Skocz do zawartości

Mayki

Użytkownik
  • Postów

    211
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Donations

    0.00 PLN 

Treść opublikowana przez Mayki

  1. Fajnie, że na forum jest ktoś taki, kiedyś siedziałem w produkcji muzyki, jakieś 2 lata, na FL Studio, ale poddałem się, po prostu irytowało mnie to, że bawię się tymi wszystkimi pokrętłami i suwakami i nic nie wychodziło; na pewno po części odpowiada za to mój przerost ambicji, zawsze porównuję się do najlepszych, więc jak moja praca nie brzmiała tak jak u profesjonalistów, to się wkurzałem. PS Powiedz mi jak to jest z inżynierami dźwięku - potrafią wykręcić prawie że dowolny dźwięk czy raczej jest to nieosiągalne? Bo się czasem poważnie zastanawiam, czy zamiast na siłę uczyć się tworzenia produkcji, nie wejść we współpracę z jakimś inżynierem dźwięku i nie tworzyć muzyki z użyciem czyichś umiejętności - coś na zasadzie pokazuję przykładowe dźwięki, utwory i mówię, aby wykręcił coś podobnego.
  2. Już się orientują Z roku na rok jest coraz więcej jest singli, coraz więcej mężczyzn decyduje się na życie bez kobiety i ew. relacje krótkotrwałe z dziewczynami. Kiedyś czytałem o tym artykuł. Zgadnijcie w mniemaniu kobiet czyja jest to wina? Cytuję "to wszystko przez to, że dzisiejsi mężczyźni są leniwi i nie chce im się starać o partnerkę, wolą żyć na własną rękę i od czasu do czasu pójść do klubu i zaliczyć jakąś pijaną i łatwą dziewczynę".
  3. Rozumiem, że mowa o End Of Year Countdown na ah.fm? Kiedyś też się przymierzałem do wysłania swojego seta, ale jakoś tak zawsze przegapiałem moment, dlatego co najwyżej w internecie je umieszczałem ot tak sobie, a od jakichś 2 lat już raczej nie tworzę mixów, jedynie to dla siebie robię sobie w grudniu składankę 40-50 najlepszych utworów roku. Tak czy inaczej, trzymamy kciuki, powodzenia!
  4. 20%? To dobre dla amatorów. Obczaj to: wg raportu Fundacji STER "Przełamać tabu" 91 proc. Polek doświadczyło przemocy seksualnej
  5. Z całym szacunkiem mistrzu, ale patrzysz na to wszystko przez pryzmat "krótkoterminowych" celów. Owszem, sprowadzanie ciapaków niejako zwiększa populację, ale to raczej skutek uboczny niż cel. Prawdziwym powodem sprowadzania muslimów jest wywołanie wojny a później kontrola społeczeństwa. Wszystkie kraje świata są zadłużone, kraje zachodnie czy USA są na skraju bankructwa. Jedynym skutecznym sposobem na zapobiegnięcie bankructwa jest wojna. Ich plan jest taki: - trzeba doprowadzić do tego, żeby społeczeństwo skłóciło się ze sobą i aby walczyli między sobą. Wtedy władza wkroczy do akcji, rozdzieli bijących się braci a po wszystkim podda ich permanentnej kontroli - tylko jak doprowadzić do tego, by np. Francuzi zabijali masowo Francuzów? Nie da rady. - zatem trzeba sprowadzić obcych ludzi, którzy mają odmienny światopogląd i osiedlić ich u nas. Odmienne światopoglądy będą doprowadzały do spięć, a im dłużej innowiercy będą u nas mieszkać, tym bardziej będą uważali nasze ziemie za ich ziemie. Po kilkunastu latach dojdzie do tego, że jedni będą nienawidzić drugich i żadni nie będą chcieli się wynieść. Wojna prawie gotowa. - jak już jedni będą zarzynać masowo drugich i dojdzie do otwartego konfliktu, władza wkroczy ze swoim wojskiem, opanuje sytuację po czym powie "widzicie obywatele coście narobili? Trzeba was kontrolować, bo inaczej pozabijacie się nawzajem". A obywatele zgodzą się na to, bo argumenty władzy będą bezsprzeczne. To nic innego jak operacja False Flag. Władzy zależy na tym, by to społeczeństwo walczyło między sobą, dzięki czemu otrzymają solidny argument by je kontrolować i przymiarki do tego widzimy od lat. Miało wejść ACTA, ludzie pomysł zbanowali. Dziwnym zbiegiem okoliczności po zamachach we Francji zaczęły pojawiać się plotki, że terroryści porozumiewają się za pomocą Twittera i gdyby go cenzurowano, do zamachów by nie doszło. Nagle pojawiły się głosy, że może faktycznie bezpieczniej byłoby, gdyby władza kontrolowała Internet. Większość zamachów terrorystycznych w XXI wieku to nic innego jak ustawki, o których służby specjalne krajów wiedziały przed faktem. Zamachy te mają zasiać strach w obywatelach i doprowadzić do tego, że obywatele zrzekną się wolności kosztem bezpieczeństwa. Gdyby zamachów nie było, ludzie pukaliby się w czoło "po co jakieś kontrole na lotniskach, przecież na świecie jest pokój, nie ma się czego bać". Niedawno czytałem wypowiedź jakiegoś profesora w sprawie zamachów we Francji, który powiedział wprost - wypowiadając wojnę muzułmanom, robimy dokładnie to, czego wszyscy chcą. Zobrazował on to prostym przykładem - muzułmanie dzielą się na dobrych i złych. Ci źli organizują zamachy. Jeśli w akcie zemsty będziemy mordować muzułmanów, istnieje spore prawdopodobieństwo, że oberwie się też tym dobrym. A kiedy to się stanie, ci dobrzy muzułmanie, zaczną nienawidzić nas tak samo jak ci źli i otwarty konflikt mamy gotowy. Czy się to komuś podoba czy nie, w ciągu najbliższych 30 lat wybuchnie wojna. Już teraz we Francji i Niemczech robi się coraz goręcej, pojawiają się odważne głosy sprzeciwiające się muzułmanom. Te napięcia będą narastać, za kilkanaście lat muzułmanie będą chcieli wypędzić chrześcijan, a chrześcijanie muzułmanów i ziści się wieloletni plan o wojnie.
  6. A no właśnie, dlatego chciałem się upewnić czy dobrze zrozumiałem. Nie chciałbym się w żadnym wypadku wywyższać, jednak swego czasu interesowałem się teoriami spiskowymi, sytuacją geopolityczną na świecie więc mogę co nieco rozjaśnić sprawę, bo akurat tutaj mylisz się i to bardzo. Panuje obecnie dążenie do zmniejszenia populacji, ale z zupełnie innych powodów - mniejszą liczbę mieszkańców łatwiej kontrolować, a o totalnej kontroli marzą najpotężniejsi. Ludzie u steru całego świata myślą o utopii, idealnym stworzonym przez siebie świecie, a aby taki świat funkcjonował - 7 mld ludzi nie jest potrzebne, wystarczy spokojnie max 500 mln. Reszta jest zbędna i do niczego nieprzydatna (na świecie żyje kilka mld ludzi, z których wielkiego pożytku nie ma - obywatele krajów Afryki, krajów ogarniętych wojną, starsi ludzie, schorowani, niepełnosprawni etc.). Globalne ocieplenie spowodowane przez człowieka to mit i jak wiele rzeczy na tym świecie powstało po to, by kosić hajs. Tylko i wyłącznie po to. To taki pretekst, by wysysać pieniądze od obywateli. Zabrania się czegoś, co jest tanie pod pozorem walki o środowisko i wciska się coś 3 razy droższego, ale ekologicznego. No i te kary za emisję spalin. Dobre źródło przychodów gotówki praktycznie za nic. To tak jakby opodatkować deszcz. Cały nasz świat stoi teraz na gigantycznym globalnym interesie zwanym "ocieplenie". Zmusza się ludzi do wyrzucania starych rzeczy i kupowania nowych, bo ekologiczne. A tajemnicą poliszynela jest, że te wszystkie działania nic nie dają i nasz klimat ociepla się tak czy inaczej w sposób naturalny, a nie ze względu na naszą cywilizację.
  7. Nie wiem czy Cię dobrze zrozumiałem - sugerujesz, że ludzie u szczytu władzy chcą ograniczyć populację, aby ratować Ziemię m.in. przed globalnym ociepleniem?
  8. Mało tego, są kobiety, które gdy usłyszą od całkiem atrakcyjnego kolegi, że nie ma zamiaru wiązać się z dziewczynami, w swoich myślach widzą olbrzymi napis: Challenge accepted. Jest to znakomity sposób by taka dziewczyna mogła się dowartościować - w końcu zdobyła niezdobywalnego.
  9. My się chyba nie do końca zrozumieliśmy To jest dziewczyna mojego kolegi, widziałem ją łącznie w życiu 3 razy, nie mam jej nr tel, fb ani maila, nigdy z nią nie pisałem ani nie esemesowałem. Widujemy się tylko na spotkaniach z kolegami. W zasadzie to ciężko ją nazwać moją koleżanką, bardziej znajomą. Nie mam zamiaru z nią rozmawiać o jej problemach w związku. Ona zresztą też nie, podejrzewam, że powiedziała to ot tak sobie, półżartem półserio. Jak mi wyskoczy z propozycją pogadania o związku, to jej powiem wprost, że zły adres, bo nie mam czasu na wysłuchiwanie problemów obcej dziewczyny.
  10. Wcześniej nigdy na takie tematy z nikim nie rozmawiałem, po kilku tygodniach na forum postanowiłem powiedzieć koleżance co nieco o tym, o czym tutaj dyskutujemy i o dziwo z większością się zgodziła, sama pytała sie mnie dlaczego one kobiety w określonych sytuacjach reagują tak a nie inaczej, powiedziała nawet, że minąłem się z powołaniem i powinienem zostać jakimś psychologiem, skoro tak dobrze znam psychike ludzi. Na koniec spotkania rzuciła tylko "fajnie się czasem czegoś nowego dowiedzieć, to teraz już wiem do kogo iść jak będę miała problemy w związku". Chociaż nie ukrywam, że może to kwestia tego, że podejmowałem łagodniejsze tematy i nie mówiłem nic o materializmie kobiet, o intercyzie, ślubie czy wykorzystywaniu do cna mężczyzn.
  11. Tak, z dwóch powodów - nie wiem, czy muzyka jest przyczyną, czy skutkiem konkretnych zmian w mojej psychice. A dwa - są takie utwory, które tak bardzo chce się słuchać, że nie wyobrażam sobie zaprzestania tego. Tym bardziej, że tak jak pisałem - muzyka to całe moje życie. Większość osób po prostu słucha sobie muzyki od czasu do czasu. Zwłaszcza kobiety lubią mówić, że interesują się muzyką, kiedy tak naprawdę tylko jej słuchają. A ja się nią interesuję. Swego czasu miksowałem, a nawet siedziałem 2 lata w produkcji muzyki, codziennie siedziałem na forach muzycznych, czytałem artykuły, newsy, interesowałem się technicznymi aspektami, nagłośnieniem, oświetleniem, organizacją eventów oraz konstrukcją scen. Tak bardzo w to wsiąknęłem, że w wakacje zamiast się bawić, podróżować - siedziałem w domu i modelowałem w 3D główną scenę z TomorrowLandu 2011 (tę z książkami). Siedziałem i godzinami szukałem fotek, rysunków technicznych na stronach producentów sprzętu koncertowego, broszur informacyjnych dot. systemu rusztowań stosowanych przy budowie scen - czegokolwiek, co pomogłoby mi odtworzyć ponad 100metrową scenę. Ostatecznie projektu nie ukończyłem i nigdy nie ukończę, ale prawie całą konstrukcję wymodelowałem, wymiary się zgadzają co do centymetrów i jest to też jakiś mój powód do dumy, że w ogóle podjąłem się takiego zadania PS Co do uciekania od ciszy - mi się to często zdarza. Na siłowni nigdy nie ćwiczę ze słuchawkami, na rowerze to samo, lubię słuchać odgłosów ulicy. W domu jak robię projekty często nawet nie włączam muzyki, bo mnie rozprasza, co w połączeniu z nieobecnością reszty domowników kreuje wielogodzinną ciszę przerywaną stukaniem w klawiaturę. Błogość.
  12. Ja słucham muzyki bez wokalu, lubię melodie, stąd gatunkami preferowanymi przeze mnie jest muzyka filmowa oraz trance, gdzie też są ładne melodie wykorzystywane. Zauważyłem, że lubię smutne, wzruszające i niekiedy przygnębiające, wręcz żałobne melodie i chyba trochę się to odbija na psychice, bo zawsze byłem typem takiego smutasa, jakby wiecznie nieszczęśliwego. Od jakiegoś czasu oprócz trance, house czy soundtracków słucham muzyki hardstyle, czyli przez niektórych potocznie nazywana "napierdalanką" (w dodatku na eventach tego typu pojawia się cała masa okultystycznych symboli i znaków, tak przynajmniej słyszałem, bo nie znam się na okultyzmie i dla mnie wizualizacje wyświetlane na telebimach to po prostu nicnieznaczące szlaczki) i zauważam po sobie wzrost agresji i tolerancji dla agresji, dla siłowego rozwiązywania problemów oraz ogólnie radykalizację poglądów. Coraz częściej używam wulgaryzmów, chociaż kiedyś prawie w ogóle ich nie używałem. Niemniej jednak muzyka to całe moje życie i pomimo tego, że wpływa ona jakoś na psychikę, nie mam najmniejszego zamiaru przestać jej słuchać. Tym bardziej, że ciężko mi powiedzieć, czy nie mam do czynienia z czymś w rodzaju efektu placebo (słuchanie smutnej muzyki jako skutek bycia nieszczęśliwym a nie przyczyna, radykalizacja poglądów efektem dorastania i obserwowania, że świat jest brutalny i trzeba być silnym, aby przetrwać, a nie przez muzykę).
  13. A to wszystko przez wtłukiwanie młodym chłopakom, że najważniejszy jest podryw i gadka. Faceci, zamiast dbać o rozwój wolą zaprzątać sobie głowę sztuką podrywu, w necie jest cała masa zapytań, artykułów i filmów traktujących o podrywaniu kobiet, co powoduje, że mężczyźni zamiast dbać o swoją atrakcyjność, wolą uganiać się za laskami. Skutkiem tego jest fakt, większość z nich za bardzo nie ma czym zatrzymać przy sobie samicy poza dobrocią, stąd jak taki się postawi, to usłyszy, że jest problematyczny, że nie wspiera dziewczyny i laska go zostawi, bo naokoło pełno mu podobnych, więc na jego miejsce szybko kogoś znajdzie. A jak chłop jest atrakcyjny to dziewczynom bardziej zależy na zatrzymaniu ich przy sobie, bo wybija się taki ponad resztę i ciężko im byłoby znaleźć równie atrakcyjnego następcę.
  14. IMO zależy to od ogólnie pojętej atrakcyjności, tego ile masz siana i czy związek jest formalny czy nie. Jak jesteś atrakcyjny, masz hajs i jesteś bez ślubu to laski jakby mniej pyskate się robią, bo się boją, że się wkurwisz i ją na śmietnik wypierdolisz. A kobieta zrobi wszystko, by zatrzymać przy sobie dobrą partię, choćby miała mu usługiwać. Jak jesteś bidny, mało atrakcyjny albo masz z nią ślub, to masz przejebane.
  15. Niektóre dziewczyny nie chcą, by ich brat podrywał ich koleżanki, gdyż one doskonale je znają i wiedzą, jak bardzo fałszywe i popierdolone są w rzeczywistości.
  16. Kurwa ale z czym wy macie problem? Co was obchodzi że babka po rozwodzie znajdzie kolejnego? A niech sobie nawet i dziesięciu znajdzie - co was to obchodzi? Że kobieta z dzieckiem znajdzie sobie po rozwodzie białego rycerza? I co z tego, skoro samotny ogarnięty 30-latek mógłby dmuchać co tydzień inną singielkę rówieśniczkę? Biali rycerze zawsze się znajdą tak jak i desperatki które ci obciągną na pierwszej randce. Nie widzę tu nigdzie niesprawiedliwości. Że są jakieś nieścisłości w wypowiedziach użytkowników - są różne sposoby na wyrwanie laski, gdyż istotną rzeczą to czymś ją zainteresować - swoimi zasobami, facjatą czy gadką - grunt, żebyś nie ginął w tłumie szaraków. Dlatego rozrywkowy hulaka będzie czytał bloga o PUA i przekonywał, że gadka jest najważniejsza, a bogaty przystojny biznesmen będzie lał z tego bekę, widząc jak młode stażystki wypinają swe wdzięki w jego gabinecie... A przecież on się nawet nie odezwał.
  17. Logika myślenia niektórych zajebista - sam mając 17 lat rżnąłeś swoje rówieśniczki ale jakbyś miał córkę, to nagle chciałbyś bić kolesia, który ją rżnie w tym wieku. A czy koleś, który ją liże ma 17 czy 30 lat - dla mnie jeden pies...
  18. O to to. Kobiety wmawiają sobie, że miłość jedna na całe życie to tak fajnie, że zajebiście byłoby stracić dziewictwo z tym jedynym i być z nim już do końca życia. Te same laski kilka lat później borykają się z irytującą, uwierającą jak kamień w bucie myślą - ciekawe jak by to było z innym. Przeciętnie taka myśl pojawia się u każdej kobiety po około 3-5 latach pierwszego związku; wiele osób po tym czasie powoli zaczyna myśleć o ustatkowaniu, ślubie, dzieciach. Im dłużej trwa związek, tym częstsze są takie myśli. Zresztą, to samo tyczy się również kobiet, które miały więcej niż jednego partnera. Stąd większość tych gadzin myśląc o ślubie myśli również o "zabezpieczeniu" na wypadek skoku w bok (brak intercyzy, dzieci) - zakładają po prostu, że chciałyby spróbować z kimś nowym, ale że zegar biologiczny tyka i nie ma juz czasu na rotacje partnerów - biorą ślub, a najwyżej później spróbuje się z kimś na boku, przecież będzie już po ślubie więc nie ma dla niej problemu, czy się wyda czy nie. Stąd większość miłości licealnych się rozpada, dziewczyna chce spróbować czegoś nowego więc pierdoli głupoty o "wypaleniu" i idzie do innego. Dlatego mnie zawsze dziwiła ta fascynacja dziewicami u facetów. PS Nie wiem jak u was, ale wśród moich znajomych panuje wręcz epidemia licealnych pierwszych miłości, które trwają nadal. Spośród 4 moich najlepszych kumpli, jeden nigdy nie miał dziewczyny, a pozostałych 3 są w 5-6 letnich związkach ze swoimi pierwszymi miłościami. Spośród 4 moich najlepszych koleżanek, wszystkie są w 5-6 letnich związkach ze swoimi pierwszymi. W dodatku jedna z nich jest bezpruderyjna, przyznała mi się kiedyś, że zdrada to coś naturalnego a monogamia to bzdurny wymysł kultury. Powoli się wszyscy zaręczają, także coś czuję, że po ślubach będzie się u nich działo
  19. Bez kitu nie ogarniam tego. Laska siedzi z samcem beta 12 lat, mając słaby seks i nic z tym nie robi? Ma pełno facetów w pracy i żaden nie wpadł jej w oko? Żaden nie przebił pod względem atrakcyjności ciepłej kluski? Istota napędzana emocjami żyje sobie od 12 lat bez emocji i jej to nie przeszkadza? Albo to jest troll albo twoja dziunia integrowała się z innymi chłopami, którzy dali jej emocje, ale nie byli w stanie zapewnić jej takiego poczucia bezpieczeństwa jakie dajesz jej ty, zwłaszcza teraz, kiedy czas na dziecko. Jesteś idealnym materiałem na ojca dla jej dzieci, stąd brak rozstania.
  20. Jesteś z dziewczyną 12 lat i piszesz, że nie było gdzie zdobyć tego doświadczenia? To co wy robiliście przez te 12 lat? Myślisz, że jakbyś miał inną przed nią to byłoby lepiej, to bawiłbyś się lepiej, miałbyś lepsze doświadczenie? Przecież wszystko jest w twoich (dosłownie) rękach; tak jak koledzy piszą wyżej - za dużo myślisz, za mało ruchasz.
  21. Jest jeszcze jedna metoda - trening okluzyjny. Zakłada się opaskę na łapę blokującą dopływ tlenu do mięśni. W teorii jeden z najskuteczniejszych sposobów, by łapa nadal rosła w sytuacji, gdy jesteśmy już doświadczeni i przyrosty są bardzo małe. Ale... Trening ten jest dość ryzykowny i przeznaczony raczej dla starych wyjadaczy, w skrajnych przypadkach nieumiejętne zastosowanie treningu może skończyć się nawet amputacją kończyny.
  22. Mayki

    Nie latać za babami?

    Zawsze mniej atrakcyjna strona lata za tą bardziej atrakcyjną, gdyż uganianie się za osobą można porównać do próby przekonania jej do siebie. Stąd bardzo ładnym dziewczynom mówi się, by to facet za nimi latał. Jeśli 30-letni przystojny i inteligentny facet, mający firmę, zarabiający 8K na miesiąc, posiadający 2 mieszkania i dobry samochód ugania się za 20-letnią siksą mieszkającą z rodzicami, średnio uczącą się, której jedynym sukcesem w życiu jest zdobycie rangi na forum o ciuchach, no to tak trochę słabo to wygląda. A stąd już blisko do kolejnego wniosku - uganiając się za kimś, dajemy mu podświadomy sygnał, że to my jesteśmy tą słabszą stroną. A ponieważ kobieca hipergamia nie pozwala związać się z kimś słabszym od siebie - naturalne jest, by to kobiety latały za facetami. Dlatego babeczki mówią, że to mężczyźni powinni się uganiać za kobietami, a później zlewają takich, uważając ich za desperatów i kierując swe oczęta w kierunku kolesia, który je olewa. Ale o tym, że one jedno myślą, drugie mówią, a trzecie robią to pewnie już wiesz
  23. Witaj, sądzę, że to, że słyszysz takie rzeczy wynika poniekąd z faktu, że laski wyczuwają, że mogą ciebie tak pocisnąć, że masz kompleksy i nie jesteś pewny siebie. Postaraj się nad tym popracować, możesz zastosować trick ze sfriendzonowaniem, czyli jak jakaś dziewczyna powie ci coś w stylu "jak dla mnie jesteś za niski", wyśmiej ją "chyba nie sądzisz, że do ciebie startuję? Za niski poziom jak dla mnie". Jak tak sfriendonujesz X lasek to chociaż nabierzesz dystansu do całej sprawy. Ciężko mi tutaj cokolwiek radzić w związku z tym, że jestem wysoki, ale mój dobry kumpel ma 170 cm i ma ładną dziewczynę od 5 lat, są zaręczeni i jej ten niski wzrost nie przeszkadza. Z kolei inny również jest bardzo niski, ale zarabia kilkanaście tys. miesięcznie, więc sam rozumiesz, że dziewczynom jego wzrost nie przeszkadza.
  24. Pierwsza część bez zarzutu, natomiast co do miłości ze strony faceta... Każdy człowiek kocha za coś, czy to kobieta czy mężczyzna. Jeśli ktoś myśli, że kocha się za nic, niech pomyśli jeszcze raz. Zasada jest jedna - kochamy tych, co dają nam najwięcej. Jak kobieta potrzebuje emocji, to będzie kochała tego, który da jej ich najwięcej. Jak będzie potrzebowała stabilizacji, to nagle badboy pójdzie w odstawkę a "zakocha się" w bogatym i ogarniętym facecie. Ta sama zasada tyczy się mężczyzn. Potrzebujesz seksu i bliskości - "zakochasz" się w ładnej koleżance, która jest miła, sympatyczna i ciepła,a nie w brzydkiej grubej zołzie nienawidzącej cały świat. Czym jest miłość? Układem. Kobieta ma potrzeby, których bez mężczyzny nie zrealizuje i facet ma takie, których nie dostanie bez kobiety. Odnośnie tego - przypomniała mi się pewna anegdotka, nie wiem gdzie ją zasłyszałem, dotycząca tego, jak kiedyś poznawali się dwojga ludzi: Idzie chłop przez wieś i widzi babkę dojącą krowy na polu. Podchodzi do niej i mówi "czy nie zechciałabyś być moją żoną? Mam parę krów do wydojenia". To trochę jak z Bogiem - ludzie nie potrzebują dowodu na to, że Bóg istnieje. Wystarczy, że będą w niego wierzyć. Człowiek potrzebuje mieć kogoś, dla kogo będzie coś znaczył bezinteresownie. Ale nie potrzebujemy mieć na to dowodu - wystarczy, że partner będzie zachowywał się tak, żebyśmy myśleli, że kocha nas bezinteresownie.
  25. Yyy ty to piszesz do mnie czy do ludzi patrzących na to kto jakie szmaty nosi na sobie? Bo styl twojego posta wygląda, jakbyś miał do mnie sprawę
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.