Skocz do zawartości

Szkaradny

Starszy Użytkownik
  • Postów

    302
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Donations

    0.00 PLN 

Odpowiedzi opublikowane przez Szkaradny

  1. @Niepoprawny to spoko, możesz być przykładem dla kumpli, ale traktujmy to jako efekt uboczny, a ty rób swoje. 

    Też mi się wydawało, że trzeba konfrontować się z sytuacjami ryzyka i trenować silną wolę, czy inaczej po prostu żyć po staremu, ale bez danej substancji. No i faktycznie każdy AA/NA odradzi i tylko popuka się w czoło na taki pomysł. Z czasem sensu w tym faktycznie widzę coraz mniej, cena za wysoka. 

  2. 1 hour ago, nowy00 said:

    @Szkaradny

    Gdzie grasz w szachy? Jaka masz kategorie :)
    Powiedz mi co to za turniej bo nie wiem...

     

    @nowy00 
    teraz przeważnia na kurnik.pl bardziej rekreacyjnie, kiedyś głównie na chess.com gdzie zrobiłem 2000 na blitzach i tam polecam grać, żeby zrobić postępy. 
    W realu tylko raz grałem rankingowy turniej za co wlepili mi III kat. , ale siłę gry na II kat. :) 

    Aktualnie najlepsi tłuką się online na https://chess24.com/en/watch/live-tournaments/clutch-chess-international-champions-showdown-2020/6/1/1
     

    Fajna sprawa, bo są komentatorzy i analiza na bieżąco. 
      

    • Dzięki 2
  3. Nie zrobiem kilkunastu szkodliwych rzeczy, które chcą mnie wyruchać :),

     

    Wstałem 7.00 - śniadane. nic specjalnego ale zawsze lepsze niż kawa i fajek.

    Spisałem co mi się śniło i jak to interpretuję i co się zgadza z realnymi lokacjami.

    Praca 7h w tym obczajanie englisza

    Umówiłem wizytę ze specjalistą na diagnostykę dolegliwości, ktore nie pozwalają na intensywniejszą aktywność fizyczną

    Spacer w naturze 30 min

    Książka 1h

    Drzemka 40 min

    Zleciłem synowi odpowiednie zadania, żeby miał odpowiednie proporcje miedzy zabawą, edukacją, sportem i zabijaniem potworków. 

    2 partie w szachy - w plecy ? 
    obejrzałem kilka partii obecnego turnieju live

    wypiłem 2l wody 

     

    jeszcze drobne rozciąganie i spać. Dobranoc

     

     

     

     

     

     

  4. On 5/20/2020 at 12:22 PM, Feniks77 said:

    Młoda sama włączyła się w tą pyskówkę jak usłyszała, że matka wypiera się tekstów jakie sadziła do Młodej kiedyś jak były same 9a wiedziałem o nich od Młodej właśnie). Exż: nigdy tak jej nie powiedziałam! Młoda: Mamo, powiedziałaś mi to w samochodzie! Ech kurva, nie chce mi się chyba do tego wracać, to juz na szczęście historia.

    @Feniks77Brawo, zajebiście. :) . Uratowałeś Młodą przed zwątpieniem we własne zmysły, we własny osąd sytuacji i pamięć. Dlatego jest teraz zadowolona z takiego biegu akcji, bo może być sobą, nie podwyłeś jej zdania. Dzieci tracą wiarę w siebie, gdy rodzice podważają to co widzą, słyszą, czują (np. "tatuś się wywrócił bo jest zmęczony" , zamiast pijany). W konsekwencji, w dorosłym życiu taka osoba nie ufa sobie ? 
     

    • Like 2
  5. On 5/29/2020 at 12:25 PM, powerade said:

    Nie kumam? Rozwiń proszę ?

     

    @powerade, bardzo proszę:

    Trochę żartem ... jakbyś siedział cicho, to mógłbyś cieszyć się milczącą towarzyszką życia, mniej dramy, mniej gównoburzy i wiecej czasu i energii dla siebie ... niektórzy marzą o takiej sytuacji :)

    Trochę serio ... jeśli akurat Wasza relacja wpisywała się w teorię Trójkąta dramatycznego w. Karpmana to taki moment jest najlepszy, żeby przerwać toksyczne ciągi. Chodzi o to by nie wchodzić w rolę "Ratownika", gdy ktoś robi z siebie "Ofiarę". No, ale do tego trzeba trochę  zrozumienia tych mechanizmów i samoobserwacji, a przede wszystkim konsekwencji w podjętym działaniu. Zacząć jednak trzeba od zaakceptowania swojego współuzależnienia wobec cyklicznych zachowań osoby uzależnionej (np. od takiej zjebanej dynamiki relacji :)). 
    Podstawowa zasada : to "Ratownik" przerywa cykl - przestaje wspierać,  pomagać, wyręczać, brać odpowiedzialność, przyjmować winę  (odnajdywać w sobie "Prześladowcę"), a może i zwyczajnie zerwać jeśli to możliwe, itd. 
    Wtedy rodzi się szansa chociaż dla "Ratownika" - wyskakuje z cyklu. Pozbawiona wsparcia  "Ofiara" będzie szukać innego dawcy, albo wywołany kryzys zmusi ją do wzięcie odpowiedzialności za swój los, ale nie martw się tym teraz wcale :)  
     

  6. On 10/20/2019 at 10:38 PM, powerade said:

    1 . Wyjebala mnie z domu w święta bo się pokłóciliśmy i zajebala focha na 3 tyg a i tak ja pierwszy sie odezwałem 

     

    2. Zajebala focha na 2 tyg bo powiedziałem o intercyzie a i tak ja pierwszy znów się do niej odezwałem .... 

    Jakbyś siedział cicho to byś nawet obiektywnie udany związek z kobietą ;)   ...musiałem 

    • Haha 1
  7. 48 minutes ago, maroon said:

     

    Czy można sobie wyćwiczyć oziębłość emocjonalną albo jakąś formę bezwzględnego wyrachowania? 

     

    Odradzam.

     

    Można uświadomić i zrozumieć własne emocje, a także do czego one prowadzą : reakcje i działanie.  Wielu nie jesteśmy świadomi i reagujemy automatycznie zgodnie z pierwszymi doświadczeniami, wdrukowanymi i przyjętymi przekonaniami, lękami, które tworzą Twoje schematy(programy) bronione przez ego. 

     

    Już @LionGrrr coś wspominał o lęku przed odrzceniem. Jeszcze by się znalazł lęk przed skrzywdzeniem kogoś, popełnieniem błędu, itd.  

    Skorzystaj z okazji i trochę przemodeluj swoje uwarunkkowania. 

     

    I  nie chodzi o to żeby być cyborgiem, bez uczuć, ale o to żeby osoby trzecie nie ciągały Cię za sznurki.  

    Natomiast Twoja wrażliwość, empatia, współczucie jest jaknajbardziej ok, tylko używaj ich adewatnie do sytuacji. Takie uczucia nie są problem, naiwność i lęki to Twoje słabości. 

    No more Mr Nice Guy do łapy na początek.

     

     

    • Like 1
  8. On 3/23/2020 at 12:08 PM, samiecżeta said:

    No dokładnie. 

    Oddychałem tak, że czułem doskonale jak przepona i płuca pracują. 

     

    No to i mi się teraz zgadza. 

    Jakiś czas temu obejrzałem filmik z Łysym (ale nie tym najsłynniejszym), gdzie koleś pokazał prostą technikę oddechową, to nie była nawet żadna medytacja. 

    Wykonałem ją i to co przeżyłem było największym odlotem jaki świadomie, bez żadnego wspomagacza przeżyłem. 
     

    Poczucie ciała fizycznego jakie dotychczas znałem przestało istnieć. Najbardziej obrazowo jak mogę to opisać to "zamieniłem się w wielkiego gluta falującego ciepła". 

    Niesamowite było to, że to ciepło było dynamiczne i istniało 2-3 centra gdzie to ciepło było większe, te centra dryfowały wokół obszaru całego "gluta", czyli mnie. 

    Myśl o poczuciu jakiejś części ciała lub poruszeniu np. nogą kończyła się tym że fala ciepła stawała się dynamiczniejsza w tym miejscu. Inne myśli też miały wpływ na dynamikę tego ciepła i całego gluta. 

    Bardzo mi się to podobało i na szczęście nie przestraszyłem się, co mi pasuje do tego co pisał @Cortazar . Uczycie było błogie i jednocześnie totalnie realne, oczy miałem otworzone, środek dnia, pełne światło. Trwało to dość długo bo jakieś 5 min, miałem zegarek bo był potrzebny do tej techniki.

     

    Nie miałem poczucia innej rzeczywistości jak @samiecżeta , otoczenie postrzegałem jak zwykle wszystkimi zmysłami tak samo, oprócz dotyku, którego nie było wcale. Czułem właściwie fale ciepła i to sporego.

     

    Jak ktoś chce to mogę się dokopać do linka z opisem techniki.



     

    • Like 1
  9. Godzinę temu, mikele napisał:

    dlaczego babsko nie przyzna się do zdrady, mimo zapewnień, ze gdyby do niej doszło to by powiedziała.

    Sprawdź link od @Janek Horsie a tam hasło "Chomik lub chomiczek racjonalizujący". 

    W drugiej strony - może czas na skierowanie uwagi na Siebie i wyciągnięcie wniosków z pytania "Co ze MNĄ nie tak, że związałem się z takim typem i teraz czuję się jak w pralce przy maksymalnym wirowaniu". 
     

    Miałeś o niej wystarczającą wiedzę (czerwone flagi trzepotały) a mimo to "pomagałeś" (cudzysłów jest tu bardzo istotny).  Życzę nowych odkryć. 
     

  10. Generalnie ciekawa sprawa. Z własnego doświadczenia zauważyłem, że zainteresowanie tym tematem było uzupełnieniem do wielu podejmowanych działań, które można nazwać eksperymentami w wyniku pewnego życiowego kryzysu. W tym stanie szukałem inspiracji i praktykowałem co nowego poznałem. Wielokrotnie doświadczałem kumulacji zbiegów okoliczności i bardzo korzystnych zmian w nienaturalnym tempie. Czasem to były mało istotne sprawy, ale bardzo dokładnie odpowiadały moim planom/wizualizacjom. 

    Trudno mi wyrokować na ile te zdarzenia związane były z współpracą i zaprzyjaźnieniem się z moją podświadomością, ale dostarcza mi to sporo swobody gdy pozwalam sobie na akceptację i wsparcie z jej strony. Nadałem jej nawet imię - Krysia :) 

     

        

    • Like 1
  11. 13 godzin temu, szymuk napisał:

    Wydaje mi się, że ten punkt dotyczy jedynie skrajnych narcyzów.

    @szymuk  W takim razie, żaden z Ciebie narcyz. :)

     

     

    13 godzin temu, szymuk napisał:

    Ja sam nie traktuję ludzi jak bydła, kieruję się zasadą, że jeżeli ktoś jest w porządku dla mnie, to ja dla niego tak samo i tu się pojawią kolejny z punktów, bo potrafię być mściwym jak cholera.

     

     

    Dehumanizacja activated.  Może jednak trochę jesteś narcyz.

     

     

    A tak poza tym, to w obecnych czasach zachowania narcystyczne są bardzo mocno promowane. Taka "zaradność", przebojowość, twardość, elastyczność, itd. to pożądane cechy i w powierzchownych relacjach niewiele z pod tej maski wyłazi. Dlatego każdy narcyz "trzyma gardę" i broni swojej "persony". Wszystko ok .... do momentu gdy nie wchodzi w długoterminowe relacje - wtedy wcześniej czy później cała ta maskarada wychodzi (to jest ten dobry scenariusz :) - jeśli nie wychodzi to taki partner/obiekt narcyza kończy w ruinie psychicznej z samooceną równą zużytej baterii ). 

     

    @szymuk  A jak u Ciebie relacje? Rodzina ok? Jesteś w związku? Jakieś LTR? Jaki rekord?
      

     

     

     

     

  12. 31 minut temu, szymuk napisał:

    Również jestem narcyzem, utożsamiam się raczej z niektórymi punktami tutaj zawartymi, ale jestem ciekaw co jest z twojej perspektywy uciążliwe w życiu z tym zaburzeniem. Podejrzewam, że to może wprowadzać sporą dawkę toksyczności w związek, ale nie jestem pewien czy napewno narcyzm jest tego przyczyną, choć wydaję mi się, że raczej nie. Powiem więcej, na dłuższą metę odczuwam z tego zaburzenia więcej korzyści niż strat. Mógłbyś się do tego ustosunkować bracie?

    @szymuk Pierwszy punkt: dehumanizacja. Amen.    

  13. 2 godziny temu, Czlowiekronaldo napisał:

    ale doszliśmy do jasnych wniosków, że to jednak nie to.

    Niekoniecznie to jest dobra wiadomość :/

     

    2 godziny temu, Czlowiekronaldo napisał:

    temat lęku przed tzw. związkiem, zaangażowaniem to między innymi trudność, niemoc pozostawienia relacji.

    Czyli chętniej byś się angażował gdybyś mógł w każdym momencie olać partnerkę nie ponosząc tych strat emocjonalnych? Tak? 
    To dla mnie sprzeczność - bo gdy jest zaangażowanie to jest pewne, że w przypadku rozjejścia to trzeba pewną "żałobę" przeżyć. 

     

    Co dla Ciebie w ogóle znaczy zaangażowanie w związek?

    Chcesz być nieczułym cyborgiem, który z uśmiechem rozdepcze dziewczynę gdy mu się już znudzi lub czymś narazi?

    Chcesz umieć porzucić kogoś kto jest dla Ciebie dobry i oddany? Czy Ty odczuwasz takie uczucia od innych, czy raczej uważasz, że to ich słabości i manipulacje bo nie potrafią być samowystarczalni. Od startu już gardzisz ich uległością i chęcią zbliżenia (nie chodzi o seks).

    Czy może bardziej się boisz, że zobaczą Cię takiego jakiego nikt nie zna - prawdziwego Ciebie?

     

    2 godziny temu, Czlowiekronaldo napisał:

    To forma zaangażowania pomimo niepewności czyli - nie wiem czy to dobra decyzja, że miałbym raz na zawsze (słowo klucz) wyłączyć Ciebie z mojego życia.

    Czyli klasyczne "nie chcę Cię, ale nie odchodź"

     

    2 godziny temu, Czlowiekronaldo napisał:

    To jest mechanizm -> jestem z nią, nasila się dostrzeganie innych kobiet i to nie pozwala się zaangażować w relację bo przecież są inne osoby, może ktoś lepszy.

     

    Co to znaczy lepszy? Jakie masz kryteria?

     

    Może Ci chodzi o kolejne trofea, po prostu inne, nowe, może ładniejsze, może mądrzejsze, ale po nich też będziesz chciał kolejne, nieprawdaż? 

     

     

    2 godziny temu, Czlowiekronaldo napisał:

     

    Potem jestem już po clean break teoretycznie wolny bo kontakt ciągle jest... i jest strach przed ruszeniem nowych znajomości, sentyment do poprzedniej i poczucie wielkiej straty, straty raz na zawsze. 

     

    No tak, tyle dobrego, że to czujesz. Moim zdaniem za bardzo przeżywasz stratę a za mało doceniasz, że był ktoś taki kto zaangażował się i uwierzył w Ciebie ... w sens związku z Tobą. 

    W idealnym świecie wszystkie te laski powinny cały czas orbitować wokół Ciebie i pojawiać się zgodnie z aktulnym kaprysem ;)  ???

     

     

    2 godziny temu, Czlowiekronaldo napisał:

    Poczucie winy - boli mnie to jak ona się angażuje co raz bardziej. Chciałbym tak po prostu umieć się spotkać bez poczucia winy, że ją wykorzystałem. Inaczej, ja mogę mieć przed spotkaniem amnezyjne nastawienie, że chcę się z nią widzieć, a dwa dni później będę odliczał kiedy wyjedzie z mojego domu bo muszę z kimś innym randkować. Serio, jedyne co aktualnie jestem w stanie robić to umawiać się na kompletnie niezobowiązujące spotkania, nie chodzi nawet o seks. Ale musiałbym jakimś cudem zakończyć aktualną relację, być pewny tego, a to diabelnie trudne.
     

     

    Czyli jednak ćpiesz atencję.

     

    2 godziny temu, Czlowiekronaldo napisał:

    aby tylko tego czasu nie spędzać wspólnie lub przed oczami innych - walidacja środowiska, że tak jesteście parą.

     

    No tak, łatwiej obronić wizerunek jak mało kto wie jak daleko sprawy zaszły. Spryciarz, główka pracuje. 

     

     

    2 godziny temu, Czlowiekronaldo napisał:

     ale jednocześnie potrafię błyskawicznie je zakończyć, aby tylko nie wyjść na potrzebującego.

     

    ale jednocześnie tylko Twoje potrzeby bierzesz pod uwagę ..... ok,  

     

    2 godziny temu, Czlowiekronaldo napisał:

    Ze względu na sytuację łatwiej mi pisać, mało rozmawialiśmy o tym jak jest bo moje słowa potrafiły być dobijające, no zamraża mnie tak, że nie czuję kiedy przekraczam granicę tylko jestem do bólu szczery. Pisanie jest dyplomatyczne, rozmowy trwały krótko bo musiałem opanowywać partnerkę z powodu płaczu...

     

    Jak znam, życie to popłaczesz ty sobie jeszcze więcej niż one wszystkie razem wzięte. Bez obaw to pomaga :)

    Ogólnie to bardzo fajnie, że piszesz i wyjaśniasz to co się z Tobą dzieje. To cenne, szczególnie dla osób podatnych na takie relacje . 

     

    Pozdrawiam, 

     

     

     

     

     

     

  14. @Czlowiekronaldo  to co dobre to to, że masz choć świadomość jakie mechanizmy Tobą kierują i coś próbujesz zrobić by to okiełznać. Życzę powodzenia. 
    Zwróć uwagę w jakim stopniu jesteś narcystyczny - potrzebujący innych by byli Twoimi wiernymi poddanymi. To może być właśnie impuls do wchodzenia w te związki - aby ktoś był "pod rąką" i budował Twoje poczucie zajebistości, a może raczej wyjątkowości.  

    Do związku to się nie nadajesz - sabotujesz, odrzucasz, prowokujesz, brak otwartości i bliskości. Bliskich odpychasz, za obcymi latasz i fantazjujesz jakie to mogą być cudowne relacje/chwile z nimi.  Jak już kogoś się zaangażuje to wysysasz jego energię i z pogardą potrzysz jak jej zależy. 
    Więc sobie odpuść, bo jak sam zauważasz hodowane poczucie winy popycha Cię do jeszcze większego uwikłania w coś co będziesz musiał zabić. Dramy i huśtawki, bez celu, bez kierunku, energia w pizdu - jak wylewanie wody z dziurawej łajby. Depresje i paranoje w następnym odcinku. 

     

    Jeśli już jednak musisz kogoś mieć przy sobie - to wyjaśnij jej szczerze jak działasz i że musisz trzymać dystans i mieć "spakowaną walizkę" - inaczej wychodzisz na manipulanta i niedojrzałego dupka. 

    Przy okazji świeży materiał w temacie: 
     

     

     

    • Like 1
    • Dzięki 1
  15. @MC68000 - Opiszę Ci pewną akcję, do której doszło w czerwcu. Inna perspektywa może być ciekawa, ale też może być zupełnie nie adekwatna do Twojej sytuacji.  

    Właśnie w czerwcu odzywa się do mnie na fb M. Nawet na początku nie skojarzyłem kto to, bo zmienione nazwisko i zero fot na profilu. "Co tam u Ciebie, jak leci?" Okazało się, że to moja bardzo dobra znajoma, koleżanka z liceum, spędzaliśmy sporo czasu, imprezy, koncerty, piękne lata. Choć bardzo atrakcyjna, to nawet nie próbowałem podbijać, bo od piaskownicy miała swojego chłopaka. Potem on ją zostawił, ona szybko znalazła miłego gościa i po 7 latach okajtała się z nim i mają obecnie 2 dzieci - w nastolatkowym wieku, mieszka z małej miejscowosci bez atrakcji i pracuje cały czas na tym samym stołku w lokalnym urzędzie. Dojechana nudą, prozą i codziennością.  
    A więc, z nienacka znalazła mnie po około 20 latach. Ja jej szybko zaproponowałem spotkanie - podała czas (gdy mąż miał służbowy wyjazd) i przyjechała autem do mojego miasta. 

    Usiedliśmy w dobrej knajpie w centrum i pogadaliśmy w sumie z 3-4 godziny.  Szybko wyszło, że jest lipa, czuje się uwięzona na zadupiu, nie ma z kim pogadać i nawet gdzie wyjść. Zawieszona między praniem a kuchnią, bez perspektyw już na nic i z żalem, że mogła inaczej potoczyć swoim życiem, szczególnie po średniej szkole - kiedy to szybko z jednego związku weszła w ten, którym jest obecnie. 

    Najciekawsze jednak była końcowa faza spotkania, kiedy zaczął wydzwaniać mąż. Odrzucała połączenia nie potrafiąc ustalić co ma mu powiedzieć. Pyta mnie "Co mam mu powiedzieć?" - mówię - "powiedz prawdę. Bądź fair. Chociażby sama ze sobą, zrobiłaś coś złego?" -   Patrzyla, na mnie jak na kosmitę - zaczynała panikować, jakbym właśnie co ją wydymał,  Rozdarta czy może powiedzieć prawdę czy ściemnić, bo po co wkurwiać małżonka, ale zaraz też mówi - "przecież to się wyda" :).  

    Nie wiem co zrobiła ostatecznie, bo jakoś nie interesowały mnie jej dalsze losy i rozczarowala mnie tym zachowaniem, nie wiem jakie miała intencje inicjując kontakt ze mną, ale coś jest nie tak. W sumie to mi się jej żal zrobiło, że ma takie rozterki i strach przed prawdą. 

    A co może być nie tak?, odpowiedz sobie sam, widzę dwie opcje: 

    1. Zazdrosny mąż - słaby, popadający w paranoję, 

    2. Szukająca atrakcji / nowej gałęzi kobieta, która już nic do męża nie czuje.


    Może jedno i drugie z różnym stopniem natężenia :) 




      
      

    • Like 4
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.