Skocz do zawartości

Logan

Użytkownik
  • Postów

    34
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Donations

    0.00 PLN 

Profile Information

  • Płeć
    Mężczyzna

Ostatnie wizyty

Blok z ostatnimi odwiedzającymi dany profil jest wyłączony i nie jest wyświetlany użytkownikom.

Osiągnięcia Logan

Kot

Kot (1/23)

78

Reputacja

  1. A wiecie, że w stadach hien przewodzą samice? Rzadka rzecz w świecie zwierząt. "Po czym zaskoczone faktem, że trzeba zapłacić, zaczynają grzebać w torebkach w poszukiwaniu portfela. Pakują po zapłaceniu." Też to zauważam. Nie tylko w sklepie, ale wszędzie gdzie trzeba zapłacić (wiadomo z góry ile mniej więcej) kobieta czeka, czeka, sprzedawca pakuje, podlicza, a ona na sam koniec sięga do torebki, szuka portfela, potem w nim pięniędzy... Niestety, niektórzy faceci, przeważnie starsi, też tak robią. Jest to wybitnie wkurzające.
  2. Szanowni Bracia, w przeciwieństwie do większości z was, nie udzielam się na tym dziale z uwagi na to, że traktuje seks jako tabu. Owszem, czasem można o nim mówić, ale np. nigdy przy kobietach ani z nimi. Nigdy, ale to nigdy nie należy roztrząsać pożycia, mówić o jego szczegółach z kobietą. Jest to sfera, w której mężczyzna musi poruszać się w sposób niewerbalny. Kobiety tak właśnie postępują (nie myśląc o tym pewnie nawet). Przedmiotem w jakim odkryłem, (nie ja pierwszy oczywiście...) dla siebie niejaką nowość, jest częstotliwość bezpośredniej inicjacji seksu przez kobietę. Wniosek do jakiego doszedłem jest taki, że prawidłowo zachowująca się niewiasta bardzo rzadko, sporadycznie inicjuje seks. Mam na myśli sposób bezpośredni, tak jak robimy to my, faceci. Zazwyczaj, wysyła ona do nas szereg sygnałów, które mają nas przymusić do działania. Są one różne i mężczyzna biegły w odczytywaniu tego kodu może je przeważnie często rozpoznać. Do katalogu tych sposobów zaliczyć należy znane i kontrowersyjne "zawsze się trochę gwałci" Korwina. Co oznacza tyle (piszę dla świeżaków), że kobieta lubi początkowo udawać pewien opór, który chce, aby został przez nas przełamany (psychopaci nie rozróżniają tego od odmowy). Jeśli Twoja kobieta bez powodu inicjuje bezpośredni seks, i robi to często - wiedz, że coś się dzieje. To nie jest normalne. I druga rzecz. Jeśli robi to w sposób kobiecy, czyli niewerbalny i zawoalowany a ty zlekceważysz to jeden raz, a potem drugi to spodziewaj się konsekwencji. Jej podświadomość zacznie szeptać, że być może trzeba zacząć szukać potwierdzenia swojej atrakcyjności gdzieś indziej...
  3. Stary, zmień tego ohydnego avatara bo obraża Boga, mnie jak i innych braci tutaj związanych z Kościołem katolickim. Takie rzeczy są niedopuszczalne i przekraczają granice dobrego smaku i przyzwoitości.
  4. Bardzo ładne kompendium cytatów. Myślę, że większość z nich mogłaby przejść do grona międzynarodowych sentencji na temat relacji damsko-męskich. Z tym się nie zgodzę. Przekonał, tylko efekty tego są nieco oddalone w czasie... Popieram. Szukanie kobiety jako partnera to jedna z większych pomyłek ostatniego stulecia. Partner to może być w spółce. Święta prawda. A jak jeszcze faktycznie masz rację to...
  5. Szanowni Bracia, ostatnio uświadomiłem sobie kolejny mechanizm, może nie działający zawsze i wszędzie, ale na pewno w poważnym związku jakim jest małżeństwo. Zasada, którą chcę tu zdefiniować brzmi tak: "kobieta nie przeprasza za swoje błędy werbalnie, ale robi to czynem." Dosyć często zdarza się, że żona tocząc swoją zwyczajową walkę z mężem by sprawdzić czy jest mocny, przekracza dopuszczalne granice. Miałem taką sytuację ostatnio. Poprosiła żebym pomógł jej coś zrobić na komputerze. Co ja pieprzę. Nie padło tam żadne słowo proszę. Ok. Poszedłem, prosta rzecz. Ona: - co tu kliknąć? Ja: to. Ale zaraz trzeba będzie takie coś zrobić. Ona: - dobra, wiem, idź stąd. Po chwili: - Co tu mam zrobić? Ja: - mówiłem ci, że zaraz będziesz musiała to i to. Ona: - ale po co się wydzierasz? (ja mówię normalnie). Ja: - daj, zaraz to zrobię, ale jak ci mówię, że nie będziesz wiedziała co potem zrobić to było słuchać. Ona: - zaraz sobie zadzwonię po informatyka (nie ma do kogo zadzwonić, a musi to zrobić na już...). Ja: - to sobie dzwoń, jak robisz łaskę, że ci jeszcze pomagam, to rób sobie wszystko sama - i wychodzę lekko podkurwiony zamykając drzwi o 40% mocniej niż zwykle. Po tym zdarzeniu wydawałoby się jasne, że normalny człowiek ochłonie, zda sobie sprawę z błędu i przeprosi. Ale nie kobieta. Ta na początku udaje, że nic się nie stało, a jak już, to ty byłeś napastliwy (przez bezinteresowną chęć pomocy...). Ważne, aby w tym momencie nie popaść w odruchy białorycerskie i nie serwować tekstów typu: "kochanie, choć już, wszystko dobrze, pogódźmy się" itp. Nie. Masz być nieco oschły, i masz pełne prawo do czucia się obrażonym (nie mylić z fochem). Gdy się zapyta "co ty jesteś jakiś dziwny" (a faktycznie nie czujesz się w porządku z tą sytuacją) odpowiadasz grzecznie, że wczorajsze zachowanie nie było na miejscu. Nie proś o przeprosiny. To nie przystoi. Ciekawe rzeczy dzieją się potem. Jeśli dochowasz męskiej postawy, kobieta zaczyna przepraszać i pokazywać, że zrozumiała swój błąd, ale nie słownie, a poprzez czyny. Jakie to mogą być czyny zostawiam wam do domysłu, bo uważam, że pewne sprawy są tabu nawet w naszym gronie, ale nie jest to tylko to o czym myślicie, ale także wszelkie inne formy okazywania uczucia jakie decydują o tym czy czujemy się kochani. I teraz puenta. Na początku oczekiwałem od kobiety słowa "przepraszam, że...". Tak, jak oczekiwałbym tego od mężczyzny. Teraz zrozumiałem, że kobiety nie tylko są do tego niezdolne (przynajmniej zazwyczaj), ale że ich naturalna, niewerbalna forma przeprosin jest dużo bardziej miła dla mężczyzny (przy czym mam na myśli nie tylko to co niektórzy teraz...), ale i bardziej właściwa do ich płci. Zastanówcie się, czy kiedykolwiek słyszeliście od kobiety SZCZERE słowo przepraszam za krzywdę wam wyrządzoną?
  6. jeśli taką ktoś spotka to niech wie, że jeśli weźmie ją za żonę, i potem dziwi się, że małżeństwo się rozpada - to jest idiotą i zasługuje na dożywotnie, przymusowe przebywanie z nią. Dla przykładu dla młodych, dopiero co poznających świat chłopców.
  7. Problem smutny i znany. Ożeniłeś się jako człowiek naiwny, być może z kobietą, która się na żonę nie nadawała. Zakładam, że wziąłeś ślub kościelny. Jeśli tak, to przyrzekłeś przed Bogiem i ludźmi, że nie opuścisz tej kobiety, w dobrej i złej doli, aż do śmierci. Teraz nagle stwierdzasz, że ta kobieta się nie nadaje. Zapewne tak jest. Wiesz co ci mogę doradzić? Walkę, być może beznadziejną, w tym w czym tkwisz. Skoro podjąłeś dezycję, musisz ponieść konsekwencje. Nie jesteś kobietą aby skakać zaraz na inną gałąź. Nawet jeśli będziesz cierpiał, to jest to dobre. Dlaczego? Bo pokazujesz innym mężczyznom, młodym, niedoświadczonym jak fatalne konsekwencję ma związek z nieodpowiednią kobietą. Nie wystarczy ładna, niezła dupa z mordy aby decydować się na tak poważne zobowiązanie jak małżeństwo. Uważam, że większość ludzi na tym forum cierpi właśnie z tego powodu. Wzięli za młodu sobie niezłą dupę za żonę, nie bacząc na to, że nie posiada ona żadnych innych przymiotów, "o tym czymś w oczach' nie wspominając. Bo "to coś" przysłoniła im dupa. Fakt, czasami nad wyraz piękna, ale nie najważniejsza.
  8. To prawda, ale pamiętaj o jednym: natury nie oszukasz... Dlatego jeśli mężczyzna będzie odpowiednio realizował swoją tożsamość, kobieta mu ulegnie, tak samo jak jabłko spada pod wpływem grawitacji. Niestety siła grawitacji działa bez względu na wszystko, a natura mężczyzny jest ostatnio mocno atakowana...
  9. Stary, jeśli faktycznie masz do tego talent, i przy tym znasz programy graficzne (Photoshop, Illustrator, InDesign) to droga do świetności jest dla ciebie otwarta. Oczywiście początki są trudne, ale jeśli myślisz, jesteś zdyscyplinowany i potrafisz się uczyć a przy tym masz dobry kontakt z ludźmi (rzadka kombinacja...) - to twój sukces jest w zasięgu ręki. Dobrze powiedziane. Dlatego Pan Jezus zaczął publicznie nauczać dopiero w wieku 30 lat... Co do pasji. Pierwsze zastrzeżenie: kobiety jej nie mają. Tzn. niektóre tak, ale to są wyjątki rzędu jedna na sto. Po drugie: nie mylić jakiejś chwilowej mody, jakiejś pierdoły typu "lubię oglądać dobre filmy" z pasją. Pasja to jest coś wyjątkowego, coś, na czym niestety niewielu potrafi zarobić. Jednak jeśli im się to uda to... nie pracują, a jedynie realizują swoją pasję.
  10. Nie można! Tylko niektóre kobiety na tak zadane pytanie (z zamianą kobiety na mężczyznę) odpowiedzą twierdząco! faktycznie, nie myślałem o tym w ten sposób. To i to ryje męską psychę i degeneruje człowieka doprowadzając do uzależnienia. Do kota: jesteś typowym przedstawicielem wieku średniego, który odkrywa nagle drugą młodość i chce pokazać jakim to jest kozakiem. I możesz to pokazać, chociaż wątpię czy nim jesteś, ale na pewno nie na polu damsko-męskim.
  11. zgadzam się. Gościu robi za alfonsa. Płacenie za seks jest poniżej godności mężczyzny. Nigdy o tym nie myślałem, ale też stosuję coś takiego. Tzn. nigdy moja żona nie może liczyć i mieć pewności, że z tej czy tamtej okazji dostanie drogi prezent. Niektóre okazje typu walentynki olewam całkowicie. Np. raz kupiłem jej zupełnie bez okazji płytę, o której kiedyś wspomniała, że jej się podoba. Wydatek nieduży, ale dzięki elementowi zaskoczenia dał jej więcej radości niż np. perfumy za 1000 zł. Oczywiście ważny jest brak regularności i nie stosowanie tego za często. Co do chwalenia, to trzeba uważać. Bo jak codziennie będziesz za coś chwalił, to później ta pochwała nie będzie miała odpowiedniej wagi. Z mojego doświadczenia wiem, że znakomity efekt przynoszą pochwały w towarzystwie innych kobiet. Jedna odpowiednio podana w ten sposób daje więcej niż 10 na osobności.
  12. Pomijasz słowa "tego co jest na niebie... ziemi, w wodzie, pod ziemią" - czyli chodzi tu przede wszystkim o nie robienie bożków z natury, które były wtedy rozpowszechnione (słońce, kamienie itp.). Wizerunek świętych jest czymś innym. Zauważ, że sam Jahwe nakazywał tworzenie wizerunków np. aniołów: "dwa też cheruby wykujesz ze złota. Uczynisz zaś je na obu końcach przebłagalni. Jednego cheruba uczynisz na jednym końcu, a drugiego cheruba na drugim końcu przebłagalni. Uczynisz cheruby na końcach górnych. Cheruby będą miały rozpostarte skrzydła ku górze i zakrywać będą swymi skrzydłami przebłagalnię, twarze zaś będą miały zwrócone jeden ku drugiemu. I ku przebłagalni będą zwrócone twarze cherubów." Wj 25 Pan Bóg kazał też np. sporządzić Mojżeszowi węża miedzianego do ochrony przed wężami. Czy kazał stworzyć sobie bożka? Nie. Chociaż później faktycznie żydzi zaczęli oddawać mu bałwochwalczą cześć... Także pierwsze przykazanie (nie drugie jak ciągle błędnie powtarzasz) nie jest absolutne i tworzenie wizerunków świętych go nie łamie. Bo święty to nie bożek w naszej wierze. Podobnie nie łamie się go rzeźbiąc np. ciało kobiety. Bo nie oddajesz mu chyba czci boskiej? Rzeźbisz je jedynie ze względów estetycznych... Inna sprawa: zauważ, że trzecie przykazanie mówi o święceniu szabatu, czyli soboty. Praktycznie wszystkie odłamy chrześcijaństwa święcą jednak niedzielę. Czy według ciebie łamią zatem trzecie przykazanie? Podobnie popełniasz błąd dając do zrozumienia, że obrazy i figury w Kościele zaczęły pojawiać się po II Soborze. One były już wcześniej, Sobór jedynie potwierdził, że są one dopuszczalną formą kultu. Tak jak z Trójcą Świętą. To, że na Soborze w Nicei w 325 r. oficjalnie potwierdzono jej ortodoksyjność nie znaczy, że wcześniej w nią nie wierzono a jedynie, że na skutek naporu herezji ogłoszono definitywnie tę zasadę wiary. Co do wizerunku Matki Boskiej w kościołach. Dla mnie, i dla żadnego katolika jakiego znam nie jest to problem i nikt nie uważa tego za kreowanie zastępczego bóstwa. A co z niewierzącymi, którzy wejdą do kościoła i to zobaczą? Także nie słyszałem aby stanowiło to problem. A nawet wręcz przeciwnie - przyciąga to nowych wiernych, którzy poznają później prawdziwe znaczenie tego co widzą.
  13. Coś mało tematów w tym dziale, więc dodam coś, co sprawdziłem w praktyce i oczym sporo pisało się już na tym forum. Myślę, że może to być jedna z pierwszym lekcji zrzucania zbroi białego rycerza. Chodzi o gniew i jego okazywanie. Przez lata mojego białorycerstwa sądziłem, że okazywanie gniewu wobec kobiety jest czymś złym i niedopuszczalnym. Gdy tylko się chociażby leciutko uniosłem czy skrzywiłem, zaraz solennie sto razy przepraszałem. Był to poważny błąd, który prowadzi kobietę do przekonania (uświadomionego lub nie), że jej facet jest cipką i nie nadaje się do prowadzenia jej przez życie. Moje szczęście polegało na tym, że zawsze lubiłem obserwować relacje damsko-męskie. Również własne. Przypadek sprawił, że kiedyś poważnie ochrzaniłem swoją kobietę, po raz pierwszy mocniej, gdy próbowała mnie wyśmiać przy moich kumplach. Efektem był oczywiście foch, ale potem... Nagły przypływ miłości i uczucia. Zaraz, pomyślałem, skąd te sprzeczne reakcje? Uświadomiłem sobie jak to działa po wysłuchaniu jednej z lekcji F. Błaszkiewicza. Otóż gniew jest to intuicja mężczyzny. Gdy kobieta cię testuje, gdy robi coś co cię mocno wkurza, gdy czujesz wtedy gniew - to go wyraź. Efekt będzie zbawienny. Oczywiście najpierw ona strzeli focha albo się popłacze. Być może nie będziecie spali razem. Ale poczekaj. Potem będzie tylko czekała aż się zbliżycie i da ci więcej gorącego uczucia w każdej sferze waszego życia. Trzeba pamiętać tylko o paru rzeczach. Po pierwsze musi to być gniew sprawiedliwy. Czyli wynikający z realnego zachowania lub sytuacji związanej z twoją kobietą. Nie może to być wyżywanie się na niej, bo dzisiaj masz zły dzień i wszystko cię wkurza. To może odnieść skutek odwrotny. Po drugie, gniew nie polega na poniżeniu kobiety jakimiś wyzwiskami czy biciu. To musi być mocno i stanowczo wyrażony twój sąd na temat danej sprawy. Po trzecie, gdy kobieta w pierwszej fazie ma focha, nie staraj się jej przepraszać. Zostaw ją. Jeśli spełniłeś pierwszy warunek i twój gniew był słuszny to nie masz za co przepraszać. A to, że zachowałeś się wobec swojej kobiety jako sędzia sprawiedliwy szybko przyniesie efekty. Bo one właśnie tego od nas oczekują. W sposób niekoniecznie świadomy oczywiście...
  14. Opowiem wam moją próbę uświadomienia pewnych podstaw kumplowi. Znajduje się on obecnie w sytuacji nie do pozazdroszczenia. Na własne życzenie oczywiście. Jest kilkanaście lat po ślubie, są dzieci. Żona ustawiała go po kątach od samego początku. On był po prostu chłopcem na posyłki i służącym. Zero godności męskiej wobec kobiety. Efekt? Żona, dacie wiarę, od jakiegoś roku czy dwóch brzydzi się nim, nie daje mu się dotknąć, mówi, że ich małżeństwo nie ma sensu. Twierdzi, że on się nie rozwija, że jest złym ojcem, że nie ma zasad mężczyzny itp. I to wszystko prawda. On zaś twierdzi, że jest taki jak zawsze, że jest dobry i wrażliwy (jego słowa...) i nie rozumie o co jej chodzi. Pewnego razu na osobności, po tym jak żona kazała mu się wynosić z domu (jej), czego oczywiście nie zrobił, spróbowałem mu zdradzić kilka podstawowych rzeczy. Np. to, żeby nigdy, ale to nigdy, nie błagał o seks, nie prosił o niego i nie łasił się jak żebrak. Nie chce to nie - trudno. Co ciekawe ona twierdzi także, że jedną z rzeczy, które najbardziej ją w nim irytują jest właśnie ta służalczość, to łaszenie się i błagalne postawy, które dotyczą nie tylko seksu. Mówię człowiekowi żeby tak nie robił, że kobiecie podobają się inne postawy i zachowania, dlaczego etc. On coś tam wydaje się, że rozumie. Że będzie na to uważał. Ok - zobaczę, pomyślałem. Za kilka dni jego żona opowiada jak znowu się do niej dobierał, chociaż dostał wyraźny komunikat "nie" w postaci "spierdalaj". Drugą sprawą, która mocno irytowała jego żonę było uporczywe wydzwanianie do niej i pisanie sms kompletnie bezsensownych i niepotrzebnych. W stylu "Kocham Cię Kochanie!", czy "oddasz mi się wieczorem?" Ona mówi mu wyraźnie: "nie pierdol do mnie tych swoich głupot przez telefon i daj mi spokój". On dalej swoje. Ja mówię mu, aby kompletnie w tej sytuacji przestał do niej wydzwaniać i nie wysyłał żadnych sms. I nigdy, ale to przenigdy nie mówił do niej "kocham Cię", szczególnie w tej, praktycznie beznadziejnej już sytuacji. On odpowiada, że faktycznie, że nie będzie. Że rozumie swój błąd, a tak w ogóle to on tak praktycznie nie robi i to jego żona przesadza. Jaki jest efekt? Na następny dzień człowiek robi to samo. Jego żona czyta mi smsy, które faktycznie wskazują, że mamy do czynienia z idiotą. Inny przykład. Mówię mu, zgodnie z zasadą wyrażoną przez F. Błaszkiewicza, "nigdy nie kupuj swojej kobiety". Czyli, że chcąc osiągnąć np. seks, nigdy nie postępuj tak, aby kobieta myślała (świadomie czy nie), że ją czymś kupujesz. Najczęstszy błąd to np. zabranie żony na drogą kolację czy kupienie jej perfum a potem postawa, nieraz wyrażona wprost "teraz to mi się chyba należy?". Kobiety tego nienawidzą (normalne oczywiście). Mówię mu, że nie tędy droga, że to jego postawa jest problemem, że gdy będzie zachowywał się jak mężczyzna to żona sama będzie mu się pchała do łóżka (nie śpią razem od kilku lat, bo małe dziecko niby się przyzwyczaiło spać z mamą...). On mówi "tak, tak, aha, faktycznie" i zmienia temat. Po kilku miesiącach dowiaduję się, że kupił żonie drogą bieliznę (nie mają zbyt dużo pieniędzy) i po wręczeniu tego prezentu zaczął wysyłać sms w stylu "to co, wieczorem przyjdziesz do mnie tej bieliźnie" itp. O ile jeszcze w normalnym małżeństwie taki akurat sms byłby czymś normalnym, to w jego położeniu, gdy dupy nie widział od lat, jeszcze bardziej go pogrążał. A on potem jeszcze zdziwiony: "to ja tyle pieniędzy wydałem a ona nie chciała mi dać!"... Zauważyłem, że w tym związku to ona zna lepiej zasady relacji damsko-męskich niż on, i jest wielu rzeczy świadoma. On natomiast jest odporny na jakąkolwiek wiedzę, o wprowadzeniu jej w życie nie mówiąc. Widząc takich głupców wcale się nie dziwię, że kobiety uciekają w ramiona innych mężczyzn.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.