych z poza forum i wielu ludzi na forum. Dostałeś od ojca start o jakim inni mogą sobie pomarzyć. Jak myszka chce wszystko po pół to niech włoży równowartość wartości działek. Wtedy bedzie fair. Teraz to ona robi z Ciebie debila.
    16 punktów
  21. Plugawcy wszelkiej maści opłacani z kieszeni jeszcze większych kanalii, starają się nie dać za wygraną w zakresie powszechnej percepcji skali ich przewin związanych z "plandemią C19". Walczą z zaciekłością i przewrotnością godną własnych win, których - nie ma bata - są jak najbardziej świadomi. Więc jak najbardziej świadomi muszą być kar dla siebie w sprawiedliwym systemie prawnym. Stąd dbałość o to, by ów system sprawiedliwy nie był i walka niemal pazurami o taki jego stan. Oczywiście kto chce, zobaczy i dowie się prawdy, niestety narażając na spore straty swój system nerwowy, aparat logiczny i poczucie sprawiedliwości, być może ostatecznie dochodząc do wniosku, że najbardziej komfortowo poczuł by się po zażyciu niebieskiej pigułki, malującej rzeczywistość pluszowych misiów, kolorowych kwiatków, troskliwych polityków i wiary w aparat państwowy. Tyle, że tłukąc przez sen w gumowe ściany "inkubatora bateryjek". Przytoczę tutaj tweeta (iKsa?) Jana Pospieszalskiego, dla porządku i z wiadomych względów, cytując również w całości: Wczoraj przed Sądem Naczelnej izby Lekarskiej w Warszawie miała miejsce rozprawa pani dr hab. Dorota Sienkiewicz, która odpowiada za to, że podczas tzw walki z pandemią, ośmieliła się nagrać apel do uczniów, by dobrze rozważyli poddanie się szczepieniom. Dr. Sienkiewicz, argumentowała, że dzieci b. rzadko chorują, a jeżeli już się zarażą, przebieg C 19, nie jest groźny, natomiast eksperymentalny preparat, który im się wciska, jest niewystarczająco przebadany i nieznane są konsekwencje szczególnie w tej grupie wiekowej. Sąd lekarski działający przy Izbie w Białymstoku pozbawił ją prawa wykonywania zawodu, a wczoraj, trwała rozprawa apelacyjna przed Naczelnym Sądem lekarskim. Publiczności i mediom odmówiono uczestnictwa w sali rozpraw. Przygotowana była osobna salka na innym piętrze, gdzie na monitorze można było obserwować rozprawę. Na początku pełnomocnik, mec. Arkadiusz Tetela, złożył wniosek o wyłączenie z rozprawy całego składu sędziowskiego! W uzasadnieniu wniosku przedłożył raport przejrzystości wykazując, że wszyscy członkowie składu sędziowskiego są bezpośrednio lub pośrednio beneficjentami grantów, dotacji lub honorariów pochodzących od Big-Pharmy. Producenci preparatów stosowanych na C-19, na rzecz Izby Lekarskiej (której organem jest Sąd) w ciągu dwóch lat pandemii przekazali 483 420 zł. Okazuje się, że w ustawie o izbach lekarskich nie ma regulacji, które by zabezpieczały przed finansowaniem sędziów i władz korporacji z środków producentów farmaceutycznych. Pełnomocnik wnioskował o zawieszenie postępowania, ze względu na przeszkodę uniemożliwiającą prowadzenie postępowania, - to jest brak sędziów zdolnych do rozpoznania niniejszej sprawy. Czy zatem lekarz - podsądny, który krytykuje procedury związane z tymi profilaktycznymi preparatami ma szansę na sprawiedliwy proces? Przykład pierwszy z brzegu: Pani rzecznik dyscyplinarny białostockiej Izby Lekarskiej, która wnioskowała o ukaranie dr Sienkiewicz, tylko w jednym roku otrzymała od Astra Zeneca 12 tys. · Pełnomocnik wskazał jeszcze jedną przesłankę o wyłączenie przewodniczącego składu orzekającego. Dr Jacek Miarka, 18 marca 2020 r. wydał instrukcje dla podległych sobie sędziów, w której wywierał na nich presję w celu wymuszenia karania lekarzy ostrzegających przed niepożądanymi odczynami poszczepiennymi. Lekarzy, ofiary swojej nagonki określił stygmatyzującym mianem antyszczepionkowców. Wzywał do dyskryminacji tych lekarzy suflując linię orzecznictwa. I dziś ten sam człowiek ma być obiektywnym sędzią? Przecież to farsa. · Do tamtej instrukcji dołączona była pozaprocesowa opinia zamówiona nie u biegłego sądowego, tylko przez eksperta wynajętego według widzimisię prezesa Naczelnej Izby Lekarskiej. W podobnej, głośnej sprawie, gdy sądzono grupę 118 lekarzy, ekspertyza prawna NIL została zamówiona u specjalistów wyciągniętych z głębokiego PRL-u: Lecha Gardockiego, działacza PZPR, Stanisława Hoca, oficera MO, wykształconego pod okiem KGB w Sowietach i Huberta Izdebskiego, który jest zięciem stalinowskiego prokuratora Graffa. Korzystanie z usług takich „ekspertów” pokazuje „środowisko naturalne” władz Izb Lekarskich i dowodzi intencji prezesa NIL, Andrzeja Matyi. · Ale sprawą najistotniejszą jest materia zarzutów. Winą pozwanych nie były błędy w leczeniu. Przeciwnie! Wielu z nich to świetni lekarze, wybitni specjaliści, którzy wbrew odgórnym zaleceniom sanitarnym, skutecznie leczyli dostępnymi środkami antywirusowymi, często ratując chorym życie. Przedmiotem oskarżenia były wypowiedzi rzekomo niezgodne z „faktami” czy „aktualną wiedzą medyczną”. Do tych inkryminowanych wypowiedzi pozwanych, zaliczono również ostrzeżenia dot. szczepień, które, o ironio, były cytowaniem informacji zawartych w ulotkach dołączonych przez producenta do szczepionek na COVID-19. Jak się dowiadujemy z wpisu mecenasa Arkadiusza Teteli – - pomimo złożonego wniosku żaden z członków sądu nie widział podstaw do wyłączenia od orzekania z uwagi na wskazane w treści wniosku finansowe wsparcie Naczelnej Izby Lekarskiej, jej niektórych członków jak i sędziów Naczelnego Sądu Lekarskiego przez big farmę w tym producentów znanych preparatów. Co więcej wniosek pozostawiono bez rozpoznania uznając go za …niedopuszczalny Konkluzja Ten system jest jedną wielką patologią! · Monopolistyczny układ, w którym z jednej strony istnieje obowiązek przynależności lekarzy do jednego samorządu, czyli Izb, a z drugiej Izby działają jak „policja myśli” uzurpując sobie prawo kreowania obowiązujących poglądów dot. sposobów leczenia i karząc odebraniem uprawnień, woła o pomstę do nieba. · Brak zabezpieczeń przed konfliktem interesów, co de facto czyni Izby narzędziem Big Pharmy. Jest to nie tylko niezgodne z regułami rządzącymi medycyną i nauką, ale regułami demokratycznego państwa prawa. · Ponadto, to nie Izby wydają dyplom i uprawnienia medykom, lecz uczelnie – ale jak widać Izby uzurpują sobie prawo do odbierania (choćby nawet czasowego) uprawnień. Ręce opadają od (z)noszenia tej tektury quasi-państwowej. Rzecz jasna, polecam uwadze również komentarze.
    16 punktów
  22. Witam Od mojej ostatniej wizyty w Polsce minęło pięć lat. Postanowiłem więc kupić bilet i odwiedzić ojczyznę jak i rodzinę. Tym razem jako singiel. Pobyt trwał dwa tygodnie i ogólnie zwiedziłem z mamą kilka fajnych niezapomnianych miejsc. Chciałbym tutaj opisać swoje doświadczenia oraz spostrzeżenia na temat tego jak się Polska zmieniła , co przykuło moją uwagę lub zdenerwowało. Być może wielu z was podzieli moje zdanie. A więc zaczynajmy... *** Przyzwyczajony do całorocznego skwaru w krainie uśmiechu, po wyjściu z lotniska Chopina w Warszawie ciężko mi było przestawić się na polskie klimaty. Dokuczliwy chłód przenikał przez zakupioną w Bangkoku jesienną kurtkę i sprawiał, że trzęsłem się jak galareta. Założyłem dodatkowe bluzy i czekałem na bus do Gdańska. Gdy już wsiadłem i byliśmy w drodze podziwiałem przez okno widok Polski, która była niczym innym niż kupą szarych, czarnych i białych kolorów. Drogi na północ były pełne dziur lub wyrw. Nikt przy nich nie pracował, a opuszczone maszyny sprawiały wrażenie porzuconych wieki temu. Korytarz Gdańsk-Warszawa ciągnął się niczym ciało węża. Dawno nie bujałem się na lewo i na prawo jak podczas jazdy tym busem. Ogólnie rzecz biorąc nie mam choroby lokomocyjnej, ale po godzinie zbierało mi się na wymioty. Uspokoiło się gdzieś po 70-100km. Droga prowadziła przez Płońsk, potem Elbląg i na końcu Gdańsk, gdzie mama miała mnie odebrać, by na końcu dotrzeć do domu w innej małej miejscowości. Mama jak na pięćdziesiąt dwa lata trzyma się bardzo dobrze (na zewnątrz). Sprawia wrażenie osoby niezłomnej, ale niestety wiek robi swoje i powoli siadają jej stawy. Chciała gdzieś pojechać, odetchnąć od ciężkiej pracy jaką jest zajmowanie się ludźmi w Domu Seniora. W głównej części są to ludzie opuszczeni przez rodziny. Mama, niczym licencjonowana pielęgniarka, musi zadbać o zdrowie i bezpieczeńtwo tych ludzi, ale również (jeśli nastąpi taka konieczność) uratować im życie. Spędziliśmy długie godziny rozmawiając na ten temat i dowiedziałem się, że mama miala do czynienia ze śmiercią pacjentów tyle razy, że teraz nie robi to na niej żadnego wrażenia. Jest odważna i bardzo empatyczna. Niestety musi za to płacić swoim zdrowiem. W związku z tym musiałem dostosować tempo wycieczki do jej zdrowia, by go nienadwyrężać. Pojechaliśmy na Fort Gradowy oraz Długi Targ. Ten pierwszy był ciężką wspinaczką, ale ostatecznie udało się nam zobaczyć cały Gdańsk, w tym monumentalną Stocznię Gdańską oraz zapoznać się z historią Fortu. Kto by pomyślał, że owe miasto posiadało taką twierdzę, że w przeszłości obawiano się ją zaatakować. Długi Targ charakteryzował się linią okazałych kamienic z dużym pomnikiem Neptuna. Potem był jeszcze ratusz i most Stągiewny, gdzie pstryknęliśmy sobie wiele fotek. Super doświadczenie. Ogólnie przyznam, że Gdańsk wyglądał przyzwoicie. Restauracje pękały w szwach od turystów chcących zakosztować polskiej kuchni. Byli Niemcy, Anglicy, Ukraińcy a nawet Chinki i Japonki (mniammmm ). Nie powiem, polska kuchnia i klimaty cieszą się dużą popularnością wśród obcokrajowców. My zjedliśmy pierogi, rozmiarem przypominające kule śniegu, którymi bawią się dzieci w zimie. Zamówiłem pięć, ale zjadłem tylko trzy, ponieważ nie spodziewałem się takiej objętości piergów. Czułem się wniebowzięty, ponieważ od dawna nie jadłem czegoś tak dobrego. Na następny dzień pojechaliśmy busem na drugi koniec Polski w okolice Rzeszowa. Mróz zaatakował nas niespodziewanie i mając jeszcze godzinę czekania na kolejny transport do miejscowości, gdzie się urodziłem postanowiliśmy zostać na Dworcu Autobusowym. I tu się zaczyna cała opowieść... Dookoła pełno Ukraińców. Gdziekolwiek nie spojrzysz, nie wytężysz ucha słyszysz Ukraiński. Na początku nie zwracałem na to większej uwagi, ponieważ zdawałem sobie sprawę z obrotu spraw za naszą wschodnią granicą. Jednakże, kiedy z mamą siedliśmy w McDonaldzie w mojej rodzinnej mieścinie to przeszło to już ludzkie pojęcie. Zostaliśmy zagłuszeni przez akcent naszych sąsiadów i w związku z tym nie udało się w ogóle ze sobą porozumieć. Byli to ludzie w głównej mierze młodzi. Nie mający więcej niż 35 lat. Sporo dzieci i nastolatków. Wymieniliśmy z mamą spojrzenia i ruszyliśmy do hotelu (domu nie posiadamy w tych stronach od momentu, kiedy dziadek nie przepisał go nikomu i została zlicytowana przez tamtejszy zarząd). Dookoła nas panowała pustka i cisza. Żadnej żywej duszy, tak jakby miasto było wymarłe. Strach było gdziekolwiek wyjść. Właściwie to uczucie kłębiło się we mnie odkąd opuściłem lotnisko Chopina. W Polsce panuje jakaś dziwna kultura wykrzywionej i pochmurnej twarzy. Pomimo ładnej pogody i słońca na niebie ludzie wydają się jakby mieli zaraz umrzeć. W porównaniu do Tajlandii, Polska wydaje się cmentarzem. Wiele razy musiałem się oglądać za siebie, gdzie wchodziłem sam lub z mamą w ciemny zaułek. Czułem się niepewnie, jakby coś czyhało na mnie w ciemności. Natomiast w Tajlandii gdy człowiek wychodzi o 2-3 w nocy do sklepu to nie ma się czego bać. Wiele razy widziałem kobiety w piżamach wchodzące do 7/11, kiedy ja napruty w trzy dupy wracałem z Kao San Road. Podejrzewam, że w Polce byłoby to nie do pomyślenia. Wracając do historii... miałem się spotkać z przyjacielem, którego znam ponad 25 lat (znamy się od dziecka). Mieliśmy ustaloną godzinę i spotkanie. Zdeklarował się nawet pojechać na Energy 2000 ze mną i kilkoma kumplami (w tym z jednym z użytkowników forum). Nie widzieliśmy się 5 lat, a w tym czasie on wpakował się w takie gówno, w które normalni ludzie nie wchodzą: Otóż zrobił dziecko, potem się z żoną rozwiódł. Eks nie pozwala mu teraz zobaczyć dziecka. Musi natomiast płacić alimenty. Kiedy był jeszcze w związku małżeńskim to przyprowadzał sobie do domu kobietę, do której miał jakieś uczucia. Działo się to wszystko w obecności eks żony, a nową panią tłumaczył, że jest ich nową sprzątaczką. W ten sposób jego eks żona prawie popełniła samobójstwo, bo nie mogła sobie z tym wszystkim poradzić. Po rozwodzie owa "sprzątaczka" (którą też poznał w zakładzie pracy) stała się jego dziewczyną. Wcześniej jak dzwonił na mesku i rozmawialiśmy to bardzo na nią narzekał. Wyzywała go przy mnie od największych chu***, frajerów, głupców i innych magicznych epitetów. Wstyd było tego słuchać. Potem nagle się kontakt między nami urwał, a on zdążył się potajemnie ożenić i.... drugie dziecko w drodze. Do tego (jak się dowiedziałem od jego siostry) jest zadłużony na 30 lat. Na spotkanie się spóźnił, bo... zapomniał, a na Energy 2000 nie pojechał. Gdy mówiłem mu, że obiecał pojechać i że jest mi przykro to skwitował tylko, że on nie ma czasu wysłuchiwać moich żalów i że ma ważniejsze rzeczy na głowie. Z szacunku do siebie wyrzuciłem ze znajomych i zablokowałem. Nie ma co tracić czasu na ludzi, którzy topią się w takim bagnie, że nawet jak podajesz im gałąź to ją odtrącają ręką. *** Nazajutrz odwiedziliśmy z mamą pierwszą stolicę Polski, Kraków. Miasto królów z przepiekną Bazyliką i Sukiennicami oraz pomnikiem Adama Mickiewicza na Rynku Głównym zapierały dech w piersiach. To jest polskość. To tutaj panowali tacy królowie jak Mieszko I czy Bolesław Chrobry. Na miejscu zobaczyliśmy też ołtarz Wita Stwosza. Niczym kopalnia złota pełna nieziemsko wyrzeźbionych ludzkich figur. Byłem pod wrażeniem jak długo się to zachowało i nie zepsuło, ale myślę, że władze Krakowa musieły jakoś to odrestaurowywać. Podobnie jak Wawel, gdzie odwiedziliśmy Zbrojownię oraz Prywatne Apartamenty. Na koniec byliśmy w Oświęcimiu w Aushwitz i Brzezince. Prowadzący nas przewodnik był bardzo profesjonalny. Była to starsza kobieta, ale jej dykcja i dobór słów sprawiał, że chciało się usłyszeć więcej i więcej na temat obozu. "Arbeit Macht Frei" wzbudził we mnie mieszane uczucia. Miałem wtedy przeświadczenie, że wstępuję na ziemię, gdzie zginęły tysiące ludzi, że jak wyjdę to opętają mnie jakieś duchy. Tak, wiem... troche szalone myśli. Kilka dni przed wylotem spotkałem się z kolegą z forum, jego znajomym i Koreańczykiem, który mówi po polsku i poszliśmy pić w Katowicach, by zakończyć naszą zabawę w Energy 2000. Nie powiem, cała ta sytuacja bardzo mnie rozbawiła, bo według "Sławka", znajomego naszego kolegi z forum, ów Koreańczyk za bardzo się "upokarzał". Takie przyjacielskie dogryzanie sobie. Energy 2000 to naprawdę super impreza i polecam ją każdemu, kto chce się napić i potańczyć. W środku zapłaciliśmy 35 złotych za wejście, oddaliśmy kurtki i walnęliśmy po shotach. Potem z tym Koreańczykiem poszedłem na parkiet. Chłopak starał się złapać kontakt z Polkami, ale nie wychodziło mu i zazwyczaj patrzyły na niego z odrazą. Ja nawet nie próbowałem, bo Polki są dla mnie po prostu brzydkie. Pijani lub pół pijani wróciliśmy do Hotelu, odespaliśmy swoje, pożegnaliśmy się i wróciliśmy do siebie. Impreza udana, pozostały fajne wspomnienia. Dzisiaj mam wylot powrotny do Bangkoku i po dwóch tygodniach spędzonych tutaj, wyciągam takie wnioski: - Mamy piękną kulturę i zabytki - Kuchnia Polska jest smaczna, ale bardzo droga (za zwykłe pierogi w Gdańsku musiałem dać 150 złotych). Jedzenie bardzo podrożało i myślałem, że będę się stołował na mieście. Zrezygnowałem z tego pomysłu po pobycie w pierogarniu (pieniądze miałem, ale się nie opłacało. Nakupowałem za to dużo czekolad i innych smakołyków - Pełno unikatowych pamiątek i turystów je kupujących - Fajna zimna pogoda, idealna na spacery po lesie czy rynku - Za dużo Ukraińów proszących o pieniądze (na Rynku Głównym w Krakowie przy pomniku Adama Mickiwiecza robili codziennie wiec i śpiewali swoje piosenki, a Ukraińscy nastolatkowie chodzili po ludziach z pudełkiem i prosili o wsparcie na jakieś biedne dzieci) - Bezbarwna okolica poza granicami większych miast - Strach chodzić gdzieś wieczorami - Ogromne opłaty za wynajem mieszkań (2000, 2500 czy nawet 3500, kiedy moi znajomi zarabiają po 5-6000 złotych) Także to by było na tyle. Kocham Polskę, ale niestety nie mógłbym tu ponownie zamieszkać. Jest za drogo i niekolorowo. Zmieniłem się, odkąd mieszkam tyle lat w Azji. A wy co myślicie o Polsce? Czy gdybyście mieli możliwość zamieszkania w Tajlandii lub innym Azjatyckim kraju jak ja, to byście z tej szansy skorzystali? Zapraszam do dyskusji
    16 punktów
  23. 15 punktów
  24. Ale czego się spodziewać jak dzisiaj połowa ludzi ma chujowe wzorce z domu? Kobiety jak i mężczyźni. Do tego dodajmy całą karuzelę spierdolenia typu chujowe jedzenie, nie dbanie o siebie itd. Jesteś tym co jesz, twoja głowa nie będzie działać prawidłowo jak wkładasz w siebie syf a nie jedzenie i mowa o całym stylu życia. Wy nie macie pojęcia jak same huśtawki glukozy i insuliny potrafią działać na ludzi, jak my mieli borderline albo jakiś BI polar. Wierzcie mi wiem co mówię bo sam kiedyś miałem 40 kg nadwagi i chujową higienę życia, do tego był matrix na pełnej kurwie i dziś bym pewnie skończył już pracując w kołchozie z alimentami na karku. Schudnięcie to dopiero był większy puzzel w całej układance, za tym poszła cała reszta rzeczy. (mogłem to zrobić lepiej wtedy ale nie miałem tej wiedzy co dziś) Ile tutaj już było tematów że laska nie ma libido albo jest ciągle zmęczona albo coś? a jak pisałem do autora tematu "niech zgadnę, dieta z żabki, ciągle energetyki, mało snu itd ? " to kurwa jak bym miał szklaną kulę bo miałem zawsze rację xDDD ale oczywiście byli spece którzy od razu pisali że kurwa i że już zdradza albo szuka nowej gałęzi xDDDD
    15 punktów
  25. Powiem szczerze, że gdyby kandydowała na urząd prezydenta to zagłosuje na Ewkę. Merytoryczna, przygotowana, gasi lewaczki jak Braun menorę😁 Do tego ładna, elegancko ubrana, reprezentatywna. Tylko czy ma realne szanse w kraju gdzie ogłupiony naród głosuje co rusz na PiS albo na KO. Jakby poza tymi partiami nie było nic innego.
    15 punktów
  26. Mamy to. Alimenty na psiecko (psa dziecko) przyznano w Hiszpanii. Facio musi na psa płacić 40 eurosów i na dzieci oczywiście też, a wszystko zostaje z babonem. Dalej marzycie o wielkich miłościach? To pierdolnijcie się w głowę. https://www.polsatnews.pl/wiadomosc/2024-04-09/nietypowy-final-sprawy-rozwodowej-sad-przyznal-alimenty-na-psa/ Alimenty na psa. Jakbym miał coś takiego płacić to prędzej bym spalił, co mam i został bezdomnym.
    15 punktów
  27. Kobiety nie mają wstydu, trzeba im to poczucie ciągle narzucać kulturowo. Ich ojcowie są odarciz godności, sterani i przeorani przez życie/szefa/żonę. Nie potrafią wychować synów, nie potrafią wychować córek. I dlatego ten kraj stał się burdelem Europy.
    15 punktów
  28. Nie wiem, czy w 30 lat można stworzyć społeczeństwo obywatelskie, jeżeli nie ma odpowiednch fundamentów. Społeczeństwo obywatelskie wymaga choćby intuicyjnego pojmowania takich terminów jak solidarność, odpowiedzialność i odwaga cywilna. A u nas dominowały i wciąż dominują sobiepanizm, wyzysk i zawiść. Kto był wyzyskiwany, a teraz awansował, wyzyskuje innych. Za banana rzuconego przez obcego korpocwaniaka, przeciętny polacki gotów jest zgnoić swoich współplemieńców. Nasze bolączki sprawnie wykorzystują niejawni właściciele tego kołchozu, mianując na zarządców szumowiny, które rozgrywają polackie bydło przeciw sobie - aby bydło pozostało tyrającym czarnuchem, bezrozumnym konsumentem, a w razie potrzeby - bitnym mięchem armatnim. W międzyczasie samice polackie wykorzystane zostaną - tak jak samice ukraińskie i w przyszłości białoruskie - do podbudowania słabującej demografii krajów zachodnich. Wszystko idzie zgodnie z planem.
    15 punktów
  29. Jak wyżej. Mam wrażenie że ten kraj to nieźle bagno. Z pozoru wydaje się że tu nic nie działa jak należy i sami nieudacznicy ale taki seryjny działa kiedy chce z chirurgiczna precyzja kryty przez wszystkie media. Nikt nie zadaje niewygodnych pytan To samo w polityce - niby idioci ale robią swoje i przy wsparciu medialnym są nie do ruszenia. Zalążek jakiekolwiek elity odrobinę niezlaeznej i pronarodowej likwidowany jest w zarodku. Na wierzch wypływają tylko środowiska kontrolowane żeby gospodarować elektorat. A motłoch jak to motłoch wszędzie taki sam - tym się zarządza a nie tłumaczy sie im bo i tak nie zrozumieją.
    15 punktów
  30. Jako że miałem i mam do czynienia z kobietami w mundurach przez blisko 20 lat mogę coś o nich powiedzieć. Witaminki w momencie założenia munduru dostają jakiegoś malpiego rozumu i uruchamia się w nich gen kurestwa. One jak tylko się dostaną do jakiekolwiek formacji zaczynają szastanie dupa tak by w relatywnie szybkim czasie dostać wyższa grupę, stanowisko ( czyli składnik wyplaty) albo by spierdolic z ulicy za biurko. Bardzo często na wszelkiego rodzaju kursach kręcą się obok szefa kursu czy naczelnika itp. tak by tylko mieć lżej. Płacą za to oczywiście w naturalny sposob. Na jednym z kursów jedna myszka w przeciągu kilkunastu dni nie miała tylko trzech kursantów. Jeden był świeżo po ślubie, drugi jakoś co małe dziecko się urodzilo więc pewnie też jeszcze zakochany a trzeci no cóż z SMV nie pyklo. Miała na kursie pseudonim puchar przechodni. Inny kurs to już chyba opisywałem jak dzwoni maz na ośrodek i prosi o rozmowę z zona po czym dowiaduje się że kurs skończył się kilka dni wczesniej. Też dobra aparatka była. Kolega policjant opowiada jak do nich do wydziału przyszła "nowa" i zaraz miała wyższa grupę od kolegi który miał ponad 10 lat służby. Mieli takie powiedzenie że policjantka ma 3 etapy służby. Przy biurku, na biurku i pod biurkiem. Temat szybko wyszedł na wierzch bo na jakiejś imprezie zaczęła chyba do naczelnika walić po imieniu i skumali skąd ten szybki awans Na jednym ze szkoleń była myszka co jeszcze się dobrze nie rozgościła już mówiła jak kocha męża i pokazywała zdjęcia bombelkow. Nie było jednak później problemu dać nawet w czoko mojemu wspolokatorowi z pokoju podczas gdy ja spałem (po %) na łóżku obok. Tak więc zachowanie w standardzie. I wiem że takie akcje odbywają się też w korpo czy innych zawodach, ale mam wrażenie że w mundurowych to jest masakra. I kiedyś się z tych akcji śmiałem teraz to jestem zazenowany.
    15 punktów
  31. A ja w tym konflikcie wspieram Iran, a konkretnie irańskie kobiety, które potrafią grzeszyć urodą, choć to oczywiście kwestia gustu. Uważam, że mają w sobie "to coś", a konkretnie w swoich oczach. Uwielbiają sport, chyba piłkę nożną najbardziej, czyli tak jak ja. Gdyby się tu pojawiły w ilościach hurtowych, nasze wszystko wiedzące najlepiej na świecie panie, dostałyby ponownie, jak w przypadku Ukrainek, gigantycznego bólu pewnej części ciała gdzie możemy znależć duże ilości cellulitu, a nasi "niedojrzali emocjonalnie incele" mieliby okazję na coś więcej niż pogardę ze strony naszych krajanek. Taka mieszanka genów polsko-irańskich mogłaby być dość ciekawa. Mam także sentyment to takiej starej gry komputerowej: Prince of Persia. Także jest to jedyna emigracja jaką jestem w stanie poprzeć pochodząca z tamtych rejonów. Z Iranem jeszcze całkiem niedawno mieliśmy dość dobre stosunki sięgające jeszcze czasów dawnych. Imperium Osmańskie, w którego skład wchodziła także i Persja, było jednym z bardzo nielicznych krajów, które nie uznało rozbiorów Polski. Niestety te stosunki zostały przez nasze pseudo-elity popsute i może to być dobra okazja do ich naprawienia. Tym bardziej, że dla Izraela jesteśmy oczywiście gojami, a gojów traktuja oni gorzej niż nawet niektóre zwierzęta. Zresztą widać to chociażby ostatnio po ostrzale konwoju humanitarnego, w ktorym ofiarą padł nasz rodak. Niestety nasze pseudo-elity są dlatego pseudo, że one tego nie rozumieją i mają mentalność niewolniczą: jak nie USA/UE, to wpadniemy w sidła Rosji.
    14 punktów
  32. Polscy politycy mają syndrom niekochanego dziecka, wpakują naród w każde gówno, żeby tylko tate Izrael albo wujek Sam poklepali po plecach.
    14 punktów
  33. Niektóre Rezerwatki piszą w Rezerwacie, że one w zasadzie przemocy kobiet wobec mężczyzn nie widzą, że takowe zjawisko nie występuje, a jeśli już to jest marginalne. Taki mniej więcej jest sens tych wypowiedzi. A w momencie gdy podajesz przykład z życia, że zetknąłeś się z czymś takim, że partnerka zastosowała przemoc, niekoniecznie fizyczną, wobec partnera, to umniejszają tym wpisom, ze to przecież jednostkowy przypadek. Szkoda tylko, że w ramach swojego "obiektywizmu", czyli stania na straży tylko i wyłącznie kobiecego interesu, nie widzą, że te jednostkowe przypadki stają się coraz częstsze, a tego typu skandaliczne zachowanie redaktorów TVNu, bo tu nie tylko ta baba się śmieje, wobec przemocy na mężczyźnie może w przyszłości tylko i wyłącznie powodować zachęty itp. reakcje na faktycznie narastający problem. Zauważcie, że nie tylko ona się śmieje, ale wszyscy dookoła, nawet w studiu słychać, że obsługa również jest w niesamowicie wybornym humorze. Życzę osobiście, aby panowie redaktorzy i cała obsługa studia, która się z tego śmiała sama została ofiarami przemocy domowej partnerek. Zobaczymy czy wtedy będzie im do śmiechu. A pani redaktorce, która wręcz z tego smkachu pęka, aby trafiła na przemocowca, który jak wiadomo "lofcia" najmocniej. Analogocznie: ciekawe czy jak poseł Braun wyjąłby kość z zupy i walnął ją ambasadora Izraela za jego wypowiedź po ataku na konwój gdzie zginął polski wolontariusz, to też byście się śmiali na antenie czy jednak byłoby oburzenie i skandal antyemicki, o którym trąbilibyście przez następny miesiąc?
    14 punktów
  34. 14 punktów
  35. Kręcisz jednocześnie z dwiema pannami, widzę jesteś kolejnym czaderskim chłopakiem tutaj. Z pierwszą spotkałeś się dwa razy i dwa razy puknąłeś, w tym raz w hotelu, żyjesz jak na amerykańskim filmie. Może niedługo będziesz pukał obie na zmianę, wszak jak piszesz wysokie libido masz. Myślę, że ciekawsza będzie historia z prawniczką ze zdiagnozowaną depresją, jadącą na lekach, z ambicjami, która płaci za hotel, gdzie puka się na pierwszym spotkaniu z gościem poznanym na Tinderze. Ona na pewno miała tylko 2 partnerów wcześniej, dwa związki i to oni byli pewnie źli😉
    14 punktów
  36. Żebyś się podniecił i pisał tematy po forach/grupach
    14 punktów
  37. Super, wszędzie kwik,że kobiety złe i jak się zachowują, a tutaj mamy ghosting i jeszcze zadowolenie. Tylko pogratulować.
    14 punktów
  38. Ruchałbym. Musiałem. To silniejsze niż wszytko na świecie. Taka Pani magister.
    14 punktów
  39. Jeśli umie parkować, to coś jest na rzeczy😉
    14 punktów
  40. Od kilku godzin miotam się po pokoju, pakując plecak na jutrzejszy wyjazd do Wrocławskiego Sądu. Jednocześnie to siadam, to wstaję na skrzypiącym krześle, chcąc napisać jakieś słowa; śmieszne, smutne, rubaszne, wulgarne - i nic mi z tego nie wychodzi. Jeśli zastanawiają się Państwo o co chodzi, to jak nie wiadomo o co chodzi, to wiadomo o co chodzi. O pieniądze. Nie minęły całe cztery miesiące od ostatniej prośby (która bardzo mi pomogła, dziękuję serdecznie), a znów zmuszony jestem prosić o wsparcie finansowe. Ostatni czas w moim życiu to kombinowanie jak zapłacić rachunki, w efekcie czego musiałem pieniądze pożyczyć. Plusujemy opłaciłem, telefon i Internet także, ZUS zapłaciłem (prawie 800 złotych + ok. mniej niż dwie stówy usługa), rachunek za podstawowy serwer forum do wczoraj - zapłaciłem, bo dziś już by nie było forum. Zostały dwie domeny za 318 i 527 złotych za ważną usługę, mam do zapłacenia chyba dwa dni, albo trzy. Jutro z rana (z Leżajska o 4-ej) podróż na kolejną rozprawę z Panem "Sekułą", czyli z Leżajska do Rzeszowa, skąd pociągiem kilka godzin do Wrocławia, skąd do Sądu, gdzie czeka mnie ok. godziny, dwóch, wymieniania argumentów z Panem "Sekułą". Po wszystkim to samo, dworzec, pociąg, do domu godzina, półtorej, zależy od pogody. Przytulam się z moimi włochaczami i złodziejami kiełbasy i innych produktów mięsnych, po czym odpływam w sen, oby nie wieczny. Jestem coraz bardziej sfrustrowany, gdyż ciągle coś wklejam na Plusujemy by rozkręcić ten biznes i żebyśmy mieli coś konkretnego, a nie tylko portale skojarzone jednoznacznie z męską tematyką - spędzam każdą wolną chwilę przy komputerze, a pieniędzy nie ma. Nie mam absolutnie do nikogo żalu, po prostu odczuwam frustrację że muszę prosić o pomoc kiedy to ja sam lubię pomagać. Niestety, jak to się mówi, kto nie ryzykuje, ten szampana nie pije. Jak teraz nie będę zapier... rezygnując niekiedy ze snu, to nie będę nic miał do powiedzenia w przyszłości, a mam coś do powiedzenia w tej zakłamanej rzeczywistości. Musimy mieć portal, duży, mocny, żeby się z nami liczyli i o dziwo widzę, że pojawia się tam coraz więcej osób. Czyli Syzyfowa praca przynosi jednak efekty i udało nam się stworzyć dla ludzi miłe miejsce, co wcale takie łatwe do zrobienia nie jest. Daruję sobie pisanie o misji, 19 książkach, portalach, pomocy itp., itd., etc. bo te moje przechwałki już Państwo doskonale znacie. Potrzebuję pieniędzy by opłacać wszystko co mam do opłacenia, i zajmować się rozkręcaniem Plusujemy. Ciuchy mam z lepszych czasów (czyli jak książki schodziły), buty mam na rok, dwa, jem ile chcę, śpię elegancko. Potrzebuję "tylko" na rachunki, a od czasu do czasu coś kupić muszę (kwiatki, prezent mamie, przyjaciółce itd., czasem sobie jakiś mały gadżecik). Na benzynę nie potrzebuję bo praktycznie nie jeżdżę, dużo pieniędzy schodzi na leki, chociażby teraz pakuję między innymi 4 różne leki na IBS czyli wiadomo co... Jest mi wstyd jak cholera, na szczęście biorę leki nasenne i za kilkanaście minut idę do łóżka, wstanę o północy przygotowywać się do wyjazdu. Więc jeśli ktoś z Państwa chce wspomóc starszego Pana z ambicjami, to można zrobić to tak: Mbank 97 1140 2004 0000 3902 4436 3874 Marek Kotoński. PayPal - [email protected] Dotacje używane w czasie lajwów, firma pobiera niemały %, zwłaszcza za sms-y: https://tipply.pl/u/pieszczoch Blika itd. nie posiadam. ---------------------------------------- Od pieniędzy płacę podatek oczywiście w każdym przypadku. Jeśli ktoś kto wpłaca ma konto na forum, proszę dać znać i dodamy kwotę pod nickiem. Dziękuję i dobranoc. Postaram się jutro nagrać audycję jak mi poszło, albo pojutrze, bo jutro będę padał na twarz wieczorem w domu jak wrócę. Jeśli nie chcecie wpłacać, naprawdę nie ma problemu żadnego, jakoś sobie poradzę.
    14 punktów
  41. @Tajski Wojownik Fajny wpis i cenne przemyślenia kogoś z zewnątrz. Będąc tu tak krótko nie mogłeś wyłapać jeszcze jednego "bonusu" obecnego życia w PL - ciągłego straszenia wojną przez media. Wracając do tematu - wiele racji. Generalnie Polska jest świetnym miejscem jeśli chodzi o krajobrazy - to co napisałeś - kamper i biwakować. Kuchnia Polski też jest bardzo smaczna, dodatkowo w Polsce było bardzo bezpiecznie teraz jest względnie bezpiecznie (w porównaniu do zachodu i niektórych jego wielkich miast) ale o tym dalej. Zabytki - to też zależy z czym porównujemy ale przyjmijmy, że jest ok. Jest tu natomiast kilka mocnych problemów o których i Ty pisałeś. Pierwszym z nich są ceny. To jak Polska podrożała w czasach Srovidu, a potem po tym jak pojawili się tu w takiej masie Ukraińcy odczułeś na własnej kieszeni. Ceny w knajpach w Gdańsku, Wrocławiu, Wawie czy Krakowie zaczynają być porównywalne z tymi jakie są na zachodzie Europy. 12 niedużych pierogów w takiej knajpce takeway to koszt 23-25 złotych, a w realnej "restauracji" 45 i więcej złotych . Obłęd. Wrocławski rynek stał się mega drogim miejscem. Mieszkania - odlot cenowy. Dlaczego? Po pierwsze napływ Ukraińców, szczegolnie tych z forsą. To oni często przesiadują w knajpach, bujają się teslami i mercedesami i szastają forsą. To własnie widzę u mnie w mieście w okolicach rynku. Polska kultura "postaw się a zastaw się" do kwadratu. Tutaj musisz też zrozumieć kolejną rzecz - Gdańsk, Wrocław i Kraków to też weekendowe burdele dla brytoli, a Wawa już zaczyna to doganiać bo to właśnie do stolicy przylatują różnej maści "ruchacze" żeby nagrywać filmiki jak ruchają nasze rodaczki. Dla nich tu jest tanio i mają łatwe dziewczyny bo przecież Polka z łbem najebanym kompleksami o polaku-biedaku-cebulaku marzy o zachodnim księciu. Bzdury? No to patrz na reklamę jednego z klubów we Wrocławiu w rynku: A to na dokładkę: Moja prywatna teoria jest taka, że Polska robi teraz za burdel Europy zachodniej w zastepstwie Ukrainy, do której brytole nie chcą jechac bo boją się wojny, Dodatkowo robią brainwash takimi reklamami: O Paniach z Polski już mi się nawet pisać nie chce ale powiem Ci jedno - zrób sobie takie ekperyment, jak będziesz następnym razem w Polsce i uśmiechaj się do WSZYSTKICH kobiet jakie będziesz miajał bez względu na wiek, figurę etc. a potem sam wyciągnij wnioski. Podpowiem - jeśli widać po Tobie, że jesteś Słowaianinem i nie jesteś bardzo przystojny to więszośc oduśmiechającyh się to będą emerytki i dzieci. Teraz porównaj to z tym jak uśmiechają się kobiety w innych krajach. I tu dochodzimy do najwięszego problemu jaki widze w Polsce a jest on zobrazowany na tym urywku filmu "Szczęśliwego Nowego Jorku" (swoją drogą polecam) idealnie: Bardzo mało uśmiechu, a ciągle złe i skwaszone twarze... Jak do tego jeszcze dodasz najazd Ukraińców, którzy mają ten sam problem z "twarzami" to maluje się mniej-więcej taki obraz o jakim piszesz. Bezpieczeństwo - w dużych miastach znacznie spadło. Dlaczego? Pomijając samych Ukraińców razem z nimi przyjechała tu masa osób z Kaukazu i Gruzji. Fala gwałtów na Uberze w Warszawie, którą wyciszono (zwróc uwagę, że policja już nie podaje narodowości spraców przestępstw co oznacza, iż dogoniliśmy zachód) była własnie ich "dziełem"... Ja osobiście żyję na ten moment pół na pół Polska / inny kraj ale skłaniam się raczej do wyjazdu. Zresztą zobaczymy co tu się stanie w najbliższym czasie bo ustawa o poborze powszechnym + masowe zbrojenia Polski (oczywiście na kredyt bo po uj myśleć o emeryturze czy opiece zdrowotnej skoro można kupić zabaweczki) nie napawa optymizmem. Tak czy siak Polska to była, jest i będzie moja Ojczyzna na zawsze i jako Ojczyznę będę ją kochał ale to jest jak z Matką - czym bardziej dorastasz tym bardziej widzisz, że wcale nie jest idealna.
    14 punktów
  42. Przypomne jeszcze raz , ponad 70% poliniakow polecialo na wybory zaglosowac na swoich oprawcow .
    14 punktów
  43. Od pewnego czasu zbieram myśli, bo pracuję nad pewnym wpisem - koncepcją jednostkowego działania (konstruktywnego, "pozytywistycznego" powiedziałbym) w obecnych czasach. Trzeba pamiętać, że nasz kraj to już nie jest lokalny rynek - to część globalnego rynku. Każda kobieta z dostępem do internetu ma na zawołanie stado simpów z całego świata. Odkąd zjechały tu Ukrainki i Białorusinki, na ulicach polskich miast zaczęli pojawiać się coraz liczniej przybywający 'daygamerzy' itp. szumowiny rozsmakowane w 'slavic ladies'. Miejcie świadomość, że te napalone pieski mają podobne problemy i rozkminy jak wy, ale to wcale nie znaczy, że odczuwają z wami jakąś solidarność. To bezlitosna konkurencja, która ma parcie na rozsiewanie swojego kodu genetycznego bez względu na konsekwencje dla siebie, a tym bardziej dla was. U mnie powoli klaruje się plan działania. Najogólniej mówiąc - niech Babilon gnije, a jednostki, które nie godzą się na to wszystko, muszą osiąść w Ziemi Obiecanej - i tam budować od podstaw, z wartościowymi ludźmi.
    14 punktów
  44. Niestety. Sam jestem 40+ i zdaje sobie że kolejnej 40-stki raczej nie dożyję. Na uciekający czas wpływu nie mamy. Więc jak osłodzić sobie jesień życia? Według mnie. Najważniejsze teraz to zdrowie. Zarówno fizyczne jak i psychiczne. Więc dobrze sobie zrobić generalny przegląd co tam w słychać w naszym wnętrzu. Do tego mniej stresu. Pracować tyle co by na chleb z masłem wystarczyło. Zdobywanie świata zostawmy młodym. W tym celu dobrze jest też przestać przejmować się np. polityką. Srał ich pies. Nasze rodzime mapety to i tak marionetki w rękach starszych i mądrzejszych. Pasja/sport dobrze jest połączyć w jedno. Dieta mniej cukru. Nie chlać. To też zostawmy już młodszym padawanom. Dobrze zrobi też posiadanie jakiegoś zwierzaka. Może być pies, kot, chomik itp.itd. O kobietach nie wspominam. Bo jak śpiewał klasyk "...to nic jak tylko kłopoty..". Jeśli coś dla ducha. To mi pomogły ogarnąć bałagan w głowie. Dzieła stoików. Dobrze też wspominam "Rozmyślania"-Marka Aureliusza. Polecam. To tak pokrótce tyle :).
    14 punktów
  45. Nie stworzyli, bo ktoś miał w tym interes. Po upadku ZSRR nasz wyzysk się nie skończył, tylko zmienił kierunek i przybrał inną formę.
    14 punktów
  46. Wiele lat temu jeden z moich pierwszych szefów, gdy analizowaliśmy jedną dosyć trudną (dla mnie i mojego wtedy mizernego doświadczenia) sprawę z wieloma potencjalnymi ryzykami powiedział mi coś, co do dziś pamiętam Wiesz, gdybym ja się cały czas czegoś obawiał, to nigdy nie znalazłbym się w miejscu, w którym jestem teraz.
    14 punktów
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.