Skocz do zawartości

Moje historia- ostatnia audycja Marka


18TillIDie

Rekomendowane odpowiedzi

Witajcie Bracia, po odsłuchaniu ostatniej audycji Marka- "Ezoteryczny spacer dla zdrowia i pogody ducha" postanowiłem również ja dodać coś od siebie w temacie zdrowotnego wpływu spacerowania na nasze życie.

 

Obecnie studiuję we Wrocławiu, natomiast ogólnie wywodzę się z mniejszego miasta położonego w zachodniej części Polski. Tam jeżeli chciałem się gdziekolwiek dostać zawsze wykorzystywałem do tego moje własne, niezawodne nóżki ;). Osobiście zawsze wychodzę z taką tendencją jeżeli mam gdzieś pójść i odległość na pierwszy rzut oka nie przysposabia mnie o ból głowy wybieram środek transportu- na piechotę :).

 

Nie inaczej było 2 tygodnie temu, ale od początku. Dostałem propozycję pracy na rubieżach Wrocławia. Odległość od mojego miejsca zamieszkania do mojej pracy jak podaje wyszukiwarka google wynosi ponad 10km. Zainkasowałem 1,50 zł z mojego portfela i poszedłem na autobus. Drogi nie pamiętam, gdyż całą podróż zaczytywałem się w "Wiedźmina". Po niecałych 45 minutach byłem już na miejscu. Oczywiście po zakończeniu formalności miałem już wychodzić do domu... gdy uświadomiłem sobie że nie mam biletu powrotnego, ba nie mam przy sobie żadnej gotówki. Jako że należę do osób która nigdy nie pożycza, szczególnie pieniędzy i sama nie lubi pożyczać. Wiadomość o tym że do domu wrócę na piechotę przyjąłbym spokojnie gdyby nie to że się strasznie rozpadało. Cóż zrobić, z cukru się nie jest więc w drogę :).

 

Szczęście w nieszczęściu, rozpadało się znacząco ale mogłem w tym całym rozszalałym oku cyklonu dostrzec moją latarnię morską, moją Polaris- Sky Tower. Nie będę Wam opisywał mojej całej podróży, a jedynie refleksje jaki mi towarzyszyły. Po niecałych 5 minutach byłem już zupełnie mokry. Na początku pomyślałem, jestem przecież facetem, nie straszny mi deszcz, wiatr. Zahartuje się- Dobrze!. Po 40 minutach stanąłem pod wiaduktem-zwątpiłem. Czy to ma wgl. sens. Czy ja dojdę do domu-. Miałem wodę w butach, było mi zimno, aczkolwiek ogólnie czułem się dobrze. Nachodziły mnie paskudne myśli, czy ja dobrze postępuję? Czemu nie jestem taki jak inni? Czemu nie mogłem normalnie zabrać się do jakiegoś autobusu, tramwaju i wrócić do domu. Tylko zawsze jak się uprę to zawsze do końca. Zacisnąłem pięści, idę dalej. 

 

Punkt kulminacyjny wkraczam na "główną", idę chodnikiem widzę sylwetki postaci patrzących na mnie spod parasola z pożałowaniem, z pogardą. Zacząłem ich szczerze nienawidzić, siebie i wszystkich dookoła. Cały mój piękny świat nagle mi obrzydł, poczułem rozpacz związku z tym że świat, relacje międzyludzkie nie wyglądają jak na filmach. Chciałem przez chwilę się zabić, nie chciałem żyć w tym świecie. (Dodam że nigdy nie kłębiły mi się w głowie takie myśli- może to powód ogólnego zziębnięcia organizmu).

 

I nagle wszystko puściło... Czułem się tak niesamowicie lekko, już nie myślałem o niczym. Czułem się niezmiernie szczęśliwy. Miałem uśmiech na ustach. Śmiałem się w sobie, emanowało to tak ze mnie że ludzie patrzyli się w moją stronę jakby wątpiąc w moją poczytalność. Czułem jakby mnie już moim ciele nie było, że to nie ja poruszam nogami, lecz one same mechanicznie brną do przodu. Nie czułem kapiącego na mnie deszczu, wiatru nic. Byłem gdzieś blisko, a jednocześnie daleko. Patrzący na to jakby z boku. Było mi tak dobrze że ciężko mi było jakkolwiek się poruszyć. Nie robiło na mnie wrażenie że jestem na torze kolizyjnym z rowerzystą jadącym z naprzeciwka. Niech we mnie wleci... jest mi tak cudownie!!. Ten stan czułem przez 5-10 minut, potem zmalał ale uśmiech na twarzy pozostał jeszcze długo. 

 

Szczerze nie wiem, co mam Wam napisać. Nigdy czegoś takiego nie czułem, nie wiem co taki stan mogło wywołać- chociaż się domyślam. Dzięki za poświęcony czas mojej historii- pozdrawiam.

 

 

 

Edytowane przez 18TillIDie
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Sam bym się wkurwił, gdybym był przemoczony i cały mokry, i za to że zapomniałem hajsu na bilet. A uśmiech był dlatego, bo dochodziłeś do domu, i już endorfiny mocno działały. Wszystko w porządku, typowe reakcje, witamina C, ciepła kąpiel i pod kołdrę z dobrą książką :>

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

11 minut temu, Stulejman Wspaniały napisał:

Sam bym się wkurwił, gdybym był przemoczony i cały mokry, i za to że zapomniałem hajsu na bilet. A uśmiech był dlatego, bo dochodziłeś do domu, i już endorfiny mocno działały. Wszystko w porządku, typowe reakcje, witamina C, ciepła kąpiel i pod kołdrę z dobrą książką :>

 

Najlepiej z Kobietopedią w wersji papierowej ;>.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.