Skocz do zawartości

AdrianoPeruggio

Starszy Użytkownik
  • Postów

    2244
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Donations

    0.00 PLN 

Treść opublikowana przez AdrianoPeruggio

  1. Masz na myśli podchwycony przez media fragment z zaprzysiężenia, gdy odwrócił od niej głowę i przestała się uśmiechać, co miało niby być oznaką, że albo Ona Go nie kocha, albo On Ją zastrasza?
  2. Jeśli jest regułą, że kobity są zmanierowane, to może aby odsiać ziarno od plew skupić się na rejonie połowu? Dobry rybak wie, gdzie i kiedy ''biorą'':) Może są jeszcze skromne i cnotliwe dziewczyny, choćby chodzące do Kościoła (ale nie chodzi tu o tysiące odbębniających swoje, bo rodzina/tradycja-tylko sama z siebie, poszukuje wiary, spotkania biblijne itd.), przeglądające ciekawe książki w Empiku, ćwiczące na siłowni, ale nie roboty, tylko miłe i elokwentne itd. Niektóre angażują się nawet w politykę, może jak mawiał Korwin kobity idą na studia by upolować męża:) Trzeba chyba ograniczyć obszar poszukiwań, albo zdać się na to, co będzie przypadkiem. Może po prostu koncentrujecie się na hienach z atrakcyjnym wyglądem? Nie ma już ładnych i z poukładaną głową? Na studiach, w kawiarni?
  3. Chodziło mi o styl skandynawski co do ubioru, mody. Bo znam minimalizm Ikei. Co więcej idea minimalizmu wydaje się być fajna, bo mając porządek w domu można łatwiej uprzątnąć umysł.
  4. Po pierwsze są liczne świadectwa skuteczności różańca i nowenny pompejańskiej-przynajmniej spisane i anonimowe. Jeśli postawa polskich władców i wojska to przekłamanie, albo niewłaściwy wybór, to możecie tak zakładać, jeśli nie wierzycie. Katolicyzm nie instaluje ludziom, że każda matka ma cierpieć przez oglądanie śmierci syna. Owszem, cierpienie ma swoją wartość w katolicyzmie, ale nikt nie każe kobitom z ambony być dziewicami. Kościół wskazuje 3-4 rodzaje powołania-do kapłaństwa, życia w zakonie, małżeństwa i samotności. Upust swojemu naturalnemu popędowi można z poparciem Kościoła dawać w małżeństwie (tylko). Także katolicyzm nie jest przeciw seksualności, popęd jest dany od Boga, aby się rozmnażać, o ile się nie mylę. To, że dewotki na pokaz całe życie grzeszyły a na starość walczą o niebo, rezygnując z seksu (to chyba nie jest wielki wyczyn, kobiety mają chyba mniejszy popęd z powodów fizjologicznych, a tym bardziej w późniejszym wieku), nakazując to innym (niczym pies ogrodnika, który sam nie może ale drugiemu nie pozwoli)-proszę adresować krytykę do dewotek, nie do Kościoła. Owszem, najdoskonalszym stanem jest bezżeństwo, celibat, ale można inaczej realizować drogę do Boga. Tomasz Kempis napisał ''O naśladowaniu Chrystusa''-gdzie opisywał surowe i pełne wyrzeczeń życie zakonne-ale to nie jest nakaz, tylko zachęta-jeśli się mylę, niech Święte Oficjum mnie poprawi:) Gdyby obowiązkowym zadaniem każdej kobiety był celibat, to czy ten stan nie stałby się czymś powszednim i zwykłym? To, że starsze panie być może idą na ilość, a nie jakość (nagrzeszy za młodu, a potem przybiera postać męczennicy i dużo się modli-nawiasem mówiąc modlitwa zawsze jest dobra, ale warto ją stosować od najmłodszych lat)-to ich sprawa. Grzech przeciw Duchowi Św. to m.in. trwać w grzechu z odkładaniem poprawy na starość, zuchwałe grzesznie, w oczekiwaniu na spowiedź. Nie oceniajmy religii jako takiej po wyczynach jej wyznawców, jeśli nie mają potwierdzenia w jej nakazach. To wypaczenie nauki katolickiej. Oficjalnie większość Polaków to katolicy, ale zwykle chodzi o odbębnienie rytuałów, spotkanie z rodziną lub zachwyt nad słowami papieża, których się nie rozumie/nie stosuje. Choćby antykoncepcja czy aborcja. Na marginesie-oglądaliście serial ''Młody papież''? Bo z tego, co widać, a co bardzo mnie zaskoczyło-nowoczesna kinematografia wypuszcza film, gdzie papież ma tradycjonalistyczne poglądy:) http://przedsoborowy.blogspot.com/2016/11/mody-papiez-tesknota-za-papiestwem.html
  5. Po pierwsze proszę o brak wulgaryzmów, po drugie jeśli ktoś stawia obok siebie naszych przodków, reprezentujących wartości cywilizacji łacińskiej, oraz wschodnie rozpasanie, dokonuje znaku równości, zakładając, że to jedno i to samo, to jest to oczywisty błąd. Bywa, że walczy się nie tylko o partykularne interesy rozumiane jako chęć wyrwania kości drugiemu, ale też można toczyć bój o wartości, o ochronę dobra, o wolność. Kto kogo najechał, kto do kogo się odwoływał, kto wykorzystywał cudzoziemskie dzieci aby zrobić z nich janczarów. I odnosząc się do tak popularnej dziś herezji ekumenizmu-religie nie prowadzą do tego samego Boga, np. podobno talmudyści wypisali obraźliwe rzeczy na Pana Jezusa, jak więc można twierdzić, że żydzi to ''starsi bracia w wierze''? Skoro nie wierzą w Chrystusa jako Mesjasza.
  6. Ja sam nie wiem. Dostrzegam możliwość zagrożenia i tyle. Pytanie, jak wyważyć blisko-i dalekosiężny interes ekonomiczny z dalekosiężnymi skutkami ekonomiczno-politycznymi. Czy wpuszczanie na swoje podwórko dużego brytana, dlatego że inni to zrobili, nie jest krótkowzroczne, bo brytan zacznie gryźć.
  7. Oglądałem rozmowę Mariana Kowalskiego z pastorem Chojeckim, prowadzą ciekawe programy na youtube, ''idź pod prąd'' to dzieło Pana pastora, o ile się nie mylę-o ile pamiętam, odnieśli się do spotkania przedstawicieli środowisk prawicowych, które to m.in. chwalą Putina za prawicowość, z chińskim autorem ''Wojny o pieniądz'' i zauważyli słusznie, że podniósł się sprzeciw przeciw jakiejś handlowej umowie międzynarodowej, że uzależni Polskę od gospodarki USA-tymczasem ci sami ludzie zachwycają się Chinami, które-z uwagi na swój wielki potencjał-po prostu skolonizują Polskę. Otwarcie się na Chiny może spowodować, że tania siła robocza zaleje kraj. Wolnorynkowi ekonomiści, których cenię twierdzą, że biznes nie posiada narodowości, że nie powinno się stosować ograniczeń handlowych, barier celnych itd. Ciekawe, czy biorą pod uwagę, że potężny partner może nagle stać się dyktatorem, gdy otworzy się mu drzwi na oścież. Ponadto spośród trzech głównych graczy Polska jest najbliżej kulturowo z USA, a od niedawna rządzi tam Trump, powołujący się ponoć na Biblię. Lobby żydowskie to duży minus, ale czy szukanie strategicznego partnera handlowego w Chinach to lepszy pomysł? Jak tam z kulturą, podejściem do życia ludzkiego? Wolny rynek i gwałtowny wzrost gospodarczy, ale kosztem braku standartów europejskich? Wiem, to brzmi jak lewacka ekonomia, ale czy nie warto się nad tym zastanowić. Środowiska zaliczane do szeroko rozumianej prawicy patriotycznej pozasejmowej przerzucają się oskarżeniami-że Kowalski to nie narodowiec, zaprzedał się protestantowi Chojeckiemu (ciekawe, jak z żarliwością religijną katolików w porównaniu z protestantami), obaj służą USA oraz żydom, że Braun to katol, że Korwin to agent rosyjski, kto inny chiński itd. Uważam, że Polska powinna stworzyć silny blok Europy środkowej, ale warto, aby mieć silnego protektora, pytanie, którego z trójki? A może żadnego i wzmacniać więzy z odleglejszymi rosnącymi siłami, jak Brazylia? USA źle-bo imperializm i lobby, masoneria. Chiny źle-wschodnia kultura, praca za miskę ryżu (ja wiem, że ekonomicznie to się opłaca, kraj się super szybko rozwija, ale czy standarty życia też?A podejście do limitowania narodzin?) Rosja-turańszczyzna, zamordyzm, ale z drugiej strony przeciwwaga dla żydów. Mając złe doświadczenia z ruskimi i zastrzeżenia wobec USA, Chiny wydają się idealnym kandydatem do silnego ochroniarza Polski i dobrego wspólnika. Pytanie, czy z silniejszym warto robić strategiczne interesy. Czy to nie puszka Pandory.
  8. Wielce Przeczcigodni, jako że w tym roku mamy do czynienia z setną rocznicą objawień w Fatimie z 1917 roku, chciałbym zwrócić uwagę osobom utożsamiającym Kościół z religią dla słabych i dewotek, że 3 bitwy decydujące o losach całej Europy uznaje się w pewnych kręgach za cud wstawienniczy Matki Bożej, ciekawe, czy ktoś zachwycający się polskimi wielkimi zwycięstwami wie choćby o tych tematach. Oceńcie sami, zastrzegam, że to wizja katolicka. Jeśli to prawda, osoby drwiące z rzekomego braku opieki Maryi nad narodem polskim (mimo że jest ogłoszona Królową Polski-co powoduje pewne spory teologiczne w odniesieniu do prymatu Boga-nie wypowiadam się) powinny zmienić swoją opinię, co więcej pomoc przyszła dla całej Europy, więc jest to opieka nad cywilizacją chrześcijańską. Nie wiem, jak było, ale warto poznać taki punkt widzenia, dowiemy się dzięki temu na przykład, dlaczego i w jakich okolicznościach powstało pewne kościelne święto. http://www.sekretariatfatimski.pl/rozaniec/276-zwyciestwa-rozancowe http://www.traditia.fora.pl/objawienia-maryjne,36/matka-boza-objawila-sie-fanatycznemu-protestantowi,123.html W ogóle postać Maryi budzi spory na linii katolicy-protestanci, stanowisko katolików
  9. Dodam, że o ile wiem na gruncie religii katolickiej żona ma obowiązki wobec męża, a przysięga małżeńska to nie byle frazes jak obietnice polityków. Główny cel małżeństwa to potomstwo (jak najliczniejsze), dodatkowy to możliwość bezgrzesznego rozładowania popędu płciowego, od ślubu ciało żony służy mężowi i na odwrót. Może warto wprost skrytykować zachowanie baby i zapowiedzieć koniec balu, tyle że ma to wyglądać wiarygodnie, a więc bojkotujesz kontakty z samicą, kurek z kasą zostanie wyłączony,rachunki nieopłacone, a lodówka pusta. Z drugiej strony, co to za przyjemność obcować z samicą, która zmusza się do tego pod wpływem szantażu męża? Powiedz jej, że jak chce być sama, to proszę bardzo, tylko niech jasno zadeklaruje się, abyś mógł się odłączyć. Jeśli widmo samotności nie robi wrażenia na babie-bo jest rozleniwiona i np. wyżej ceni wcinanie smalcu podczas oglądania telenoweli-trudno. Nic na siłę. Niech żyje marzeniami innych, skoro swoje zaprzepaściła pod fałdami tłuszczu i lenistwa. Tylko dzieci szkoda. Znowu odzywa się we mnie fanatyczny katolik:) ale zasugeruję, że jeśli np. rozmowy z psychologiem od związków itd. nie dadzą rady a nie było ślubu kościelnego, szukaj innej kobity i zamieszkaj z nią i Twoimi dziećmi, po ślubie kościelnym-to porada dla katolików czytających temat. Po konsultacji z klerem-bo to moje domysły, że skoro nie ma aktu małżeństwa... No ale jeśli dzieci już są- co z nimi? Zauważyliście, że być może większość bab tak ma? Za młodu wystawiają się na aukcję pt. ślub-czyli wypinają ciało-a potem mają, co chciały, obrastają w cielsko, monotonne nasiadówy serialowe, duperele z koleżankami, oto cała egzystencja.
  10. A ja straciłem zainteresowanie samicami-owszem, popęd pozostaje,ale na ogół widząc ich naturę i prostotę nie ciągnie mnie do robota, który poza oferowaniem ciała tylko gęga. Może z wiekiem spada libido? Nie mam jeszcze trzydziestki, ale w liceum ciągle myślałem o dupach, może to kwestia, że byłem bardziej wysportowany, więcej endorfin, dotlenienia i ochoty na bzyku bzyku? Poza tym miałem już wtedy swoją opinię o samicach, ale po pierwsze nie było Forum i myślałem, że tylko ja tak uważam, po drugie teraz ograniczam kontakty z babami bo ciągnie mnie do spokoju, nawet kosztem braku seksu.
  11. Co do WCzc. Albina Siwaka-już polecałem Jego książki i wywiady-np. niepoprawne historie o żydach. Ciekawe dla interesujących się polityką.
  12. Nie znam się w tym temacie, ale dodam, że jeśli chodzi o takie zupełnie nowe teorie, to podobno niektórzy historycy rosyjscy wywodzą swój początek od Etrusków. Niezła jazda, co nie? Dodajmy do tego Waregów jako założycieli oraz doktrynę Moskwy jako ''trzeciego Rzymu''. Dziwne to wszystko i nieskładne, tym bardziej, że Rzym to kultura łacińska, a ruskie to mongolska turańszczyzna-opierając się na Konecznym. Podobnie cesarstwo niemieckie odwoływało się do Rzymu-ale znowu kulturowo to zupełnie inna cywilizacja-bizantyńska. Z takich rozkmin to pamiętam jeszcze, że istnieje pogląd, iż Rzymianie to wcale nie byli-jako przodkowie Włochów-śniadzi bruneci, lecz jasnowłosi blondyni, dowodem ma być odkryta w pobliżu Carrhae (miejsce bitwy) osada z ludźmi, którzy wyróżniają się wyglądem na tle otoczenia. Ciekawe, czy tacy Sycylijczycy zawsze mieli ciemną karnację, czy tez to efekt mieszanki genetycznej z np. Arabami-nie wiem, czy zapuszczali się na tą wyspę. Z drugiej strony, czy nie jest tak, że jeśli dany lud zamieszkuje słoneczne południe, to siłą rzeczy musi być śniadej cery? Chodzi o wpływ słońca i dostosowanie do klimatu, tak jak na północy blondasy. No i ten mit aryjskich blondynów w Niemczech-kiedy tam bywałem, to nie widziałem jakoś zbyt wielu blondynów, może się mylę.
  13. Co do pochodzenia od Wikingów, podobno Waregowie czyli Wikingowie dali początek dynastii Rurykowiczów na Rusi. Jeśli pogańskie ludy słowiańskie składały ofiarę z ludzi, nie ma się czym zachwycać już na starcie.
  14. Róbcie jak chcecie-ja odsyłam do tematu Czy nie lepiej dorobić sobie np. na ulotkach, gdzie chodzisz po świeżym powietrzu (rozdajesz albo roznosisz do klatek) i nie masz babochłopów nad głową? To już setny raz gdy ktoś stwierdza (może są wyjątki)-baby w pracy, w kierownictwie, to burdel, gdzie jełopy bez ambicji i wykształcenia pomiatają inteligentami. To nie jest kwestia chęci do pracy. To kwestia tego, że jeśli postawicie do zarządzania i wykonywania baby, to pojawia się bałagan i niepotrzebne nerwy. Kwestia braku logiki (skąd my to znamy), prostych procedur. I jeszcze barachło się mądrzy,bo udaje, że kieruje tym kurnikiem.
  15. Wydaje się, że mają siebie za jakąś elytę, a tak naprawdę to są prowincjonalne aktorki ze spalonego teatru, o których nikt nie słyszał. Jak ktoś nic nie osiągnął, to żeby podbudować ego stara się pozować na ważnego w swoim małym (tutaj polskim) światku. Otóż w Polsce ważni są ludzie, którzy czegoś dokonali (dokonaniem nie jest urodzenie się w rodzinie kogoś znanego)-a nie celebryci, czyli znani z tego, że są znani. Ani to elita polska, ani światowa (kto o nich słyszał na świecie?) Skutki wszelakich rewolucji-promuje się nijakie bezosobowe jednostki, bo elita wyginęła, wyemigrowała, albo nie jest dopuszczana do mediów. Zostawiając personalia na bok-czy nie macie wrażenia, patrząc na osoby z telewizji, czy z Sejmu-że gdyby nie 1945 rok i walka z kułakami, a także sojusz robotniczo-chłopski, zajmowaliby się pożyteczną pracą na roli albo sprzedażą kartofli? Spójrzcie na te facjaty z ekranu, ta nieumiejętność wysłowienia się, banalizacja programów, ciągłe eeee, yyy. Ja tam widzę ich w podartej postrzępionej dziurawej koszuli z jakiegoś płótna, bazarowe przekupy walczące o pietruchę wskutek zmiany stosunków społecznych nagle trafiają do Sejmu i przebijają się w okrzykach, który chrzan jest lepszy. Przyspieszone studia w jakiejś ruskiej akademii i mamy prawników, doktorków. Tak było po 1945. I nie chodzi mi o zwykłych, uczciwie pracujących np. rolników (szacunek), tylko czerwony motłoch.
  16. Pan Marian zmiażdżył. Dziennikarzyna stosowała m.in. manipulację polegającą na tym, że zamiast skupić się na krytyce skandalicznych zachowań bab w Sejmie, krtytykowała sposób krytyki tych zachowań. Chodzi o to, by osoba przyzwoita, która krytykuje chamstwo na salonach, miała się tłumaczyć z tego, że w ogóle ma czelność krytykować. To oczywiste, że sposób krytyki nagannego zachowania jest mniej naganny, niż samo krytykowane zachowanie, jeśli w ogóle mowa o przekroczeniu granic, moim zdaniem straż w Sejmie powinna spacyfikować warcholstwo, skoro z domu nie wynieśli kultury. Jedna z drugą urządziła pokaz braku umiejętności wokalnych, wycie do księżyca, straganiarskie, bazarowe cechy zachowania. Można wyjechać ze wsi, ale wieś pozostaje-mam na myśli wieśniactwo w szerszym ujęciu, nie chodzi o pochodzenie samo w sobie. Dziennikarzyna ma taryfę ulgową, bo dziwię się, że któryś z gości nie powiedział, że jak dalej będzie przerywać i wygłaszać manifesty, to koniec rozmowy. Zachowywała się jak szkolna krzykaczka, na bok logika. Jak im pasuje, to krzyczą o tym, że każdy ma prawo do własnych przekonań, religii i to jego prywatna sprawa, a innym razem wtrącają się w czyjeś poglądy czy wierzenia. To w końcu prywatna sprawa? No i kiedy pasuje, to wykorzystuje się papieża jako autorytet, a kiedy nie (np. antykoncepcja, aborcja)-wtedy cicho. To jak to z tym równouprawnieniem-kiedy jest rozumiane jako przywileje, to chętnie, a kiedy w równej dyskusji dostała łomot, udaje poszkodowaną. Tak samo grupa cyrkowa udająca chwilowo posłów-kiedy wchodzisz do Sejmu i robisz wieś, licz się, że ktoś to skrytykuje.
  17. Szanowni, opiszę kilka spostrzeżeń mojego kolegi (teraz pracujemy -trwa to z 2 lata-razem w pewnej prywatnej firmie w małej miejscowości) związanych z zachowaniem stadnym bab w markecie, w którym pracował 2 tygodnie. Kolega potrzebował kasy i dostał pracę w sklepie jako kasjer, pakowacz, magazynier itd. Na początku pracownicy-większość baby-mieli postawić sklep od zera, tzn. półki, towar. Praca na zlecenie-2 tygodnie roboty. Kolega miał możliwość obserwować zachowania pracownic. W większości czas był tracony na durne pogaduszki albo fochy, jedna nie umie tego i owego, druga nie chce, trzecia obraziła się itd., ale gdy przechodzi przechodził właściciel, zaczął się koncert udawanych uśmiechów, lizanie dupy, a także coś, w czym jak już pisałem na podstawie obserwacji baby się specjalizują-sprawiały wrażenie niezbędnych i zapracowanych. Jedna z drugą szybko zrobiła bałagan, żeby było co sprzątać, mimo że tak naprawdę pracę skończyła wcześniej i siedziała na dupie. Kiedy zbliżała się przerwa na jedzenie dostarczane z cateringu, za które płacił właściciel, baby-które wcześniej na pokaz były niby oddane pracy-wystartowały do żłobu, tratując przy tym 3 osobową ekipę chłopaków. Na bok poszły maniery, zapracowanie, poświęcenie-a jako że gdzie kucharek sześć, tam ni ma co jeść-nie minęło 5 minut, a było po zupce i chłopcy sobie nie pojedli. Baby zamiast jeść jak leci standardowo dziobały i przebierały jak kura w kurniku. Kolejna sprawa-jedna baba pozwalała sobie na personalne opinie z dupy na temat jego kolegi-więc przestał z nią gadać i chcąc nie chcąc musiała przeprosić. Oczywiście kierowniczki same baby więc w pracy istny burdel-no i standardowo objawiało się intryganctwo hien, czyli ciągłe wojenki podjazdowe między sobą, ale gdy trzeba było coś zrzucić na chłopaków-wtedy nagle hieny się porozumiały. Zrzucały co cięższą robotę na facetów, standardowe teksty, że cięższa praca to jest oczywiste że nie baba, ale jak przyszło do spotkania z właścicielem, one najbardziej zapracowane. No i nie muszę dodawać, że nie mniej ważne od tego, co widać, było jak to u bab to, czego nie widać-a więc ciągłe donoszenie w tajemnicy na inne, sianie fermentu. Kierowniczka-nie umiała zapanować nad przybytkiem, siedziała na dupie w kanciapie i podliczała, albo linia telefoniczna ze szefem, dużo czasu sama przestawiała towar na półkach, ale bez ładu, koncepcji. Gdy chłopaki czy baby szli po jasne instrukcje i żeby zapanowała nad burdlem, to nagle hienę olśniewało i przypominała sobie, że kiedyś na jakichś studiach uczyli ją markietingu ze zarządzaniem i tam godoli, żeby ''delegować zadania''-i ględziła, że to teoria, a w praktyce nie może nikomu delegować, bo pracownicy nie rozumieją poleceń światłej kiery. Tyle, że kiera albo nie umiała wydzielić czasu na precyzyjne polecenia, albo co innego. Także, standardowo nie babuleńka winna, ino te chłopy albo inne baby. Czasami pracownicy próbowali przedstawić właścicielowi wizję naprawy sytuacji, wtedy hienim pyskiem wyczuwała zagrożenie ''pozycji'' i torpedowała. Oczywiście w pracy panował, bałagan, warcholstwo, humory, fochy, opierdalanie i pretensje do chłopaków, że ''nie pracują''. Jakiś czas temu sam zostałem nieformalnym doradcą kierownika w innym sklepie-umowa ustna między kolegą który został kierownikiem gdzie indziej, a mną, stawka godzinowa za godzinę moich złotomyśli godziwa, ogólnie jako osoba z zewnątrz miałem pomóc by firma stanęła na nogi w sensie zmiecenia loszkowego burdlu. Wchodzę do sklepu na prowincyi niczem jak kucharz prowadzący telewizyjne szoł-zamiast kamer asystował mi kolega ze prezesem-i zaczynam odnawianie. 1. Zauważam to, co opisywał kolega wyżej. 2. Doradzam prezesowi, by: -wywalił opierdalające się jednostki i zamiast nich zatrudnił młode, chętne do pracy osoby -ustanowił incognito jednego pracownika, który za cenę kilkudziesięciu złotych i-co bezcenne-przychylności prezesa-ma po cichu składać raporty, ale nie donosić na innych, tylko donosić na donosicieli -każda hienka dostała swój przydział pracy, za który osobiście odpowiadała, a nie-jak było wcześniej-komusza odpowiedzialność zbiorowa, że jedna miała zrobić, ale źle usłyszała, druga ''zarobiona'', trzecia dyskutuje a czwarta siedzi na dupie i czeka na koniec pracy -zaleciłem w razie wpadek zwiększyć personel męski rekrutujący się z chłopaków, którzy chcieli sobie dorobić. Nagle okazało się, że każdy składa dzienny raport i jest oceniany z tego, co zrobił-a nie z tego, co jedna z drugą opowiadała prezesowi waląc farmazony jak potłuczona zasada-gdy co do jakiejś rzeczy, gdy idzie o hieny jest odpowiedzialna więcej niż jedna osoba-to już jest duże ryzyko, że spierdzieli temat, będzie się opierdalać, wiedząc, że zawsze zrzuci na drugą -u chłopaków nie było kłopotów-sprawnie, bez elaboratów wygłaszanych poufnie dotyczących tego, co kręci samice-piniądz, jak omotać chłopa, jak wypaść przed pracodawcą -nagle okazało się, że zainstalowany z zalecenia agent dobrze wywiązuje się z roli i hieny, które wcześniej wyrąbywały sobie po trupach ''zasługi'' u pracodawcy, donosząc niestworzone banialuki na inne, same trafiały na dywanik i było krucho -kierownikiem został facet, który nie studiował ''zarządzania'', tylko na zdrowy chłopski rozum ogarnął cały sklep bez pierdolenia jak to jest ciężko. Przy okazji wyszło, że podobnie, jak bywa, że baby robią z siebie cud natury tylko do ślubu, potem jest papierek, kasa więc się nie chce-podobnie w pracy wyszło, że wiele z nich to lenie, flejtuchy, rzucają byle co byle gdzie, tylko myślą jak się opierdalać i wymigać od pracy, a czy będzie porządek w miejscu pracy-to nieważne, zawsze zrzuci się na inną. Do namysłu dla naiwniaków pracodawców. Dodam, że do czasu zrobienia porządku w kurniku cały czas hieny stwarzały napięcie z dupy, poganiając chłopaków, że niby to będzie koniec świata jak z czymś się nie zdąży (wpieprzanie się w nie swoje sprawy)-gdy tylko mijały się z innymi hienami, od razu spokojne gadanie o niczym, pierdoły. Najwięcej czasu zajmowało im doglądanie cudzych kwestii, natomiast komiczne było, jak jedna z drugą chwilę przed przyjściem prezesa gdakały, po pytaniu-co robicie? -od razu odpowiedź, że ''trzeba z tym X zrobić porządek, nic nie robi, chcę mu pomóc, specjalnie do niego przyszłam (idiotyczne i tępe tłumaczenie, czemu nie jest tam, gdzie nakazano, tylko ględzi)'', a na pytanie ''jak praca''-''oj, dziś już sporo zrobiłam, jest ciężko, ale dam radę''. Nawet z kierą porządnego rozkładu godzin pracy nie zrobiły, bo pogubiły się we własnym ferworze i tworzeniu atmosfery końca świata. Taborety.
  18. Jest taki Pan Stanisław Krajski-prowadzi szkolenia z savoir-vivre, pisze blog. A nawiasem mówiąc (ma wystąpienia religijno-polityczne na youtube) katolik-tradycjonalista, napisał nawet książki o masonerii hehe:) Czyli swój człowiek.
  19. Pomijając kwestie naukowego podejścia do sprawy, negatywnych konsekwencji porno, być może macie rację. Poza tym chyba każdy nałóg z zasady jest zły. Ale krytykowanie, że kogoś nie interesują samice kojarzy mi się z krytyką, że ktoś nie ma dziewczyny, że nie zakisił itd. Rozumiem, że fajnie mieć i kisić, ale wartość samca nie zależy chyba od tego, czy interesuje się tym, czy tamtym-jak chce, niech zgłębia tajniki modelarstwa albo historię waz z chińskiej dynastii. Ja rozumiem, że zdrowy samiec interesuje się samicami (biologia), ale niekoniecznie musi to robić na rozkaz w danej chwili. Pewna dawka ignorowania samic sprawia, że wyróżniasz się z tłumu, a nie jak większość usługujesz samicy w oczekiwaniu na jałmużnę łóżkową. Można-nawet trzeba- interesować się dupami, ale nie okazywać tego po sobie. Dochodzę do wniosku, że porno jako uzależnienie jest złe, natomiast czasami można sobie popatrzeć, samice są do podboju ale nie robić tego desperacko. Interesować się-tak, ale nie epatować tym samicy, aby jej nie zaszumiała sława:)
  20. Historię z rybakiem przeczytałem u Ferrissa w ''4 godzinnym tygodniu pracy''.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.