Skocz do zawartości

Edek_Z_fabryki_kredek

Użytkownik
  • Postów

    16
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Donations

    0.00 PLN 

Treść opublikowana przez Edek_Z_fabryki_kredek

  1. Myślę, że w związku z tym, że idea tego forum ma jednoczyć samców pokrzywdzonych przez kobiety i/lub ustrzec ich przed takimże przyszłościowym pokrzywdzeniem, to Twój post powinien poskutkować usunięciem Ciebie z tego forum jako zgniłego jabłka w koszyku pełnym zdrowych. Albo się wzajemnie tutaj uczymy, wspieramy i instruujemy jak unikać problemów z kobietami albo wręcz przeciwnie, prowadzimy instruktaż jak zapakować się w gnojowicę powyżej poziomu jąder.
  2. Kluczem do tego jest odpowiedź na pytanie co to znaczy zbyt szybko. Jeżeli miałbym dziś poznawać nową partnerkę, kandydatkę na żonę, mając lat blisko 35 i nie będąc już małym Kaziem, to gdyby babka była ogólnie w porządku, nadawalibysmy na wspólnych falach i przede wszystkim by mnie pociagała fizycznie i intelektualnie, to nie wyobrażam sobie, by np. już po miesiącu jej nie zaliczyć. Normalny facet ma potrzeby jak normalny facet. No chyba, że mówimy o ekstremach typu poznaję panią w poniedziałek, a we wtorek już się kotłujemy w środku lasu.
  3. @JoeBlue Ale ja nie chcę od niej tych 120zł, no nie żartujmy. Machnąłem ręką praktycznie od razu na to. Za mało, bym się w to babrał i tracił czas/nerwy/reputację. Ten wątek powstał raczej po to, by dowiedzieć się jak umiejętnie się z tego wykpić, by nie było tak, że co miesiąc łożę na jej utrzymanie. Nie wchodzi w grę wariant typowego sponsoringu w zamian za seks, bo nie interesują mnie takie tematy. Gdyby mnie interesowały to bym poszedł do dobrej agencji i za kilkaset złotych bez jakichkolwiek zobowiazań i incognito się rozerwał. @Brat Jan Żona jest jak najbardziej hetero, takie układy jej nie w głowie - zapewniam. Zaprosiliśmy Pannę z dzieckiem, bo nasze dzieci chodzą do jednej klasy. @Jebak Leśny Sorry, ale mniej lub bardziej świadomie przegiąłeś pałę. Nie odgradzamy się od plebsu i motłochu, normalnie rozmawiamy z ludźmi ale na poziomie umożliwiającym jakąkolwiek dyskusję z ich strony. W 90% tutejsza ludność wstaje rano o 4.30 do oprzętu trzody i wyjazdu w pole. O czym innym, jak pogoda mam z nimi rozmawiać będąc z zupełnie innej bajki? Nie znaczy to jednak w żaden sposób, że nimi gardzę. Po prostu ktoś musi zajmować się wywozem gnoju, żeby ktoś mógł przekładać papierki za biurkiem. Tyle. Nie dopisuj proszę własnej ideologii do tego.
  4. @karhu Jest mega atrakcyjna ale z tak zjebanym charakterem i staropanieńskimi dziwsctwami żaden chłop nie wytrzymuje.
  5. @Stulejman Wspaniały Drogi Adminie, miło by było, żebym nie miał bana wcześniej od Ciebie to bym wcześniej się odniósł do ew. zarzutów. Wszystko co powyżej z mojej strony jest prawdą. Pannę zaprosiliśmy z żoną bo nasze dzieci chodzą do jednej klasy. Nie mam i nie miałem z nią romansu, wszelkimi informacjami dzielę się z żoną. Dlatego nie jest i nie była zazdrosna. Nie wie tylko o pożyczonej kasie. Bo to by ją akurat wpieniło. Tyle.
  6. Tak. Mam wrażenie, że coś w tym może być, o czym wspomniałem już parę postów wyżej.
  7. Wiesz jak to małomiasteczkowa społeczność funkcjonuje...powie coś takiego 20 osobom, to połowa nie uwierzy, a druga połowa uwierzy i puści dalej. Koniec końców okolicę obiegnie wieść, że oto ja, przykładny mąż i ojciec, na stanowisku , się kurwię. Tego typu łatki ciężko oderwać.
  8. Z zawodu jestem ekonomistą, pracuję jako analityk bankowy. To żadna tajemnica. Ona (ta panna) jest po zawodówce w zawodzie fryzjerka, natomiast nie pracuje w zawodzie tylko zmianowo w jakiejść szwalni. Także przepaść intelektualna, materialna i pod względem statusu społecznego jest potężna. Nie robi mi to jednak problemu, bo mam dość duży rozrzut znajomych i nie należę do pyszałków, którzy z racji pewnej pozycji społecznej patrzą na innych ludzi z góry. Ale do czasu. Tym czasem jest właśnie moment, w którym ktoś brutalnie mnie próbuje wykorzystywać.
  9. Sytuacja jest o tyle drętwa, bezsensowna i mało rozwojowa, że zaczynam się zastanawiać gdzie ja miałem mózg pożyczając jej pierwsze 50zł. Owszem, nie będę tego krył, bo tu, na męskim forum nie muszę - dupa jest nieprzeciętnej wprost urody i normalny samiec ma za małe spodnie na jej widok. Może trochę mnie w ten sposób urobiła. Ale nigdy nie liczyłem w zamian na nic. Po pierwsze i najważniejsze żony nigdy nie zdradziłem i nie zamierzam. Po drugie nawet gdybym chciał to zrobić, to na pewno nie z panną z tej samej wioski, gdzie każdy o kazdym wie wszystko. Chciałem zwyczajnie pomóc, żeby nie wyszło tak, że poprosiła o 50zł a ja ją olałem. Ale wyszło na to, że zaczęła od małych kwot, a pnie się w górę...
  10. Jasna sprawa, że tu nie chodzi o 120zł, bo o tym to już nawet nie myślę. Z resztą nawet, gdyby to było 1200zł to tez bym to delikatnie rozgrywał, bo 11 lat mojego małżeństwa i moje dobre imię jest sporo więcej warte. Od zawsze miałem problem z asertywnością, od zawsze lubiłem pomagać ludziom. Jednakże jakieś 5-6 lat temu zacząłem dostrzegać, że gówno z tego mam, a żeby tylko, bo często gęsto ludzie, którym pomogłem przysparzali mi później problemów. To chyba w ramach podziękowania? Ale wracając do tematu panny. Ona potrafiła do mnie zadzwonić jakoś w lipcu i powiedzieć, że nie pojechała dziś do pracy bo ma okres i straszne bóle menstruacyjne, ponieważ choruje na endometriozę. Do tego dodała, że lekarz zapisał jej leki antykoncepcyjne na zahamowanie okresu, gdyż ulżyć to miała w bolesnym miesiączkowaniu lecz brała 3 miesiące i musiała odstawić bo miała jakieś powikłania. Coś takiego powiedziała mi 32 letnia kobieta, wówczas po 3 miesiącach znajomości, gdzie rozmawialismy może z 7-8 razy w tym czasie. Powiedziałem to mojej żonie, to przyjęła to na spokojnie pod względem jakichś ewentualnych scen zazdrości ale z dość dużym szokiem sytuacyjnym, bo stwierdziła, że takich rzeczy się nie mówi obcym facetom, tylko jak już przyjaciółka przyjaciółce. A piszę to po to, by pokazać wam mniej więcej z jakim typem kobiety mam do czynienia - raczej nie przejmuje się swoją opinią, nie ma nic do stracenia i co myśli to mówi. To niestety może obrócić się przeciwko mnie i tego właśnie się obawiam.
  11. Weź to powiedz 10 latkowi, bo ja to wiem doskonale. Sytuację komplikuje ich chodzenie do jednej klasy. Inna sprawa, że nie chcę czasem, by syn się zaczął pokochiwać w tej dziewczynce, bo to dopiero byłby ambaras. I dla niego i dla mnie.
  12. Na to sam wpadłem, z tym, że w takim wypadku bez względu na to czy odda czy nie to za te 120zł będę miał ze stuprocentową pewnością natychmiast obrobioną dupę jako kurwiarz.
  13. Ona u nas była raz, nie przychodzi. Nie zapraszamy jej m.in. dlatego, że moja żona uznała znajomość z nią za dość mało wnoszącą w nasze życie. Prosta dziewczyna, która lubi przeklnąć, paszcza jej się nie zamyka, gada jak najęta - po tej jednej wizycie , która trwała 4h byliśmy umęczeni 2 dni. Ale kontakty utrzymywałem od tamtego czasu z nią wyłącznie ja - czy to jadąc rowerem spotykałem ją i chwila rozmowy, czy to w sklepie gdzieś przy kasie rozmowa o pogodzie, czy to wreszcie wzajemne kontaktowanie się od września ws. lekcji naszych dzieci, zadań domowych, spraw organizacyjnych itp. Ona zdaje się wyczuła, że moja żona zbytnio by się z nią nie wdawała w dyskusje, a ja jako facet nie odmówię. Po części miała rację, bo jestem bardzo kontaktowym człowiekiem i raczej mam problemy z asertywnością. Nie umiem komuś powiedzieć "sorry, nie mam czasu". Obawiam się tylko, że w głowie takiej 32 letniej desperatki mogą się lęgnąć różne scenariusze, włącznie z oswajaniem mnie z jej córką poprzez przychodzenie tej córki do nas, a następnie frontalny atak na mnie i moje małżeństwo w celu rozbicia go. Może to spiskowa teoria dziejów, może coś w tym jest. Ale przyznam szczerze - trochę się boję.
  14. Właśnie się zarejestrowałem ale czytam Was od początku roku. Dostało mi się właśnie po głowie od Moderatora (z tego, co czytam Regulamin to słusznie ::)) ale naprawiam swój błąd. Jestem Rafał, mam 34 lata. Witajcie!
  15. Witam serdecznie, jestem tu od kilku miesięcy i czytuję, natomiast zarejestrowałem się przed momentem i od tej chwili zamierzam wyjść z ukrycia ;-) Oczywiście są ku temu pewne przesłanki w związku z obecnością płci przeciwnej w moim życiu. Postaram się opisać najkrócej jak się da, bo mam tendencję do przydługawych wypowiedzi. Ale i tak pewnie wyjdzie długie. Mam 34 lata, od 11 jestem żonaty, 1 dziecko. Temat w ogóle nie dotyczy mojego małżeństwa, bo tutaj wszystko gra (standardowo jak u każdego wzloty i upadki ale mieścimy się w średniej statystycznej), a piszę o tym tylko dlatego, by dalsza część wypowiedzi miała logiczny i spójny kształt. Wybudowaliśmy się z żoną w pewnej podmiejskiej wsi (tzw. przedmieścia) i tak od 10 lat sobie tutaj mieszkamy, od 4 dziecko chodzi do lokalnej szkoły. Oboje z żoną mamy wyższe wykształcenie, dość prestiżowe zawody (przynajmniej w oczach lokalnej, rolniczej społeczności). Do kwietnia tego roku nie utrzymywaliśmy żadnych zacieśnionych więzów z kimkolwiek z miejscowych, poza dzien dobry, ładna pogoda, pięknie pan ma przycięty trawnik i ładny kolor elewacji domu. Słowem - rozmawiamy ale nic nie mówimy. W kwietniu siedząc z synem na placu zabaw przed szkołą syna jakoś tak od słowa do słowa zgadałem się z matką koleżanki z klasy mojego syna. Ma 32 lata, panna z dzieckiem. Chłop jej zrobił to dziecko i uciekł. Wychowuje sama, mieszkam nadal z rodzicami i siostrą o 7 lat młodszą. Siostra nawiasem mówiąc idzie równiutko jej drogą, bo w zeszłym roku był ślub, a teraz jest rozwód i została z kilkumiesięcznym dzieckiem. Jakież to wszystko powtarzalne Idąc dalej... Jako, że mój syn z jej córką zawsze się dogadywali bardzo dobrze (są w 3 klasie) to zaproponowałem, że raz po raz mała może do nas wpaść się pobawić z synem. Nasz syn jest jedynakiem, domy w okolicy są dość mocno rozsiane, chodników jeszcze nie ma, a ulice dość ruchliwe, więc póki co dzieci same nie mogą iść na jedyny w okolicy plac zabaw pod szkołą. Dlatego też pomyślałem, że czasem warto by było zabrać tą dziewczynkę do nas, na podwórku mam piaskownice, huśtawki, w lecie spory basen, w domu mnóstwo zabawek, kilka komputerów. Czego ona u siebie nie ma. Dlatego też wymieniliśmy się numerami w celach kontaktowych ws. dzieci. Faktycznie tak to funkcjonowało do m/w końca sierpnia - tylko sprawy techniczne nt. czy mała może przyjść, od której do której itp. Moja żona o wszystkim, nawet zaprosiliśmy tę dziewczynę do nas na kawę. Przyszła z małą, my rozmawialiśmy, dzieci się bawiły. Ale od września coś zaczęło ewoluować w tej znajomości. Ona zaczęła jakoś mi chyba aż nadto ufać, zaczęło się opowiadanie jak to starzy ją wciąż gnają do tego, by wreszcie kogoś poznała i wyszła z domu, że ma już 32 lata, że nie może jechać na imprezę nigdzie kogoś poznać, bo od razu jest tekst w stylu "zaraz przyjedziesz z drugim brzuchem". Dodam, że panna pracuje od 3 lat w obozie pracy, na taśmie, na 3 zmiany i zarabia 1500zł. Zero szans na wynajęcie czegoś i wypad od starych. Sama z siebie wyliczyła mi ile daje rodzicom, ile wydaje na siebie i dziecko, ile na dojazdy (bilet miesieczny). Dodam, że dziewczyna bardzo urodziwa, wg. tutejszej, forumowej skali spokojnie 8,5/10. W związku z tą swoją urodą, wydaje sporo na kosmetyczki, ciuchy it. Głębokie dekolty, krótkie szorty w lecie są na porządku dziennym. Jednym słowem krzyczy swoim image'm " weźcie mnie bo mam już 32 lata i czas mi się kończy". Miała przez te 9 lat od zostawienia przez ojca dziecka 3-4 związki ale kilkumiesięczne. Panna wygląda na strasznie kapryśną, opryskliwą, sfochowaną i czasami furiatkę. Z resztą sama tak mówi o sobie. Zmierzając do celu... Robiłem jej za tego spowiernika, częściowo mówiąc o tym żonie, częściowo pewne rozmowy zachowując dla siebie. Tak więc skróciłem ten dystans za mocno między mną, a nią. Efekt jest taki, że na początku września poprosiła o pożyczenie 50zł. Na bilet miesięczny. Pożyczyłem jej 3go, miała oddać w dniu wypłaty 10go. Nie oddała, napisałem jej, żeby potraktowała to jako jednorazową zapomogę i zapominamy o tym. Co się będę prosił o 50zł, z resztą i tak wiedziałem, że nie odda ale oficjalnie była to pożyczka. Na koniec września znowu prośba o 70zł. Tym razem powiedziałem, że owszem, mogę Ci pożyczyć ale nie stać mnie na utrzymywanie Cię i dlatego daję Ci to w formie pożyczki na 14 dni. Tym razem sam przed sobą już zacząłem się czuć bardzo mocno jak frajer, co przyznam, szczerze skończyło się tym, że kupiłem sobie ćwiartkę wódki i wypiłem duszkiem, by utopić poczucie bycia frajerem. Na tym nie koniec. Wczoraj mi coś przebąkiwała, że coś tam ma zaległe w banku jakąś jedną ratę. Nie prosiła oficjalnie o kasę ale każdy średniorozgarnięty człowiek zrozumie o co chodzi. Przyznam szczerze, że moja żona nie wie o tych pożyczkach. Jest to jedyny hak, jakiego ta panna ewentualnie może na mnie mieć, bo nic, nigdy mnie z nią nie łączyło, nawet jej palcem nie dotkknąłem, żadnych czułych smsów, żadnego flirtu. Czego więc się boję? Jest to typowo wiejska dziewczyna. 1000 znajomych na fb, zna wszystkich. Boję się , że powiedzenie jej wprost weź ty się ode mnie odpieprz , nie jestem bankomatem (taką mam ochotę) będzie skutkowało tym, że obrobi mi dupę wszędzie gdzie się da i jeszcze dołoży od siebie szczegóły, których nigdy nie było. Do tego dochodzi fakt, że nasze dzieci są w jednej klasie i nie chcę, by również na tej płaszczyźnie mojemu synowi ktoś zaczął robić jakieś wstręty w szkole/klasie. Da się z tego jakoś bezboleśnie, w miarę dyplomatycznie wybrnąć? Dodam, bo to istotne , że w moim przypadku powiedzenie " nie mam pieniędzy" jest mało wiarygodne, bo jeżdżę samochodem, na którego nie stać przeciętnego Kowalskiego, dom mam też jeden z lepszych w całej gminie. Nie piszę tego, by się chwalić, tylko po to, by przedstawić sytuację taką, jaka jest.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.