Witam,
mam 32 lata. Moim pierwszym odruchem, będąc tu, była niechęć i out. Potem ciekawość zwyciężyła i zaczęłam plądrować męski punkt widzenia. Cenne kompendium wiedzy na temat męskości. Tyle oglądu, w kilka dni lektury. Nie kryję wdzięczności.
Ostatecznie zrobiłam rachunek sumienia.
„Kobiety nie wiedzą o co im chodzi, czekają na książęta z bajek, narzekają, nie biorą odpowiedzialności, lawirują, by przy nich skakać a się nie narobić”. No i po części prawda. Jako 25 latka również nie wiedziałam o co mi chodzi w związku z facetami i generalnie o co chodzi w świecie. Bo specjalnie też, nie miałam gdzie i od kogo się tego nauczyć.
Od pięciu lat nie spotykam się z mężczyznami.
Zastanawiam się mimo to ... Z jednej strony ważne by nie dać się wykorzystać, oszukać, omamić (co jest wspólną tu częścią męskich doświadczeń) a z drugiej przestać walczyć, skierować uwagę na lepsze, a nie na to od czego się ucieka.
Bo trochę to mantrowanie przypomina - o niefajnych kobietach i doświadczeniach z nimi… zamiast wycofanie z nich uwagi.
Specem od męsko- damskich gierek się nie czuję, choć jak forum pokazuje, bycie specjalistą od tego, szczęścia osobistego też nie gwarantuje.
Czytając wyświetlił mi się obraz spotkania facetów w fast foodzie narzekających na smaki. Potem wstają, idą na kebab, potem na hot doga (…) następnie już ze zgagą, siły i wrażliwości, na lepsze degustacje nie mają … mimo tkwiącej ku temu tęsknocie. Zapomnieli po co wyszli na miasto, wracają do domu ze wzdęciem - niektórzy usatysfakcjonowani, że spędzili dobrze czas.
Obraz tak samo może dotyczyć kobiet.
Z intymnością, pełną , cielesną, jest jak z żołądkiem. Przestrzeń jest ograniczona. A pomijając zaburzenia odżywiania; kompulsywne , głodówkowe; trudność polega na pozostaniu estetą i polującym na mięso wojownikiem jednocześnie.
Szczęścia i spokoju życzę..