Skocz do zawartości

Znajdź zawartość

Wyświetlanie wyników dla tagów 'samorozwój' .

  • Wyszukaj za pomocą tagów

    Wpisz tagi, oddzielając je przecinkami.
  • Wyszukaj przy użyciu nazwy użytkownika

Typ zawartości


Forum

  • Lektura Obowiązkowa - nie tylko dla nowego użytkownika
    • Regulamin Forum
    • Jak kupić książki, nagrania i złożyć dotację
    • FAQ - poradniki, pytania i odpowiedzi
    • Przedstaw się
  • Rozwój - przejmujemy władzę nad światem :>
    • Co zmienić na Forum - Dział Techniczny
    • Rozwój idei Forum
    • Radio Samiec!
    • Czasopismo
    • Dotacje
    • Ważne!
  • Klub Weterana
    • Zasłużona Starszyzna
  • Relacje męsko-damskie i nie tylko
    • [ŚWIEŻAKOWNIA] - 'Moja historia'.
    • Na linii frontu - podrywanie.
    • Seks
    • Manipulacje kobiet i obrona przed nimi
    • Moje doświadczenia ze związku, małżeństwa
    • Sprawy rodzinne i dzieciaki
    • Rozstania, zdrady, prawo rozwodowe.
    • Mądry Mężczyzna po szkodzie.
    • Ściana hańby
  • Zaburzenia emocjonalne, psychiczne Pań i Panów
    • Borderline
    • Narcyzm
    • Depresja
    • Pozostałe zaburzenia
  • Męskie i niegrzeczne sprawy
    • Samodoskonalenie i samowychowanie
    • Bad Boy
    • Hajs i inne dobra materialne
    • Wtopy i upokorzenia
  • Youtube - ciekawostki, dramy, informacje, nowinki
    • Niekonwencjonalni youtuberzy
    • Zagraniczni youtuberzy
    • Kanały sportowe
    • Konwencjonalni youtuberzy
  • Sport i zdrowie
    • Sport
    • Zdrowie fizyczne i psychiczne
  • Polska i świat
    • Co w zagrodzie i za miedzą
  • Przetrwanie, apokalipsa, preppersi
    • Survival w mieście
    • Survival w terenie
    • Przydatne umiejętności
    • Zestawy ewakuacyjne
    • Ogień, woda, żywność, ubrania, energia
    • Broń i narzędzia
    • Apteczki, zestawy medyczne, pierwsza pomoc, higiena
    • Schronienie, domy, bunkry, ziemianki
    • Urządzenia, pojazdy, gadżety
    • Książki, opracowania, podręczniki, artykuły, wiedza - związane z survivalem
    • DIY, "patenty", life hacki
  • Motoryzacja i Technologie
    • Wszystko co jeździ, pływa i lata.
    • Komputery
    • Technika i sprzęt
  • Hobby
    • Zainteresowania
    • Hobby i twórczość
  • Duchowość
    • Nie samym ciałem człowiek żyje
  • Rozmowy przy wódce
    • Flakon, kielon i zagrycha
  • Rezerwat dla Kobiet
    • Dlaczego tak?
    • Bara-bara
    • Wokół domowej 'grzędy'
    • Bóg stworzył kobietę brzydką, więc musi się ona malować.
    • Niedojrzali emocjonalnie faceci - ploty - dupoobrabialnia ;)
    • Kobiecy kącik 'kulturalny'
  • Domowa grzęda
  • Samczy Mobil Klub HydePark- zbiór tematów niepasujących do pozostałych kategorii
  • Samczy Mobil Klub Rowery
  • Samczy Mobil Klub Powitalnia
  • Samczy Mobil Klub Zabezpieczenia przed miłośnikami cudzej własności.
  • Samczy Mobil Klub Samochody
  • Samczy Mobil Klub Latadła:szybowce, śmigłowce, rakiety, balony :)
  • Samczy Mobil Klub Motocykle
  • MacGyver a GADGETY MĘSKIE : ......?
  • Młodzi samcy w równowadze Tematy
  • Młodzi samcy w równowadze Tematy
  • IT Przywitaj się i napisz czym się zajmujesz.
  • IT Linux
  • IT Przywitaj się i napisz czym się zajmujesz.
  • Klub poligloty Jaki język
  • NAUKA - SCIENCE Wprowadzenie do Metodologii Naukowej
  • Klub Pasjonatów Futbolu Reprezentacja Polski
  • Klub Pasjonatów Futbolu Ekstraklasa
  • Klub Pasjonatów Futbolu Piłka klubowa
  • Klub Pasjonatów Futbolu Piłka międzynarodowa
  • Klub Pasjonatów Futbolu Ogólne
  • Klub NoFap walczących z uzależnieniem od pornografii bądź kompulsywnej masturbacji s
  • Klub NoFap walczących z uzależnieniem od pornografii bądź kompulsywnej masturbacji Pornografia - ubojnia pomysłowości, kreatywności i działania
  • Klub NoFap walczących z uzależnieniem od pornografii bądź kompulsywnej masturbacji 50 powodów aby porzucić pornografię
  • Klub NoFap walczących z uzależnieniem od pornografii bądź kompulsywnej masturbacji Odwyk Piotra i nowe lepsze życie
  • Klub NoFap walczących z uzależnieniem od pornografii bądź kompulsywnej masturbacji NOFAP - Odwyk od A do Z
  • Klub NoFap walczących z uzależnieniem od pornografii bądź kompulsywnej masturbacji Co robić by Nofap się udał?
  • Klub Wschodnioazjatycki Ogólne
  • Klub Wschodnioazjatycki Korea
  • Klub Wschodnioazjatycki Chiny
  • Klub Wschodnioazjatycki Japonia
  • Klub Wschodnioazjatycki Mongolia
  • In web development Przydatne linki
  • In web development Mam problem

Blogi

  • Blog Ruchacza
  • Critical Thinking
  • Pan Kabat Blog
  • Bacy
  • Paweł z N.
  • Silvia
  • Blogosfera Vincenta
  • 105 kg skurwysyna
  • Droga do męskości
  • „Sukces jest czymś, co przyciągasz poprzez to, kim się stajesz.”
  • RysiekBlog
  • PZK
  • Aroxblog
  • Zasady Drugiej Strony Lustra
  • Prywatne zapiski Leona
  • Self Blog
  • friendship
  • redBlog
  • OpenYourMind
  • kootasBlog
  • Blog
  • The Samiec Post
  • TradeMe
  • Zapiski Eldritcha
  • Blog Chłopaka na Testosteronie
  • nowhereman80
  • ALPHA HUMAN
  • Myśli bieżące - filozoficznie ...
  • Samczym okiem
  • Za twórczością podążający, pragnący swego zaniku.
  • Ryśkowe szaleństwa.
  • Spira - żeby wygrać, trzeba przegrać
  • Scarcity of Knowledge
  • Throat full of glass
  • .
  • listy do dusz
  • Cytaty ważne i więcej ważne
  • Różne wypociny EjczFajfa
  • Moje przemyślenia
  • Blog Duńczyka
  • Podkręcili mi śrubkę!
  • Pułapki i kruczki
  • Jak działa rzeczywistość i kim jesteśmy - rozważania
  • TOALSWAHCADTLKCAFG
  • Arasowy blog postrzegania subiektywnego
  • Otwórz Oczy
  • Bez litosci
  • Przelewanie mysli.
  • Blog Metodego !
  • Boks - kompletnego laika trening
  • New Day at oldschool
  • Moim okiem
  • Czerwony Notatnik
  • Świadomość,Świadomość,Świadmość
  • Human Design: self-study
  • TOP seriali telewizyjnych
  • Szkaradny's
  • Coś tu może kiedyś będzie.
  • Przebudzenie z Marixa
  • Cortazarski Blog
  • .
  • Indigo puff obraża nasze forum na streamie!!!!!!!!!
  • Blogowo
  • Analconda
  • danielmagical ...fenomen patostreemow
  • W poszukiwaniu prawdziwych emocji
  • "Rz"ycie
  • Always look on the bright side of life...
  • Za horyzontem zdarzeń
  • Kubeł zimnej wody
  • Just Easy
  • .
  • Rody Krwi
  • sumer
  • Filmoteka Białego Rycerza
  • Życie W Kuchni
  • Człowiek Renesansu
  • BS lepsze niż Vitalia!
  • Okiem borderki, czyli świat z innej perspektywy
  • Blog Dzika
  • Podglądam siebie.
  • Światłopułapka
  • Wzloty i upadki ducha
  • Złote myśli Sary.
  • ezo
  • La chica loca
  • nowy rok numerologiczny rozpoczety
  • 30 dniowe wyzwanie.
  • 1
  • "Jak się przewróce to ja się za swoje przewrócę"
  • Coś Więcej...
  • Kobieta to rarytas dla bogaczy.
  • Narkonauta
  • Casual Gentleman
  • Luźne przemyślenia Ksantiego
  • .
  • Dziennik rozwojowy
  • Studęt tłumaczy
  • antymatrixman
  • Rapke
  • Między ziemią a piekłem czyli ile kosztuje spełnianie marzeń.
  • Archiwa Miraculo
  • IBS/SIBO - moje zmagania z chorobą
  • Wielka ucieczka z więzienia "Przeciętność"
  • Chore akcje z mojego poje*anego życia
  • Czas zapłaty
  • Jan Niecki - manosfera
  • Miejsce ulotnienia dla zbyt dużego ścisku pod kopułą
  • Z Przegrywu do Wygrywu
  • Droga do Zwycięstwa
  • Nerwica, lęki, pogadajmy.
  • Wewnętrzna stabilizacja świadomego mężczyzny
  • Baldwin Monroe...na płótnie
  • moj pulpit
  • Dobry, zły i brzydki
  • Różności
  • Uśmiechnięta (p)ironia
  • Instrukcja życia w systemie...
  • Orszak Trzech Króli
  • Human LATA - Od zera do ATPL'a.
  • Niezapominajka
  • Niezapominajka
  • Ozór na szaro
  • PsYCH14trYK
  • (...)
  • boczkiem przez życie
  • Ze szczura w Kruka (PuA, rozwój osobisty i duchowy)
  • Ozór na szaro.
  • Strumień świadomości
  • Przygody faceta w prawie średnim wieku
  • :-)
  • Esej - jaki jest i powinien być cel życia ludzkiego?
  • Eksponowanie kreatywności.
  • W samo okienko
  • Saturn i co dalej?
  • Zapiski
  • Jakie są korzyści z skontaktowania się z profesjonalną firmą w celu dochodzenia odszkodowania za poniesione straty?
  • Bruxawirus
  • Redpill
  • Naukowy blackpill
  • Czy to friendzone?
  • Jak żyć ?
  • Jak żyć, Panie Premierze?
  • Żywot wieśniaka poczciwego
  • Jack Hollywood
  • Analconda
  • smerfiBlog
  • Dzień, w którym przestałem być nieśmiały.
  • Tajlandia - Grudzień 2023
  • Tajlandia - Grudzień 2023
  • Tajlandia - Grudzień 2023
  • Tajlandia - Grudzień 2023
  • O podróżach
  • Młodzi samcy w równowadze Blog
  • Klub muzyków i kompozytorów (muzyczny) Blog muzyczny
  • Red Pill Blog Redpill

Szukaj wyników w...

Znajdź wyniki, które zawierają...


Data utworzenia

  • Od tej daty

    Do tej daty


Ostatnia aktualizacja

  • Od tej daty

    Do tej daty


Filtruj po ilości...

Dołączył

  • Od tej daty

    Do tej daty


Grupa podstawowa


AIM


MSN


Website URL


ICQ


Yahoo


Jabber


Skype


Miejscowość:


Interests

  1. Długo się zbierałem, żeby dodać pierwszą przysięgę. Wiem, dlaczego tak się dzieje: podświadomie czułem, że ambitne cele jakie sobie założyłem, mogą okazać się zbyt ambitne. W dużej mierze napędzane przez... "małe ja", czyli tak dobrze znane ego. Nie znaczy to, że do nich nie wrócę, ale na razie chcę się skupić na tym, czego ogarnięcie wydaje się fundamentalne: regulacja dopaminy w mózgu + poprawa social skilli Konkrety. - Przez 90 dni co dzień wyjście na krótki spacer rano lub wieczorem + złapanie kilku extra minut światła słonecznego w pogodny dzień (np. zakupy). Aktualnie pracuję na 3 zmiany, więc nie zawsze będą to te same godziny. Rozglądam się za pracą i mam kilka ofert w bardziej stałych i naturalnych godzinach (dwie zmiany lub nawet tylko na rano!) - jest więc dodatkowa motywacja do zmiany pracy, ale jeśli nie wyjdzie, to nic nie tracę. - Przez ten sam okres czasu powtarzanie co dzień wybranych afirmacji akceptujących i wzmacniających, praca z nimi tak żeby kierować podświadomość właśnie na te cele a nie na "rozczulanie". Dodatkowo częste afirmacja od @Messer z wątku @Montella26 w różnych sytuacjach społecznych: "On/Ona/Ono/Oni są w porządku. Ja też jestem w porządku." - Przez 30 dni radykalne ograniczenie czasu w internecie do średnio ok. 2h dziennie, przy czym jest to orientacyjne i mniej rygorystyczne niż powyższe punkty - wszystko zależy od sytuacji i rodzaju aktywności, poza tym można powiedzieć, że w jakimś stopniu już zacząłem, niemal do zera ograniczając fb i do minimum inne media, nawet BS (przepraszam, bracia) - Wyjście z jaskini, wzmocnienie social skilli - mówienie "Dzień dobry" obcym, rozmowy z znajomymi choćby o tej pieprzonej pogodzie; częstsze mówienie prawdy (także sobie, koniec z samooszukiwaniem), przyznawanie się do błędu choćbym miał się zaraz poryczeć, ale też stawianie granic; kiedy trzeba używanie bardziej kwiecistego stylu, kiedy indziej prosto (wyczucie); próby podrywu bez spiny, udawania; chodzenie na imprezy, wycieczki itp. - Z pozoru sprzeczny z powyższym: odcięcie od toksyków i zabieraczy/-czek energii, przy czym w dużej mierze sam często karmiłem ich dobrowolnie atencją (samoocena?) - Jeszcze ciut luźniejszy cel (też już wszedł jakiś czas temu): ograniczenie kawy, słodyczy, alko na rzecz zielonej herbaty, yerba mate, czarnego kakao, a od niedawna ashwaganda i kombucha Tyle na razie, żeby nie robić absurdalnej listy. Z góry dzięki wszystkim trzymającym kciuki, a szczególne podziękowania już teraz składam: @Lannes - za temat o "Monk mode" - ciekawy i choć u mnie nierealny na tę chwilę, jednak stanowił bardzo wrażny bodziec i inspirację @Messer - za wspomniany temat, jak i całokształt twórczości @niemlodyjoda - również za całokształt, ale i temat o 0% darmowej atencji @bassfreak @Egregor Zeta @Spokojnie@Ramaja Awantura@lync @Carl93m - za własne ciekawe postanowienia, historie, uwagi, inspiracje itp. i wszystkim innym, których nie wymieniłem, a powinienem - dobrze wiedzą za co Pozdrawiam, do usłyszenia za jakiś czas
  2. Polecam serdecznie kanał amerykańskiego neuronaukowca Andrew Hubermana - w swoich materiałach skupia się na tematy typu jak poprawić działanie swojego mózgu, zwiększyć produktywność oraz wyjaśnia podstawowe terminy z jego dziedziny naukowej. O dopaminie (z dedykacją dla nofaperów): Jak zwiększyć motywację: Maksymalizacja produktywności: Zrozumienie i pokonanie depresji: Budowa silnych i mocnych mięśni: O kontrolowaniu emocji: Zwiększenie koncentracji: O testosteronie:
  3. Siema, Od dłuższego czasu mam problem ze zdrową samooceną. W ostatnim moim temacie pisałem, że przez 2 lata miałem trądzik, po którym zostały lekkie blizny/przebarwienia (z bliska są widoczne, z dalszej odległości już nie, dobre i to). To jest główna przyczyna moich kompleksów. Jest to swego rodzaju trauma, która siedzi w głowie. W tamtym okresie wstydziłem się rozmawiać z dziewczynami i czułem się gorszy od innych. Mimo, że teraz jest o niebo lepiej z cerą to czuję w sobie taką sztuczną pewność siebie, rozdmuchane ego. Nie wiem jak z tym walczyć. Chciałbym być pewny siebie w dobrym tego słowa znaczeniu. Najgorsze jest to, że wiem, że z twarzy jestem bardzo atrakcyjny, widzę, że sporo dziewczyn się za mną ogląda, ale mimo to cały czas się porównuję z innymi i mam poczucie niższości 😕. Jak według was mogę poprawić własną samoocenę i pewność siebie? Macie jakieś sposoby na pozbycie się kompleksów? Pozdrawiam.
  4. Siemano, Ostatnio zainteresowałem się tematem "monk mode", czyli tzw. tryb mnicha. Podobno jest to sposób na zwiększenie własnej produktywności, skupienia, mentalności oraz szeroko pojętego rozwoju. Być może po moich wpisach tego nie widać, ale momentami brakuje mi dojrzałości, jestem dosyć porywczy i mam problemy z zazdrością. Bardzo chciałbym to zmienić, a monk mode wydaje się idealnym rozwiązaniem. Przede wszystkim chcę to robić dla siebie, żeby zmienić pewne zachowania i mieć inne podejście do życia. https://www.weforum.org/agenda/2023/02/monk-mode-boost-productivity/ https://nielsbohrmann.com/monk-mode/ Social media — posting to increase self-esteem The news — feasting on human tragedy Netflix — mindlessly binge-watching TV shows Video games — escaping to virtual worlds Dating apps — randomly hooking up via Tinder No junk food No alcohol No smoking No drugs No porn Regular exercise *(dodałbym do tego codzienną medytację) ----------------------------------------------------------------------------- Czy według was taki styl życia może przynieść efekty ? Z chęcią poczytam wasze opinie, przemyślenia i komentarze. Z góry dzięki za odpowiedzi. Pozdro👊
  5. Większość z was za 5,10 lat będzie mieszkała w tym samym miejscu, chodziła do tej samej pracy, jadła to samo jedzenie, jeździła tym samym samochodem, spoglądała w lustro na tę samą tłustą, niewyćwiczoną sylwetkę. Większość z was za 5,10 lat dalej będzie bełkotała, próbując przypomnieć sobie słówko, gdy czarny turysta zapyta o drogę na Krakowskim rynku, większość z was dalej będzie chodziła w sandałach, większość z was dalej będzie bzykała, niestającym już z przejedzenia i przepicia miękkim kutasem tą samą brzydką małżonkę... Albo.... Coś się zmieni. Nie przeraża was ta wizja? Nie czujecie frustracji, że jesteście nieudacznikami? Że ciągle tyle samo zarabiacie, że stoicie w miejscu, że boicie się zagadać do obcej baby, że nigdy nie wsiądziecie do żółtego lambo, z cycatą blondi na sąsiednim siedzeniu? Że nigdy nie spróbujecie naprawdę dobrego alkoholu i dobrej, czystej kokainy? Że nigdy nie posmakujecie prawdziwej władzy i prawdziwych pieniędzy, nieudolnie tłumacząc wszystko wyimaginowaną duchowością? UUU będę grzeczny, to może w przyszłym wcieleniu będę miał lepsze życie!? UUU będę pokorny, to może w przyszłym wcieleniu wsadzę kutasa w coś innego, aniżeli moją brzydką i grubą żonę, do jej szerokiej niczym galaktyka pochwy?! Zastanówmy się nad naszym życiem. Módlmy się o lepszy los! Działajmy, nie w przyszłości. TERAZ.
  6. Witajcie Jestem tu kompletnie nowy, założyłem konto w celu... no właśnie, właściwie sam zadaję sobie to pytanie. Wytrzymajcie proszę do końca, tekst jest naprawdę długi. Może zacznę od samego początku, by w miarę jasno nakreślić moje położenie. Mam 29 lat, i kompletnie nie wiem jak mam pokierować swoim życiem. Pod koniec 2018 roku wszedłem w związek, który trwał do lipca ubiegłego roku. A właściwie do października, bo wtedy moja dziewczyna ostatecznie go zakończyła. Od początku 2021 roku mieszkaliśmy razem, co wiąże się z tym, że w mieszkaniu w którym mieszkaliśmy wspólnie (i w którym ja mieszkam nadal) wciąż są jej rzeczy (wyprowadziła się w sierpniu zeszłego roku), i fakt, że te rzeczy nadal tu są powoduje, że "ostateczność" rozstania wciąż wisi w powietrzu, mimo że jak wspomniałem, nie jesteśmy razem już od dłuższego czasu. Nadal miewamy ze sobą kontakt, a ja czuję, że ona przez cały ten czas czekała na moją zmianę, na nabranie przeze mnie przysłowiowych "jaj". Problem w tym, że przez to ze się nie widujemy prawie w ogóle, moje uczucia niemal zupełnie osłabły. Ale to jest jedna część/strona medalu. Druga jest taka, że mam kompletny mętlik w głowie. Mam niezła pracę z którą wiążę przyszłość, ale nie potrafię nic zrobić ze swoim życiem. Nie potrafię podejmować decyzji, nie potrafię się ogarnąć, nie potrafię stawiać granic w relacjach. Nie wiem co mam dalej zrobić ze swoim życiem, jak wspomniałem: nie wiem jak nim pokierować, ustalam sobie cele ale najczęściej mgliste i krótkoterminowe. Wracając do samego związku - rozpadł się w dużej mierze z powodu mojej izolacji i pogrążaniu się w myślach zamiast w działaniu. Nie potrafiłem rozmawiać ze swoją dziewczyną, byłem sztywny, napięty, w przypadku jakiejś spornej kwestii uciekałem, rezygnowałem, nie wdawałem się w jakąkolwiek konfrontację. Do tego stopnia że po prostu zamknąłem się w sobie totalnie. Prawie codziennie po pracy wieczorami chodziłem do rodziców (mieszkają w tym samym budynku, piętro wyżej) i przesiadywałem tam po kilka godzin, nie potrafiąc rozmawiać i być z dziewczyną w jednym mieszkaniu. Aż w końcu pękło. Seks prawie u nas nie istniał - na początku związku było okej, choć de facto w zasadzie ani razu nie odbyliśmy pełnego stosunku (byłem jej "pierwszym" i strasznie się tym faktem stresowałem, chciałem żeby było idealnie, poza tym miałem duże i irracjonalne obawy przed ciążą + gigantyczna przerwa w seksie po poprzednim związku, co reasumując dało efekt totalnej klapy). Zacząłem więc uciekać w porno - nawet bez masturbacji, raczej po to by uspokoić emocje i dać sobie jakąś przyjemność (jakkolwiek irracjonalnie to brzmi, zwłaszcza gdy ma się kobietę obok). Ostatecznie wyprowadziła się, tak jak wspomniałem, pod koniec sierpnia zeszłego roku, i przez ponad półtora miesiąca liczyła na to, że przejmę inicjatywę i podejmę walkę o związek, czasem wpadając do mnie do mieszkania pytała mimochodem kiedy zaproszę ją na randkę. Nic takiego nie nastąpiło, bo ja wciąż miałem głowę nabitą myślami (które dotyczyły np. jej domniemanego biseksualizmu, czego nie potrafiłem przyjąć do wiadomości), i innymi rozkminami, albo różnymi negatywnymi myślami na jej temat, co blokowało mnie w podjęciu tej inicjatywy. Swoistym gwoździem do trumny naszego związku był list który zostawiłem w mieszkaniu pod jej nieobecność, w którym opisałem czego mi w niej brakuje. Wyobrażam sobie że musiało być jej przykro, bo list był owocem różnych rzeczy które przez długi czas trzymałem w sobie. Zwróciłem w nim uwagę na to, że brakuje mi jej jako kobiety, że w pewnym momencie przestała się dla mnie starać (w sensie np. ciało itd.), że dla mnie było w niej zbyt mało kobiety i kobiecości i cóż... żałuję że nie umiałem jej tego w jakiś sposób zasugerować, tak jak chyba powinno się to wobec kobiet robić. Ona sama powiedziała mi w odpowiedzi że bardzo ją to wszystko zabolało i poczuła się jakby była moim wrogiem. Niemniej chciała nadal walczyć o związek, mimo wyprowadzki. Oczywiście, sam list nie był jedynym powodem rozpadu związku, być może była też w tym wszystkim moja trudność w jasnym artykułowaniu własnego zdania - a nawet jakiegokolwiek zdania, bo zwyczajnie w pewnym momencie przestałem z nią w ogóle rozmawiać... Co istotne, to nie jest tak że ona jest jedną z tych suk które często są opisywane w różnych Waszych wątkach. Nie chcę żeby to zabrzmiało jak kolejny tekst w stylu "moja Myszka jest inna...", ale ona... serio jest inna. Zawsze dbała o mieszkanie, czystość i sam związek - naprawdę jej zależało, i było to czuć. Były momenty że sama zachęcała mnie np. do zawierania nowych znajomości, podsyłała np. grupki do grania w nogę na FB, chcąc żebym się trochę towarzysko wyizolował. W momencie gdy nie miałem pracy wspierała mnie i dopingowała w jej szukaniu, gdy było krucho z kasą nigdy nie miała problemu by mnie wspomóc, mimo że sama zarabiała bardzo niewiele. Tym bardziej żałuję że tak się to wszystko potoczyło, a jeszcze bardziej gniecie mnie myśl, że być może gdybym potrafił być bardziej stanowczy, bezpośredni, gdybym nie "czaił się" tak bardzo jak miało to miejsce, to związek mógłby się potoczyć zupełnie inaczej. Cholernie to wszystko trudne, tym bardziej ze to był pierwszy fajny związek na poważnie (kiedyś byłem w równie długim, kilkuletnim, ale to była porażka a nie związek - byłem wykorzystywany na każdym polu i w żaden sposób nie potrafiłem z tym skończyć, dopiero gdy stałem się bezużyteczny moja ówczesna dziewczyna postanowiła ze mną zerwać), obecny związek był znacznie lepszy i co więcej, tak jak wspomniałem wcześniej, mimo problemów ona przy mnie była. Poza tym miałem, i chciałem być jej "pierwszym", plany, dzieci, sami wiecie... może dla Was to wszystko to pierdoły ale ja nie potrafię przestać o tym wszystkim myśleć. Poza tym miewam poczucie bezsensu i upływającego czasu w życiu. Rodzice niby nic nie sugerują, ale wiem że gdzieś po cichu liczą na wnuki, zwłaszcza ojciec. Ja sam mam poczucie że zegar tyka. Ale poza wszystkim jestem dość mocno skołowany. W ostatnim tygodniu zapisałem się na basen i boks, ale mimo wszystko wciąż mam zajętą głowę wszystkim tym co wam powyżej opisałem. Wkurzam się na siebie, że nie potrafiłem być w związku sobą - bałem się że ją stracę, że nie mogę pokazywać swojej "gorszej strony" itp., bo mam poczucie, że gdybym był sobą, to nawet gdyby związek się rozpadł, nie miałbym do siebie aż tak wielkich pretensji. A teraz je mam, bo mam poczucie straconej szansy. Walki przegranej nie na boisku, nie w walce, ale przez walkower.
  7. Witam, Ostatnio wyskoczył mi w YT gość mówiący o relacjach z kobietami itp. Od razu można było przejść do darmowego treningu. Przesłuchałem i nawet ciekawie prawi. Oczywiście jak to bywa w tego typu "biznesie" ciągłe sugestie że to tylko łyżeczka wiedzy że musisz się jeszcze sporo dowiedzieć itp. Tutaj moje pytanie czy ktoś kupił szklenie i przerobił ? Koszt w okolicy 500zł więc nie biedronka ale z drugiej strony sukcesów na horyzoncie brak a szkolenia kosztują...
  8. W poniedziałeczek odkurzam ten cudny dział Braciszkowie Panowie – na forum dużo płaczu, że coraz trudniej o Pannę, że p0lki takie czy siakie. Proponuję małe wyzwanie dla „oczyszczenia” głowy i próbę wyjścia z impasu relacji damsko-męskich. Może być ono ciekawe dla każdego – i dla osób obytych z kobietami i całkowitych nowicjuszy. Robocza nazwa – 0% darmowej atencji. Mężczyzna to płeć aktywna, kobieta-pasywna. To mężczyzna budował, szedł na polowanie, zdobywał i gromadził zasoby, a kobieta z nich czerpała. Nie chodzi tu tylko o dobra materialne ale również i energię życiową – facet, ten prawdziwy, w obliczu problemu weźmie się w garść i będzie starał się go przezwyciężyć, kobieta zazwyczaj się rozpłacze i będzie szukać ratunku u innych ludzi. Oznacza to, że mężczyzna jest dysponentem energii, którą może wydatkować na różne rzecz – zasilać nią innych ludzi (słuchać kobiecych wysrywów, pomagać kolegom-wiecznym płaczkom etc.). Problem polega na tym, że ilość tej energii jest ograniczona – załóżmy, że mamy jej 100% - 25% pochłania nam praca, 25% nasz organizm, a resztę, w Blue Pillowym ujęciu, rodzina / kobieta. Jeśli jesteście w trybie single player duża część energii uchodzi w gwizdek na dawanie atencji paniom. O ile jeszcze w związku ma to jakiś sens (kobieta sama z siebie nie ma pewności siebie, nie jest przekonana co do swojej urody i ogólnej wartości) o tyle jeśli singlujecie, dawanie darmowej atencji kobietom jest stratą energetyczną. Proponuję więc każdemu chętnemu wyzwanie – 90 dni bez dawania darmowej atencji żadnej kobiecie / komukolwiek, kto nie jest tego warty. Czas na rozpoczęcie jest doskonały – kiedy ukończysz program będą okolice kwietnia, a więc witaminki zrzucają warstwy wierzchnie odzienia, a większość facetów, dostaje wtedy małpiego rozumu - Ty podejdziesz do tego na chłodno. Czym jest darmowa atencja? Jest to dawanie energii / czasu komuś, kto nigdy Wam tej energii ani czasu nie odda w żaden sposób. Chodzi tu zarówno o kobiety jak i mężczyzn. Oznacza to, iż nie dając nikomu darmowej atencji nastawiacie się na transakcje – brzmi znajomo nieprawdaż? Ile razy widzieliście kobiety, które właśnie po to podtrzymują relację z beciakami, orbiterami czy brzydkimi koleżankami? Do rzeczy. Jeśli chcesz brać udział w tym wyzwaniu musisz działać na kilku polach – a) social media b) realne życie c) Twój Social Circle. Social media. Od tej chwili: - nie followujesz na Instagramie żadnych kont (nieznanych Ci osobiście) kobiet, których jedyną wartością jest świecenie gołą dupą - nie lajkujesz na insta i fejsie żadnych zdjęć swoich koleżanek / obcych dup poza zdjęciami z dziećmi czy jak coś konkretnego robią (laska coś gotuje, śpiewa, cokolwiek konstruktywnego) - kasujesz badoo / tinder bądź w przypadku chęci dania w prawo na tym drugim, po pojawieniu się info „wyślij super lajka bo chcesz zmatchować bardzo popul;arny profil” przesuwasz w lewo - to drugie to opcja minimum - nie pieprzenie głupot pod zdjęciami aktorek / piosenkarek etc. Czyli kobiet, które na 99% nigdy nawet nie dowiedzą się, że istniejesz - youtube – subskrybujesz tylko konta kobiet, które wnoszą jakąś realną wartość, a nie jedynie świecą gołą dupą - porno/kamerki/onlyfans etc. – nie oglądasz, nie płacisz, nie subskrybujesz – nie nabijasz atencji temu przemysłowi - 0 atencji dla kobiet 30+ / samotnych matek etc. Chyba, że chodzi o ONS / FwB Realne życie / nieznajome kobiety / dalsze koleżanki: - żadnego gapienia się na kobiety niezależnie od tego jak dobrze wyglądają – jedyny wyjątek – gapisz się – podchodzisz i zagadujesz - żadnego podwożenia za darmo / robienia kawy w pracy / przysług i innego gówna jeśli Pani nie odpłaci tym samym - w sklepach i budynkach użyteczności publicznej – pomaganie emerytkom / kobietom z dziećmi / kontuzjowanym Paniom (o kulach etc.) ale olewka tych zdrowych chyba że ma to prowadzić do interakcji Twój social circle: - ochłodzenie relacji z kobietami / mężczyznami udającymi Waszych przyjaciół i znajomych – zerwanie kontaktu i przeczekanie po jakiej ilości dni / tygodni zapyta (jeśli w ogóle) co u Was (zawsze możecie się wykpić dużą ilością pracy / nauki) - zakończenie bycia emocjonalnym nocnikiem na wysrywy koleżanek jak im źle w związkach / w pracy etc. - żadnych darmowych przysług dla ludzi, którzy wcześniej nie zrobili Wam przysługi, a wiecie, że w przyszłości szansa jest na to mizerna. Te 90 dni pozwoli Ci oczyścić głowę od ciągłych bodźców dotyczących seksualności kobiet (z których nic, poza frustracją, nie masz) + pokaże gdzie są realni przyjaciele. Energię jaką zaoszczędzisz spożytkuj na: 1. Pracę nad własną głową – mocno rekomenduję książkę „Żyjąc wśród himalajskich mistrzów” – koszt 30złotych nie zrujnuje nikogo. 2. Przeczytanie 2-3 „męskich” książek – od siebie polecam „Śmierć frajerom”, „Wyspy bezludne” bądź „Kobiety” 3. Obejrzenie 2-3 „męskich” filmów – od siebie polecam wszystkie części Rockyego – alegoria życia mężczyzny od wspinania się na szczyt, upadku, po odbudowę, 4. Medytacja – nagrania – „wodospad” oraz „wewnętrzny uzdrowiciel” – znajdziesz je tutaj. 5. Praca nad ciałem – założenie mikrocelu – np. codzienny spacer 4-5km. Pomocne będzie MapMyRun. dojście do 100 pompek. Cokolwiek. 6. Praca nad dietą – jakąkolwiek ją chcesz mieć – pomocne – Fitatu. 7. Znalezienie 1 rzeczy, która mega Cię relaksuje i daje przyjemność – hobby – modelarstwo, kopanie ogródka, gra na akordeonie, spekulacje finansowe – cokolwiek 8. Nauczenie się 1 dodatkowej umiejętności – gry w pokera, na gitarze, pływania, stania na głowie, 1000 słówek z danego języka - cokolwiek 9. Codzienne zadbanie o siebie - mycie zębów, pielęgnacja dłoni, czyste ciuchy, barber / fryzjer 10. Jeśli dotrwasz do 90tego dnia - zrób sobie mini-prezent - cokolwiek - nagródź się Jeśli jesteś chętny daj znać – może będę mógł w czymś Ci pomóc / wyjaśnić. Ja takie mode zapuściłem w swoim życiu około 5 lat temu i kiedykolwiek w nim byłem, szło świetnie, kiedy opuszczałem gardę… nie musze tłumaczyć co się działo Przy starcie – zapisz datę w kalendarzu. Po 90 dniach zdecydujesz czy zostajesz w programie dalej czy wracasz do trybu „normal” Nie ryzykujesz niczego poza odcięciem energetycznych "chwastów" Powodzenia PS Self Control - dobre jako podkład do czytania tego posta, Szczególnie jeśli znasz angielski
  9. U Panów jest już lista zadań na 2020 rok. A w czym My, Kobitki ruszymy pupkę?
  10. Aloha ! Zapraszam do obejrzenia bardzo ciekawego podcastu, rozmowa z Miłoszem Brzezińskim (co starsi gracze mogą kojarzyć go z duetu z Tadeuszem Zielińskim w Enemy Territory na Hyperze). Sam początek lekko nudnawy, natomiast później bardzo ciekawie. Polecam całość.
  11. Stwierdziłem że przyda się taki temat w którym każdy będzie mógł napisać o swoich wysiłkach. Z racji że wyznaje Kaizen to z góry napiszę, że nie muszą to być jakieś przełomy. Wystarczą małe rzeczy, kroczki. Zagadnięcie do koleżanki w pracy/uczelni, ogarnięcie wiecznego bałaganu, jakeś drobne prace nad kondycją. Ja dzisiaj rano zrobiłem 10 pompek. I pracowałem nad zdolnościami pamięciowymi z pomocą aplikacji PEAK.
  12. leto

    Pozytywna seksualność

    No siema ekipo! Mamy na forum różne osoby, z różnymi upodobaniami. Ludzie, którzy lubią stoopki, dziewczyny, które lubią dawać łomot chłopakom, chłopaki, które mają kolegów (xd), którzy lubią się przebierać w damskie ciuszki. Różne historie. Nie raz widziałem w tematach, gdzie się o tym wspomina, pewnego rodzaju negatywność. Nie tylko negatywność, bo jest też w naszej zagrodzie bardzo powszechna postawa "to jego/jej sprawa". Ale jednak no jest czasem takie wylewanie z siebie zniesmaczenia i lekkiego hejtu. Porozmawiajmy więc o pozytywnej seksualności. Zacytuję z pewnego bloga: "Jeśli myślicie, że człowiek określający siebie mianem sex positive, to osoba, która spróbowała w łóżku wszystkiego – jesteście w błędzie. W pozytywnej seksualności nie chodzi bowiem o doświadczenie, a o nasz stosunek do różnych form ekspresji seksualnej i świadome, pełne otwartości podejście." Dobra definicja wg mnie. W seksie raczej nie chodzi o to, żeby wyrobić jakąś normę ilości partnerów czy odhaczać kolejne perwersje. Dwa kluczowe aspekty, o których wspomniano w cytacie, to świadomość i otwartość. Świadomość to podstawa. Z jednej strony świadomość tego, co nas kręci, co lubimy, a czego nie. Z drugiej - świadomość tego, że możemy i powinniśmy stawiać granice. Że nasze zdrowie fizyczne i psychiczne oraz odczuwanie zadowolenia z kontaktów seksualnych to rzeczy, których nigdy nie możemy zaniedbywać. Otwartość jest trochę trudniejsza, bo ciężko jest czasem postawić granicę między tym, co zaledwie tolerujemy, a tym, czego ewentualnie moglibyśmy spróbować. Co więcej, ta granica przesuwa się w czasie. Zmieniają się nasze upodobania, rośnie nasze doświadczenie, chcemy czasem próbować nowych rzeczy. Albo przestać robić jakieś rzeczy, jeśli dojdziemy do wniosku, że są bez sensu i nie dają nam frajdy. Pozytywna seksualność to w sumie, najprościej ujmując, zaakceptowanie tego, że każdy człowiek ma tą granicę gdzie indziej oraz uświadomienie sobie tego, że nasza granica może (ale nie musi!) się kiedyś zmienić. Pozytywna seksualność to otwarcie na drugiego człowieka i jego potrzeby - nawet, jeśli nie wszystkie chcemy spełnić. Tutaj wjeżdża temat komunikacji - próba zrozumienia bez zakładania niczego z góry, bez oceniania. No bo wiecie, o seksie można rozmawiać. Nie tylko o seksie, ale też o całej otoczce - intymności itd. Ale to nie tylko otwartość na potrzeby drugiego człowieka, to również to, że mamy prawo komunikować jemu swoje potrzeby. Komunikować, zachęcać - tak. Wymagać - nie koniecznie. Na świecie jest dużo ludzi, można się rozstać i znaleźć kogoś, kto nam lepiej pasuje. Pozytywna seksualność to również pewność siebie. Pod takim względem, że wiesz, że to co lubisz i do czego dążysz, jest normalne (zakładamy cały czas, że poruszamy się w granicach prawa i zdrowego rozsądku!). Że jeśli jesteś 60-latkiem, który lubi zakładać babskie stringi, to nic nikomu do tego. Że jeśli jesteś 17-latką, która chce jeszcze poczekać z seksem, ale uwielbia się przytulać do swojego chłopaka, to też jest to normalne. Że jesteś młodym chłopakiem na forum, który napisze "ja tam lubię jak mi czasem kobieta przyłoży" i ch*j komu do tego. Pozytywna seksualność to też to, że niezależnie od tego, jak wyglądasz, ile ważysz, ile masz lat* - masz prawo do próbowania różnych rzeczy z innymi ludźmi; że nie musisz się z tego tłumaczyć i czuć się ze sobą samym/samą źle. Nie, nie mam tutaj na myśli, że oznacza to, że powinniśmy pochwalać postawy typu "ważę 200 kilo i to jest spoko", bo nie jest spoko, jeśli zagraża to poważnie zdrowiu i życiu takiej osoby. Ale czy ma ona prawo do seksualności? Ano ma! Pozytywna seksualność to również akceptacja tego, że czasem chłopaki lubią dawać lub brać od chłopaków, a dziewczyny od dziewczyn. A nawet tego, że niektórzy ludzie chcą być w jeszcze dziwniejszych układach - na poziomie romantycznym czy seksualnym być regularnie np we trójkę. Poliamoria - ja nie ogarniam, ale jeśli ktoś uważa, że to jest dla niego - czemu nie? W pozytywnej seksualności nie chodzi o radosne przyklaskiwanie ("afirmację") wszelkim łóżkowym fanaberiom, które ludzie wymyślają. Tak, masz prawo być zniesmaczony/zniesmaczona niektórymi parafiliami (mnie zniesmacza całkiem sporo). Masz też prawo do bycia zniesmaczonym/zniesmaczoną seksem w ogólności (już Wy wiecie, do kogo tutaj piję xd). Ale może pomyśl sobie, że pewne rzeczy sprawiają pewnym ludziom straszną frajdę, nawet jeśli dla Ciebie są dziwne. Tak długo, jak ci ludzie nie robią sobie krzywdy, nie zmuszają się do niczego, nie wciągają w to dzieci itd - to jest to fajne, ponieważ daje im to radość. A radości w tym szarym świecie nigdy za dużo! No więc taka moja propozycja: nie krytykuj, nie atakuj, zachowaj swoje zdanie dla siebie. Czy można się nauczyć pozytywnej seksualności, bardziej otworzyć na różne rzeczy? Pewnie, że tak! Są w Polsce organizacje, które prowadzą warsztaty w takich tematach. Nie będę linkował, żeby się nie narazić na posądzenie o reklamę. Poguglajcie, poszukajcie na fejsbuku. Jeśli ktoś ma jakąś głęboką awersję do spraw seksualnych wynikającą np z wychowania, ideologii, czy też wydarzeń z dzieciństwa, to fajną sprawą może być spróbować popracować nad tym z psychoterapeutą. Podobno potrafią pomóc, i nie ma w tym nic złego, że idziemy do profesjonalisty, żeby pomógł nam pracować nad samym sobą. Co jak co, ale chyba samodoskonalenie jest taką rzeczą, w którą wierzą wszyscy bracia i siostry na naszym forum. No to z fartem ekipo, idźcie i róbcie sobie i innym dobrze. A jeszcze lepiej - napiszcie w komentarzach co o tym wszystkim sądzicie, czym jest dla Was pozytywna seksualność, czy w ogóle takie coś uznajecie itd. * tak, @arch, ty kurwiu, wiem że to czytasz, już odliczam czas do założenia przez ciebie kolejnego konta, gdzie napiszesz, że dziwka za dwie stówy** jest lepsza niż namiętna trzydziestoparolatka i że w ogóle gówno o kobietach wszyscy wiemy, bo nie mamy trzech mieszkań na wynajem ** nie mam nic do sexworkerek/sexworkerów i ich klientów jbc
  13. Witam, jestem już na forum sporo czasu, ale do tej pory jakiegoś poważnego tematu odnośnie tego jak tu trafiłem i co skłoniło mnie, by zostać jeszcze nie napisałem. Zbliża się koniec roku i chciałbym się Wam drodzy bracia wygadać, wyżalić, zapytać o zdanie, o radę. Na początek opiszę trochę siebie, później przejdę do części właściwej tematu. Lat 26, wykształcenie średnie, praca ~3,5k pln, na miejscu (mieszkam na małej wiosce). Doświadczenie z kobietami? Słabo, w wieku 14-18 lat było bardzo dobrze, należałem do "ekipy", kręciło się sporo dziewczyn, spanie po namiotach i całonocne wizyty u nich, ale wtedy wmawiałem sobie, że jestem za młody na coś więcej niż jakieś macanie, czy o zgrozo, związek. Po pójściu do szkoły średniej powoli stare znajomości się urywały, klasa męska, kobiet brak. Po skończeniu technikum poszedłem na studia, na które nie chciałem tak naprawdę iść, ale "wszyscy" szli na studia, więc ja też poszedłem... Kierunek - informatyka z wydziale matematyki. Było mi ciężko, bo zawsze z przedmiotami ścisłymi miałem problem. Po 3 semestrze odpuściłem i poszedłem do pracy za minimalną krajową z dojazdem który zajmował mi ponad godzinę w jedną stronę (autobusem firmowym). Przepracowałem tam 3 lata, oczywiście po paru miesiącach moja stawka szła dosyć szybko do góry, ale przez dojazd z pracy zrezygnowałem, bo wstawanie o 4 i wracanie o 16 mnie dobijało. Teraz, od 1,5 roku mam pracę na miejscu za te same pieniądze. Jak spędzałem czas w tych latach? 22-24 spędziłem na graniu w gry, sporadyczne wyjścia z paroma kumplami których miałem. Szczerze? Byłem szczęśliwy mając tak chujowe życie. Dodam, że z wieku 18 lat pojawił się na mojej mordzie trądzik, z którym nie mogłem wygrać aż do 23 roku życia. To bardzo obniżyło moją samoocenę. Do tego doszło jakieś 20kg nadwagi. Aż pewnego dnia poznałem JĄ w jednej z gier mmo w które grałem. Dziewczyna w moim wieku, taka 5/10, inteligenta, nawet bardzo, po studiach drugiego stopnia. Szybko zaczęliśmy ze sobą pisać, rozmawiać na discordzie. Pierwsze spotkanie było w gronie 4 osób u niej w mieście, 2 tygodnie później pojechałem już spotkać się we 2, kino, kawa. Dzieliło nas jakieś 90km. Trzecie spotkanie było już u mnie, przyjechała na noc. Jako że byłem białym rycerzem, porządnym facetem, a ona dosyć szybko po poznaniu mnie oznajmiła, że nie lubi seksu to do niczego nie doszło Wcześniej była tylko w jednym dwuletnim związku z jakimś kolesiem zza granicy, również poznanym w grze. Nigdy wcześniej nie miała orgazmu, po kilku spotkaniach udało mi się ją doprowadzić do szczytowania, tydzień później był nasz pierwszy raz (jej ze mną a mój w ogóle w życiu). Chyba nie muszę mówić, że było słabo a później nie doprowadziłem jej do orgazmu nawet manualnie i była obraza. I UWAGA, było to jakieś 1,5 miesiąca odkąd "oficjalnie" byliśmy razem i to był jedyny raz kiedy uprawialiśmy seks ? Tak, teraz jest czas na pośmianie się ze mnie, sam się z tego śmieję, także śmiało Później tylko usta i ręce (z mojej strony) i tylko rączki z jej Czasami dawałem jej kilka orgazmów jednego dnia a ona z łaski swojej zwaliła mi konia pod prysznicem i tyle^^ Przez cały okres tego "związku" byłem na każde jej zawołanie, dziś wiem, że oblałem MASĘ, chyba wszystkie shit testy jakie mi robiła. Najlepszy? Mówi, że jej znajomy zaprosił ją na wesele jako osobę towarzyszącą, ale raczej odmówi. Ja na to "dlaczego? biedak nie będzie miał z kim iść" ? 3 tygodnie później mówi mi, że jednak z nim pójdzie, bo się jej żalił, że faktycznie nie ma z kim iść a do wesela tydzień, chyba, że będę miał coś przeciwko. No i oczywiście miałem, choć ten tekst wyżej odebrała jako przyzwolenie i wcale się jej nie dziwię. Musiała wszystko odkręcić. Później sama mówiła mi, że od razu powinienem po prostu powiedzieć, że jej nie puszczę i byłby koniec tematu... No i tak trwaliśmy aż do września, wtedy to napisała mi, że powinniśmy się rozstać, że nie ma "tego czegoś". Ja oczywiście płacz, błaganie o powrót, rozmowa, zgodziła się. Było jeszcze gorzej, w okresie od września do końca listopada widzieliśmy się 2 razy. No i pod koniec listopada w wyniku małej sprzeczki znów napisała mi, że to nie ma sensu i to koniec. Jak zareagowałem to się pewnie domyślacie. Była to sobota rano, od razu chciałem do niej jechać, ale mi zabroniła bo jej nie będzie. Pojechałem w niedziele, 90km oddać jej dwie rzeczy i się pożegnać. Nawet mnie nie wpuściła do domu, tylko weszła mi do auta i dała mi jakieś 5min, bo spieszyła się na zakupy do biedronki Byłem totalnie rozbity, zapłakany, upokorzony. Chciała dalej się ze mną "przyjaźnić" i "grać razem w gry" (tak to ujęła). Oczywiście się zgodziłem. Wszystko to miało miejsce na początku grudnia 2018 i trwało do wczoraj. Wczoraj wieczorem chwilę z nią pogadałem na discordzie o pierdołach. Ale coś mnie tknęło i późnym wieczorem poblokowałem ją wszędzie. Tylko nasz wspólny znajomy napisał mi, że chciałaby wiedzieć dlaczego. Napisałem tylko, że tak będzie dla mnie lepiej. Pierwszy miesiąc po rozstaniu to była katorga. Wszędzie wysyłała zdjęcia jak to wychodzi na lody, na łyżwy, wiedziała, że to widzę i że to mnie kurewsko boli, bo właśnie w te miejsca chciałem ją wyciągnąć przez ostatnie tygodnie, ale jej się nie chciało Na początku 2019 napisałem jej elaborat jak ja to jej dziękuję za wszystko, że ją przepraszam i masę innych upokarzających mnie bzdetów. Pod koniec stycznia trafiłem na kanał Demasty na youtube, chwilę później na to forum, za co jestem cholernie wdzięczny. Jak wyglądał rok 2019? Od lutego poszedłem na siłownię, czerpałem wiedzę z forum, przeczytałem kilka książek (wcześniej praktycznie nic nie czytałem), zrobiłem formę życia (krata na brzuchu, odkryłem, że mam całkiem dobrą genetykę do sylwetki), ogarnąłem zarost, ubranie. Myślę, że z otyłego gościa 4/10 zrobił się ze mnie 7/10. Kupiłem na wiosnę całkiem niezły samochód z segmentu D w najnowszej budzie... To był dobry rok, czuję, że posunąłem się do przodu. Jednak mam ogromny problem. Nie potrafię się z niczego tak szczerze cieszyć. Odkąd się z nią rozstałem, przykładowo oglądanie seriali czy granie w gry mnie nie wciąga, nie potrafię się z tego cieszyć, bo wcześniej zawsze robiłem to z nią, dzieliłem się wrażeniami, cieszyliśmy się wspólnie. Od rozstanie to wszystko jest takie... nijakie. Tak samo z tym ogarnianiem siebie. Chyba sam siebie oszukuję, że robiłem to dla siebie a nie dlatego, żeby zwrócić na siebie jej uwagę. Chyba nie muszę mówić, że przez ten cały okres ją "stalkowałem". Sprawdzanie z kim grała, co robi, jakieś wchodzenie na jej fb... Od wczoraj koniec z tym, jest wszędzie zablokowana. I wróciły ten wszystkie beznadziejne uczucia. Największym problemem jest chyba to, że czuję się cholernie samotny. Nie mam z kim pogadać. Z rodzicami od zawsze miałem słaby kontakt (mimo tego, że wychowali mnie dobrze, normalna rodzina), nawet internetowi znajomi mają dziewczyny, znajomych i w dni takie jak np. okres świąteczny przeważnie zostaje sam. I tu pojawia się moja ogromna chęć wejścia w związek, mimo wiedzy zaczerpniętej z forum jestem cholernie zdesperowany, a to z kolei prowadzi do stresu i traktowania każdej kobiety z którą się umówię jak bóstwo... Parę tygodni temu założyłem konta na tinderze, badoo... Nie powiem, odzew całkiem spory, przeważnie laski odpisywały, ale albo traciły zainteresowanie po kilku wiadomościach (bo jestem nudziarzem i nie potrafię flirtować), albo dochodziło do jednego spotkania na którym byłem cholernie spięty i na jednym spotkaniu się kończyło. Bardzo chaotyczny post, jeśli ktoś przebrnął przez ten bełkot to dziękuję. Bracia, co robić? Chciałbym odzyskać życie towarzyskie przede wszystkim. Mieć się do kogo odezwać. Cieszyć się z życia, być wyluzowanym. W kontaktach z kobietami, atrakcyjny wygląd mi kompletnie nic nie daję, bo tracę dobre wrażenie po wymianie kilku zdań. Wiem, że kobiety czują ode mnie słabość charakteru, brak pewności siebie, ale nie wiem jak się w końcu kurwa ogarnąć. Jeśli ktoś chciałby o coś dopytać to śmiało.
  14. Witam. Jak niektórzy wiedzą, pod koniec wakacji wróciłem z UK do ojczyzny. Fajnie było, poopierdzielałem się trochę, ale czas się wziąć do roboty. Plany na własną działalność z rękodzieła były, ale uznałem, że teraz mi się tego nie chce robić i pragnę mieć coś stabilnego. Mam wciąż parę pomysłów na biznes, ale muszę wrócić na tor etatowy bo wtedy mam motywację do zrobienia czegoś po godzinach. Zawodowo osiągnąłem całkiem dobry poziom w inżynierce budowlanej, co jest dla mnie zawsze pewnym wentylem bezpieczeństwa (ale nie zamierzam wracać do UK) i stąd zastanawiam się co robić dalej. Chciałbym wejść do jakiegoś korpo i mimo iż praca w biurze mnie irytuje, to zauważyłem, że całkiem sprawnie potrafię się w nim odnaleźć. Dość mam zapieprzania po budowie w błocie, użerania się z debilami gdzie każdy Zdzisek wie lepiej od inżyniera co zrobić i fajnie by było zdobyć jakieś biurowe doświadczenie oraz odpocząć trochę, pochodzić do pracy w koszuli i marynarce, nauczyć się czegoś nowego, pochodzić na siłkę, zakosztować "wielkomiejskiego korpo-życia" zamiast jebać od świtu do wieczora w błocie i na mrozie. Jeśli chodzi o IT to mam zerowe pojęcie o tym więc to dla mnie byłby start, ale niekoniecznie chcę z nim wiązać przyszłość. Dlatego zwracam się do was ogarniętych z zapytaniem - co dzisiaj jest rozwojową gałęzią, w czym mógłbym się rozwijać, co warto się nauczyć, jakie języki. Celem jest dochód pasywny w przyszłości - chciałbym zmniejszać ilość godzin przesiedzianych w biurze na rzecz pracy zdalnej - to jest dla mnie priorytet. Miejsce pracy - Kraków. Mam do niego najbliżej i jest to miasto z dużym potencjałem i rynkiem pracy. Jeśli nie korpo to może coś związanego z nieruchomościami? Ponoć mam dobrą gadkę i bardzo dobrze potrafię się odnaleźć w pracy z klientem. Zawsze się potrafiłem dogadać na budowach z manadżerami. Bardzo chętnie wysłucham opinii ogarniętych, ich własnych doświadczeń. Teoretykom, filozofom i malkontentom dziękuję. Pozdro!
  15. W jaki sposób przekształcić energię, popęd sexsualny w chęć do działania? Obecnie nie mam żadnej kobiety w moim życiu. Mój czas zajmuje: praca, siłownia, uczenie się: książki, programowanie, nauka zdrowego odżywiania. Wszytko ładnie pięknie ale: często mam wzwód, ciągnie mnie do oglądania porno. Jeśli kobieta jest fajnie ubrana, albo mniej ubrana pojawia się zdrowy odruch. Nie chcę się masturbować. Chciałbym wykorzystać to energię dla rozwoju swoich umiejętności psychofizycznych. Czyli ruch tak jak do tej pory, oraz programowanie. Przyznam, że czasami bardzo ciężko jest wysiedzieć przy komputerze, może to kwestia kawy której nadużywam. Jak to zmienić? Co zastosować? Co możecie mi poradzić?
  16. Najpierw zobaczmy o co to chodzi. Co widzimy? Oczywiście feministyczne pierdololo. Przemówienie jest w bardzo wzniosłym tonie i kipi w pewnym sensie "samorozwojem". Szkoda tylko, że kobiety rozwijają się jedynie w kierunku egocentryzmu i w kontekście, jeśli chodzi o naruszenie ich strefy komfortu. Zamieniają się wtedy wręcz w wulgarne i agresywne kiedy świat nie chce się do nich dostosować. Jakby to mężczyzna nagrał taki film lub cechował się podobną postawą to zapewne uznano by go za jakiegoś szaleńca, popaprańca czy incela. Przez kilka pierwszych sekund oglądania seryjnie myślałem, że ona chce mi "wpierdolić". Kobiety takie jak ona mają zamiar na siłę wymusić to, żeby się podobały mężczyznom mimo nadwagi i niedbania o siebie. Prelegentka wyraźnie mówi, żeby patrzeć na wnętrze człowieka a nie jego wygląd... Jak wiemy to czysta hipokryzja bo panie jednak bardzo często patrzą przede wszystkim na wygląd samca a nie jego wnętrze. Niestety tak to natura stworzyła i nie każdy może być przystojny, ładna czy się ogólnie podobać. Feminizm wspiera tutaj bardzo chorą dysproporcje w zaangażowaniu poszczególnych płci odnośnie dbania o siebie. A wszystko to pod ładnymi i "zgrabnymi" hasełkami, pardon wróć... Mówi, że kobieta powinna czuć się "zajebista" taką jaka jest i z pewnością, większości kobiet spodoba się taki "gówno coachowski" przekaz. Stety lub nie ale brak dbania o siebie u kobiety to matrymonialne samobójstwo. Patrzyć, aż frustracja wśród nich będzie coraz bardziej narastać, aż w końcu ekstremistki same złapią za nóż. Jest to jak najbardziej możliwe w dobie coraz bardziej zwulgaryzowanych, głośnych i roszczeniowych kobiet. Coś co było kiedyś patologią wchodzi dzisiaj w zupełny mainstream. Znowusz w przypadku mężczyzn tłumi się ich agresje i popędy jak w jakimś więzieniu. Ekstremalna hipergamia kobiet i dysproporcja na rynku matrymonialno-seksualny doprowadziła do sytuacji gdzie mężczyźni ostro rywalizują o każdą kobietę. Idąc dalej tym tropem to dodatkowy sygnał dla leniwych kobiet, że wystarczy, iż księżniczka żyje i oddycha a za to jej się należy dosłownie wszystko. Mężczyźni niech wypruwają sobie fraki na siłowniach, robieniu sałaty czy rozmyślaniu dniami i nocami nad tym jak poderwać jedyną laskę w ich zasięgu. Po co kobieta ma się męczyć i cokolwiek robić, jeszcze od tych nerwów jej się zmarszczki pojawią... Dziwić się potem, że byle Karyna współcześnie dostaje tyle atencji, że aż woda sodowa uderza do głowy. W Ameryce już jest bardzo sporo kobiet typu "PLUS SIZE" a na kanwie powyższych przekazów tendencja będzie wzrostowa. Część mężczyzn jeśli jeszcze nie, to pójdą w MGTOW albo w kierunku wschodu a raczej Dalekiego Wschodu, "if you know what I mean". Zamiast ruszyć dupę na siłownię to wymyśliły sobie, że przekonają kogoś do tego, ze są piękne... Swoją drogą zastanawiam się czy te idiotki świadomie skreślają się z rynku matrymonialnego? A może prawnie na nas coś wymuszą? Jak myślicie?
  17. Mam następujące pytanie. Jak budujecie lub jak zbudować pewność siebie?
  18. TL;DR: krótkie przemyślenia na temat jednego z rodzajów mindset'u mogącego przynieść wymierne korzyści w życiu oraz próba wyjaśnienia w jaki sposób wykorzystać swoje porażki życiowe jako dźwignię do lewarowania przyszłych sukcesów. Dlaczego? Wczoraj, 14 sierpnia, upłynęło dokładnie 6 miesięcy odkąd jestem na forum Braciasamcy.pl oraz (lekko ponad) rok czasu odkąd zakończyłem swój 5.5 letni LTR. Z pierwszym wydarzeniem wiązała się dość ciekawa historia - w Walentynki byłem umówiony z pewną młodą damą, która tegoż to dnia zadzwoniła do mnie (kilka godzin przed terminem spotkania), iż nie umówimy się dziś ponieważ przyjeżdża do niej długo niewidziany kolega. Pamiętam, iż zacząłem się naprawdę mocno śmiać z i życząc jej miłej zabawy pomyślałem - "dziękuję Ci za ten kop w dupę". Swoją drogę, gdybym był jej równolatkiem (20 lat), taki strzał 14 lutego skończyłby się niezłym knockdown'em ale (o czym ona nie widziała) "w odwodzie" miałem dwie FF (i 12 lat różnych doświadczeń z babami) więc po prostu zadzwoniłem do jednej z nich i umówiłem się na walentynkowe bzykanie. Zaraz po nim poszedłem do kolejnej dziewczyny, z którą powtórzyłem ten numer (ach, jak słodko, że Twoim rodzice wyjeżdżają na weekendy - to był mój ulubiony tekst do niej ), a wieczorową porą, dołączyłem do szacownego grona miejscowych looserów i stulejarzy Byłem wtedy właśnie w środku okresu, kiedy w wódzie i kolejnych nowo-poznanych cipkach topiłem swoje problemy emocjonalne i nieumiejętność poradzenia sobie z samotnością po bardzo udanym związku. Zapytacie teraz - jak to udanym, skoro zakończonym? O kobiecie z którą spędziłem ten kawał czasu nie mogę powiedzieć złego słowa - mój ulubiony typ urody, semicki (wielokrotnie pytano mnie czy nie jest z południa europy / żydówką), skromna, pracowita oraz przede wszystkim dbającą o swojego faceta i o to, żeby były mu dobrze. Te 5.5 roku nauczyło mnie, że LTR z dobrze dobraną kobietą jest czymś naprawdę fajnym. Kłótni między nami nie było prawie w ogóle, kwestie łóżkowe to miód i malina (ogólnie stąd właśnie wyniosłem przekonanie, że najlepszy seks jest tylko między ludźmi, którzy są w związku i trochę się znają). Co nie zatrybiło? Jakoś od około 3 lat trwania związku zacząłem mieć cykliczne sny, które łączyły, po przebudzeniu, dwa odczucia - "jest za łatwo" oraz "nie robisz kolejnego kroku". Stąd, z dnia na dzień, postanowiłem to skończyć - był to bardzo ciężki czas, płaczu i szlochania (z jej strony) i bardzo dużej presji (ze strony całego naszego otoczenia) abym do niej wrócił. Czekała pół roku, obecnie układa sobie życie z innym facetem - szczerze, życzę jej żeby wyszło jej tak jak zawsze marzyła - dom, dzieci i fajny mężczyzna obok. Trzymam kciuki Podsumowując - na książki Marka oraz forum trafiłem w momencie nieprzyjemnego rozbicia emocjonalnego zaprawionego dużą ilością seksu i substancji powodujących utratę kontaktu z "realem" i "bezmyślnik". Można więc powiedzieć, że uciekałem przed realnym życiem, po to, żeby zgubić demony własnej nieporadności i nieumiejętności poradzenia sobie z zastaną rzeczywistością. Nie dasz rady. Na bank się do tego nie nadajesz. Te słowa usłyszałem w sobotni wieczór, kiedy próbowałem rozpalić ogień za pomocą, polanych chwilę wcześniej wodą, gałęzi, krzesiwa oraz niewielkiej ilości suchej trawy i patyczków. Prawa dłoń krwawiła (zdarte kilka godzin wcześniej kostki), a w lewym kciuku uwierały, zatopione w moim mięchu, resztki spalonego tamponu (znacie smród mięsa na którym topi się plastik? ). Tu, gwoli wyjaśnienia - ten środek higieny intymnej, jak i chusteczka higieniczna czy kawałek koszulki, to najprostsze źródła do rozpalenia ognia. Instruktor doskonale wiedział co robi, to dobry psycholog, wiedzący, iż nic nie kręci mnie tak, jak pewne formy negatywnej motywacji oraz dociśnięcie dupy i twarzy bardzo blisko ziemi. Sytuacja powtórzyła się również w niedziele, kiedy podczas wielokilometrowego marszu byłem już bliski upadku z braku cukru i zmęczenia, gdy usłyszałem te słowa, od razu, jakaś część mnie odpowiedziała -"pozwolisz, żeby jakikolwiek skurwysyn mówił Ci, że nie dasz rady"? Ten typ myślenia i sposoby w jaki można go wykorzystać, chciałbym Ci przedstawić poniżej. Zastrzegam jednak z góry - jako, że życie jest implementacją w swój własny mózg tego, co działa najlepiej z naszą własną głową - nie jest on dla każdego i nie każdemu przyniesie sukcesy. Sól w ranę w pracy Twoja praca musi dawać Ci: a) satysfakcję b ) energię c) rozwój d) pieniądze. Dokładnie w takiej kolejności i takim ułożeniu. Musem jest bowiem to, żebyś przychodząc do niej szedł jak na odkrycie nowego lądu albo randkę z naprawdę seksowną kobietą. Poszukiwanie zawodu dającego mi takie odczucia zajęło mi wiele lat. Właściwie, swoje życie "w branży" zacząłem dość późno, bo w 29 roku życia - bez studiów kierunkowych, doświadczenia itp. Ale odkąd zetknąłem się z tym co robię wiedziałem, że to jest to. Pracowałem często za grosze albo za "miskę ryżu" byleby tylko mieć możliwość podpatrzenia mistrzów w swoim fachu. Od znajomych i rodziny słyszałem - "nie nadajesz się do tego", "nie skończyłeś kierunku ścisłego", "jesteś słaby z matematyki". Moim ekspracodawcy powtarzali mi to bardzo często, że nie jestem typem człowieka, który się sprawdzi w tego typu zadaniach. I wiecie co? Naprawdę dziękuję im teraz wszystkim, właśnie im, a nie tym, którzy mówili "uda się". Uwielbiam ten moment, gdy wchodzę rano do roboty ( a przychodzę zawsze jako ostatni, bo lubię się spóźniać ostentacyjnie) widzę te znudzone i zdołowane twarze, które dostają szału na widok mojego banana na pysku. "Jesteś w pracy, przecież tu trzeba narzekać, a nie się cieszyć" - usłyszałem niedawno. Moja odpowiedź - "nie moja wina, że masz ch.jowe życie i pracę" Co musisz zrobić, żeby Twoja robota była dla Ciebie seksi? a) Pracować z lepszymi - praca z ludźmi, którzy wiedzą mniej od Ciebie jest kusząca, bo oznacza przywództwo ale daje stagnację, natomiast praca z lepszymi daje Ci ich wiedzę i możliwość przechwycenia umiejętności plus walkę o przywództwo - a to rozwija b ) Rób to co Cię interesuje - wtedy Twoja praca stanie się przyjemnością, a Ty będziesz się dokształcał po godzinach nie z bólem dupy ale bananem na twarzy c ) Mieć ambicje zawodowe i wytyczać sobie cele - gdzie chcę być za rok? Za pół roku? Kiedy otwieram własną firmę żeby nie tyrać na kogoś całe życie? d) Przestać się bać zmieniać pracodawców - nie siedź w jednej firmie latami. To zabija kreatywność i stajesz się leniwy. Rok-półtora i idź się sprawdzać gdzie indziej. Zamiast wygodnej kawki rano ze znajomymi ziomkami kolejne rozpychanie się łokciami w nowym towarzystwie. e) Kiedy praca w danej firmie / przy projekcie przestaje być wyzwaniem - odejdź f) Do minimum ogranicz kontakty z narzekającymi g) bierz się za zadania, przy których padają inni, a łatwe zostaw leszczom. Sól w ranę w szkole "Na pewno się tego nie nauczysz", "Dam Ci 3 i masz spokój", "Zostaw, po co Ci to potrzebne", "Nigdy nie złapiesz tego akcentu" - dzięki takim stwierdzeniom, przez wiele lat moimi słabymi stronami były matematyka oraz języki obce. Dzisiejszy system edukacji promuje bycie miernym, pasywnym oraz minimalistycznym. Zakuj, Zdaj, Zapomnij. Pamiętając o tym, że Twoja praca ma być dla Ciebie "seksi" nie rezygnuj z rzeczy (przedmiotów), których nie rozumiesz / masz z nimi problemy. Czellendżuj je tak długo, aż nie rozgryziesz tego co jest ich treścią. Jeśli już studiujesz, przejrzyj cały program uczelni na która uczęszczasz (ale też i innych co Cię interesują) i chodź na wykłady z innych kierunków, które dadzą Ci więcej mocy (praktycznej wiedzy). Pamiętaj, że każdy wykład na każdej uczelni,ma formę otwartą i z założenia może na niego uczęszczać każdy. Bądź aktywny i wchodź w interakcję z wykładowcami, cześć z nich będzie zachwycona, bo 99% studentów ma w doooopie co oni mówią, a często zdarza się, że opowiadają oni o swojej pasji. Czerp z ich wiedzy pełnymi garściami, to kapitał, który nigdy Cię nie zawiedzie. Nie możesz zrozumieć - nie łam się - pytaj i drąż do skutku. Nauka języka. Nie bądź pizdeuszem i zarób kasę na prywatne lekcje 1 na 1 z osobą, która nie zna języka polskiego. Angielski - tylko z nativem, który nie kuma co to "barszcz". Hiszpański - jasne ale Rodrigo czy Juanita nie może wymówić "brzęczyszczykiewicz". Tylko wtedy będziesz w stanie spiąć się w 100% żeby móc się z nimi komunikować. To nie ma znaczenia, że się wstydzisz, że myślisz, że nie dasz rady - po prostu musisz to zrobić żeby Cię zrozumiano. Przełamiesz lęk i barierę, gramatyka i poprawność to później pikuś. Sól w poczucie własnej atrakcyjności "Jestem gruby i się wstydzę", "Jestem chudy i się wstydzę", "jestem słaby i nie podołam wysiłkowi fizycznemu", "wyglądasz jak gówno, jak mogłabym się z Tobą umówić", "nie masz szans w konkurencji z tym przystojnym kolesiem" - codzienność? I bardzo dobrze. Stań przed lustrem i odpowiedz sobie na jedno pytanie - czy podobasz się sobie taki jaki jesteś? Jestem pewien, że większość z nas odpowie "NIE", a potem dopowie "ale nie mogę z tym nic zrobić". Wymówki i wstyd związany ze swoimi ułomnościami blokują pracę nad ciałem bardzo wielu samców. Do tego ciągłe porównywanie się "ideałami" z okładek i teledysków.... Chłopie - "każdy z nas ma swój Mount Everest" na który musi wejść. Jesteś niski - musisz na siebie narzucić mniej kg mięsa, żeby wyglądać fajnie i jesteś bardziej zwinny (sporty walki?) - otoczenie będzie Cię postrzegać jako atrakcyjnego. Jesteś wysoki - jeśli fajnie dopakujesz, będziesz miał naturalny respekt u innych. Jesteś chudy - łatwiej będzie Ci zrobić fajną rzeźbę. Jesteś gruby - łatwiej będzie z siebie zrobić szafkę trzydrzwiową. Dążę do tego, że żadna sytuacja bazowa nie przekreśla tego, iż możesz się stać naprawdę atrakcyjną najlepszą wersją swojego ciała. Najlepsze w tym wszystkim jest to, że w przypadku pracy nad nim nie jesteś w stanie oszukiwać. Żresz po nocach - zamiast kraty - bęben. Opierdalasz się na treningach - nadal 50 kilogramowy charłak. Jeśli usłyszysz jakikolwiek krzywy tekst co do swojego ciała - podziękuj za niego (chyba, że chodzi o jakąś formę inwalidztwa - wtedy wal chama w pysk ). Niech będzie to paliwo do przyszłej zmiany. "Ty maluchu jesteś gówno wart", "grubasie, co Ty tam możesz" - podziękuj, a w myślach powiedz - "ja Wam skurwysyny pokażę" i działaj Sól w poczucie własnej wartości Chyba zgodzicie się ze mną, że nic nie robi lepszego kuku w głowie niż zgnojenie przez kobietę. Chcecie posłuchać czegoś dobrego? No to lecimy z koksem: "chyba żartujesz, z Tobą?" "nie pasujesz do mojego stylu ubierania się" "z taką biedą jak Ty?" "co Ty sobie wyobrażasz, myślisz że z kimś takim jak Ty?" "jesteś zupełnie nieatrakcyjny" "jesteś nikim" To tylko niektóre teksty jakie udało mi się usłyszeć od nowo-poznanych kobiet. Za każdy z nich jestem ogromnie wdzięczny, ponieważ, pomimo robienia mi często mind fucka w głowie, po jakimś czasie dawał mi paliwo do dalszej pracy. Ale to w sumie drobnostki, ot laski zaczepiane na ulicach, w sklepach czy gdziekolwiek - "siema, co u Ciebie", chwila rozmowy i albo się zapoznajecie albo zapominasz bo to kolejna z setek twarzy. Umawianie się z zupełnie nieznanymi kobietami (i otrzymywanie od nich zlewek) ma też ten plus, iż zwalczasz swoją nieśmiałość. Dlatego też, zawsze pisałem Wam, aby na portalach randkowych od razu dążyć do umówienia się, bez zbędnego poznawania. Ale do rzeczy - dziękuj każdej kobiecie, która Cię olała i stawiajcie poprzeczkę coraz wyżej. W pewnym momencie, kiedy już zaczniesz się umawiać z naprawdę ładnymi dziewczynami, kolejne kosze nie będą miały znaczenia, ponieważ zawsze włączy Ci się mechanizm "dociśnij pracę nad sobą" oraz "he he he przecież już pukałem dużo lepszą od niej". Zrozum - odrzucenia od kobiet mają Cię motywować nie dołować. Żeby jeszcze podnieść poprzeczkę, kiedy nie mam motywacji do pracy nad sobą wychodzę wieczorem na rynek mojego miasta i siadam w jakiejś knajpie / ławce, tak aby widzieć przechadzający się tłum. O tej porze bujają się tam najbardziej wylaszczone panny ze swoimi facetami - bogaczami, playboyami, modelami, kolesiami których znam z TV. Siedzę i patrzę myśląc - kurwa, dociskam za słabo, jestem gówno wart w stosunku do nich ale jeśli docisnę mocniej, będę o dwa stopnie wyżej, bo oni są już w swoim maksie, a ja wchodzę na swój Mount Everest. Tylko ode mnie zależy, czy tam wejdę czy odpadnę. Kto ma bliżej do Berlina / bywa niech idzie na Kreuzberg. Koło bud z żarciem i sokami (stacja metra) siedzą Turasy i Arabusy zaczepiające białe laski. Patrzcie. Uczcie się. adaptujcie. To samo z Włochami i Latynosami. Nie wkurwiajcie się - uczcie i myślcie - oni są w swoim maksie, ja do tego co robią oni dołożę siebie i będę jeszcze lepszy. Sól w ranę na długi dystans 14 lat temu zakochałem się, jak typowy szczyl, w pewnej dziewczynie. Dostałem kosza. Dość ciężkiego. Składałem się po tym długi czas. Ta kobieta to w 3/4 mój ideał jeśli chodzi o urodę, natomiast jeśli brać pod uwagę lifestyle i podejście do życia to... 99%. Skąd o tym wiem? Kilka lat temu minęliśmy się dość przypadkowo na ulicy. Oczywiście nawet mnie nie poznała ja rzuciłem na nią tylko kątem oka i pomyślałem - mało się zmieniłaś. Jednak prawdziwe wyzwanie pojawiło się po tym, gdy znalazłem ją na fejsie. Okazało się, że wiedzie ona dokładnie takie życie, jakie zawsze marzyło mi się co do wspólnego spędzania czasu z partnerką, co więcej jest matką i teraz najlepsze - z kolesiem, który jest totalnym zaprzeczeniem mojego wyglądu i charakteru. To drugie wiem stąd, że całkowitym przypadkiem, poznałem go niedługo później i zapytałem jak się z nią żyje. Okazało się, że mamy wspólnych znajomych, oni potwierdzali jego wersję. Mind fuck jaki miałem w związku z tym trwał dobre kilka tygodni. Domyślacie się jednak co z niego wyniosłem? Tak - jeszcze większą chęć do pracy nad sobą i walki. O co? O to, żeby mieć jeszcze lepiej i w kwestii związków akceptować tylko bardzo duże zbliżenie do ideału jaki mam w głowie. Udowodniło mi to po prostu jedno - to, czego szukam", istnieje. A że tego nie dostałem? "Cóż, za słabo docisnąłem". Jej fejsa przeglądam zawsze, kiedy zaczynam wątpić w siebie - "patrz na to, chcesz mieć coś takiego, dociskaj życie mocniej". Podsumowanie Doskonale zdaję sobie sprawę, iż zaproponowany przeze mnie mindset nie jest dla wszystkich. On boli, uwiera jak kamień w bucie, powoduje częste mind fuck'i, zwątpienia ale... daje też kosmiczne efekty. Po prostu jest to benzyna, którą możesz się oblać i podpalić albo zatankować rakietę i polecieć nią na swój księżyc. Twój wybór Czy jest to dla Ciebie dowiesz się po pierwszej załamce - w tym systemie myślenia nie ma miejsce na tłumaczenie porażek osobami trzecimi - za nie winny jesteś Ty. Ok więc jak - dasz radę tak postrzegać rzeczywistość czy wymiękasz? Bo słyszałem, że miękka fajeczka z Ciebie A jeśli się jednak zdecydujesz 1. Dużo medytuj i czytaj o rozwoju duchowym - w chwilach dołka to Cię uratuje 2. Pracuj z ludźmi lepszymi od siebie 3. Przebywaj w towarzystwie które Cię motywuje 4. Bierz się za rzeczy, przy których inni wymiękają - to Twój drogowskaz 5. Pokonaj swoje demony - rób to w czym jesteś słaby 6. Nie łam się i nie odpuszczaj 7. Pamiętaj - czy wygrasz czy przegrasz, zależy od Ciebie Trzymaj głowę w górze i do zobaczenia na szlaku
  19. Mniej więcej trzy tygodnie temu zacząłem intensywnie medytować. Doszły do tego darmowe nagrania Adama Bytofa związane z autohipnozą. Moc przemian, wodospad i te sprawy. Pewnie niektórzy z was już mieli z tymi nagraniami do czynienia. Słuchałem nagrań i medytowałem codziennie, aby oczyścić się z negatywnych emocji. Miałem straszny natłok negatywnych myśli, w tym myśli skrajne. Wybrałem medytację, aby "przezwyciężyć siebie". Do czego zmierzam. Słuchałem nagrań kilkadziesiąt dni, codziennie, w tym stosowałem podstawowe techniki oddechowe. Wprowadzałem się w bardzo głęboki stan relaksu, który faktycznie pomagał (mniej więcej po dwóch tygodniach zauważyłem dobre rezultaty - 1-2 godziny dziennie czystego relaksu, często z udziałem bieżni). Idealny sen, energia z rana, większa motywacja do pracy, wewnętrzna czystość myśli. W tym czasie zaproszono mnie na mało znaczącą imprezę. Po prostu posiedzieć, pogadać i iść do domu. Poszedłem, i co się dzieje? Czułem się przed imprezą bardzo dobrze emocjonalnie, myśli ok. Miałem pozytywne, wręcz bardzo pozytywnie odczucia. Wynik? Praktycznie wszyscy ludzie na wydarzeniu "coś do mnie mieli". Straszny kwas, zachowania agresywne, w tym posądzenie mnie o kradzież. Do tego bardzo krzywe jazdy od dwóch kobiet, gospodarza i innych ludzi. Chyba pierwszy raz w życiu musiałem się ewakuować. Nigdy coś takiego, w tak ekstremalnej formie mnie nie spotkało. Praktycznie wszyscy uczepili się mojego stylu życia, filozofii, charakteru. Nie mogli mnie znieść. Zaburzyłem się emocjonalnie po tej imprezie i co najdziwniejsze wróciłem następnego dnia do negatywnych nawyków. Kupiłem kilka bronków, zamówiłem pizzę, nawpierdalałem się jakiegoś syfu, zamiast pracować przesiedziałem przed grą, ogólnie masakra i zaprzeczenie dotychczasowym celom. Jakbym zrobił to na nieświadomym pilocie. Zacząłem niedawno o tym myśleć. Czy jest możliwe, że ten "sabotaż osobisty" wynika z rozpoczęcia długoterminowej medytacji? Czy waszym zdaniem "prawo wahadła" działa? Miałem bardzo pozytywne emocje i te emocje musiały się zrównoważyć ze złymi? Co waszym zdaniem zrobić, aby utrzymać równowagę między pozytywnym/negatywnym oddziaływaniem? Wierzę, że właściwie wyjaśniłem zagadnienie. Coś takiego spotkało mnie pierwszy raz. Z bardzo dobrego humoru medytacyjnego wszedłem na ścieżkę nienawiści ludzkiej. Czy ktoś z was borykał się może z podobnym problemem i potrafi mnie naprowadzić na właściwe rozwiązania? Z medytacji nie zamierzam rezygnować, ale być może robię coś źle. Na razie unikam kontaktów międzyludzkich.
  20. Pomyślałam w nawiązaniu do jakie macie zaplecze duchowe , ja ostatnio odkrywam różne na youtubie i gdy sluchałam wskoczył mi taki człowiek , ksiądz który prowadzi takie internetowe filmiki. Krótkie i ciekawe o samorozwoju .Langusta na palmiei szusta rano. Sama od tematów kościelnych jestem daleka ale spodobały mi sie jego audycje postów . Nie chcę mi się wkleić filmik min. @deomi
  21. Wiadomo, że baba to jest baba i babą pozostanie, ale pomimo tego warto by podjąć głębszą pracę nad sobą i swoim zachowaniem. Podobno każdy powinien posiadać cele, wyzwania i pasje, jednak jak to zrobić, aby nie zostać karierowiczką, dziwaczą bądź inną "silną i niezależną" kobietą? Na forum dużo jest tematów dotyczących samorozwoju mężczyzn, jednak rozwój w stronę uniezależnienia się od partnera i bycia ogólnie silniejszym nie pasuje do roli kobiety. W których kierunkach powinna rozwijać się samica, aby nadal samicą pozostać? Proszę o wypowiedzi w szczególności panów. Bonusowe pytanie: Czy warto kobiecie próbować sił w typowo męskich dziedzinach, takich jak nauki ścisłe, kariera, biznes?
  22. Odwaga to jedna z tych cech które w dzisiejszym świecie decydują o tym czy nasze życie będzie udane.Czy wyciśniemy z niego każdą krople czy tylko liźniemy po jego powierzchni.W czasach gdy nasi przodkowie uganiali się za dziką zwierzyną na słonecznej sawannie nie mieli wielkiego wyboru.By przeżyć musieli pokonywać swój strach.W dzisiejszych czasach gdy maszyny wykonują większość pracy za nas -do przeżycia nie potrzeba już odwagi.Praca w fabryce w której przez osiem godzin wykonujemy te same czynności nie wymaga odwagi .Zapewnia natomiast bezpieczeństwo.Ciągłe bezpieczeństwo i brak jakichkolwiek wyzwań doprowadza człowieka do stagnacji-człowiek umiera za życia.Stąd w dzisiejszym świecie mamy taki problem z depresją i innymi chorobami psychicznymi.Ludzie są zanudzeni przebywaniem w swojej strefie komfortu.Nie mają jednak odwagi żeby z niej wyjść. Czym jest odwaga? Odwaga to dążenie do swoich celów mimo lęku.Człowiek odważny różni się od tchórza tym ,że gdy odczuwa lęk to jest w stanie go przekroczyć.Myślicie ,że ludzie których społeczeństwo uznaje za wielkich nie znali strachu?Gdy Juliusz Cezar miał stoczyć sławną bitwę pod Farsalos nie spał całą noc.Zdając sobie sprawę z przeważającej liczebności Pompejusza czuł strach.Wierzył jednak w wyszkolenie swoich jednostek i swoją taktykę.Droga odwagi jest tak na prawdę drogą duchową.Na jej końcu znajdziemy rozpłynięcie się ego.Łatwo jednak zdarza się nam pomylić odwagę z strachem.Często odpowiedzią na strach jest atak-dlatego często wydaje nam się ,że ludzie agresywni są odważni.Dla przykładu osobami zamożnymi są często osoby bojące się biedy.Takie osoby nie potrafią cieszyć się swoim bogactwem .Jest w nich strach ,który nie pozwala ani na chwile rozluźnienia. Po co odwaga? -Im więcej masz w sobie odwagi tym pełniej żyjesz.Szczerość,miłość,mądrość nie jest możliwa bez odwagi.Jak możesz kogoś kochać jeśli nie zaryzykujesz i nie odsłonisz przed nim głębi swojej istoty?Jak możesz stać się mądry jeśli nie zaryzykujesz całej poznanej do tej pory wiedzy -która może okazać się nieprawdziwa?Odwaga wiąże się z życiem,z jego dynamiką.Strach jest jej przeciwieństwem -jest to obroną,chęcią zamknięcia się w znanym . -Dzięki odwadze możesz być sobą.W dzisiejszym świecie sztuczność przekroczyła granice dobrego smaku.Media kreują wzorce do których ludzie mają się wpasować.Takie wzorce to np.:biznesmen,lekkoduch,dobry mąż ,żona,singiel.Każdy taki wzorzec ma swój ideał do którego ludzie mają dążyć.Ideał ten jest jednak niemożliwy do osiągnięcia w prawdziwym świecie.Ten brak autentyczności i pogoń za ideałem powoduje ogromne zapotrzebowanie na wypełnienie tej pustki :drogim zegarkiem,samochodem czy piękna kobieta z którą można się pokazać.Ta fałszywa tożsamość często nazywane jest ego.To ego odpowiedzialne jest za cierpienie psychiczne w naszym życiu.Tylko dzięki odwadze możemy rozpuścić nasze ego i cieszyć się nasza prawdziwą istotą .Naszą "prawdziwą" naturą jak określa to Buddyzm Zen.Prawdziwa natura nie wymaga akceptacji społeczeństwa,samo wyrażanie się jest dla niej szczęściem.Osoba taka jeśli jest np.artystą cieszy się z samego stwarzania.Nie patrzy w pierwszej kolejności na zyski,choć zyski przychodzą same bo ludzie wczuwają w dziełach takiej osoby autentyczność. Jak żyć odważnie: Życie odważne to przyjmowanie życia przez serce.Życie przez serce jest zawsze niebezpieczne.Przyjaciel może nas zdradzić,dziewczyna oszukać , możemy zostać wyśmiani.Ale jedynie przez taki sposób życia możemy odczuć jego pełnie.Gdy idziemy drogą serca nasza czujność i intelekt rozwija się.Nie mamy łatek przyklejonych z góry dla każdego człowieka,sytuacji.Poruszamy się zawsze w tym co nieznane.Takie warunki sprzyjają rozwojowi.Dziecko szybko się uczy,jest tak dlatego ,że podchodzi do świata z wielką otwartością.Nieraz się sparzy,nieraz będzie miało obdrapane kolana ,ale jeśli będzie wyciągać wnioski to będzie wzrastać.Na tej drodze można upaść ale trzeba starać się nie popełniać dwa razy tego samego błędu. Pomocna może być medytacja,gdy medytujemy zaczynamy mieć bliższy kontakt z naszymi lękami.Medytacja powoduje uświadomienie tych lęków i stopniowe ich rozpłyniecie.
  23. Moi drodzy, Niestety albo i stety chciałbym się z Wami pożegnać. Dlaczego? Forum stało się swego rodzaju ostoją dla skrzywdzonych panów niepotrafiących poradzić sobie w relacjach z kobietami oraz takimi, którzy mają problemy z własną samooceną i perspektywami na życie. Nie chcę brać dłużej w tym udziału. Audycje Marka oraz wiele Waszych postów wniosły wiele dobrego do mojego życia. Jednak teraz zaczynam dostrzegać to, że skupiacie się jedynie na negatywach, na złych aspektach dnia codziennego. Chciałbym się od tego odciąć ponieważ moja samoocena, mój rozwój duchowy, mój światopogląd wzniósł się na wyżyny o jakich wcześniej mogłem pomarzyć. Czytanie tego forum jedynie przyczynia się do zaniżania moich wibracji oraz pogarszania samopoczucia. Codzienna dawka żalów wylewanych przez nowych użytkowników traktująca o tej samej tematyce jedynie pogarsza moje samopoczucie aniżeli je polepsza. Ileż można pisać o tym samym? Ileż można pisać te same rzeczy? Jednemu czy drugiemu chętnie pomogę, ale całej masie pokrzywdzonych, którzy nawet nie mają ochoty zaznajomić się z wcześniejszymi tematami już nie. Macie ambicje do bycia elitarną grupą, na chwilę obecną jest to grupa podstarzałych panów z podupadłą samooceną, przewodzoną przez Wielkiego Guru oraz jego pobocznych przydupasów. Markowi zawdzięczam wiele, gdyby nie on, dalej bym tkwił w gównie, jednak większość z Was, drodzy uprzywilejowani pierdoli od rzeczy te same farmazony nie przyczyniające się do polepszenia stanu świadomości nowemu forumowiczowi. Gdyby było inaczej, nie dostawałbym wiadomości od użytkowników liczących na prywatną poradę. Uważacie się za oświeconych, jednak rozprawiacie jedynie o czystych oczywistościach. Chcecie doraźnie pomóc nowym? Stwórzcie poradnik, który byłby skierowany do większego grona odbiorców, poradnik, który byłby w stanie zapobiegać powielaniu błędów przez mniej doświadczonych samców. Póki co pierdolicie dzień w dzień na ten sam temat. Staje się to już zwyczajnie nudne. Marek ma moją dozgonną wdzięczność, wsparcie w rozwoju działalności również. Jednak wielu użytkowników starających się promować jako wielce oświeconych uważam z śmiesznych. W spotkaniu face to face uważam, że nie zrobiliby na mnie żadnego wrażenia. Żegnam Was serdecznie, jednocześnie chyląc czoła przed Wodzem. Tyler
  24. Znalazłem dziś na pewnym forum taki oto komentarz: Większość z Was zakrzyknie - Biały Rycerz! Frajer! Ale powiedzmy sobie wprost - ilu z nas robi pewne rzeczy, żeby zaimponować kobietom? Żeby im się podobać? Żeby łaskawie zwróciły uwagę? Panowie - powiem Wam tylko jedno: 1. Rozwijacie się zawodowo - dla siebie. 2. Zarabiacie pieniądze - dla siebie. 3. Odkrywacie nowe rzeczy - wynalazki / lądy / drogi do robienia $$$ - DLA SIEBIE. 4. Dbacie o swoje ciało - dla siebie. 5. Rzeźbicie się - dla siebie. Dopóki każdy z nas tego nie zrozumie - nie ma prawa śmiać się z Białorycerzy bo postępuje dokładnie tak jak oni. A dla tych co to muszą por.chać, bo wydaje im się, że wtedy będą kozakami jedna uwaga - kobiety najbardziej lecą na facetów, którzy ich wcale nie potrzebują. Dziękuję za uwagę i mam nadzieję, że dotrze do jak największej ilości, szczególnie młodszych, Braci. Liczę na Waszą inteligencję, której dowodem jest to forum
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.