Skocz do zawartości

felix

Użytkownik
  • Postów

    19
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Donations

    0.00 PLN 

Ostatnie wizyty

1358 wyświetleń profilu

Osiągnięcia felix

Kot

Kot (1/23)

2

Reputacja

  1. Hm, a co powiesz na temat wyników Sandry Murray z Uniwersytetu Buffalo opublikowanych w Psychological Science? Tu cos o tym: http://mamzdrowie.pl/idealizowanie-partnera-poplaca I jak to ewentualnie pogodzić z pokazywaniem siły i generalnie nie dawaniem sobie w kasze dmuchać z wiadomych powodów?
  2. Tu chyba nie chodzi o mienie sentymentów. Pociągnijmy sprawę z tym samochodem . Jeśli bym chciał porównać związek z kobietą do jazdy samochodem to wolałbym nie myśleć w kontekście żadnej trasy do jakiegoś celu, ani tym bardziej wyścigu, tylko o przyjemności z samej jazdy. I jeśli tylko nie przeszkadzają nam co jakiś czas postoje (bo idealizujemy) to po prostu cieszmy się z samej jazdy. Zgodzę się, że są relacje w których to kobieta jest perfidnie wyrachowana, chciwa etc., ale z drugiej strony chcę na nowo uwierzyć, że to przecież człowiek, w tym wypadku samochód , (a ludzie są jednak bardzo różni) i jeśli mu też zależy głównie na przyjemności ze wspólnej jazdy i on przymknie oko, że nie wymieniałem mu oleju od dwóch lat, mam syf na siedzeniach jak diabli i znęcam się nad skrzynią biegów oraz spowodowałem kilka stłuczek z innymi pojazdami , innymi słowy jeśli druga strona również idealizuje (te badania były robione w obie strony) to wtedy trzyma się to kupy. Żebym był dobrze zrozumiany, mówiąc, że ludzie są różni, nie neguję różnic pomiędzy kobietami i mężczyznami, genetycznych i kulturowych uwarunkowań oraz społecznych presji. Nie neguję też problemu z współczesnymi kobietami, a tym bardziej ogromnej wartości naszego forum etc. Kobiety jednak to też ludzie, a mężczyźni też często są chciwi i mają złą wolę. Ciekawi mnie czy Waszym zdaniem jest możliwe pewne idealizowanie (by czerpać więcej pozytywów) przy jednoczesnym nie pokazywaniu słabości lub inaczej czy można być dominującym, pokazującym siłę etc. i jednocześnie idealizować i być "hojnym" (nie chodzi mi o finanse).
  3. Nie ma cen. Jest kontakt do gościa, trzeba zapytać. Zależy co dokładnie chcesz i jak się dogadasz, ale nie sądze by jakoś drogo.
  4. A może coś takiego: http://iamgabz.com/Femme-Fatal lub http://www.lataco.com/femme-fatale-feb-25th/ lub jeśli wolisz cycki to: http://art-of-cg-girls.tumblr.com/post/76845405554/tentacle-femme-fatale-by-ramiramahi ... poważnie ... A jeśli to musi być jednak podszyte czystym seksem to jak narazie blodni w zieleni jest najlepsza. W sumie to jeszcze nie wiem o czym tam w tej nowej książce piszesz .
  5. Marek, będę krytyczny, dla mnie te wszystkie linki z początku to jakby wyjąć z kolorowych pisemek dla kobiet i reklam perfum lub tuszu do rzęs. Może jak już musi być jakaś laska, to coś mniej photoshopowego, a bardziej dowcipnego lub żeby ta babka miała jakiś inny wyraz twarzy niż "jestem młoda i wspaniała bo używam kremu X". Pierwszy lepszy obrazek pod spodem, np: http://pl.depositphotos.com/63006583/stock-photo-young-brunette-lady-in-black.html, tu już widać jakieś tam (lepiej nie wiedzieć jakie ), emocje. Ta blondi w zieleni też daje radę
  6. Tyle, że to nie mój "stary pogląd" na związki. Raczej rozważania na temat ewentualnej najnowszej dobudówki w nowej, lepszej architekturze . Generalnie, raczej nie ma o zaprzeczać, że ze związku z kobietą można czerpać wiele pozytywnego i jednocześnie jest to niegłupi pomysł na życie o ile nie wyjdzie się z tego jak Zabłocki na mydle, a jeśli jednocześnie można zminimalizować problemy prowadzące do rozstania i zmaksymalizować potencjalne korzyści to gra jest warta zachodu. Pewnie dlatego to taki wdzięczny temat . Nie jestem pewien czy idealizowanie partnera (z obydwu stron) jest "zakłamaniem i komfortem", które jest w opozycji do szacunku do samego siebie. Szanuję siebie, więc chce dla siebie dobrze, więc chcę czuć się dobrze, stąd patrzę na świat przez takie okulary by mi było dobrze (zawsze przez jakieś patrzysz nie ma prawd absolutnych, nawet fizyka jest tylko modelem opisu wszechświata ). Z drugiej strony, napisałem to właśnie dlatego, że mi raczej nie za bardzo wychodziło godzenie tych dwóch rzeczy, j.w. jeśli idealizowałem to automatycznie pokazywałem słabość (albo mi się tylko tak wydawało, tak czy inaczej ostatnio szybko oblatywał mnie swego rodzaju strach przed takim idealizowaniem i uciekałem i wcale nie jestem przekonany, że robiłem słusznie), jeśli natomiast patrzyłem racjonalnie to sprawiałem sobie mnóstwo kłopotów, nieprzyjemności i zabierałem sobie mnóstwo "frajdy" z samej relacji. ps. co do extasy i prozacu , no jest w naszym pięknym kraju, delikatnie rzecz ujmując, czasem dość abstrakcyjnie ), ale tu akurat lepiej po prostu nie przejmować się tym zbytnio .... już nie mówiąc, że czasem nawet i tona prozacu niewiele pomoże
  7. Jasne, będzie potencjalnie bardziej bolało. Jednak, jeśli to możliwe, to proszę nie koncentrujmy się raczej na zagrożeniu potencjalnym rozstaniem. Bardzo chciałbym poznać Waszą opinię na powyższe sprawy w relacji z kobietą, a może również przybliżyć się do odpowiedzi czy można jakoś pogodzić te dwie sprawy. Co do badań to polecam google, łatwo znaleźć. Nie jestem żadnym specem ani recenzentem wiarygodności tych treści naukowych dlatego nie dawałem jakiś konkretnych linków.
  8. Czołem kamraci. Chciałbym poznać Waszą opinię na pewien temat. Kilka różnych grup naukowych, w badaniach psychologiczno socjologicznych na parach damsko-męskich (w tym małżeńskich) wykazało tezę, że im bardziej idealizujemy partnera, tym czujemy się bardziej usatysfakcjonowani ze związku oraz mamy dużo większą szansę na to by związek dłużej przetrwał i więcej dobrego przyniósł. Jesteśmy wtedy bardziej wdzięczni i wyrozumiali, a odrealnienie/idealizowanie partnera pozwala nam niejako "wbrew rozsądkowi chwili", żyć długo z jego wadami, ułatwia wybaczać czy wręcz nie widzieć błędów oraz przede wszystkim pozwala czerpać ogromną dawkę pozytywnych emocji i satysfakcję ze związku. Innymi słowy nawet jeśli jest to częściowo nieświadome (często, przynajmniej na początku, na dopingu naturalnej burzy chemicznej w organizmie), częściowo świadome (wola bycia z drugim człowiekiem, wspólne dzieci, bezpieczeństwo emocjonalne lub finansowe, sposób na samotność etc.etc.) oszukiwanie siebie to póki trwa i zakładając szczerą chęć długotrwałej relacji z tym człowiekiem wychodzi nam to jakoś na dobre. Proszę na potrzeby tej dyskusji załóżmy, że te naukowe tezy są słuszne, akurat moje osobiste obserwacje zdają się to potwierdzać - mam 36 lat i kilka bardzo różnych i bardzo poważnych związków za sobą. Z drugiej strony trudno nie zgodzić się z Markiem, że pewnego rodzaju okazywanie słabości (emocjonalnej, psychicznej, fizycznej, wydaje się, że również, w tym również sygnały, że jesteśmy "ślepi" na błędy i wady) jest czynnikiem nieświadomie odstraszającym kobiety, niezależnie od ich światopoglądu. Utrzymywanie własnej pewności siebie, psychiczna (i czasem fizyczna) dominacja oraz pewnego rodzaju zazdrość, realne widmo utraty, również pewien rodzaj permanentnego konfliktu (tj. brak u niej pełnej strefy komfortu) u kobiety powodują, że jest w relację emocjonalnie silniej zaangażowana, lojalna no i generalnie bardziej zadowolona, a sex faktycznie często wtedy smakuje obu stronom lepiej (nie jest to deterministyczną regułą, bo odczuwanie satysfakcji zależy od zbyt wielu chwilowych czynników i cech osobowych, ale osobiście ja również oceniam, że nie wchodząc w szczegóły, to częściej pomaga). Teraz chciałbym poznać opinię innych na temat tego czy da się obie powyższe sprawy jakoś pogodzić. W moim subiektywnym doświadczeniu i pojmowaniu tego z perspektywy czasu, jeśli idealizowałem to automatycznie pokazywałem, że jestem "słabszy". Jeśli podchodziłem bardziej realistycznie i krytycznie to czułem się pod pewnym względem mniej usatysfakcjonowany całą relacją, bo częściej wchodziłem w niechciane konflikty (i częściej musiałem pokazywać niezadowolenie), ponieważ ciężej mi było zaakceptować wady i wybaczyć błędy oraz czerpałem mniejszą satysfakcję ze wspólnego spędzania czasu. Oczywiście prowadziło to też do sytuacji, w których np. z premedytacją "nie dawałem z siebie zbyt wiele". A generalnie "nie dawanie" i brak "hojności" w związku również (według naukowców) czyni nas mniej zadowolonymi i zwiększa prawdopodobieństwo rychłego zakończenia relacji. Pozdrawiam.
  9. A ja wstaję bez budzika, niby jak popadnie, ale i tak jakoś się zawsze wyrabiam. Ale mam ten luksus, że mogę przyjść do roboty w zasadzie o której chcę (chociaż raczej byle nie później niż na 10 - hehe ). U siebie zauważyłem problem pierwszych sekund po powrocie z "krainy czarów". Czyli, chyba przez to że widok zaraz po obudzeniu jakoś rewelacyjny nie jest to często zaczynam dzień od razu od gównianych myśli :/. Chyba muszę zmienić widok , bo jest to dość uciążliwe.
  10. Aha , jeszcze, apropo dzieci. To trzeba pamiętać też o drugiej stronie medalu. Na przykład o takiej albo o takiej http://www.youtube.com/watch?v=uDwkVQL3Yb8 ps. polecam wszystko Louisa C.K.
  11. Marku, przykro mi, że zginął Twój kuzyn. Jednak przesadzasz z tym lękiem, to raczej zawsze bardziej domena kobiet. Poniższa ilustracja oddaje dobrze pełnie rzeczywistości.
  12. Może jakiś dział(y) odnośnie tematów związanych z trenowaniem podświadomości, rozwojem umysłowym etc. ?
  13. 'żandarmy' z Louis de Funès, właśnie jeden leci na jedynce
  14. felix

    Witam

    hehe, cześć Sylwia
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.