Witajcie bracia, Krótko o sobie, nazywam się Damian, lat 27, zawiodłem się w życiu na kobietach, choć sam też nie zawsze dobrze czyniłem. Powodzenia u kobiet nigdy nie miałem, jestem nieśmiały, co utrudnia nawiązywanie znajomości, zniechęcam się jak kobita nie jest zbyt ambitna i inteligentna, a obracając się w męskich szkołach, nie mając kasy to ciężko to zmienić, przynajmniej tak mi się wydaje. Byłem z jedną kilka lat, rozstaliśmy się, ale okazało się że jest w ciąży, namówić się na nic nie dała, teraz płacę. Próbowaliśmy to łatać, ale psychicznie nie potrafiłem przebrnąć przez twierdzenie że robię to z przymusu. Z drugą fajnie się zapowiadało do chwili kiedy dała pewnemu erasmusowi (pech dla niej i szczęście dla mnie że go znałem). Trzecia nimfomanka z dzieckiem, starsza o 4 lata, byliśmy razem na kontrakcie i było fajnie. Ale po powrocie przemyślałem to i różnicę wieku no jeszcze można przeboleć, ale 10-letnie dziecko, zaleci nieco hipokryzją ale nie mógłbym wychowywać cudzego dziecka, przynajmniej tak mi się wtedy wydawało. Teraz jestem na emigracji i ciężko wejść w jakikolwiek związek. Polki za granicą to zwykle za przeproszeniem do elity nie należą, sprzątają albo podcierają dupy starym dziadom. Teraz, gdy lepiej zarabiam, nagle odezwał się instynkt w jednej, która jest w stanie rzucić swojego chłopaka.... To tak krótko o mnie i moich doświadczeniach