Skocz do zawartości

Animavilis

Użytkownik
  • Postów

    212
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Donations

    0.00 PLN 

Treść opublikowana przez Animavilis

  1. Konfrontacji się nie boję i ten człowiek o tym wie. Wręcz on jej unika, bo przy kilku spięciach w otoczeniu innych ludzi nie umiał się obronić przed moimi argumentami. Wiem o tym doskonale. Nigdy nie manipulowałem ludzi żeby ich sobie zjednywać. Zwyczajnie jestem sobą i to chyba pasuje bo raczej mam bardzo dobre relacje z ludźmi. Część mnie popiera, a część się przygląda i zrobiła się bardziej ostrożna w wypowiedziach lub wręcz nie zabierają głosu. Znaczna większość za moimi plecami miała przedstawioną sytuację inaczej niż wygląda faktycznie. Dowody sztywne. Nie ma co do nich wątpliwości. Obaw nie mam żadnych, pełen spokój. Liczę się z tym że zakończę tu swoją przygodę, ale mnie to wcale nie rusza. Szukam opcji o największym polu rażenia. Zastanawiam się nad publikacją na forum publicznym. Przekazanie tego tylko zarządowi mogłoby zaskutkować ukreceniem sprawie łba w imię "zasług" dla agresora. W przypadku publicznego przedstaienia sprawy, zamiecienie pod dywan nie byloby takie łatwe, na pewno obniżyloby to zaufanie ludzi do tego człowieka, być może zyskalyby na przyszłość standardy pracy w tej firmie. Tak wiem. Nie widzę powodu żeby odpuszczać. Szukam najlepszej strategii. Taki właśnie jestem. Dlatego agresor unika konfrontacji f2f. Nie martwię się to czy tam zostanę czy nie. Robię to dla zasady, dla idei, bo uważam że tak trzeba - tępić skurwieli i nie zgadzać się szambo które robią. Świat jest mały i istnieje prawdopodobieństwo że jeszcze kiedyś staniemy na jednej drodze, już raz tak miałem z jednym gościem.
  2. @Trevor Dzięki za super komentarz. Mam podobnie jak Ty. Odnośnie sytuacji to ze względów oczywistych nie mogę podać szczegółów. Postaram się nakreślić sytuację. Jeśli o mnie chodzi, to z racji tego że się mocno angażuję w to co robię i stawiam na jakość wyrobiłem sobie w firmie dość mocną markę osobistą pod względem kompetencyjnym w tym czym się zajmuję, ale również wcześniej dochodziło do mnie sporo informacji, że wskazywano mnie jako osobę, której warto się trzymać i brać z niej przykład i również jako takiego wskazywała mnie osoba z która trwa spór. Mam (a może już miałem) bardzo dobre relacje z pozostałą częścią zespołu. Kiedyś byliśmy w bardzo dobrych relacjach (gdy byłem świeży w firmie), ale się rypło ponieważ odbiłem w swoją stronę bo zacząłem zauważać, że jestem poddawany procesowi "gotowania żaby" i generalnie wsiąkam w gówno. Jako człowiek niekonfliktowy myślałem, że tak po prostu zajmę się swoją robotą i swoimi sprawami a reszta pasztetu, który się kręci mnie nie będzie dotyczyć, niestety okazało się w jakim jestem błędzie. Osoba z którą toczę spór jest człowiekiem krążącym blisko zarządu, jednym z najdłużej pracujących osób i zbudowała swój obraz (manipulując) jako autorytet z którym "wszyscy musza się liczyć". Ogólnie bardzo mocna pozycja w firmie, może nawet z kategorii tych "nie do ruszenia". Do niedawna nie zdawałem sobie sprawy z rozkładu sił i zawsze myślałem, że jestem zwykłym pracownikiem, którego można utrącić za byle powodu i pod byle pretekstem, dlatego starałem się być neutralny nauczony pracą w kilku innych korporacjach. Okazało się że byłem w błędzie, i że mój agresor obchodzi się ze mną bardzo ostrożnie sprawdzając jakie są nastroje w zespole i co o danej sytuacji sądzą pozostali pracownicy. Wcześniej było już parę zwarć, w których się postawiłem jasno stawiając granicę komunikując jak faktycznie wygląda dane poruszane zagadnienie. Spotykałem się z zarzutami w moją stronę że podważam autorytet tej osoby, a następnie byłem alienowany, a zespół był manipulowany nieprawdziwymi informacjami na mój temat co zauważyłem w zanikających wcześniej bardzo dobrych relacjach. Z kilku stron otrzymałem również gratulacje i brawa, że się odważyłem powiedzieć głośno jak jest i że się postawiłem komuś, komu do tej pory każdy się bał postawić. Przypuszczam że zarząd, również został zmanipulowany fałszywymi informacjami na mój temat. Być może ta osoba obchodzi się ze mną ostrożnie, bo wie, że nie może mi nic zarzucić, ani tym bardziej udokumentować jakiegokolwiek występku, bo nigdy niczym nie podpadłem. W przeciwnym razie byłoby to po prostu sfałszowanie stanu faktycznego, a w sytuacji kiedy już postawiłem wcześniej granicę wie, że potrafię zawalczyć o swoje. Obecnie strategia agresora idzie w kierunku utrącenia mnie i ukręcenia sprawie łba. Ja natomiast dysponuję dowodami (w których posiadanie wszedłem kiedyś bardzo dawno przypadkiem) na to że ta osoba rozbija firmę, i prowadzi działania bardzo szkodliwe dla firmy. Agresor ani nikt inny nie wie, że jestem w posiadaniu tych dowodów. Zespół wie, że coś się dzieje, ale nie wie (poza kilkoma osobami włączonymi do dyskusji) jak głęboko doszedł konflikt i jakie zagadnienia są poruszane. Poszło o to, że agresor zaczął przypisywać sobie prawa do tego czym się zajmuję, oraz podjął kroki aby mnie z tego tematu wykluczyć. Jak się w międzyczasie dowiedziałem, taka praktyka nie jest pierwszą tej osoby. Zarząd się na razie przygląda i oficjalnie nie zabiera głosu. Forma sporu wygląda bardziej na bitwę podjazdową niż otwarty konflikt z piorunami, aczkolwiek na ta chwilę każdy ma swój bunkier w którym rzeźbi. Kontaktu bezpośredniego nie mamy. Do tej pory wygrywałem wszelkie drobniejsze potyczki, ale obecnie nadszedł moment decydujący, bo mój agresor wykonał ruchy, na które muszę zareagować stanowczo i zdecydowanie. To czy w tej firmie zostanę czy nie jest kwestią drugorzędną. Chodzi o "obronę swojego", oraz podniesienie prawdy i zakomunikowanie patologii jaka się dzieje wokół tej osoby z czym nie radzi sobie wielu pracowników. Cały czas działam spokojnie, unikam emocji, wyważam ruchy, co powoduje że mój agresor chyba zaczyna się gubić, bo zauważam że zaczyna popełniać błędy, jest niespójny, unika argumentacji. Jaki mam plan. Ano taki, że wiem i zdaję sobie sprawę z tego, że prawdopodobnie nie wygram tego sporu pomimo posiadanych dokumentów i argumentów, ale chcę zasiać w podwładnych pracownikach, wpółpracownikach tej osoby i w zarządzie wątpliwości co do tej osoby, podważyć jej wiarygodność i lojalność, pokazać innym, że warto zawalczyć o siebie, bo taki niby ktoś "niezniszczalny" też krwawi. Mam zamiar wyciągnąć spór na forum publiczne włączając w to wszystkich pracowników których sprawa dotyczy jako obserwatorów, i przed wszystkimi przedstawić to co posiadam. Myślę, że z jednej strony jak ta osoba będzie chciała mnie utrącić z firmy za cichym przyzwoleniem zmanipulowanego zarządu to będzie to trudniejsze do przeprowadzenia ze względu na możliwość upadku morali w zespole. Zarząd w tym przypadku z obserwatora, będzie musiał zając jakąś stanowisko w tej sprawie, a że zespół jest duży, uważam, że zajdzie obawa, że zamiecienie sprawy pod dywan będzie zbyt ryzykowne dla funkcjonowania firmy. Zwyczajnie wkurwia mnie pycha i arogancja tej osoby, która bezwzględnie próbuje sobie wszystkich podporządkować manipulując wydarzeniami i ludźmi często poprzez zastraszanie. Jeżeli macie jakieś inne pomysły to chętnie poczytam.
  3. Witam bracia, Chciałbym poruszyć temat spięć i konfliktów w miejscu pracy i technik radzenia sobie z nimi. Myślę, że wiele osób w swoim życiu zetknęło się z sytuacją polegającą na mobbingu, lub jawnej przemocy psychicznej ze strony współpracowników lub przełożonych. Mniejszy problem gdy można olać towarzystwo i zmienić firmę, ale w sytuacji gdy nie chcemy tego robić przydałoby się posiąść wiedzę jak sobie radzić z rożnej maści agresorami. Sposobów radzenia sobie jest wiele wliczając obicie ryja, ale mi chodzi o sposoby i techniki bardziej subtelne, polegające na odbiciu piłki poprzez obniżenie wartości, wiarygodności, kompetencji itp. agresora wobec podwładnych, przełożonych, zarządu itp. Jak operować posiadanymi na agresorów dowodami świadczącymi o ich braku lojalności, uczciwości wobec firmy i pracowników, planowanych wałkach, łamaniu prawa itp. Czy lepiej toczyć spór/wojnę w zamkniętym gronie czy wyciągnąć to na forum publiczne i z wykorzystaniem odpowiednich subtelnych technik pokierować wydarzeniami, żeby agresor sam wpadł we własne szambo pozbawiając siebie wiarygodności. Bracia jeżeli macie jakąś wiedzę i doświadczenia w tym temacie, to podzielcie się, myślę, że wielu osobom może to być pomocne.
  4. @Mnemonic Jeszcze mam takie techniczne pytanie. Jak z instalacją takiego systemu ERP. robić to na dysku lokalnym, czy na jakimś serwerze(pewnie bezpieczeniej)? No i jakie wymagania sprzetowe brac pod uwage przy kupnie kompa/serwera?
  5. Jezeli to problem z gazem to Ci pomoze.
  6. To bardziej problem z reduktorem. Wtryski nie maja nic wspolnego z ukladem chlodzenia,natomiast reduktor jest wymiennikiem, mianowicie goracy plyn chlodniczy (jakby to nie zbrzmialo) ma ogrzewac gaz. Jezeli wewnatrz reduktor stracil szczelnosc, to cisnienie gazu moze przechodzic w uklad chlodzenia. Lovato to inaczej instalka, czyli modul sterujacy. Ja mam reduktor Gold, ktory jest dobrym reduktorem, ale z powodu wady konstrukcyjnej sie rozszczelnia. Wiem ze taka przupadlosc maja rowniez inne reduktory. Napisz do Tryszawego, gosc na prawde ma leb.
  7. Jaka masz instalacje i jaki osprzęt? @DOHC poruszył coś co faktycznie się zdarza, mianowicie pompowanie ciśnienia gazu w układ chłodzenia. Osobiście miałem taki przypadek, z tym że nie było jeszce tak źle żeby mi płyn wywalało. Zaloguj się na lpg-forum i znajdź gościa z nikiem Tryszawy.
  8. Interesowałeś się pracą jako aktuariusz?
  9. Animavilis

    Złodziejka

    Strata soboty na zakupy w warunkach niesprzyjających owym, to Twój wybór. Ja też nie mam czasu, ale zakupy w weekend to dla mnie masakra, ale co kto lubi. Wracając do tematu, to że coś obstawiasz to nie znaczy że tak się stanie. Możliwych scenariuszy jest wiele. Po za tym kradzieżą nazwałbym sytuację gdy ktoś wyciąga Ci okulary z kieszeni. Fakt że zostawiłeś je w przebieralni, to Twoje zaniedbanie. Właśnie między inmymi z tego powodu nie robię zakupów wtedy, kiedy nie mogę ich zrobić spokojnie. Zalecam mniej agresji i arogancji.
  10. Animavilis

    Złodziejka

    Po pierwsze, to kto normalny chodzi w weekend do, jak Ty to nazwałeś, "galerii". Po drugie, może informacja o pozostawionych okularach jeszcze nie doleciała do kasy, a nawet jeżeli, to może dziewczyna w natłoku bydła nie skojarzyła tematu.
  11. Bardzo ciekawy temat, @brudny_pies @Mosze Red może podrzucicie jeszcze parę tytułów lub autorów, które warto przyswoić? Treści odnoszace się do biznesu są wartościowe, ale również związane z tematem, relacji, odwagi, zarządzania, itp. Chodzi mi o pozycję z konkretną wiedzą i przykładami, najchętniej w formie jaką przedstawił @Mosze Red.
  12. Animavilis

    W124

    To i ja się wypowiem. Fajny W124 według mnie jak najbardziej może być na pierwszy samochód. Każdy samochód się psuje, te nowe również. Co najwazniejsze jest to auto mechaniczne, sam się nauczysz dłubać i liźniesz podstawy mechaniki. Nowe samochody generują wieksze koszty serwisowe, bo obsługują je wymieniacze, Auta są trudniejsze w diagnostyce (dla kiepskiego mechaniora). W przyapdku starych Merców (zresztą nie tylko) wiel można stwierdzić, na węch, zapach, słuch, bez użycia testera. Po za tym komfort i prezencja (np. Sportline) zdecydowanie nie ustępuje nowym autom. Tak apropo przebiegów. Bańkę to one robią przy byle jakim serwisie, ja miałem takiego z 1.5 mln, a mruczał zajebiście.
  13. Witam, Od dłuższego czasu coś dziwnego się ze mna dzieje, mianowicie wieczorem najchętniej mi się śpi, nawet dobrego filmu nie jestem w stanie obejrzeć. Ok 21 chodzę jak zombi. Ogólnie popołudniem po 17 czuję solidne zmęczenie. Nie wiem czy to jakieś przesilenie wiosenne, kwestia odżywiania a może przemęczenie. Normalne to raczej nie jest. Ktoś doradzi gdzie szukać przyczyny?
  14. Owszem, Każdy ma swój sposób i swój cel. jak wcześniej pisałem, wszystko zalezy od tego co się chce osiągnąć. Partię szachów mozna rozgrywac na różne sposoby kierując się różnymi intencjami. Zdecydowanie mam inne kryteria. Dla mnie to własnie jest włażenie w tyłek przy jednoczesnym braku czegokolwiek wartościowego do zaoferowania. Jest to sztuczne i myślę że każdy przeciętny szef coś takiego wyczuje. Stwierdzam że chyba jednak nie zrozumiałem tematu. Jeżeli komuś zalezy na zdobyciu poparcia, promocji na wyższe stanowiska + podwyżki, to uważam, że taka postawa nie jest najlepsza. W Panasonicu pracowałem krótko, bo ok. 6 miesięcy. Sytuacja w Panasonicu nie dotyczyła tylko prezesa, ale równiez moich przełożonych, a konkretnie jeden gostek (pracował 8 lat, jedno stanowisko nademną), oraz dwie kobiety (kolejno dwa i trzy stanowiska nademną). Gostek, który był nademną po dwóch miesiącach zaczął mnie tępić, natomiast szefowa (środkowa) podczas wspólnego wyjazdu służbowego, opowiedziała jakie zmiany zaszły w firmie i w dziale od momentu kiedy przyszedłem do firmy, odniosła się również do mojego poprzednika na tym stanowisku, który pracował tam 15 lat. Korzyści oczywiście były takie, że po miesiącu dostałem podwyżkę, szefowa również starała się z własnej inicjatywy polepszyć warunki formalne mojego zatrudnienia (próbowała, gdyż jej się nie udało, gdyż polityka kadrowa Panasonica była dość dziwna i zawiła). Odnosnie prezesa, to mieliśmy luźne pogawędki przy różnych spotkaniach okolicznościowo zawodowych. Widziałem, że sprawia mu frajde rozmowa ze mną, co prawda od niego bezpośrednio nie zdażyłem uzyskac konkretnych korzyści, bo odszedłem z firmy po 6 miesiącach, ale gdybym został dłużej, to jestem pewien, byłoby dobrze. Gostek który był moim bezpośrednim przełożonym, był typem nadskakiwacza, przychodził pierwszy, wychodził ostatni, zdecydowanie żył firmą, angażował się, tyle że to było jakieś takie nijakie. Nie powiem, miał wiedze o firmie bardzo dużą, na prawdę był człowiekiem który wszystko wiedział i wszystko mógł załatwić, na pozór wszystko Ok, ale ujmę to tak, to był po prostu dobry pracownik, bez wartości dodanej, bardzo poprawny politycznie. Wyżej postawione przełożone również krytycznie się do tego odnosiły. Zrobiły sobie widowisko z naszych relacji, a bardziej jego, bo ja nie byłem świadomy co się dzieje, ponieważ moja praca była związana z ciągłą nieobecnością w biurze. Inna sytuacja, dotyczy obecnej firmy, po ok 4 miesiącach awansowałem odrazu o 2 stanowiska ( jako jedyny od początku firmy), po ok. miesiącu po tym awansie w firmie córce zaproponowano mi stanowisko Dyrektora, którego nie przyjąłem. Dodam, że mój przełożony pewnego dnia przysiadł się do mnie przy obiedzie i zaczał zagadywać na różne tematy, w między czasie naszej rozmowy stwierdził, że od początku prubuje mnie rozgryźć i nie mu się to nie udaje, nie wie czy moja postawa i zachowanie wynika z tego że jestem osoba skromną i stonowaną, czy to bardziej wyniosłość. A ja faktycznie lubię zjeść obiad w spokoju sam, i unikam wiekszych grup, nie przesiąduje na plotach i nie chichram się z byle czego, generalnie mało uczestnicze w "firmowym zyciu". O tyle mi to zaimponowało, że Szef jest Bardzo przenikliwym człowiekiem. A faktycznie mam usposobienie introwertyczne (: i nie jestem typem nadętego buca. O aktualnej sytuacji w tej firmie wspomniałem Ci podczas naszej rozmowy. To taki wycinek z mojego życia zawodowego. Z obserwacji moich znajomych wiem, że jeżeli ktoś jest typem wiernego, lojalnego zapierdalacza, to jednak przeważnie takim zostanie, szefowie lubią mieć kogoś od czarnej roboty. Natomiast jeżeli jesteś typem, który ma potencjał, szeroki światopogląd, jakąś taką naturalność, to jesteś w stanie wypłynąć na szerokie wody. Lidera można szybko rozpoznać, taki ktoś nie musi się podlizywać, zagadywać o dupie marynie, z kimś takim zawsze ludzie się liczą. Zresztą to jest tak samo jak z kobietami, jak jesteś alfa, sam sobie wytyczasz ścieżkę życia, to jesteś kimś ciekawym z potencjałem, a jak jesteś sztuczny pozujesz na kogoś kim nie jesteś, to zaraz to wypływa. Ludzie myślą że interesując sie firmą w której pracuja i podporządkowując swoje zycie tej firmie, zyskają poklask szefostwa i uznanie w zamian za poświecenie. Mądry szef czy własciciel wie że zycie nie składa się z zapierdalania i wie że głupota jest zabieranie roboty do domu i ciągłe zycie firma w której się pracuje. Dużo mógłbym powiedzieć na temat moich obserwacji, ale nie chcę zaśmiecac, po drugie byłoby dość długie do czytania. No i nie wiem któ odwiedza forum, mam nadzieję ze nie odkryłem się za bardzo.
  15. @Król Jarosław I Zdecydowanie mamy inne spojrzenie. W mojej ocenie lizanie dupy z natury jest poniżające.
  16. @Król Jarosław I No to nie rozumiem w takim razie. Odniosłem wrażenie że @TheFlorator chciał przepis na kariere bez lizania dupy. Osobiście nie zgadzam się, że zeby kontrolowac to najpierw trzeba służyć.
  17. @and Da się, ale trzeba nie być mentalnym podwładnym i niewolnikiem, a do szefa podchodzić jak do równego sobie. Po za tym wysoka kultura osobista i nie bać się własnych poglądów, ale jedynie nalyżycie je przedstawiać i argumentować. W ten sposób "zakumplowałem się" z prezesem Panasonica i co najciekawsze najczęściej rozmawialismy na tematy nie bezpośrednio związane z firmą. Ludzie biznesu (pewnie nie tylko, ale odnoszę się do tematu) z prawdziwego zdarzenia mają bardzo dobrze rozwiniętą spostrzegawczość, szybko wyłapują niuanse i drugie dno zaistniałej sytuacji. Za chwilę okazało się że stałem się konkurencją dla gościa, który od 8 lat działał w systemie jaki opisał @Król Jarosław I. Nie miałem świadomości jak jestem odbierany przez wyższe kierownictwo Panasonica, i dopiero moja szefowa kobieta - ekspertka od mowy ciała i komunikacji pozawerbalnej w półprywatnej rozmowie przedstawiła mi mój profil psychologiczny i wizerunek mojej osoby począwszy od omówienia rozmowy kwalifikacyjnej. Moja postawa była odruchowa, zachowywałem się naturalnie bez spiny, ale to wynika też z mojego charakteru, gdyż zwyczajnie nie uznaję relacji typu szef-podwładny na poziomie mentalno-emocjonalnym, a jedynie kompetencyjnym.
  18. No tak, ale to zależy co chcesz osiągnąć. Taką postawę ja nazywam "pies pasterza". Działa loklanie w wąskim kręgu, przeważnie w okolicy swojego przełożonego, przy tej strategii rzadko kiedy wypłyniesz na szersze wody. Co więcej, sprowadzasz na siebie więcej pracy i obowiązków. W tym przypadku odniósłbym się do tego co kiedyś napisał @Mosze Red na temat zarządzania ludźmi, w jednym z cyklów "Red uczy i bawi". Przy takim podejściu rozwiązujesz małe problemy, przeważnie mało istotne, których normalnie nikt by nie zauważył, lub rozwiązujesz problemy związane ze swoim stanowiskiem pracy, lub niewiele od niego odbiegające. Jest to zwykłe eskalowanie czegoś mało istotnego. Mam u siebie w pracy kilka takich osób co w ten sposób postępują, i oprócz tego że zyskali ciepłą posadkę i w miarę jako taką "nietykalność" ( choć myślę że to za duże pojęcie) to nic po za tym nie zyskali. Chąc wypłynąć na szersze wody, potrzebna jest inna strategia, wnikanie w inną sferę zagadnień, tu jak już powiedziałem głównie polityka. Trzeba też pamiętać, że w obu przypadkach, ściągasz na siebie mniejszą lub większą odpowiedzialność, więcej pracy i nie koniecznie więcej przywilejów (szczególnie w przypadku podejścia o którym powiedział @Król Jarosław I). To co pisze podpieram swoimi obserwacjami, oraz własnymi testami w skali mikro. (Jak się zdzwonimy moge szerzej przedstawić problematykę (: ) To ma swoją nazwę - Efekt Krugera Dunninga. Uważam że oczywiście w jakimś stopniu można to wypracować, ale napewno ma na to kolosalny wpływ osobowość, odporność na stres, kompleksy ( pozycja w społeczeństwie), podłoże motywacyjne (zarżnięcie kredytem ponad stan, chęć zaimponowania w środowisku, Parcie na szkło wszelkim kosztem), wpływ środowiska (znajmi korpo szczury), i również możliwości (uważam że czym bardziej zawężone możliwości, to dana osoba nie widząc w sobie innych możliwości zawodowo-rozwojowych brnie w jednym kierunku), programowanie społeczne i pewnie wiele innych. Nawiasem mówiąc też mam z tym problem (: Ps. Rozważasz powrót do korpo? (:
  19. @TheFlorator Czytałem ten artykuł już wcześniej. Niestety on nie napisał go jako historię motywującą i jako inspirację do działania dla innych, ale jako odpowiedź na pewien niepochlebny artykuł na jego temat. Zauważyłem że ostatnio prowadzi jakąs kampanię wizerunkową. Poogladaj więcej jego wystapień. Dla mnie to nie jest facet o osobowości człowieka sukcesu. Przekazuje dużo powszechnych truizmów, gada że on na niczym się nie zna, ogólnie prawie same banały. Prześwietl również skąd się wywodzi i jakie ma korzenie. Kolejna sprawa to wrogie przejęcie Codewise. Generalnie wrogie przejęcia są to trudne i skomplikowane operacje, nie jednokrotnie wymagają głebokiej wiedzy, napewno strategii i kasy. Niewątpliwie osiągnął sukces, ale nie uważam żeby wszystko zawdzięczał sobie, tym bardziej że jego profil w mojej ocenie jest rozbieżny z profilem człowieka który byłby w stanie samodzilenie to osiągnąć. Ale oczywiście moge się mylić. Moje wnioski opierają się na mojej wiedzy odnośnie tego jak to działa, i jak działają startupy. Wcale bym się nie zdziwił jakby za swoimi plecami miał "Anioła biznesu" który mówi mu co i jak ma robić, oraz przy pomocy budowania jego "presonal brandingu" pompował bańkę o nazwie "Codewise" Co do Adama Małysza, to zgadzam się, dla mnie jest to facet godny podziwu, który własnym wysiłkiem osiągnął wpis do historii sportu.
  20. @Król Jarosław I Według mnie, Twój opis podpada, pod podlizywanie, co prawda w wersji light, ale jednak.
  21. @TheFlorator Witaj kolego, trudny temat zapodałeś(: Powiem o czymś co mi się wydaje, gdyż nigdy świadomie nie zarządzałem swoją marka osobista w żadnej organizacji, bo jakoś unikałem sytuacji, która mogłaby się okazać tą, która sporowadziłaby się do wsadzania jęzora w czyjąś dupę. Ponadto jestem typem, który z natury ceni niezależność. Nie mniej jednak pewne obserwacje na sobie i nie tylko sobie poczyniłem, i w zalezności od pożądanego efektu takie zajwisko mozna ująć w kilku wariantach. W zasadzie takie relacje odbywają się na wymianie korzyści. Lojalność, wiedza, umiejętności, wysoka kultura osobista, czasami kontakty - ludzie, nawet tacy którzy sa wyżej w cherarchii, licza się z kimś kto w obszarze ich działalności może dokonać korzystnych zmian, lub może ich wprowadzić w nowe obszary. Do ludzi posiadających takie cechy ludzie przeważnie sami lgną. Oficjalne spotkania, szczególnie dotyczące trudnych problemowych zagadnień, są bardzo dobrą okazją, na "zaprezentowanie się" od strony merytorycznej. Ja pomimo wielu takich okazji, zawsze się jakoś wycofywałem. Powodem była niechęć do zobowiązań i brania na siebie odpowiedzialności. Temat również przez długi czas mnie frapował, przez co bacznie przygladałem się mechanizmom sprzyjającym budowaniu networkingu. Ze smutkiem muszę stwierdzić, że w organizacjach pokroju tych, które wymieniłeś, w zasadzie wszystko się sprowadza do relacji przełożony - poddany. Ja podważam autorytety, oraz kwestionuję kompetencje przełożonych, więc podążanie w tym kierunku zwyczajnie nie jest dla mnie. Aczkolwiek programowanie społeczne skutecznie robi mi bałagan w głowie. Najczęściej ludzie z wyższego szczebla ciągną za sobą swoich współpracowników, albo podwładnych, ponieważ dzięki temu moga szybciej wdrożyć się w nowe struktury, mają przy sobie zespół który znają, są w stanie szybciej osiągać wyznaczone cele, niż w przypadku wchodzenia w nowa nieznaną strukturę. Wielokrotnie spotkałem się również z sytuacją, że osoby, które dobrze się wypromowały, niekoniecznie były usatysfakcjonowane swoją pozycją i jakością relacji. Według mnie możesz budowac networking jako Alfa, poprzez rozwiązywanie czyichś problemów, będąc jednocześnie niezależnym, kompetentnym, pewnym siebie, co w przypadku pracy "na etacie jest bardzo trudne" lub jako LOJALNY podwładny lub współpracownik. Myślę, że kluczem jest lojalność, niestety często połączona z poprawnością polityczną. Generalnie w Korpo, zresztą nie tylko, musisz postawić na politykę. Lojalność, umiejętnośc rozwiązywania czyichś problemów i pokazywanie się w odpowiednich kręgach osób. Olać szczebel operacyjny, bo tam to się zachetasz a jakości twojej pracy nikt nie doceni. Wszelkie relacje oparte na lizusostwie, działają na krótką metę, i sprowadzają do wyścigu szczurów.
  22. @Mosze Red Ba, jestem pewien że również dość powszechny. Pomyślę nad tym. Myślę, że dużą wartość wniósłby kolejny odcinek z serii "Red uczy i bawi"
  23. @Mosze Red Odważę się stwierdzić, że model który przedstawiłeś, generalnie ma szersze, z powodzeniem wykorzystywane (np. w reklamie) zastosowanie, i polega na interakcji "silny-słaby". Taki model wykorzystywany w komercji ma na celu spowodowanie, żeby słabsze (psychicznie, emocjonalnie, z zabużeniami wartości) jednostki podążały trendami wyznaczonymi prze jednostki silniejsze (bogatsze, mądrzejsze itp.) - jak słusznie podałeś przykład celebrytów. Z tym że w reklamie jest to efekt zamierzony, a u kobiet wrodzony a może nabyty, napewno podświadomy. Jako przykład odstępstwa od reguły posłuże się zupełnie odwrotnym mechanizmem, który kwitnie na moim organizmie (moje małżeństwo). Moja żona, jakość życia i dostęp do różnych zasobów ma dużo lepszy niż jej siostra, a mimo to opinia, i zdanie siostry są nadrzędne. Przypuszczam, że duże znaczenie ma tu poczucie własnej wartości, oraz postrzeganie i odbiór jakości swojego życia. Nie chcę robić off-topu. W każdym razie temat dla mnie ciekawy, jeżeli masz chęć i czas, to chętnie się wymienie z Tobą spostrzeżeniami po tym wątkiem, żeby go nie zaśmiecać.
  24. Tego nie wiemy, moze to pozory, może sam prowadzi podwójne życie, a owa zadyma ma na celu odwrócenie uwagi jego babska od tego co on robi. Jeżeli to faktycznie typ z miałkim charakterem to nic to nie da. Konkretny gość sam by kobiete sprowadził do pionu bez żadnych interwencji. Wiec albo to jakiś faktycznie pizdolot, albo pozornie przybiera taką formę w spokoju kręcąc coś na boku. @Mosze Red Ciekawa teoria, ale ja bym był ostrożny, to są siostry, tym bardziej odnosząc się do tego, że jedna chroni drugą. Inną kwestią jest racjonalizowanie - to facet jest wszystkiemu winny, oni wszyscy są tacy sami W patologicznych relacjach o powiązaniach rodzinnych może być tak, że pępowina będzie coraz grubsza, a negatywne bodźce będą je tylko utwierdzały, że one dwie siostrzyczki przeciwko całemu światu...facetów.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.