Skocz do zawartości

Eredin

Starszy Użytkownik
  • Postów

    2336
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    13
  • Donations

    0.00 PLN 

Ostatnia wygrana Eredin w dniu 23 Grudnia 2016

Użytkownicy przyznają Eredin punkty reputacji!

7 obserwujących

Profile Information

  • Płeć
    Nieokreślona
  • Miejscowość:
    Tir ná Lia

Ostatnie wizyty

8519 wyświetleń profilu

Osiągnięcia Eredin

Starszy chorąży sztabowy

Starszy chorąży sztabowy (12/23)

3 tys.

Reputacja

  1. Szef kiedyś polecił Transerfing autorstwa Vadima Zelanda. Tam jest to wyjaśnione, dlaczego tak się dzieje. Polecam zapoznać się z lekturą, chociaż może być trochę ciężka w odbiorze. Przynajmniej dla mnie trochę jest, ale warto się przemóc i przeczytać.
  2. A co złego jest w tym, że ktoś ma rozterki i problemy oraz nie do końca przepracował pewne sprawy w swojej podświadomości?
  3. Mało mam czasu ostatnio, więc się nie będę rozpisywał, ale tak, ja też tak mam (albo przynajmniej podobnie). Podam może przykłady. -kiedyś dowiedziałem się o gościu, który zajmuje się renowacją starych motocykli (posiadam taki) zgodnie z oryginałem. Sam nie mam aktualnie miejsca ani możliwości na takie zabiegi więc postanowiłem, że za rok (od tamtego czasu) zaprowadzę swój sprzęt i zaraz nawiedziły mnie myśli w rodzaju ,,a co, jeśli przez ten rok będzie miał wypadek i zginie? A co, jeśli przestanie się tym zajmować? A co, jeśli będzie trudno znaleźć dobrej jakości części?'' -notorycznie pojawiają mi się myśli ,,co z tego, że zostanie przeprowadzona fachowa renowacja, skoro pewnie i tak się zepsuje?'' -kiedyś dostałem namiary na człowieka w starszym wieku, który również przeprowadzał jakieś interesujące mnie usługi ale już nie pamiętam jakie. Bezustannie pojawiały mi się myśli ,,przecież on już jest stary, pewnie zachoruje albo umrze i długo nie będę mógł korzystać z tego co oferuje'' -jeśli jest jakiś produkt (czy to samochód, motocykl czy cokolwiek innego), którego produkcja już się zakończyła, to nachodzą mnie myśli w rodzaju ,,pewnie zanim ja sobie kupię to wszystkie zostaną zezłomowane/znikną z rynku wtórnego'' - a nawet jeśli tak nie myślę, to i tak pojawia się we mnie jakiś taki niesmak, bo skoro coś nie jest już produkowane, to pewnie jest na wymarciu -w tamtym roku kupiłem sobie PlayStation 2 - jak wiemy jest to dosyć wiekowa konsola. I zgadnijcie co? Tak, dokładnie - cały czas ''myślę'' (nie ja myślę, tylko coś we mnie mi takie myśli podsuwa), że pewnie się rozleci i drugiej już nie kupię, bo nowe nie wychodzą. -jak jeszcze interesowały mnie związki kilka lat wstecz to zawsze pojawiały mi się myśli ,,i tak mnie zdradzi albo odejdzie'' - i nakręcałem się czymś, co tak naprawdę się nie działo lecz siedziało jedynie u mnie w głowie Ogólnie jestem optymistą ale nie ma róży bez kolców. Te myśli pojawiają mi się ''same'', ja ich nie chcę i nie walczę już od dawna z nimi - po prostu ignoruję. Pomaga. Większość tych ''zmartwień'' istnieje tylko w naszej wyobraźni. Do tej pory nikt z tamtych osób nie zachorował, nie zaprzestał działać ani nie umarł, nic mi się nie popsuło, a nieprodukowane od dawna rzeczy, które lubię, jeszcze wiele lat będą użytkowane.
  4. Jeśli wentyl dobry to prawdopodobnie krzywa felga. Przed MZ-tą jeździłem skuterem i miałem to samo - musiałem gdzieś wjechać w dołek (o co nietrudno na polskich drogach) i powietrze powoli uchodziło. Felgi nie prostowałem bo aż tak krzywa nie była żeby w jeździe przeszkadzała, wstawiono mi dętkę i było dobrze.
  5. To tak jakby dziwili się, że rowerzysta nie dał sobie rady na desce w skateparku. Kiedyś powstał mit niepokonanego kafara - nie wiem na jakiej podstawie, zapewne w latach 90-tych gdzieś na wsiach, gdzie nikt nie trenował sportów walki, więc taki przepity Mietek spod sklepu dostawał w łeb od dużego i silnego gościa. Robiłem kiedyś masę, też myślałem, że sobie poradzę 'w razie czego' - jak poszedłem na treningi BJJ czy boksu, dziękowałem życiu/sobie/Bogu, że nigdy nie szukałem dymu - bo na tych treningach dowiedziałem się, co to znaczy walczyć.
  6. @Stulejman Wspaniały Nie rozmawiajmy o tak luksusowych limuzynach, bo jesteśmy zbyt małymi człowieczkami na taki kaliber. W przypadku tego tematu po raz kolejny sprawdza się to, co kiedyś mówiłem: jestem w stanie bardziej ''szanować'' (cholernie niewygodne słowo, ale inne mi nie przychodzi do głowy) kobiety mówiące otwarcie, że się po prostu chcą rżnąć jak zwierzęta niż takie obchodzące temat naokoło i dopisujące jakiejś historyjki oraz ideologie. No, ale trzeba sobie tworzyć wizerunek.
  7. Tak naprawdę ta pani jest tak samo wyjątkowa jak Volkswagen Passat B5 w Polsce czy dwie dekady temu Fiat 126p.
  8. Ciekawe usprawiedliwienie. ''Mogę się ruchać z murzynami, bo ja to robię świadomie, wychodzę na przeciw społeczeństwu'' To w takim razie koleś, który nałogowo korzysta z usług prostytutek nie jest zwykłym kurwiarzem (rzecz jasna ja go tak nie postrzegam, mówię raczej 'ogólnie') tylko miłosiernym samarytaninem wpierającym biedne dziewczyny, które życie zmusiło do nierządu, jednocześnie pozwalając im obcować z męskim ciałem ku pokrzepieniu serc.
  9. Ciary miałem jak grałem, szczególnie, że i moment występowania tego utworu jest bardzo klimatyczny.
  10. Eredin

    Plama na tapicerce

    @Miner I jak wyszło?
  11. Ot, klasyk gatunku. ,,Staraj się, nadskakuj mi, zadowalaj mnie, a ja księżna pani łaskawie być może uśmiechnę się do ciebie, a nawet pozwolę ci usiąść bliżej'' Tylko zdajecie sobie sprawę Panowie, że atrakcyjne laski mają wystarczająco adoratorów w rzeczywistości i nie próbują ich szukać w ten sposób w internecie? Przynajmniej te znane mi. A rycerstwo nadskakujące i usługujące za darmo jest we wszystkich grupach społecznych - nawet wśród tych bogatych osób, więc z pewnością trafiłby się ktoś ustawiony, kto dobijałby się po rycersku do bram miłości. Druga sprawa - ,,szukanie przyjaźni''. Nawet nie wiem, jak to skomentować. Szukać poprzez ogłoszenie to można jakiegoś rzadkiego przedmiotu na rynku wtórnym, a nie czegoś, co powstaje w wyniku poznawania człowieka i ''dogrania się'' charakterami. Może się mylę, może jestem staroświecki, ale wg mnie przyjaźń powstaje sama z siebie i jakby przez przypadek (nie do końca to musi być przypadek, ale to już temat na inną rozmowę). Znasz wielu ludzi, a jednak zaprzyjaźniasz się z kimś i w sumie to nie wiesz dlaczego. To trzeba czuć, a nie ustalić. Jak to miałoby niby wyglądać? -cześć, zostaniemy przyjaciółmi? -tak. -okej. Już jesteśmy? -tak. -to fajnie. Wiadomo, że podkoloryzowałem trochę, ale sens pozostaje. Chyba, że ktoś ''przyjaciółmi'' nazywa wszystkich ludzi, których ma w znajomych na FB albo pił z nimi piwo kiedyś gdzieś - no ale tutaj też nie mam więcej pytań.
  12. @marios27 Gość rozmawia z jedną, normalnie się o coś pyta, a druga podchodzi i napierdala pokrywkami robiąc przy tym minę jakby się zesrała. Czekam w utęsknieniu na kolejne kobiece deklaracje o niedojrzałości mężczyzn, którzy odważyli się żyć z pasją i po swojemu.
  13. Zwróćcie proszę jeszcze uwagę na to, jak temat ten ukazuje nam w prosty sposób zasadę działania haju hormonalnego zwanego zakochaniem. -autorowi wątku nie podoba się fizycznie dziewczyna, a jedynie chciałby z nią być z rozsądku -gdyby dziewczyna trafiała w jego gusta wizualnie, mógłby się w niej zakochać i przez pewien czas NIE DOSTRZEGAĆ wad. Mówię to też z własnego doświadczenia - poznawałem kiedyś dziewczyny, które charakterem mi bardzo odpowiadały (na tamten czas - byłem rycerzem), ale choćbym na głowie stawał, to nie mogłem się do nich ''zmusić'', przekonać. Za to te, które wizualnie mi odpowiadały... robiły mi sieczkę emocjonalną samą swoją obecnością. Gdy haj zakochania mijał, patrząc na jedne i drugie, gdybym musiał wybierać - nie wybrałbym żadnej spośród tych, w których się zakochiwałem. O czym to świadczy? Zakochanie to nie jest jakaś mityczna miłość i przeznaczenie - my to wiemy, ale to tak dla świeżych użytkowników, którzy dopiero się wdrażają w temat. Gdy byłem zakochany, uważałem, że to jest właśnie to, że to sens życia i początek szczęścia - dziś nawet nie pamiętam twarzy niektórych z tych dziewczyn, a pamięć mam dobrą. I jak widać po przykładzie z tematu - panna odpowiada autorowi z charakteru w stu procentach (inna sprawa czy to prawdziwy charakter czy maska nałożona w pewnym celu), ale nie jest do niej przekonany, nie może się ''zakochać'' z powodu jej wyglądu. Wniosek? Stan zakochania nie jest żadnym uduchowionym przeżyciem, które nadaje sens egzystencji, tylko ładnie opakowanym popędem, z dodatkiem mnóstwa emocji.
  14. Też byłem tego pewny kilka razy... ... i na końcu i tak wylądowałem na forum dla niedojrzałych zwyrodnialców nienawidzących płeć żeńską. A tak na poważnie, kobiecy charakter to często: 1. coś nietrwałego 2. dobre aktorstwo ,,Fajny charakter'' często znika w momencie gdy panna osiąga to, co zamierzała. A poza tym... dlaczego miałbyś nie chcieć być z ładną kobietą? Kto Ci broni? Popatrz z drugiej strony: kobiety nie mają żadnych zahamowań przed brutalną selekcją samców, nie mają sentymentów tego typu. Nie oznacza to, że radzę komukolwiek stosować podobne zagrywki. Ale dlaczego miałbyś być gównojadem i nie pozwolić sobie na to, co Ci się naprawdę podoba? Ja np. nie widzę powodu, dla którego miałbym jeździć Wartburgiem zamiast, powiedzmy, BMW serii 7. Podwyższaj sobie poprzeczkę - chcesz mieć ładną kobietę? Teoretycznie żaden problem. WSZYSCY lecimy na wygląd, nie oszukujmy się, że jest inaczej. Ja sobie kiedyś wkręcałem, że jestem taki uduchowiony, że wygląd dziewczyny nie ma dla mnie znaczenia - ale jak sobie ''rozebrałem na czynniki pierwsze'' to, co mną kierowało w momencie zakochania - wyszło mi jasno, że gdyby nie wygląd, nawet bym na tamte dziewczyny nie spojrzał. Z całym szacunkiem do tamtej dziewczyny, ale nie bójmy się mieć jakieś jasne wymagania i oczekiwania. A wygląd w wielu przypadkach wiąże się ze zdrowiem, a ono jest najważniejsze (jeśli chodzi o ''ziemskie'' sprawy).
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.