Skocz do zawartości

Toksyczny facet - co robić ?


Rekomendowane odpowiedzi

@Sitriel ja bym się w to nie pakowała. Po opisie można wnosić, ze z gościem faktycznie jest coś nie tak, przypuszczalnie zdaje on sobie z tego sprawę. Obawiam się, że trwała relacja z tak trudną osobą zaowocuje u Ciebie utratą poczucia stabilności - będziesz miała w związku rollercoaster zamiast "pewności drugiego człowieka". Zaczną się u Ciebie z czasem pojawiać nawyki omijania "niebezpiecznych słów", tematów zapalnych, o których już będziesz wiedziała, że on słysząc je, wybuchnie. To sprawi, że zaczniesz zmieniać siebie - chcąc tego czy nie. Staniesz się czujna, wyczekując co się wydarzy, do tego dołączy nerwowość w różnych sytuacjach - bo nie będziesz mogła nigdy być pewna, czego się po nim spodziewać. To dopiero początek - bo na tym się nie skończy.

 

Uważam, że związki z osobami zaburzonymi psychicznie w kierunku niestabilności (tak jak tutaj, osobowość pogranicza czy inne, przepraszam, odchyły) to zawsze tykająca bomba zegarowa. Kobieta, która szuka w mężczyźnie "duchowego oparcia" (piszę o kobiecie, bo tylko ten punkt widzenia znam - za to znam go dobrze), nie znajdzie go w facecie, który, metafora, raz daje całusa, a raz daje w papę. 

 

To na pewno są wielkie emocje, większe niż w związku dwojga "normalnych". To niebezpieczne, bo emocje uzależniają. Chodzi o to, że kiedy mężczyzna stosuje wobec Ciebie karę (stawiając siebie w uprzywilejowanej pozycji tresera, właściciela), a potem między Wami "wychodzi słoneczko", to tkwiąc w takim mechanizmie nawet się nie spostrzeżesz, kiedy zaczynasz się w to wkręcać. On powie: zachowałem się źle (i usprawiedliwi tym wszystko, co mu przyjdzie do głowy), bo ty mnie sprowokowałaś, bo ZASŁUŻYŁAŚ. I pozwalając na to, utwierdzasz go za każdym razem w przrekonaniu, że obrał właściwą drogę do kontroli nad Twoim zachowaniem (a po co nam bycie pod kontrolą drugiej osoby? czyż nie jesteśmy już dorośli?). Siebie z kolei, często właśnie zupełnie nieświadomie, ładujesz w pozycję emocjonalnego zakładnika. On wkrótce znów zachowuje się pięknie i właśnie to robi z Ciebie zakładnika emocji. Bo on jest znów taki dobry! Bo to tylko jego ciemna strona była, bo każdy ma jakieś wady. A on jest TAKI dobry! (bo w chwilach bycia "dobrym" on będzie starał się podwójnie - pokaże, że jest wart miłości), wybaczasz mu więc, i tak do usrania. Znam odpowiedź na pytanie, które tutaj w naturalny sposób się pohawia. Odpowiedź brzmi: NIE. To się nie zmieni. On się nie zmieni. Ty się za to zmienisz i wierz mi, wcale tego nie chcesz.

 

Dopiszę jeszcze, że im dłużej to trwa, tym trudniej znaleźć wsobie wolę do obrony siebie przed niszczącym wpływem takiej relacji. Bo będziesz coraz bardziej zaangażowana, zakochana, być może pojawią się inne wiążace Was sprawy (wspólne mieszkanie czy inne "dobra", samochód, zobowiązania finansowe, albo... dziecko) i wtedy to już jest tak zwana sraczka. To zresztą tylko jeden, ale nie jedyny argument przeciwko brnięciu w tę relację. Kolejny jest taki, że z czasem możesz stać się w takim związku osobą, która wie, co się dzieje, zorientowała się, że tak nie wygląda miłóść. Wtedy jednak będziesz już tak "przerobiona", że możesz zwyczajnie nie mieć argumentu, który Cię przekona do zawalczenia o siebie. Wtedy pomocna być może (ale nie musi) już tylko dłuuuga terapia.

Edytowane przez wiosna
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Sitriel tylko po co ten temat skoro zamierzasz zrobić po swojemu? Chyba nie spodziewałaś się, że ktoś napisze Ci "walcz o tę miłość!"? ;] Każdy kto nie jest zaangażowany emocjonalnie w tę relacje (a więc jest w stanie ją obiektywnie ocenić) doradzi Ci, żebyś typa zostawiła. Sama mówisz, że tak byś doradziła koleżance. Wiesz co masz robić, tylko nie masz jaj żeby to skończyć, gdyż jak wiadomo u kobiet rozum rzadko dochodzi do głosu w sprawach uczuciowych. I to jestem w stanie zrozumieć, podejrzewam, że jesteś młoda i nie wystarczy Ci wdepnąć w gówno - musisz się w nim wytarzać żeby poczuć, że śmierdzi. Ale po co zakładać temat, marnować czas ludzi tylko po to by nic sobie z tych porad nie zrobić? :>

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Czy jestem młoda, pewnie że tak ;) mam 36 lat, on 39. To zwykła rozmowa z wami, z ludźmi bezstronnymi, którzy podjęli ten wątek ze mną. Właśnie jest etap podjęcia decyzji , stąd to dyskusja.Jestem typem obserwatora, decyzja podejmuj powoli, i zazwyczaj są już niezmienne.  Co ja myślę znając siebie, że kiedyś pewnie przegnie, zbyt mocno. Kiedy to będzie, być może właśnie niebawem, bo ja nie przejdę dalej , dopóki nie porozmawiamy. A nacis na rozmowę skończy się furią. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie , nie ,nie... Sam fakt że tu jestem, świadczy , że jest już coś co  kiełkuje, że się nie godzę na takie życie. Jestem tu może właśnie bardziej by usłyszeć , uciekaj... Niż walcz!  Słusznie myślisz,, odsuń serce. Skoro pojawia się myśl o ucieczce ,tzn.że już to kwestia czasu, instynktu nie oszukasz. Możesz stłamsić , poczuciem obowiązku. W czym właściwie pomaga serce.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Czy mial jakas terapie kiedykolwiek? Czy ma terapie? Czy ma jakies uzaleznienia?

 

Czy ty ni emasz ze soba jakis problemow nie jestes People Pleaser? (nie musisz pisac odpowiedz sobie sama) czy nie jest tak ze chcesz go ratowac czuc sie potrzebna

 

Jezeli nie ma I nie mial terapii to marnujesz czas przykre ale prawdziwe im szybciej odejdziesz I uwolnisz sie tym lepiej bedzie bolalo I nie bedzie latwo ale z perspektywy czasu zrozumiesz ze podjelas dobra decyzje.

 

Borderline nawet leczony ma male szanse powodzenia.

Szkoda ze dowiedzialem sie tego dopiero teraz na forum I czytajac strony I opracowania polecone na forum.

Zylem tak 15 lat .... nie warto marnujesz zycie

 

przykro mi jezeli to nie jest odpowiedz jakiej oczekiwalas

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Raczej chyba takiej oczekiwałam. Przeczytałam, książkę ,, Borderline- jak żyć z osobą o skrajnych emocjach,, i ,, Uratuj mnie,, . Świetne książki opisujące schematy myślenia i funkcjonowania borderów. Właśnie nie mam tendencje bycia matką Teresą. Trwa to 2 miesiące , a ja już się wewnętrznie buntuję. Może potrzebuje , albo raczej chce znać zdanie innych.. doświadczonych już tym. Nie chcę czuć się jak tchórz , który ucieka, a jedynie mieć pewność, że ucieczka to racjonalne podejście. Nie był nigdy na terapii, wiem tylko że bierze tabletki uspokajające i przeciwlękowe. Ta rozmowa i opinii , nawet ten hej, naprawdę dużo znaczą. Rozjaśniają umysłu przykryty poczuciem pomocy, współczucia no i uczucia, które jednak przez te 8 miejscy powstało.  Dziękuję.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Sitriel Ja tu widzę kwestię tylko taką czy chcesz być jebana za byle co czy masz do siebie szacunek. Zaczyna się od gnojenia a skończy się na plaskaczu przypadkowym, potem przepraszanie a potem dostaniesz wpier...l. Serce, motylki, sranie w banie. Nie łudź się, że przeczytasz książki o borderline i nawrócisz swojego misia. Nie te lata żeby się babrać w takim gównie. Ja wiem o jakie wybuchy agresji ci chodzi, czasem sam tak mam, ale to naprawdę doprowadzony do skrajności. Takie uczucie, że wentyl po prostu popuszcza, ale nigdy nikogo nie wyzywałem. Miej do siebie szacunek!

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.