Skocz do zawartości

ona28

Samice
  • Postów

    3
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Donations

    0.00 PLN 

Profile Information

  • Płeć
    Kobieta

Ostatnie wizyty

854 wyświetleń profilu

Osiągnięcia ona28

Kot

Kot (1/23)

0

Reputacja

  1. Napisać, że jestem zaskoczona Waszymi odpowiedziami to mało.. Ze wszystkich osób które mi odpowiedziały tylko jedna zrozumiała moje wątpliwości.. Ja nie pytam Was Panowie o to kto jest ojcem mojego dziecka. Czy mam robić testy DNA? Czy macie mnie za tanią szmatę która daje bez gumy? Czy to jego dziecko? Czy uważacie, że kogoś chce na dzieciaka złapać? Czy uważacie, że to dobry czas na zajście w ciążę? Czy uważacie to, tamto, sramto czy owamto na temat mój,dziecka lub mojego postępowania? Czy zapytałam o to jakim debilem jest chłopak, który mnie kocha w skali od 1 do 10? Nie. Nie interesuje mnie Wasza opinia na mój temat. Nie interesuje mnie Wasze zdanie o mnie jako o kobiecie/dziwce/szmacie/dodaj co chcesz.. Zapytałam o POGLĄD MĘŻCZYZNY NA EWENTUALNOŚĆ WYCHOWYWANIA NIE SWOJEGO DZIECKA. Koniec kropka. Czytanie ze zrozumieniem? To nie ja mam z nim problem Panowie.. Dziękuję chociaż za próbę udawania, żeście mężczyźni a nie gimbaza.. Pozdrawiam.
  2. Bierzemy pod uwagę badania DNA jeszcze w ciąży bo takie są możliwe. Pisząc o kolorze oczu np. nie miałam na myśli "domysłów" a faktów. Dziecko to nie jest twoja własność i dziecko ma prawo wiedzieć o prawdziwym ojcu. Jeżeli się teraz nie dowiesz. Nie dowiesz się nigdy. Nigdzie nie napisałam, ze nie powiem dziecku o jego biologicznym ojcu. Gdyby się okazało, że ten popierdol jest ojcem to jemu bym nie powiedziała. I chocbyś nie wiem jak próbował mi wmówić, że zła kobieta jestem bo chłopu o dziecku nie mówię to mnie nie przekonasz. Jest to człowiek z chorobą psychiczną który groził dzieciom moich braci (1,5 roku i 5 lat). Ktoś taki powinien być zamknięty w psychiatryku a nie wychowywać dzieci albo domagać się "bycia ojcem'. Pan numer 2 zostanie przez ciebie i siebie zniszczony. Trafi na forum (prawdopodobieństwo 70/30). Właśnie dlatego napisałam tutaj.. Nie mam zamiaru go niszczyć. To jest jego decyzja którą kwestionuję ja a nie on. To ja tu jestem trzeźwo myśląca. Nikomu nie mam ochoty marnować życia. Nikogo nie chcę niszczyć. Dlatego pytam Was. Chłopak numer 2, który chce wychować cudze dziecko to nie żaden bohater, tylko naiwny desperat, który gówno wie o naturze kobiet (zakochany idiota, których od zajebania w naturze). Czy tak jak y kobiety wrzucasz do jednego wora, tak ja powinnam mężczyzn? ze wszyscy to pojeby z nałogiem alkoholowym, chorobami psychicznymi ukrytymi, cichaczem biegający na dziwki i ruchający wszystko co się rusza i na drzewo nie spier...? Ja pisząc ten post uszanowałam Was jako mężczyzn wyrażając chęć wysłuchania Waszej opinii, która uważam za bardzo, BARDZO godną uwagi, a spotykam się z insynuacjami o tym jaka to ze mnie popierdolona, egoistyczna kurwa.. Pewnie i tak walczę z wiatrakami. Co na to inni bracia, nie wiem. Ja chciałbym wiedzieć, kto jest moim prawdziwym ojcem. To jest tożsamość kluczowa do akceptacji tej popierdolonej rzeczywistości. Podsumowanie ogólnie: kolejna życiowa spierdolina i nieszczęśliwe dziecko. Nigdzie nie wspominałam o moim podejściu do dziecka w kwestii ojcostwa. Moja matka rozmawiała ze mną zawsze szczerze i tak samo ja będę rozmawiać z moim dzieckiem. Dziękuję za podsumowanie.. Tracę wiarę w to forum..
  3. Witam. Czuję się jakbym naruszyła sferę nietykalną dla kobiet rejestrując się na tym forum. Na wstępnie wybaczcie. Nie zaglądam w Wasze męskie działy (których tytuły przykuwają wzrok) i nie naruszam Waszej samczej prywatności. Potrzebuję zasięgnąć Waszej męskiej opinii.. Zdarzyła się w moim życiu bardzo nietypowa sytuacja. Byłam z chłopakiem w związku. Wydawało mi się - poważnym. Z pewnością konsumowanym. Wyszło - dzień po ostatnim zbliżeniu - że sprzedawał mi kłamstwo za kłamstwem i cały związek się na tym opierał. Rozstaliśmy się. Po rozstaniu mój znajomy obrósł w piórka - zakochany po uszy zaczął mnie pocieszać wspólnymi wyjściami. Pełna kultura. Po krótkim czasie wylądowaliśmy w łóżku. Jakie podsumowanie? Jestem w ciąży. Nie żałuję, że w niej jestem. Czas najwyższy, warunki są, ogólnie nie narzekam. Problem - nie jestem pewna który z nich to tatuś. Panu numer 1 nawet nie mówiłam i nie mam zamiaru mówić o ciąży - w ostateczności wolę wychowywać dziecko sama niż z debilem i kłamcą. Nie rozdmuchujmy tego bo to nie jest główny temat rozprawki. Prawdziwy dylemat tkwi w innej kwestii.. Pan numer 2 choć wie o sytuacji, niezależnie od tego czy to jego czy nie - chce się żenić i wychowywać "jak swoje". Każda kobieta mi powie "Ciesz się! Okazja jakich mało! Nie zostaniesz z dzieckiem sama! Ble ble ble". Ale tak naprawdę.. czy mężczyzna z pełną świadomością jest w stanie czuwać przy ciąży której nie jest sprawcą? Być przy porodzie wiedząc, że "a nuż nie moje"? Czy kiedy dziecko się urodzi i będzie miało inny kolor oczu niż ja i on to go nie ukłuje w piersi? Czy pewnego pięknego dnia - choćby nie wiem jak dobrym człowiekiem był - nie obudzi się z myślą "Ku*wa, marnuje sobie życie przy obcym bachorze"? Czy nawet jeżeli będziemy mieli razem kolejne, 100% nasze dzieci to czy tego pierwszego nie będzie traktował gorzej? Czy jeżeli zostaniemy małżeństwem a ja go poproszę "zmień małemu pieluchę" to zmęczony pracą, życiem i obowiązkami nie burknie mi "sama zmień, to Twoje dziecko"? Wypowiedź pewnie uderza założeniem TO NIE JEGO ale to wciąż tylko założenie.. Nie ma sensu bym się rozwodziła nad tematem "a co jeśli jego" bo wtedy sielanka.. Nie ma o czym dyskutować. Jednak obawiam się tej drugiej opcji.. Zastanawiam się, czy nie zmarnuje chłopak życia mnie i sobie na własne życzenie tylko dlatego, że teraz jest we mnie zapatrzony i chce być bohaterem.. Pomóżcie mi, bo nie wiem co w Waszych męskich głowach siedzi, nie znam męskiego punktu widzenia na ten temat.. Wybaczcie wylewność. Kobieta pisała..
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.