Skocz do zawartości

Szczęściarz

Użytkownik
  • Postów

    14
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Donations

    0.00 PLN 

Profile Information

  • Płeć
    Mężczyzna

Ostatnie wizyty

Blok z ostatnimi odwiedzającymi dany profil jest wyłączony i nie jest wyświetlany użytkownikom.

Osiągnięcia Szczęściarz

Kot

Kot (1/23)

1

Reputacja

  1. Dzięki bracie. Kupię ją. Dam ją dziewczynie i sam ją też przeczytam.
  2. Dzięki, potrzebowałem info od kogoś z tym problemem. Internista przy detoxie zalecił całkowitą abstynencję, jej i moją. Nawet lampki szampana w sylwka. Ja się dostosuje, bo życie z nią sprawia mi większą frajdę niż piwko do meczu. Zresztą pozostanę abstynentem nawet gdyby mi z nia nie wyszło. To będzie taka próba charakteru dla mnie. Czuję, że żałowałbym zrywając z nią nie dając jej żadnej szansy. Incydent z detoksem był jej jedynym w jej życiu i dał jej sporo do myślenia. Uderzył po kieszeni i po psychice. Kocham ją, ale zdroworozsądkową miłością. Powiedziałem jej, że jej kłamstwa i brak szczerości bardzo mnie uderzyły i będzie musiała opuścić mieszkanie jeśli złamie abstynencję. Przyjęła do wiadomości i przeprosiła. Dam jej szansę, ale czerwona lampka będzie się świecić z tyłu głowy jeszcze przez długie lata.
  3. Oj Bracie, pojawiłeś się z tym postem w dobrym momencie. Poczytaj o moim problemie z dziewczyną w wątku "problem alkoholowy" na świeżakowni. Odkryłem ostatnio, że dziewczyna nie radzi sobie z alkoholem i powodem pierwotnym są właśnie problemy rodzinne. Jej ojciec miał problemy alkoholowe przez cały jej okres dorastania, po czym gdy ona miała 18 lat wyjechał do pracy do Niemiec i w domu bywał sporadycznie. Dziewczyna ( a ma 32 lata) z tego co widzę jej pod dużym wpływem jej matki. Ostatnio gdy na spędzie rodzinnym zakrapianym mocno alkoholem jej matka powiedziała dziewczynie przykre słowa to dziewczyna przyjęła do serce te słowa wypiła w samotności dużą dawkę alkoholu, w ukryciu także i przede mną. Tak dużą, że musiałem dzwonić po detoks. Wielokrotnie jej zasugerowałem, żeby zadzwoniła do matki i wyjaśniła na trzeźwo tą sprawę, ale ona widać, że boi się takich rozmów z mamą. Ona sama nigdy nie dzwoni do mamy, a gdy mama zadzwoni do niej to gadają o przyziemnych sprawach i nie powracają do tego przykrego incydentu. I teraz pytanie czy Twoja dziewczyna miała problem alkoholowy? Jeśli tak to czy chodziła na terapię? Ja dałem dziewczynie ultimatum, że jeśli chce u mnie mieszkać i ze mna być to musi poddać się terapii alkoholowej. Dużo z nią rozmawiałem, ale zdaję sobie sprawę, że nie jestem specjalistą od uzależnień i nie jestem w stanie jej pomóc sam. A dziewczyna tak jak Twoja do rany przyłóż, kochana, uczynna, miła i wesoła. Ale widać u niej gniew jak tylko widzi na wyświetlaczu telefonu numer od swojej matki i wie, że musi odebrać. Mieszkamy od jej rodziny dobre 300km, więc kontakt z matką ma w zasadzie telefoniczny i raz na kilka tygodni do niej jedzie. Ma też 2 siostry, które także nie mieszkają u matki. Mieszkają razem ok 50km od domu rodzinnego. I obie nie mają mężów ani dzieci. Od czasu do czasu tylko pojawia się w ich życiu facet na dłuższy lub krótszy czas.
  4. Dzięki Wam bracia za zainteresowanie tematem. Przyjechał wczoraj detoks. Dorota przyznała, że chleje od 10 lat. Porozmawiałem z lekarzem. Powiedział, że jeśli decydujemy się być razem to będzie to długa i mozolna droga. Jako osoba towarzysząca jej musiałbym też omijać alkohol pod każdą postacią i omijać imprezy na których leje się alkohol. Mi alkohol nie jest do szczęścia potrzebny, nawet na sylwka symbolicznej lampki szampana mogę się nie napić więc mógłbym się dostosować do ograniczeń. Tyle, że do sylwka prawdopodobnie nie dociągniemy razem... Jestem też po szczerej rozmowie z nią, kiedy była już trzeźwa. Powiedziałem jej, że lubię z nią spędzać czas, seks, rozmowy, śmiechy, jej ciało, ale że moje poczucie spokoju wewnętrznego jest równie ważne o ile nie ważniejsze jak uczucie do kobiety. Postawiłem jej kilka warunków. Że jeśli jeszcze raz poczuję od niej alkohol to dzwonię do jej rodziców, żeby ją zabrali do siebie. Jest u nich zameldowana. Drugi warunek - idziemy do AA i szczerze i otwarcie rozmawia o swoim problemie przed obcymi ludzmi, którzy pewnie zostaną jej przyjaciółmi. Gdy będzie się opierać - dzwonię do rodziców, żeby ją zabrali. Dziś rano zaproponowała, żeby wziąć jej portfel, żeby ją nie kusiło coś kupić. Przeszukałem pobieżnie mieszkanie czy nie ma alkoholu. Ją też spytałem, odpowiedziała, że nic nie ma. Siedzę teraz w pracy i liczę na to, że nie poczuję alkoholu gdy wrócę. Gdy poczuję, dzwonię do jej rodziców. Nie wierzę za bardzo w powodzenie tej akcji, ale pomyślałem że nic nic tracę pomagając. Gdy patrzę na nią to nie widzę już w niej miłości swojego życia tylko bardziej na przyjaciółkę z problemami. Jej kłamstwa bardzo mnie zabolały. Bardzo dużo zależy od jej zaangażowania w AA. Liczę na to, że pozbiera się psychicznie, znajdzie pracę i wyjdzie na swoje. Będzie mnie mniej bolało gdy wyrzucę ją z domu, gdy będzie miała stałe źródło utrzymania. Czas pokaże.
  5. Tak naprawdę cała jej rodzina chlała na tej imprezie. Jej nic nie zakazywali. Na drugi dzień jej ojciec zastosował klina w postaci piwa a kilka godzin później 2 kielonki miodówki. Matka z jedną z sióstr drinkowały do 3 w nocy. To nie jest to czego chciałem się spodziewać po rodzicach mojej dziewczyny. Dobrze się z tym kryła. Jak byliśmy u niej to wypiliśmy jedynie lampke wina. Choć trzeba przyznać, że kupo wina to była jej inicjatywa. Wiesz, że wysunałem taka propozycje, że mogę z nią przyjechać z powrotem, żeby się nia zajęli? W ogóle nie podjęli tematu. Tylko, że wieź ją na pogotowie. Rachunki ja płaciłem, bo nie chciałem mieć żadnych zobowiązań gdyby coś się popsuło (i miałem rację). Jedzenie kupowała ona
  6. Po ostatnich przygodach mam naprawdę dosyć dup. Nawet dupczenie mi się odwidziało. W gumie nie czujesz, że jedziesz, bez gumy nigdy nie masz pewności czy wzięła tabletkę
  7. No właśnie tu mam pewne wątpliwości, bo Dorota 3 lata pracowała bez żadnych zgrzytów. Wiem bo widziałem jak bardzo była szanowana w pracy. To jeszcze nie jest chyba ten etap, że przez alkohol ma się wyjebane nawet na pracę. Nie mogła mieć ciągów dłuższych niż 2/3 dni. Możliwe, że guliła tylko w weekendy ale regularnie i w kontrolowanych ilościach ale na spędzie wypiła znacznie więcej niż sobie dotychczas pozwalała. Ale to musze jeszcze wybadać. BTW. to śmieszne jak bańka może pęknąć w jednej chwili. A tuż przed weekendem pozwoliłem sobie na umieszczenie naszego wspólnego zdjęcia na fejsie będąc przekonanym co do tego związku. No to za jakiś czas będę musiał je usunąć...
  8. Dzięki. Wiesz, gdyby tylko raz Dorota wyskoczyłaby do mnie z agresorem to skończyłby się związek. Nie wyobrażam sobie tego, że ktoś najpierw mówi kocham, a potem idzie z ryjem. Historia ciekawa, ale nie mogę jej dopasować do mojej sytuacji. Za ten cytat chętnie bym Cię uściskał Gdy będę chłodny, a ona spyta dlaczego tak się zachowuję to mogę spokojnie te zdania przytoczyć
  9. Dzięki. Może gdyby nie moje proponowanie alkoholu i zakrapiana impreza u jej rodziców to cały czas byłaby w abstynencji, a ja jeszcze bardziej bym się zaangażował? Nie mam z nią dzieci, nie mamy kredytu, ba, nie jest nawet u mnie zameldowana. Ale jej miłość do mnie jest przekonująca. Będzie mi się serce krajać gdy przejdzie mi przez gardło, że z nią zrywam. Wiem - wychodzi białorycerstwo. Ale nie jest łatwo krzywdzić. A w sumie dobry pomysł. Trzeba mieć dumę i godność i cieszyć się życiem mimo problemów kobiety. Gdybym tylko wiedział jak zmienić to bym zmienił
  10. Dzięki. To zdanie opisuje idealnie moje obecne zamiary. Chce, żeby znalazła sobie pracę. Żeby poznała nowych ludzi, czy to w miejscu pracy, czy jeszcze lepiej - u AA. Uzależniam jeszcze trochę swoje podejście do niej od 2 spraw: Od jej stanu zaawansowania alkoholizmu i od jej zaangażowania w AA lub innej alkoholowej terapii. I chyba powiem o jej problemie moim rodzicom o ile zobaczę Dorotę jeszcze raz pijaną. Mam do nich pełne zaufanie. Mama jest zresztą pielęgniarką na oddziale toksykologii, więc doradzi. Zawsze mi życzyli znalezienia wymarzonej dziewczyny, ale widać nie jest mi to dane na dłużej niż 5miechów znajomości.
  11. Witam, Mam 34 lata. W całym swoim życiu przed poznaniem swojej obecnej 32 letniej Doroty byłem może w 1 króciutkim związku, nie licząc i tak nielicznych przygód. Marzyłem całe życie żeby mieć kobietę, która dopełniłaby moje szczęście. I jakby się mogło mi początkowo zdawać znalazłem, w kwietniu obecnego roku. Znajomość internetowa szybko przeistoczyła się w realną. Dość powiedzieć, że dzieliło nas 300km i to ona pierwsza przyjechała do mojego miasta, żeby mnie poznać, ale i miasto, bo chciała w nim zamieszkać. Szybko to przerodziło się w związek. Poznałem jej rodziców, ona poznała moich. Dziewczyna jest ciepła, kochana i ma wygląd anioła. Jeździłem początkowo do niej 300km, żeby pobyć u niej co 2 weekend, aż w lipcu przeprowadziła się do mojego mieszkania. Wszystko układało się świetnie, choć odczuwałem trochę naruszenie mojej strefy komfortu. Ale nie dziwota, jak ostatnie 4 lata mieszkało się samemu na swoim i się specjalnie nie narzekało. Lubię swoją strefę komfortu. Ale Dorota dawała mi wartość dodaną w postaci ciepła, uśmiechu, seksu, możliwości spędzenia razem czasu czy powygłupiania się. Powiedzieliśmy sobie kocham i wierzę w to co czuję/czułem. No niby idealnie. Nie do końca. Dorota ma poważny problem alkoholowy i prawdopodobnie niewiele osób o tym wie. Przy ostatnim spędzie rodzinnym w jej rodzinnym mieście wóda lała się, choć Dorota przy mnie nie wypiła specjalnie dużo, może ze 2 kielichy mniej ode mnie. Ja nie czułem się specjalnie pijany, ale Dorota na drugi dzień mocno wymiotowała i czuła się źle. Ale musiałem z nią wracać do domu. Doznałem paniki kiedy w pewnym momencie straciła świadomość, a rzyg zwisał jej z ust. Ledwo co reagowała na bodźce. Zadzwoniłem do jej rodziców i pytam sie o co chodzi, co robić. Zdecydowaliśmy, że zabiorę ją na pogotowie w moim mieście. Jak już byłem to Dorote trochę ocuciło. Mogła rozmawiać i pojawił się typowy pijacki humor. Na pogotowiu stwierdzili, że to klin i przyjęliby ją tylko wtedy gdyby pojawił sie krwawy rzyg. I jak się potem okazało Dorota wtedy ukratkiem piła będąc na kacu. Odwiozłem ją do domu i zająłem się ją, choć musiałem wracać do pracy w poniedziałek. W poniedziałek była bardzo osłabiona, we wtorek trochę było lepiej. Ale gdy poszła sie myć, znalazłem butelki po wódkach w szafce. Szok i niedowierzanie. Pytam się jej o co chodzi. Przyznała, że ma problem alkoholowy, że pierwsze piwo piła jak miała 18 lat i od tamej pory pije co jakiś czas. Przyznała, że w lipcu jak już była u mnie miała ostatnio killkanaście dni abstynencji, co mogę potwierdzić. Na moje nieszczescie nieswiadomy sam proponowalem jej piwko gdy mialem ochote albo miod pitny. Wypiła, ale nie dała po sobie poznać, że jakoś jej to smakuje. Podczas tej rozmowy przyznała, że zwykle pije wóde, bo najszybciej uderza do głowy. I prosiła mnie z taką desperacją w głosie: "pomóż mi". Powiedziałem jej, że poranną delirkę musi sama przecierpieć jeśli chce z tego wyjść. Zapewniła mnie, że tak zrobi. Sam zresztą nie wierzyłem o co proszę. Przychodzę do domu, ona śpii. Ukryła 0,5 żołądkowej. Dzwoniłem w końcu na detoks, ale jak się okazało muszę ją najpierw ocucić i poprosić o jej zgodę na kroplówkę. Gdybym miał jakieś podstawy że coś jej nie tak, to wycofałbym się na wstępnym etapie. Ale Dorota w swoim mieście pracowała 3 lata, była chwalona. Ale sama się zwolniła, bo chciała zamieszkać w moim mieście. Planowała to już wcześniej, zanim się poznaliśmy. I gdy przyjechała do wrocka to poszła szukać pokoju dla siebie, ale nie była zadowolona z warunków. Naciskałem więc, żeby zamieszkała u mnie. No i się kurwa doczekałem przygód. Obecnie nie ma pracy, choć była na 3 rozmowach. Raz odrzuciła pracę ze względu na odległość, raz podyktowała za wysoka kwotę. Kupuje sobie rzeczy dla siebie ze swoich oszczędności. Wódę też :/ Czemu do chuja mam takiego pecha? Czuje się teraz za nią odpowiedzialny. I zastanawiam sie co robić. NA pewno zaraz dzwonie po detoks. Jak dojdzie do sprawności to dam jej warunek, że albo idziemy razem na AA, albo nie możemy być razem. Kocham ją i życzę jej jak najlepiej, ale nie chce żyć w stresie. Dlaczego ona mi tak zaufała? Tłumaczyłem to zakochaniem. Zamieszkała w u mnie w dużym mieście znając tylko mnie w tym mieście. Nie miała nagranej pracy, choć branża jej bardzo popularna i nie miałaby problem ze znaleziemiem pracy. Sama zresztą mówiła, że chce już pracować, żeby mieć kontakt z ludźmi. Nigdy nie miałem parcia, żeby mieć żonę i dzieci. Ślub i wesele to zdecydowanie imprezy nie w moim guście, a genów nie mam potrzeby nikomu przekazywać. Ale z kobietą chciałbym żyć. Tylko czy z alkoholiczką? Będę się męczył. Będę się musiał za jakiś czas jej przyznać, że uczucie osłabło Tylko kiedy? za miesiąc? za pół roku? A może jakimś cudem zrobi 12 kroków AA to w ogóle tego nie przyznam? Jakaś jebana masakra. Mam obecnie nogi jak z waty podczas gdy przed poznaniem jej ceniłem sobie spokój i harmonie w swoim poukladanym życiu. Co o tym myślicie? Macie jakieś doświadczenia w tym temacie?
  12. Szczęściarz

    Czesc!

    Witam wszystkich forumowiczów
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.