Skocz do zawartości

Znajdź zawartość

Wyświetlanie wyników dla tagów 'ex' .

  • Wyszukaj za pomocą tagów

    Wpisz tagi, oddzielając je przecinkami.
  • Wyszukaj przy użyciu nazwy użytkownika

Typ zawartości


Forum

  • Lektura Obowiązkowa - nie tylko dla nowego użytkownika
    • Regulamin Forum
    • Jak kupić książki, nagrania i złożyć dotację
    • FAQ - poradniki, pytania i odpowiedzi
    • Przedstaw się
  • Rozwój - przejmujemy władzę nad światem :>
    • Co zmienić na Forum - Dział Techniczny
    • Rozwój idei Forum
    • Radio Samiec!
    • Czasopismo
    • Dotacje
    • Ważne!
  • Klub Weterana
    • Zasłużona Starszyzna
  • Relacje męsko-damskie i nie tylko
    • [ŚWIEŻAKOWNIA] - 'Moja historia'.
    • Na linii frontu - podrywanie.
    • Seks
    • Manipulacje kobiet i obrona przed nimi
    • Moje doświadczenia ze związku, małżeństwa
    • Sprawy rodzinne i dzieciaki
    • Rozstania, zdrady, prawo rozwodowe.
    • Mądry Mężczyzna po szkodzie.
    • Ściana hańby
  • Zaburzenia emocjonalne, psychiczne Pań i Panów
    • Borderline
    • Narcyzm
    • Depresja
    • Pozostałe zaburzenia
  • Męskie i niegrzeczne sprawy
    • Samodoskonalenie i samowychowanie
    • Bad Boy
    • Hajs i inne dobra materialne
    • Wtopy i upokorzenia
  • Youtube - ciekawostki, dramy, informacje, nowinki
    • Niekonwencjonalni youtuberzy
    • Zagraniczni youtuberzy
    • Kanały sportowe
    • Konwencjonalni youtuberzy
  • Sport i zdrowie
    • Sport
    • Zdrowie fizyczne i psychiczne
  • Polska i świat
    • Co w zagrodzie i za miedzą
  • Przetrwanie, apokalipsa, preppersi
    • Survival w mieście
    • Survival w terenie
    • Przydatne umiejętności
    • Zestawy ewakuacyjne
    • Ogień, woda, żywność, ubrania, energia
    • Broń i narzędzia
    • Apteczki, zestawy medyczne, pierwsza pomoc, higiena
    • Schronienie, domy, bunkry, ziemianki
    • Urządzenia, pojazdy, gadżety
    • Książki, opracowania, podręczniki, artykuły, wiedza - związane z survivalem
    • DIY, "patenty", life hacki
  • Motoryzacja i Technologie
    • Wszystko co jeździ, pływa i lata.
    • Komputery
    • Technika i sprzęt
  • Hobby
    • Zainteresowania
    • Hobby i twórczość
  • Duchowość
    • Nie samym ciałem człowiek żyje
  • Rozmowy przy wódce
    • Flakon, kielon i zagrycha
  • Rezerwat dla Kobiet
    • Dlaczego tak?
    • Bara-bara
    • Wokół domowej 'grzędy'
    • Bóg stworzył kobietę brzydką, więc musi się ona malować.
    • Niedojrzali emocjonalnie faceci - ploty - dupoobrabialnia ;)
    • Kobiecy kącik 'kulturalny'
  • Domowa grzęda
  • Samczy Mobil Klub HydePark- zbiór tematów niepasujących do pozostałych kategorii
  • Samczy Mobil Klub Rowery
  • Samczy Mobil Klub Powitalnia
  • Samczy Mobil Klub Zabezpieczenia przed miłośnikami cudzej własności.
  • Samczy Mobil Klub Samochody
  • Samczy Mobil Klub Latadła:szybowce, śmigłowce, rakiety, balony :)
  • Samczy Mobil Klub Motocykle
  • MacGyver a GADGETY MĘSKIE : ......?
  • Młodzi samcy w równowadze Tematy
  • Młodzi samcy w równowadze Tematy
  • IT Przywitaj się i napisz czym się zajmujesz.
  • IT Linux
  • IT Przywitaj się i napisz czym się zajmujesz.
  • Klub poligloty Jaki język
  • NAUKA - SCIENCE Wprowadzenie do Metodologii Naukowej
  • Klub Pasjonatów Futbolu Reprezentacja Polski
  • Klub Pasjonatów Futbolu Ekstraklasa
  • Klub Pasjonatów Futbolu Piłka klubowa
  • Klub Pasjonatów Futbolu Piłka międzynarodowa
  • Klub Pasjonatów Futbolu Ogólne
  • Klub NoFap walczących z uzależnieniem od pornografii bądź kompulsywnej masturbacji s
  • Klub NoFap walczących z uzależnieniem od pornografii bądź kompulsywnej masturbacji Pornografia - ubojnia pomysłowości, kreatywności i działania
  • Klub NoFap walczących z uzależnieniem od pornografii bądź kompulsywnej masturbacji 50 powodów aby porzucić pornografię
  • Klub NoFap walczących z uzależnieniem od pornografii bądź kompulsywnej masturbacji Odwyk Piotra i nowe lepsze życie
  • Klub NoFap walczących z uzależnieniem od pornografii bądź kompulsywnej masturbacji NOFAP - Odwyk od A do Z
  • Klub NoFap walczących z uzależnieniem od pornografii bądź kompulsywnej masturbacji Co robić by Nofap się udał?
  • Klub Wschodnioazjatycki Ogólne
  • Klub Wschodnioazjatycki Korea
  • Klub Wschodnioazjatycki Chiny
  • Klub Wschodnioazjatycki Japonia
  • Klub Wschodnioazjatycki Mongolia
  • In web development Przydatne linki
  • In web development Mam problem

Blogi

  • Blog Ruchacza
  • Critical Thinking
  • Pan Kabat Blog
  • Bacy
  • Paweł z N.
  • Silvia
  • Blogosfera Vincenta
  • 105 kg skurwysyna
  • Droga do męskości
  • „Sukces jest czymś, co przyciągasz poprzez to, kim się stajesz.”
  • RysiekBlog
  • PZK
  • Aroxblog
  • Zasady Drugiej Strony Lustra
  • Prywatne zapiski Leona
  • Self Blog
  • friendship
  • redBlog
  • OpenYourMind
  • kootasBlog
  • Blog
  • The Samiec Post
  • TradeMe
  • Zapiski Eldritcha
  • Blog Chłopaka na Testosteronie
  • nowhereman80
  • ALPHA HUMAN
  • Myśli bieżące - filozoficznie ...
  • Samczym okiem
  • Za twórczością podążający, pragnący swego zaniku.
  • Ryśkowe szaleństwa.
  • Spira - żeby wygrać, trzeba przegrać
  • Scarcity of Knowledge
  • Throat full of glass
  • .
  • listy do dusz
  • Cytaty ważne i więcej ważne
  • Różne wypociny EjczFajfa
  • Moje przemyślenia
  • Blog Duńczyka
  • Podkręcili mi śrubkę!
  • Pułapki i kruczki
  • Jak działa rzeczywistość i kim jesteśmy - rozważania
  • TOALSWAHCADTLKCAFG
  • Arasowy blog postrzegania subiektywnego
  • Otwórz Oczy
  • Bez litosci
  • Przelewanie mysli.
  • Blog Metodego !
  • Boks - kompletnego laika trening
  • New Day at oldschool
  • Moim okiem
  • Czerwony Notatnik
  • Świadomość,Świadomość,Świadmość
  • Human Design: self-study
  • TOP seriali telewizyjnych
  • Szkaradny's
  • Coś tu może kiedyś będzie.
  • Przebudzenie z Marixa
  • Cortazarski Blog
  • .
  • Indigo puff obraża nasze forum na streamie!!!!!!!!!
  • Blogowo
  • Analconda
  • danielmagical ...fenomen patostreemow
  • W poszukiwaniu prawdziwych emocji
  • "Rz"ycie
  • Always look on the bright side of life...
  • Za horyzontem zdarzeń
  • Kubeł zimnej wody
  • Just Easy
  • .
  • Rody Krwi
  • sumer
  • Filmoteka Białego Rycerza
  • Życie W Kuchni
  • Człowiek Renesansu
  • BS lepsze niż Vitalia!
  • Okiem borderki, czyli świat z innej perspektywy
  • Blog Dzika
  • Podglądam siebie.
  • Światłopułapka
  • Wzloty i upadki ducha
  • Złote myśli Sary.
  • ezo
  • La chica loca
  • nowy rok numerologiczny rozpoczety
  • 30 dniowe wyzwanie.
  • 1
  • "Jak się przewróce to ja się za swoje przewrócę"
  • Coś Więcej...
  • Kobieta to rarytas dla bogaczy.
  • Narkonauta
  • Casual Gentleman
  • Luźne przemyślenia Ksantiego
  • .
  • Dziennik rozwojowy
  • Studęt tłumaczy
  • antymatrixman
  • Rapke
  • Między ziemią a piekłem czyli ile kosztuje spełnianie marzeń.
  • Archiwa Miraculo
  • IBS/SIBO - moje zmagania z chorobą
  • Wielka ucieczka z więzienia "Przeciętność"
  • Chore akcje z mojego poje*anego życia
  • Czas zapłaty
  • Jan Niecki - manosfera
  • Miejsce ulotnienia dla zbyt dużego ścisku pod kopułą
  • Z Przegrywu do Wygrywu
  • Droga do Zwycięstwa
  • Nerwica, lęki, pogadajmy.
  • Wewnętrzna stabilizacja świadomego mężczyzny
  • Baldwin Monroe...na płótnie
  • moj pulpit
  • Dobry, zły i brzydki
  • Różności
  • Uśmiechnięta (p)ironia
  • Instrukcja życia w systemie...
  • Orszak Trzech Króli
  • Human LATA - Od zera do ATPL'a.
  • Niezapominajka
  • Niezapominajka
  • Ozór na szaro
  • PsYCH14trYK
  • (...)
  • boczkiem przez życie
  • Ze szczura w Kruka (PuA, rozwój osobisty i duchowy)
  • Ozór na szaro.
  • Strumień świadomości
  • Przygody faceta w prawie średnim wieku
  • :-)
  • Esej - jaki jest i powinien być cel życia ludzkiego?
  • Eksponowanie kreatywności.
  • W samo okienko
  • Saturn i co dalej?
  • Zapiski
  • Jakie są korzyści z skontaktowania się z profesjonalną firmą w celu dochodzenia odszkodowania za poniesione straty?
  • Bruxawirus
  • Redpill
  • Naukowy blackpill
  • Czy to friendzone?
  • Jak żyć ?
  • Jak żyć, Panie Premierze?
  • Żywot wieśniaka poczciwego
  • Jack Hollywood
  • Analconda
  • smerfiBlog
  • Dzień, w którym przestałem być nieśmiały.
  • Tajlandia - Grudzień 2023
  • Tajlandia - Grudzień 2023
  • Tajlandia - Grudzień 2023
  • Tajlandia - Grudzień 2023
  • O podróżach
  • Młodzi samcy w równowadze Blog
  • Klub muzyków i kompozytorów (muzyczny) Blog muzyczny
  • Red Pill Blog Redpill

Szukaj wyników w...

Znajdź wyniki, które zawierają...


Data utworzenia

  • Od tej daty

    Do tej daty


Ostatnia aktualizacja

  • Od tej daty

    Do tej daty


Filtruj po ilości...

Dołączył

  • Od tej daty

    Do tej daty


Grupa podstawowa


AIM


MSN


Website URL


ICQ


Yahoo


Jabber


Skype


Miejscowość:


Interests

  1. Ponownie się rozstałem i mówiąc szczerze, nie żałuję. Nic nie czułem do tej dziewczyny. Wciąż natomiast czuję bardzo dużo do swojej pierwszej, prawdziwej miłości, z którą rozstałem się ponad rok temu. Mam wrażenie, że nic dobrego mnie w życiu nie czeka, mimo rozwoju zawodowego i sukcesów w życiu zawodowym. Nie zależy mi na tym, bo mógłbym stawić to wszystko na szali, żeby ona się odezwała. Czasami z innych kont śledzę jej aktywność na FB. Nie dodaje żadnych relacji z facetami, ilość znajomych też nie za bardzo się zmienia. To była taka „szara myszka”, cicha, wycofana. Nie wiem, czy kiedyś jeszcze się odezwie, ale bardzo bym tego chciał. Teraz czeka ją bardzo ciężki okres - podwójna obrona z dwóch kierunków. Żeby po prostu móc z nią porozmawiać.
  2. Witam Moi drodzy, mieliście może taką sytuację, że była po roku bądź też nawet kilku latach (!) chciała wrócić do was lub odnowiła z wami kontakt? Jeśli tak, to z czyjej winy było zerwanie? Pozdrawiam!
  3. Witajcie, w ostatnich dnia trochę skomplikowałem swoją sytuację życiową... Nie musicie mi mówić, że byłem debilem, bo doskonale o tym wiem, ale mądry człowiek po szkodzie... Wszelkie wyrzuty także możecie sobie darować, nie dobijajcie leżącego, leczę się na depresję... Pewnego dnia wypiłem trochę za dużo alkoholu, a tu nagle znajomy mi pokazuje screeny wiadomości jak moja ex obrabia mi tyłek w paskudny sposób... Ja będąc pod wpływem alkoholu napisałem do niej w mało kulturalnych słowach, żeby się odczepiła ode mnie i zajęła swoim szczęściem, że jest wredną wyrachowaną ku... itp. Żadne groźny nie padały, nawet pod wpływem alkoholu byłem chociaż na tyle bystry, żeby ich nie pisać. Tydzień po tych wiadomościach była u mnie policja, z zawiadomieniem owej pani o nękaniu, oraz złośliwymi i dokuczliwie mi wiadomościami... Powiedzcie mi, czy bardzo sobie spieprzyłem papiery... Wiem, że alkohol nie jest okolicznością łagodzącą, próbowałem też załatwić sprawę polubownie, pisałem przeprosiny, ale to nic nie dało... Bardzo proszę o Waszą pomoc, jak tak dalej będzie to naprawdę boje się że tego nie wytrzymam...
  4. Witam Braci, chciałbym się przywitać i na wstępie chciałbym poinformować, że mam 23 lata, a forum i działalność pana Marka śledzę od kiedy zacząłem spotykać się z kobietami czyli od dobrych 5 lat. Nigdy nie chciałem zakładać tutaj konta – nie miałem doświadczenia by pomagać innym, a sam pomocy nie potrzebowałem. To co wydarzyło się ostatnio w moim życiu wręcz zmusiło mnie bym anonimowo się komuś wygadał. Zawsze miałem atencję kobiet, jestem dość przystojny, wygadany, mam hobby i ciekawy zawód, zasłużyłem na opinię takiego „wilka stepowego”. Miałem kilka partnerek – na rok, na miesiąc, na 10 godzin... Będąc chłopakiem 21 letnim chłopakiem byłem szczęśliwy, miałem kumpli, myślałem, że znam się na kobietach. Potem poznałem ją. Panna sama się do mnie odezwała jakoś 3 lata temu, kojarzyłem ją z liceum (jesteśmy z jednego powiatu), chodziła wtedy z jakimś lamusem, ale wyróżniała się – bardzo urodziwa, o figurze modelki. Napisała do mnie na Instagramie, zaczęło się niewinnie, byłem wtedy wolny i była sesja więc miałem dużo czasu na zapoznanie się z nią. Przyjechała potem kilka razy do miasta gdzie studiowałem, było super (do wyra dała się zaprosić dopiero na 3 randce więc zdołałem się nieźle nakręcić), potem gdy bywałem w rodzinnych stronach to odwiedzałem ją i wspólnie eksploatowaliśmy zawieszenie w moim wysłużonym passacie Nadawaliśmy na tych samych falach, po 3 miesiącach powiedziała że mnie kocha. Były wspólne podróże, zabrałem ją na wakacje za granice do pracy gdzie sporo zarobiła, poznałem teściów, wszystko się układało idealnie. Porównując ją do moich poprzednich kobiet czułem różnicę, ona była inna. Pracowita, wesoła, inteligentna, oddana mi, dobra w łóżku – nic więcej od kobiety nie oczekiwałem. Miesiące mijały, ja się coraz bardziej wkręciłem, pojawiły się plany wspólnie zamieszkać na studiach (ona dopiero zaczynała). Imponowało jej, że jestem „taki dojrzały, mam pomysł na przyszłość i ambicje”. W październiku 2019 roku zamieszkaliśmy razem w mieszkaniu które wynajmowałem, poszła na zaoczne, znaleźliśmy jej pracę fizyczną i nieźle zarabiała jak na laskę 20 lat. Z początku było fajnie, potem ja straciłem pracę, miałem mało kasy i rodzice mi pomagali (jej rodzice nic nie dawali, bo w domu się nie przelewało). Gdy ona dostała pierwszą wypłatę to od razu iPhone za 4000zł na raty na jej mamę... Trochę mi to się nie spodobało, jako jedyny krytykowałem takie zarządzanie pieniędzmi, potem zaczeliśmy się od siebie trochę oddalać, kłócić – myślałem że to normalne, że musimy się „dotrzeć”. Potem w łóżku z tygrysicy stała się kłodą, ja trochę zachorowałem i przez to i z brak ruchu przytyłem, moja pewność siebie spadła. We wigilię gdy byłem u jej rodziców powiedziała że to koniec, że ją źle traktuję, krytykuję i chyba nie pasujemy do siebie... Załamałem się, zacząłem panikować , ale w sylwestra się pogodziliśmy, mówiła, że wierzy że się zmienię i mnie kocha i wróciła do mieszkania ze mną. Było znowu idealnie, w lutym się obroniłem z dobrym wynikiem i zacząłem szukać pracy – byłem inżynierem. Dostałem kilka ofert pracy ale rozważałem tylko dwie: pierwsza w małej firemce w mieście gdzie mieszkaliśmy za takie sobie pieniądze, druga w rodzinnej okolicy, we firmie gdzie byłem kiedyś na stażu, duża kasa, mieszkanie u rodziców w rok odłożyłbym około 50tyś. Dogadałem się z moją, biorę pracę numer 2, wracamy do domów rodzinnych i za rok idziemy na swoje. Już się wyniosłem z miasta, miałem zacząć prace za 2 tygodnie. Nagle przyszedł wirus, firmę zamknęli, miałem czekać miesiąc, potem kolejny... Ona cały czas zarabiała nieźle, ja siedziałem u mamy na wsi bez pracy – chciałem przeczekać. Planowała kupić dość drogi samochód, na który pieniądze chciała pożyczyć – nie spodobało mi się to, nie lubię mieć długów, a my niby oszczędzaliśmy na mieszkanie. Nie pasowało jej to, nie mieszkaliśmy już razem, znowu się oddalaliśmy od siebie, zrobiłem się zazdrosny. W końcu się zdenerwowałem, powiedziałem, że jak chce odejść znowu to niech da mi spokój, mi szkoda życia by ciągle się stresować i przejmować jej fochami. Na drugi dzień o 7 rano gdy wstałem czekała na mnie litania napisana na facebooku: Ona mnie kocha ponad wszystko, że za mnie by oddała życie, że ona ma teraz trudny okres, że ona by chciała ze mną podróżować jak kiedyś, bo brakuje jej tego (fakt, że była kwarantanna, a ja nie mam kasy pominęła). Ucieszyłem się, że jednak mnie kocha, pocieszyłem, ale w jej zachowaniu nic się nie zmieniło. Po kilku dniach powtórka rozmowy „O co ci, babo chodzi?” Ona mówi, że chyba jednak chyba mnie nie kocha, sama nie wie. Rozłączyłem się i zerwałem z nią wszelki kontakt. Bolec na boku? NIE WIEM Po kilku dniach zauważyłem że usunęła nasze wspólne fotki z portali społecznościowych i napisałem tylko, że jest mi głupio że z kimś takim spędziłem prawie 3 lata życia, że to można było uratować i że zachowuje się jak nienormalna. Minął drugi tydzień, zero kontaktu. Teraz co u mnie? Mam inną robotę, zacząłem się odchudzać i pracować nad sobą. Tamta firma odezwała się, że niedługo ruszają z rekrutacją i czy się nie stęskniłem za nimi Mimo wszystko czuję ogromną stratę i tęsknię za nią, mam poczucie winy, że zbyt ją osaczałem. Wiem, że się nie wyłamię i się nie odezwę. Wiem, że powrócę do formy fizycznej i psychicznej maksymalnie do końca roku. Martwię się tylko, że już nikogo fajnego sobie nie znajdę, że zostaną mi tylko samotne matki albo jakieś bazyle. Bracia, jak żyć? Wróci z płaczem za miesiąc, twierdząc, że jestem miłością jej życia?
  5. Witam, 3 miesiące temu po 3 latach związku rzuciła mnie dziewczyna, zacząłem więc dużo imprezować i lecieć z dziewczynami, tylko do pewnego momentu jakoś mam wrażenie, że moje libido upadło przez to, że mam cały czas byłą w głowie inne dziewczyny mnie jakoś średnio pociągają, jak się od tego uwolnić bracia? Jakieś akcje, lody itp jako tako to idzie, ale co do samego seksu z innymi no średnio, jedynie jakby moja była mi się rozebrała to by stał jak skała :/ Chciałbym znowu wrócić do formy, zapomnieć o niej i być nagrzany jak zwierzak - nawet jak nie mastrubowałem się ponad miesiąc to i tak jakoś nie byłem nagrzany. Jakieś rady sugestie? Sorka jak zły dział pozdro
  6. Witajcie bracia. Jakie teksty stosujecie, kiedy spotkacie się - przypadkiem z byłą dziewczyną i ona was zapyta: Dlaczego się nie odzywasz, nie odpisujesz na SMS?? Miałem kilka razy już taką sytuację, i zawsze wymyślałem coś na poczekaniu - w stylu: Brak czasu / Nie jesteśmy przyjaciółmi / Nie muszę się tłumaczyć / A na co liczyłaś? itp.
  7. Witajcie bracia! Jak u was było z kontaktem z przyszłymi / niedoszłymi teściami / rodzicami waszych wybranek? U mnie zawsze kontakt był zajebisty - oni lubili mnie a ja ich. Jakoś tak wychodziło naturalnie, że nadawaliśmy na podobnych falach. Mama jednej z moich byłych, to na każdy większy sukces w moim życiu (już po rozstaniu z jej córą) do mnie dzwoniła z gratulacjami. . Raz miałem taką sytuację, że jestem na grillu u przyszłych / niedoszłych teściów - i nagle podchodzi do mnie "mama" i się pyta "Stefan, powiedz mi szczerze - jak Ty z nią wytrzymujesz?". W pierwszej chwili, chciałem obrócić, to w żart, ale zrozumiałem, że ona pyta się całkiem serio. Oczywiście powinna od razu zapalić się u mnie w głowie czerwona lampka - UWAGA!! - TWOJA DZIEWCZYNA MA PROBLEMY ZE SOBĄ!!, a ja przyrecyrzykowałem i zacząłem mówić coś o miłości, bla, bla bla. Z niedoszłym teściem też miałem podobne sytuacje - jak mówi "Słuchaj Stefan, ona od urodzenia jest zła.".
  8. Howgh! Temat pilny, z racji dzisiejszego dnia Tak się zastanawiałem - czy składać swoim ex jakieś życzenia z okazji świąt. Mam kilka takich kobiet, z którymi rozstałem się na naprawdę dobrej stopie. To, że nie podtrzymywaliśmy dalej znajomości wyniknęło raczej z tego, że mi się nie chciało, niż żebym przeżywał jakieś katusze z powodu tego, że nie zablokowałem ich na komunikatorach. Część z nich to naprawdę fajne, wartościowe dziewczyny No i mam dylemat. Jakiś taki ludzki odruch mnie pcha do tego, żeby im te życzenia złożyć. Z drugiej strony - nie przypominam sobie żebym kiedykolwiek w życiu dostał jakiekolwiek życzenia od jakiejś ex, więc zapewne jest to głupi pomysł. No bo w sumie co taka osoba sobie pomyśli dostając te życzenia? Jakieś takie może to być głupie z jej punktu widzenia. Nie wiem. Co o tym sądzicie, bracia?
  9. Witam Bracia, Oto moja historia w skrócie. Zawsze byłem trochę MGTOW od lat wczesnych, długo zanim wiedziałem, że coś takiego istnieje. Nigdy nie chciałem się żenić i mieć dzieci. Też miałem swoje wątpliwości co do długoletniej monogamii. Pewnie miało na to wpływ moje otoczenie (związek moich rodziców był do doopy, delikatnie mówiąc), a wokół mnie nie widziałem wiele szczęścia wśród małżeństw ze stażem. Często też jak już pakowałem się w związki to chyba podświadomie wybierałem takie co nie mogą się udać. Byłem z kobietą znacznie starszą z dziećmi, byłem z młodszą mieszkającą w innym kraju, miałem troszkę przelotnych romansów i FWB. I tak zleciało moje życie, a za parę lat będę miał 40 na karku. Niecałe 2 lata temu poznałem dziewczynę lekko po 30. Zauroczyła mnie, wydawała się inteligentna i miała coś do powiedzenia. U niej rok wcześniej zakończył się długoletni związek i szukała czegoś poważniejszego. Pomimo tego powiedziałem jaki jest mój pogląd na świat i że to może nie mieć sensu jeśli chce solidny związek. Mimo tego i wymiany kilku wiadomości, zaczęliśmy się spotykać, na początku bez spiny i oczekiwań. Jedna rzecz prowadziła do drugiej i po paru miesiącach znalazłem się w związku. Względnie szybko poznałem jej środowisko i rodzinę, a ona moją. Po pół roku zamieszkaliśmy razem (mega szybko, szczególnie jeśli chodzi o mnie). Względnie szybko zaczęło się parcie na potomka. Koleżanki też zaczęły rodzić i wychodzić za mąż i to też na pewno nie pomagało. Jednym słowem, urobiła mnie. Prawie. Bo po roku coraz większej presji i mojej niepewności czy chcę, aby moje życie się tak diametralnie zmieniło, wszystko jebło i się rozstaliśmy. To było bardzo trudne rozstanie, bo straciłem kochankę/komfort emocjonalny/poczucie przynależności/poczucie planu na przyszłość. Też byłem świadomy, iż pomimo swoich odchyłów, nie była najgorsza jeśli chodzi o zachowanie (z tego co tu czytałem, może być znacznie gorzej). Ze swojej winy i braku stanowczości też dałem się trochę urobić i straciłem kontrolę nad poczuciem, iż jestem panem swego losu. Po rozstaniu oczywiście była ciemność i stany depresyjne. Myślenie co dalej z życiem. Czy ono zawsze będzie tak wyglądało, iż w relacjach damsko-męskich co najwyżej czeka mnie jakiś romans i nic głębszego. Czy rzeczywiście nie chcę pozostawić po sobie śladu biologicznego w postaci potomstwa, mieć szczęśliwego życia rodzinnego, etc. Za dużo nie wymyśliłem, kręcąc się z tematem jak gówno w przeręblu. Ale część spokoju ducha odzyskałem w stylu „jest chujowo, ale stabilnie”, aż do ostatniego weekendu, kiedy ex widziała mnie na mieście. Wyszliśmy na „przyjacielskie” pogawędki. Kilka drinków i skończyło się w łóżku. Sielanka, przytulanie i było „jak dawniej” na jedną noc. Oboje jesteśmy świadomi, że „nie pasujemy” do siebie i póki co to było tylko spotkanie bez dalszych konsekwencji. I teraz Bracia mnie poratujcie zanim zwariuje, bo nie wiem czy zapomnieć o tym co się wydarzyło czy coś robić. - gdyby udało się z nią stworzyć nową relację, musiało by to się skończyć produkcją bombelków i życiem happy (lub unhappy) ever after. W przeciwnym razie, to jebnie jeszcze z większym hukiem niż za pierwszym razem i nie będzie co zbierać - zaakceptować to, iż to jest koniec tego związku z tą osobą i po prostu dowiedzieć się czego tak naprawdę ja chcę w tym życiu i jeśli rzeczywiście na 100% od siebie chciałbym rodzinę, to wtedy działać w tym kierunku, ale to już pewnie będzie z kimś innym. Może też być już po prostu za późno, jeśli okaże się, że chcę takiego życia za 10 lat. Co o tym myślicie? Larry
  10. Pytanie Ja 31 lat ,ex 31 lat rozstaliśmy się po 10 latach nie mamy kontaktu od 9 miesięcy. Chciała ślubu i dzieci. Ja nie. po rozstaniu zablokowałem ją,usunąłem z wszystkiego,nie piszę. Teraz tak : jej brat udaje,że mnie nie zna,siostra głowa w dół jak mnie widzi. Ja od tego czasu ex widziałem raz, pierwsza powiedziała cześć i nic więcej, poszła.Odpowiedziałem. Podejrzewam,że musiała nieźle na mnie nasrać u rodziny... Dostałem kopa w największym swoim kryzysie w życiu(sprzedaż firmy,utrata pracy,depresja od roku zakończona 10 dniowym pobytem w szpitalu psychiatrycznym)Oczywiście zero wsparcia. Na do widzenia usłyszałem: -ogarnij swoje życie -znajdź pracę -chcę szaleć i spotykać się z innymi -chcę spróbować jak to jest z innym -spotykam się z kimś(później to odwołała) -potrzebuje czasu, daj mi 2 tygodnie(wyjechała sobie na wakacje)oczywiście już się nie odezwała. Pytanie,bo mam moralniaka : -jak ją spotkam ,mówić cześć,czy przejść obojętnie -jak spotkam jej matkę,członków rodzinny, to samo ,cześć ,czy obojętność? Z jednej strony udawanie obojętności po 10 latach jest raczej słabe i pokazuje emocje,ale z drugiej strony po takim kopie to ona powinna dla mnie być niewidzialna. Spalić za sobą wszystkie mosty na wypadek jej powrotu(wiem,że teraz aktywnie szuka nowego na portalach randkowych itp.,więc jak nic nie znajdzie znając życie zacznie się szał i chęć powrotu) Czy może mieć tę całą sytuację w pompie? Jak Wy to załatwiacie?
  11. Witam Panowie! Zmagam sie z ciężką do przełknięcia sytuacją. Napisze wprost: Moja EX zostaiwła mnie przez moja przeszłość seksualna. Sprawdzała mój telefon i komputer i znalazła tam stare wiadomosci sprzed związku z których wynikało ze byłem u prostytutki. Nie mogła sie z tym pogodzic, dlugo sie z tym meczyla i czasem to do niej wracało... Nie dało sie nawet z nia o tym porozmawiac zeby to jakos wyjasnic. Bylismy po tym jeszcze razem przez pol roku i było "niby ok" ale 1 stycznia mnie zostawiła i odeszła do jakiegos wczesniej poznanego Angola (mieszkamy w UK). Z usług korzystałem za granica, byłem samotny, zmagam sie z nerwica depresyjna, nie miałem czasu na znajomosci i z potrzeby bliskosci skorzystałem z usługi 3 razy. Nie chciałem do tego wracac, wstydziłem sie tego i nadal wstydze. Czuje sie teraz jak scierwo, zdemaskowany przez osobe która kocham, nie chciałem jej o tym mowic, wiedziałem ze po tym związek nasz nie przetrwa długo. Nie myliłem sie. Wiem ze powinienem uwazac na swoj telefon, usuwac historie etc, ale kompletnie zapomniałem o tych wiadomosciach. Jakby tego było mało ostatni wyskok miał miejsce na przełomie poczatku mojej znajomosci z EX. Uwazała to za zdrade, choc oficjalnie zaczelismy chodzic dopiero 4 miesiace pozniej. Rozstanie powoli trawię choc jest ciezko i gnebi mnie to nadal. Ale najgorsze ze sam teraz siebie postrzegam jak najgorsze scierwo. Ze dopusciłem się tego. Zapłaciłem za seks jak jakis frajer. Mam mega doła, nie wiem jak sie z tym uporać, strasznie mnie to dobiło i nie potrafie teraz zaakceptować swojej przeszłości ja sam. Moja była rozpisywała sie o tym na babskim forum "wizaz". Miałem nieprzyjemnosc czytania postow pod jej wpisem. Zostałem tam nazwany dziwkarzem kupujacym seks, frajerem, kazda przyznała ze nie umowiłaby sie z takim jak ja. Czuje sie teraz mega samotny, była dała mi do zrozumienia że nikt mnie już nie zechce i zawsze juz bede sam. Moja samoocena spadła ponizej zera, POMOŻCIE!!!
  12. Moja historia, którą zamierzam opisać w wielkim skrócie zaczęła się kiedy miałem 19 lat i poznałem kobietę z dzieckiem. Kobieta ta nie była może super pięknością, jednak zakochałem się po uszy. Była starsza ode mnie prawie 10 lat, miała dziecko i była wdową. Po kilku tygodniach znajomości, wiedziałem już, że to ta jedyna. Po roku wzięliśmy ślub, a ja jako biały rycerz adoptowałem jej córkę. Żona nie była nigdy przesadnie pracowita, więc zamiast szukać pracy, stwierdziła, że drugie dziecko scementuje nasz związek. Urodził nam się syn, byłem mega szczęśliwy, świata poza rodziną nie widziałem. Niestety musiałem dużo pracować na utrzymanie rodziny. Żona z tego powodu robiła mi wymówki, miała ciągłe pretensje, że za mało jej pomagam. Z biegiem czasu było coraz gorzej, zaczęła stosować przemoc fizyczną, psychiczną, grozić mi pozbawieniem życia, mówić, że bez niej jestem nikim, że jeśli dowie się, że ją zdradzam to mnie wykończy finansowo, zamknie w więzieniu ( mimo, że żadnego powodu nie miała) mówiła, że nigdy więcej nie zobaczę dzieci, a jedyne co będzie nas łączyć to alimenty na nią i na dzieci. Nie wiedziałem co robić, próbowałem z nią rozmawiać, prosić, błagać, kupować prezenty, ale było tylko gorzej. Szukałem winy w sobie, robiłem to co chciała, wtedy przez krótki okres było w miarę ok. Po jakimś czasie znowu zaczęły się awantury, bicie po twarzy, kopniaki, wyzwiska, doszło do tego, że biła mnie przy dzieciach. Kiedy złapałem ją za ręce, natychmiast zadzwoniła po policję robiąc ze mnie potwora, oczywiście przedstawiając siebie jako ofiarę. Zdecydowałem się odejść od niej, sprawa rozwodowa jest w toku. Płacę jej 1500 zł na dwoje dzieci, a ona podała mnie o zabezpieczenie alimentów również na siebie. Odkąd sprawa jest w sądzie nie mam kontaktu z dziećmi, nie odbierają telefonu, twierdzą, że nie chcą mnie widzieć, ale ja dobrze wiem , że to manipulacja z jej strony. Ostatnio wprost powiedziała mi, że jeśli dam jej 1000 zł to pozwoli mi zabrać syna na weekend. Żałuję, że tego nie nagrałem. Wynajmuję sobie pokój i nie stać mnie na to, ale tęsknię za synem, więc rozważam czy jej nie zapłacić i nie nagrać tego. Czuję się wykończony, ale po mimo bólu czuję ulgę z tego powodu, że w wynajętym pokoju mam spokój, oraz że nie mam już awantur. Dobrze móc się wygadać. Pozdrawiam Braci.
  13. Cześć Bracia Postanowiłem podzielić się pewnymi doświadczeniami ze swoich relacji z kobietami. Piętnaście lat temu, jako białorycerz, wplątałem się w toksyczną relację z kobietą, wydawać by się mogło przeciętną szarą myszką. Dzieliło nam 70 km. Rozstaliśmy się po 2 miesiącach, potem zaczęła błagać o powrót, że zrozumiała co straciła itd. Zgodziłem się, po jakimś czasie przyprawiała mi rogi ze swoim kolegą z osiedla. Minęło 5 miesięcy, zerwała, choć próbowałem walczyć o nią... Po 15 miesiącach przypadkowy telefon sprawił, że odnowiliśmy kontakt. Zaciążyła z tamtym, okazał się bad boyem... Błagała, ze względu na dobro małej córki, żeby ją ratować, zabrać z domu, nie układało się jej w rodzinie, od niego odeszła, ale ją nękał. Nie wiem co mnie podkusiło... Zostałem ojcem chrzestnym jej córki. Zaczęła się presja, żeby się nimi zaopiekować, że ja jestem ten jedyny, że będę świetnym ojcem. Tamten nie dawał jej spokoju, ja się wycofałem bo zauważyłem, że wplątałem się w ch...ową sytucję. Przestałem odbierać telefony, odpisywać na SMS-y, nękała pytaniami moją matkę. Trwało to jakieś dwa lata. W międzyczasie znalazłem nową pannę, byłem z nią przez rok. Relacja nie była toksyczna, nie ułożyło się, ale z nią była już inna historia. Z obecną kobietą jestem osiem lat po ślubie, mamy dziecko. Śmieję się teraz ze swej przeszłości. Bracia, nie ma takiego gówna, z którego nie da się wyjść!
  14. Witam, jestem nowy na forum także nie wiem czy temat ulokowałem w dobry dział. Mam pewien problem, otóż miałem partnerkę dosłownie mój ideał, byliśmy razem właściwie niecałe 4 lata wszystko co razem przeżyliśmy było pierwsze, w skrócie to od dzieciaka można powiedzieć do dorosłych ludzi bo kiedy się poznaliśmy ja miałem 17 ona 15 a po rozstaniu wiadomo ja szukałem pracy ona była w trakcie matur. Pierwsze 2 lata były bez zarzutu, ja miałem do niej pełne zaufanie a ona do mnie (ciężko było to zbudować bo zawsze byłem typem kobieciarza). Niestety czar prysł wystarczyło pare drobnych kłamstw w moją stronę i coś mi się poprzestawiało w głowie zaczęło się od olewania, zdrad, unikania, tratowania tylko jak rzecz jak, dużo kłótni, zakazów (ona wobec mnie też je zaczęła stosować więc robiłem tak samo) właściwie nasz ostatni rok związku opierał się na kłótniach i seksie. Co do mojej byłem kobiety nie mam nic do zarzucenia bardzo bardzo bardzo mnie kochała, czasami aż za bardzo była za mną głupia, groźby że jak ją zostawię to sie zabije itp itd. W okresie luty-kwiecień strasznie dała mi popalić swoim zachowaniem z jej strony dużo alkoholu, papierosy, imprezy (oczywiście mnie kłamała, że siedzi w domu się uczy do matury ja jej wierzyłem bo nigdy nie chodziła na imprezy) widać już było, że ma to wszystko w dupie próbowałem walczyć dostałem jeszcze większego kopa w dupę Oficjalnie to ona ze mną zerwała, coś tam jeszcze było prób z jej strony bo odpuściłem ale po 3 tyg dalszych kłamstw ja powiedziałem dość i zerwałem kontakt 15 maja 2016r, usunąłem ją z wszystkiego co było możliwe byle by nie mieć z nią kontaktu, bawiłem się imprezowałem, nawet poznałem dziewczynę w sierpniu, z którą jestem do dziś. Zakręciła mi w głowie, ale im dłużej z nią jestem tym badziej robię z niej moją ex bo jest do niej bardzo złudnie podobna i z wyglądu i z charakteru... Z racji tego, że była dziewicą nie doszło szybko do seksu. 15 Wrzesień 2015r oczywiście jej urodziny tyle myśli napisać nie napisać, akurat siedziałem z ziomkami mówili olej, nie posłuchałem napisałem 4 dni później była już u mnie po długich namowach na początku spokojnie później trochę zaczęliśmy się przytulać aż wybuchło cała ta tęsknota złość najlepszy seks w moim życiu, w późniejszych dniach przespaliśmy się ze sobą 3-4 razy aż w grudniu stwierdziłem, że to jednak nie może tak trwać (pojawiająca się chora zazdrość i spiny z jej strony) ostatecznie zerwałem z nią ponownie kontakty po to by skupić się na obecnej dziewczynie. Powtórka z rozrywki obecna dziewczyna również mnie kłamała więc i mi odbiło, ostatnie miesiące są dla mnie jak jakaś kara tak strasznie tęsknie za moją byłą, śni mi się, chodzę przybity, masturbuje się oglądając jej zdjęcia wszystko po to by zaspokoić mój popęd, najbadziej w tym wszystkim cierpi moja dziewczyna która 100% zdaję sobie sprawę, że znowu myślę o ex, ale ja już tak dłużej nie potrafie. Powrót nie jest możliwy aktualnie ma chłopaka z którym jest ponad rok i mieszkają razem, nie miałem z nią kontaktu przez ponad 2 lata, nie spotkaliśmy się nawet na ulicy nic dosłownie nic. Nie wiem jak sobie z tym wszystkim radzić to uczucie to przyszło spowrotem tak nagle. Ja złudnie wszystko co sobie wyobrażam to właśnie z nią, nie mam wgl ochoty na seks bo chce jej. Gubię się w tym wszystkim i jestem nieszczęśliwy. Próbuje odżyć na nowo, wróciłem od miesiąca na siłownie, ograniczyłem wszelakie używki do minimum, a niektóre do zera, próbuje zająć się sobą ale to nie pomaga. Myślałem, żeby udać się do specjalisty który w końcu wpoi mi do głowy, że ona już nigdy nie wróci bo ja jednak mam nadzieje, że ona czasem też o mnie myśli i jak się znowu gdzieś spotkamy bo będzie jedno wielkie bum. Co jeszcze powinienem zrobić, może jest ktoś w stanie tutaj mi doradzić może ktoś ma podobną sytuacje, bo to wszystko nie jest normalne..
  15. Witam, jestem nowy na forum także nie wiem czy temat ulokowałem w dobry dział. Mam pewien problem, otóż miałem partnerkę dosłownie mój ideał, byliśmy razem właściwie niecałe 4 lata wszystko co razem przeżyliśmy było pierwsze, w skrócie to od dzieciaka można powiedzieć do dorosłych ludzi bo kiedy się poznaliśmy ja miałem 17 ona 15 a po rozstaniu wiadomo ja szukałem pracy ona była w trakcie matur. Pierwsze 2 lata były bez zarzutu, ja miałem do niej pełne zaufanie a ona do mnie (ciężko było to zbudować bo zawsze byłem typem kobieciarza). Niestety czar prysł wystarczyło pare drobnych kłamstw w moją stronę i coś mi się poprzestawiało w głowie zaczęło się od olewania, zdrad, unikania, tratowania tylko jak rzecz jak, dużo kłótni, zakazów (ona wobec mnie też je zaczęła stosować więc robiłem tak samo) właściwie nasz ostatni rok związku opierał się na kłótniach i seksie. Co do mojej byłem kobiety nie mam nic do zarzucenia bardzo bardzo bardzo mnie kochała, czasami aż za bardzo była za mną głupia, groźby że jak ją zostawię to sie zabije itp itd. W okresie luty-kwiecień strasznie dała mi popalić swoim zachowaniem z jej strony dużo alkoholu, papierosy, imprezy (oczywiście mnie kłamała, że siedzi w domu się uczy do matury ja jej wierzyłem bo nigdy nie chodziła na imprezy) widać już było, że ma to wszystko w dupie próbowałem walczyć dostałem jeszcze większego kopa w dupę Oficjalnie to ona ze mną zerwała, coś tam jeszcze było prób z jej strony bo odpuściłem ale po 3 tyg dalszych kłamstw ja powiedziałem dość i zerwałem kontakt 15 maja 2016r, usunąłem ją z wszystkiego co było możliwe byle by nie mieć z nią kontaktu, bawiłem się imprezowałem, nawet poznałem dziewczynę w sierpniu, z którą jestem do dziś. Zakręciła mi w głowie, ale im dłużej z nią jestem tym badziej robię z niej moją ex bo jest do niej bardzo złudnie podobna i z wyglądu i z charakteru... Z racji tego, że była dziewicą nie doszło szybko do seksu. 15 Wrzesień 2015r oczywiście jej urodziny tyle myśli napisać nie napisać, akurat siedziałem z ziomkami mówili olej, nie posłuchałem napisałem 4 dni później była już u mnie po długich namowach na początku spokojnie później trochę zaczęliśmy się przytulać aż wybuchło cała ta tęsknota złość najlepszy seks w moim życiu, w późniejszych dniach przespaliśmy się ze sobą 3-4 razy aż w grudniu stwierdziłem, że to jednak nie może tak trwać (pojawiająca się chora zazdrość i spiny z jej strony) ostatecznie zerwałem z nią ponownie kontakty po to by skupić się na obecnej dziewczynie. Powtórka z rozrywki obecna dziewczyna również mnie kłamała więc i mi odbiło, ostatnie miesiące są dla mnie jak jakaś kara tak strasznie tęsknie za moją byłą, śni mi się, chodzę przybity, masturbuje się oglądając jej zdjęcia wszystko po to by zaspokoić mój popęd, najbadziej w tym wszystkim cierpi moja dziewczyna która 100% zdaję sobie sprawę, że znowu myślę o ex, ale ja już tak dłużej nie potrafie. Powrót nie jest możliwy aktualnie ma chłopaka z którym jest ponad rok i mieszkają razem, nie miałem z nią kontaktu przez ponad 2 lata, nie spotkaliśmy się nawet na ulicy nic dosłownie nic. Nie wiem jak sobie z tym wszystkim radzić to uczucie to przyszło spowrotem tak nagle. Ja złudnie wszystko co sobie wyobrażam to właśnie z nią, nie mam wgl ochoty na seks bo chce jej. Gubię się w tym wszystkim i jestem nieszczęśliwy. Próbuje odżyć na nowo, wróciłem od miesiąca na siłownie, ograniczyłem wszelakie używki do minimum, a niektóre do zera, próbuje zająć się sobą ale to nie pomaga. Myślałem, żeby udać się do specjalisty który w końcu wpoi mi do głowy, że ona już nigdy nie wróci bo ja jednak mam nadzieje, że ona czasem też o mnie myśli i jak się znowu gdzieś spotkamy bo będzie jedno wielkie bum. Co jeszcze powinienem zrobić, może jest ktoś w stanie tutaj mi doradzić może ktoś ma podobną sytuacje, bo to wszystko nie jest normalne..
  16. Bracia, proszę o radę. Co prawda przywitałem się we właściwym dziale, ale witam jeszcze raz. Opiszę krótko mój problem. Czytam forum intensywnie od pół roku, przeczytałem już większość tematów, mam też za sobą No more mr nice guy oraz Kobietopedię Mistrza Marka. @Marek Kotońskiw tym miejscu serdeczny i gigantyczny salut dla Ciebie za rozkręcenie tej całej społeczności. Szacunek za to, co przekazujesz ludziom i z jakim zaangażowaniem. Co z tego wynika? Wiele z tego co opiszę opiszę z perspektywy posiadanej już wiedzy. Oczywiście byłem białym rycerzem na maksa. Wychowany na romantycznym modelu miłości, na poszukiwaniu tej jednej jedynej, nauczony, że faceci to chamy i sqrwysyny, którzy tylko wykorzystują podłe kobiety. Mój tato jest zresztą pantoflem podręcznikowym i to też miało pewnie olbrzymi wpływ. Byłem jednak białorycerzem specyficznym, bo kompletnie tak nie postrzeganym. W towarzystwie od lat, od liceum, mam raczej łatkę twardego, chamskiego i nie liczącego się z ludźmi sqrwysyna. Jestem też dość inteligentny i elokwentny, co w czasach okołostudenckich powodowało, że specjalnych problemów ze skonsumowaniem płci przeciwnej nie miałem i korzystałem z tego, mimo niedostatków urody dość licznych. Zresztą, ciężką pracą doszedłem do tego, że obecnie (mam 30 lat) zarabiam kilka średnich krajowych. Co z kobietami? Po zakończeniu małżeństwa (z mojej inicjatywy, chociaż trochę tego żałuję, a zaraz napiszę czego), bezproblemowym zresztą, wplątałem się w związek z chaotyczną, "spontaniczną", "zabawową" panną. Totalnym przeciwieństwem mojej zrównoważonej, można nawet powiedzieć nudnawej żony. I co się stało? Z w miarę ogarniętego kolesia, który do tej pory był bezwzględny w życiu, biznesie (bezwzględny to złe słowo - jestem uczciwy, mam zasady, ale kalkuluję wszytko na chłodno i jestem bardzo nieufny) wyszedł bialy rycerz na maksa. Pani mnie urobiła, mimo że znajomi kiedy zobaczyli mnie z nią pukali się w czoło, ponieważ dysproporcja intelektualna, materialna między nami była dość duża, a dodatkowo dziewczyna urodziwa mega nie była, choć miała wdzięk i niejednego, oj niejednego partnera seksualnego wcześniej. Zresztą seks był z nią o niebo lepszy niż z byłą żoną. Dziewczyna o rok starsza ode mnie, zapoznana w pracy (tak, wiem, wiem - nie trzeba komentować. Zresztą, ona pracę zmieniła i finalnie miałem po prostu szczęście bo żadnych reperkusji nie było z tego powodu). Przebieg "związku" był bardzo burzliwy i samo opisanie go skrótowo teraz wywołuje u mnie zażenowanie, mimo że nikt mnie nie widzi gdy piszę te słowa aż kulę się w sobie, bo sam się nie poznaję. Do tej pory egzekwowałem u partnerek bez litości wszystko, miałem swoje życie i swoje zasady. Ta dziewczyna zauroczyła mnie jak żadna inna. Po dwóch miesiącach znajomości zdradziła mnie, a ja jej wybaczyłem, byłem na maksa zazdrosny, chciałem czegoś poważnego, do tego traktowałem jak księżniczkę podstarzałą wieczną singielkę, która miała 31 lat, a nigdy nie była w żadnym związku, miała tylko "kolegów". Zresztą, chętnych na jej wdzięk było wielu, ale na nic więcej - oczywiście wiadomo już czemu. Także Pani zdradzała, kłamała, oszukiwała i złapałem ją na tych klamstwach kilka razy. Zresztą - była uzależniona od alkoholu i ciągłych imprez. Co oznacza, że jak to pięknie w którymś poradniku określił imć @Mosze Redmiała więcej kutasów w dupie niż ja zjadłem śliwek. Zwłaszcza, że nie lubię śliwek. Typ wiecznego dziecka. Kilka razy rozstałem się z nią, a kiedy ona przyszła do mnie i wcześniej opowiadając, że mnie kocha nagle powiedziała "nie wiem co czuję" (klasyk), "może miłość to nie dla mnie bla bla bla" ja wqrwiłem się ostatecznie i napisałem do niej na messengerze (tak, wiem, wiem, właśnie się sam sfacepalmowałem) że mam gdzieś coś takiego i nie będę siedział i czekał, aż ona się ogarnie, albo nie będę orbitował jak jakiś tam jej orbiter o którym akurat wiedziałem. I tyle. Nie opisuję wam pojedynczych sytuacji, zresztą można o nich poczytać kilka tysięcy postów na tym forum. Generalnie chciałem z niezbyt rozgarniętej kurewny zrobić przykładną żonę, matkę dzieci itd. i rezultaty tego były takie, jakie musiały być, a co widzieli wszyscy tylko nie ja:/ Uwierzyłem w to, że ludzie mogą się zmieniać, łyknąłem bez popity że przecież to tylko przeszłość, że ona brzydzi się samej siebie za to jak kiedyś po pijanemu dawała różnym kolesiom... Do tej pory ZAWSZE słuchałem swojej intuicji i odcinałem takich ludzi z buta - przez to miałem niewielu znajomych, ale spójnych ze mną światopoglądowo. Ale zechciałem się "otworzyć". No i pierwszy raz nie posłuchałem, a intuicja miała rację... Oblałem jakieś 300 shit testów, zdałem intuicyjnie dosłownie kilka, pani wiedziała że mnie w pełni kontroluje, w dodatku trafiłem na taką, która się absolutnie nie krępowała z tego korzystać. Minęły dwa miesiące - ja zdecydowałem się na jakieś tam przygody, żeby odreagować, generalnie w końcu przestałem się nią zamęczać. I wtedy co? Panna napisała, że "tęskni". Co z tym zrobiłem? Ano podjarałem się. Przypomniałem sobie jej dupkę, pomyślałem, że jednak ona momentami się starała... klasyk. Umówiłem się z nią w kawiarni, bo napisała że chce "wyjaśnić temat między nami". Pół biedy, że wcześniej spotkałem się w niej z jedną swoją orbiterką, którą oczywiście skuszony wizją spotkania mojej kurewny zlałem całkowicie. Spotkanie przebiegło w sposób uwłaczający mojej godności. Ja byłem przekonany, że jeśli pokażę jej, że wybaczam jej kłamstwa, zdradę, i chcę, żebyśmy zaczęli od nowa, będę dla niej atrakcyjny, że doceni to że nagiąłem dla niej swoje zasady, że traktuję ją poważnie. O słodka naiwności Oczywiście było dokładnie odwrotnie. A jak? Wręczyłem jej list, który napisałem przed spotkaniem z prośbą, by przeczytała go później. Pani na spotkaniu była cokolwiek wyluzowana, powiedziała że wszystko fajnie, byłem spoko, ale ona przemyślała, że nie chcę i w dodatku okłamałem ją, a ona tego nie wybaczy. Jak się domyślacie, nie okłamałem jej, za to ona wielokrotnie okłamała mnie. Padłem więc na kolana i zacząłem prosić, by zmieniła zdanie (tak, to prawda - wstyd pisać). Coś tam potem nawet zalizałem. Pisałem rozpaczliwe smsy, maile, udowadniałem, że przecież jej nie okłamałem, zarzucałem, że kogoś na pewno ma.... Zaprzeczyła. W końcu emocje minęły. Odpuściłem. Czas zrobił swoje. Paradoksalnie, pomogło to, że panna zaczęla wrzucać na pewien portal zdjęcia, z których wynikało, że ledwo kilka dni po naszym rozstaniu pojechała już w góry z jakimś innym bolcem - innymi słowy wróciła do dawnego życia. W pewnym momencie powiedziałem "Dość". Wstałem. Wyrzuciłem absolutnie wszytko, co mnie z tą kobietą łączyło. Usunąłem zdjęcia bezpowrotnie. Zablokowałem jej numery, wszystkie media społecznościowe jakie znałem, numery usunąłem tak bym nie mógł ich odzyskać. Zmieniłem mieszkanie. Trafiłem tutaj, czytałem historie Braci. Zrozumiałem schematy i zasady. Odzyskałem część dawnych jaj. Poszedłem na terapię i odzyskuję radość z życia. Co mnie męczy i z czym chciałem prosić o radę? 1. Wkrótce będę na wydarzeniu, na którym pewnie spotkam tamtą Panią. Na pewno z bolcem i dużą ilością znajomych. Sam będę z byłą żoną, z którą jestem w dobrych stosunkach i jej koleżanką. Przytyłem mocno, bo mam skłonności i zajadałem smutek po tamtych wydarzeniach sprzed pół roku. Wydaje mi się, że mam to przepracowane, ale trochę nie chcę tego spotkania. Nie chcę tej dziewczyny spotkać nigdy więcej. Jak się zachować w razie czego? Jak nastawić swoje myśli, żeby to wszystko negatywne nie wróciło? Czuję się jak pi...da z powodu tego, jak białorycersko się zachowałem i chciałbym to jakby "zamazać". Zignorować ją? Powiedzieć tylko cześć? 2. Męczy mnie to, jak się zachowałem wobec swojej byłej żony. Czuję się, że zachowałem się jak kobieta. Za mało mi było wrażeń, a byłem w zwiazku z kobietą, z którą: -dorabiałem się od marnych groszy aż do tego co mam, bo poznaliśmy się pod koniec liceum -łączą mnie wspólne zainteresowania i poglądy -nigdy nie złapałem jej na kłamstwie -innych samców traktowała z odpowiednim dystansem -nigdy, absolutnie nigdy nie zrobiła krzywej akcji -na początku zanim się rozwiedliśmy przeszliśmy rozdzielność majątkową - rozliczyliśmy co kto komu jest winien, bezproblemowo - a ja zarabiam więcej (niedużo, ona zajmuje dyrektorskie stanowisko w dużej firmie) - i zawsze potem pilnowała sama najbardziej, by wszystko rozliczać sprawiedliwie po połowie -była ze mną wtedy, gdy zachorowałem i opiekowala się mną, nie ruszyła się nawet o krok I kilka innych. Nie było tylko zajebiście w łóżku, no i byłą znacznie mniej spontaniczna ode mnie, tak jak pisałem nudnawa. Typ domatorki. Po lekturze forum dochodzę do wniosku, że jest inna ponieważ... Ma w sobie sporo typowo męskich cech charakteru Nie ma przez to za dużo koleżanek, bo kiepsko się z nimi dogaduje - jedzie wtedy ich brak logiki, zależność od humorków itd. Można powiedzieć, że mam moralnego kaca. Wiem, że mógłbym do niej wrócić i dalej mamy kontakt, bo rozstaliśmy się w maksymalnej zgodzie. Obiecywała poprawę itd. Była wstrząśnięta tym, że chcę odejść. Jeśli ktoś to wszystko przeczytał, dziękuję. I proszę o rady w dwóch ostatnich kwestiach. P.S. Jeszcze jedna ważna rzecz, dla wszystkich nowych którzy to przeczytają - to, co piszą doświadczeni bracia sprawdza się w 100% w relacjach między płciami. Bardzo fajnie pisze o tym @SennaRot (mnóstwo wartościowych wypowiedzi, czytałem zawsze z uwagą, dzięki). Słuchajcie i cieszcie się, że czytacie zanim popełnicie takie błędy, jak ja niedawno.
  17. Dobar Dan Pany Pojawił się u nas ciekawy temat o samotnych 30 letnich paniach. Przeczytałem, pośmiałem się, zapomniałem, poszedłem do klubu i co? No i oczywiście spotykam moją "za przeproszeniem" ex I teraz nawiązując do tematu samotnych 30-tek. Z ex nie mam kontaktu jakieś 1,5 roku, może dłużej, nie pamiętam, nie liczę. Wcześniej kumpel opowiadał, że też ją spotkał w tym samym klubie w okolicach listopada. Dopytywała się o mnie. Pytała czy kogoś mam? Narzekała, że po naszym rozstaniu nie może sobie nikogo znaleźć na stałe. Pytała czy jestem razem z nim w klubie, itd? Jednym słowem wywiad środowiskowy o natężeniu umiarkowanym, przechodzący w zaawansowany. Kumpel odciął się kłamiąc, że nie wie (mały kłamczuszek) Ten wstęp jest ważny, bo odnosi się do wczorajszych wydarzeń. Wczoraj widzę ex, był to klub. Kontaktu wzrokowego nie złapaliśmy. Ona przyszła z jakimiś 3 kolesiami. Wiek na oko od 33-36 max (Ona 32). Pany, czego ona nie robiła, żebym tylko poczuł zazdrość, jak to mi nie latała nimi przed oczami, jaka to ona nie była szczęśliwa. No och, ach, bon tą silwu ple. Trochę żałosne jak na 32 letnią, wydawałoby się dorosłą kobietę. No, a że ja już jestem całkiem nieźle wyszkolony przez tutejszą brać, to sobie siedzę przy barze i nic. Null, jak powietrze, se siedziałem i se siedziałem i nic. Odczułem straszną manipulację z jej strony. Udawała, że mnie nie widzi, ale jednocześnie lata mi z jakimiś gachami przed oczami. Niby grała niezainteresowaną, ale jakieś dwa miesiące wcześniej wywiad na mój temat robi. Powiem szczerze. Nie wiedziałem co się z nią stało. Nie poznałem kobiety z którą byłem 10 lat. Desperacja w oczach, próba atencji od facetów z którymi przyszła( w sumie ciekawe, że sama przyszłą z 3, nie? ). Wygląd już nie ten co kiedyś. Ubrana byle jak. Przeżyłem szok. Jak boga kocham, przeżyłem szok. Chciała imprezować, szaleć, spróbować z kimś innym. Myślałem, że odżyje po naszym rozstaniu, wylaszczy się, a tu wręcz przeciwnie. Może to zabrzmi egoistycznie, ale patrząc na to, gdzie ja jestem teraz, gdzie ona jest teraz( i jak wygląda), to wiem, że ja skorzystałem. Ona nie. Podsumowując i spinając ten temat jedną klamrą. Jeżeli wszystkie 30tki są tak zdesperowane jak moja ex, to im współczuję i nie zazdroszczę. One też cierpią, bo latka lecą, cyc opada, zmarszczki się robią, a przystojnego szejka jak nie było, tak nie ma. Jest tylko typowy, szary "Janusz z Radomia" i wizja życia z nim. Z tego miejsca pozdrawiam wszystkie gorące 30tki hahahahahahha
  18. Witajcie Bracia. Sprawa wydaje się nieskomplikowana lecz poszedłem tak grubo po bandzie że muszę gdzieś tu wywalić. Trzy miesiące temu zostawiła mnie po 8 latach związku (6 lat wspólne mieszkanie), z dnia na dzień standardowo " potrzebuję czasu, nie wiem co do Ciebie czuję, nie kocham Cię" to była dość ciekawa rozmowa bo byłem skuty jak bąk, trochę szok, trochę niedowierzanie, znam ją przecież. Kończąc, tylko nie myśl że chodzi o innego...i "paszła" to co się działo potem każdy wie, bywało lepiej. Wyprowadziłem się z domu (mieszkania) które sami ogarneliśmy z przydomowego garażu jej rodziców, do matki. Po tygodniu dostałem wiadomość że ona się wyprowadza do koleżanki i mogę wrócić na chatę dopóki niczego innego nie ogarnę. Mówię spoko może coś ogarnę jakoś porozmawiamy. Taki chuj. Po tygodniu użalania się nad sobą nie ogarniania życia i ogólnej mimozy, wdrożyłem w życie poszukiwanie odpowiedzi. Przetrzepałem laptopa, inny bolec. Jako że jestem spokojnym człowiekiem, napisałem miłego smsa, oddaj mi pieniążki kochana a jak nie masz to niech bolec Ci pożyczy. Zjawiła się, wylaszczona, wypachniona. Przyznała się ustaliliśmy kwotę spłaty. Cześć jak czapka. I po tym miłym przy nudnym wstępie zaczyna się historia przypału. -nie, nie chodzi tu o moją ex. Mam ziomka takiego wiecie od piaskownicy, tak go życie potargało że się puścił z koleżanką z pracy, stara rura (8 lat starsza), cały problem że on był w związku i leciał sobie na dwa fronty, oczywiście skurczybyk pokazał nam że do niego pisze, ba nawet pokazywał swojej ówczesnej...obracał w żart a ruchał pół roku na boku Przyszedł dzień, musiał podjąć decyzję, wybrał pewną opcję, romans chciał zakończyć ale Pani bolcowanej nie było to na rękę. Wszystko w pizdu ciąże, poronienia, depresje policje... strasznie ma nadal chłopak przejebane. Tak zawziętej suki nie widziałem. Ale o co chodzi? o ex załamaną zranioną i zapłakaną, po trzech miesiącach związała się z najlepszym kumplem mojego ziomka. Razem pół roku,przed świętami rozstali się. Powodów wiele. Chłopak już wcześniej miał problem że zapraszam ją na piwo, ale kurwa znam laskę 10 lat to chyba mogę iść z kumpelą na jedno czy dwa. Zrealizowałem aż za dobrze ten plan bo laska wskoczyła mi na siodło finalnie. Rano odwiozłem do domu. I zrozumiałem że powinienem przyjebać w drzewo. Pomyślałem kutasem, ciśnienie zeszło, przestałem myśleć o mojej kurwa pięknej ex, dopierdalając sobie zdradą przyjaciela... Laska co najlepsze spotkała się wczoraj ze swoim świeżym, bo on chciał by spróbować jeszcze raz. no i zajebiście. Odnoszę wrażenie że laska zrobiła to z premedytacją, wykorzystując moje zranione serduszko wbiła półmetrowego kutasa w mojego ziomka. Taka sobie zemsta. Pytanie: Jak ogarnąć ten temat? Czekać a chuj może się nigdy nie wyda? jak się wyda to: ex nr 1 ex nr 2 oraz jego ziomek będą chcieli mnie zajebać. Musiałem przebrnąć przez wszystkie historie pokrótce by nakreślić sprawę.
  19. Dzień dobry, Bardzo długo wzbraniałem się przed opisaniem swojej historii. Może dlatego, że jest mi po prostu wstyd, że zrobiłem to sobie drugi raz w moim życiu a może dlatego, że nie mogłem tego wyrzucić z siebie. Potraktuję to trochę jak terapie, wygadanie się ale też chciałbym usłyszeć opinię mądrzejszych, obytych na ten temat. Wskażcie mi Bracia gdzie się zatraciłem. Choć wydaje mi się, że teraz coś już zaczynam rozumieć. Chyba się pośmiejecie. Opiszę w skrócie tak bardzo jak się da - ciężko skrócić prawie dekadę swojego życia w kilku słowach. Historia zapewne jakich wiele, dawno temu w klasie maturalnej poznałem kobietę która w zasadzie zabrała mnie na „przejażdżkę’ na 7 lat. Dlaczego przejażdżkę? Myślę, że miała cały czas pełną kontrolę nad moim życiem i doskonale wiedziała czego chce, zapewne wie to dalej. Choć czasami myślałem, że mam kontrolę to tak naprawdę tylko mi się wydawało. Jaki wtedy byłem? Inteligentny, bardzo przystojny, dobrze zbudowany, wygadany, dobrze ubrany. W środku jednak lekko rozwalony, miałem nieprzepracowane traumy (nieciekawe dzieciństwo, winiono mnie m.in. za smierć kogoś bliskiego). Oczywiście nie pokazywałem tego, starałem się być skałą z pozoru. Zaiskrzyło między nami, otworzyłem się przed nią i zostaliśmy parą (Ja wtedy 18, Ona 19). Po pół roku wyjechałem na studia bardzo daleko. Miałem przed sobą bardzo, bardzo dobrą przyszłość. To jeden z tych modnych teraz wśród młodych protestujących kierunek. Trzy lata tak studiowałem jednocześnie każdą chwilę spędzając z nią. Przyjeżdżałem kiedy tylko mogłem. Bardzo poważnie myślałem o X (nazwijmy ją X) toteż wiedziony trochę tęsknotą a trochę strachem przed utratą jej zrezygnowałem z tych studiów i pojechałem z nią zamieszkać do dużego miasta. Było dobrze, naprawdę byłem szczęśliwy przez długi czas. Myślałem, że tak będzie zawsze. Pominę teraz opis codzienności etc. Jaki ja byłem w tamtym czasie? Starałem się być „idealnym” do rany przyłóż facetem. Płaciłem za wiele rzeczy, sprzątałem, gotowałem, kupiłem psa - który miał nas jeszcze bardziej zbliżyć, zawoziłem wszędzie, zakupiłem jej sprzęt potrzebny do nauki (studiowała kilka kierunków ale nie skończyła nigdy żadnego) i wiele innych rzeczy które możecie sobie wyobrazić. Zbierając to wszystko uważam, że nie było żadnych symptomów na to co się stało. Zaczęła pracę w fitness. Pewnego dnia po prostu wróciła z pracy i powiedziała, że chce się rozstać. Pamiętam ten dzień - przygotowywałem dla nas obiad w tym momencie. Nie mogłem uwierzyć. Dzień wcześniej kochała mnie, uprawialiśmy sex etc. Jako powód usłyszałem tylko wiązankę tego jaki dobry człowiek a ona chce spróbować życia bo jest młoda i ta stabilizacja to nie to. Zarzekała się, że nikogo nie ma (a miała kolegę koksa z pracy). Płakałem, błagałem, kwiaty i te sprawy - nic, tylko chłód z jej strony. Wyprowadziłem się bez kasy i nagranego mieszkania - pomogli mi znajomi, pożyczyli pieniądze. To było po ok 5 latach bycia razem. Przez najbliższy (może 1,5 miesiąca) bardzo się za to winiłem, wręcz nienawidziłem się, nie rozumiałem. Jak to mogło się wydarzyć. Spotykałem się z nią bo chciała się widywać z psem i przyjaźnić ze mną. Tak naprawdę bała się, że ktoś inny mnie będzie chciał. Przystałem na to, jednocześnie biorąc się do pracy nad sobą, bo chciałem ją odzyskać. Mnóstwo rzeczy poprawiłem w sobie, byłem po lekturach Pana A. i to działało. Poznawałem kobiety ( i to nawet te 10/10) - tylko do pewnego momentu bo mówiłem stop i uciekałem od dalszej znajomości. Zacząłem odżywać, lepsza praca, siłownia, powodzenie. Pewnego dnia powiedziałem sobie dość i chciałem urwać kontakt - chciałem jednak przed tym dać jej prezent który już dawno kupiłem dla niej (skok spadochronowy - kiedyś jej tego zabroniłem więc to załatwiłem, po prostu czułem się zobowiązany, wiedziałem, że muszę to zrobić i chój). Zawiozłem powiedziałem otwórz w urodziny (czyli za jakiś czas) i powiedziałem, że to koniec znajomości i że nie chcę nic od niej. Pojechałem od niej, płakałem w samochodzie, prawie się posrałem ale wiedziałem, że tak trzeba. Wiecie co się stało? Zaczęło się natarcie z jej strony, niedługo potem. Zaproszenia na obiad, spacery. Zdecydowała, że to ja mam być przy tym jak będzie to marzenie spełniać. Pojechałem z nią - wiadomo wielkie emocje po skoku, pocałowała mnie ja już szczęśliwy. Zabrałem ją jeszcze na zamkniętą imprezę dla ludzi z pierwszych stron gazet. W takich kręgach się zacząłem obracać. Oczywiście wróciliśmy do siebie. Wspaniali ludzie którzy mi pomagali po rozstaniu, pokazali życie od innej strony poszli w odstawkę. Zadbała o to. Wprowadziłem się do niej i żyliśmy naprawdę, naprawdę dobrze, znowu zacząłem zatracać siebie. Pewnego dnia coś mi nie dawało spokoju i sprawdziłem jej FB. Myślałem wtedy, że się zajebie. Ona mnie zdradzała już przed tym jak mnie zostawiła. No jak to możliwe? Wyczytałem jak, gdzie i kiedy się „bzykali”. Jakby koleś nie kopnął jej w dupę to ja nie byłbym taki fajny - to też przeczytałem. W rozmowie z koleżanką pisała, że nie rozumie jak on może ją olewać no bo przecież się bzykają. Jednocześnie przeczytałem o sobie duuuużo „fajnych rzeczy” frajer, pizda, pantofel etc. Chciałem odejść, zatrzymywała mnie, zabierała klucze od samochodu, zastawiała drzwi. Przepraszała, żałowała, płakała, wpadała w histerię, sex - ja pierdole! Tak w kółko. Pojebało mnie, prawie umarłem. Uległem po jakimś czasie - stwierdziłem, wybaczam! Druga część tej historii jest taka, że wyjechaliśmy z tego miasta i ja wróciłem na studia, ona ze mną. Oświadczyłem się. Naprawdę jej wybaczyłem i kochałem jak sam skurwysyn. Zdałem rok ale musiałem wrócić żeby zarobić na resztę. No to wróciliśmy do miasta rodzinnego. Zgadnijcie co się stało po powrocie ? Zostawiła mnie jakiś czas temu ( ponad 7 lat znajomości), ale ja już wiedziałem, że ma kogoś na boku - sprawdziłem to. Wiem kto to jest. Pojechałem do niej pewnej soboty i udawałem, że nie wiem. Zmusiłem ją żeby mi powiedziała czy chce tego związku czy nie. Odpowiedziała to co kiedyś - chce się pobawić życiem, chce odnaleźć siebie. Jak tam jechałem obiecałem sobie, że te resztki honoru tym razem zachowam. Nie płakałem - powiedziałem „ Szanuję twoją decyzję”. Kurwa najbardziej ją zabolało, że ja miałem czelność mieć cyt. „tyle klasy”. Powiedziała oczywiście, że nie zerwie kontaktu, będziemy się widywać etc. - czyli pies ogrodnika. Pojechałem do domu - a ona została tam z przeświadczeniem, że znowu jej się udało, że ja nie wiem, że jestem kurwa jej ukochanym naiwnym, własnym frajerem, niezatapialnym kołem ratunkowym. Dalej bym w tym tkwił bo ona nie miała zamiaru ze mną „już teraz zrywać”. Mieliśmy iść na sylwestra, wspólna wigilia, wyjazd na wakacje w kwietniu itp. Po prostu postawiłem ją pod ścianę - bo już kurwa nie mogłem bardziej brzydzić się sobą. Od tamtego czasu minął już miesiąc i ja czuję, że żyję. Wcześniej te wiele lat temu, jeżeli ktoś by mi taką historię opowiedział to bym kurwa nie uwierzył, że można tak bardzo kogoś kochać kogoś, poświęcać się i nienawidzić siebie. W każdym razie, pracuje w fajnym miejscu, odkładam na dokończenie studiów, spotykam się z kobietami - różnymi, niektóre mi się nawet podobają. Była próbowała się odzywać ale ja nie odbieram, nie odpisuje, nie interesuję się już jej życiem. Czy coś do niej nadal czuję ? Tak. Myślę, że bardzo ją kochałem - czyt. byłem uzależniony. Teraz powoli nabieram kontroli nad swoim życiem - to świetne uczucie po tylu latach. Wiem też, że za jakiś czas zwróci się do mnie po coś więcej ale jak mówiłem tę furtkę którą ona zostawiła uchyloną ja zatrzasnąłem. Kochałem i przegrałem, przyjmuję to. Jaki teraz jestem? Przepracowałem u psychologa traumy z dzieciństwa, dalej pozostałem inteligentny, choć trochę mądrości nabieram, przystojny ponoć bardzo :), wesoły, pogodnie patrzę w przyszłość, asertywny. Poczucie humoru mi zostało. Uczę się, że kobieta ma być „towarzyszką” mojej własnej zajebistej, zaakceptowanej drogi a nie moim przewodnikiem. To jest tylko jakieś 10% - chyba najważniejsze. Jak coś sobie ważnego przypomnę, dodam niżej. Nie żałuje, dużo mnie nauczyło to wszystko. Fajne momenty też były - sporo. Mimo wszystko będę miał o czym potomnym opowiadać. Bracia to najkrócej jak się dało, liczę na szczerość, śmiech, cokolwiek. PS: Swoją drogą ten pies - to ze mną został, najlepszy przyjaciel ! Dodatek 1. Z racji tego, że nie wiem jak edytować post główny, dopiszę tutaj. Po tym wszystkim co mnie spotkało na własne życzenie jak wspomniałem przepracowałem traumy u psychologa. Moja miłość dołożyła mi nerwicę, ataki paniki w środku nocy, ataki agresji, ataki drgawek - mózg się przeładowywał po prostu. Teraz już tego nie ma na szczęście.
  20. Zainspirowany tematem założonym przez @Łapinski napiszę przy okazji swoją historie z ex, którą nie zupełnie dzieliłem się jeszcze na forum. Też tęsknie za swoją ex mimo, że już rok minął od ostatecznego rozstania. Z telefonem nigdy nie miałem problemów bo po prostu nie lubię przez niego rozmawiać. W porównaniu z dziewczynami, które obecnie poznaje to była niebo a ziemia. Serio to jest porażka. Czuję się mocno rozczarowany i jest naprawdę ciężko poznać równie fajną, nie mówiąc o lepszej dziewczynie. Tylko to mnie dalej trzyma przy niej wspomnieniami. Plus fakt, że była we mnie wpatrzona jak w obrazek a ja rozwaliłem ten związek. Traktowałem tą relacje jak zapchaj dziurę po poprzedniej. Ściślej mówiąc najpierw ja zerwałem. Myślałem, że wyrwę taką jedną, która mi się podobała. Jednak dupa. Przy rozstaniu zrobiło mi się żal i chyba coś raz wspomniałem o luźnym związku. Tak na wyrąbaniu była mowa, że będziemy ze sobą dopóki ktoś kogoś sobie nie znajdzie (byłem zbyt pewny siebie a ona taka nieśmiała - nie wiem czemu ale myślałem, że sobie nikogo nie znajdzie). Teraz wiem, że nawet najbrzydsza może mieć dużo orbiterów. Byłem głupi bo na zdjęciach wygląda na 9/10, realnie naturalna siódemka. Wystarczyłoby, że to wrzuci w internet a cała machina wojenna ruszy. Przez ten czas zaczęła lepiej się ubierać, dbać o siebie, stała się pewniejsza siebie. Ja zacząłem się angażować a ona mnie nakręcała na siebie i pisała, że ma na mnie ochotę, takie tam. Z ofiary zmieniła się w ofiarę ze skłonnościami drapieżnika. Wcześniej chciałem się rozstać bo po prostu nie dbała o siebie, żarła dużo słodyczy a i też odbiło się to na moim zdrowiu, z resztą do teraz (dalej nie wiem jak to cholerstwo wyleczyć a wpływa na potencję i sen/ niestety badania mówią żem zdrowy, tylko niby jakieś osłabienie odporności). Pewnego razu chciała się ze mną spotkać w jakiejś tajemniczej sprawie. Kiedy ją zobaczyłem cała się trzęsła a jej mowa ciała przekazywała sprzeczne ze sobą komunikaty. Nic z tej rozmowy nie wynikało. Miałem wtedy do niej 100% zaufanie (bo niby przecież ona taka szara myszka). Jednak po 3 dniach udało mi się z niej wydusić, że jest zakochana. "Wtf co? Jak to? Jak możesz być zakochana w kimś innym skoro znasz kogoś dopiero miesiąc?" Trochę sobie jaja z tego robiłem, jednak potem dotarło do mnie "o kurwa faktycznie". W tym czasie mi już zaczęło zależeć i zrobiłem się o nią zazdrosny. Powiedziałem jej, że już wybrała i nie ma o czym rozmawiać. Tłumaczyła się, że dałem jej przyzwolenie (zapomniałem o tym) a i koleżanki ją chciały wysfatać (o naszym związku nikt nie wiedział). Potem mówiła, że kocha tylko mnie i popełniła wielki błąd a jeśli od niej odejdę to ona zaakceptuje ten stan rzeczy -.-. Z tym orbitererem to mówiła, że tylko się przytulali i całusy w policzek oraz chodziła z nim do kina i na spacery bo ja tego nie robiłem (myślę, że seksu raczej nie bo jest zamknięta na ludzi i nieufna). Potem wyszło, że coś tam miał co do niej plany na rodzinę. A jaja jakieś. Sam nie wiem ile z tego jest prawdy. Miałem poczucie winy i kazałem jej zerwać z nim kontakt natychmiast i jakoś rozeszło się po kościach (chyba). Po tym zajściu uświadomiłem sobie, że mi na niej zależy. W porównaniu z poprzedniczką była fajna i nie robiła mi jazd. Pewnego razu rozmowa zeszła na temat o rodzinę. Powiedziałem jej, że nie chce się żenić a dzieci najwcześniej dopiero po 30 (teraz to ani to ani tamto nigdy w życiu). U niej na wsi to wszyscy się pożenili a i rodzina ją naciskała. W dodatku nikt o mnie nie wiedział ani o niej w mojej rodzinie. Poszło, że tradycyjnie jestem egoistą, wszyscy z miasta jesteście zepsuci oraz mam chore podejście do wiary, obraziła się. Potem przeprowadziła się do kogoś z rodziny i już nie była na wynajmowanym mieszkaniu sama z obcą dziewczyną. Od tej pory wszystko się zmieniło. Dwa miesiące później spotkania o wiele rzadsze, brak chęci do seksu, chociaż ja sam miałem problemy (to co napisałem wcześniej). Jednak nawet już samo przytulanie i pieszczoty były dla mnie przyjemniejsze od seksu. No i trochę zrobiła się oziębła. Pewnego razu powiedziała, że do mnie nie przyjdzie bo myślę "tylko o jednym" a ona chce na spacer i inne rozrywki. Wiedziałem już, że nie jest dobrze, mimo to jakimś cudem byłem dalej optymistą. Kolejny raz zaproponowałem jej głupi układ, o którym potem zapomniałem i go żałowałem. Zostanie, odejście albo pomiędzy. Wybrała opcje pomiędzy. Z dnia na dzień coraz bardziej unikała kontaktu fizycznego. Co najgorsze im bardziej mi odmawiała tym bardziej mnie to kręciło. Byłem jej ciałem tak bardzo zafascynowany, że w myślach naiwnie myślałem, że już tak pozostanie. Moje skłonności mnie zgubiły. Podobało mi się, że taka szara myszka zrobiła się trochę dominujaca. Jednak białorycerzem nie byłem odkąd mnie zostawila pierwsza. Najwyżej dalej trochę naiwny. Co najgorsze miałem w głowie skłonności cuckold (chyba poprzednia mi tak zryła psychikę) i trochę na to liczyłem oraz, że mnie nie zostawi. Oczywiście walczę z tym bo mam świadomość, że w realu by mnie to prawdopodobnie rozwaliło psychicznie, jestem mimo wszystko uczuciowy i się przywiązuje. Nawet rozważałem po rozstaniu aby jej zaproponować bycie jej orbiterem (spotkania erotyczne). Zrezygnowałem bo mnie olewała na chacie. Obawiałem się też tego, że zapamięta mnie jako jakiegoś dewotę. Teraz gdyby mi to zaproponowała możliwe, że bym się zgodził. Jednak to typ miłej i raczej grzecznej dziewczyny. Sprawa związku już jest zamknieta ale czuję z nią silną więź i tęsknotę. Była dziewicą i tylko takiej "niewinnej" i miłej dam się lekko dominować. Przed tym jak ja zacząłem kombinować to wszystko działało w relacji. Uwielbiałem jej stopy bardziej niż jej cipkę i więcej to znaczyło oraz dawalo przyjemności niż sam seks. Dziewczynami z przebiegiem podświadomie gardzę. Jednak tylko podświadomie bo nie traktuje ich jakoś źle. Wiem, że takie coś mam. Nie widzę się z taką w związku i aby móc się spełniać. Trochę mnie męczy ta moja (chyba) ciemna strona. Bo logika myśli jedno a ciało reaguje na odwrót i chce czegoś innego. Teraz jakbym znalazł taką dziewczynę to bym nawet nie pomyślałem o innej. Kończąc opowieść. Pewnego dnia spotkaliśmy się wieczorem. Ona nie chciała iść tam gdzie ja, przy pocałunku patrzyła w dal. Odjechała komunikacją miejską a przy następnych próbach spotkania nagle się okazywało, że non stop coś robi. Po miesiącu tej szopki napisała mi, że uczucie się wypaliło itd. Koniec. Pół roku potem zaprosiła mnie na snapie nie wiedzieć po co. Wygarnąłem jej to wszystko o co miałem do niej żal i mnie przeprosiła. Na tym się zakończyło to wszystko i się nie oddzywałem. Podejrzewam, że do tej pory jest sama bo wiem, że chodziła na imprezy a ona nie ten typ. Z perspektywy czasu trochę żałuje rozstania, ale ma parcie na rodzinę a ja nie (przynajmniej tak to odebrałem). Tak przy okazji, jak zrobić tak aby nowo poznaną miłą laskę przekonać do relacji FF nie bawiąc się w związek? Nie chciałbym jej robić przykrości ani dawać nadzieji. Sam jestem teraz niechętny do związku chyba, że by się znalazła odpowiednia zawodniczka jak w poprzednich akapitach.
  21. Ksanti

    Sen o ex

    Hej jak często wam się śni eks, która kusi do złego? Ja miałem w swoich snach sytuacje gdzie różne eks pokazywały smutną minkę i chciały abym z nimi porozmawiał albo wrócił. Ostatnio mi się przyśniło, że mnie kusiła "na ładne nogi" ale już nie pamiętam co chciała osiągnąć. Oczywiście w realu nie pogada się normalnie bo zupełny lód i izolacja a tu takie słodkie w snach A "najlepsze" jest to, że nawet jak się nie myślało o takiej delikwentce przez kilka miesięcy to po przebudzeniu trochę się tęskni.
  22. Cześć i czołem Samice! Dostałam namiary na wasze forum od znajomego. Temat dzieci jest tematem trudnym a konflikty między byłymi partnerami o dzieciaki jeszcze trudniejszym... I właśnie o tym postanowiłam pisać swoją pracę magisterską. Jestem w związku z facetem, który ma 2 synów w wieku przedszkolnym i szkolnym. Czy znajdzie się tu jakaś samica w takiej samej sytuacji jak moja?
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.