Skocz do zawartości

Subiektywny

Starszy Użytkownik
  • Postów

    2348
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    83
  • Donations

    0.00 PLN 

Treść opublikowana przez Subiektywny

  1. Ruda satanistka - gdyby zaczęła podchodzić wyciągnałbym czarnoprochowca i krzyczał, że poniżej dystansu 25 metrów strzelam nie bacząc na konsekwencje, poniżej dwóch - chwytam za lufę i okładam rękojeścią pistoletu ile wlezie. Inaczej pisząc - poszła won! Wulgarna blondyna na tle bloku w nocy - identycznie, na wszelki wypadek wziąłbym tanto do konfrontacji ręcznej. Bo niezły patol to jest... Toto blondi coś ze strzelnicy - ignor po całości. Wyjątkowo negatywnie działa na mnie ta pretensjonalna lala na leżaku w bikini, odpalająca peta za petem. Wyjątkowo. Nienawidzę pretensjonalnych kobiet jak komarów w ciepłą, lipcową noc pod lasem. Pani na łące - nie mój typ urody i nawet biust XXL tego nie rekompensuje ale najbardziej przekonująca i szczera, odnoszę wrażenie ze byłaby dobrą partnerką. Pani w teatrze/kinie - najinteligentniejsze wypowiedzi, lubie inteligentne panny ale uroda słaba. O pani w wannie pisałem, nie będę się powtarzał. Widać ją tylko od ramion w górę ale rysy twarzy, buzia, włosy - o tak, to mój target genetyczny I w całości popieram co napisał Damian - w ich wypowiedziach roi się od sprzeczności. Co innego chcą, co innego robią. S.
  2. Swoja droga obejrzalem filmik z youtuba. Nawet nie wiem jak skomentowac. Wiec skomentuje seksistowsko - pani w wannie, mniam. I tyle na temat tego wiekopomnego dokumentu. Poza pania z wanny, przy ktorej mialbym motywacje do sluchania tego co mowi reszta wypowiedzi zostala blyskawicznie zatrzymana przez filtr antyspamowy a paniom, ktore je wypowiadaly nie poswiecilbym nawet 5 minut na jakakolwiek interacje. Ich zycia, ich opinie, ich decyzje.
  3. Pikaczu, Owszem, połapię i odwzajemnię. Ale nie tak by małżonka pomyślała "zakręciłam tyłeczkiem i już jest wszystko ok po staremu. Jak znowu zacznie się coś czego nie rozumiem - zakręcę ponownie. Albo ukarzę go niekręceniem". Nie, nie, nie! Tu ma pojawić się nowy schemat - "powinnam być miła cały czas i kręcić regularnie BO TO BĘDZIE DLA MNIE OK. BO TAK BYĆ POWINNO". To nie ja mam się starać i zasłużyć, teraz to miła pani musi trochę się postarać. Ot odwrócenie klasycznych ról w społeczeństwie. Mamy być dla siebie 50 na 50. I ja i ona. I ona i ja.
  4. Ukarania analem? Interesująca koncepcja Tyłeczek to urozmaicenie zabawy, od czasu do czasu, taka wisienka na torcie. Jak dobrze rozgrywamy sprawę emocjonalnie i zadbamy o kwestie stricte 'techniczno-poślizgowe' to jest to radocha nie tylko dla nas ale także wyczekiwany moment dla właścicielki tyłeczka. S.
  5. I jeszcze mały dopisek odnośnie planu nr 1. Zauważalne, wyraźne zauważalne stają się zmiany zachowania mojej uroczej, przesympatycznej małżonki. Ewidentnie rzuca co jakiś czas 'miękkie piłki', łasi się, jest przymilna. Przechodząc złapie za pewną część ciała itd itp. Podchodzę do tego miło, uprzejmie ale bez nadmiernego zaangażowania. Seks? Nie naciskam, nie inicjuję, delikatna, kulturalna zlewka, ale jeszcze raz podkreślę - kulturalna bo Subiektywny małpą człekokształtną na poziomie jest i basta. Od jakiegoś miesiąca nic i powiem szczerze, że mam na to kompletnie rach-ciach-bach, wywalone. Zero spinki, zero nacisku - druga strona to widzi i zaczyna mnożyć w głowie coraz więcej odpowiedzi na pytanie 'a dlaczego?'. Ewidentnie sprawiam by widziała, że dbam o siebie mocniej niż wcześniej. Że biegam, że ćwiczę na domowej siłowni. To że chodzę do pracy w garniakach jak spod igły - to już było i tym nie zdziwię, ale że zaczynam zmieniać ubiór 'cywilny po godzinach' na elegancji smart-casual - to nowość. Że chodząc na imprezy po całyk Krakowie - bardzo powściągliwie sączę alko i koncentruję się na miłych konwersacjach damsko-meskich (element planu nr 2) - tego nie było. Urocza małżonka ewidentnie to zauważa. I o to chodzi. Z M I A N A. Szanuję małżonkę niezmiennie, cenię ją jako człowieka i partnerkę życiową a podobnej postawy życzę każdemu z Was w związku małżeńskim. Jednak nadeszła chwila powolnej redefinicji wzajemnych układów ja-ona-ona-ja, układu który trwa już kilkanaście lat. Wyznaczenia granic, męskiego egzekwowania wzajemnych zobowiązań ale nie na zasadzie przymusu ale wewnętrznej potrzeby drugiej strony - wyrobienia w niej nawyku. Purpurowa pigułka. Czas delikatnego i subtelnego zaakcentowania rzeczy, które dotychczas nie eksponowałem w żaden sposób. Wagę pewnej kurewskiej wartości własnej osoby, miejsca w społecznej hierarchii i ludzkim stadzie. Bo nie ceniąc się delikatnie samemu sprawiamy, że nie cenią nas również inni. Powolny proces definitywnego zabiegania przede wszystkim z mojej strony, tym klasycznym układem samiec-zabiega, samica-może ale nic nie musi. Ma być pół na pół, mamy spotykać się w przysłowiowej połowie drogi. I jeszcze jedno - jeszcze rak czy dwa lata temu uznałbym, że ewidentne 'łaszenie się' partnerki jest już zrealizowaniem celu. Teraz wiem, że nie. Do dopiero początek, nie można odpuścić bo stare wróci błyskawicznie do pierwotnego kształtu jak puszczona naciągnięta gumka-recepturka. Proces trwa dalej. Pierwsze efekty są już widoczna ale to początek drogi. Grzecznie, uprzejmie, kulturalnie, szarmancko ale na ewidentnym emocjonalnym luzie i zdystansowaniu - do celu! PS. Realizacja planu nr 2 dodała mi ciekawy ficzer, którego się nie spodziewałem - dodała spory bonus do pewności siebie. Bo wiem doskonale, wręcz zakodowałem sobie nawykowo, że mogę pojawić się w prawie dowolnym miejscu oraz układzie towarzyskim, nawet wśród nieznanych ludzi i odnaleźć się tak. Pójście samemu do lokalu, do pubu, do baru? Bezproblemowo. Wcześniej czułbym się głupio, no bo tak jakoś dziwnie. Teraz nie. Głowa uniesiona do góry, szarmancki uśmiech na 3 na ustach gdy wchodzę i ciach - przestrzeń zawsze się znajdzie, ludzie do porozmawiania również. A nawet jak będę chciał sam posiedzieć - to sobie posiedzę i posączę co mam posączyć, poczytam co mam poczytać. A jak najdzie ochota pogapić się przez szybę na ulicę - pogapię. Fajny ficzer, brakowało mi tego ostatnimi laty Małżonka tą zmianę też zauważa. S.
  6. Z fantasy - Sapkowskiego "Trylogię husycką". Dobrze się czyta, fabuła trzyma w napięciu a świat powieści zbudowany jest niezwykle misternie i osadzony w realiach XVw. Poza tym to też powieść o ... duchowym dojrzewaniu młodego mężczyzny S.
  7. Wydaje mi się, że tu również przydaje się zdywersyfikowane podejście. Czyli posiadanie kilku 'grup' z którymi utrzymujemy bliższy kontakt. I dobrze by było, gdyby ten kontakt rozwijany był na kanwie wspólnych pasji i zainteresowań. Właśnie dotarło do mnie, że mam takie dwie grupy 'hobbistyczne' i mógłbym w nich spędzać nieco więcej czasu. Ludzie wydają się być ok, tacy pozytywnie zakręceni. Nie muszą być zaraz dozgonne przyjaźnie, wystarczy sympatyczne koleżeństwo i świadomość, że zawsze jest z kim spędzić chwilę wolnego czasu - gdy człowieka najdzie ochota. A teraz wybaczcie, pogoda piękna, idę z sierściuchem na dłuuuuuuuuuuuuuuuuuuugi spacer. Bo sierściuch-kudłacz moim przyjacielem jest i basta S.
  8. Trochę lektury od strony teoretycznej zagadnienia: http://coachingtime.ownlog.com/zmiana-negatywnych-nawykow-na-pozytywne,2545023,komentarze.html S.
  9. Marku, Wolną chwilą, gdy nasuną mi się jakieś istotniejsze refleksje warte przeniesienia na krzem - skrobnę. Swoją drogą - ma dotyczyć spraw damsko-męskich czy generalnie ogólnie egzystencjonalnych ? S.
  10. Marku, Owszem, podstawa to odpowiednie podejście i nastawienie. Ale przy okazji warto zadbać o inne aspekty tak, aby w przyszłości nie być 'bombardowanym' negatywnymi bodźcami. Bo te nagatywne bodźce (np trudności z rozliczaniem się ze wspólnego konta) mogą szybko popsuć lub nadwyrężyć nasze 'wewnętrzne podejście'. S.
  11. Założenie rozumiem. Tym niemniej, per analogia, art. 254 kodeksu karnego. Jesteś w pewnym miejscu - ponosisz odpowiedzialność. Choćbyś faktycznie stała jak słup soli, dokarmiała głodne gołąbki a pod nosem deklamowała wiersze Tuwima. A co mówi art.254 kk - podpowie wujek z Calafiornii. S.
  12. Rzucę okiem wolną chwilą, dzięki za mini-recenzję.
  13. E Pikaczu, ja się uśmiechnę, powiem grzecznie i logicznie co o tym myślę, potem nadal z tym samym uśmiechem wyciągnę P99 9mm, położę na blacie biurka i uprzejmie dodam, że ponowne takie zachowanie i podobne diagnozy wezmę jako osobistą zniewagę i dyshonor dla całej rodziny. Po czym schowam żelastwo, ładnie podziękuję za poświęcony czas i równie uprzejmie się pożegnam. Lekarz to lekarz, wystarczy rozmowa i sugestia. Zrozumie. Wpychanie czegokolwiek w ryj jest zarezerwowane dla niekumającego bydła w ludzkiej skórze - rozmowy ani sugestii bydło nie skuma, za to argument siłowy zagrożenia dla życia wyłapie bezbłednie, jak to zwierzor. S. PS. Nie mam P99
  14. UK zdaje się mieć duży problem z zarządzaniem własnym patologicznym bydłem. Mnoży się toto na socjalu i pączkuje jak ciasto na drożdżach. Poniekąd, pomimo kontrowersyjności, takie działania nie powinny dziwić od strony systemowej. Ot taka mini-depopulacja poprzez ban na rozmnażanie. Bo na maxi depopulację - przyjdzie jeszcze czas. Oj przyjdzie... Ano cóż, sami ich wyhodowali i teraz zbierają żniwa. S.
  15. Z uśmiechem napiszę Ollu, że o 'te' czasy walczyłyście jako ogół kobiet. Może nie Ty jako jednostka ale ogół - już tak. I jak mawia mój kolega - nomen omen sympatyk feminizmu i 'ruchów postępowych', mimo wszystko żądając równouprawnienia liczycie na zachowanie resztek patriarchatu, które były dla kobiet korzystne. I co go logicznie, jako faceta, dziwi Takie 'zjeść ciastko i mieć ciastko'. Trochę to przypomina sytuację, kiedy małe dziecko buntuje się przeciw rodzicom i odmawia założenia zimowej czapki przy -15 st.C a chwilę potem, po wyjściu z domu dziwi się, że mu uszka marzną S.
  16. 1). Żadnego ukrywania wysokości zarobków, to poniżej męskiej godności i niedżentelmeńskie (chyba że jest megaistotny powód, ale mega!). 2). Mieszkacie pod jednym dachem? Wydatki na utrzymanie równo na pół. Czysz, elektryczność, gaz, podatki od nieruchomości itd. Nieważne czyje lokum formalnie (faceta, dziewczyny czy w udziałach po 1/2). 3) zakupy 'na życie' - też po połowie. 4) zachcianki, ekstrawagancje, hobby etc - każde finansuje ze swoich własnych dochodów. 5) drobne prezenty, restauracje, kino - wedle uznania. Nigdy. Przenigdy. W żadnym wypadku. Za Chiny Ludowe i pół Mandźurii. WSPÓLNEGO KONTA !!!! Bo później na 99% będziesz żałośnie żebrał o pozwolenie na wydanie stówy czy dwóch - zarobionych przez siebie na własną zachciankę !!! A ZAWSZE znajdzie się niezbędny wydatek ważniejszy od twojej zachcianki! NIGDY !!! PRZENIGDY !!! WSPÓLNEGO KONTA !!!!! CZY MAM JESZCZE POGRUBIĆ ???? Kwestia intercyzy przed zawarciem małżeństwa jak najbardziej warta zastanowienia. Jestem zwolennikiem nabywania wszystkiego w udziałach procentowych - więc bez wspólności ustawowej małżeńskiej. Finansujesz zakup w 80% a ona w 20%? 8/10 twoje, 2/10 kobiety. I na odwrót. Oraz SPISANE I EGZEKWOWANE podzielenie się rolami przy prowadzeniu gospodarstwa domowego - konkretnie co, kiedy robi. Bo z tym widzę jest totalny probem u młodych pań-szybko im się odechciewa, są 'zmęczone pracą zawodową' i niech misiu, jak kocha, zepiernicza z mopem za nią. Miś zapierniczał w zeszłym tygodniu, niech pozapiernicza i w tym. A docelowo - niech zapiernicze po wieki, wieków Amen. Taka obserwacja z życia, 100% rzeczywistości. O tym też nie myśli młody facet, gdy przygarnia pod dach dziewczynę. A później jest jak jest, panna się zasiedzi i zaczyna fochy stroić. I napisze drukowanymi czym kierować się w układach damsko-męskich, bo warto: JAK NAJMNIEJ UCZUĆ, JAK NAJWIĘCEJ LOGIKI I ROZSĄDKU !!! 100% PARTNERSTWA ALE W OBIE STRONY !!! S.
  17. Walnę z grubej rury. Kiedy nastąpiło pomieszanie ról kobiet i mężczyzn? Geneza tego procesu? Pierwsza wojna światowa, dobitka w drugiej a sam lukier - rewolucja seksualna lat 60tych. Pierwsza wojna zniszczyła tradycyjny podział ról, druga umocniła ten fakt a obie na dodatek - osłabiły hegemonię światową białego człowieka. Ostatnie resztki wymiotła rewolucja seksualna lat 60tych gdzie nasi ogłupieni ojcowie i dziadowie za widok kawałka gołego cycka i spódniczki mini otworzyli Puszkę FemiPandory. A to co wyskoczyło z tej puszeczki - to obecnie my się z tym zmagamy. Tylko od nas zależy co zostawimy naszym synom i wnukom w spadku. Tak.To.Widzę. S.
  18. "Pomimo, ze dziewczyna byla niestbailna emocjonlanie, byla sklocona z rodzicami i oczywiscie wolala towarzystwo facetow niz kobiet, nie mogla usiedziec na tylku, obiad na miescie przynajmniej 3 razy w tygodniu do tego kino i co jakis czas wyjazd do innego miasta a do tego spotkania ze znajomymi non stop (pozdrawiam Subiektywny ) to staralem sie to akceptowac." LudzkiCzłowieku, Skąd ja to znam No właśnie, samo życie. Widać pewne cechy charakteru są powtarzalne w żeńskiej populacji i na dłuższą metę generują dla nas mężczyzn takie a nie inne konsekwencje. Dzięki tej lekcji, za którą, wierz mi na słowo - możesz być wdzięczny życiu, nauczysz się bezbłędnie jak algotytm komputerowy omijać taki typ kobiet. Ja je rozpoznaję po pierwszych 10 minutach rozmowy i od razu odpuszczam sobie jakąkolwiek stopę znajomości. Bo mężczyzną jestem, nie kolekcjonuję problemów tylko je rozwiązuje jak się pojawią. Ale z własnej woli nie przygarniam ich do siebie. Jeśli mogę coś doradzić od serca - nie zapiekaj się w nienawiści. Negatywne uczucia zatruwają umysł, człowiek chcąć niechcąc przesiąka nimi i staje się złośliwo-zgorzkniały na codzień. Tak jak pisali poprzednicy - z uśmiechem w duchu podziękuj za lekcję tej dziewczynie i za każdym razem, gdy będziesz o niej myślał lub ją widział - zrób to samo. Całkiem inny efekt, naprawdę Dystans. Dystans do wszystkiego. Życzliwy, miły ale dystans. Również do partnerki i miłości. Dzięki temu jesteś mentalnie cały czas przygotowany na koniec związku więc gdy nastąpi - nie cierpisz lub boli znacznie mniej. Taki stoicyzm na codzień.. To trochę podejście 'fajnie że jesteś, ale jeśli cię nie będzie - też bedzie fajnie'. Kobiety tego nie znoszą ale jednocześnie strasznie je to pociąga. S.
  19. Na dobre serduszko też lecą. Bo to dobre serdeuszko jest zapowiedzią dostępu do dodatkowych męskich ficzerów: środków finansowych, opiekowania się i dbania o kobietę, o dzieci, potencjalna podatność na manipulację i drobne wymuszonka, stopień możliwości przeproszenia misia na łzy po tym jak zapomniała się z jednym czy drugim kolegom. Dobre serduszko u mężczyzny się przydaje kobiecie, oj przydaje Na kit miliony na koncie faceta jak nie można się do nich dobrać ? Ostatnio w mieszanym gronie powiedziałem wprost: w jakimkolwiek związku - oddzielne konta bankowe, oddzielne wpływy, podział wydatków 'na utrzymanie wspólnego lokum' a ekstrawagancje i widzi-mi-się każde finansuje z własnych środków. Jedna z moich ulubienic otowrzyła oczy i powiedziała - a jak to, jak zajdę w ciążę i urodzę to będę wtedy na łasce męża/partnera bo sama będę miała kiepskie przychody? To niesprawiedliwe. I dostała ripostę 'na chłodno' - ryzyko wkalkulowane, każdy z nas codziennie w życiu podejmuje jakieś ryzyko. To jest twoje związane z ciążą i okresem macierzyństwa. I już chyba nie będzie moją 'ulubienicą' bo mnie odlubi ;D Dużo znajomych koleżanek wchodzi czy weszło właśnie w biologiczny czas rozmnażania (okolice 27-33 lat) i poniekąd często przyglądam się zmianom ich zachowania. Dzięki za link do bloga Panowie, jesteście inspiracją i poszerzacie horyzonty ! Salut !
  20. Nie jestem karnistą, nie zajmuję się karnym więc się nie wypowiem systemowo. Bo to nie moja działka. Wiem tylko, że cały czas ścierają się dwa przeciwstawne obozy: zwolenników srogiego karania kontra obóz liberalnego podejścia i resocjalizacji. Każdy z nich ma swoje argumenty, niektóre sensowne a inne dość wydumane. Osobiście dodam, że w każdym mieście na prawach powiatu powinien stać pręgierz. I być użytym od czasu do czasu. Zaproponował to przy wódce kolega-kurator pod hasłem "Projekt Nowe Średniowiecze". Ma styczność z takimi ludzkim ścierwem i odpadem, że dla nich jedyną argumentacją jest cios mocną pałą - innej argumentacji nie pojmą za Chiny Ludowe ! Żadne resocjalizacje, żadne prace społeczne, żadne zawiasy - reagują jedynie na bezpośrednią siłę. Dla kolarzy, alimenciarzy, drobnych wykroczeń itp - prace społeczne w "Tygrysich Batalionach". Sprzątamy miasto w pasiastych, odblaskowych kamizelkach, również w weekendy. Kara czapy? Obowiązkowo w KK ! To moje postulaty jako obywatela naszego wspólnego kraju. S.
  21. Szczera prawda, na dodatek odsłania sedno problemu. S.
  22. Generalnie Paweł jak zrobisz ankietę wśród więźniów, co nie jest żadną tajemnicą, 99% napisze że są totalnie niewinni a wrobili ich: kłamliwi świadkowie, adwokat-papuga, podły sędzia nieczuły na ich argumentacje, wredny prokurator-terminator, Putin, PO, ci od głosów które słychać w głowie a na końcu ten wredny bankomat, który nie dał się okraść w szybkim czasie i gliny zdążyły przyjechać... Pozostały 1% nie umie pisać więc postawi Ci krzyżyki na ankiecie. 100% prawda, w pierdlu sami niewinni garują Owszem, jak to w systemie stworzonym przez ludzi znajdą się też tacy, którzy nie powinni garować ale to promil, dosłownie promil. S. S.
  23. Rozpaczać to nie rozpaczam Panowie, ot takie moje spostrzeżenie - z resztą 'rodziło się' dośc długo. Mam ze dwie-trzy grupy 'przyjaciół i starych znajomych od lat' ale grupa o której piszę jest taka pierwszoplanowa i miejscowa. Nawet po zarzuceniu tematu o wspólnym wyjeździe na jakiś weekend np. majowy przeze mnie - po pierwej fali 'tak, duper-super-fajnie' - temat padł i klapł jak przekuty balon. Od pewnego czasu wszytko z nimi 'klapie'. Większość wkręciła się maksymalnie w program praca-dom-praca-dom-co_któryś_weekend_popijawa i tyle. Wyjść poza ten schemat nikomu się nie chce. Jeszcze dokąd singlami byli to dawali się namawiać na wypady i wspólne imprezy, bo wiadomo - może jakaś dziewuszka się znajdzie. Jak podziewuszkowali w związkach - koniec, zadków ruszać się nie chce bo widać motywacji brak. I tak się łapię na tym, że od pewnego czasu jak chcę gdzieś iść do idę sam. Ewentualnie zabieram szkraby na miasto czy psiaka na spacer, a spacer z psiakiem jest pretekstem żeby zajść tu, tam i w parę innych miejsc - przysiąść, zamówić coś do picia etc. Działania ze strcite grupowego zrobiło się solo. W sobotę spotkałem się w knajpie na urodzinach z grupą dawno nie widzianych rówieśników - z 5 lat temu widziałem kilku z nich. Ekipa sprzed dwudziestu, dwudziestu paru lat. Dwóch gości się wręcz wtoczyło do lokalu, na moje oko ze 120kg żywej wagi. O rany... Oczywiście z rozmowy wynikło, że permanentnie się odchudzają i walczą o zdrowie - ale podczas posiedzenia żłopali browar za browarem i pozamawiali tłuste mięcha z smażonymi ziemniakami, jednym daniem pół plutonu wojska by wykarmił. Siedzę i patrzę - i nachodzą człowieka kolejne refleksje. Taki już, psia kość, refleksyjny ten wiek średni. S.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.