Skocz do zawartości

Wizyta u psychiatry


deleteduser13

Rekomendowane odpowiedzi

40 minutes ago, chudybyk said:

Spędziłem na tej terapii około 7 miesięcy

Powiem prosto z mostu- problemu nawet nie liznąłeś. Ja jestem w terapii (z przerwami) od 2011. Kilku terapeutów przerabiałem, rózne rodzaje terapii. SKończyłem na psychodynamicznej, jest to trudna terapia ale daje najlepsze efekty. Niestety trud tej terapii to to, że Ty tutaj decydujesz co i kiedy przerabiasz. Jeśli nie uświadomisz sobie czegoś to możesz tak trwać latami i nic nie przepracować. Ja po 2 latach terapii grupowej w nurcie psychodynamicznym  myślałem ,że się trzymam ale po jakimś czasie (rozpad związku) wróciłem do takiego gówna w głowie ,że się ledwo trzymam. Ale wrócę do terapii w przyszłym roku bo to jedyne wyjście z sytuacji. 

  • Like 1
  • Smutny 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ależ to ja sobie uświadomiłem gdzie popełniłem błędy i co było nie tak. Mam wzorzec rycerza(brak ojca) i kobieta miała sprawić że będę żył długo i szczęśliwie. I tutaj jak najbardziej można to przerobić na terapii, problem polega na tym że dokonałem wyboru pod wpływem tego wzorca. Zdaje sobie też sprawę z tego że każda kobieta bym to przeszedł bo do tego dążyłem podświadomie. Co innego też jak idziesz na terapię będąc w małżeństwie a co innego jak jesteś sam. Jeśli jesteś w ciągłej interakcji z druga osoba jak np ja z żoną to rozwój jest mocno ograniczony ponieważ ta druga osoba będzie się buntować widząc twoje zmiany. Pełna zgoda że od wiedzy do zmiany to jest dluuuga droga, natomiast każdy wybiera sobie jak przez tą drogę chce iść. Mówisz że przez 7 miesięcy nie liznąłem tematu...to jest twoja opinia, ja mogę widzieć to zupełnie inaczej. To że ktoś potrzebuje kilku lat terapii nie znaczy że inny nie ogarnie tego w rok innym sposobem.  Mam też inne zdanie co do tego że terapia to jedyne wyjście z sytuacji. To nie jest jedyne wyjście, to jedna z opcji

Edytowane przez chudybyk
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W dniu 5.11.2017 o 23:12, giorgio napisał:

Psychiatra Ci nie pomoże. Oni tylko zapisują leki i tyle.

Większość psychiatrów w Polsce to idioci  z przerostem ego i brakiem umiejętności rozmowy z pacjentem. Ich moc jest w tym, że mogą przepisywać psychotropy. Oczywiście bez szczegółowego wywiadu z pacjentem. Tylko tak na przeczucie. Polecam poczytać o eksperymencie Rosenhana. Rozmawiałem z kilkoma klientami tych "specjalistów", żaden nie był zadowolony z wyników.

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Cytat

Popytaj ludzi którzy chodzili na terapię i jeżeli mają wystarczający wgląd w siebie i swoje zachowanie, to potwierdzą że po terapii ich życie zmieniło się na lepsze (założenie terapii).

 

3 godziny temu, chudybyk napisał:

Terapeuta raczej mnie chronił przed tą wiedzą,

A no właśnie. Z jednej strony osławiony wgląd, a z drugiej świadectwa ludzi, u których ten wgląd tłumiono, bo nie pasował do matrycy. Wgląd w siebie to bzdura, bo jak tylko zaczniesz na jego podstawie negować np. fundamenty funkcjonowania społeczeństwa albo sensowność życia ( a to ważny problem filozoficzny/religijny), to terapeuta ma obowiązek cię hamować; ponieważ nie jest w stanie dyskutować o kwestiach filozoficznych. A ludzie mają na ogół ogromne problemy z najbardziej podstawowymi kwestiami życiowymi: Po co i jak żyć, jak ustosunkować się do cierpienia i straty, jakie decyzje podjąć? A terapeuta nie umie/nie może/nie chce udzielić odpowiedzi na te pytania, bo albo nie potrafi, albo nie chce, albo wykracza to poza jego kompetencje.Dlatego w ogromnej większości przypadków utrzymuje wizję, że wszystkie problemy, w tym te które dostrzegasz poza sobą - są tylko twoimi i sam musisz na nie odpowiedzieć. A skoro tak, to po cholerę ci terapeuta?

 

Nie należy też zapominać, że psychoterapeuta to też człowiek ze swoimi wizjami i problemami, może nie ma ochoty przyznać, że małżeństwo jest przereklamowane, bo sam 2 miesiące temu wziął ślub? W ten sposób będzie walczył nie tylko z twoim "niewłaściwym nastawieniem" ale też o obronę własnego dobrostanu psychicznego.

 

Psychoterapeuta to taki zawodowy przewodnik duchowy ponowoczesności. Pozbawiony jest autorytetu duchownego/filozoficznego, ale nadrabia tytułami naukowymi. Inna sprawa, że nie jesteś w stanie go skontrolować, bo nie podpisujecie umowy. W każdym innym zawodzie możesz orzec czy wywiązano się z obowiązku, czy dostarczono odpowiedniej usługi czy odwalono fuszerkę. Pod tym względem psychoterapia jest ewenementem, ponieważ możesz uczęszczać całe życie, płacić dziesiątki tysięcy - patrz: freudowski Człowiek od Wilków - a na koniec nie osiągnąć żadnej poprawy i będzie to wyłącznie twoja wina.

 

To "religia" naszej epoki i naszej szerokości geograficznej. Poczytaj jak inne psychoterapie mają Azjaci. Poczytaj, że ta formuła (terapia grupowa) nie działa na Arabów, którzy wszystkie spotkania w większym gronie traktują jako towarzyskie, a z problemami osobistymi raczej kierują się do licznej rodziny. Kultura się liczy, obsesje freudowskie, obsesje indywidualizmu i traumy to obsesje określonej cywilizacji, określonego systemu myślenia.

 

Prawdziwe i ponadczasowe są tylko pytania filozoficzne, a na nie psychoterapia odpowiada bardzo kiepsko albo w ogóle.

Edytowane przez Mr.Meursault
  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Mr.Meursault bardzo podobnie to widzę i odczuwam

 

@azamoy znam kilka osób po terapii czy w trakcie z tym wglądem w siebie. U żadnej z tych osób nie widać znaczącej poprawy. Mielą te same tematy kilka lat a brakuje działania. Niby widza schematy i błędy, natomiast nie podejmują wyboru, dalej boją się konsekwencji. Siedzą w gównianych związkach, chujowej pracy a samorozwój znają tylko książek

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 godziny temu, Insightful napisał:

Jeśli nie uświadomisz sobie czegoś to możesz tak trwać latami i nic nie przepracować.

Według systemu filozoficznego którym jest akurat ta psychoterapia za którą aktualnie podążasz.

 

Cholera, dlaczego nie mówi się o tym głośniej - terapie to systemy filozoficzne. Systemy filozoficzne, które się wzajemnie wykluczają założeniami. Inna jest doktryna prowokatywnej, inna Rogersowskiej, a inna psychoanalityczna. Jeśli ktoś liznął filozofii, to wie że szkoły filozoficzne na przestrzeni dziejów też ze sobą walczyły. Hegel uważał, że jego system jest najlepszy, w opozycji do tego pisał Schopenhauer, Nietzsche zwalczał filozofów chrześcijańskich, Marks uważał za całe zło świata problemy związane z konfliktem klasowym i tak dalej. Mało tego, niektóre psychoterapia otwarcie czerpią z dorobku filozoficznego, np. Albert Ellis i jego terapia racjonalno-emotywna, która garściami czerpie ze stoicyzmu. Co stawia w wątpliwość naukowość systemów terapeutycznych, skoro każdy może wyskoczyć z własną, na dowolnych podstawach, a miarą prawdziwości będzie tylko skala sukcesu, ewentualnie zapisanie w poczet jakiegoś stowarzyszenia. Rodzajów psychoterapii są obecnie na świecie dziesiątki, to nie fizyka, ani nie matematyka.

 

Inna sprawa, że psychoterapeutyczne uświadomienie sobie nie zawsze prowadzi do poprawy. Chrześcijanin na łożu śmierci uświadomi sobie że Boga nie ma, a po śmierci nie trafi do nieba i nie spotka bliskich; skutkiem czego zanurza się w rozpaczy bez wyjścia. Swoim odkryciem zrobił postęp i przyczynił się do poprawy życia czy nie? Przypominam, że jeśli celem jest uświadamianie sobie, to jest masa spraw które po uświadomieniu niosą cierpienie, zaś mózg ma masę mechanizmów by tej wiedzy unikać.

 

Celem terapii jest prawda czy dobre samopoczucie klienta?

Edytowane przez Mr.Meursault
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jako, że 2 grudnia miałem urodziny to dzień wcześniej popilem gruuuubo z moim psiapsiółem który też ma zdrowo poryta psychikę no i tak mi zaczął opowiadać o mnie takie rzeczy, że aż w pewbym momencie poczułem się zrozumiany jak i oczyszczony. No i pewnie na mojego aspa składa się też osobowosc lękliwa i Anankastyczna. 

Po prostu chce to zdiagnozować i potwierdzić by uspokoić swoją jaźń...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

10 minut temu, Camilovesky napisał:

No i pewnie na mojego aspa składa się też osobowosc lękliwa i Anankastyczna. 

Za antyku pewnie pracowałbyś na pogodzeniem się z fatum, ewentualnie nad kultywowaniem cnót. W średniowieczu byłoby podobnie, tylko do równania doszedłby Bóg i poskramianie grzesznej natury. W dawnych Chinach dostałbyś poradę aby podążać za Tao i godzić się z biegiem wydarzeń, ewentualnie pracowałbyś z Księgą Przemian.

 

Ale akurat żyjesz w ponowoczesnym społeczeństwie europejskim, więc jesteś anankastyczny, patologiczny i co tam jeszcze ci wpiszą do karty choroby. Bo w naszej kulturze jesteś przede wszystkim chory. Co dziwne, bo z jednej strony tropimy chorobliwe patologie życia emocjonalnego, a z drugiej jesteśmy gorącymi orędownikami indywidualizmu, a indywidualizm to przecież odstępstwo od normy.

 

Ja tam wolę sposób patrzenia innych cywilizacji niż nasza współczesna - zbudowała cholernie skomplikowane systemy myślowe, które zarazem przestały dostarczać jakichkolwiek odpowiedzi.

Edytowane przez Mr.Meursault
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

9 godzin temu, Camilovesky napisał:

No właśnie chcę potwierdzić bądź zaprzeczyć temu by następnie zaakceptować siebie z tymi moimi "demonami"....

A czy to nie jest właśnie kwadratura koła?

Poznasz demony swojego ja.
Wydaje Ci się, że dzięki temu będziesz silniejszy od nich?
Wydaje mi się, że ta wiedza nic nie daje.
Im wiesz więcej to wiesz mniej.
Za każdym razem gdy coś odkrywasz to zaczynasz szukać jeszcze głębiej i jeszcze dalej.
Samo zaakceptowanie obecnej sytuacji nie da Ci spokoju?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

13 godzin temu, Mr.Meursault napisał:

Inna sprawa, że psychoterapeutyczne uświadomienie sobie nie zawsze prowadzi do poprawy. Chrześcijanin na łożu śmierci uświadomi sobie że Boga nie ma, a po śmierci nie trafi do nieba i nie spotka bliskich; skutkiem czego zanurza się w rozpaczy bez wyjścia. Swoim odkryciem zrobił postęp i przyczynił się do poprawy życia czy nie? Przypominam, że jeśli celem jest uświadamianie sobie, to jest masa spraw które po uświadomieniu niosą cierpienie, zaś mózg ma masę mechanizmów by tej wiedzy unikać.

 

Celem terapii jest prawda czy dobre samopoczucie klienta?

 

Pierwsze zdanie to strzał w dychę i obstawiam, że to kwestia bardzo osobnicza. W pierwszym etapie rzecz jasna- zdjęcie mechanizmów obronnych, uświadomienie sobie pewnych przykrych rzeczy etc wiadomo doprowadzi do bólu, ale jak na to zareaguje pacjent? Albo sobie z tym poradzi, zaakceptuje, ale efekty mogą być całkowicie odmienne- popełni samobójstwo, wpadnie w jeszcze większego doła... Co do pytania- to koniec końców życie w prawdzie jakakolwiek by nie była zawsze będzie wg mnie lepsze patrząc z szerszej perspektyw. Na początku zazwyczaj musi być gorzej, żeby było lepiej, ale...

 

Jak dla mnie to celem terapii jest w wielu przypadkach terapia sama w sobie, jakkolwiek absurdalnie to może dla niektórych zabrzmieć- czyli de facto dobre samopoczucie klienta. Nie neguję faktu istnienia terapeutów, którzy naprawdę chcą i są w stanie pomóc ale gdy czytam sprawozdania z wielu lat terapii to szczerze zaczynam w takich przypadkach wątpić i (może błędnie, a może nie) dochodzę do wniosku, że z wysokim prawdopodobieństwem niektórzy ludzie się po prostu uzależnili od samego procesu 'terapii'. Odczuwają chwilową ulgę po podzieleniu się z kimś ze swoimi problemami. Czy jest to złe? I tak i nie. Spadają im zapewne poziomy hormonów stresu etc., tylko czy to coś naprawia, czy stwarza iluzję, a przyczyna może jednak tkwi kompletnie gdzie indziej i zostaje nieruszona? Uważam, że niektórych problemów samą rozmową niestety nie da się już rozwiązać.

 

16 godzin temu, Insightful napisał:

Powiem prosto z mostu- problemu nawet nie liznąłeś. Ja jestem w terapii (z przerwami) od 2011. Kilku terapeutów przerabiałem, rózne rodzaje terapii. SKończyłem na psychodynamicznej, jest to trudna terapia ale daje najlepsze efekty. Niestety trud tej terapii to to, że Ty tutaj decydujesz co i kiedy przerabiasz. Jeśli nie uświadomisz sobie czegoś to możesz tak trwać latami i nic nie przepracować. Ja po 2 latach terapii grupowej w nurcie psychodynamicznym  myślałem ,że się trzymam ale po jakimś czasie (rozpad związku) wróciłem do takiego gówna w głowie ,że się ledwo trzymam. Ale wrócę do terapii w przyszłym roku bo to jedyne wyjście z sytuacji. 

 

Dla mnie skuteczność jest miarą prawdy i tkwienie w terapii 7 lat to pomyłka o ile celem ma być 'wyleczenie'  z czegokolwiek a nie sam proces 'leczenia', który jest kompletnie niemiarodajny, bo zależy od subiektywnej oceny 'samopoczucia etc' pacjenta, a na to mogą wpłynąć czynniki kompletnie niezwiązane z samym procesem terapii.

 

Problem jest tak BARDZO złożony, że obstawiam, że psychologowie nie mają pojęcia o istnieniu wielu czynników, a skoro nie mają o nich pojęcia to siłą rzeczy nie mogą ich zmienić. Mówię tu stricte o kwestiach, którymi powinna się zajmować psychiatria, ale i w tej kwestii to jest niestety śmiech na sali. Przepisywanie na zaburzenia lękowe/depresje od ręki SSRI. Jednopłaszczyznowe patrzenie na problem, który jest tak złożony (w końcu jesteśmy ORGANIZMEM) sprawia, że podchodzę do nich z ogromnym dystansem. Diagnoza oparta na rozmowie i wypisywanie lekarstwa na chybił trafił w 99% przypadków. Oczywiście istnieją pewnie wyjątki od tej reguły, jeszcze na nie nie trafiłem, ale mam wielką nadzieję, że wkrótce to się zmieni ;). Albo jestem głupcem...

Tutaj niestety mój mindset przedstawia się następująco- idziesz do psychiatry to zdobywaj wiedzę na własną rękę bo niestety ja odnoszę wrażenie, że duża część z tych osób cierpi na znieczulicę i robi sobie jawne eksperymenty/ 'sprzedaje' akurat promowane obecnie leki, albo po prostu wiedzę wynieśli ze studiów i cały czas jadą na utartym schemacie napisanym w jakimś odgórnie narzuconym protokole. Oczywiście z wielu przypadkach są one potrzebne, pomocne, ale trzeba wiedzieć co się robi.

 

13 godzin temu, Camilovesky napisał:

Jako, że 2 grudnia miałem urodziny to dzień wcześniej popilem gruuuubo z moim psiapsiółem który też ma zdrowo poryta psychikę no i tak mi zaczął opowiadać o mnie takie rzeczy, że aż w pewbym momencie poczułem się zrozumiany jak i oczyszczony. No i pewnie na mojego aspa składa się też osobowosc lękliwa i Anankastyczna. 

Po prostu chce to zdiagnozować i potwierdzić by uspokoić swoją jaźń...

 

Miałeś dużo stresu w dzieciństwie? Cierpisz na anhedonię? Nie odczuwasz bodźców zewnętrznych? Masz skłonności do introspekcji w towarzystwie? Analizujesz wszystko? Cierpisz na poczucie winy? Masz problemy z motywacją? Skłonności do uzależnień? Jesteś w niemal permanentnym stresie/napięciu?

Edytowane przez Mr Sinister
  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Godzinę temu, Mr Sinister napisał:

Dla mnie skuteczność jest miarą prawdy i tkwienie w terapii 7 lat to pomyłka o ile celem ma być 'wyleczenie'  z czegokolwiek a nie sam proces 'leczenia', który jest kompletnie niemiarodajny, bo zależy od subiektywnej oceny 'samopoczucia etc' pacjenta, a na to mogą wpłynąć czynniki kompletnie niezwiązane z samym procesem terapii.

Też tego nie rozumiem. Jeśli celem terapii jest uświadomienie sobie oraz przepracowanie pewnych rzeczy, to skąd nawroty? Skąd nawroty po kryzysie? Nawrót jest przecież świadectwem, że coś nie zostało uświadomione i nie zostało przepracowane, a tylko przyklepane chwilowym entuzjazmem. Jeśli psychoterapia z jej górnolotnymi ambicjami potrafi ostatecznie tylko tyle po wieloletnim i kosztownym procesie, to czym różni się od kazań charyzmatycznych duchownych, którzy porywają tłumy w kościołach, od przemówień amerykańskich mówców motywacyjnych, od egzorcyzmów, które potrafią tymczasowo uspokoić schizofreników, którym roi się, że cierpią na opętania demoniczne? Wszystko to napełnia entuzjazmem, a nawet euforią, która jednak gaśnie równie szybko jak nastąpiła.

 

Jeśli na skutek stresu powracasz do stanu sprzed uświadomienia i przepracowania, to cóż to za uświadomienie i przepracowanie? Czy z perspektywy skutków warte jest to tego czasu, zaangażowania i pieniędzy?

 

Godzinę temu, Mr Sinister napisał:

Problem jest tak BARDZO złożony, że obstawiam, że psychologowie nie mają pojęcia o istnieniu wielu czynników, a skoro nie mają o nich pojęcia to siłą rzeczy nie mogą ich zmienić.

To moim zdaniem kluczowe. Istnieje naukowy front sceptycyzmu wobec współczesnych możliwości psychoterapii i psychiatrii wychodzący z założenia, że to nauki na bardzo prymitywnym stadium rozwoju, zaś odpowiedzi na problemy emocjonalne należy szukać w zupełnie innych dziedzinach i zupełnie innych, precyzyjnych metodach, do których jeszcze nie mamy dostępu. Jak długie listy skutków ubocznych mają środki psychotropowe których zadaniem jest poprawa nastroju? Wygląda to jak trzęsienie całym organizmem by przestawić tylko jedną klepkę, jak chirurg amputujący rękę do łokcia, podczas gdy trzeba usunąć tylko mały palec.

 

Bo co jeśli większość tych problemów to kwestia jakiegoś - wybaczcie bredzenia laika, ale to tylko przykład - splątania neuronów w określony wzorzec, a pomóc na to może od ręki oddziaływanie na mózg określonymi falami albo prosty zabieg chirurgiczny wykonywany przez nanorobota? Przecież na dobrą sprawę wciąż nie wiemy czym jest świadomość, osobowość, jak działa mózg. I być może nie dowiemy się nigdy, bo przecież jak pisał pewien autor: "pudełko nie może zawierać samego siebie".

 

Z tym oddziaływaniem poprzez rozmowę możemy równie dobrze z perspektywy przyszłości zostać ocenieni niczym szamani okadzający dymem chorego na zapalenie płuc. Mu antybiotyków potrzeba. Bez tego większość umrze, części jednak się poprawi i przeżyją, bo mają mocny układ odpornościowy, a i szamańskie placebo zrobiło swoje dla motywacji. Jednak ostatecznie to wciąż nie to.

Edytowane przez Mr.Meursault
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Godzinę temu, Mr.Meursault napisał:

Też tego nie rozumiem. Jeśli celem terapii jest uświadomienie sobie oraz przepracowanie pewnych rzeczy, to skąd nawroty? 

Nawroty wynikają z uszkodzenia mózgu zapewne w wielu przypadkach. Wydaje mi się, że jest dokładnie tak jak mówisz- z małym ale.

Uświadamiasz sobie coś- wydaje Ci się, że dotarłeś do sedna problemu, wydaje Ci się, że to rozwiąże Twoje problemy, rozbudziła się w Tobie nadzieja, stwarzasz sobie iluzje w głowie, próbujesz ją utrzymać, wcielić w życie rady, które dostałeś na psychoterapii, ale to płynięcie pod prąd i wymaga ogromnych pokładów energii... Spoko... może się udać, ale patrzenie na takie problemy tylko i wyłącznie z płaszczyzny mentalnej to wg mnie droga donikąd. Co prawda jest możliwa teoretycznie- mózg jest neuroplastyczny, możemy zaakceptować pewne rzeczy, pooszukiwać siebie, że jest spoko, ale to pęka (mówię o swoim przypadku) jak bańka mydlana na wietrze. Jak popatrzy się na to z perspektywy np. takiej, że osoby, które doświadczyły przeróżnych traum mogą mieć np. atrofię hipokampu, dysfunkcje receptora kappa-opioidowego, zdownregulowany receptor MU-opioidowy, dysfunkcje układu nagrody (brak motywacji do czegokolwiek), uszkodzone receptory serotoninergiczne, GABAergiczne. Życie z takimi problemami najzwyczajniej w świecie nie jest możliwe. Mówię tu o życiu, a nie wegetacji.

Szczerze życzę i sobie i wszystkim innym naprawienia tego terapią. Mówię tu już o ekstremalnych przypadkach np. tak pogardzanych przez społeczeństwo narkomanach.

 

 Nie neguję tego, że niektórym osobom terapia naprawdę może pomóc np. rozmowa obniży poziom hormonów stresu po traumatycznym wydarzeniu, przez co nie dojdzie do takich ekstremalnych następstw jak te, które wymieniłem powyżej. Umożliwi osobie kontakt z drugim człowiekiem, który jest absolutnie potrzebny do egzystencji, a wiele osób np. neurotycy to wieczni samotnicy... ale z drugiej strony przecież do terapeuty nie możesz się przywiązać bo to przeczyłoby profesjonalizmowi... więc w tej kwestii o wiele większą funkcję terapeutyczną pełniłaby osoba z wiedzą, ale z którą możesz nawiązać relację.

Gorzej, gdy mleko jest już rozlane i doszło do takich ekstremów jakie opisałem powyżej.

Wtedy pójdziesz do psychologa i co usłyszysz na takie argumenty? Musisz się z tym pogodzić? Nauczyć się z tym żyć? ;) Pocieszy Cie? Dla mnie to jawna kpina, o ile istnieją inne metody, na które przez taką gadkę możesz się zamknąć.

 

Cytat

 

Jeśli na skutek stresu powracasz do stanu sprzed uświadomienia i przepracowania, to cóż to za uświadomienie i przepracowanie

 

Iluzja, która pęka bo wymaga zbyt dużych pokładów energii do jej utrzymania. J/w.

To było pytanie retoryczne? :D Chyba mam problemy niekiedy z wyczuwaniem tego... to pewnie przez tego "Atypicala" na netflixie :D. Ze mną wszystko jest w porządku...

 

Cytat

co jeśli większość tych problemów to kwestia jakiegoś - wybaczcie bredzenia laika, ale to tylko przykład - splątania neuronów w określony wzorzec, a pomóc na to może od ręki oddziaływanie na mózg określonymi falami albo prosty zabieg chirurgiczny wykonywany przez nanorobota?

 

Jest masa badań, że to dysfunkcje w funkcjonowaniu receptorów, zaburzenia struktur mózgu etc. Można to zapewne odwrócić w pewnym stopniu w sposoby bardziej naturalne np. przez stymulowanie neurogenezy, przez co tworzą się nowe neurony, ale to tylko kolejny wycinek z wielopłaszczyznowości tego problemu.

Edytowane przez Mr Sinister
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

8 godzin temu, Mr Sinister napisał:

Miałeś dużo stresu w dzieciństwie? Cierpisz na anhedonię? Nie odczuwasz bodźców zewnętrznych? Masz skłonności do introspekcji w towarzystwie? Analizujesz wszystko? Cierpisz na poczucie winy? Masz problemy z motywacją? Skłonności do uzależnień? Jesteś w niemal permanentnym stresie/napięciu?

Dużo stresów? Hmm raczej wątpliwe, rodzice nie bili, pili ani nic. Tylko coś tam Mama może skrzyczała, jak coś źle zrobiłem. 

Generalnie to wierz mi bałem się ludzi oraz innych dzieci, najchętniej czytałem komiksy i siedziałem w domu zamiast bawić się na podwórku. 

 

Anhedonii nie mam, kobieta która pisze mi długie maile mnie uwodzi, pobudza zmysły itp. (wiem, że punktu PUA jestem przegrywem w takim wypadku).

Introspekcja owszem, ale wtedy się nie odzywam i o tym nie mówię. Raz pojechałem na trening do innego miasta, owszem stres był odczuwalny bo to nowe osoby.

Czy analizuję? Bez przerwy, a potem poczucie winy, że coś nie tak powiedziałem, albo za mało albo za dużo, a można było coś innego powiedzieć, a to niepotrzebnie się odzywałem. Tak jak miałem się umówić z jedną użytkowniczką tego forum, ale pinda zrobiła mnie perfidnie w chuja, to 2-3 dni było mi po ludzku mówiąc przykro fhooy. 

Co do motywacji bywa z tym różnie, akurat jestem psychologiem od motywacji. I szczerze staram się dzielić i tworzyć małe zadania przez co, oszukuję jakoś sam siebie, aby nie mieć poczucia winy, że coś zjebałem itp. Ogólnie staram się zmieniać siebie, bo chcę aby było mi łatwiej iść przez życie, nie chudzi tu o same kobiety, ale generalnie ludzi...

Uzależnienia? Chyba porno i fapping, ale to jak u każdego faceta (owszem wytrzymałem raz blisko 2 miechy).

Tak jestem w tym napięciu i stresie, że nie jestem wystarczająco dobry, że można było coś inaczej zrobić. Czasem miałem w nocy tak, że nagle sie budziłem ze stanem jakby przedzawałowym. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 grosze ode mnie. Nie idź do psychologa i nie zaczynaj przyjmować leków. Raz zaczniesz i jesteś jak narkoman, nie odstawisz tego tak łatwo. Choćbyś nie wiem jak zdrowy był zawsze taki "lekarz" może coś na Ciebie znaleźć. Nie oddawaj władzy nad sobą jeśli absolutnie nie jesteś do tego zmuszony. Masz dostęp do wiedzy, masz rozum i silną wolę. Postaraj się poradzić sobie sam, bo koszta mogą przewyższyć zyski.

 

No i jak kiedyś zostaniesz politykiem, to znajdą że odwiedziłeś psychiatrę i zrobią z Ciebie wariata. Nie polecam.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jak pisałem wyżej, nie mam zamiaru przyjmować leków, chcę się zdiagnozować i potwierdzić, co w sobie mam, a wtedy będę mógł pracować nad sobą dalej. Jest to dla mnie taka nerwica natręctw, ktoś musi mi powiedzieć, że mam na sobie pomarańczową bluzkę, bym mógł wstać z krzesła i iść dalej. Proste... 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Łapinski przed chwilą naszła mnie myśl, by traktować psychiatrę jako tampon emocjonalny. Z resztą do 8 stycznia kawałek mam. Nie zakładajmy z góry, co mi wyjdzie a co nie, bo się możemy przeliczyć i to grubo, a dwa zawsze to nowe doświadczenie, bo u takiego specjalisty jeszcze nie byłem. 

Wiem, że mam problemy emocjonalne nad, którymi chcę pracować, ale też chciałbym doznać swego rodzaju katharsisu, oczyszczenia czy jak zwał tak zwał rozgrzeszenia. Podobnie miałem na psychoterapii dwa lata temu, gdzie gość zadał mi dwa pytania i zostałem uwolniony z mojego problemu z którym męczyłem się pół roku. 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W dniu 16.12.2017 o 21:29, Insightful napisał:

Ja jestem w terapii (z przerwami) od 2011. Kilku terapeutów przerabiałem, rózne rodzaje terapii. SKończyłem na psychodynamicznej, jest to trudna terapia ale daje najlepsze efekty. Niestety trud tej terapii to to, że Ty tutaj decydujesz co i kiedy przerabiasz. Jeśli nie uświadomisz sobie czegoś to możesz tak trwać latami i nic nie przepracować. Ja po 2 latach terapii grupowej w nurcie psychodynamicznym  myślałem ,że się trzymam ale po jakimś czasie (rozpad związku) wróciłem do takiego gówna w głowie ,że się ledwo trzymam. Ale wrócę do terapii w przyszłym roku bo to jedyne wyjście z sytuacji. 

Współczuję Ci ale dziwi mnie trochę Twoje podejście... 'leczysz' się już tyle czasu, poprawy nie ma a jednak z uporem brniesz w to dalej...:unsure:

 

W dniu 17.12.2017 o 00:27, Camilovesky napisał:

Jako, że 2 grudnia miałem urodziny to dzień wcześniej popilem gruuuubo z moim psiapsiółem który też ma zdrowo poryta psychikę no i tak mi zaczął opowiadać o mnie takie rzeczy, że aż w pewbym momencie poczułem się zrozumiany jak i oczyszczony. No i pewnie na mojego aspa składa się też osobowosc lękliwa i Anankastyczna. 

Po prostu chce to zdiagnozować i potwierdzić by uspokoić swoją jaźń...

No i po co Ci do tego psycholog czy psychiatra? Chyba, że chcesz to mieć napisane na karteczce i rachunek wstawić sobie w ramki i powiesić na ścianie? Przepraszam za sarkazm ale takie zachowanie przypomina mi audycję Marka, kiedy mówi, że 'nie oświecę się dopóki Zenek spod 3 się nie oświeci'... Skoro sam wiesz i kolega wie i potwierdza, Bracia na forum też mogą potwierdzić i to za darmo, więc po co tracić czas i pieniądze? Po prostu idź dalej.

 

6 godzin temu, Camilovesky napisał:

ktoś musi mi powiedzieć, że mam na sobie pomarańczową bluzkę, bym mógł wstać z krzesła i iść dalej.

 

Masz na sobie pomarańczową bluzkę... idź dalej (aha... wcześniej wstań z krzesła). Nic nie płacisz.

 

6 godzin temu, Camilovesky napisał:

przed chwilą naszła mnie myśl, by traktować psychiatrę jako tampon emocjonalny

Przecież tak traktujesz już Braci na forum, a psychiatry tak nie potraktujesz bo przecież dasz mu pieniążki.

 

6 godzin temu, Camilovesky napisał:

Podobnie miałem na psychoterapii dwa lata temu, gdzie gość zadał mi dwa pytania i zostałem uwolniony z mojego problemu z którym męczyłem się pół roku. 

Widzisz jakie to proste...

Umawiaj się częściej z kolegami na tzw piwko a będzie milej, przyjemniej i szybciej.

5 godzin temu, dobryziomek napisał:

Bylem u psychiatry :) Skasowal ode mnie 250 zeta za 20 minut i powiedzial mi, ze jestem fajnym, konkretnym i sprawczym facetem i nie widzi u mnie zaburzen psychicznych,ale mialem ciezkie dziecinstwo i brak mi radosci w zyciu :) kurde rownie dobrze moglem isc z kumplem na piwo.

Kolejny przykład.

 

No a zrobisz jak uważasz. Pozdrawiam

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

9 godzin temu, Camilovesky napisał:

Wiem, że mam problemy emocjonalne nad, którymi chcę pracować, ale też chciałbym doznać swego rodzaju katharsisu, oczyszczenia czy jak zwał tak zwał rozgrzeszenia.

A czy to nie jest tak, że wmówiłeś sobie że tylko psychiatra jest dla Ciebie wybawieniem?
Nie stało się to jakąś obsesją życiową?
Każdy z nas albo większość ma problemy emocjonalne.

Takie czasy.
 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.