Skocz do zawartości

No Gods No Masters

Użytkownik
  • Postów

    116
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Donations

    0.00 PLN 

Profile Information

  • Płeć
    Mężczyzna

Ostatnie wizyty

Blok z ostatnimi odwiedzającymi dany profil jest wyłączony i nie jest wyświetlany użytkownikom.

Osiągnięcia No Gods No Masters

Szeregowiec

Szeregowiec (2/23)

208

Reputacja

  1. Popychacze zaworowe (4 zestawy po 4, po ang. "lifters" lub "valve tappets") do silników V8 5,7 HEMI (z MDS) albo 6,2 HEMI. W USA powinieneś się zmieścić w budżecie, ew. z lekką dopłatą (mowa o oryginałach MOPAR), w Polsce chodzą po ponad 2000 zł za zestaw czterech (przypominam, potrzeba 16-tu). Wytarcie popychaczy to usterka, która występuje w tych silnikach, jeśli pracują regularnie i długo na zbyt niskich obrotach lub ktoś lekceważy terminową wymianę oleju. Naprawa (części i robota) potrafi kosztować nawet piętnastaka. Jeśli posiadacze Dodge Durango/Charger/Challenger lub Jeep Grand Cherokee dowiedzą się za ile je sprzedajesz, to powinni cię na kolanach całować po tyłku 🙂🙂👍
  2. Katarzyna Warnke Cate Blanchett Gwen Stefani Taylor Swift Qveen Herby ("cywilny" wygląd, bez stylizacji do teledysków)
  3. Kiedyś znalazłem się przypadkiem na imprezie dla singli, na swoje usprawiedliwienie mam to, że wyciągnięto mnie tam podstępem 🙂 Dominujące wrażenie to niesmak, ogarniętych uczestników płci obojga jakieś 10-15%, reszta to panie w okolicach 90+ kg oraz masa zdesperowanych typów, którzy dosłownie wyglądali jak z castingu do "Chłopaków do Wzięcia". Nigdy więcej!!!
  4. Pracowałem kiedyś z babką, która zachowywała się niemal identycznie, jak bohaterka wątku. Co ciekawe, miała też bardzo podobne oczy i spojrzenie, a także zbliżoną barwę głosu 🙂 Nie była jednak celebrytką, lecz handlowcem (trzeba przyznać, że bardzo dobrym i skutecznym). Co zauważyłem? Żeby wzbudzić jej respekt trzeba było mieć najlepiej wysoki stołek i odpowiednie finanse, ale ciekawe było to, że ich brak jeszcze wcale niczego nie przekreślał. Mi np nie właziła na łeb, bo kilka razy zdarzyły się okazje, by pokazać jej, że potrafię być jeszcze większym psychopatą i bydlem od niej, przydawał się też cięty język. Raz na początku znajomości, po pracy napisała mi bez powodu (chyba po pijaku) coś naprawdę mocno niemiłego, w odpowiedzi poleciały ordynarne wyzwiska. Następnego dnia przepraszała z tekstami "no co na żartach się nie znasz?" etc i do końca wspólnej bytności w firmie relacje były całkiem poprawne. Dodę postrzegam jako osobę, przy której nie wolno pokazać słabości, jest nieco niedojrzała, świadczy o tym dobór słownictwa w rozmowach, pozuje na straszną "równiachę", a jednocześnie jest dość wyniosła. Nie nabieram się na jej pozę biednej, oszukanej ofiary. Jest bardzo sprawną "przedsiębiorczynią" i zdaje się, że muzyka to tylko jedna z jej linii biznesowych, więc jej pierdolety o tym, jak to Haidar wykorzystał ją, biedną, naiwną, zakręconą artystkę z głową w chmurach, do zdobywania inwestorów na film etc, kompletnie nie powinny na nikim robić wrażenia. Zdaje się, że w pewnym okresie nad jej i jej ex-a głowami zaczęły się zbierać naprawdę ciemne chmury, taka widocznie była jej linia obrony, którą będzie musiała już zawsze publicznie powtarzać. Co do jej twórczości, nie mogę wyrobić sobie zdania, choć ostatnio zmusiłem się do przesłuchania kilku jej kawałków. Widać, że nie komponuje sama, robi to dla niej ktoś, kto zajmuje się tym zawodowo. Umiejętnie kombinuje z różnymi stylami, słuchając jej nie potrafiłem pozbyć się silnego, subiektywnego wrażenia, że doskonale znana jest jej twórczość Lity Ford (wokalistki z USA z lat 80/90). Co do głosu, umiejętności wokalnych, brak zastrzeżeń, trzeba uczciwie przyznać, że umie śpiewać i robi to bardzo dobrze, nawet, jeśli nie jest to mój klimat.
  5. Dobry początek, jeszcze wobec założycieli przydałby się intensywny i długotrwały konwejer, który pomoże dowiedzieć się, jakie są ich źródła inspiracji...
  6. Gdynia - rewelacyjne wrażenie, świeżość, łapię tam oddech, fajne rozplanowanie, stosunkowo wysokie wzniesienia blisko morza (uwielbiam to), ponadprzeciętna ilość zieleni, przedwojenny modernizm w centrum (kolejna rzecz, którą uwielbiam), cichutkie trolejbusy, które tak fajnie klikają, jak przejeżdżają odbierakami po skrzyżowaniach sieci 🙂 Jedyny malutki minus, w stosunku do Gdańska wydaje się nieco zapuszczona. Gdańsk - w kwestii infrastruktury, nowoczesności, klimatu starej części zasadniczo OK, choć coraz więcej widać w nim ludzi, do których pasuje doskonale powiedzenie "frak leży dobrze w trzecim pokoleniu" 😄 Lubin & Polkowice - miasta - blokowiska dla roboli, z bijącą po oczach robolską mentalnością, choć niebiedne, bo KGHM daje zarobić. Galeria CUPRUM ARENA (pomnik pychy KGHM 🙂 ) posiada ciekawe rozwiązania konstrukcyjne i rozmachem może bez kompleksów konkurować z podobnymi w największych polskich miastach. Z ludźmi stamtąd, których znam, da się rozmawiać wyłącznie o tym ile kiedyś wyciągnęli najwięcej Oplem Insignią V6, o tym, ile wydają na ogrzewanie i o pompach ciepła, o tym, że kumpel sprowadzał z Alibaby jakieś chińskie gówno i kupił za to Audicę SUVa i oni też by chcieli, że wiecznie "trzeba by jakiś biznes otworzyć". Zero polotu, jakichkolwiek bardziej abstrakcyjnych zainteresowań. Głogów - niezłe wrażenie, miasto niewielkie, za to sprawia wrażenie znacznie większego niż naprawdę, szerokie arterie, przejścia podziemne, duży dworzec, bloki jak w dużych miastach wojewódzkich, odniosłem wrażenie pewnej dynamiki, starówka odbudowana od zera, jak w Szczecinie, czytelne i fajnie rozplanowane, choć na uboczu wszystkiego, nie wiadomo, czy to bardziej Wielkopolska, Dolny Śląsk, czy lubuszczyzna. Niestety, kilka dni temu zburzyli stary wysoki komin, z którego miałem kiedyś przyjemność skakać i chciałem to powtórzyć, szkoda :-((( Podobnie jak w/w - monokultura oparta o KGHM plus firmy logistyczne i fabrykę elementów do turbin wiatrowych. Łódź - miasto, któremu muszę zwrócić honor, lata temu nasłuchałem się o nim sporo syfu, ostatnimi czasy miałem to okazję zweryfikować. Wyszło na duży plus, centrum wieczorem bardzo OK, szczególnie, że oglądałem je też na Festiwalu Świateł. Trochę do dupy dojazd pociągiem, trzy równie ważne dworce, Widzew, Kaliska i Fabryczna, ta ostatnia dopóki nie stanie się dworcem przelotowym będzie świeciła pustkami. Minus to sporo żuli i co jakiś czas "wyspy", które wyglądają jak slumsy. Wałbrzych - Podzamcze przypomina jeszcze "miasto", pozostałe części nadają się wyłącznie do tego, by wpaść tam w alkoholizm 🙂
  7. Oczekujesz logiki od sekciarzy, którzy po cichu marzą o Rosji, co wyzwoli ich z okowów "lewactwa/feminizmu/żydowskich szponów" etc? Ciekawe, kto będzie wyzwalał, Berl Łazar, Mosze Kantor, któryś z Rotenbergów? A może sukowata, agresywna Maria Zacharowa, po wyzwoleniu ich utuli, posprząta mieszkanie i ulepi potem pierożki, bo podobno te "ciepłe rodzinne Rosjanki" właśnie tylko na to czekają 😁😁 Że też chce Ci się tu tracić czas na dyskusję z takimi, to jak gra w szachy z gołębiem 🙂 Swoją drogą, chciałbym zwrócić uwagę na pewne dwie kwestie, które moim zdaniem będa kluczowe w kontekście rywalizacji Wschód-Zachód. Kompletnie nie docenia się wagi pewnych czynników występujących w Rosji. Chodzi o gigantyczną skalę kradzieży w wojsku i przemyśle zbrojeniowym, to raz. Znacznie ważniejszy jest jednak drugi czynnik, mianowicie, w państwach wschodniego kręgu kulturowego prawda nie jest czymś obiektywnym, jak na Zachodzie, czymś niezależnym od jakichkolwiek osądów; prawdą jest to, co mówi przełożony/wódz/prezydent/Ukochany Przywódca etc. Ma to jedną jedyną zaletę, jeśli chodzi o utrzymanie systemu władzy w całości i budowę jego autorytetu. I tylko taką, bo z drugiej strony nie są w stanie korygować swoich błędnych postaw, głupich posunięć i lezą w zaparte aż do smutnego końca, a jeśli nawet osiągną jakiś cel, to przy gigantycznym marnotrawstwie i potwornej ilości ofiar (jak w przypadku ZSRR/Rosji), dlatego takie społeczeństwa działają jak gigantyczna sekta (zauważyłem, że to pociąga wielu forumowiczów, którzy, odrzuceni przez kobiety, "system" ogólnie, pragną doczepić się do jakiejś bandy, dzięki której wreszcie wszystkim "pokażą", że przypomnę przypadek pewnego uprawiacza włoskiego ogródka, który ewidentnie taką sektę chciał budować). Bo nikt nie ma odwagi spróbować zmienić całego postrzegania u decydentów i zasugerować im, że można zrobić coś inaczej, lepiej. Jeśli informujesz tam przełożonego o problemach, to niszczysz swój autorytet, bo to znaczy, że sobie nie radzisz, albo obciążysz w ten sposób kogoś, kogo np protegował ktoś z wysoka, z właściwym nazwiskiem. Tam najistotniejsze jest właściwe raportowanie, takie, by nikogo na żadnym szczeblu nie urazić i nie wytrącić z jego strefy komfortu. Prawda i rzeczywiste problemy stojące na przeszkodzie do realizacji celu nikogo nie interesują. Owszem, na Zachodzie także bywają takie przypadki, np w jakichś skostniałych i nadmiernie rozrośniętych korporacjach. Prędzej czy później takie korpo zawalają się pod własnym ciężarem, wykoszone przez dynamiczną konkurencję. Czasem w zachodnich mediach słyszy się o jakiejś głośnej komisji śledczej. To jest właśnie autokorekta systemu, jego samooczyszczanie się, do czego nigdy nie będą zdolne wschodnie satrapie.
  8. Jakie mogą być ich dalsze losy, zawsze mnie to ciekawiło? W Polsce osadzonych kobiet jest bardzo mało, chyba coś około 3000 egz., w stosunku do ponad 70 tys. ogółu. Znam przypadki kilku gości, którzy wjechali na puchę, po wyjściu albo Amazon, albo zakręcili się gdzieś na budowie, dwóch jeździ autami dostawczymi w jakichś Januszexach, jeden wrócił do pierdla po dwóch miesiącach, bo pewnej nocy zorganizował sobie w mieście własną wersję GTA 🙃 , są też tacy, którzy rozpoczęli zaszczytną karierę żula, ponieważ po wyjściu okazało się, że nie nadają się kompletnie do niczego. Czy znane są tu komukolwiek losy przedstawicielek płci pięknej, które zakończyły okres życia w warunkach izolacji penitencjarnej? Jak sobie radzą, co robią, z czego żyją?
  9. Dodatkowo, karna misja Rosji, mająca za zadanie wybić z głowy obywatelom Kaliningradu niepodległość, natrafiłaby na niespotykane trudności logistyczne. Nie mieliby jak przewieźć w krótkim czasie dużej ilości żołnierzy i sprzętu. Nawet przy założeniu, że udałoby im się ewakuować całą Flotę Bałtycką, jej kilka okrętów desantowych typu 775 (co ciekawe, budowanych w polskiej Stoczni Północnej) mogłoby przewieźć najwyżej kilkadziesiąt czołgów (po 10 na okręt). Transport lotniczy moim zdaniem zbyt ryzykowny.
  10. Swoją drogą interesuje mnie, jakie to intencje kierowały Rosjanami, by utrzymywać na Morzu Czarnym okręt, którego główną bronią są rakiety do zwalczania lotniskowców, podczas gdy Konwencja z Montreux z 1936 r., określająca zasady przepływania okrętów wojennych przez Bosfor, zabrania przepływania tam właśnie lotniskowcom 🤔🤔🤔🙃 Obojętnie czy zatonął, czy zachował pływalność, na najbliższe miesiące, a raczej lata, jest całkowicie wyłączony z walki. A koszty naprawy będą spore, bo przecież trzeba będzie dać zarobić nie tylko stoczni i dostawcom wyposażenia, to jest Rosja, tam wyciągniętych łap po drodze będzie cała masa.
  11. To nic niezwykłego, widziałem przypadkiem dwa razy ofiarę wypadku na autostradzie, sam jako maszynista pociągu zaliczyłem dwa samobóje. Uwierz, po ewentualnym pierwszym szoku, chodzi się koło trupa jak gdyby nigdy nic, naprawdę, poświadczam osobiście. Byłby to bardzo pożądany rozwój wypadków, ale niestety, bardzo mało prawdopodobny.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.