Znajdź zawartość
Wyświetlanie wyników dla tagów 'matrix reakcje kobiet flirt rozmowa' .
-
Postanowiłem się podzielić moimi rozmyślaniami Bracia z ostatniego czasu, powiedzmy trzech tygodni w kwestiach oczywiście relacji damsko - męskich. Pewnie to nic nadzwyczajnego ale mam nadzieje, że sprowokuje do dyskusji. Zacznę klasyką aby utwierdzić Was jak i mnie w przekonaniu słuszności Naszych świętych prawd. Schematyczne zachowanie kobiet. Ostatnio olałem dwie Panie. Tak po prostu. Poznałem, zrobiłem dobre wrażenie i olałem. Miałem ważniejsze, moje, inne sprawy. Jadę sobie samochodem i przeszła mi taka myśl przez głowę, że zaraz powinny One się "przypominać o sobie". Tak też się stało. Smsy (mam specjalny telefon do tych spraw), nie odebrane połączenia. Obiecałem coś (np, że z jedną spędzę wieczór i olałem albo po prostu przestałem się nagle odzywać, przyznaję zdarza mi się to często). Jak już kontakt się zdarzy po jakimś czasie przypadkowo albo po prostu zadzwonię to rozmawiam jakby nic zupełnie się nie stało. Zero tłumaczeń, zero czegokolwiek. Pani puści shit testa z tego powodu i go olewam (tzn zdaję), obracam w żart, z sytuacji, niej, siebie. Zawsze działa i One zawsze postępują tak samo jakby szły po schemacie. Tak było i tym razem. Morał krótki z tego taki, że jeszcze nigdy nie poniosłem jakichkolwiek konsekwencji z tego, że olewałem kobiety z którymi się spotykałem czy pozanłem. Zawsze wychodziło mi to na plus. Nie pisze teraz o związku. Ale to tylko wstęp. Zmierzam do czegoś zupełnie innego. Kluczem jest schematyczność w myśleniu i w konsekwencji tego postępowaniu kobiet. A konsensus posta to właśnie ich reakcja na wyłożenie im po prostu Matrixa. Od jakiegoś czasu spotykając się z kobietami lubiłem urządzać sobie taki mały niewinny eksperyment. Jeśli nadarzyła się oczywiście ku temu okazja. Przedstawię Wam po prostu moje zauważone reakcje kobiet, bo przyznaje sam nie do końca potrafię je ocenić. Eksperyment polegał na tym, że w rozmowach z kobietami wyprzedzałem ich tok myślowy albo po prostu mówię wprost o Matrixie i bezwzględnych zasadach doboru. Mówię im jakie są i jak myślą na prawdę. Np. rozmowa z dwoma kobietami o sytuacji pewnej Pani (ich koleżanki - same nakręciły temat, sprawa dotyczy relacji damsko - męskich, powiedzmy problem z facetem, klasyk). Wyrażam swoje zdanie, mówiąc co na prawdę myśli ta Pani, o co na prawdę jej chodzi. Kasa, materializm, nie kocha go ale jest jej z nim dobrze, manipuluje nim. Panie jak gdyby nigdy nic normalnie sobie rozmawiają dalej potwierdzając moją wypowiedź, nawet rozwijając. Tak jakby wszystko z Matrixa rozumiały, jakby odsłoniły tą kurtynę pozorów i mówiły wprost jak My na Forum. Kto kiedyś był przy rozmowach koleżanek (babskie wieczory) wie o czym mówię. Nie była to pierwsza moja taka sytuacja ale jakoś nadzwyczaj wyraźnie nasunął mi się prosty wniosek: One doskonale rozumieją Matrix. Zdarzyło mi się również, że nie zachowywałem się jak "prawdziwy mężczyzna" czytaj jeleń według Pań i prosto w oczy mówiłem im co na prawdę myślą. Jak wiemy Panie w towarzystwie, środowisku, relacjach nie odsłaniają swojej prawdziwej twarzy tylko graja na opinię - udając. Np. pani mówią, że pieniądze się nie liczą a jak wiemy jak jest. Płaszczyzn jest wiele. I przykład z ostatniego tygodnia, rozmowa luźna z Panią, po prostu się spotkaliśmy. Wyrwane z kontekstu. Odsłaniam przed nią Matrix ( Wcześniej wyrwałem się z jej próby mnie zaramowania jako potencjalnego kandydata na męża, co najmniej próbowałem - co w jej głowie to nikt nie wie ) Ja: - przyznaj się, szukasz jakiegoś kandydata na męża, sama widzisz, że z każdym rokiem ciężej kogokolwiek spotkać Ona: - fajnie byłoby się zakochać, nie chcę być już dalej sama Ja: - nie o to Ci chodzi, chcesz kogoś kto urządzi Twoje życie i przejmie na siebie obowiązki Ona: - w sumie masz rację, u mnie w rodzinie zawsze tak to wyglądało, potrzebuje teraz takiego kogoś ( * sam nie wiem co Ona miała na myśli ale nie dopytałem *) Ja: - a co jeśli miłość nie przyjdzie (pytam z ironią) Ona: - szczerze ... to ja nigdy w to nie wierzyłam, liczy się aby dobrze się urządzić ( mówi lekko nawet z lekkim zachwytem ) Ja: - więc tylko kasa się liczy w tym świecie? Ona: - jest ważna..... (lekko się zamyśla - spowodowałem spięcie w jej mózgu ??? ) Ona: - ale nie wiem czy najważniejsza, na pewno ważna - dodaje To właśnie chciałem usłyszeć tego popołudnia. Tak dla mojej satysfakcji, bardziej utwierdzeniu się w przekonaniach. Nie oceniam oczywiście i nie szufladkuję wszystkich Pań, opisuje tylko moje doświadczenia. Jednak po tej wymianie zdań Pani jakby zdystansowała się do mnie. Nie strach, może po części ale w małym stopniu. Bardziej popatrzyła na mnie może jak na stulejarza, który rozszyfrował to wszystko? A może Ona sama przed sobą nie potrafi tego zdefiniować czy ocenić? Ale wyraźnie poczułem, że odrzuciłem ją czymś do siebie. Morał krotki taki: Panowie nigdy nie mówimy prawdy kobietom. I tak jej nie przyjmą. Wracając do tematu przewodniego. Kiedy kobiecie odsłaniam Matrix - prawdę o nich samych, jest jakiś próg tolerancji kiedy to jest okey. Kiedy posunę się zbyt daleko zniechęcam je do siebie. Odbierają to negatywnie. Boją się prawdy o nich samych? Nie rozumieją jej? A może same wiedzą jakie są? materialistki, zdradliwe, oszustki ..........wszystkie ...... ale JA TAKA NIE JESTEM !