Ja byłem w bardzo podobnym układzie, który zakończony został po awanturze kilka tygodni temu.
Trwałem w czymś takim czymś. Niby układ, niby romans, ale czasem można było odnieść wrażenie, że to coś więcej. Ona też od początku mówiła, że nie możemy się angażować w to. Potem pewne sprawy poszły za daleko i już sama nie wiedziała co dalej. Z jednej strony chciała wyluzować, ale okazało się, że nie potrafi. Mówiła, że z każdym spotkaniem bardziej w to wpada i trzeba te spotkania ograniczać. Jak nie było spotkań to tęskniła, pisała, dzwoniła. Jednego dnia chciała to kończyć, następnego dnia nie chciała mnie tracić.
Można było ocipieć, bo ja się zaangażowałem dosyć mocno. Chciałem czegoś więcej, ale ona nie potrafiła tego dać. W końcu zaczęło dochodzić do kłótni i po awanturze zerwała definitywnie i NA ZAWSZE kontakt nie chcąc już ze mną mieć nic wspólnego.
To było dokładnie 7 tygodni temu. Ja się do niej nie odezwałem słowem, a ona kilka dni temu odezwała się do mojej sister co słychać i potem zapytała czy u mnie wszystko okej.
Nie wiem czy dobrze kminię, ale dziwi mnie ta jej nagła odezwa i pytanie o moją osobę. Ja już raczej nie chcę mieć z tą osobą nic wspólnego, bo się poniżyłem trwając w tym układzie słysząc z jej ust chociażby to, że ona ma wiele OPCJI bo ma powodzenie u facetów, ale wybrała mnie i ja jestem ślepy nie widząc tego, że jej zależy na mnie.
Takie pierdolenie tak jakbym miał jej dziękować za to, że mnie wybrała.