Skocz do zawartości

Jak obca kobieta może skrzywdzić wasze dzieci


Rekomendowane odpowiedzi

Tym razem postanowiłem zamieścić coś skłaniającego do refleksji, ale ukierunkowanego bardziej na panie. Ja wiem, że dla wielu samic los obcych dla nich mężczyzn (w tym partnerów, bo przecież maż to nie rodzina) mało je obchodzi i w sumie równie dobrze mogą zakrzyknąć "przecież mnie to nie dotyczy", ale myślę, że te bardziej inteligentne kobiety zrozumieją, o co chodzi i nie wyciągną takich wniosków. Posłuchajcie wypowiedzi dwóch mężczyzn, którzy mają ograniczone prawa względem swoich dzieci. Zobaczcie w jakich warunkach żyją. Wsłuchajcie się i niech dotrze do was, jak zostali wyrolowani przez swoje partnerki. A kiedy już wczujecie się w ich sytuację pomyślcie, że jeżeli dołożycie swoją cegiełkę do tego, to jest bardzo duża szansa na to, że spotka to wasze dziecko. A może i wasze wnuki? A może dzieci członków waszej rodziny? @Stulejman Wspaniały wspominał o tym wiele razy w audycjach i prosił was o coś. Miejmy nadzieję, że chociaż mała część z was zrozumie przekaz i nie skończy się tylko na słownych zapewnieniach.

 

Edytowane przez HORACIOU5
  • Like 4
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Parę lat temu los przywiał mnie do UK, tam najwięcej poznałam historii mężczyzn, których nicią kontaktu z potomstwem był tylko transfer pieniędzy do byłych żon uniemożliwiających kontaktu bezpośredniego z dziećmi. Wiele z nich miało założone "Niebieskie Karty" przez Panie z Ośrodka Pomocy Społecznej bezpodstawnie, bez należytych dowodów a jedynym "wytłumaczeniem"  tego zjawiska jest solidarność jajników. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Selqet co ciekawe coraz częściej można zaobserwować również sytuację, gdzie nawet więzi rodzinne nie są dla samic niczym istotnym i mają niezłą radochę, kiedy ktoś z ich bliskich pakuje się w gówno.

 

Oprócz tego zauważ też, że zazwyczaj od kobiet można usłyszeć "szkoda dziecka" albo "szkoda kobiety", ale jakoś nie przypominam sobie, żeby którakolwiek powiedziała "szkoda mężczyzny". Dowodzi to tylko tego, jak ograniczone pole widzenia ma znaczna większość samic oraz jak wybiórcza jest ich "empatia".

Edytowane przez HORACIOU5
  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@HORACIOU5 słuszna uwaga. Ten schemat powiela się cały czas na ekranach, gazetach i ulicy. Płciowa poprawność kulturowa zasłania oczy wielu ludziom utrudniając obiektywne spojrzenie na rzeczywistość. Wiele kobiet powinno znaleźć się za kratkami za manipulowanie sędziami, policją i innymi instytucjami w celu dowiedzenia swojej słuszności. 

 

Ludzie zasiadający na stanowiskach w Instytucjach państwowych powinni obowiązkowo przechodzić szkolenia z technik manipulacji. 

 

 

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

7 minut temu, HORACIOU5 napisał:

...ale jakoś nie przypominam sobie, żeby którakolwiek powiedziała "szkoda mężczyzny".

Powie to tylko ta która przy stracie mężczyzny (rozstanie, rozwód, śmierć ...) sama coś straci - choćby poziom życia.

 

Więzi rodzinne, osławiona miłość i opiekuńczość mają dla kobiety charakter materialny. Kobieta będzie kochała, dbała i opiekowała się mężczyzną tylko wtedy gdy tracąc mężczyznę sama wiele straci. Niewielu z facetów o tym wie, niewiele z kobiet się do tego przyzna (a raczej żadna).

 

Co do tematu - organizacje ojcowskie forsują aby w kodeksie karnym wprowadzić zapis o odpowiedzialności karnej rodzica który uniemożliwia kontakt dziecka z drugim rodzicem. Tylko czy to coś da? Może i tak. Zawsze jakiś straszak będzie. Sam fakt izolowania dziecka od drugiego rodzica jest dla mnie jednym z największych skur........ jakie może zrobić kobieta mężczyźnie i własnym dzieciom.

 

  • Like 4
  • Smutny 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Normalny najgorsze jest to, że sporo kobiety pod przykrywką "dobra dziecka" skazuje zarówno ojców jak i dzieci na cierpienie, byle tylko zrealizować swoje egoistyczne fanaberie. I zanim jakaś wielce sprytna obrończyni kobiecej moralności tutaj wyskoczy z argumentem "ale przecież są rodzice, którzy powinni stracić prawa do opieki nad dzieckiem z różnych przyczyn" to wspomnę tylko, że nie mówimy tutaj o takich przypadkach a o sytuacjach, kiedy mężczyzna niesprawiedliwie nie może widywać się ze swoją pociechą. I taka mała ciekawostka: jestem pewien, że matka takiego faceta jest wniebowzięta widząc, jak jej syn cierpi z tego powodu. A teraz wyobraźcie sobie, że takimi "bardzo szczęśliwymi" mamusiami, możecie być wy, kobietki ;)

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kłania się tutaj znajomość tak prostej i intuicyjnej Złotej Reguły Etycznej.

 

Dla niewtajemniczonych wklejam artykuł ze strony - http://przewodnikduchowy.pl/a/zlota-regula.php

 

Złota Reguła

Złota Reguła jest najważniejszą etyczną zasadą ludzkości. Oparta jest na przekonaniu, że wszystkie istoty żyjące są do siebie podobne, dlatego też powinny się traktować z szacunkiem. Zasada ta pojawia się w wielu religiach i nurtach filozoficznych. Można ją śmiało określić mianem podstawowej reguły duchowości; nadrzędnej mądrości, według której powinien postępować każdy człowiek.

 

Poniżej znajdziesz dwanaście wersji Złotej Reguły z różnych religii. Choć wyrażona w odmiennych słowach, zawsze zaleca to samo postępowanie.

 

TaoizmTaoizm
Uważaj powodzenie twego bliźniego za twoje własne powodzenie, a niepowodzenie twego bliźniego – za twoje własne niepowodzenie.
Taishang ganying pian

 

BuddyzmBuddyzm
Nie traktuj innych w sposób, jaki wobec siebie uznałbyś za bolesny.
Budda, Udana-warga

 

KonfucjanizmKonfucjanizm
Jedno słowo, które podsumowuje podstawy całego dobrego postępowania: miłująca dobroć. Nie czyń innym tego, czego byś nie chciał, by czyniono tobie. Konfucjusz, Dialogi

 

ChrześcijaństwoChrześcijaństwo
Wszystko, co byście chcieli, żeby wam ludzie czynili, i wy im czyńcie!
Jezus, Biblia (Mt 7,12)

 

HinduizmHinduizm
Oto najwyższa powinność: nie czyń innym tego, co wywołałoby ból, gdyby było czynione tobie.
Mahabharata

 

BahaizmBahaizm (Wiara Baha’i)
Nie obarczaj żadnej duszy tym, czym nie chciałbyś, aby ciebie obarczano, i nie pragnij dla kogokolwiek rzeczy, jakich nie pragnąłbyś dla siebie. Baha’u’llah, Pokłosie Pism

 

IslamIslam
Żaden z was prawdziwie nie wierzy, dopóki nie życzy innym tego, co życzyłby sobie.
Mahomet, Hadity

 

JudaizmJudaizm
Co nienawistne tobie, nie czyń tego swemu bliźniemu. Oto cała Tora. Cała reszta to komentarz.
Hillel, Talmud

 

DżinizmDżinizm
Każdy powinien tak traktować wszystkie istoty na świecie, jak sam chciałby być traktowany.
Mahawira, Sutrakrytanga

 

ZoroastrianizmZoroastrianizm
Nie czyń drugiemu czegokolwiek, co jest krzywdzące dla ciebie.
Shayast-na-Shajast

 

SikhizmSikhizm
Nie jestem obcy dla nikogo i nikt nie jest obcy dla mnie. W rzeczy samej – jestem przyjacielem wszystkich.
Guru Granth

 

UnitarianizmUnitarianizm
Zapewniamy i popieramy szacunek dla współzależnej sieci całego istnienia, której jesteśmy częścią.
Zasady unitariańskie

 

Duchowość indiańskaIndiańska duchowość tradycyjna
Na tyle jesteśmy żywi, na ile żywą utrzymujemy ziemię.
Wódz Dan George

  • Like 4
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Trochę nakreślę swój przypadek. Nie wiem jak to poprawnie ubrać w słowa. Ale moja mama chciała mojego ojca wykończyć w sądach, poprzez np zakładanie bezpodstawnych spraw karnych. Oczywiście mi mama mówiła co mam w sądzie zeznawać, co zrobić żeby "nam było lepiej" bo "jej się należy". Ani razu nie skłamałam, ani razu nie powiedziałam tego co mi kazano, po prostu mówiłam prawde. Przez co ponosilam konsekwencje, w szkole też. To zadziwiające jak samice umieją się zjednoczyć by kogoś wykończyć. Jedyne co mama ugrała to rozwód. Ale niestety dla niej bez orzekania o winie. A grała o wysoką stawkę. No i alimenta. Żadnych ograniczeń spraw rodzicielskich, żadnych wyroków. Gdybym chociaż odmawiała składania zeznań myślę, że mama osiągnęłaby to co chciała.

  • Like 2
  • Dzięki 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Bardzo dobre, z każdym problemem mogę do niego zadzwonić. Zawsze mogę na niego liczyć i odwrotnie.

Tutaj w grę wchodziło też to, że ja mam trzech młodszych braci. Pomimo braku ograniczenia praw rodzicielskich mama zabroniła ojcu kontaktu z nimi. Tych dwóch najmłodszych zawsze brałam do ojca. Zawsze się musieli mamie wygadać ale to z radosci, dzieci chciały się pochwalić :) Serio miałam przerąbane :)

  • Like 5
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dnia 20.10.2017 o 10:18, HORACIOU5 napisał:

A kiedy już wczujecie się w ich sytuację pomyślcie, że jeżeli dołożycie swoją cegiełkę do tego, to jest bardzo duża szansa na to, że spotka to wasze dziecko. A może i wasze wnuki? A może dzieci członków waszej rodziny? 

Myślę, że osoby, które chcą bardziej wgłębić się w ten temat powinny m.in. obejrzeć film - "Babel" (2006), mówiący o tym, że wszystko ma określone konsekwencje. 

 

Bardzo spodobał mi się komentarz na filmwebie:

 

Pocisk trzepoczący skrzydłami motyla

 

Mocny, dosadnie emocjonalny dramat. Iñárritu kreśli nieprzyjemny obraz świata, w którym niebezpieczeństwa zagrażające naszym "małym stabilizacjom" są przerażająco, wręcz prozaicznie bliskie. Wystarczy mała chwila, pojedyncza zła decyzja, niewłaściwe słowo, żeby gwałtownie przenieść się z bezpiecznego uniwersum na ciemną stronę rzeczywistości. Często nawet bez złej a nawet własnej woli. Kostki domina gdy zaczynają padać poruszają się nawet po całych kontynentach nie oceniając już kto dobry a kto zły ale czy stoi na ich drodze czy nie. Efekt motyla w pełnej krasie.

 

http://www.filmweb.pl/film/Babel-2006-210898/discussion/Pocisk+trzepoczący+skrzydałmi+motyla,2728058

 

 

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Selqet uściślając, chodzi tak naprawdę o teorię chaosu/zachowania układów chaotycznych (Ed Lorenz), czyli takich, w których niewielka zmiana stanu początkowego (początek jest umowny i właściwie każdy kolejny zmieniony stan układu jest początkiem następnego stanu) powoduje rosnące wykładniczo zmiany dalszych zachowań układu w czasie, czyli  jego nieprzewidywalność. Tzn. konsekwencje zmiany są określone, jak mówisz, ale nie do przewidzenia, tylko do biernej obserwacji skutków. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Przeprowadziłem prowokacyjną rozmowę ze znajomą na ten temat. Ona ma dwójkę małych synów.

Mniej więcej tak to szło:

 

Ja: Pozwolisz aby twój syn jak dorośnie mieszkał w domu żony? W domu należącym do niej?

Ona: No wiesz ...

Ja: Co zrobisz jak syn powie - mamo potrzebuje ... tyś zł bo z Żanetką wymieniamy okna i dach. Czy nie powiesz mu - synu musisz mieć swoje, wasze a nie tylko żony? Czy nie będziesz go ostrzegała w jakikolwiek sposób aby nie pakował się w remont nie swojego domu?

Ona:  Yy .. nie wiem ... yyy ... no wiadomo ... yyy ...

Ja: Czy nie zerkniesz na ich dziecko pod kątem czy podobne do twojego syna?

Ona: ...yy...oj weź ... przesadzasz ...

 

Także odpowiedzi na pytania były i mi i jej znane - wypowiedzenie ich głośno tylko stanowiło problem.

Któż lepiej zrozumie manipulacje do jakich może posunąć się kobieta - jak nie inna kobieta.

Edytowane przez Normalny
  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mój wujek  ożenił się, bo zaciążyła. Nie chciał jej, zażyła leki, trafiła do szpitala, rodzice naciskali, bo dziecko w drodze.

 

Nie było to zgodne małżeństwo, charakterologicznie i nie tylko. On dużo zarabiał, ona też niemało, i jako tako funkcjonowali. Kiedy zlikwidowano jego miejsce pracy, trafił na bezrobocie. Niedługo potem cała rodzina dowiedziała się o tym, że bije, pije, zdradza. Jego małżonka przychodziła do nas zgarbiona i biedna ciągnąc za sobą dzieci, siedziała skulona. Moja matka ją pocieszała, cała rodzina była przeciw niemu, przecież ma taką dobrą żonę, która tak wspaniale opiekuje się dziećmi, jest oddana rodzinie, do tego idealna gospodyni. Zapłakana drobna kobieta ze smutkiem w oczach, jak tu nie wierzyć.

 

Każdy, kto znał wujka wiedział, że jest porywisty i że lubi wypić. Matka wspominała, „co to się z nim porobiło, przecież on nigdy nie uderzył kobiety”. Ogólnie był wesoły, o dużym poczuciu humoru, towarzyski, pracowity, pomocny. Dla dzieci zrobiłby wszystko i one mogły zrobić z nim, co chciały. Ona była na pewno sprytna, mało mówiła, dużo myślała, tak po swojemu.

 

Atakowany przez rodzinę, twierdził, że to ona zdradza, że nieprawda. Jednak jak się patrzy na nabuzowanego faceta, który nieskładnie i z nerwem próbuje się tłumaczyć w stylu  prymitywnego manichejczyka vs jego cierpiącą żonę-sierotę, skuloną w sobie z dziećmi stłumionymi wokół niej to przecież oczy nie kłamią.  No i kiedy ona z oseskami miałaby czas na zdrady jak ciągle w pracy albo u rodziny wystraszona.

 

Zapadł wyrok dzieci pod jej opiekę a on za znęcanie się do paki. Kobieta i małe dzieci bezpieczne. Minęło parę dni a ona jak wcześniej była u nas codziennie tak teraz nie przychodziła. Owszem miała się przeprowadzać do nowego mieszkania, ale czemu jej nie ma i nie ma? Matka poszła sprawdzić i nie została wpuszczona do mieszkania, w głębi przedpokoju stał jakiś facet w bieliźnie i się biernie przyglądał akcji. Padło cyniczne: „No wiesz układam sobie życie na nowo”. To było ostatni kontakt z nasza rodziną. Pozamiatała. Matka nie mogła sobie przebaczyć, że tak się dała oszukać, babka płakała, że jej syn tam w kryminale a ta zagarnęła mieszkanie dla siebie, odizolowała dzieci od rodziny i sprowadziła do domu kochanka. Nikt już nie wiedział, co tam się dzieje.

 

Delegacja pojechała odwiedzić brata, jakoś przełamali lody. Opowiedział, że kilka m-cy przed akcją mieli bardzo gorący okres, wreszcie było jak trzeba, była miła, uśpiła czujność, dał się namówić żeby przepisać książeczki mieszkaniowe. Tak oto nieruchomość, na którą on w większości złożył się ciężką pracą została mu całkowicie odebrana przy pomocy jego własnych działań.

 

Po kilku m-cach w więzieniu bez pracy narosły długi alimentacyjne. Kiedy wyszedł z puszki i skierował się do starego mieszkania komunalnego, które onegdaj razem z ex żoną zajmowali, a była to zima okazało się, że nie ma tam ogrzewania, piecyk został zniszczony, krany wyrwane, wszelkie jego rzeczy zostały wyrzucone, nic mu nie zostawiła. To był dumny człowiek, nieskory do proszenia o pomoc. Jak się matka dowiedziała to dowoziła mu jedzenie, rodzina zebrała trochę sprzętu żeby mógł jakoś przetrwać. Dorwał prace na czarno, klepał biedę a dług alimentacyjny rósł, zaczęła go ścigać policja, musiał się ukrywać, to już była lawina.

 

Ponieważ mieszkanie, które zajmował nie nadawało się do użytku, udało się załatwić inne -kawalerkę 15m kw. Bez ubikacji wewnętrznej, ale było przynajmniej ciepło.

 

Dzieci. Próbował się z nimi kontaktować, skarżyły się na konkubenta matki, ona wzywała policję jak próbował dociec po swojemu, o co chodzi, doszło do takiej sytuacji, że dostał  zakaz zbliżania się.

 

Sądy. Udało się zebrać pokaźny materiał dowodowy pokazujący przekręty tej kobiety. Dla racjonalnie myślącego było niemal pewne, że sprawa wygrana, ale ona miała w rodzinie prokuratora, nic nie udało się nic wskórać, jego adwokat rozłożył tylko ręce: „a co ja mogę”. Dowody dotyczyły między innymi znęcania się na dzieciach przez konkubenta. Kiedyś uciekły z domu do nas opowiadając o biciu, poniewieraniu, o tym, że kłamały na ojca przed sadem, bo mama obiecała różne rzeczy na bogato, komputery czy coś, że jeszcze jak była w małżeństwie przyprowadzała konkubenta do domu. Było tego więcej, ale nie chce wchodzić w szczegóły. Sad odrzucił zeznania, bo jak dzieci pod nakazem wróciły do matki to w niedługim czasie zmieniły znowu zdanie. Załamał się, coraz częściej wpadał w ciągi alkoholowe, zwłaszcza w okresach świątecznych. Zdrowie zaczęło mu siadać, nie miał na leki.

 

Ostatnimi czasy było tak, że doprowadzał się do krytycznych stanów. Kiedy było bardzo źle przywoziliśmy go do mnie na podreperowanie. Dwa tygodnie i znów był sobą. Zawsze się odwdzięczał, uprzątną piwnice czy garaż, był honorowy. Jak rozmawialiśmy, opowiadał mi różne rzeczy np., że jak wtedy wezwała policję i oskarżyła go o znęcanie się to było tak, że wrócił z pracy, położył się a niedługo potem ona go obudziła, stała nad nim z nożem przecięła mu dłoń, on ją powstrzymał, odepchną, a ona zaczęła się walić sama, potem wybiegła krzycząc ratunku, sąsiedzi się pozbiegali. On pojechał do szpitala opatrzyć rękę, która niebezpiecznie krwawiła, a ona ze sobą na obdukcję. Powiedział mi „nigdy jej nie uderzyłem”. Dużo było tych historii.

 

Dzieci podrosły, ale nie chciały kontaktów. Bolało. Dwa lata temu, zostawił klucze do swojego mieszkania u mnie w razie jakby co. Długo nie przychodził, pojechałam sprawdzić leżał martwy, miał 54 lata.

 

Zawiadomiłam kuzynostwo. Jedno się wyłamało a drugie uzależnione od matki, ponieważ robiła opłaty nie przyszło na pogrzeb, bo zagroziła, że odetnie od kasy.

 

Trzeba było zwolnic mieszkanie komunalne, pudła z dokumentami trafiły do mnie, do palenia w piecu. To, co wtedy zobaczyłam było szokiem. Stosy pism procesowych, pozwów o zwiększenie alimentów, różnych spraw i oskarżeń. Było tego tyle, że pomyślałam, iż tylko ktoś niespełna rozumu mógł się tak produkować. To był mobbing i szczucie w świetle prawa. On był zniszczony, nie stać go było na adwokata, próbując się bronić brał jakiś z pomocy przy partyjnej czy z urzędu, ale pisma generowane przez tych prawników były słabe, do dupy, bez ikry, bez pomyślunku, ot urzędowa sztampa bez mocy sprawczej. Nie miał szans z tego wyjść, ironicznym śmiechem przykrywał wszystko, obracał w gorzki żart. Czytając tą makulaturę zaczynałam rozumieć, z czym przyszło mu się zmagać samodzielnie. Te dokumenty wołały o pomstę do nieba. Rozmawiałam z kuzynką, powiedziała mi, że żałuje, tego, co nieodwracalne po przez śmierć. Matka wbiła ich w ogromne poczucie żalu do ojca tłukąc do głowy metodą goebelsowską, że alkoholik i nieudacznik, że nie chce na nie płacić, że się nimi nie interesuje.

 

Nie będę dzielić na kobiety vs mężczyźni. U nas wszyscy ulegli manipulacji drapieżnika. Ktoś normalny nie zrobiłby czegoś podobnego, nie rozpozna, więc mechanizmów tak skonstruowanej wielowarstwowej manipulacji. To, co należy podkreślić, iż nie ma solidnych organizacji lokalnych, które udzielałyby mężczyznom pomocy. Przy-partyjna czy wolontariacka podpora za darmoszkę to tylko zatykanie gęby na pokaz. System sądowniczy jest tak skonstruowany w małych miastach, że adwokaci podporządkowują się pod sędziów, bo nie chcą się narazić, no chyba, że ktoś ma kasę to wtedy bierze  dobrego, płatnego z chodami i coś można wskórać. Wiem takie rzeczy z doswiadczenia , niedawno pomogłam pewnej kobiecie gdzie ewidentnie z pominięciem prawa złośliwa sędzina nie wydała jej dokumentu niezbędnego do innych procedur. Ta adwokatka też powiedziała mojej znajomej to samo co usłyszał wujek „chore, ale co ja mogę zrobić”. Znajoma chlip chlip, a ja do niej zaraz zaraz już gorzej nie może być, niczym nie ryzykujesz. Wkurw…..a na ten cały system napisałam jej zajebiste pismo skargę do prezesa sądu, aż sama się zdziwiłam, że ja tak potrafię. Prezes jak przeczytał natychmiast zwołał naradę sędziów i zarządził głosowanie. Wszyscy sędziowie oprócz tej jednej nie znaleźli podstaw do nie wydania mojej znajomej stosownego dokumentu, wszystko udało się załatwić w ciągu jednego dnia. Więc co się dzieje z adwokatami, że tak trudno pomóc zwykłemu człowiekowi skoro udało się to takiej ignorantce prawnej jak ja posługującej się jedynie logiką i Internetem?

 

Kobiety w razie jakiejś ekstremalnej sytuacji znajdą wsparcie, mężczyźni w podobnej nie mają go wcale. Dochodzi tu czynnik psychologiczny- kobieta rozmawia, szuka pomocy, facet nie chce pokazywać się jako nieudacznik, więc udaje, zamyka się w sobie, pozostając bez wsparcia psychologicznego. Ta kobieta była tak toksyczna, że nigdy nie powinna dostać dzieci pod opiekę, sprała im mózgi i naraziła na przemoc ze strony obcego. Szkoda wujka mógł żyć jeszcze wiele lat. Dodatkowo dobił go ZUS nie chcąc przyznać mu ręty, choć należała się jak chłopu ziemia. Gdyby istniał realny system wsparcia, może by się tak nie stało. Należy zaznaczyć, że wujek, jako prosty niewykształcony osobnik sam ściągał na siebie złą passę, nie umiał lawirować w systemie prawnym, ponosiły go nerwy. Nikt mu na spokojnie nie wytłumaczył jak działać na własną korzyść nie stawiając się w złym świetle, a ona toczyła perfidną grę pokazując się, jako biedną i uciemiężoną, dzieci stanowiły dla niej zasłonę dymną. Takie patologie powinny być eliminowane, to jest sprawa systemowa.

 

  • Smutny 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Anna przykład z Twojego życia nie jest jednostkowy. Pod dachami wielu domostw codziennie dzieją się takiego typu tragedie. 

 

Świata nie naprawimy, ale swoim przykładem możemy dawać przykład innym, że da się żyć normalnie. Bardzo ważne jest nieodwracanie wzroku gdy dzieje się krzywda, ale trzeba przedtem nauczyć się odróżniać ziarno od plew. W przeciwnym wypadku okaże się, że pomagaliśmy - ale nie odpowiedniej osobie.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Widziałam wzrok mężczyzny, który traci wszystko. Który widzi swoje dzieci i wie, że nie może spędzać z nimi czasu. Który widzi swój majątek i wie, że już nie jest jego. Który miał dom, a nagle został skopany bo ktoś nienormalny sobie pomyślal, że da radę. I ktoś jeszcze bardziej nienormalny kibicuje w tym tej osobie i wspiera ją. Coś niemożliwego.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

5 godzin temu, Lalka napisał:

Nie obwiniaj o wszystko ciotki bo bez Waszego wsparcia nic by nie ugrała. Takie moje zdanie.

To za dużo powiedziane, rodzina przez lata całe pomagała wujkowi, najwięcej moja matka i jego rodzice, którzy pomagali mu finansowo przetrwać trudny okres, tak żeby nie stoczył się w tym wszystkim. To historia sprzed lat, ja sama dużo szczegółów znam tylko z opowieści. Ponoć wujek nie potrafił przyjść wyjaśnić na spokojnie, obraził się na wszystkich i uniósł dumą bo od razu nie dano mu wiary podczas gdy psychologia postępowania jest w takich przypadkach bardzo ważna i przeciągnięcie na swoją stronę jak największej ilości sojuszników. Był trochę nieświadomy co może się stać i jak jego małżonka to rozegra, a ona działała. Dziadki czy moja matka pomagali też przez wzgląd na dzieci, dla nich dawali pieniądze. Moja mama przez pewien okres ich utrzymywała, jak szwagierka przychodziła w nocy z zapłakanymi dziećmi to spali u nas i jedli. Nikt z nimi nie mieszkał, a moja rodzina to bardzo uczciwi, prości ludzie, kto mógł sobie wyobrazić, że kobieta będzie się sama tłuc symulując pobicie, kłamać, że miesiącami będzie grac rolę, że oszuka męża, jego  i własnych krewnych a przede wszystkim swoje dzieci. Bo ona strategicznie i systematycznie ograła wszystkich.  Udało jej się ale szczęścia jej to nie przyniosło. Jedyna osoba, która nie uwierzyła w tą farsę do końca to był mój dziadek. Nie był wykształcony  ale z wrodzoną inteligencją. Matka opowiadała mi, że powtarzał „coś tu nie pasuje, coś mi tu śmierdzi”. Dziadek podobno miał niesamowite wyczucie do ludzi i nie lubił swojej synowej, to był typ autorytarny  ale też nie miał w zwyczaju się wtrącać, nikt nie przewidział biegu wydarzeń.

 

Wujek nie miał pretensji do nikogo, a przed śmiercią zdążył podziękować mojej mamie, że tyle lat mu pomagała. W tym roku sumptem zbiorczym udało się postawić mu marmurowy nagrobek. Nie opowiedziałam tej historii po to żeby ktoś "jeździł" po mojej rodzinie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.