Mnie gdzieś tam w okolicy zdrowia psychicznego trzyma stara, poczciwa, żylasta... ludzka natura.
To nie jest tak, że asy asów tej ziemi jedzą sobie z dzióbków i wzajemnie uzupełniają miód w kielichach.
Ścierają się siły, o zróżnicowanych wektorach i mocach. I nawet wtedy gdy "płyniemy na jednej łódce", jedni wiosłują z całych sił, inni nie w tempo, albo ze złą mocą, i zawsze znajdzie się ktoś, kto rżnie wiosła. Bo taki jest człowiek, tak funkcjonuje od tysięcy lat
No nie do końca.
W korporacjach najbardziej wkurwia mnie to, że czasem prezio coś peirdolnie, nawet całkowicie z dupy i zawsze znajdzie się ktoś, kto rzuci się głową w dół i zacznie "wdrażać w życie".
W temacie elektromobilności coraz częściej i coraz głośniej słychać, że całkiem niezły kawał nieba może się nam spierdolić na łby. Zwróć uwagę na ceny tych elektro śmieci. Mają nie zachęcać do masowego kupowania, bo wtedy produkcję trzeba będzie znacząco przyspieszyć i wtedy dopiero ujawnią się wszystkie wady tego rozwiązania.
Niestety jest tak, że pistolet startowy obwieścił start wyścigu, nikt nie chce zostać z tyłu i znacząco wyróżnić się na tle konkurencji. Więc czasem nawet kosztem starych technologii będą wspierać te nowe, nawet wbrew logice.
Stare koncerny, szczególnie niemieckie logikę mają gdzieś. Tyle razy były już ratowane i podnoszone na koszt podatnika, że bania mała (patrz diesel gate). Cały ten cyrk amfetaminą posypuje Elon ze swoim Musk'iem, w sensie ze swoją wizją pokazania światu jak się robi byznes w samochodach na prunt. (tak tylko nieśmiało przypomnę, że nawet On Sam nie ma wciąż pomysłu co zrobić z tysiącami ton starych ogniw - na razie cały recykling jest w fazie pierdololo).