Skocz do zawartości

Prostak

Troll
  • Postów

    44
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Donations

    0.00 PLN 

1 obserwujący

O Prostak

Profile Information

  • Płeć
    Mężczyzna

Ostatnie wizyty

Blok z ostatnimi odwiedzającymi dany profil jest wyłączony i nie jest wyświetlany użytkownikom.

Osiągnięcia Prostak

Kot

Kot (1/23)

9

Reputacja

  1. @Mordechaj B'rzyt-wa @AIRBAG Chyba taki mam styl pisania. Jak chcesz zapraszam na Skype, zobaczysz mnie w rl przestaniesz mnie nazywać trollem, PW. @Mariuszsoq mam właśnie coś takiego, ze staram się patrzeć z dystansu na cala ta sytuacje, widzisz chciałbym cały czas do niej wrócić, ale to nie ja, tylko moja podświadomośc, która przyzwyczaiłem. Jest mi sie głupio przed samym sobą, chyba dlatego zaslaniam się usmieszkami. Wewnątrz jest tak, że niby nic ok. I nagły napad płaczu nie do zahamowania. Czuję się oszukany, lecz wiem, że to biologia kobiet i nie jej wina. Rozumiesz? Co chwilkę myślę o tym co razem robiliśmy i jest w mej głowie w chuj wspomnień, które łącze że szczęściem. Chyba to ten ból i moja niedojrzalosc. Gdzieś w głębi chce żeby zadzwoniła i powiedziała, że zrozumiała jak wiele dla niej znacze i nie może beze mnie żyć. I nie wiem co bym zrobił, ale chyba bym wrócił. Dlatego kurwa nadal tu pisze, bo nadal siedzi we mnie rycerz.
  2. Panowie, rozstalem się z nią. Opowiem Wam jak to wyglądało. Poszliśmy do kina i poogladalismy film. Później poszedłem z nią na spacer, w we wiadomym celu, była ok 22, gdy usiedlismy na ławce. Powiedziałem jej ze przepraszam wczoraj z tym, że mówiłem, o tym, "że jest 1000 innych kobiet, które będą dawać mi to co Ty, a oprócz tego będą mnie zaspokajać na zawołanie" (źle się z tym czułem, sumienie w chuj). Stwierdziłem, że trochę przesadziłem. W końcu podjąłem temat gościa od rowerów, ze wczoraj ta sytuacja jak koleś starszy o 8 lat Cie odprowadza itd. Ze mi to nie pasuje i nie będę się na takie coś godzil. Wytłumaczyła mi jak to wyglądało, a ja zacząłem rozmawiać o ich relacji. Czy ona myśli, że mu się podoba? Czy on sie jej podoba? Oczywiście, już widziałem, gdzie naciskać i wyszło, że nic nie będzie między nim a nią. Powiedziała to bardzo pewnie i stanowczo i poprosiłem grzecznie o uzasadnienie. Powiedziała "jestem z tobą i nawet jakby coś chciał to nie ma opcji", ja okej, a jakbyś nie była ze mną? I wtedy dużo wyszło... Bardzo dużo... Generalnie okazało się, że na face coś pisał "i co juz za mną tesknisz?", no co ona "ale jak tęsknię?", a on na to "no normalnie bo ja za tobą tak", na co ona powiedziała "ale wiesz ze jesteśmy tylko kolegami?", a on ze tak itd.. Widzę ciota z niego niezła. Nie ważne. Chodzi o to, że wyszła ta sytuacja dopiero jak nacislem, podejrzewam, że inaczej bym się o tym nie dowiedział. Powiedziała mi, że z nikim długo by nie chciała być już teraz. No i zaczęło się o uczuciach. Pytałem, czy czuje coś do mnie, na tyle, że jest wstanie poświęcić relacje z jakimś gościem z którym się zna 3 miesiące itd. Ona zaczęła mówić "i co chcesz mi kazać zerwać relacje?", na co ja odpowiedziałem, że absolutnie, ona bardzo dobrze wie jakie relacje są dobre a jakie nie. Uporczywie starałem się uzmysłowić jak to wygląda z mojej strony. No ale już jebal tego typa pies. Powiedziała że chce korzystać z życia, spotykać się z ludźmi i inne bajery. No dobra, zaczęliśmy o uczuciach. Powiedziała, że raz czuje się 100% pewna mnie jako swojego faceta, a czasami nie. Zapytałem ile %, powiedziała że 70... Zapytałem ją kiedy czuje się na 100 a kiedy na 70, a ona ze nie wie (taka kobieca psychika, nie winmy ich za to). Kolejne pytanie, czy czuje się czasem niepewna nawet jak jest dobrze, a ona ze czasami tak. Była bardzo zmieszana. Powiedziałem jej wtedy, że w takim razie to nie ma sensu. Ona oczywiście szklane oczy i dotyk, no ale ja powiedziałem puść mnie. Później chciała poprawić mi kołnierzyk pytając, na co stanowczo odmowilem. Powiedziałem "okej, to koniec choć odwioze Cię", ale ona zatrzymała mnie i zapytała co ja czuję itp. Na co odpowiedziałem jej, ze myślałem, że to coś większego. Na chłodno podziekowalismy sobie oparci o ławkę i wtedy powiedziała , że jestem wspaniałym facetem i... wtedy jej przerwalem "wiem. Doskonale znam swoją wartość. Cieszę się, że jestem teraz świadomy jak wiele jestem wstanie dać drugiej osobie, jak bardzo ją kochać. Gdyby Cie nie było, nie odkrył bym tego. Dziękuję." no i pojechaliśmy. W drodze pytała mnie o czym myślę, co czuje itd. Mówiłem wtedy stanowczo "obojętność." Potem powiedziała, że nie wie czy dobrze robi, na co jej odparlem to szybciej myśl, za 5 min się żegnamy (byliśmy już niedaleko jej domu). Później zapytała mnie czy gdybym nie zapomniał tego portfela i kluczy i nie pobieglbym (sytuacja z koncertu), to bym potem napisał. Wtedy ja odparlem "tak", poczym powiedziałem "raczej bym czekał, aż ty napiszesz". Następnie powiedziała, że jestem strasznie uparty i czasem za bardzo, na co odparlem "przecież to we mnie najbardziej kochasz". Byliśmy już pod jej domem, podziekowalismy sobie, powiedziałem, że było super i życzylem jej szczęścia i powodzenia w życiu. Ona powiedziała, że to było piękne i było cudownie. Nie wysiadlem z samochodu tylko powiedziałem zimne pa. Ona odparła "uważaj na siebie" i wysiadla. Koniec. Zachowałem godność, jestem prawdziwym ALPHA. Dziękuję Bracia, bez Was pewnie bym sie obudził za rok i bez wspomnianej godności. Pozdrawiam i jeszcze raz dziękuję. Przysięga dotrzymana. Teraz trochę płaczu i do przodu podbijać świat! Ps. Co zrobić jak panna sie odezwie za jakiś czas? Kocham ja, ale nie zrobię z siebie rycerza.
  3. @DeMasta Fajnie to opisałeś z tą telenowelą ;). Tyle, że właśnie wybieram rżnąć rzeczywistość tak jak chce. A co rozumiesz przez pozwolenie sobie na więcej? Pozdrawiam! BTW. Dobrze prawisz ;).
  4. Witajcie! Pewnie cześć z Was czytała mój wątek, a jeśli nie, to proszę: http://braciasamcy.pl/index.php?/topic/5414-kolega-mojej-kobiety-trochę-o-mnie-i-rady-wtajemniczonych/ Opisywałem tam mój związek i frustrację z powodu pewnego koleżki. Przysięgam przed Wami wszystkimi, że dzisiaj na spotkaniu z moją kobietą porozmawiam o tym gościu. Jeżeli nie zerwie z nim znajomości, wtedy ja zerwę z nią. Oto moja przysięga, którą składam przed Wami moi drodzy Bracia. To jest dla mnie zbyt silne, a dzięki Wam to się dokona! Dziękuję!
  5. @patrykpatrykNieźle. Powiem Ci, że dokładnie się zgadzam z twoim zdaniem. Na początku był haj i rzeczywiście każda chęć spotkania z innym partnerem kończyła się koszem. Rzeczywiście wtedy nie było mowy o takim czymś. Wydaje mi się, że dosyć jasno unaoczniłeś mi sytuację i w momencie, gdy zasugeruję jej ucięcie znajomości (właśnie też nigdy nie chciałem na nic naciskać) i ona zareaguje agresją i oporem, wtedy się z nią pożegnam. Przyrzekam. Dzisiaj to się dokona. Aprops seksu, to jest, ale przez 3/4 naszych spotkań. Ma takie okresy w których nie ma ochoty na seks, ale może mi zrobić dobrze w inny sposób, dlatego szacun dla niej. Ogarnę sytuację dzisiaj i powiem jej to wszystko. Dziękuję Bracie, powiem Ci, że dałeś mi mega wskazówki. Na prawdę dziękuję. Jutro Cię złapkuję ;).
  6. @Brat Jan Chodzi o to, że powoli ta sytuacja zaczyna wyglądać, tak jakby on był tylko kolegą-tamponem (nawet jak on na coś liczy). Dzisiaj prześledzę całą ich relację w rozmowie z moją i wyciągne wnioski. Oczywiście nie będę się zbytnio kierował tym co mówi, tylko jak reaguje na pytania które zadaje (wiadomo zachowanie wszystko powie ;)). Jeżeli rzeczywiście coś między nimi jest, to niech się pierdoli, w czasie zrozumie jak wiele straciła.
  7. @wojskowy33 Uważam, że jeżeli auto się często psuje i trzeba je naprawiać to nie ma sensu dalej nim jeździć, bo oprócz wydatków na naprawę możemy zapłacić życiem. Ale... Jeżeli przez większość czasu było najlepiej, spędziłeś w tym aucie najlepsze chwile i było zawsze niezawodne. Ale raz się popsuło, to czy NAPRAWDĘ warto je od razu wyrzucać na szrot?
  8. @wojskowy33 Haha, nigdy nie słyszałem takiego porównania, a nadzwyczajnie pasuje do naszych samiczek ;). No ale trzeba brać pod uwagę, że czasami tylko skrzynia biegów się zacina to warto pomyśleć nad nową skrzynią, a nie nad nowym autem.
  9. Nie pozwól jej na takie zachowanie, albo podziękuj . Jak nic nie zrobisz z tym zachowaniem to z czasem będzie coraz gorzej, wielu chłopaków się o tym przekonało. Niech poczuje, że traci grunt pod nogami
  10. Według mnie plusy i minusy bycia z kobietą w związku przedstawiają się następująco: Plusy: + Brak zazdrości, gdy dobrze ją wychowasz + Stały, zajebisty seks + Niesamowite wsparcie w samorealizacji + Dużo czasu na samorozwój (nie musisz oglądać się za innymi) + Otrzymasz dużo wiedzy o kobietach, nawet jak po jakimś czasie się rozstaniecie + Brak chorób wenerycznych (regularne wizyty u ginekologa) Minusy: - Wierność i walka z ochotą "na skok w bok" - Duże przywiązanie, w efekcie ogromny ból przy rozstaniu - Przejedzenie się daną osobą - Zazdrość - Im bardziej atrakcyjna jest kobieta tym bardziej musisz jej pilnować
  11. @maruda Bez wkręty. Panowie dzięki za kolejne wypowiedzi, coraz bardziej przybliżacie mi PRAWDĘ. Prowadziłem rozmowę z pewnym użytkownikiem w kontekście mojej sytuacji. Wyjaśnię wam jak to wygląda aktualnie. Od tej sytuacji opisanej na 1 stronie nie odbierałem telefonu przez 2 dni (pojechałem do innego miasta na poprawkę). Oczywiście 50 nieodebranych i kilka smsmów, czy żyję, czy wszystko w porządku etc. W końcu zadzwoniłem i zapytałem "dzwoniłaś, co chciałaś?", na wejściu, co ja odwalam, ona się martwiła itd., na co ja stanowczo w dosyć formalnym głosie "byłem zajęty". Ona oczywiście zaatakowała mnie tekstem "co takiego robiłem, że nie mogłem odebrać, albo napisać, ze żyję etc.", na co ja powiedziałem "Po prostu byłem zajety i teraz też jestem, odezwę się w wolnej chwili, albo pogadamy po prostu na spotkaniu (które było umówione na jutro o 19 - mieliśmy iść na koncert a potem do mnie na noc)". Ona "Ok - pa" w obrażonej otoczce. Okej więc opowiem wam jak wyglądała sytuacja dalej. Kolejny mój telefon mniej więcej 3h przed planowanym spotkaniem wyglądał następująco. Zadzwoniłem do niej i powiedziałem, że mogę się spóźnić, dlatego gdyby nie było mnie o 19 na przystanku, to niech idzie w stronę mojego domu. Ona, że okej. Ja mówię, że pójdziemy odnieść rzeczy i pójdziemy na koncert, a ona - "Ale jakie rzeczy", na co ja "no przecież wpadasz na noc", a ona "Aaa... Nie, bo... Nie wiem, A...", na co ja przerwałem "spotkamy się to mi powiesz, co myślałaś". Okej, akurat udało mi się przyjść prawie równo z jej autobusem i przywitaliśmy się, oczywiście ja byłem KUTAS-MORD i odjebany jak stróż w boże ciało (jak szedłem to oglądała się za mną taka 9/10, więc ego w chuj do góry). Ona, że czemu nie odbierałem itp. że się martwiła (pierdoły), no a ja cały czas mówiłem z uśmiechem od ucha do ucha, że "Byłem zajęty". Na wszelkie chore teksty mówiłem. "Mogła byś uszanować, że byłem zajęty" i obracałem to, że ona jest egoistką itp. (tak jak baby robią) i nieźle się bawiłem. A więc pojechaliśmy autobusem na przystanek niedaleko od miejsca, w którym miał odbywać się owy koncert i spotkaliśmy tam jej koleżankę, która z nią chodziła do liceum. Przywitałem się i ogólnie kleiłem bekę, tak, że ta laska prawie nas opluła ze śmiechu (żartowałem z mojej kobiety - ale nie chamsko, tylko takie złośliwe żartowanie, na co laseczki lecą jak pszczoły do miodu). Ta dziewczyna nie była ani ładna ani brzydka. Była zwykła, ale na moje standardy nie tknął bym kijem. Oczywiście ona się mi przyglądała z uśmiechem, a moja kobieta to chyba zignorowała, bo wie, że jest dużo bardziej atrakcyjna i się nie dziwię. Okej, wyszliśmy z autobusu i znowu zaczął się temat wypytywania o to co robiłem... Ja dalej swoje, więc niczego nie wywalczyła. Doszliśmy na koncert, a ja otwarłem jedno z 6 piwek z Korsyki (moi rodzice mi przywieźli z wakacji) i chcieliśmy podejść pod scenę, co niestety zakończyło się klapą, bo nie wpuszczano z butelkami ze szkła. W międzyczasie okazało się, że na koncercie jest także siostra mojej kobiety i już do nas idzie. Moja kobieta stwierdziła, że nie ma ochoty na piwo, ale jej siostra pomogła mi obalić te 5, które zostało. Były to takie 330ml, ja wypiłem 4, a jej siostra 2, więc było okej. W końcu weszliśmy na koncert i było całkiem fajnie. Razem się kołysaliśmy i wygłupialiśmy z moją dziewczyną. Dużo się śmiała, ale była strasznie otępiała, obojętna i taka ogółem rzecz biorąc śpiąca. Dobra, koncert był średni, ale udawałem, że bawię się świetnie. W sumie był ok. O godzinie 23 miał się kończyć, a była gdzieś 22:20, kiedy moja kobieta zapytała czy już idziemy, bo ją bolą plecy od stania. Ja okej (jej siostra miała ostatni autobus - a one mieszkają w innym mieście), więc musiała iść. No i jej siostra w drodze pyta, czy idzie z nią, czy zostaje. Ona na to... "Dziwnie się czuję, nie mam ochoty spać u Ciebie, przepraszam", ja na to okej, spoko to ja spadam, bo nie widzę sensu was odprowadzać jak wy spadacie. Zapytałem mojej kobiety czemu nie chce iść do mnie, a ona, że "A POWIESZ MI CO ROBIŁEŚ", a ja, że nie, a ona na to, że idzie bo nie ma dziś ochoty, kiedy indziej. JA powiedziałem to ok, idę pa - nawet się nie pożegnałem tylko poszedłem. 3 min drogi ze zdarzenia przypomniałem sobie, że moja ukochana ma mój portfel i klucze na chatę.... KURWA MAĆ. CAŁY PLAN POSZEDŁ SIĘ JEBAĆ W PIZDU. Pobiegłem z nadzieją, że jeszcze nie dotarły do autobusu. Zadzwoniłem biegnąc, lecz nie odebrała. Jej siostra była jedyną nadzieją. Udało się, odebrały i powiedziałem, żeby się zatrzymały i oddały moje rzeczy. Okej. Podbiegłem i wziąłem rzeczy i zacząłem mówić mojej, że zachowuje się jak dziecko i że jest żałosna. Że najpierw się na coś umawia, potem zmienia zdanie. Powiedziałem, że nie wiem czy chcę być z kimś, kto ma takie podejście do życia, bo widać, że jeszcze wiele o niej nie wiem. No i ona, że co, że to moja wina etc. (grałem, że ona jest egoistką i wymyślałem typowo KOBIECE gierki). Powiedziałem jej - "Dobra, weź tą siostrę popędź na ten autobus bo będzie musiała iść z buta, a Ciebie przenocuję na drugim łóżku, tylko wyjaśnijmy sprawę." Wtedy moja powiedziała siostrze, że jednak zostaje i niech leci na ten autobus sama. No i się zaczęło... Gadaliśmy o tym co robiłem... Oczywiście mówiłem, że byłem zajęty i czy to takie trudne do zrozumienia... Ona gadała, że nie ma u nas zaufania i inne rzeczy, byle by dowiedzieć "CO TAKIEGO ROBIŁEM, ŻE NIE MOGŁEM CHOĆBY ODPISAĆ, ŻE ŻYJĘ". Drogę powrotną zaliczyliśmy z buta, w sprawie by wyjaśnić nieporozumienie. Oczywiście w końcu temat się urwał i obok domu byliśmy pogodnie uśmiechnięci (nie pamiętam jak to się stało, nie ważne). Doszliśmy do domu i piękna była strasznie głodna, ale już była grzeczna, więc zrobiłem jej jedzonko, zjadła i poszliśmy do góry. Wzięliśmy wspólny prysznic (mało erotyczny, bo byliśmy zmęczeni) i ruszyliśmy do wyrka. Chwilę przytulania i poszliśmy spać. Z tym, po jakimś czasie ogarnąłem, że ona śpi bez majtek. Kurwa. No i była odwrócona do mnie tyłem (moja ulubiona pozycja, łącznie z "po bożemu")... No więc zacząłem robić to, co robią faceci i było całkiem fajnie nam obojgu. Poszliśmy spać i to koniec tej opowieści, oprócz porannego pytania na śniadanie "TO CO WCZORAJ ROBIŁEŚ?" xd. No ale nie powiedziałem, nie złamałem się. Koniec. _________________________________________________________________________________________________________________________________________________________ Wczoraj natomiast mieliśmy rok i trzy miesiące równe, więc moja zaprosiła mnie do siebie. Zrobiła ZAJEBISTE muffinki i oglądaliśmy film. Było deszczowo dlatego nic bardziej kreatywnego. Poprzytulaliśmy się i pogadaliśmy o tym, że ona nie jest tak otwarta jak ja potrzebuje. Zacząłem mówić, że chcę mieć kobietę, która będzie mnie zaspokajać kiedy chcę itd. oczywiście, żeby to wynikało z jej chęci "zadbania o faceta", a nie przymuszaniu się, bo to jest dla mnie zeszmacenie się. Mówiłem jej o tym i trochę ostro cisłem, że gwarantuję jej, że są miliony kobiet, które będą mi dawać to co ona mi, ale oprócz tego będą mi dogadzać kiedy chcę, a ponadto będą atrakcyjniejsze. Pojechałem w chuj i miałem wyrzuty sumienia po spotkaniu. Napisałem jej, żeby po pracy zadzwoniła. Ja w tym czasie spotkałem się z kumplem i jeździliśmy po mieście i załatwialiśmy różne sprawy. Było już dosyć ciemno, a jej praca łączy się z pracą w dzień, więc zadzwoniłem i zapytałem jak tam. Ona na to, że wraca, ale była jeszcze na siłowni zrobić plecy etc etc. (ta siłownia to taka wspólna siłownia od tego starszego typa, z której cała wiocha korzysta.) Wtedy ja zapytałem, a jesteś teraz sama? A ona na to "nie, ON mnie odprowadza bo akurat idzie do baru spotkać się z kolegami" i że zadzwoni jak będzie w domu. Kurwa. Wtedy płakałem naprawdę z wkurwienia i bezsilności. Kumpel ze mną gadał i chwała mu za to, bo prawie przejechałem na czerwonym gdyby nie on. Okej, już się uspokoiłem i nagle telefon. "No już jestem w domku", ja wtedy zapytałem jak było etc. No i mówię Co Ty z tym "imię" takie romantyczne spacerki? " wszystko w miłym i zaczepnym tonie, na co ona z pogardą do tej sytuacji "TAK, BARDZO ;)", ale też w taki wyśmiewczy sposób (w stronę tego typa), jakby nie miał szans itd. Okej, zaprosiłem ją na spotkanie dzisiaj wieczorem do kina, a potem do mnie. Wkurwiłem się, że znowu "przypadkowe" spotkanie z tym kolesiem, o czym była mowa wtedy przez telefon, że mi się to nie podoba itd. (na tym koncercie w ten dzień nic się o tym nie odzywałem - czekałem gdyby ona poruszyła temat, ale tego nie zrobiła). Więc chcę także poruszyć stronę tego typa, oczywiście bardzo łagodnie i zaczepliwie (w końcu on nie ma ze mną szans ;)). Zapytam ją grzecznie, jaką ma relację z tym gościem. Później powiem "Pytam, bo to factet 8 lat starszy, który się za tobą kręci i wygląda jakby Cię podrywał". Tak powiem i zobaczę reakcję. Jak zrobił by to prawdziwy ALPHA? Bo chcę skończyć się przejmować tym gościem, bo już mnie to nudzi ;). Sorki za taki disorder, ale ciężko mi to inaczej napisać. Panowie proszę o konstruktywną krytykę i ostry pojazd (gdy coś zrobiłem źle). Mówiłem na początku, że chcę z tej relacji wyciągnąć jak najwięcej doświadczenia, nawet kosztem tymczasowego bólu. Dziękuję i pozdro! PS. Dziś o 20 się z nią widzę, więc Panowie... Wypowiadać się! ;). Jeszcze raz pozdro!
  12. @Minermasz rację z tym przywiązaniem. A co do przyjaźni to mam przyjaciółkę, z którą poruszam trochę bardziej transcendentalne tematy i nie ma opcji żebym ja tknal. Babka siedzi w ezoteryce i jest mega kumata. Jesteśmy bliskimi duszami, ale jakos się ją brzydze w kontekście seksualności. Po prostu. A co do tego typa to jest jasne, że chce poruchac. Kto by nie chciał... @macdzięki za radę z ultimatum, bo czasami jak patrzę z boku na swoje zachowanie w niektórych momentach (decydujących) to rzeczywiście dałem się omamic cipa... Powoli to łapie. Nasze kochane kobitki mówią co innego, myślą co innego i robią jeszcze coś innego. To jest nie do przeskoczenia, dlatego zachowanie jest najlepszym wyznacznikiem zainteresowania, zgadzam się.
  13. Haha, to prawda ;). Mega dużo mi uswiadomiliscie, szczerze nie spodziewałem się tak rozwiniętych wypowiedzi ;). Mega Wam dziękuję ;). Może tego nie czujecie ale dużo załapałem. Pewnie to co się potoczy wpłynie mocno na moją psychikę. Będę wam na bieżąco relacjonował co z tym zrobiłem. Dzięki Bracia
  14. @verde Mam to samo ze zdradą. Wolałbym zadzwonić zerwać przez telefon jak piz*a i potem zdradzić niż, żeby dowiedziała się po fakcie. No my już tacy jesteśmy. Dziewczynki chyba mają z tym większy problem. Choć niczego nie wykluczam ;). @Brat Jan Bo wiem, że będzie im głupio. Na pewno nie będą tak naturalni jak byli by gdyby mnie tam nie było. Oczywiście ja bez problemu nawiązuję kontakt i byłbym cały czas uśmiechnięty ;). Gościu by pewnie zrozumiał, że nie ma po co walczyć, bo polegnie. Po prostu on się z nią spotyka i patrzy na jej ładne oczy, ale to ja mam dobry seks i zainteresowanie. Tym się różnię od tego typa, moi drodzy Bracia ;).
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.