Skocz do zawartości

Marcus9400

Użytkownik
  • Postów

    15
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Donations

    0.00 PLN 

Profile Information

  • Płeć
    Mężczyzna
  • Miejscowość:
    Gdańsk

Ostatnie wizyty

1261 wyświetleń profilu

Osiągnięcia Marcus9400

Kot

Kot (1/23)

7

Reputacja

  1. @jaro670 Przeczytałem, po niej miałem najdłuższą przerwę Muszę przyznać że pomocna, ale popełniłem błąd, bo zabrakło mi pokory i zapaliłem jednego na impezie. Tym razem robię to raz na zawsze i kropka .
  2. Witam wszystkich Braci bardzo serdecznie. Od 5 lat palę, jak pewnie się domyślacie próbowałem rzucić miliony razy. Przerobiłem chyba wszystkie wspomoagacze: e-papierosa, gumy, ograniczanie, przeczytałem książkę Alana Carr'a, jakieś hipnozy, autosugestie. Wszystko na nic, najdłużej nie paliłem chyba pół roku. I choć wiem, że po takim czasie już nie byłem fizycznie uzależniony to jednak wracałem przez nieuwagę, chwilową słabość lub "sentyment". Pisząc to odczuwam niepokój, a może nawet strach, bo wiem że jeśli zamieszczę tę Przysięgę nie będzie już odwrotu, nie będzie "tylko tego jednego". W tej chwili wzięło mnie na "ostatniego", czuję jak ta bestia wije się we mnie i wydziera mordę ze strachu. I wiecie co? NIECH SIĘ DRZE I NIECH GINIE Z GŁODU!!! Uroczyście przysięgam przed Braćmi i przed samym sobą: - Nigdy, przenigdy nikotyna pod żadną postacią nie dostanie się do mojego ciała. - Zamiast miło wspominać chwile z papierosem będę się cieszył tym, że jestem wolny od smrodu i brudu nikotynowego dymu. - Z radością będę obserwować pozytywne zmiany zachodzące w moim ciele i psychice. - Będę dzielił się tą radością z innymi i wspierał tych którzy chcą zerwać, a mają trudności. Ahoj!
  3. Sprawa już jest zamknięta. Olewanie wiadomości przyniosło porządany skutek, w końcu jest spokój. Co najważniejsze wrócił do mnie dawny wewnętrzny pokój, o którym niestety zdążyłem zapomnieć przez ten cały czas. Niesamowite uczucie. Zawsze miałem spocone ręce przez napięcie w jakim żyłem, teraz suche jak pieprz... dopiero teraz sobie uświadomiłem w jak bardzo toksycznej relacji się znalazłem. Zbliża się rok akademicki, już planuję działania, czas skupić się na rozwoju. I nie mam tu na myśli samej nauki, choć to ona jest teraz numerem 1. Nadchodzi czas na poznanie nowych znajomych, rozwijanie pasji, dobrą zabawę. Dzięki wszystkim za rady i wsparcie, bo bez Was byłoby mi trudno poodjąć taką decyzję. A tak znowu czuję grunt pod nogami i wyraźnie widzę na horyzoncie cele do zrealizowania! Myślę, że dobrym podsumowaniem tego wpisu będzie ten oto utwór
  4. Witam po dłużej przerwie! Stało się! Rozmówiłem się z panną, choć było ciężko... oj było! Tak jak sądziłem laska nie potrafiła przyjąć do wiadomości prostego komunikatu, na początku próbowałem delikatnie, trochę na około żeby nie być zbyt bezpośrednim, ale rezultat jak się pewnie domyślacie był żaden. W końcu zebrałem się w sobie i powiedziałem - "Z nami koniec, zrywam z tobą". Na początku płacz, ale takiego płaczu nigdy nie widziałem, tragedia... później rzuciła się na mnie z pięściami xD, całe szczęście przy mojej posturze nie miała szans, szybko została obezwładniona. I skończyło się na błaganiu żebym nie odchodził, cholernie źle się z tym czułem... TRAGEDIA! Generalnie żal mi dziewczyny, co tu dużo mówić, być może zbyt długo to ciągnąłem, ale jakby nie było czuję że to była dobra decyzja. W chwili obecnej codziennie dostaję od niej wiadomości w których próbuje mnie przekonać żebyśmy do siebie wrócili, a to jakieś wspólne zdjęcie podeśle, a to filmik z YT w stylu "jak naprawić zepsutą miłość" itp. Na początku odpisywałem że już wszystko jej powiedziałem w tym temacie i że nie ma o czym rozmawiać, ale ona dalej pisze. Teraz już nie odpisuję na to, po prostu milczę i czekam aż przestanie. Bo przestanie prawda? Ale co by nie było czuję się mega dobrze w tym momencie, zacząłem podejmować pierwsze kroki jeśli chodzi o swój rozwój. Jeszcze mam wakacje, więc dużo czytam, próbuję nowych rzeczy, eksperymentuję, na pierwszy ogień wziąłem podciągnięcie pewności siebie, odkurzenie starych dobrych znajomości które zaniedbałem przez ten cały okres. Przypomniałem sobie że kiedyś, już dawno temu jakieś 5-6 lat wstecz widziałem w internecie taki zestaw ćwiczeń poszerzenie niesławnej strefy konfortu nazywało się to jakoś w stylu "piekielna pewność siebie". Porblem polega na tym że za Chiny nie mogę się do tego dokopać, a jest to coś co zawsze chciałem zrobić. Jeśli ktoś z was wie o co chodzi albo przynajmniej ma do polecenia coś w tym stylu to proszę o podlinkowanie
  5. Z mojego doświadczenia nic tak nie zmienia człowieka jak otoczenie w którym się znajduje. Jeśli chodzi o pewność siebie i lęk przed ludźmi to też miałem z tym problem. Zacząłem chodzić na siłownię, bo uważałem że solidny trening może pomóc. Akurat tak się złożyło że chodził tam też znajomy, którego zawsze uważałem za terminatora jeśli chodzi o towarzyskość, pewność siebie i wyrywanie lasek. To zaczęliśmy chodzić razem na siłkę, po jakimś czasie wspólnych hardcorowych treningów poszliśmy na piwko i tak zrodziła się przyjaźń. Wpływ drugiej osoby jest niesamowity, naprawdę dużo się nauczyłem poprzez samo przebywanie. Po jakimś czasie po prostu wyluzowałem tak jak on i nabrałem pewnego dystansu do siebie i świata. Myślę że to samo można zrobić jeśli chodzi o pracę i ogólnie pojęty rozwój finansowy. Mam takiego znajomego który jeździ co chwilę na jakieś meetingi przedsiębiorców, nawiązuje kontakty, uczy się od innych i sam teraz ładnie karierę sobie rozwija. Trzeba tylko ruszyć tyłek i szukać ludzi którzy osiągnęli to co ty chcesz osiągnąć. Myślę że to jest najprostsza droga
  6. Jasne, życie to sztuka wyboru i wiem że mogę się rozczarować (lekko mówiąc) jeśli chodzi o kobiety. Wybór którego chcę dokonać jest pomiędzy realizacją siebie, a realizacją polityki prorodzinnej rządu ;P Chcę dopierdolić do pieca i zacząć poświęcać czas na to co w tym momencie uważam za najważniejsze. Oczywiście nie odrzucam założenia rodziny, ale na boga nie teraz! Laska już truje, bo rodzina jej truje, koleżanki wszystkie zamężne... Ze mną tego tak szybko nie doświadczy, chyba że mnie złapie w pułapkę Może to trochę zbyt romantyczne, ale ten cytat to moje motto od pewnego czasu.
  7. @jaro670 Masz rację Bracie, po prostu tak to czuję w tym momencie. Dlatego żeby było jaśniej ona "ZACHOWUJE SIĘ jakby była mocno zabujana". I domyślam się że jeśli zerwę będzie przez jakiś czas w ch... ciężko bo sentyment itd. Ale z drugiej strony skoro jest tak jak napisałeś: To czemu miałbym się przejmować po zerwaniu?
  8. @Piccardo Pewnie się domyśla, bo pojawiały już się schematy typu "Misiek chcesz TAM skończyć bez gumek?" albo "wejdź sobie na chwilę, zobacz jak fajnie" i standardowo że bierze tabletki i ma chore jajniki i na razie i tak nie może zajść. Także teges... czuję żę pętla się powoli zaciska, ale wiadomo nie dałem się skusić, ogumienie obowiązkowe. Generalnie ostatnio uważam że chcę więcej od życia w tym momencie, mam świadomość że lasek jest od cholery dużo i jak będę chciał zakładać rodzinę to ją prędzej czy później z jakąś fajną kobitką ogarnę. A studia i rozwój z nimi związany jest tu i teraz, więc warto coś z tym zrobić. @jaro670 Haha, no jasne pewny nie mogę być nigdy i mam nadzieję, że jeśli zdecyduję się to zakończyć to ona sobie kogoś fajnego znajdzie w miarę szybko Raz już ją próbowałem rzucić i się ugiąłem, może dlatego że nie byłem wtedy na 100% pewny swojej decyzji. A latała za mną jak jakiś stalker pojebany przez ponad 2 tygodnie, dlatego sądzę że jest mocno zabujana. Choć inne wytłumaczenia pewnie też mogą być dobre
  9. p47thunderbolt Narazie nie podjąłem żadnej decyzji, powiem szczerze że czuję się zmęczony tą relacją, która od 2 lat jest związkiem na odległość. Dziewczyna jest generalnie ok, ale tylko wtedy kiedy jest tak jak ona chce, a że byłem pizda to pozwoliłem jej na zbyt wiele. Teraz stawiam jej od jakiegoś czasu opór i jest bardzo ciężko, bo jak to baba truje, beczy itd. Jak wyżej wspomniałem jest baaaardzo zaborcza, częściowo z mojej winy dodatkowo oczekuje że niedługo nasz związek wejdzie na "wyższy poziom", a ja tego jeszcze nie chcę. Dziewczyna ma swoje lata, jest we mnie zabujana dość mocno, rodzina już się pyta o ślub, koleżanki mają dzieci, a ja nie chce się teraz żenić! Dodatkowo mam wątpliwości czy w przyszłości będę tego chciał akurat z nią. Dlatego ze zwykłej przyzwoitości i dla jej własnego dobra zastanawiam się nad zerwaniem. A kolejna sprawa jest taka że mam dość trudne studia, po których przez kilka następnych lat czeka mnie dalsza nauka (lekarski) i zastanawiam się czy nie byłoby lepiej żebym teraz skupił się właśnie na tej drodze w której odkrywam swoją pasję. Nauka całkiem dobrze mi idzie, mam upatrzoną specjalizację i planuję mocniej zaangażować się naukowo, co oczywiście będzie zabierać mi weekendy, czyli czas kiedy się zazwyczaj spotykaliśmy. Tak więc sprawa tak się ma i stąd właśnie bierze się myśl o zerwaniu. Ale dam sobie czas przez wakacje, zobaczę jak to się poukłada.
  10. No też rozważam taką opcję. Mam całe wakacje przed sobą, myślałem już żeby może zobaczyć jak to dalej będzie wyglądać. Generalnie dziewczyna jest dość zaborcza i trochę mnie to wkurwia. Ale z drugiej strony myślę, że można spróbować coś pozmieniać, jeśli by się udało... może nawet być spoko.
  11. Nigga Please!! Co do tej całej wspólnoty to w gruncie rzeczy spełnia wszystkie kryteria dotyczące sekty. Dałem się na to nabrać, tak samo jak kilkoro moich znajomych, tylko z tego względu, że owa "wspólnota" działa w ramach Kościoła Katolickiego. A sądziłem (o ja naiwny) że tak "wspaniała" instytucja jak KK nie pozwoliłaby działać w swoim imieniu komuś kto chce wykorzystywać nieszczęśników poszukujących ulgi w cierpieniu ;P Oczywiście nałożyła się na to depresja, którą wg mojego psychiatry, musiałem mieć przez dłuższy czas. To jest wgl temat na osobny wątek, bo historia jest naprawdę rozległa, a proces prania mózgu przez jaki przeszedłem jest dość złożony. Jak uważacie że to ciekawe i jest na tym forum miejsce na takie tematy, to mogę w najbliższym czasie trochę więcej o tym opowiedzieć
  12. Jeszcze tak. Ze względu na to że 10 lipca mam ostatni egzamin, postanowiłem się z tym wstrzymać.
  13. Witam szanownych samców! Mam 23 lata, od 3,5 roku jestem w związku z dziewczyną, od 2 lat żyjemy w dwóch różnych miastach, widujemy się w weekendy, a w wakacje praktycznie ze sobą mieszkamy cały czas. Nasza relacja rozpoczeła się zanim poszedłem na studia, "miłość od pierwszego wejrzenia"... Zabujałem się jak nigdy, później okazało się że laska starsza 4 lata ode mnie (wygląda na 2 lata młodszą), zaręczona - tu cytuję "od dłuższego czasu chciałam to zakończyć". Powiedziałem że jeśli mamy razem być to musi być wolna no i tak zrobiła, oczywiście przez cały ten czas ją "wspierałem". Dodatkowo, mając wyprany mózg przez pewną katolicką wspólnotę, wierzyłem że muszę jej pomóc, że to dar od Boga, że Jezus posługuje się mną żeby jej pomóc itd. (facepalm za każdym razem jak to sobie przypomnę). Ale tak poza tym to super dziewczyna, inteligentna, niespotykanej urody, z poczuciem humoru, no marzenie po prostu. Na prawdę myślałem że Bóg mi ją zesłał, ale gdzieś w środku siebie od początku czułem że coś jest nie tak, ale postrzegając wszystko przez wiarę, konsutlując się z księdzem doszedłem do wniosku że to próba i żeby dać temu czas. No i tak zaczeliśmy ze sobą chodzić. Niby fajnie, niby wszystko ok ale czułem że tak do końca to chyba nie chce z nią być. Ona to wyczuła, bardzo szybko zabrała wszelkie wątpliwości rozszerzając nogi - moje katololo jakby nagle wyparowało... To było moje pierwsze dymanko, oczywiście zajebiście było xD, ja cały szczęsliwy, wszystkie wątpliwości przeszły i gites majonez. A potem wyrzuty sumienia, bo katololo, spowiedzi, "poważne" rozmowy z księdzem, poczucie winy... Wątpliwości powracały -> dymanko -> wątpliwości znikały -> spowiedź (poczucie winy) -> wątpliwości wracały. No i takie błędne koło. W końcu dostałem depresji przez tą chuśtawkę, zacząłem brać leki, po 6 miesiącach wyszedłem z tego i stwierdziłem, że ta katolicka wspólnota mi nie służy, nie chodzę tam już jakieś 1,5 roku. Teraz uważam, że ten związek z dziewczyną też mi nie służy, bo po prostu go nie chcę, zabiera mi przestrzeń. A chcę się rozwijać, budować pewność siebie opartą na mnie, a nie na dziewczynie czy różańcu. Widzę, że przez ten cały czas podążałem wg schematu wpojonego mi przez rodzinę, kościół, społeczeństwo i ostatecznie nic mi to nie dało. Mógłbym się dalej rozpisywać, dodawać kolejne wątki do tej historii, ale to zostawię na inną okazję Wszelkie komentarze, pytania, sugestie, podpowiedzi mile widziane
  14. Marcus9400

    Witam

    Witam serdecznie wszystkich Braci Od kilku tygodni wierny słuchacz Radia Samiec, postanowiłem również zaangażować się w forum!
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.