Skocz do zawartości

TenTyp

Użytkownik
  • Postów

    64
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Donations

    0.00 PLN 

Profile Information

  • Płeć
    Mężczyzna

Ostatnie wizyty

Blok z ostatnimi odwiedzającymi dany profil jest wyłączony i nie jest wyświetlany użytkownikom.

Osiągnięcia TenTyp

Kot

Kot (1/23)

40

Reputacja

  1. Witam Braci, Jako, iż przedwczoraj miała miejsce premiera filmu "Kler" W. Smarzowskiego, chciałbym poznać Wasze zdanie na temat tego filmu. Wczoraj wybrałem się na owy film i muszę powiedzieć, że mimo, iż niespecjalnie lubię organizację zwaną Kościołem Katolickim, to jednak film jest mocno generalizujący, ma może nawet za zadanie wyrobić bezkrytycznemu widzowi opinię na temat tej organizacji. Ma za zadanie ukazać przede wszystkim księży i biskupów jako pedofili bądź zakłamanych zwyrodnialców, co w dużej części przypadków jest faktem, ale znam też prawdziwych księży z powołania, którzy są naprawdę lojalnymi i uczciwymi ludźmi, widzącymi przede wszystkim wady tej organizacji i nie boją się o tym mówić, w pewnym zakresie oczywiście. I to właśnie w nich taki film może uderzyć najbardziej, co może być krzywdzące. Jeżeli chodzi natomiast o alkohol - tutaj nie można się przyczepić - księża są tylko ludźmi i mają też do tego prawo. W dobry sposób natomiast została ukazana kwestia podejścia do pieniędzy w kościele, nie jest to regułą, ale patrząc na to, jak wystawne życie prowadzi np. proboszcz w parafii, w której mieszkam, jestem zdania, że biedy to oni nie klepią. Spodziewałem się ukazania kontrastu na zasadzie: kościołem rządzą takie a nie inne zachowania, ale są też prawi ludzie. W tym przypadku, moim zdaniem kwestia kontrastu została potraktowana po macoszemu - ksiądz grany przez p. Jakubika miał być tym dobrym - najpierw scena sprzątania kościoła przez dzieci i pójście do zakrystii z jednym z chłopców, jawnie wskazująca na pedofilię, a potem, gdzieś między wierszami i w niejasny sposób okazuje się, iż ten ksiądz pedofilem nie był. Film porusza też problemy takie, jak nieprzestrzeganie zasad życia w celibacie, aczkolwiek uważam, że ksiądz to oczywiście też facet i żadną literą przepisów biologii nie oszuka, także w tej kwestii nie ma się do czego przyczepić - taki proceder jest wszak normalnością w dużej mierze. Co sądzicie na temat tego filmu? Zapraszam do dyskusji.
  2. @laurissarius Generalnie tak, przypuszczam, że tak czy inaczej - etap C/C++ Ciebie nie ominie jeżeli myślisz o informatyce. Na grafice się nie znam, więc wypowiadał się nie będę. Natomiast jeżeli chodzi o strony www - dziś nie ma w zasadzie możliwości tworzenia stron www nie będąc programistą, a to dlatego, że dziś większość stron działa jako aplikacje webowe, tworzone głównie w oparciu o Javę bądź ASP.NET. Przypuszczam, że będziesz szedł w kierunku front-end, a więc pewnie będziesz musiał poznać język HTML, CSS (style), JavaScript oraz PHP zapewne też. Sporo tego jest, a do tego dochodzą zaawansowane frameworki front-endowe. Chociaż i tak na Twoim miejscu uczyłbym się zarówno front-endu jaki i back-endu, gdyż dziś najbardziej poszukiwani programiści to tzw. full-stack czyli gość, który zarówno będzie bawił się np. w wyciąganie danych z bazy, w optymalizację kodu ale też i w wygląd aplikacji ?
  3. @Doggie Mimo, iż to nie jest skierowane do mnie, to tak niegrzecznie pozwolę sobie się wtrącić ? Również, jak kolega @Ancalagon uważam, iż rozpisywanie na kartce nie ma większego sensu (tzn. ma - np. prezentacja algorytmu np. sortowania w postaci blokowej bądź pseudokodu, ale są to specyficzne, często powtarzane zagadnienia). Nigdy natomiast nie nauczysz się zasad programowania w danym języku pisząc kod na papierze, nawet na początku, ja np. jestem zwolennikiem pomijania tego etapu i przejścia od razu do praktyki. A to dlatego, że popełniając błędy kompilator od razu Ci je zgłosi i relatywnie szybko nauczysz się je rozwiązywać, a przede wszystkim ich nie popełniać. Ja np. na pierwszym roku studiów miałem egzamin z programowania w C++ na papierze, gdzie cały semestr kodziliśmy na komputerach - takie podejście na przykład to kompletna porażka, bo to wymaga uczenia się na pamięć składni, co jest nonsensem, skoro zawsze, w razie czego, masz do dyspozycji dokumentację. Poza tym - o ile znasz j. angielski oraz jesteś w miarę inteligentny - jesteś w stanie bez problemu zorientować się, jak działa dana konstrukcja, przynajmniej tak uważam.
  4. A ja naukę rozpocząłbym od nauki C++ - generalnie podstaw. Następnie zastanowiłby mi się, w jakim kierunku zamierzam dalej się rozwijać - game dev, bazy danych (np. apki biznesowe, bankowość), bardziej elektronika i w zależności od tego wybrałbym kierunek rozwoju: gamedev - tutaj raczej bez C# nie ruszysz, a przynajmniej będzie ciężko. Bazy danych - przynajmniej C#/Java + SQL + frameworki (nie tylko te wspomagające pracę z bazami) Elektronika - C/C++ Moim zdaniem, jak wspomniałem na początku - warto rozpocząć od nauki C++ - uczy podstaw, które do pewnego stopnia są wspólnym mianownikiem wszystkich języków, uczy ręcznego zarządzania pamięcią, wprowadza w obiektowość. Do tego do nauki istnieje fajna książka - mimo, iż obecnie może być ciut nieaktualna, to kosztuje grosze, a wyjaśnia wiele, w prostych słowach - Symfonia C++. Plus dochodzi fakt, że chyba na większości uczelni przez pierwszy rok/dwa uczy się tylko C/C++, więc zajdzie pewna, hmm, synergia w nauce. Następnie właśnie warto zdecydować, co dalej. A dalej to już wchodzą podręczniki specjalistyczne, wchodzą kursy (np. internetowe - polecam te z platformy Udemy - niedrogie a konkretne i nie jest to zazwyczaj przysłowiowy Kot w worku - kursy są oceniane, znana jest ocena + ilość ocen, kursy zarówno dla początkujących jak i zaawansowanych, sam korzystam, kilku moich znajomych również). Polecam również od początku starać się pracować z narzędziami kontroli wersji (serwer GitHub, GitLab, do tego narzędzie graficzne np. Sourcetree lub wtyczka do IDE). Wspominam o tym dlatego, że czasem prowadzący na studiach traktują to jakby nie istniało, nie wymagają pracy z tym, a idąc do pracy jako programista, niezależnie w którym obszarze, zawsze wymaga się znajomości tego i lepiej umieć to od razu, niż tracić czas na naukę w pracy, nie jest to też nic trudnego.
  5. Dziękuję bracia za wszystkie odpowiedzi. Właśnie chodziło o to, że czekałem, aż mnie pierwszy zaatakuje. Jak widać - tak się nie stało, facet tylko próbował mnie sprowokować. @Koszwil Doskonale zdaję sobie sprawę z dobrodziejstw wynikających z uczęszczania na boks. Ponad pół roku chodziłem na Muay Thai. Mimo, iż to zbyt krótki czas na wyrobienie nawyków, to jednak to, jak szybuje pewność siebie połączona z wyrzutami testosteronu - to coś niesamowitego. Niestety - z powodu problemów z kością śródstopia (po złamaniu) musiałem zrezygnować, ale niedługo wrócę, obiecuję i przysięgam! ?
  6. Generalnie nie znam się na perfumach (to się wypowiem ?) jeżeli chodzi o skład, proces produkcji itp, natomiast bardzo dobrze cenowo i jakościowo wypadają perfumy marki Jaguar. Na okres jesienno-zimowy świetnie nadają się Jaguar Vision (taka srebrno-ciemna kanciasta parafka). Aczkolwiek polecam również inne tej marki, np. Gold. Używam ich i powiem szczerze, że potrafią utrzymywać się na skórze spokojnie cały dzień, od rana do wieczora, gdzie ich aplikacja ogranicza się do 2-3 psiknięć (oczywiście to zależy też od skóry, każdy ma inną, jeżeli można tak to ująć). Na ubraniach utrzymują się baaaaardzo długo, nawet po praniu. Często też są w promocji, w Rossmanie (aczkolwiek tutaj perfumy są akurat drogie), w SuperPharm można za 70-80zl flakon 150ml często dostać. Także generalnie polecam. Teżnp. dobre w stosunku cena-jakość są perfumy Calvin Kleina Contradiction, których aktualnie używam. Równie długo utrzymują się na skórze oraz ciuchach, plus są to perfumy raczej całoroczne (jak dla mnie pachną mieszanką świeżych cytrusów oraz cieplejszych zapachów).
  7. Witam braci, Proszę Was o radę. Mianowicie jakiś czas temu, wychodząc z kolegami z lokalu, po paru piwkach, przytrafiła mi się taka oto sytuacja. Nieopodal siedziała sobie grupka znajomych, takich dalszych niż bliższych, coś sobie popalali, coś sobie popijali. Myślałem, że skończy się jak zwykle - cześć, cześć i po wszystkim. Jednak jeden z nich, nieco nadpobudliwy, o opinii agresywnego, młodszy ode mnie o jakieś 2 lata, koniecznie chciał się że wszystkimi "przywitać". Mniejsza o to, jak wyglądało to w przypadku innych, do mnie podszedł i przywalił mi w klatę, co mi się, delikatnie mówiąc, nie spodobało, zważywszy, że znam typa tylko z imienia i nazwiska. Powiedziałem mu, że sobie na coś takiego z jego strony nie pozwolę, bo jest dla mnie za cienki w butach i aż takimi kumplami nie jesteśmy. Gościowi, delikatnie mówiąc, odwaliło. Zaczął się do mnie drzeć o byle pierdoły, że chce się ze mną bić, że chce żebym mu przywalił. Rzecz w tym, że miał za sobą paru ziomków, którzy raczej bez powodu by mnie nie ruszyli, ale było tam paru gości, którzy mogli mieć ze sobą jakiś sprzęt. Generalnie nie zrobił mi nic, tylko wrzeszczał. Ja natomiast utrzymywałem kontakt wzrokowy - cały czas patrzyłem mu prosto w oczy szyderczo się uśmiechając. Facet ewidentne próbował mnie sprowokować. Stwierdziłem otwarcie, że nie mam zamiaru się z nim bić, (mam świadomość, że prawdopodobnie bym sobie z nim poradził), pracuję jako programista i nie mam zamiaru chodzić do pracy z obtarciami na gębie, ew siniakami (na pewnym poziomie nie przystoi, tak uważam, a bez tego pewnie by się nie obeszło). Sumasummarum rozważyłem wszystkie za i przeciw, dochodząc właśnie do wniosku, aby się nie bić bo to nie ma sensu, szczególnie, że tamci go trochę podpuszczali, a konsekwencje, szczególnie prawne, dla mnie mogą okazać się niekorzystne. Poza tym wiadomo - trafi się niefortunnie - konsekwencje mogą być opłakane, a przynajmniej kosztowne. I teraz tak - i przez tego kolesia (chociaż w oczach miał trochę hmm, obaw), i przez jego kumpli, i pewnie, mimo wszystko, przez moich kumpli, mimo zapewnień, wyszedłem, delikatnie mówiąc, na słabeusza. Wiadomo - jestem pewien, że w razie czego kumple by mi pomogli, ale to też jest ryzyko konsekwencji dla nich, także i tego chciałem uniknąć. Z jednej strony jestem z siebie dumny, że podjąłem taką decyzję, której podjęcie poprzedzone było pełnym rozważeniem wszystkich opcji. Natomiast z drugiej strony czuję się, kolokwialnie mówiąc, jak c*pa. Co powinienem w tej sytuacji zrobić, aby mimo wszystko zażegnać poczucie porażki, które jednak góruje nad przekonaniem o słuszności takiego przebiegu zajścia. A może jednak nie podjąłem prawidłowej decyzji i należało mu przyłożyć? Jak myślicie? Czy na przykład przy następnej okazji zagrać od razu agresora i na pełnej mu przywalić kontrolnego? Dzięki z góry za każdą odpowiedź.
  8. TenTyp

    Google Zdjęcia WTF?!

    To normalny proceder i każdy użytkownik jakiegokolwiek smartfona, w szczególności z systemem Android powinien się z tym liczyć. Swego czasu, w którejś wersji aplikacji Facebook, jak się ją uruchamiało, to na tablicy była możliwość szybkiego opublikowania zdjęcia z pamięci telefonu, co więcej - oczywiście za pomocą tej apki, przed udostępnieniem można było te zdjęcia przeglądać. Wniosek? "Zewnętrzna" aplikacja ma swobodny dostęp do pamięci Twojego urządzenia. Ale de facto nikt nie zwrócił na to uwagi, kto by w dzisiejszym świecie się tym przejmował... @Carleon Chyba nie tylko w Polsce, algorytmy skanujące zarówno wiadomości SMS jak i inne pod kątem słów "kluczowych" biorące pod uwagę częstotliwość ich pojawiania oraz, niekoniecznie, kontekst pojawienia to rzeczywistość już od dawna, na całym świecie. Nawet niekoniecznie musi to być związane z terroryzmem. Może być związane ze zwykłymi reklamami, już to kiedyś gdzieś tu opisywałem - piszesz sobie np. na messengerze z kumplem o rowerach, to ni stąd ni z owąd zaczniesz dostawać na maila, na którego masz fb założony reklamy rowerów. To oczywiście nie jest przypadek.
  9. Pamiętam swego czasu moja mama to oglądała. Razu jednego przechadzając się po mieszkaniu przez chwilę zawiesiłem oko na programie. Akurat był moment, w którym kobieta, pretendentka do bycia tą jedyną mówiła, iż ten facet, dla którego ma stać się druga połówką powinien przede wszystkim bardzo się o nią starać, poświęcać jej dużo czasu i uwagi. Reasumując - facet gospodarka na oko ze 200ha, nowoczesny sprzęt, dom i obejście jak to się mówi, na bogato. Ona Panna z miasta, relatywnie z niczym wchodzi w relację. Ale to facet, który jest w stanie zapewnić jej j jej przyszłym dzieciom godny byt ma się niewiadomo jak starać, poświęcać niewiadomo ile czasu. Ale, kolokwialnie mówiąc, nikt kurwa nie zapytał, jak ona zamierza się starać o niego, co właśnie powoduje, że zarówno oglądającym to facetom jak i kobietom wpaja się do głowy, że kobieta ma stać na piedestale. Abstrahując od tematu tego programu - co sądzicie o programie pt. "Chłopaki do wzięcia"? Jak dla mnie to ten program ma raczej na celu, w wielu momentach, ośmieszyć tych mężczyzn aniżeli im w jakikolwiek sposób pomóc, co pewnie w jakiś sposób podbija oglądalność. Oglądając można wysnuć pewne wnioski, które powinny przestrzegać przed przybieraniem pewnych postaw życiowych.
  10. Witam Braci, Nie wiem, czy temat założony został we właściwym dziale. Wydaje mi się, że tak - jeśli nie - proszę moderację o przeniesienie Może opis zjawiska rozpocznę od początku. Latem kilka lat wstecz pracowałem w pewnej firmie, mniejsza o to w jakiej, nieistotne. W każdym razie była to praca w terenie, na uwagę zasługuje również fakt, iż pracowałem z tatą. Pewnego razu miało miejsce pewne zjawisko, mianowicie wykonując swoje obowiązki służbowe chodnikiem obok przeszedł jakiś przechodzień. Jednak nie został on przeze mnie zignorowany, przynajmniej nie podświadomie, a to dlatego, iż zapamiętałem jego charakterystyczne spojrzenie - miał głębokie, czarne oczy. W tym miejscu muszę wrócić do kwestii pracy - praca miała charakter taki, iż wymagała tego, abym był w miejscu oddalonym o kilka kilometrów od taty (w tym samym czasie), jednak utrzymywaliśmy stały kontakt telefoniczny (gwoli ścisłości - w związku z wykonywanymi pomiarami). I tu dochodzimy do sedna - dosłownie po 3-4minutach od tego "zdarzenia" (spojrzenie) dostałem silnych objawów udaru (odrętwienie jednej strony ciała, niedowidzenie na oboje oczu, silny, tępy ból głowy, silne mdłości). Poinformowałem o tym tatę, przyjechał, odwiózł mnie do domu - po ok. godzinie objawy... przeszły. Tato powiedział mi, iż domyśla się, co to mogło być, ale nie powiedział, powiedział tylko, że zobaczymy co dalej. I dalej - uwaga - równo tydzień po tym "zdarzeniu" działo się dokładnie to samo - objawy udaru itp. Wówczas tato powiedział mi, że to tzw. uroki (wiem - generalnie uroki to rodzaj klątwy, ale tak w mojej rodzinie nazywa się to zjawisko, prawdopodobnie ma ono inną nazwę). Wtedy polecił mojej mamie tzw. odczynienie uroków - nie pamiętam dobrze, ale polegało ono bodajże na zamieszaniu (3x w prawo) w miseczce z wodą 7 kawałków chleba, przejechaniu zmoczonym wodą palcem po czole ruchem odganiającym w prawo i w lewo i jednocześnie wypowiedzeniu słów: "Uroki precz, precz, precz!". Następnie należało wylać wodę z chlebem przez prawe ramię. Dodam, iż odczynianie miało miejsce w trakcie trwania tych objawów udaru i w ciągu nawet nie 5min przeszły jak ręką odjął, wróciłem normalnie do pracy. Tato powiedział mi, iż zwyczaj ich odczyniania pochodzi jeszcze z Kresów (stamtąd pochodzi cała moja rodzina, z obu stron) i że uroki mają różne przebiegi, jedne się powtarzają okresowo, inne są jednorazowe i że sam tego doświadczył dwa razy w życiu. Z tego, co dowiedziałem się właśnie od taty, który w tej płaszczyźnie bazuje na wiedzy przekazanej mu przez babcię, są właśnie osoby posiadające w pewnym sensie anormalne spojrzenie i nieświadomie (chociaż kto wie) powodują coś takiego. Z drugiej strony są osoby odporne oraz mniej odporne na tego typu zjawiska i podobno zarówno ja jak i tata należymy do tych mniej odpornych, co akurat zdaje się mieć pokrycie w rzeczywistości, gdyż wliczając w to wyżej opisany przypadek doświadczyłem tego raz jeszcze, jednak nie jestem w stanie tego opisać, gdyż nie pamiętam, co go wywołało. Tak więc chciałbym poznać Wasze zdanie na ten temat - może ktoś z Was ma jakieś informacje na temat tego zjawiska? Może ktoś z Was również czegoś podobnego doświadczył? Zapraszam do dyskusji.
  11. Nie oglądałem i nie mam zamiaru. Moja kumpela z dawnych lat (jak jeszcze nie była "gwiazdeczką" a zwykłą dziewczyną o naturalnym, umiarkowanym zapotrzebowaniu na atencję) jest jedną z dziewczyn biorących udział i potwierdzam - o niczym innym niż malowanie paznokci, imprezy, mejkap (makeup), ciuszki nie da się raczej porozmawiać. I kto by pomyślał, że jeszcze 4 lata temu dorabiała wraz ze mną przy zbiorze mietrzyków i cebuli na pobliskim gospodarstwie
  12. @TheFlorator Dlatego na każdym kroku zaznaczam - nie wolno generalizować. Dodam też, iż takimi czy innymi zwrotami, określeniami zachowań oczywiście nie chcę nikogo obrazić. Natomiast co do ogólnie pojętego porządku w innych krajach - co do Niemczech nie byłbym wcale taki pewien. Tak się składa, że pracowałem w tym kraju i to, co widziałem w np. w toaletach czasem przechodziło ludzkie pojęcie. Chodzi o toalety i porządek tam. Rozumiem, że ktoś może brzydzić się usiąść na desce po kimś, ale robienie dwójki w sposób, po którym podłoga i ściany w okolicach muszli są brunatne to gruba przesada. Pracował ze mną Niemiec wietnamskiego pochodzenia, bardzo ogarnięty, pytałem go o co chodzi, że kłóci się to z obrazem tego kraju zakorzenionym w mojej głowie. Powiedział mi, że najczęściej robią to starzy Niemcy, tzn. Ci, którzy są już dość blisko emerytury, a najlepsze jest to, że nie wiedział, czemu to robią. Wątpię, aby był to akt zemsty na paniach sprzątających, bo też były one Niemkami a dodatkowo przerwy spędzały na kawie i papierosku z tymi ludźmi. Dla wyjaśnienia - pracowałem na dużym magazynie z żywnością. Kolejna sytuacja - w toalecie uszkodzeniu uległa instalacja sanitarna. Krótko mówiąc - wchodziło się do toalety a na podłodze była kałuża moczu. I wiecie co? Przez miesiąc żaden z Niemców nawet tego nie zgłosił nigdzie, za to polska zmiana, czyli my +polscy kierowcy, którzy przyjeżdżali na rozładunek robiliśmy to przynajmniej 2-3x w tygodniu. Miesiąc trzeba było czekać. Niby nic, ale chodziło się w tych samych butach po magazynie i chyba nie muszę mówić, że czasem następował ich kontakt z opakowaniami z żywnością. Tak samo - kończy się zmiana - zostawiają wózki widłowe na samym środku przejazdu i spadają do domu, mimo, że odwiezienie wózka na miejsce zajęłoby im 30s, to nie - lepiej nawet swoim kumplom z drugiej zmiany utrudnić robotę, bo albo postawią wózek w wąskim przejeździe albo gdzieś w zakamarku magazynu i trzeba szukać. Dlatego nie chce generalizować, bo normalnie ludzie też się tam trafiali, ale w takich przypadkach Polacy są o niebo lepsi, porzadniejsi. Niemców uważam za naród dosc może nie głupi ale hmm, robotyczny. Oni są mądrzy jak dostaną dobrego przywódcę a niestety tacy im się trafiają. Bez kogoś, kto da im jasne instrukcje są po prostu głupi, takie jest moje zdanie. Ale esej
  13. @Les W Polsce nie istnieje coś takiego jak obowiązek meldunkowy, w przeciwieństwie do np. Niemczech. Natomiast co do samej opłaty - fakt - mogłem się pomylić (nie przyszło mi płacić osobiście), jednak jeżeli tak jest, to tym bardziej nie rozumiem tych ludzi - skoro już płacą.
  14. @Ksanti Kina, do jakich chodzę to np. Cinema City czy Helios. Nie spotkałem się z tym, żeby w kinie, w trakcie seansu ktokolwiek z pracowników przebywał na sali i pilnował przestrzegania regulaminu. Natomiast wiadomo - spróbujesz sam zwrócić uwagę, to poza spierdalaj nie masz raczej co liczyć na jakąkolwiek inną odpowiedź. A zrobisz coś więcej, to znów będziesz innym przeszkadzał.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.