Skocz do zawartości

Paweł

Użytkownik
  • Postów

    8
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Donations

    0.00 PLN 

Profile Information

  • Płeć
    Mężczyzna

Ostatnie wizyty

Blok z ostatnimi odwiedzającymi dany profil jest wyłączony i nie jest wyświetlany użytkownikom.

Osiągnięcia Paweł

Kot

Kot (1/23)

1

Reputacja

  1. Już pisałem wcześniej że cipka zeszła na drugi plan, nie jest to teraz najważniejsze dla mnie. Jednak coś tam dociera...... w innym przypadku już bym się nie zastanawiał. Moja decyzja będzie bardzo ważna, jeśli chodzi o przyszłość moją, mojego dziecka i żony. Wystarczająco bałaganu zrobiłem więc wydaje mi się że wystarczy. Nie da się ukryć.......
  2. Powiem tak........ Coraz bardziej mam wyrąbane na szukanie innej panienki, która może okazać się tą niewłaściwą, a nawet gdyby, to bez pracy nad związkiem rutyna i tak nas kiedyś dopadnie. Jestem z natury człowiekiem który lubi stabilizację i stałe związki, więc przygody raczej mnie nie interesują. Poza tym, chcę być obecny w życiu syna, jest on jedną z najważniejszych osób w moim życiu. Będąc tutaj, czuję że omija mnie coś bardzo ważnego, kiedy on jest tam. Poznając jakąś kobietę z dzieckiem, z pełnym szacunkiem, ale będę wychowywał nie swoje dziecko, moje natomiast dostanie tylko skrawek mnie. Poznając laske bez dziecka, z czasem pewnie będziemy chcieć ..... tak, będzie moje, ale wciąż mój syn będzie na drugim planie. Po prostu tego nie chcę. Poza tym, ta separacja dała mi dużo do myślenia, i jak ktoś już wcześniej tutaj mądrze napisał, swoje szczęście uzależniałem całkowicie od drugiej osoby, czyli mojej żony. To ją obarczałem za swoje "nudne" życie. Czas popracować nad sobą i stworzyć sobie taką rzeczywistość, w której będę szczęśliwy. Co do mojej żony, to wciąż myślę że moglibyśmy stworzyć świetny związek, w którym obydwoje czulibyśmy się dobrze i moglibyśmy powiedzieć że jesteśmy szczęśliwi. W łóżku było bardzo dobrze, więc dalej trzeba eksperymentować a nad resztą pracować Daje sobie jeszcze czas na przemyślenia...... Taka moja myśl na dzisiaj (bez pomocy psychologa)
  3. Przez pół roku to ja zwariuję i się wykończę. Jeżdżę tam co drugi tydzień i cały weekend siedzę u nich w domu, ale nie w sensie że nigdzie nie wychodzimy, więc tak czy się mam kontakt z żoną. Przeprowadzka bliżej syna, żebym mógł zabierać go do siebie, na chwilę obecną nie wchodźi w grę, więc muszę tam jeździć......dodam że mieszkamy w UK. Nie wiem czy będę mógł się pogodzić z tym, że tak bardzo krzywdę syna, to co on przeżywa to jest przerażające. To jego wyczekiwanie na mnie, spoglądanie na zegarek jak już tam jestem i odliczanie czasu jak długo jeszcze może być ze mną, a potem płacz kiedy odjeżdżam ...... to jest straszne. Chciałem go wychować i być w jego życiu cały czas, a w ten sposób nijak się ma to do tego. Rozchodząc się, byłem przekonany że znajdę kobietę z którą będę szczęśliwy, teraz mam takie samo nastawienie tylko w drugą stronę, że z żoną. Nie wiem czy problem nie leży w mojej głowie tzn że od początku coś fiksuje. Przecież w naszym związku nie było zdrady, trzeciej osoby, zbyt wiele kłótni czy też przemocy........ po prostu było nudno. Gdzieś wierzę w to, że po tym wszystkim udało by się nam tworzyć normalną rodzinę. Wiem że tłumaczycie co innego, a ja piszę co innego......... wciąż nic nie postanowiłem, umówiłem się z psychologiem, być może jest to głupi pomysł ale próbuję wszystkiego żeby zrozumieć. Dzięki chłopaki........
  4. Rozwodu jeszcze nie ma, jesteśmy w separacji. Nasz staż to 12 lat po ślubie. A co do tego gacha to coś nie wyszło, lub to było celowe jej zagranie a żadnego gacha nie było. Teraz powiem Wam do jakich dziwnych wniosków doszedłem, nie spodoba wam się to. Myślę codziennie o tym wszystkim, myślę mózgiem żeby było jasne. A więc......... coraz bardziej się przekonuje że ta separacja pozwoliła mi dużo zrozumieć. Po pierwsze, ciężko znoszę smutek i żal małego, a on dla mnie jest najważniejszy. Za każdym razem kiedy tam jestem, dzień przed wyjazdem patrzy na zegarek ile nam czasu zostało, żeby spędzić razem, a jak już odjeżdżam to jest masakra...... i tak za każdym razem. Po drugie, chyba zamiast pracować nad związkiem, rozmawiać z żoną, ja po prostu uwierzyłem w miłość, jak w romantycznej komedii, motylki w brzuchu, chodzenie za rączke z serduszkami w oczach. Olałem wszystko, patrząc na ideał prześlicznej kobiety stworzony przez wyobraźnię jaki mógłbym mieć. Poza tym w naszym życiu wdarła się straszna monotonia. Po trzecie, jak czytam i widzę że mężatki "rżną" się na lewo i prawo tak łatwo i tak po prostu, to wolę chyba mieć swoją kobietę która była mi wierna. Poza tym jak ktoś tutaj napisał, teraz już nie ma miłości w tym wieku, jest zimna kalkulacja. Nie podjąłem żadnej decyzji jeszcze.
  5. Dzięki Panowie....... Jakie to wszystko porąbane, półtora miesiąca jeździłem tam i było ok, teraz nagle coś mnie pierdykło w łeb i czuję się fatalnie. Najgorsze jest to, że muszę i chcę tam jeździć, żeby widzieć się z małym, a on też tęskni jak cholera. Mój rozum z jednej strony mówi: wróć do niej, żona będzie bardzo zadowolona jak się zejdziemy. Mały będzie przeszczęśliwy jak będzie miał obojga rodziców w jednym domu. I ja też odetchnę, będę miał syna koło siebie i nie będę cierpiał. A być może po całej tej sytuacji z żoną będzie mi lepiej i będę zadowolony. Z drugiej strony mówi : dwa lata myślałeś o swoim życiu i o podjęciu tej decyzji. Wszystkie powody dlaczego to zrobiłeś, pomyśl o nich....... chcesz wrócić do tego co było i myśleć o tym że jesteś nieszczęśliwy? Jakaś paranoja..........
  6. Nie cieszyło mnie to co robię, ale czułem się nieszczęśliwy, długo myślałem nad odejściem aż w końcu postanowiłem zakończyć związek. Tak, byłem pewny siebie i bardzo stanowczy, tak bardzo że zrobiłem się obojętny na jej cierpienie. A jeśli chodzi o wspomnianą cipkę, to... ..... rozstanie miało wyglądać normalnie, rozstajemy się i każdy ma prawo szukać swojego szczęścia, tak chciałem. Wyszło tak że moja psychika zaczęła fiksować. Wiesz.... białego domku i wakacji nie miałem w myślach, ale to co oni robią już tak........ niestety. Dzięki za rady, spróbuję się jakoś ogarnąć. Najgorsze jest to, że kiedy się rozstawaliśmy i cały ten okres z tym związany, jak już wspomniałem, zrobiłem się zimny, pewny i stanowczy. Teraz czuję jakby to wszystko puściło we mnie. Dotarło do mnie, ile kobieta się wycierpiała, ile mój syn teraz musi znosić. Co ja tak naprawdę zrobiłem. Do tego doszedł ból, pustka, zazdrość i chyba niepewność....... czy to była dobra decyzja.
  7. Witam serdecznie.... Jest to pierwszy mój post tutaj (oprócz przywitania), ale spróbuję dość jasno i przejrzyście opisać mój problem...... mam nadzieję że robię to w dobrym dziale i w odpowiedni sposób. Moja pierwsza dziewczyna, teraz kobieta, z którą się związałem. Ożeniłem się z nią bardziej z rozsądku i trochę z litości, nigdy jej nie kochałem. Nie będę pisał dlaczego bo to chyba nie ma już znaczenia. Zabrnąłem w to wszystko tak daleko, że stworzyliśmy rodzinę, mamy dziecko. Wcześniej byłem pogodzony z tym faktem, że nic do niej nie czuję, ale tworzymy rodzinę, więc nie chciałem nikogo krzywdzić. Z czasem, coraz częściej zacząłem o tym wszystkim myśleć, aż w końcu coś pękło we mnie i postanowiłem zakończyć nasz związek. Żona naprawdę sporo wycierpiała, ale ostatecznie postanowiła się wyprowadzić z dzieckiem, zrobiła to pod koniec maja tego roku. Umówiliśmy się, że będę przyjeżdżał co drugi tydzień w odwiedziny do dziecka, i tak właśnie jest. Wszystko było w porządku do pewnego momentu. Tydzień przed ostatnim przyjazdem, miałem wielką ochotę pójść z nią do łóżka, przez cały tydzień o tym myślałem, a nie ukrywam że tam było nam dobrze. Jadąc do niej myślałem że obydwoje będziemy chcieli (zdarzało się wcześniej). Niestety się pomyliłem, ona oznajmiła że nie może tak robić, że poznała kogoś i wychodzi z nim na cały weekend. I wtedy się zaczęło....... Strasznie mnie to zabolało, i nie chodzi o to, że ona nie chcę iść ze mną do łóżka, tylko, że chcę wyjść z kimś innym. Straszna zazdrość mnie dopadła na początku a cała sytuacja dobiła. Usiadłem, przemyślałem sobie wszystko i doszedłem do wniosku, że nie mogę tak robić. Zostawiłem kobietę a oczekuję sexu i jakiejś chorej wierności. Porozmawiałem z nią, przeprosiłem za wszystko, dosłownie za wszystko, przy okazji dotarło do mnie, że czasami bardzo źle postępowałem wobec niej. Wbiłem sobie do głowy że tak nie mogę robić. Tylko powiedzcie mi Panowie skąd ten ból, cały weekend nie mogę dojść do siebie. Czuję się jakbym tracił bliską mi osobę. Miałem już myśli żeby wrócić do niej, pomimo tego że jej nie kocham. Czuję jakąś pustkę i źle mi z tym wszystkim i nie chodzi tylko o sex. Jak ja mam to zrozumieć i co z tym zrobić? Wrócić na pewno nie wrócę...... Nie ogarniam tego.
  8. Paweł

    Witam wszystkich

    Cześć, mam na imię Paweł, 34 lata. Nadchodzę z problemem...... niestety, tak na początek
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.