Skocz do zawartości

Subiektywny

Starszy Użytkownik
  • Postów

    2348
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    83
  • Donations

    0.00 PLN 

Treść opublikowana przez Subiektywny

  1. Szkoda mojej klawiatury w laptopie na dalsze odpisywanie... Idź Kolego, wróć do niej. Baw się w znalezienie 'rozwiązań'. Przeszukuj zasoby netu, by chwytać się jakichś strzępów metod, aluzji sposobów działania, historii z życia wziętych 'a bo nam się udało przezwyciężyć border'. Posikuj emocjonalnie z radości gdy uśmiechnie się do Ciebie i kul głowę w ramionach gdy znowu napadnie Cię z byle powodu. Idź, idź. A jak już zaryjesz nosem trzy metry pod dnem w mule, jak pisał Waflo, może wtedy coś Cię ruszy w szarej masie, którą masz między uszami. Pewnie nie prędzej jak panna dla Ci kopa na adieu - bo sam wyzwolić się od stanu uzależnienia nie jesteś w stanie. Don Kichocie z La Manchy ... Z mojej strony EOT, S.
  2. Mam znajomego, który regularnie po zalaniu się na mieście w dętkę - upiera się by wracać do domu na piechotę. Problem w tym, że on idąc w którymś momencie znajduje sobie jakieś schody na ulicy (np. do sklepu), siada na nich i przysypia. Portfel, komórkę i ubrania tracił już ze trzy razy. Ostatnio nawet buty mu zwędzili i wracał do domu bez kurtki i na bosaka. Bez kasy i komórki również. Kraków, była stolica Polaków Jak się napije to dostaje typowej korby (alkohol mu nie służy) - na sugestie, żeby wziął taksówkę - robi dzikie awantury. Po drugiej czy trzeciej stwierdziliśmy po męsku - że jest facetem, skoro to jego decyzja to konsekwencje jej podjęcia również. Tylko jakoś podświadomie pić z nim później nie chcemy bo myślimy o tych konsekwencjach. Czas picia do upodlenia mam dawno za sobą. Kłopoty żołądkowe czasem bywają, ale tylko górne. Za to poczucie zjazdu energetycznego i przybite do ziemi samopoczucie jak były w wieku lat 20 tak są nadal. I zabawna rzecz, niegdyś miewałem tzw. helikoptery, obecnie od wielu, wielu lat nie. Tak czy inaczej, chyba skupię się na wyłącznie koneserskim podejściu do konsumpcji alko... S.
  3. Ty chyba Kolego, bardzo młody jeszcze jesteś skoro rozumujesz w takich naiwnych kategoriach (odejście jako ucieczka). To nie jest przytyk, to stwierdzenie. Vincent ma dużo racji w tym co Ci napisał. Głowa do góry i bierz ster życia we własne ręce! S.
  4. alvaro, Masz, przeczytaj sobie ---> http://braciasamcy.pl/index.php/topic/1510-sobie-ku-od%C5%9Bwie%C5%BCeniu-pami%C4%99ci-a-forumowej-m%C5%82odzie%C5%BCy-ku-przestrodze/ Kilka lat przerzucałem widłami związkowy gnój w atmosferze toksycznych wyziewów. Bo pannę też miałem z kategorii tych 'emocjonalnie szurniętych' - 300% kontroli, wieczny wymóg adoracji, skupiania się tylko na niej i ciągłe pretensje o wszystko, wybuchowe pretensje. Jednostki totalnie nienaprawialne, psują życie każdemu mężczyźnie z jakim się zwiążą, rodzinie itd, wiecznie skonfliktowane. Powinno się je izolować na koszt Skarbu Państwa. Przede mną szmaciła jakiegoś bidaka, po mnie też poturbowała ze dwóch. Taki typ. S.
  5. alvaro, Stylistycznie i logicznie ładnie piszesz więc wychodzę z założenia że Bozia/Matka Natura nie poskąpiła Ci neuronów między uszami. W takim razie zakręć je do pracy i niech Ci wykoncypują, jak ta owa partnerka podejdzie do Ciebie gdy już się dasz "w 100% spantoflić"? Ruszyły już? Coś wykoncypowały? Może je z lekka naprowadzę - chodzi o szacunek i respekt, jego wyrażanie lub całkowitą utratę. Oraz dalsze, logiczne konsekwencje dla Ciebie w/w. Swoją drogą jak Cię czytam, Nieznany Mi Blizej Kolego, to odnoszę wrażenie, że jesteś u_za_leż_nio_ny. Od tej kobiety i poniekąd akcji, jakie Ci serwuje. Swoją drogą czytałem swego czasu, że najbardziej uzależniają bodźce takie, jakie niesie ze sobą hazard. Raz euforia, raz dół, później znów euforia i kolejny dół. Problem polega na tym, że eufori z czasem jest coraz mniej a doła - coraz więcej ale oczekiwania na ich przyjście i nadzieje na euforię - przesłaniają wszystko. I człowiek umarł w butach. I wydajesz mi się takim quasi-hazardzistą, tyle że zwiazkowo-emocjonalnym. Wiesz, że jest źle. Czytelnie i poprawnie rozpoznajesz negatywne bodźce. Wysnuwasz logiczne wnioski. I tkwisz w tym dalej czekając na kolejny strzał ---> 20% szansy że będzie miła i 80% szansy, że Cię ponownie emocjonalnie zeszmaci !!! Nie tędy droga Kolego, nie tędy ... No chyba, że to lubisz i podświadomie tego pragniesz - takie emocjonalne SM w lateksowym kombinezonie i kulką w ustach. Bo wtedy to już kwestia gustu i oczekiwań, jak lubisz - Twoja sprawa... Ale Ty chyba nie chcesz zmiany? Owszem, pozapalały Ci się lampki alarmowe w życiowej konsolce ale chcesz tkwić w tym dalej. Problem polega na tym, że szukasz rozwiązania 'jak ulepszyć' coś, co z natury jest kompletnie nienaprawialne (lobotomię pomijam). S.
  6. Arox, 'Kulturalnym strzałem w pysk' rozpromieniłeś mi szarość poniedziałka. Zapamiętam go i ... będą wykorzystywał kiedy trzeba. Dzięki S.
  7. Z życia wzięte. W sobotę spotkałem się z przyjaciółmi na domówce. Dziewięć osób, przekąski no i bateria zmrożonych butelek wódki. Od kolejki do kolejki, wiadomo - miło, fajnie i coraz bardziej euforycznie. Człowiek czuje, że się 'resetuje'. I w którymś momencie następuje ten o jeden szot za dużo. Zabieramy się do domu, w locie ściągam z siebie ubranie i łup, do łóżka. Niedziala. Niby nie mam mega kaca ale poranek ciężki. Sobie leżę w łóżku, ćmi głowa i generalnie jestem mocno nie w formie. Popołudnie - nadal poleguję. Koło 16ej wstaję by coś zjeść, pokręcić się po domu i bach, na kanapę - polegiwać w szlafroku. Do jako-takiej formy dochodzę koło 20ej... Z dziećmi się nie pobawiłem. Z psem na długi spacer po lesie - nie poszedłem. W domu nic nie zrobiłem. Małżonka odzywała się tylko wtedy, gdy musiała ale tego nie liczę. Generalnie całą cholerną niedzielę spędziłem na nic nie robieniu i dochodzeniu do siebie. I prosty rachunek: 3-4 godziny 'radochy' z picia w gronie przyjaciół kosztuje później koło 24 godzin życia na dojście do siebie. Nie opłaca się, po prostu nie opłaca. Kilka shotów - i stop. Kilka drinków - i stop. Ale kolejka za kolejną do ululania - nie. Wolny czas jest zbyt cenny by marnować go w taki sposób... S.
  8. Film zeszłoroczny. Piękny, poetycki. Momentami przesadzony ale generalnie - warto obejrzenia. Męskie, refleksyjne kino o byciu mężczyzną, przemijaniu życia oraz skutkach wyborów, które niegdyś dokonaliśmy. Momentami ociera się o doskonałość. Innymi - o nadmierne, wręcz scholastyczne moralizatorstwo. Kilka ujęć wręcz wbiło mnie w fotel swą plastyczności, doskonałością i ... magią. Jest też wątek polski, kto oglądał wie, kto nie - nie będę zdradzał co i jak. Polecam. Z pełną odpowiedzialnością za słowo. S.
  9. Orientacja przestrzenna u kobiet? Interesujące. Znam jedną, która ją posiada. Jedną jedyną kobietę. Więc tu, bazując na własnym życiowym doświadczeniu, bym mocno ale to mocno polemizował. S.
  10. Witam, Pytam z czystej ciekawości, jak oceniacie Panie wizerunek polskich mężczyzn których spotykacie i mijacie 'na ulicy'. W wieku od tych lat 18-20stu do generacji starszej, 40-50 letniej. Co Wam odpowiada, co nie. Jakie elementy wzbudzają Wasze zainteresowanie i aprobatę a które z góry odrzucają Was na kilometr. Czego chciałybyście widzieć więcej? Czego mniej? Co jest w Waszych oczach 'białym krukiem'? Co budzi Wasze zainteresowanie? Przykuwa wzrok w pozytywnym znaczeniu ? Intryguje? Pytam, bo jestem ciekawy Waszej opinii. Parę razy rozmawiałem już z kobiecym gronie na ten temat i nie ukrywam, wnioski które można było wyciągnąć z tych rozmów były interesujące. I o dziwo - dość różnorodne. Przyznaje, że chodząc po ulicach Krakowa widzę, że najmłodsze pokolenie (18-20+) jest mocno wystylizowane, z fantazyjnymi fryzurami itp. Wyglądają jak rówieśnicy w Berlinie czy Wiedniu (nie wiem jak w Paryżu czy Londynie, bo bardzo dawno tam nie byłem - więc nie mam porównania). Będę wdzięczy za każdą merytoryczną wypowiedź, oczywiście im bardziej szczegółową i rozbudowaną - tym lepiej. S.
  11. Przysiądę wolną chwilą i chętnie się nauczę
  12. Zdrowa. Choć wyrobów z białej mąki unikam Ale zdrowa, kawał solidnej, zdrowej dziewczyny. Swoją drogą właśnie zaszczepiłeś my myśl, by odwiedzić Bukareszt i Rumunię. To piękny kraj o ciekawej kulturze, niestety u nas ma kiepski PR z uwagi na rumuńskich cyganów. S.
  13. Wstyd się przyznać, jak dotąd się nie nauczyłem grać
  14. Od pewnego czasu chodzi mi po głowie, ba - już w sumie parę lat. Łuk bloczkowy, strzały, tarcza i ... łąka pod lasem. Owszem, strzelam z broni na strzelnicy (AKM, Beryl, dużo różnych pistoletów 9mm), pukam od czasu do czasu z własnej czarnoprochowej ale w strzelaniu z łuku jest jakaś magia. Połączenie koncentracji z medytacją, wręcz zen. Proces celowania, samego wypuszczenia strzały, obserwowania toru jej lotu. Po prostu metafizyka. Sztuka. Proces. Strzela któryś z Kolegów ? Miał styczność? S. Tu akurat łuk japoński:
  15. Witaj, Tu nikt nikogo nie ocenia po wieku, więc luz. Czytaj, rozważaj, porównuj, wyciągaj wnioski a całość wdrażaj w życie na tyle, na ile to będzie możliwe. S.
  16. Ciekawa nazwa działu. Chcąc nie chcąc 'niedojrzały emocjonalnie mężczyzna' kojarzy mi się, jak nic, z gościem który nie chce wypełnić założeń 'związkowych' kobiety. Ergo - nie chce być taki i zachowywać się w taki sposób jaki chciałaby widzieć kobieta. Pytanie zasadnicze - czy to źle ? Z punktu widzenia kobiety pewnie tak - alokuje siebie, alokuje swój czas a spodziewanego wyniku nie ma. Z punktu widzenia mężczyzny - zdecydowanie nie. Musi? Nie musi. Wiecie Panie, nasze wzajemne oczekiwania wobec siebie to dwa koła, nie do końca się zazębiające. Nazwę działu zmieniłbym na bliższą realności tj. 'mężczyźni nie wypełniający wymagań kobiet co do możności tworzenia związku wg. kobiecych oczekiwań' S.
  17. Hmmm... Czujesz w sobie frustracje, narasta pewnie i gniew na taki stan rzeczy. Czy nie myślałeś nad pomysłem, aby ten gniew zamienić na paliwo do działania? Do pracy nad sobą, najpierw na poziomie fizycznym (wydaje mi się, że od tego łatwiej zacząć). Do biegania? Do ćwiczeń na siłowni? Do pracy nad swoją sylwetką? Wiesz, nie mam bordera ale od lat, gdy poziom wewnętrznego wkurwu 'na wszystko i wszystkich' zaczyna przekraczać bezpieczne granice - idę się zmasakrować fizycznie. Najlepiej biega i ćwiczy mi się na tym 'wnerwie'. Wręcz czuję rozładowanie wściekłości a'la Conan Barbarzyńca czy berserker. Jak się zmasakruje - nie czuje już nic. Wściekłości też. Wszystkie filmiki motywacyjne, przynajmniej dla mnie, to takie pitu-pitu. Pitolenie o Szopenie. Po prostu nie trafia do mnie. Bądź sobą, kochaj zwierzęta, rób to, zachowuj się tak blablabla. Jak sam, we własnym procesie myślowych, nie dojdę do danych rozwiązań - proponowanie mi ich przez pitolącego gościa na jutubie nic nie da. Co najwyżej zmarnuje kilkanaście minut życia, a w tym czasie mógłbym sobie zrobić dobrą kawę Transformacja wewnętrzengo 'wkurwu' na 'paliwo' do działania w sferze fizycznej - to moja sugestia. Nie rozwiązuje sedna problemu ale pozwala zagospodarować niejako jego 'odpady'. S.
  18. Pisałem o tym również. Kiedyś, za młodego szczawia 20+ byłem święcie przekonany, że być kobietą jest łatwiej niż być mężczyzną (np. w kwestii znalezienia partnera). Obecnie, po upływie lat obserwacji oraz wielu 'żołądkowych' rozmowach ze znajomymi kobietami - całkiem zmieniłem zdanie. Kobiety naprawdę mają przekitrane z uwagi na kwestie biologiczne oraz tkwiące w nich podejście do wielu spraw (wrodzone, zautomatyzowane i praktycznie nie dające się okiełznać tendencje do niepotrzebnego komplikowania życia na własne życzenie. Wy drogie Panie, nawet przysłowiowy proces parzenia herbaty jesteście w stanie tak skomplikować przemyśleniami, że to poezja. Każda z Pań czytających ten wpis w duchu zgodzi się z tym, bo wie doskonale o co chodzi). Mając 36 lat jesteś u szczytu możliwości i jeszcze wiele, wiele przed Tobą. Przy umiejętnym podejściu do życia i zdobyciu zasobów (lub wypracowaniu wizerunku, że jesteś w stanie to zrobić) - szybujesz i tylko od Ciebie zależy, które z ofert podetkniętych przez życie zechcesz podnieść. Kobieta w wieku 36 lat, przykro to pisać ale to prawda, swój najlepszy czas ma już dawno za sobą. Jeśli nie uwinęła się z pewnymi sprawami dekadę wcześniej - szanse ma już mierne. Na horyzoncie majaczy już wiek, kiedy staje się Niezauważalna. Choć moi koledzy z kręgu nałogowych kobieciarzy bardzo cenią sobie samotne panie 30+, te 'silne, niezależne, blablabla'. To świetne partnerki na okazjonalny seks, nie wymagają wiele, nie trzeba skakać wokół nich jak koło dwudziestek. I starają się. Ba! Są nawet w stanie ścierpieć, że nie są w danym momencie 'jedyne'. Pozdrawiam niniejszym kolegę z Pomorskiego, którego wyczyny z singielkami (starymi pannami) 30+ zasługują co najmniej na nowelę, jeśli nie powieść w dwóch tomach Dla przeterminowanych pań nie zapalę świeczki, raczej podziękuję im że są w imieniu moich kilku kolegów! Gdyby nie Wy, część moich kolegów nie mogłaby opowiadać tych przezabawnych opowieści przy ognisku, przy których łapiemy się za boki. Jednocześnie dziękują oni przemysłowi GSM za stworzenie telefonów z dwoma kartami SIM, bo po iluś sesjach te-a-te z taką panią, gdy zaczyna się okres wysuwania roszczeń 'o bycie razem' - kartę SIM w prepaidzie można wyrzucić i zakupić nową! A pani przestaje wydzwaniać o 23ej i słać 5 smsów w nocy 'co robisz?' 'przyjedź' itd. A w drugim slocie SIM mieć cały czas swój stały numer. S.
  19. W takim razie za krótki na temat jestem, zbyt poważna sprawa. Tak czy inaczej 100% szczerości, w tym takiej zadającej ból - to raczej odradzam. Zysk mały, koszta duże. Po kupiecku - nie kalkuluje się.
  20. Grubo. Grubiej niż w standardzie. Czy aby nie coś a'la borderline?
  21. Nie odniosę się do całości, zapytam tylko o jedno - czy jesteś w stanie ponieść cenę bycia tak totalnie szczerym do bólu ?
  22. Pisz! Pisz dziewczyno na ile Ci klawiatura pozwoli a łącze internetowe - będzie stanie przepuścić. Bo im więcej czytam tym radośniejszy uśmiech wykwita na mych ustach Mi zazdrość, na ten przykład, maleńki palec u prawej stopy podgryza. Kąsa jak komarzyca, kłuje i kłuje. Poza tym, ku nieukrywanej żałości, nikogo dzisiaj nie stłamsiłem i nie cisnąłem do kuchni... Skrzydeł nie podciąłem ... Ech, co za życie, co za życie ... Wytnę sobie kobiecą laleczkę voo-doo, może nad nią się popastwię to przynajmniej spokojniejszym zasnę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.