Znajdź zawartość
Wyświetlanie wyników dla tagów 'Trading' .
-
W dziennym handlu trzeba gdzies sobie wystawic limit przy ktorym sie sprzedaje pozycje, bo straty moga isc w nieskonczonosc. To jest podstawa tzw. Money Management (ale o tym innym razem). Gdzie ten "hamulec" postawic? Na to kazdy ma inny sposob. Ja patrze na moje konto, gdyz nie raz mi moj broker konto zamknal z braku pieniedzy. A wiec dzisiaj pokaze wam, jaka gielda jest bezlitosna i jak mozna szybko spasc na pysk i przypalic sobie dupe. Sytuacja wyjsciowa w DOW: Moje pozycje sprzedalem przy 16818,67 punktow. A najnizszy poziom byl.. przy 16815,57 punktach. Gdyz od tego momentu, zaczelo sie "cos takiego": Co dla mnie oznaczalo by, ze bym wyszedl na 0 (break even). A tak: -2736,98€ Boli? Boli. Mysle, ze by mniej bolaly, gdyby DOW nadal spadal, a nie dokladnie 3 punkty po sprzedazy, zaczal wzrastac. Mozna sie tez wkurwic. Ale nie pierwszy raz mi sie to zdazylo, a wiec (staram sie) byc spokojny. to be continued... P. S. A-ha, jeszcze jeden komentarz dla "fachowcow": to nie byl tzw. "stopp-loss fishing" od mojego broker-a, bo ja sam "recznie" sprzedalem.
-
Jak co roku o tej porze wszyscy analysci, zarzadcy funduszami i oczwiscie hobby inwestorzy zadaja sobie to samo pytanie: jaki bedzie nastepny rok i gdzie ulokowac kapital? Na pierwszym planie jest najczesciej rozwoj indeksow (DAX/DOW/WIG). Oczywiscie mozemy duzo na ten tema poczytac. Prognozy, przekonwyujace wykresy i bystre argumenty dlaczego ten rok bedzie dobry dla akcji, a zly dla obligacji. Dlaczego surowce wzrosna, a zloto spadnie, itd. itd. itd. Najchetniej chcialbym zlapac takiego kolesia za glowe i zapytac, po co on to pisze? NIKT. NIKT nie jest w stanie przewidziec przy ilu punktach jutro DOW zakonczy sesje! A jaki ma sens prognozowac poziomy indeksow za rok?! To jest oglupianie narodu. Na gieldzie rozrozniam trzy grupy handlarzy: gurus, sparzeni i loser. Do pierwszej grupy zaliczam tych, ktorym "sie udalo". Maja oni status tzw. "guru": napisali jedna lub pare ksiazek, pisza blogi, mozna wykupic z nimi warsztaty i treninig. Jedyne co mi brakuje to sa te "hard facts", tzn. wyciagi z konta ile i jak zarobili. Nie zrozumcie mnie zle: oczywiscie, ze nie watpie, ze zarobili na gieldzie. Ale czy oni handluja dla zycia, czy handluja po prostu aby miec podstawe do nastepnych ksiazek i treningow? Druga grupa ludzi, to sa Ci ktorzy probowali i sparzyli sobie buzie. Tzn. nie powiodlo im sie specjalnie, moze troszke zarobili, najczesciej jednak wszystko stracili. Oni dochodza do wniosku ze gielda to nic dla nich. Odwracaja do niej plecy i zyja swoim zyciem. Po jakims czasie stracone pieniadze albo zostaly zarobione, albo zapomniane. Live goes on. A w trzeciej grupie sa tzw. loser lub... nieugienci wojownicy. Do tej grupy zaliczam wszystkich ktorzy pomimo swoich porazek (i tez malych zwyciestw) sie nie poddali i nadal staraja sie "zrobic to lepiej", nauczyc sie i zarabiac na gieldzie pieniadze. Bo jedno jest pewne: droga jest bardzo stroma i kamienista.... Oczywiscie w tej grupie granica uzaleznieniem, a zdrowym handlowaniem jest bardzo, bardzo cieka. A sztuka polaga na tym jak wybic sie z tej trzeciej grupy do pierwszej. Niekoniecznie zostac guru, ale systematycznie zarabiac pienidze To be continued...
-
...czy przez Trading mozna zarobic kase? Oczywiscie, ze mozna. Przeciez zarobilem! A czy przez Trading mozna przez dluzszy okres czasu zarabiac kase? Albo moze jeszcze lepiej: nie pracowac, tylko zajac sie w 100% gielda. Podobno mozna. Jestem najlepszym dowodem, ze nie mozna. To kurwa, dlaczego innym sie udaje, a mi nie?! Widocznie maja cos, jakies predyspozycje, jakies cechy charakteru, ktore im umozliwiaja zycie z rynku. Ilu takich znam osobiscie? - Zadnego. Dlaczego inni ruchaja panienki, a ja sam siebie?! Tylko, ze ruchac panienke to fajna rzecz - dobrowolnie wsadzic sobie kija w dupe, niezbyt. A wsadzac sobie tego kija ciagle i ciagle to juz jest glupota. Debilizm. Przeciez to jest kurwa mac takie proste: kupujesz lub sprzedajesz. Szanse lepsze niz w ruletce (nie ma "zielonego" zera, ok... za to jest spread). Nie interesuje mnie czy idzie w gore czy w dol - abyc miec pozycje, ktora jest w kierunku mojego trade. Proste to jest w teorii... czytac mozna duzo, licza sie jednak czyny. A w praktyce cholernie ciezkie! Takie ciezke, ze ciagle i ciagle laduje na pysku! Jedno jest jasne jak slonce: liczy sie 100% psychologia. Nawet tzw. trading plan odzwierciedla nasza osobowosc. I tu sek we wszystkim: najaralem sie za mlodu American Dream, nafaszerowalem sie "Pain is temporary, quitting lasts forever" (po prostu nie umiem sie poddac), stracilem majatek, narobilem dlugow i... jestem skazany na sukces siedze w szambie po szyje. Plotka z Mazur w oceanie pelnym rekinow. To be continued...