Skocz do zawartości

Critical Thinker

Troll
  • Postów

    728
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    2
  • Donations

    0.00 PLN 

Ostatnia wygrana Critical Thinker w dniu 12 Marca 2015

Użytkownicy przyznają Critical Thinker punkty reputacji!

O Critical Thinker

Profile Information

  • Płeć
    Mężczyzna

Ostatnie wizyty

3119 wyświetleń profilu

Osiągnięcia Critical Thinker

Starszy Sierżant

Starszy Sierżant (8/23)

497

Reputacja

  1. Adolf jest taki paradoks: "jak jesteś bogaty, to wiele rzeczy zaczynasz dostawać za darmo". Ja tą samą zasadę dostrzegam na innych płaszczyznach. Jak mam w sobie jakieś dobro, to reszta rzeczy zaczyna do mnie przychodzić bez powodu. Jakby być czymś pochłoniętym i z tego czerpać jakieś dobro, choćby fantastyczne samopoczucie dla siebie, to i żonka by się przestawiła. Kobietami regulują mechanizmy społeczne. Te niebezpośrednie sygnały. Paradoks w tym, że jak będzoesz spełniony to ona Ci już nie będzie potrzebna. Będzie tylko dodatkiem. Odpowiednie komunikowanie się też jest ważne ale to temat na miesiące pracy i nauki.
  2. Jeśli podchodzi się z głową, to z wielu rzeczy można korzystać. Pijam kawę i herbatę. Aczkolwiek chciałbym się niedługo przerzucić na samą wodę, ale nie wiem czy potrafię.
  3. Bardzo fajny temat. Nie lubię myślenia stadnego, podlizywania się i klakierów. Lubię ludzi z poczuciem humoru, oryginalnych, mających swoje zdanie. Chociaż nie tyle chodzi o posiadanie "swojego własnego zdania", co posiadanie przemyślanych racjonalnych przekonań. Jak ktoś wierzy w mambodżambo i twierdzi, że ma własne zdanie, chociaż nie ma dowodów to dla mnie nic to nie znaczy. Szanuję ludzi nie za pozycje jaką sobie wypracowali, tylko za to kim się stali wewnętrznie w wyniku solidnej pracy lub posiadania mądrości życiowej. Na górze często bywają ludzie zakompleksieni i prymitywni. Ludzi z wiedzą specjalistyczną też szanuję, choć niekoniecznie muszę się z nimi zgadzać, czy ich lubić. Nie szanuję głupoty. Choć dochodzę do wniosku, że korzystniej jest ją ignorować. W środowisku szukam dobrej, przyjaznej atmosfery, ale nie za wszelką cenę. Nie w formie bezkrytycznej adoracji. Nie uznaje autorytetów "z góry". Dla mnie osoba może być autorerytetem, a raczej idolem, jeśli coś umie, czymś się wykazała i mi to pomaga wzrastać. Aczkolwiek i tak nie postawie jej na piedestale i nie otrzyma ode mnie złotego tronu. Tym samym przyjmuję to, że sam też nie chcę być tak traktowany. Ogolnie staram sie nie ulegać pozorom. Człowieka można poznać w dłuższej perspektywie w sytuacjach dla niego niewygodnych, a nie gdy wszystko jest cacy i ma pełną aprobatę. "Wielkiego człowieka można poznać po tym jak traktuje maluczkich"
  4. Nie moja, ale pasowałaby na forumową piosenkę ( post można przenieść do muzycznego działu, jeśli nie pasuje do tematu, ale słuchając tej piosenki samo mi się narzuciło )
  5. Teraz po zbanowaniu Sainta i Olli pewnie umrze ten temat śmiercią naturalną. Gustlyk też został zbanowany. Ale chyba odszedł sam bo zmienił nicka. Szkoda bo wypowiadał się z sensem.
  6. Lubię sobie odpłynąć z taką muzą. Mam dobry sprzęt audio i brzmi to świetnie jakbym się przenosił do innego świata... tego ukrytego http://youtu.be/ZN7HcYLm_S8?list=PLISUldruW3H8JkuJTOO7yHg8BYagzACzL
  7. Jak wiadomo władza deprawuje, ale czy aby tylko? Osoba która ma zdolność decyzyjną i żadnej kontroli nad sobą po jakimś czasie zaczyna wariować. Zaczyna źle oceniać sytuacje, przestaje przyjmować konstruktywną krytykę, a każde działanie nie będące po jej myśli zaczyna traktować jako zagrożenie na własną osobę. Mogę przytoczyć tu fragment książki - "Szaleństwo władzy. Od Troi do Wietnamu." Reguła wyłaniająca się z dotąd przytoczonych przykładów sprowadza się do tego, że szaleństwo jest dzieckiem władzy. Wszyscy wiemy z powtarzanej bezustannie sentencji lorda Actona, że władza korumpuje. Mniej jednak jesteśmy świadomi, że rodzi ona szaleństwo; że moc dawania rozkazów jest często przyczyną defektów rozumowania, że odpowiedzialność władzy nieraz ulega zmniejszeniu, w miarę jak zwiększa się korzystanie z niej. Łączna odpowiedzialność władzy polega na sprawowaniu rządów w sposób możliwie rozsądny, z uwzględnieniem interesu państwa i jego obywateli. Jej obowiązkiem w tym procesie jest być bieżąco dobrze poinformowaną, samej zabiegać o informacje i brać je pod rozwagę, mieć otwarty umysł i trzeźwy osąd oraz być odporną na zdradliwe uroki tępogłowia. Jeśli umysł jest dość otwarty, by dostrzec, że dana polityka jest raczej szkodliwa niż korzystna i dość odważny, by się do tego przyznać, a także dość mądry, by temu przeciwdziałać – będzie to szczytem w sztuce rządzenia. Doprawdy wielcy są ludzie, którzy są w stanie przeciwdziałać własnemu szaleństwu. Człowiek który tego nie potrafi nie chce mieć wokół siebie "towarzyszy", osób samodzielnie myślących, wpływających na decyzje. Zależy mu na konformistach, zgadzających się z każdym zdaniem "jego wysokości". Osoby silne, mające własne zdanie, mówiące otwarcie co myślą są szybciutko usuwani z ważnych stanowisk, czy z terenu, który podpada pod jurysdykcje. Jak wiemy z doświadczenia, 99,999% kobiet nie jest zdolna do "zdrowej" władzy. Te które są zdolne teoretycznie istnieją, ale praktycznie ciężko je spotkać. No dobrze, przesadzam trochę. Chodzi mi o fakt, że oddawanie pełnej władzy kobiecie, albo władzy z której się przed nikim nie spowiada jest po prostu niszczące (tak samo jest z mężczyznami, ale przecież artykuły są pod kątem kobiet i relacji z nimi). Dobrze znamy historie kobiet, które w pracy są wzorowymi postaciami gotowymi podjąć się każdego zajęcia bez szemrania, byle by zaskarbić sobie przychylność szefa. Podczas, gdy w domu zamieniają się w despotyczne "czarownice" wchodzące na głowę i naciskające do bólu. Gdy kobieta nie ma nad sobą "bata", lub gdy nie musi zabiegać o korzyści z automatu trafia mechanizm świrowania na punkcie przejęcia władzy. W związkach możemy to zaobserwować. Władza która ma z założenia być dobra, będzie starała się nie doprowadzać do konfliktów, a jak już zaistnieją będzie je rozwiązywać stosując znany z psychologi model win-win. Z kolei ta "sprytna" lub zdegenerowana władza - opisana wyżej - wykorzystuje konflikt, a nie raz sama go prowokuje. Domyślacie się do czego może takie coś służyć? Jest to przydatne, gdyż ta osoba która podda się prowokacji władzy może być łatwo przez nią odstrzelona. W ten sposób osoby u władzy egzekwują swoje pragnienia, dopuszczają się zemsty na osobie która im podpadła lub po prostu się nie podoba. Przedewszystkim służy to jednak eliminowaniu samodzielnego ogniwa, selekcjonowania jednostek, które dla nich są wygodne albo niewygodne, którymi nie da się kierować itd. Czasami wystarczy zwykła różnica zdań, by osoba podstawiona wyżej mogła posłużyć się etykietką "agresji i ataku" i zacząć to rozdmuchiwać, a gdy strona przeciwna zacznie się bronić można już swobodnie zacząć odwracać kota ogonem. Nagle zwykłe słowa uzasadnionej krytyki zamieniają się w "kamieniowanie" i "ciosy". Znacie chyba te słynne słowa "jak mogłeś mi to zrobić", "zawiodłam się na Tobie". W szerszym ujęciu zobaczcie jak kościół trzyma ludzi w ryzach powołując się na "obrazę uczuć religijnych", gdy dyskusje dotyczą kwestii wiary. Kobieca władza nie ma litości. Posunie się do wszystkiego co będzie niezbędne, aby przedstawić swoich "wrogów" w złym świetle, siebie jednocześnie wciąż wybielając, a wręcz zrobić z siebie ofiarę i po trzykroć uzasadnić swoje postępowanie, gdy przyszło do pociągnięcia za spust. Będzie powoływała się na wszelkie ludzkie emocje, bo przecież każdą sytuację da się przedstawić w różny sposób pomijając pewne informacje, manipulując kontekstem w jakim dane zdarzenie zaszło., przypisując intencje, których nie było i które się właściwie nie zmaterializowały. Publikuję post w takiej formię, ale jeszcze go podsumuję i może przytoczę kolejne przykłady w jaki sposób działa kobieta u władzy. Jak się bronić przed taką sytuacją? Przeważnie nie mamy możliwości się bronić... taka prawda, składają się takie czynniki jak opinia publiczna, która stanie po stronie kobiet. Kobieta też zadba by odciąć się od głosu i wyprzedzić Cię w wytłumaczeniu. Mając władze materialną może Cię też odciąć od pewnego dobra, na przykład wyrzuć Cię z domu i w oczach innych będzie usprawiedliwiona. Zatem na osoby postronne nie mamy co liczyć. Jeśli jesteś w takim układzie możesz go przerwać i odejść. A jeśli to z jakichś powodów jest niemożliwe to... zostawię to na kolejne wpisy. Źródło zdjęcia: http://www.dolcevitamagazyn.pl/strona/smaki+%C5%BCycia/kobieta_wladza_pieniadze_i_seks
  8. Też lubię gościa. W dodatku nie obca jest mu nasza forumowa inicjatywa, mgtow i te sprawy.
  9. Dzieci powinny być traktowane jak inwestycje, ale nie posądzaj kobiety o takie wysokie formy myślenia jak inwestycja. To raczej bezmyślna eksploatacja na każdym możliwym poziomie póki można... a można długo, za pomocą emocji, gierek i iluzji rodziny.
  10. Jeszcze nie odkryto pociągu ja już pejsaci wyciągają po niego swoje łapki. http://wiadomosci.dziennik.pl/historia/aktualnosci/artykuly/499066,swiatowy-kongres-zydow-o-zlotym-pociagu-w-polsce.html
  11. Padło w temacie takie stwierdzenie, że dołowanie potomka to patologia, a nie "normalna, zdrowa" rodzina.Nie wydaje wam się, że tej patologii w większej bądź mniejszej skali jest więcej niż tych "zdrowych" rodzin? Niby się zdarzają takie poprawne, ale przechodzą do rzadkości, tak jak klasa średnia. Mamy narcystycznych tyranów i cwaniaków oraz armie nieświadomych dronów roboczych. Wszystko ma swoje odbicie na każdym poziomie życia. "Jako na niebie tak i na ziemi". Nie jest to coś do zlekceważenia, ale wynika z prostych i odwiecznych mechanizmów natury ludzkiej - nie trzeba wymyślać żadnych krokodyli. Może o nich później napiszę na blogu. Chociaż takim pośrednim obrazowym wyjaśnieniem jest teoria wahadeł z TR. Jeśli w rodzinie są jasne konstruktywne cele, a Ty jesteś faworytem, to masz życie jak w madrycie i programowany jesteś od razu na skrypt zwycięzcy. Jeśli jednak rodzina ma mętne cele i jest pod wpływem innych wahadeł, a Ty nie jesteś faworytem, to masz instalowany program przegrańca - niewolnika. Wszystko w celu zapewnienia odpowiedniej struktury (wahadeł) ten kto się w nią nie wpasowuje staje się tym złym. Vincent moim zdaniem wzorowo się zachowujesz. To tak zwane omijanie wahadła. Tylko ważne by ominąć je na poziomie psychologicznym jeszcze, no i znaleźć własne wahadło które nas wzmocni. Saint też dobrze robi i to tak zwane tłumienie wahadła. Psychologicznie elegancko do tego podchodzi. Aczkolwiek można zastanawiać się skąd to wynika, a wynikać to może z tego, że był szczęśliwcem i został wgrany mu ten pozytywny program, lub sobie to wypracował, ale zapomniał o tym. Ja na przykład mam podobnie do Vincenta i nie jestem w stanie tak całkiem neutralnie do takich rzeczy podchodzić. Aczkolwiek i tak mam już dużo lepiej niż parę lat tematu.
  12. Właśnie o tej mentalności mówię. Masz rację, nie działa może to doskonale (czy takie zachowanie Cię dziwi u polaków?), lecz w dalszym ciągu przynoszą dochód, a my nie jesteśmy ograniczeni dostępem. Bycie leśniczym to żyła złota, ale widać, przysłowie "w miarę jedzenia rośnie apetyt" jest dalej aktualne.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.