Skocz do zawartości

Bogaty wśród biednych


Carl93m

Rekomendowane odpowiedzi

Chłopak (powiedzmy Bartek) w miarę się uczył, ministrant, dobre dziecko nie sprawiające kłopotów. Dorastał w latach 90. nie raz ojciec podniósł rękę, ale w gruncie rzeczy nie była to patologia, tylko raczej biedna rodzina, którą sam ojciec utrzymywał. I to za pewne z minimalnej pensji. Chłopaki mimo biedy nigdy nie chodzili głodni, zawsze skromnie ubrani, ale schludnie. Skromnie, ale godnie tak opisałbym ich sytuację. Normalna Polska rodzina. Dom był normalny, nie rudera, aż dziw, że ojciec był w stanie na to wyrobić. Matka to była dobra kobieta, ale nie mogła znaleźć pracy i zajmowała się domem - może dlatego dzieciaki zostały dopilnowane i dobrze wychowanie.

 

Teraz Bartek ma 36 lat. Jest architektem i buduje się pod Warszawą i zarabia podobno powyżej 10.000 pln. Ma wszystko. Zjechał właśnie na jakiś czas do domu rodzinnego, gdzie się nie przelewało, ale sytuacja się poprawiła, jego bracia wyjeżdżali sezonowo za granicę, jeden się ożenił i wyprowadził, drugi był sam i mieszkał z rodzicami. Raz pracował a raz nie. Typowy w porządku facet, grzeczny, poczciwy gość, którego laski omijają szerokim łukiem.

 

Żeby zarobić na wyprawkę do szkoły i ubrania, wszyscy w zimie przygotowywali palmy na wielkanoc. Ta tradycja się tam utrzymywała i do teraz handlowali palmami i były pieniądze na opał, jakiś remont czy coś w tym rodzaju. Akurat na Wielkanoc Bartek przyjechał i jego mama po 60tce handlowała na targu. Ojciec musiał być w pracy, a syn wyjechał za granice, bo trafił się akurat jakiś arbeit. W takim wypadku Bartek zgodził się pomóc i woził mamie palmy na targ.

 

Wstrząsające, wzruszające czy sam nie wiem... jakieś dziwne uczucie wyciskające łzy zdarzyło się już w święta. Mama wyciągnęła utargowane pieniądze i dała 200 zł Bartkowi, za pomoc.

Nie wziął pieniędzy i kazał jej wziąć, powiedział, że nie potrzebuje już pieniędzy. Mówił, że trzeba będzie na leki czy drzwi wymienić. Matce łzy w oczach stanęły. On też z tego co widziałem ledwo się powstrzymał od płaczu i odszedł.

 

Nie wiem dlaczego to wywołuje wzruszenie i czy to nie jest chore.

Tak sobie myślę, że w pewnych sytuacjach zachodzi jakaś niekompatybilność. On miał gdzieś to 200 zł wydawał tyle na drinka, a dla matki to był już spory pieniądz. On się czuł źle że to dla niego grosz, a ona czuła się źle, że tylko tyle może dać synowi..., że jest gorsza.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Myślę, że każdy spotyka się z taką sytuacją wyruszając z domu i wracając z jakimiś pieniędzmi. No ale nie widzę tu nic wzruszającego. W końcu jesteśmy zwierzętami i po odchowaniu opuszczamy gniazdo. Za patologię i chorą sytuację uważam właśnie siedzenie w domu z rodzicami jak ja teraz siedzę :D Co jak co, ale to tylko świadczy dobrze o synu. A i też jak groszem wspomoże to ja tu nie widzę nic dziwnego i chorego. Model chiński - dzieci na starość dbają o rodziców i oddają im szacunek. Tak słyszałem.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Farciarz z Bartka, miał dom, nie chodził głodny, miał matkę i ojca...... na prawdę dobry start w życiu tak z mojej perspektywy.....

Sam Bartek pewnie nie docenia i nie wie jak dużo dobrego miał od losu..... Mniejsza z tym.

Edytowane przez SennaRot
  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 hour ago, Carl93m said:

 nie raz ojciec podniósł rękę, ale w gruncie rzeczy nie była to patologia, 

Przestałem czytać. To BYŁA patologia, end of story. Każde bicie dziecka to patologia, a rodzice którzy nie umieją poradzić sobie z emocjami dziecka reagują agresja bo sami maja swoje dzieciństwo nieprzepracowane. Jestem po lekturze książek Alice Miller, zainteresowanych odsyłam do nich. BICIE=PATOLOGIA. 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Insightful Patologią jest bicie dziecka za psoty i za to, że na przykład stłukło wazę niechcący (jak cenna to powinno się schować przed dzieckiem) czyli karanie go za to, że jest dzieckiem. Także bicie w emocjach nie jest dobre i za każde przewinienie. Osobiście nie pochwalam bicia, ale też nie zamykałbym rodziców za klapsy dawane z głową. 

 

@radeq Co rozumiesz przez "złe dziecko"? To takie co się "za głośno bawi"? Mnie wkurwiają matki, które drą się na dzieci, bo hałasują przy zabawie. Znam takich parę, że wychowanie się odbywa przez darcie ryja, bo przeszkadzają mamusi oglądać telewizję cały dzień... Mnie wpienia karanie dzieci za to, że są dziećmi i wmawianie im winy z tego tytułu. Dosyć w społeczeństwie mamy spierdolonych jednostek.

Edytowane przez volcaniusch
  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Patologia to brak wzorców zwłaszcza ojca dla chłopaka. Patologia to brak wzorców prawidłowych relacji matka - ojciec. Patologia to przemoc i manipulacje psychiczne na dziecku (nic nie winnym i nic nie rozumiejącym) przez kobietę. Patologia to wychowanie bez ojca. Przemoc i gnębienie psychiczne jest o wiele, wiele gorsze i katastrofalne w skutkach niż dostać po dupie od ojca.

Edytowane przez SennaRot
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Matka nie czuła się gorsza,po prostu odwdzięczyła się zasadą wzajemności ,bo nauczyła się przez lata ,że nie ma nic za darmo bo nic za darmo od nikogo nie dostała.

Nie jest patologią TOMKO mieszkanie z rodzicami.

Dawniejszymi czasami ludzie w kilka rodzin mieszkali w dużych domach.

W podstawówce nie raz dostałem w łeb za gadanie na lekcji i inne przewinienia od pani nauczycielki i uważam ,że na dobre mi to wyszło,a gdybym powiedział rodzicom że pani w szkole walnęła mi karczycho to też bym dostał kare bo za darmo nie waliła.

Za to teraz mamy bezstresowe wychowanie ,moim zdaniem bardzo nieskuteczne.

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@volcaniusch

Dziecko wkłada palce do kontaktu - jeb mu,

dziecko rzuciło mnie zabawką - jeb mu,

dziecko się wyrywa i chce przebiec przez ulicę - jeb mu,

dziecko kopnęło leżącego psa - jeb mu,

nie chce mi się więcej wymieniać. 

 

Darcie ryja nie ma raczej skutku wychowawczego, w moim przypadku wystarczyło że ojciec na mnie zerknął spod byka i już byłem grzeczniutki. 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@roxtedy No może faktycznie wyolbrzymiłem trochę, ale fakt jest taki, że na pewnym etapie dojrzałości warto a nawet trzeba opuścić gniazdo. Dlaczego? Ano w moim przypadku na przykład obserwowałem moich rodziców od zawsze i znalazłem w nich cechy, które mnie totalnie wkur...ją. I to je widzę codziennie i codziennie muszę je obserwować. A jak to starzejący się ludzie - są niezmienni. Zdecydowanie lepiej żyłem obserwując to z daleka. Czy chcę pomóc? Oczywiście. Ale jak to z każdą pomocą bywa - ludzie mają ją w dupie i swoje wiedzą lepiej.

  • Smutny 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@roxtedy Przemawia przez Ciebie syndrom sztokholmski. Jakby wychowanie "po polsku" było skuteczne to nie byłoby strach chodzić po zmroku, nie byłoby dzieciobójstwa i korupcji. To, że gadałeś na lekcji wynika z prostej przyczyny: dziecko nie jest w stanie się skupić nie dłużej niż 20 minut - ogarnięte nauczycielki nauczania początkowego stosują przerwy w lekcji w rodzaju pajacyków czy śpiewania piosenki. Jestem przeciwny bezstresowemu, bo za przewinienie powinno dziecko ponieść konsekwencję i w miarę możliwości naprawić wyrządzoną szkodę (konsekwencja i jeszcze raz konsekwencja). Przewinienie czyli umyślna złośliwość, a nie, że pobrudziło sweterek bigosem u babci. "Polskie wychowanie" raczej uczy się młodego człowieka co zrobić, aby uniknąć wpierdolu - tak było ze mną. :D Tuszowałem swoje przewinienia mniejsze czy większe.

 

@radeq Syndrom sztokholmski po raz drugi. Tak byłem wychowywany przez mojego ojca i szczerze mówiąc to go nie kocham i nie ma u mnie autorytetu. Toleruje go na zasadzie, że sobie go nie wybierałem i sam jest spierdolony przez swoich rodziców, więc mu wybaczyłem, ale o miłości nie ma mowy - trudno budować miłość jak się go bałem jako dziecko, a teraz odczuwam niechęć do niego po godzinie przebywania z nim. Jeżeli dziecko się zachowuje jak opisujesz to coś musiało być zaburzone w jego rozwoju. Krzywdy ojcu nie zrobię, ale nasza relacja jest daleko od szczerości. Kłania się edukacja dlaczego dziecko się zachowuje, że np. chce włożyć palce do kontaktu czy biegnie na oślep. Nie, nie chce robić na złość rodzicom. Nie masz cierpliwości i nie chce Ci się zdobywać wiedzy o rozwoju dziecka czy poznać alternatywnych systemów kar to lepiej nie bierz się za rodzicielstwo. 

Edytowane przez volcaniusch
  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dobra porządna rodzina. Żyli może skromnie, ale było ciepło rodzinne, były męskie wzorce.

Większość ludzi, którzy w dorosłym życiu nie rozwijają się zbyt intensywnie, a mają jako takie sukcesy bazuje właśnie na wzorcach wyniesionych z domu.

Widzę to po moich znajomych. Mój bardzo dobry ziomek mial ojca judoke, który od małego uczył go dyscypliny, kumpel się w życiu trochę mota bo nie wie czego chce, ale ponieważ jest sumienny, rzetelny zawsze wszystko terminowo wykonuje to sobie swistnieje w pracy radzi. Gdyby tylko miał jakiś konkretny cel to jestem pewny żeby go zrealizowal.

Ja zawsze byłem, ,podwórkowym dzieckiem" wychowywanym przez matkę  i teraz musze się tego wszystkiego uczyć sam.

 

Edytowane przez dobryziomek
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@radeq Zabawkami nie rzucałem, a zwierząt nie męczyłem. Wręcz przeciwnie, wykazywałem opiekuńcze zachowania wobec słabszych. Obrywałem za to, że np. spuściłem wpierdol cwaniaczkowi w szkole, który mi dokuczał fizycznie i psychicznie przez 2 miesiące, ale jego rodzice byli za nim i poszli na skargę do szkoły i do mojej matki. Mam spierdolone dzieciństwo i młodość. Staram się kierować na normalną drogę i żyć jak ludzie. Ojciec potrafił zrobić awanturę, że położyłem ser i szynkę na chleb, jakoby byłaby to rozrzutność (albo szynka albo ser). Oszczędzając na wszystkim, nawet na myciu nie ma zbyt wiele (jeździ starymi samochodami do 3000 zł, bo szkoda dać więcej - osłabia mnie jego "patrz (imię moje) jaką lalunię kupiłem za 2300" - corsa b pognieciona i ze rdzą, palone w środku - potem klnie na te lalunie, bo ciągle coś się dzieje). Jestem za tym, aby wybrani ludzie (niekoniecznie bogaci czy wykształceni - przede wszystkim stabilni emocjonalnie i mądrzy życiowo) mogli zostawać rodzicami po zdaniu specjalnych egzaminów - nie jestem antynatalistą, ale hurra-rodzicielstwo jest powodem spierdolenia większości dzieci.

 

Myślał, że ze mnie chłopa zrobi jak mnie zwyzywa i pasem wpierdoli. Chłopa może zrobić wzorzec męski i pokazanie świata, pozwolenie na popełnienie błędów (z wzięciem za nie odpowiedzialności) i konfrontacja ze światem zewnętrznym. Zabrakło w relacji z rodzicami, a szczególnie ojcem u mnie szczerości i porozumienia. Zrzekłem się spadku po nim.

Edytowane przez volcaniusch
  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 hour ago, volcaniusch said:

@Insightful Patologią jest bicie dziecka za psoty i za to, że na przykład stłukło wazę niechcący (jak cenna to powinno się schować przed dzieckiem) czyli karanie go za to, że jest dzieckiem. Także bicie w emocjach nie jest dobre i za każde przewinienie. Osobiście nie pochwalam bicia, ale też nie zamykałbym rodziców za klapsy dawane z głową. 

 

Oczywicie, że ja także nikogo bym za to nei zamykał. Ale emocjonalne rany i przyszłe problemy w życiu które powstaną w umyśle młodego człowieka który jest bity przez osobę ,która jest dla niego najważniejsza są ogromne. Wątpie ,że w ogóle rodzice zdają sobie sprawę co tak naprawdę się dzieje poza fizycznymi karami. Sam byłem ofiarą bicia mnie w dzieciństwie więc wiem co piszę. Skutki tego są nie do opisania dla osoby ,która tego nie dotkie we własnym umyśle. 

 

Wiem ,że robię lekki OT, być może zaloże o tym osobny temat.

Edytowane przez Insightful
Reason for edit
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Też uważam, że większość ludzi nigdy nie powinno zostać rodzicami.

Nie radza sobie ze sobą wiec ciężko żeby wychowywali dziecko.

Sam uważam siebie za emocjonalnego kaleke, ale staram się nie rozpamietywac przeszłości, która prosta nie była.

Ojciec w więzieniu,  strata mieszkania (długi), matka która się starała, ale ledwo radziła sobie sama ze sobą a czasem nie radziła kompletnie...i w tym wszystkim ja biegający po podwórku. 

Jednak wiele rzeczy przewartosciowalem. Uznałem ze jest to dobra metoda bo staram się przekształcić gówno w potencjał. Jest inne rozwiązanie?  Jak nas wywalili z mieszkania to poszedłem na prawo i zacząłem się interesowac prawem obrotu nieruchonosciami....trzeba być świadomym swoich problemów i metodycznie nad nimi pracować.

Kocham swoich rodziców bo widzę też dobre rzeczy. Przecież matka pracowała żeby mnie utrzymać, przecież ojciec jak wyszedł z więzienia to płacił alidenty bo miał nową firmę wiec płacił czasem z nadwyżka. ...jestem im wdzięczny bo pokazali mi życie takim jakie ono jest...

Edytowane przez dobryziomek
  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie tylko rodzicami ale i nauczycielami.

W domu kazali jeść - jedz bo cię wiatr porwie!

W przedszkolu - jedz! Na samym końcu zostawałem wszyscy się bawili a nade mną siedziała przedszkolanka a mi łzy leciały i wpychałem na siłę aż mnie cofało, jak się odwróciła to chowałem do kieszeni te jebane pyzy. (Kto to qrwa wymyślił te pyzy)

Może dlatego teraz ważę 72kg/180

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.