Zgodzę się, że kobieta nie jest stworzona do prowadzenia. Uwielbiam czuć się bezpieczna i mieć silnego mężczyznę, a takowego znalazłam.
Ale cóż to za sformułowanie "grać inteligentną"? Czyżbyśmy z góry zakładali, że każdy mężczyzna ma przewagę intelektualną nad każdą kobietą? Absurd, wystarczy się trochę rozejrzeć. Pani profesor PAN jest a priori głupsza od pana Zenka z budowy? Śmiem wątpić.
Cóż, wyobraź sobie, że jestem kobietą. Wykształciłam się lepiej od niejednego mężczyzny (choć mój mąż nadal jest lepiej wykształcony ode mnie, ale jest też naście lat starszy, więc ja również mam czas na zdobywanie kolejnych tytułów). Przeszłam zaangażowanie w lokalną politykę, cały czas pracuję - na takim samym stanowisku, jak mąż i nasi wspólnicy. Zarabiam tyle, że sama mogę się z łatwością utrzymać na odpowiadającym mi poziomie. Nawet rozdzielność majątkową mamy, bez wyrównania dorobków. Mam swoje własne zainteresowania, nie czytam pierdółek typu ("jak ugotować mu lepszy obiad") przed snem, gustuję w Prouście, Osieckiej, Umer i Vivaldim. Sport uprawiam regularnie, nie wyobrażam sobie bez niego życia. Zawód mam konkretny, konkretniejszy niż wielu mężczyzn. Przede wszystkim wymagający dobrej formy intelektualnej.
Nie gotuję, nie sprzątam. Nie mam czasu na takie pierdoły. Na winach się za to znam, bo lubię i mnie ten temat interesuje.
I - uwaga - z kobietek, które tylko siedzą w domu i łapią faceta mój małżonek kpi. One go nudzą. On lubi, jak kobieta mu inteligentnie i zaczepnie odbije piłeczkę. Wiesz dlaczego? Bo silny, inteligentny, dojrzały mężczyzna nie szuka idiotki. Idiotkę podporządkuje sobie każdy, nawet największy słabeusz. Inteligentny mężczyzna nie szuka też gosposi i sprzątaczki. Uwaga, cytuję mojego męża: "silny mężczyzna szuka inteligentnej kobiety, z którą będzie chciał spędzać czas zarówno jako z kochanką, jak i najlepszą przyjaciółką". A chyba inteligentny człowiek nie wybierze sobie na przyjaciela skończonego idioty. Szuka raczej kogoś, z kim będzie mógł prowadzić dyskurs i kogo będzie szanował.
Pracuję za to z młodzieniaszkami, którzy mają takowe poglądy. I uwielbiam ich sprowadzać do parteru, kiedy wyhaczę takich quasi-cwaniaczków.
Jeszcze jedno - kobieta inteligentna, owszem, chce się czuć bezpiecznie i niekoniecznie chce prowadzić. Problem jest w tym, że mężczyzna musi być godzien zaufania i oddania przewodnictwa, żeby taka kobieta zaangażowała się w związek z nim. Bawi mnie niejednokrotnie to, że facet chce prowadzić, a jedyne, co może, to rzucać się niczym podsmażany na patelni rozgrzanej do 200 stopni Celsjusza. A cóż może zagwarantować inteligentnej, wykształconej, zdrowej, radzącej sobie samej w życiu (zarówno finansowo, jak i psychicznie) kobiecie wyrośnięty quasi-dorosły chłoptaś, który nie potrafi ani porządnie zarobić, ani rozsądnie planować, ani nie ma wiedzy większej od niej, ani się nie wykształcił, ani się ubrać nie umie, ani nawet nie wysławia się poprawnie, ani nie jest odpowiedzialny? Nic.
Do przewodnictwa nie nadaje się duży chłopiec w krótkich majtkach w kwiatki, którego trzeba przypilnować, bo zaśpi do pracy, jedyną jego pasją jest chlanie browarów i wgapianie się w mecz (mam szczęście - mąż nie lubi), największe emocje daje mu zalanie pały z kumplami albo przekraczanie prędkości na drodze, a jedyną jego siłą jest siła fizyczna.