Skocz do zawartości

Przerasta mnie matrix i konfrontacja wyobrażeń z rzeczywistością.


kniazSulibor

Rekomendowane odpowiedzi

Cześć Wam wszystkim.

Przyznam szczerze, że jestem u kresu mojej wytrzymałości psychicznej. Wiem to po tym, że decyduje się tutaj prosić o rady, chociaż prędzej pomoc niż rady. Mam nadzieję, że w dobrym dziale zamieszczam swój temat. Jestem świadomy, że mój temat może w wielu miejscach być podobnym do innych tutaj zamieszczonych (jak tutaj trafiłem to praktycznie kilka godzin non stop spędziłem na czytaniu), jednak na pewno nie tożsamy, dlatego pozwalam sobie tutaj napisać. Zaczynajmy.

 

Mam 21 lat. Zero męskich wzorców, wychowywały mnie tylko kobiety (babcia, mama, siostra). Babcia to był mój wieczny demotywator (po co cokolwiek robić... tylko się modlić!), siostra to był hejter (masz dwie lewe ręce, nic nie umiesz), a mama, wspaniała kobieta, ale cholernie nadopiekuńcza. Także wyrosłem na nieśmiałego, niepewnego siebie, zakompleksionego białego rycerza. Od najmłodszych lat kobiety stały u mnie na piedestale, kiedyś wręcz bałem się na nie spoglądać - jak mogę.. taki ja.. Przejąłem więcej cech kobiecych, niż męskich. Czasami myślę, że tylko penis mnie odróżnia od kobiet. Przez 21 lat praktycznie moje życie wyglądało tak - szkoła-dom,studia-dom. Byłem może na 4 imprezach w życiu, gdzie przymulałem, bo bałem się cokolwiek powiedzieć, zresztą - nie miałem co powiedzieć. Z dziewczynami doświadczenie też nikłe. Od zerowego, do progressu - stałem się tamponem emocjonalnym dla wielu, a ja byłem szczęśliwy, bo miałem koleżanki.. :)

 

A teraz jestem u progu depresji. Nie "depresji", tylko prawdziwej depresji. Na depresję wpływają dwa czynniki. Finanse i kobiety.

Finanse - chodzi ogólnie o przyszłość. Studiuję kierunek, który raczej nie da mi pracy,  a może da, ale konkurencja jest ogromna, a mnie ten kierunek zobojętniał - to chyba jednak nie to. Ogólnie rzecz biorąc - wziąłem dziekankę. Po prostu. Na myśl o studiach nie chciało mi się wstawać. Przez całe dwa lata studiów non stop pracowałem, oczywiście robota typowo studencka i po znajomościach. Przez te dwa lata nic nie zaoszczędziłem - spłacałem długi mamy. Nie wiem, w którym kierunku iść, nie wiem co chcę robić. Widze niektórych znajomych, którzy w moim wieku już tworzą zalążki biznesów, zarabiają fajne pieniądze - a ja nic. Zero. Czuję się jak gówno, bo jednak pieniądze też świadczą o człowieku, charakterze, sile.

Kobiety - co tu dużo mówić. 21 lat celibatu, dalsza nieśmiałość. To trochę wynika z pierwszego - jako gołodupiec nie mogę w żaden sposób zaimponować. Tzn. może można, ale mnie wizja tego, że nie mam pomysłu na siebie, na przyszłość - skutecznie demotywuje do podrywania.

 

Następnie trafiłem na to forum. Dopadła mnie nadzieja i chęć do działania. Porobiłem trochę planów, zmieniłem mindset... I pupa. Gdy dochodzi do konfrotacji z innymi ludźmi, to nie potrafię być asertywny, nie potrafię być pewnym siebie, nie potrafię nic. Wiecie co mnie przeraża? Wyjechałem do Anglii - zaoszczędziłem  i już. Jestem tutaj. Mam mieszkanie, zaraz będę miał pracę. Myślałem, że to mi pomoże - zarobię pieniądze, kupię sobie auto... Ale nie. Jestem tutaj i mam coraz większy dołek. Nawet w obcym miejscu nie potrafię zaryzykować. Widzę tutaj mnóstwo facetów w moim wieku. Wszyscy pewni siebie, dobrze ubrani, śmiali. A ja taka zagubiona dziewczynka. Kompletnie nie mam pojęcia co ze sobą zrobić, jak jednak sie przełamać i jak czerpać tę pewność siebie. Nie mogę z finansów - bo jestem biedny, ani z wyglądu - bo średni. Ciągle mam te blokadę w mózgu. Ciągle włącza mi się poddańczość w relacjach z ludźmi. Nigdy nawet nie śmiałem myśleć o tym, żeby być pracodawcą, a nie etatowcem.. Zawsze wolałem słuchać, niż rozkazywać.. Boję się, że mojego mindsetu nie da się zmienić.

 

Piszę już z bezradności i niechęci do siebie. Czuje, że w wieku 21 lat przegrałem. Tak, młody jestem, ale ciągle próbuje zmienić mindset, który zawsze wraca do starego układu. Jestem tutaj w Anglii i nie mam pomysłu na siebie. Nie chcę skończyć na produkcji z samymi Rumunami czy Polakami, chciałbym podszkolić angielski, może kogoś poznać.. No dziewczynę to wątpię.. Czuję się żałośnie i bezsilnie. Serce non stop mi mocno bije. Porażka.

Wybaczcie, ale musiałem się wyżalić.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Marek Kotoński zmienił(a) tytuł na Przerasta mnie matrix i konfrontacja wyobrażeń z rzeczywistością.

Opowiedz coś więcej:

- co robisz w Anglii (praca fizyczna, praca związana ze studiami, małe/duże miasto, masz tu kogoś znajomego, czy pojechałeś na żywioł?),

- jakie masz studia (czy robisz je w UK, czy tylko wziąłeś gap year?),

- w jakiej działce chciałbyś się specjalizować, co Cię kręci?

- jak wygląda Twój typowy dzień, jak wykorzystujesz czas?

- czy oglądasz porno i się masturbujesz? (to mega ważne, bo jest często przyczyną kompleksów, niskiej pewności siebie, zmęczenia organizmu i otępienia)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gdybym ja miał 21 lat ehhhh...

Jeszcze nic nie jest stracone na twoim miejscu wpierw bym „zamulił” do roku czasu i gromadził maksymalne oszczędności + dobra miska i dbanie o żęby, całego siebie zdrowotnie - chuj z tym jak chodzisz ubrany itd.... buduj poduszkę finansowa przez rok... i potem można działać dalej! Podejmiesz się takiego cheellenge?

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dobra proste rozwiązanie:

-bierz 100mg DHEA dziennie mnie to wynosi ok 30zl miesięcznie w anglii jest tansze. Podniesie pewność siebie i zredukuje stres. Skutków ubocznych przy takiej dawce nie ma

-siłownia/sporty walki jak wyżej

-dieta CBL tłuszcze podniosą testosteron a wegle po treningu poprawia nastrój

 

Mi to pomogło wyjść z mega dołka, Tobie też powinno pomóc 

 

Edit bym zapomniał No-Fap to podstawa :)

Edytowane przez seven
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 Jeszcze depresja z powodów finansowych, walki o byt potrafię zrozumieć, ale depresja z powodu kobiet ?

21312-18a38ecb44fac416e40336e2180282c4..

Jesteś jeszcze bardzo młody i nic straconego :) W tym wieku otwierają się ludziom oczy, a nawet znacznie później. Co Ci zostało ? Nauka i implementacja. Rozwój osobisty. 

Do dzieła !

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

DHEA to jest prohormon. Z tego powstaje testosteron i inne hormony . Dawka 100 mg dziennie nie jest wcale taka mała . Lepiej sprobować najpierw 50 mg . Działa to na potencje . Zaleca się nawet facetem po 40-tce bo wtedy poziom DHEA w organizmie zaczyna spadać.

W Polsce bez recepty ;)

Edytowane przez overkill
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Polecam ci co wieczór dalej słuchać Marka audycji ostatnich i wcześniejszych o ezoteryce, Bogu, sensu życia i kobietch zarówno o własnej samoocenie. Te przekazy dobrze trafiają aktualizuja się w podświadomości. Jeśli nie trafia zbytnio ta wiedza do ciebie to oznacza iż za mało doświadczenia życiowego masz, wiedzy o rzeczywistości i świadomości ( ja miałem z tym długo ogromny problem). Jednakże, warto dalej się skupiać szukać wiedzy i sensu dla własnego dobra, odkrywać siebie. Jestem na dobrej drodze mam pomysł na kilka biznesów by zacząć, choć nadal nie jestem na chwile obecną zdecydowany czym najlepiej dokładniej zająć się teraz jeśli chodzi o własną działalność. Cierpliwie czekaj na odpowiedź na tematy sensu rzeczywistości i życia.

 

Nauka ezoteryczna z biblii mówi ''Szukajcie a znajdziecie''. I to jest prawda. Nie poddawaj się nawet jak popełnisz jakikolwiek błąd na drodze '' upieprzony związe, z karyną, zalanie robaka %, narkostrzał, zwalenie konia, wkurw na innych ludzi z powodem. Za każdym razem pozbieraj się, daj sobie czas i stawaj się mądrzejszy i silniejszy. 

 

Żyj tu i teraz:

- ''Potęga teraźniejszości'' Eckhart Tolle

 

- ''Moc pozytywnego myślenia'' Norman V. Peale i inne. Znajdziesz wiedzę sam nawet w internecie.

 

Kolejno: unikaj alkoholu, używek, pokochaj siebie, dbaj o swoje zdrowie, dieta, amatorska sportowa pasja(rower, siłownia, basen, sam wiesz co najlepsze dla ciebie)

 

NAJWAŻNIEJSZE: Unikaj stresu, zdnerwowania, złości, stałego napięcia, złych emocji na tyle na ile potrafisz i ćwicz się w tym. Te zjawiska niszczą zdrowie najszybciej.

 

Kobieta Ci szczęścia ''nigdy nie da!!!!'' poza przyjemnością przepłaconą wieloma złych emocji, pieniędzy i zdrowia psycho-fizycznego. Wiem co wiem co sam doświadczyłem i nad czym bezustannie pracuję. Bo najwięcej pracy od dłuższego czasu wkładam w siebie, charakter, siła ducha, wiedza, mądrość doświadczenie. W twoim wieku myślałem tak samo! Popełniłem wszystkie błędy których ty możesz uniknąć! Wszystko reszta wybór zależy od ciebie. Powodzenia ! 

 

Dodatkowa w skrócie przekaz wiedza w pigułce dlaczego ludzie szukają szczęśćia na zewnątrz:

 

 

 

Edytowane przez eDavid9304
  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jesteś typowym przykładem ofiarty matriarchatu. W dodatku toksycznego bo wszyscy jebali cię zgóry na dół (ja wiem jak ta nadopiekuńczość wygląda). Miałem tak samo, albo jeszcze gorzej bo u mnie dochodziło do tego, że wszystko robiłem źle, nawet kurwa źle wstawałem z łóżka. Akurat to nie tak, że ja byłem taki beznadziejny bo matka jebała każdego, wszyscy w rodzinie wszystko robili źle.

Jedyne wyjście z tej opresji to odciąć sięod tych osób, stać się niezależny, najpierw finansowo, a jak to ogarniesz to przyjdzie pora na niezależność mentalną. Mi to zajęło trochę czasu, ale to tak już jest. Kiedy koledzy stukali panienki, ja walczyłem z demonami, ale w końcu poszły won i teraz kiedy oni mają swoje rodziny i często chujowe życie, to ja mogę stukać panienki więc sam widzisz jaki los bywa przewrotny. To że teraz mając 21 lat czujesz się jak przegryw to znaczy, że działasz pod wpływem zaszczepionej iluzji niskiej samooceny. Dodatkowo odseparowałeś się od toksycznej rodziny, która jak komuna, myślała za ciebie i mówiła co masz robić. Znam to dobrze, to jest najgorszy moment, zostałeś sam ze sobą, i nawet nie ma kto cie zjebać i powiedzieć w którym kącie masz stanąć :-) W głowie myśl przewodnia: muszę teraz sam kierować swoim życie, a przecież jestem beznadziejny no to jak ono będzie wyglądać... to złudzenie i gówno prawda, ale pokazuje rozmiary krzywdy jaką one ci wyrządziły.

Ogranicz kontakt z toksyczną rodziną do minimum. Tak jak pisałem, pracujesz, więc zarabiasz, więc zaczynasz działać przez pryzmat tylko własnych potrzeb. Jaka chujowa by to nie była robota to jednak jest twoja. Przyjdzie czas zmienić na lepsza i nie porównuj się do innych bo zawsze będą lepsi, gorsi, inni. Zajmij się czymś co sprawia (sprawiało) ci przyjemność, choćby to było sklejanie modeli z papieru i rób to po swojemu. Jebali cie że spodnie poplamiłeś klejem ? upierdol je wikolem od dołu do góry, to taka terapia. Musisz się "odkapslować"

 

 

poniższy filmik pokazuje jak matka potrafi (lub nie) spierdolić życie swoim dzieciom

 

 

 

 

 

Edytowane przez urodzony_w_niedzielę
  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 Zero męskich wzorców, wychowywały mnie tylko kobiety (babcia, mama, siostra). NO i zajebiście dlaczego tak o tym dalej.

Babcia to był mój wieczny demotywator (po co cokolwiek robić... tylko się modlić!), AUTO MODLITWA.

siostra to był hejter (masz dwie lewe ręce, nic nie umiesz), Postawa społeczna/de motywacja.

a mama, wspaniała kobieta, ale cholernie nadopiekuńcza. Kat i ofiara.

Tu niema żadnego problemu, masz obecnie potężną wiedzę jak myślą kobiety ale do tego momentu o tym nie wiedziałeś.

Zamień modlitwę na rozmowy z wewnętrznym "JA ", zadawaj sobie pytania i szukaj na nie odpowiedzi. To jest jedyna osoba w życiu z którą będziesz do samego końca na pewno(jedyna inteligentna na twoim poziomie).

Siostra cię przygotowywała całe życie do drogi "zasranej różami"  więc już wiesz jak to jest, i nic nowego cię nie zdziwi najwyżej miło zaskoczy.(shit testy,próba sił,zbijanie autorytetu).

Syndrom pisklaka któremu nie dano opuścić gniazda,"kata i ofiary", samodzielność została sztucznie wygaszona i na siłę wymieniona na empatie(bliskość/żależnoś).

 

Auto moto błoto : zrób wszystko na zasadzie "odwróconej FAZY" . Jesteś smutny śmiej się z tego.Jesteś zmęczony rób więcej do "pożygu". Nie masz co robić "rozwal coś aby to naprawić".

Zacznij żyć odwrotnością i obserwuj co się będzie z tobą działo........Be a devil 

 

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@kniazSulibor. Dasz radę chłopaku, nie ma co się nad sobą użalać.

Naucz się że nie będziesz miał w życiu żadnego przyjaciela, kolegi, czy przyjaznej kobiety.

Każdy będzie coś od Ciebie chciał. Dlatego musisz siebie polubieć, aby móc wytrzymać z samym sobą.

 

To Ty jesteś swoim największym demotywatorem, jednocześnie motywatorem.

 

   Będziesz o sobie myślał negatywnie, Twoje życie takim się stanie.

Będziesz myślał o sobie pozytywnie i Twoje życie takim się stanie.

 

 

  • Like 7
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 4 tygodnie później...

  Cześć Wam ponownie. Trochę czasu minęło, a ja nie odniosłem się jeszcze do żadnej wypowiedzi, ale po prostu kwestie organizacyjne, zmiana pracy, problemy z internetem i w ogóle jakakolwiek niechęć do interakcji - przyczyny mojej zwłoki. Spróbuję odnieść się do sensu Waszych wypowiedzi jako całości, mimo że jako tako ogarnąłem swój mindset, a mój post był spowodowany chwilą słabości i desperacji - niedawno "przejrzałem" na oczy. Jeszcze z 3 miesiące temu płakałem w poduszkę po tym, jak dziewczyna, w którą zainwestowałem ogrom czasu kopnęła mnie w tyłek (chyba nie muszę pisać, że moja zbroja była wypolerowana :D?) .

 

 Najpierw muszę skorygować bardzo ważną kwestię - nie mam toksycznej rodziny, może źle to opisałem. Mimo zachowania mojej kochanej babci (marudy, pesymistki, demotywatora), siostry (księżniczki i hejtera), mamy (nadopiekuńczej kobiety) - nigdy nie miałem wątpliwości co do ich miłości. Tacy po prostu są, ale wiem, że mnie kochają i mimo wszystko chcą mojego dobra. Także tutaj mogę jedynie napisać, że moja rodzina (ze mną włącznie) to po prostu zwykli przeciętniacy. Nikt z mojej rodziny nie zastanawiał się raczej czy jest alternatywa dla wykańczania się na etacie, że jest szansa na rozwój i sukces. U mnie raczej były poglądy typowe dla wielu rodzin - "Bo on ma talent", "Nie każdy jest tak inteligentny", "Miał szczęscie". Także nie mogę zarzucić mojej rodzinie tego, czego winni nie są. Myślę, że ich winą nie jest, że sami tkwią w pułapce błędnych wzorców i po prostu przekazali to - bo co innego mieli zrobić? Zmieniłem perspektywę patrzenia, wiem, że są szanse na sukces, ale często wraca jak jojo to myślenie, że jednak szans nie ma, bo .. (tutaj wymówka).

 

Ok, skoro pierwsza część za nami - lecę dalej. Od czasu, gdy napisałem ten post, totalnie się odizolowałem od ludzi. Po prostu starałem się czytać. Efekt jest taki, że trochę poczytałem, mam kilkanaście zakładek przypiętych, że po prostu nie mam miejsca. Problemem jest opór. Boję się chyba wyjścia ze swojego bagna - co z tego, że bagno, skoro bezpieczne, moje ;)... Ten czas samotności dał mi trochę wglądu w siebie. Oczywiście było to zakłócane przez pracę - trafiłem w typowo samcze miejsce, szybko pracy nie jarzyłem (dalej mam problemy), przez co krytyka była na porządku dziennym. O dziwo.. Nie załamałem się psychicznie. Wiem, że za plecami mnie krytykują, naśmiewają się - robię swoje. W pracy potrafię włączyć tryb totalnego odlotu. Jest progress :). Sęk w tym, że nie na długo, powracają jednak chwile zwątpienia. Jednak przejdę do rzeczy - moim głównym problemem jest niska samoocena. Bardzo. Wynika to głównie z tego, że jestem bardzo chudy, przez co czuję się niemęsko. Ludzie nie traktują mnie poważnie, bo poważnie nie wyglądam. Z niskiej samooceny wynika brak asertywności - przez co cierpię. Do tego osobowość na zasadzie people-pleaser. Jednakże pewne kroki poczyniłem - co prawda od niedawna, ale wprowadziłem więcej warzyw i owoców do swojej diety, zrezygnowałem ze słodyczy i fast-foodów, zainwestowałem w witaminy. DHEA za cholerę nie mogę znaleźć, a narobiliście mi ochoty.. A co najbardziej zabawne było dla mnie - gdy zapytałem w aptece o DHEA, to aptekarka po konsultacji ze swoim szefem patrzy na mnie takim wzrokiem podejrzliwym i pyta czy wiem, że to jest nielegalne w Anglii... Ja tylko wielkie oczy... Mogłem w sumie wyglądać na amatora używek, bo wyglądałem ciut niechlujnie (włosy głównie - brak suszarki i grzebienia zrobiło swoje, no i mój słodki dres :D). Także no... Oczywiście to jest legalne, coś pokręcili, ale nie mogę tego znaleźć.. Poczekam na konto w banku, wtedy zamówię do jakiegoś inpostu i zobaczymy : ).

 

 Może inaczej... Rozpisałem się tak trochę chaotycznie, że sam się pogubiłem :). Chciałem Wam podziękować, może tak. Ciężko pracuję nad psychiką, która zawsze była słaba. Staram się używać i afirmacji, i przełamywania barier (czyli jak czegoś się boję - robię to, już kilka razy udało mi się :) ). Planuję zapisać się na siłownie, problemem jest tylko czas. Pracuję długo, ogarnięcie żarcia, umycie się i nagle brak czasu. Do tego mam wyczerpującą pracę fizyczną, przez co moja energia życiowa jest na niskim poziomie ; p.

 

 Postanowiłem zostać na cały rok w Anglii. Postaram się odłożyć jak najwięcej, ale rezygnuję z totalnego oszczędzania - planowałem mieścić się w przedziale 40f tyg na jedzenie, ale doszedłem do wniosku, że oszczędzanie na ciele, które ma mi służyć to zły pomysł. Chciałbym dobrze wykorzystać ten rok tutaj, ale nie mam konceptu na siebie poza pracą. W pracy nie mogę podszkolić języka, bo pracuję z samymi Polakami. Zastanawiam się nad aplikowaniem do KFC (autentycznie, nie żartuje ;p), ale nie wiem czy mój średnio-zaawansowany angielski nie będzie przeszkodzą. Studia będę kontynuował swoje. Doszedłem do wniosku, że to jest raczej to, co mnie się podoba. Reasumując to wszystko - samotność dobrze mi zrobiła. Codziennie sobie przeglądałem to forum i forum kobiece (dla konfrontacji - do tej pory zbieram szczękę z podłogi, jaki ja byłem głuptaśny stawiając kobiety na piedestale i traktując je jako cel życia - tutaj wiele pomogliście mi Wy, Wasze posty i doświadczenia). Te zmiany, ta próba pogodzenia się z brutalną rzeczywistością spowodowały też, że odsunąłem się od znajomych - na początku chciałem odpocząć - nie korzystałem z facebooka przez 2 dni. Nagle zrobił się miesiąc i nie czuję potrzeby.  Nie czuję potrzeby bycia tamponem męskim czy żeńskim.

 

 Dzięki za rady, za filmiki i książki (czytam właśnie potęgę teraźniejszości). Choć wiem, że efekt jojo się zapewne pojawi niedługo (na razie jestem na górze sinusoidy), to już także wiem, że dam sobie radę.  Wybaczcie chaos mojej wypowiedzi - przed tym postem uzupełniałem swój "dziennik" i cała wena poszła tam, a tutaj cóż.. 

 

 Tak przed zakończeniem dodam tylko, że często zdarza mi się świadomie tkwić w takiej tęsknocie za matrixem, w jednym aspekcie. W miłości, hah. Brakuje mi tej dziewczyny, dzięki której obudziłem się z letargu. I żałuję szczerze, że tak świat jest skonstruowany =D. Ahh... Byłem w stanie dla niej zrobić wszystko. Moja myszka niestety okazała się jak schematyczna (zresztą, ja też, biały rycerz do przesady). Żal mam i do siebie, i do niej. Do siebie, że byłem w stanie sprzedać swoje wartości, swoje ideały za złudne poczucie możności bycia zaakceptowanym. Żal do niej, że potraktowała mnie z pogardą. Zniósłbym to, że się znudziła, ma mnie dosyć i tak dalej. Ciężko mi było jednak znieść złamanie słowa - tego, że gdy coś takiego się pojawi (znudzenie, inny facet, cokolwiek) - to mi to po prostu napisze.  Natomiast sprawa potoczyła się tak, że sprowokowała kłótnie, w której puściły mi emocje. Przestaliśmy się odzywać. Ja myślałem, że to ciche dni, a dla niej to było wygodne zakończenie relacji. Na koniec się zbłaźniłem elaboratem, w którym wyrzuciłem swoje emocje. Nie błagałem, nie przepraszałem, a jedynie żałowałem. Głównie tego, że ją poznałem, hah. Chociaż teraz już wiem, że to było najlepsze, co mnie spotkało  : ). Trochę się popłakało, trochę się pobyło wrakiem, ale przejrzało się na oczy.

 

Pozdrawiam! :)

 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Uswiadom sobie jedna rzecz.

Nawet jak rozpieprzysz wszystko wokol siebie Ziemia nie zacznie sie krecic w druga strone.

Rob co chcesz robic a przede wszystkim NIE ANALIZUJ.

Wiem, latwo powiedziec. Ale tak to dziala.

Sprobuj cos rozpieprzyc, kogos wkurwic, olac to co musisz zrobic, zawalić coś.

Zdziwisz sie.

Nie masz pojecia jak pozytywnie to dziala na psychike.

Nagle INNI zaczna sie do ciebie dopasowywac, nie ty do nich.

 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

8 godzin temu, kniazSulibor napisał:

Chciałbym dobrze wykorzystać ten rok tutaj, ale nie mam konceptu na siebie poza pracą. W pracy nie mogę podszkolić języka, bo pracuję z samymi Polakami. Zastanawiam się nad aplikowaniem do KFC (autentycznie, nie żartuje ;p), ale nie wiem czy mój średnio-zaawansowany angielski nie będzie przeszkodzą.

Nie masz wrażenia, że rodacy ciągną Cię w dół?  Kilku już tu pisało, że tak mieli.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  Mam jednego przyjaciela i jednego koleżkę - nie jest tak źle. Mam trochę koleżanek, ale no wiadomo : ). Brat Jan - może by mnie ciągnęli, gdybym się z nimi zadawał. W pracy pozostaję outsiderem, po prostu nie chce mi się z nikim gadać, a o i nie ma nawet o czym. Polacy w mojej pracy albo obrabiają komuś dupę, albo by ćpali i pili : ). Oczywiście zdarzają się wyjątki i są spoko kolesie, no ale na ogół to trochę tak cienko.

 Bardzo Wam dziękuję, koniec użalania się :). Na razie moim celem jest nabranie masy - od tego zacznę walkę o wyższą samoocenę. Także zdrowe odżywianie i w planach niedługo siłownia. A jak siły pozwolą to i trening umysłu ;). Pozdrawiam Was wszystkich.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.