Skocz do zawartości

Roberto

Użytkownik
  • Postów

    3
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Donations

    0.00 PLN 

Profile Information

  • Płeć
    Mężczyzna

Ostatnie wizyty

Blok z ostatnimi odwiedzającymi dany profil jest wyłączony i nie jest wyświetlany użytkownikom.

Osiągnięcia Roberto

Kot

Kot (1/23)

0

Reputacja

  1. @Black horse czasem się zdarzy, ale naprawdę rzadko. Chyba mam za mały poziom testosteronu
  2. @AdamPogadam Tylko pytanie, czy jeżeli mam być zgodny sam se sobą, to mam wrażenie, że oddalam się od ludzi, przyjaciół rodziny. Z jednej strony lubię być sam ze sobą, ale z drugiej ciągnie mnie do ludzi... tylko widzę, że coraz mniej. Trochę mnie to niepokoi. @GoneMyWay inżynierskie na politechnice warszawskiej, kierunek związany właśnie z projektowaniem procesów produkcyjnych właśnie tu jest problem, nie widzę dla siebie żadnej takiej ścieżki, którą mógłbym obrać. Wyczuwam złośliwość w tym komentarzu, no widzisz, inni studiują mając 10 lat http://www.kurierlubelski.pl/edukacja/a/kamil-wronski-10latek-na-politechnice-wlasnie-zaliczyl-sesje-bedzie-budowal-samochod-elektryczny,11876682/ fajnie byłoby jakąś mieć pewnie, ale to nie jest cel sam w sobie. Bardziej chodzi mi o własny rozwój, poczucie spełniania w życiu wtedy panie pojawią się same, takie mam wrażenie.
  3. Cześć Samcy. Tutaj Roberto. Postanowiłem się tu zarejestrować za sprawą Marka, mówił, że pomocni z was panowie także posłuchałem i liczę na pomoc Mam 22 lata. Niedawno skończyłem studia. Obecnie pracuje w dużej firmie produkcyjnej, poszedłem tam bardziej na zasadzie, że muszę być ubezpieczony (bo różnie to w życiu bywa), a praca tam dla mnie to katorga. Męczę się w tej pracy, chyba bardziej psychicznie ale fizycznie też dość konkretnie. Jestem tam nowy i mało co ogarniam, a obowiązków i rzeczy do robienia jest dużo. „Przełożeni” zamiast pomagać to mówią zrób to to i to i wsiu, vixa do swoich obowiązków, a ja jak taki osioł potem muszę po wszystkich chodzić i się o wszystko dopytywać, czasem nawet po kilka razy o to samo - bo każdy ma cie tam w dupie, tym bardziej jak jesteś nowy. Jeden stary dziad jakoś zapytał mi się jakie mam wykształcenie, nie chciałem się tym obnosić ani mówić bo i po co, ale jak usłyszał odpowiedź to mu się wesoło zrobiło chyba, że po takich dobrych studiach pracuje na produkcji. Bardziej ciągnie mnie jakiś zawód, gdzie ma się większą swobodę działania, nikt nad Tobą nie stoi i nie przypierdala się o wszystko, sam planujesz sobie prace. Wysyłam CVki na oferty i branże, w których czuje, że mógłbym sobie poradzić i mi odpowiadają, a z drugiej strony czuje się takim życiowym nieogarem i osobą która nie podoła powierzonym jej zadaniom. Z cvłek nie ma prawie żadnego odzewu, nie chcą przyjąć nigdzie absolwenta po studiach bez doświadczenia. Problemem jest też to, że jeszcze nie wiem co chciałbym dalej w życiu robić, jaką pracę wykonywać żeby móc się jakoś w tym rozwijać i spełniać. Chciałbym spróbować jako jakiś przedstawiciel handlowy, choć nie mam zbytnio do tego predyspozycji ani kompetencji, chodzi głównie o swobodę w komunikacji i poznawanie nowych osób. Dzwonili ostatnio do mnie z jednej firmy chcąc zaprosić mnie na rozmowę, to w jednej chwili złapałem taki stres (jakieś czerwone plamy na szyi, obojczyku, zasychało mi w gardle, drżał mi głos, było mi zimno). No to teraz wyobraźcie to sobie, że jesteście rekruterem w firmie i widzicie taką zestresowaną osobę na żywo, która w swojej pracy ma co chwile poznawać nowe osoby, przedstawiać im oferty i załatwiać interesy. No takiej osoby raczej nie chcielibyście w swojej firmie. Przez to, że nie podoba mi się ta praca i nie widze siebie na tym stanowisku, cierpią inne sektory życia. Nie chce mi się uprawiać sportu i oddawać się zajawkom, spotykać ze znajomymi (już słyszałem złośliwe komentarze, że po takich studiach a robie na taśmie, troche boli) no ale od czegoś trzeba zacząć. Jeżeli chodzi o znajomych to mam naprawdę fajnych ludzi, praktycznie od dzieciaka się ze sobą trzymamy i jak trzeba to każdy każdemu pomoże. Jeden jest kierownikiem, drugi prowadzi firme transportową, trzeci jest doradcą finansowym, czwarty studiuje i pracuje w francuskiej firmie. Wszyscy jesteśmy rówieśnikami. Nie muszę chyba wspominać, że owi kumplowie są tacy zaradni życiowo i mają partnerki. Zarabiają całkiem fajne sianko i po prostu – żyją. Silne charaktery i ja. Trochę oddalam się ostatnio od nich przez to jaka sytuacja jest u mnie. Poczucie wartości, no właśnie. To chyba u mnie leży i kwiczy i na przestrzeni ostatniego czasu zdecydowanie się nasiliło. Mam tendencję do porównań. I czuje jak taki mały przestraszony chłopiec. A ja mam 22 lata i jestem chodzącym zombie. Przeważnie nie chce mi się nigdzie wyjść, nie chce mi się z kimś spotkać, nie chce mi się poznawać lasek, nie chce mi się żyć. Przeważnie, bo czasem mam takie dni że myślę, że kiedyś zwojuje świat, umawiam się z kumplami na piwo, nawet wyjde do jakiegoś pubu czy klubu i jest okej. Brak mi jakiejś piątek klepki, czegoś co sprowadziłoby mnie na takie życiowe tory i żebym mógł powiedzieć, że jestem ogarnięty życiowo. Bo przecież samospełnienie to najwspanialsza rzecz, jaką można osiągnąć, prawda? A ja dopiero zacząłem pracować a już mam obawy czy sobie poradzę (na razie w obecnej pracy idzie topornie i jestem zniechęcony, jak dziecko we mgle czasem nie wiem co robie), czy nikogo nie zawiodę, czy mnie nie wyjebią po miesiącu jak nie będę ogarniać. Kobiet nie poznaje zbyt wiele, wynika to z tego, że nie wychodzę często ze znajomymi na miasto, a w ostatnich czasach to w ogóle. Z jednej strony źle się czuje w przepełnionych ludźmi miejscach… po prostu niekomfortowo. Z drugiej strony patrząc na siebie z boku to nie mam takich umiejętności społeczno-emocjonalnych jakie chciałbym mieć, bardzo mało mówię, jestem konkretny, nie umiem puścić wodzy fantazji i opowiadać o najbardziej trywialnych czy normalnych rzeczach z jakimś takim zapałem, więc wyglądam na takiego chłopczyka, który tylko się przysłuchuje tego co mówią starsi i raz po raz doda coś od siebie, a jak zabiera głos to przeważnie inni się tym nie przejmują albo udają, że nie słyszeli. Nie mówie, że tak jest zawsze, ale to uczucie jest dość dołujące. Hah ostatnio wychodząc w pewnym pubie pare razy na fajke wymieniałem się spojrzeniami z sympatyczną loszką siedzącą z koleżanką przy barze i mimo nawet jeżeli sygnały zainteresowania byłyby większe, ja jak taka miękka pizda nie podszedłbym do niej. Kiedyś mnie fajnie kolega podsumował, prędzej dałbym w ryja jakiemuś kolesiowi niż zagadał do jakiejś laski. Dało mi to trochę do myślenia i chyba kumpel ma racje. Sad but true. Ale żebyście nie myśleli, że jest tak tragicznie. Miałem dziewczynę w wieku 18 lat, rok czasu. Całkiem ładną, mądrą trochę mniej, ale z perspektywy czasu widzę, że byłem właśnie zbyt miękki przez co mnie zostawiła. Bardzo to przeżyłem, nie wiedziałem, że złamane serce naprawdę istnieje i tak boli. Ale już nauczyłem się z tym żyć, przyjąłem to po jakimś czasie na klate, staram się do tego nie wracać i iść dalej. W ciągu roku zdarzy mi się zapoznać dosłownie pare dziewczyn, ale albo mnie fizycznie nie pociągają albo są tępe jak but i nawet nie ma z nimi o czym pogadać i z tego też nic nie wynika. Nie jestem typem przebojowego kolesia który potrafi zbajerować jakąś laske, zawsze na początku mam dystans. Myślę, że z boku może to wyglądać jakbym był jakimś sztywniakiem. Mam parę pasji ale teraz nawet nie chce mi się poświęcać im czasu. Mam takie wrażenie, że jak nie idzie mi w jednej dziedzinie życia to wszystkie inne mają wtedy taką zapaść. Potem robi się błędne koło i nie wiem jak wysiąść z tej karuzeli, bo kręcąc się w kółko stoją cały czas w miejscu. Post pisany dość chaotycznie wiem, ale starałem się zawrzeć te najgłośniejsze myśli. Można powiedzieć, że jestem takim słabszym samcem. A wiecie jak to jest ze słabszym samcem w stadzie, nie bierze się go pod uwagę. Słabszy samiec nie bierze samic które mu się podobają, nie podejmuje dużego ryzyka, nie jest szanowany i podziwiany przez innych tak jakby chciał. Bracia samcy. Nie mówię, ze macie mi dać złotą radę bo wiem, że taka nie istnieje. Ale może coś poradzicie jak się ogarnąć, jak sprawić aby każdy dzień był kolejną szansą a nie kartką wyrwaną z kalendarza pod koniec dnia.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.