Ta odpowiedź cieszy się zainteresowaniem. rarek2 Opublikowano 9 Listopada 2017 Ta odpowiedź cieszy się zainteresowaniem. Udostępnij Opublikowano 9 Listopada 2017 Witam wszystkich. Trochę już zapomniałem ale 5 listopada przypadła okrągła 15 rocznica mojej wyprowadzki od mojej pierwszej żony. Z aktualną moją wiedzą na tematy damsko męskie - to co się wtedy działo to były oczywistości -ale wtedy to było przeżycie. Wierzcie mi!!! Jak to się stało? Otóż ślub w kościele brałem z moją pierwszą dziewczyną, narzeczoną i później żoną, według jej deklaracji również w jej przypadku tak było. Razem mieliśmy swój pierwszy raz.....jak w romansie. Zanim doszło do ślubu "chodzilismy" 8 lat - różnie bywało w tym okresie, ale byliśmy razem i nie było żadnych podejrzeń o zdrady. Fakt, była fochowata, potrafiła walnąć focha ze 15 razy na godzinę - ale dałem sobie z tym radę ignorując to i ucinając jej fochy. Ślub - i zlądowaliśmy mieszkać u mojej mamy. Małe mieszkanko, dwa pokoje, w jednym my a w drugim, mama. Chyba się nie cierpiały. Mama po pracy się zamykała w pokoju. Ale i to nie pomogło - zamykała się = źle. Nie zamykała się i rozmawiała = źle. Wiem, że mama święta nie była. Ale trzeba uszanować starszą osobę. Jak wracałem z pracy albo ze sklepu to małża siadała na kanapie i kazała siadać obok siebie i zaczynała: "a twoja mama...." w końcu przestałem tego słuchać. Jej rodzina była patologiczna w tym sensie, że jej ojciec pił a po piciu lał jej matkę, zresztą na trzeźwo też lał. Musieli wszyscy uciekać z domu. Co ciekawe pomimo tego że ojciec lał to matka wcale nie chciała od niego odejść i jak twierdziła bardzo go kochała (chyba wiecie dlaczego :-). Więc zależność była następująca - wszyscy musieli robić tak aby tatuś był zadowolony- bo inaczej mama dostawała baty. I mnie próbowali wciągnąć w tą zależność - ale nie dało rady tego dokonać bo pomimo młodego wtedy wieku połapałem się w tym i oświadczyłem, że swojego życia pod tatusia układał nie będę. Kto był prawdziwą zarazą to napiszę na końcu. Chociaż w jednym były teściu miał rację - kiedyś powiedział, że osiągam to co chcę i to po trupach. Chociaż ja nie uważam, żeby tak było - z tymi trupami bo staram się dobrze z ludźmi żyć do tego stopnia, że przełożony którego nienawidziłem i wiedział o tym, stał za mną murem jak trzeba było. Wracając do tematu - mieszkaliśmy razem u mojej mamy - ale spokoju nie mieliśmy bo jej matka wiecznie dzwoniła - że potrzebuje zszywacza, że alarm się w sklepie włączył, że coś coś tam .....na okrągło, bo tatuś będzie niezadowolony. Nie mogliśmy zaplanować swojego czasu - w końcu oświadczyłem że mnie nie interesują mamusi przygody bo ja chcę żyć swoim życiem. Kiedyś mamusia dzwoni że nie ma zszywacza - małża zapytała czy ją zawiozę - oświadczyłem że mnie to nie interesuje a 50 metrów obok mama ma sklep z artykułami biurowymi. Małża poszła na piechotę i wróciła po 40 minutach że zapomniała wziąć zszywacza - z nerwów, i szuka zszywacza w domu - a gdzie był? W jej torebce - także widać jaki stopień nerwicy ona miała przez tatusia bo mamusia czegoś nie zrobi. W tamtym okresie kasę trzymałem ja. Miałem jej i swoją kartę bankomatową i zbierałem na mieszkanie i to szybko szło. W końcu jak byłem na szkoleniu to małża dzwoni - gdzie kasa bo tata się będzie wieszał - bo urząd skarbowy nałoży na niego karę jak nie wpłaci. I małża była zdziwiona - że tyle kasy uzbierałem. Z tą kasą to inna przygoda - w koncu oddali - ale znów pożyczyli - i tego już nie oddali. Także więc małża - pewnego dnia oświadczyła, że wyprowadza się do mamusi. poszedłem za nią - wiedząc, że się to źle skończy - bo teściu powalony. Oczywiście szybko zmieniła bank - kasy już nie zbierała na mieszkanie - po czasie się okazało, że przyczyną jej powrotu do mamusi było to, że oni byli w długach i nie płacili za mieszkanie - a ja trzymałem kasę córeczki. Więc trzeba było do mamusi wrócić i dawać jej wszystko co się zarobiło - tak robiła małża ze swoją kasą - a potem jęczała 4 dnia miesiąca, że nie ma za co iść do fryzjera. Ja swoich pieniędzy już im nie dawałem. Przez co stałem się nagle wrogiem teściowej (a wcześniej bardzo mnie przez lata lubiła). Tak mi dała teściowa popalić, że ze stresu mi włosy wypadały i krew lała się z nosa. W końcu orzekli, że najlepiej będzie jak się wyprowadzę od nich żebym wszystko przemyślał. Dwa razy nie trzeba mi było tego powtarzać. Załatwiłem kawalerkę w pracy i przyszykowałem taktyczny odwrót. 4 listopada oświadczyłem, że się wyprowadzam. Ich miny bezcenne - nie wierzyli, że to zrobię. I tak 5 listopada, spakowałem swoje rzeczy do auta i się wyniosłem do przygotowanej kawalerki. Odżyłem. Obiecałem napisać kto był zarazą - pewnie już wiecie - że ta przemiła teściowa - to była taka walnieta potwora - że teściu nie wytrzymywał już i po prostu jej przywalał. To były czasy, że takie sprawy się trzymało w tajemnicy i jak lał znaczy że kocha najmocniej. Teściu się okazał - równym gościem acz o słabych względem swojej małży - nerwach. Jak chcecie znać dalszą cześć historii dajcie znać swoim zadowoleniem. 54 3 Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Mnemonic Opublikowano 9 Listopada 2017 Udostępnij Opublikowano 9 Listopada 2017 Szalenie sobie cenię to forum za to, że co krok potykam się na dowód na to, że moje problemy to pikuś @rarek2, świetna historia, fajnie napisana. Widać te 15 lat dystansu. Mnie niedawno minęło 12. Kolejnych 15 lat "odżycia" 3 Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
SennaRot Opublikowano 9 Listopada 2017 Udostępnij Opublikowano 9 Listopada 2017 Moim zdaniem ten motyw z hajsem uzbieranym na mieszkanie (ze, niby mieli karę z Us i stary ma się wieszać) to był sztos (opracowany przez małże i jej matkę) aby po prostu od Ciebei tą kase wyciągnąć. Plan wymyśliła matka. Tak na mój nos. Tak podpowiada mi intuicja. Poza tym gratuluje mocnych nerwów i słusznej decyzji tego 5 listopada..... 2 Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
slavex Opublikowano 9 Listopada 2017 Udostępnij Opublikowano 9 Listopada 2017 (edytowane) Śmiem twierdzić, że w sporej części (nie wszystkich, żeby nie było, że uogólniam) przypadków, same kobiety swoim zachowaniem doprowadzają do alkoholizmu swoich mężów. Edytowane 9 Listopada 2017 przez slavex 8 Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
marios27 Opublikowano 9 Listopada 2017 Udostępnij Opublikowano 9 Listopada 2017 22 minuty temu, slavex napisał: Śmiem twierdzić, że w sporej części (nie wszystkich, żeby nie było, że uogólniam) przypadków, same kobiety swoim zachowaniem doprowadzają do alkoholizmu swoich mężów. Niestety masz racje. W mojej rodzinie jest taki przypadek a ile miałem z nim starć w obronie mojej rodziny aż szkoda pisać ale naturalnie mówił że ją kocha, że ona nie jest taka zła Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
zuckerfrei Opublikowano 9 Listopada 2017 Udostępnij Opublikowano 9 Listopada 2017 Chcemy! Czy często widujesz się z pierwszą żona np. na ulicy się mijacie? Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Tony Montana Opublikowano 9 Listopada 2017 Udostępnij Opublikowano 9 Listopada 2017 Ze swoją ówczesną damą, z którą się spotykałem i ona chciała wziąć ze mną ślub (ja niekoniecznie) też nie szło się porozumieć w momencie, kiedy miała styczność ze swoją matką. Jej ojciec? Nie zgadniecie - też drinkował. Teraz po latach przeglądając to forum wyciągam wnioski, których wcześniej nie widziałem - żona swoim gderaniem miała wpływ na tą sytuację. Nie mam na to dowodów, ale wiele na to wskazuje. A ciągu dalszego historii chętnie się dowiem. Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Gr4nt Opublikowano 10 Listopada 2017 Udostępnij Opublikowano 10 Listopada 2017 Masakra, tragedia, okropność, szok i niedowierzanie. Jakby mi ktoś wcześniej powiedział jaka jest prawda to bym nie uwierzył, jakbym przeczytał jedną książkę i kilka wpisów w internecie to bym też nie uwierzył. Przeczytałem już kilka książek na tematy stosunków damsko-męskich, psychiki kobiet i mężczyzn i setki wpisów na forach i blogów o tej tematyce i co ? Wszędzie to samo piszą. A w moim życiu co ? To samo. @rarek2 czekam na ciąg dalszy. Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
manygguh Opublikowano 10 Listopada 2017 Udostępnij Opublikowano 10 Listopada 2017 12 godzin temu, rarek2 napisał: W tamtym okresie kasę trzymałem ja. Miałem jej i swoją kartę bankomatową i zbierałem na mieszkanie i to szybko szło. Jak to ogarnąłeś, że to ona dobrowolnie oddawała Ci swoje pieniądze? Brzmi trochę niewiarygodnie, bo prawie zawsze jest na odwrót. Równie dobrze mogłaby powiedzieć, że ona też będzie zbierać na mieszkanie, ale bez przelewania na Twoje konto. Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Matiz Opublikowano 10 Listopada 2017 Udostępnij Opublikowano 10 Listopada 2017 (edytowane) Chetnie poznam dalszą część tej historii . Wydaje mi się że ładnie ogarniałeś a mimo to doszło do zdrady . Czekam na szczegóły Edytowane 10 Listopada 2017 przez Matiz Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Marek Kotoński Opublikowano 10 Listopada 2017 Udostępnij Opublikowano 10 Listopada 2017 Ten numer z wieszającym się ojcem, istnieje w świadomości Pań od chyba setek lat, tylko najczęściej jest to nagła potrzeba wpłacenia na operację mamusi/tatusia i inne przekręty. Byle szybko oddać hajs, szybko, szybko! I nie myśleć, bo można wpaść że właśnie jesteśmy rolowani. 3 Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Husquarna Opublikowano 10 Listopada 2017 Udostępnij Opublikowano 10 Listopada 2017 Z wypiekami na twarzy chętnie przeczytam ciąg dalszy. 1 Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Mocny Wilk Opublikowano 10 Listopada 2017 Udostępnij Opublikowano 10 Listopada 2017 Proszę o część dalszą Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
rarek2 Opublikowano 10 Listopada 2017 Autor Udostępnij Opublikowano 10 Listopada 2017 (edytowane) OK. Znalazłem trochę czasu. Więc po wyprowadzce, zacząłem odpoczywać. Trwało to 3 miesiące. W tym czasie rzuciłem się w wir pracy - w końcu działalność zaczęła przynosić dochody. Tak minął, listopad, grudzień i styczeń. Ani ja się do niej nie odzywałem ani ona do mnie. W końcu na koniec stycznia nawiązałem z nią kontakt i oświadczyłem, że trzeba tą sytuację rozwiązać. Zapomniałem dodać, że wcześniej poznała na GaduGadu jakiegoś kolesia, przewodniczącego związków zawodowych na kolei. Przemek miał na imię. Chyba zawrócił jej w głowie - wiecie kwiatuszki i kto wie co tam jeszcze :-). Ona też stwierdziła, że trzeba to rozwiązać - zaproponowała, że przeprowadzi się do mnie na próbę aby ratować małżeństwo. Oczywiście postawiła warunki a w zasadzie jeden - ona nie dokłada się do kosztów lokalu ani do jedzenia. I tak bujaliśmy się przez dwa tygodnie. Pewnego dnia oświadczyła, że chce mieć ze mną wspólne konto bankowe - małżeńskie. A trzeba dodać - że ja naciskałem wcześniej na nią o wspólne konto aby były większe wpływy i można było wziąć większą linię kredytową w razie czego przy zakupie mieszkania - a ona nigdy tego nie chciała. Dodała jeszcze wtedy, że chce żebym na to wspólne konto wpłacił wszystkie swoje pieniądze. Chyba wiecie, że roześmiałem się jej w twarz. Minęły trzy tygodnie wspólnego mieszkania - i zrobiłem test - oświadczyłem, że kasa mi się skończyła na życie i może teraz ona będzie kupowała jedzenie. Nie minęły dwa dni a patrze ona się pakuje i się wyprowadza. W sumie się ucieszyłem - po co mi taka baba. Doszedłem do wniosku, że oddawała swoją pensję mamusi na ich długi a zeby ich nie obciążać kosztami to zwaliła się mi na chatę, żebym ją utrzymywał. Wspólne konto i wpłata tam środków to była ostatnia próba wyrwania jeszcze kasy - ale nie udana. Potem jeszcze próbowała mnie ograbić z mojego telefonu komórkowego wtedy topowego Nokie 6310i - chciała, żebym jej go dał. Poszła na drzewo - mogła iść do salonu telekoma i wziać abonament z tym telefonem. Raz kiedyś byłem u niej i kiedy po dymanku wychodziłem to powiedziała, że chce siedzieć w domu i mieć dzieci ze mną - wybuchnąłem śmiechem. I tak się spotykaliśmy sporadycznie na dymanko przez kolejne miesiące - do lata. W między czasie się dowiedziałem, że pojechała na wycieczkę rowerową po europie plus spanie na plaży - czego nigdy nie chciała zrobić będąc ze mną. Któregoś dnia pojechaliśmy razem na rowery. Podczas przejażdżki oświadczyła, że chce się rozwieść i że chce żebym ja pokrył koszty jej adwokata podczas rozwodu. Zbaraniałem jej wręcz niewiarygodną bezczelnością. Za kogo mnie miała?? Dodam, że w lecie pojechałem na urlop dwutygodniowy do mojej siostry nad morze, i powiedziałem jeszcze żonie, że jadę z kolegami nad morze się zabawić :-). To zdarzenie miało swoje konsekwencje w przyszłości. Bo na tych wakacjach spotkałem jej przyjaciółke ze mężem i ich dziećmi. Późnego lata było jeszcze dymanko żony - jednak ją coś do mnie ciągnęło - może interes, może niezaspokojone żądze. Potem w weekend pojechaliśmy do jej znajomego Przemka przewodniczącego związków na kolei. I się wywiązała rozmowa dlaczego ja nie chcę jej stawiać zwiedzania świata - na co odpowiedziałem, że jak może małżeństwo świat zwiedzać i po powrocie ja do swojego mieszkania a ona do rodziców - przecież to chore. Próbowali mnie urabiać - ale ja zawsze swoje zdanie miałem. W pewnym momencie ruszyła rozmowa w trakcie której z ust mojej małży padło pytanie do żony tegoż Przemka. "Ania ale my nie jesteśmy zazdrosne o Przemka?" Na co ja odpowiedziałem - Ania może być o Przemka zazdrosna, ale ty?? Dodam, że małża nachodziła tą rodzinę - jeździła do niego w weekendy i leżała na hamaku u nich na ogródku i książki czytała - według jej słów. Na co ja odpowiedziałem, że dziwna ta żona przemka, przecież powinna się na kopach wywalić z jej domu i posesji. I tak przyszła jesień - i małża złożyła pozew rozwodowy. A ja poznałem moją drugą żonę wtedy tylko kochankę. I przyszedł rozwód - dzieci nie mieliśmy, majątku nie mieliśmy więc było szybko i przyjemnie. Pamiętam jak sędzia zadawał pytania jej czy mnie jeszcze kocha - a ona, że nie. A sędzia się pyta - a kiedy pani przestała kochać męża - a ona ze pół roku po ślubie. Jak sędzia wygłaszał wyrok - to zwrócił się do niej - Proszę pani co to była za miłość która wygasła pół roku po ślubie ??? I ogłosił o kosztach ja 500 zł a ona 530 zł. Na co ona że jak to że ona płaci o 30 zł więcej. Na co sędzia do niej - proszę pani i do mnie zaraz - proszę pana jak wyjdziecie z sali to proszę dać byłej żonie 15 zł żeby było po równo !!!! HAHAHAHA. Wyszliśmy z sali a ona do mnie o te 15 zeta. Powiedziałem, żeby odjęła od długu jaki mi wiszą jej rodzice. I tak się rozeszliśmy. Po około 2 latach kupiłem mieszkanie - i los chciał, że w Castoramie ją spotkałem udawała że mnie nie widzi ale na złość się przypomniałem i pogadała ze mną. Poprosiła o nagranie płyt z kursem języka niemieckiego wiedziała, że je mam. Umówiliśmy się, że przyjdzie do mnie po nie. I przyszła. Usiadła na fotelu. Dostała do łapy ciepłą herbatę i zaczęła ryczeć i gadać. Jak to poznała kolesia, jeździła z nim i zwiedzała, ale on nie chciał się ustatkować a ona chciała mieć dzieci. Nie chciała oddać kasy za nośniki CD co jej nagrałem ten kurs niemieckiego - raptem 10 zł. Jak dawała to ręce się jej trzęsły i była wnerwiona - a co pewnie się jej należało za to że zaszczyciła mnie swoją obecnością. I ryczała dalej - i wyszło, że matka zrobiła jej wodę z mózgu, że ja na tych wakacjach przeleciałem połowę wybrzeża. I dlatego podała o rozwód i się rozwiodła. Aż pewnego dnia na spotkaniu towarzyskim natknęła się na tą swoją koleżankę z jej mężem i powiedziała, że się nad morzem puszczałem. A koleżanka, że jak to, przecież byłem tam z siostrą, szwagrem i siostrzenicą. Ale wyszły jaja. A ona się rozwiodła..... I tyle ją widziałem w życiu. Potem się dowiedziałem, że wyszła za mąż za jakiegoś kolesia po rozwodzie z dwójką dzieci i zrobiła z nim jeszcze dwójkę i że razem mieszkają w mieszkaniu jej rodziców. Potem podczas mojego drugiego rozwodu z psychicznie chorą żoną - miałem mały kontakt z pierwszą żoną. Bo druga zona podczas rozwodu robiła ze mnie bandytę i dotarła do pierwszej żony próbując ja nakłonić do kłamania na mój temat, że niby biłem już wcześniej - jednak pierwsza żona spuściła ją na drzewo. Taka to oto historia w dużym skrócie. Potem było małżeństwo z drugą i ostatnią w moim życiu żoną. Małżeństwo zakończone rozwodem z WIELKIM hukiem. Z pomówieniami mnie o bandytyzm, molestowania, kradzieże, miałem założoną niebieską kartę. Robiła sobie w tajemnicy obdukcje całkowicie nieprawdziwe itd itp. Jednak pomimo tego wszystkiego druga żona nie robi żadnych problemów jeżeli chodzi o opiekę nad córką. Edytowane 10 Listopada 2017 przez rarek2 24 10 1 Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
slavex Opublikowano 11 Listopada 2017 Udostępnij Opublikowano 11 Listopada 2017 11 godzin temu, rarek2 napisał: nie dokłada się do kosztów lokalu ani do jedzenia. 11 godzin temu, rarek2 napisał: wspólne konto bankowe - małżeńskie. 11 godzin temu, rarek2 napisał: żebym na to wspólne konto wpłacił wszystkie swoje pieniądze Szczęka mi opadła - przynajmniej mówi to wprost. 11 godzin temu, rarek2 napisał: I ryczała dalej - i wyszło, że matka zrobiła jej wodę z mózgu, że ja na tych wakacjach przeleciałem połowę wybrzeża. I dlatego podała o rozwód i się rozwiodła. Aż pewnego dnia na spotkaniu towarzyskim natknęła się na tą swoją koleżankę z jej mężem i powiedziała, że się nad morzem puszczałem. A koleżanka, że jak to, przecież byłem tam z siostrą, szwagrem i siostrzenicą. Ale wyszły jaja. A ona się rozwiodła..... Było wspierać i szanować męża, a nie słuchać mamusi. No, ale baby chyba już to mają w genach, że trzeba sobie spaprać życie. Dzięki stary za te teksty. Jeszcze poważnego związku i ślubu nie miałem. Zapamiętam to sobie, by być czujnym. 1 Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
rarek2 Opublikowano 11 Listopada 2017 Autor Udostępnij Opublikowano 11 Listopada 2017 33 minuty temu, slavex napisał: Było wspierać i szanować męża, a nie słuchać mamusi. No, ale baby chyba już to mają w genach, że trzeba sobie spaprać życie. Święte słowa - jakże aktualne do mojej ex drugiej żony. To była prawie, że kalka tej pierwszej - w pewnych obszarach. Druga żona często chodziła po mieszkaniu mówiła co za życie ma ze mną. Jej koleżanki jeżdżą po świecie, zwiedzają, poznają świat, żyją, chodzą na imprezy itd a ona tak skończyła ze mną. Że siedzi w domu i dziecka pilnuje. Ale to nic, że z jednej mojej pensji spłacałem kredyt za mieszkanie, kupiłem dwa samochody, utrzymywałem nas wszystkich, płaciłem za przedszkole mimo tego, że ona siedziała w domu (z tym przedszkolem to było najlepsze co mogłem zrobić dla córki wtedy w jej wieku - córka bardzo miło wspomina przedszkole). Jej po prostu z nudów odwalało - energia ją rozwalała chciała jeździć zwiedzać - a ja zaharowany od rana do wieczora - to była gehenna. I wieczne pretensje - tak jak pisze i mówi Marek, bo za wysoki bo za niski bo to bo tamto. Więc zaczęła sobie szukać drugiej gałęzi - owszem powodzenie miała bo na mężatkę każdy leciał - bo zawsze będzie miała gdzie wrócić. I tutaj znów się pojawiła "mamusia" doradzająca jak jeszcze więcej można wyciągnąć z frajera. Dość powiedzieć, że w domu miałem gotówkę 12 tys - która zniknęła pewnego razu. Ale przecież nie będę ją lał - to nie mój charakter. Na pytanie gdzie kasa - odpowiedziała "jaka kasa?" - wyobraźcie sobie mnie w tej sytuacji i moje wnętrze z buzującym wulkanem w środku. Udało mi się opanować. Tylko polowałem z dyktafonem aby się przyznała - i upolowałem. I tak mamusia ją podburzała i kierowała, że doprowadziła do rozwodu - a plan był taki, żeby rozwód był szybki bez orzekania o winie. A w zapasie już czekały udokumentowane wizyty u psychologa, w punktach interwencji kryzysowej, obdukcje że była bita i niebieska karta założona 2 tygodnie przed pierwszą rozprawą rozwodową. No i najgrubszy numer jaki przygotowała - pomówienie mnie o molestowanie mojej córki. Nie wiem jak to zrobiła ale udało jej się przekabacić na swoją stronę wychowawczynię ze szkoły i matkę jakiejś dziewczynki i dyrektorkę szkoły - to było szyte tak grubymi nićmi ze aż raziło po oczach - oczywiście biegły psycholog córkę przebadał i stwierdził, że dziecko powtarza przygotowane wypowiedzi. Cel był taki, że po szybkim rozwodzie bez orzekania o winie - odpalić te wszystkie przygotowane tematy opisane powyżej - i dostać od prokuratora nakaz eksmisji mnie z mojego mieszkania i tak się uwłaszczyć na nie swoim majątku. Nie udało się jej teraz się błąka po wynajmowanych pokojach, przeganiają ją z jednego lokum do drugiego. Ma beznadziejną pracę bez perspektyw. I tak skończyła. Powodzenie wśród facetów się skończyło bo lata już swoje osiągnęła 41 lat a wiadomo, że jest zatrzęsienie młodszych - i jak wiemy z tego powodu dobrej partii już nie trafi. Zresztą kto by chciał ubogą starą babę na wynajętym pokoju, jeszcze z dzieckiem. Jeszcze 1,5 roku i występuję o ustalenie miejsca zamieszkania córki ze mną - bo córka chce i już odlicza czas. A ona zostanie sama stara i z alimentami na karku. I jeszcze jedno, mamy wspólny kredyt na mieszkanie - jej udział w mieszkaniu to 50 tys mój udział to 210 tys. A ona ma do spłacenia swoich 100 tys zł kredytu. HAHAHAHA Tak ją mamusia wykierowała. A wystarczyło być wiernym, zamknąć mordę i siedzieć cicho i słuchać co się do niej mówi - bo wszystko co jej mówiłem się sprawdziło. A w międzyczasie zaproponowano mi dobre zajęcie za bardzo dobre pieniądze, auto służbowe, i jeszcze firma mi hotel opłaca, żebym nie musiał się tułać po jakichś spelunkowych kawalerkach. A to się dopiero zaczyna bo chętnych żeby mnie zatrudnić jest kilku. I taka głupia baba miałaby teraz jak pączek w maśle. Ale po co, lepiej mamusi posłuchać i dupą na lewo i prawo. I takie są skutki ich beznadziejnego nieperspektywicznego myślenia. Myślicie, że ona jedyna tak wyszła? Znam w otoczeniu kilka takich przykładów. Ale wszystkie mówią, że są wyzwolone i sobie radzą - dopóki alimenty dostają -ale to nie trwa wiecznie raptem parę lat. A one się przyzwyczajają do dobrego a potem ta kasa się ucina i jest płacz i zgrzytanie zębami. Także widzicie - widziałem już nie jedno i mogę napisać o kobietach ogólnie, że są beznadziejnie po prostu proste, żeby nie napisać ..... głupie i zaślepione potencjalnymi zyskami. Nie wiem może nie wszystkie, ale ja takiej nie spotkałem tak jak nie widziano Yeti a niby tam gdzieś żyje. 23 6 Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
kapelusznik9 Opublikowano 11 Listopada 2017 Udostępnij Opublikowano 11 Listopada 2017 Bardzo dobre pióro .... pomimo gehenny którą przeżyłeś - przepraszam za określenie- dobrze się czyta Warto dawać takie rzeczy do poczytania wszytkom pseudo sprytnym pannom Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Mordimer Opublikowano 11 Listopada 2017 Udostępnij Opublikowano 11 Listopada 2017 Traumatyczne przeżycia, pewnie była żona chętnie by wróciła pod Twoje skrzydła z przyczyn oczywistych. Schematy każdy z nas widzi w swoim otoczeniu, kobiety nie są świadome swojej psychiki i podatne na wszelakie "dobre słowa" wyzwolonych koleżanek czy też mamusiek dobrze radzących jak ograbić z pieniędzy. Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
SennaRot Opublikowano 11 Listopada 2017 Udostępnij Opublikowano 11 Listopada 2017 Fajnie, że wszystko się dla Ciebie dobrze poukładało. Kolejnych sukcesów i powodzenia Bracie. Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Matiz Opublikowano 12 Listopada 2017 Udostępnij Opublikowano 12 Listopada 2017 Wow genialne dzięki. Dużo mnie naucz tą historią Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
zuckerfrei Opublikowano 12 Listopada 2017 Udostępnij Opublikowano 12 Listopada 2017 (edytowane) 18 hours ago, rarek2 said: Nie udało się jej teraz się błąka po wynajmowanych pokojach, przeganiają ją z jednego lokum do drugiego. No tak chciała zwiedzać to zwiedza:). Krótkowzroczność, chęć dojebania (tez kiedyś stałem się arcy wrogiem mojej „połówki”). Niby czytając jest satysfakcja ale taka krótka... Następnie refleksja. Czy żona (2) okazała skruchę? Nawet udawaną? Czy wypowiedziała się negatywnie o mamie swojej. Nie wiem czemu ale zapytam. Czy koleżanki w tamtym okresie zwiedzały, jeździły po świecie? Itd? Czy wymyślała z dupy? Edytowane 12 Listopada 2017 przez zuckerfrei Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Mnemonic Opublikowano 12 Listopada 2017 Udostępnij Opublikowano 12 Listopada 2017 21 godzin temu, rarek2 napisał: Tak ją mamusia wykierowała. A wystarczyło być wiernym, zamknąć mordę i siedzieć cicho i słuchać co się do niej mówi - bo wszystko co jej mówiłem się sprawdziło. To jest nieprawdopodobne ilu mają doradców. Ciekawe, że żaden nie bierze odpowiedzialności za swoje rady gdy sprawy jednak pójdą nie tak. Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Normalny Opublikowano 12 Listopada 2017 Udostępnij Opublikowano 12 Listopada 2017 (edytowane) O koleżaneczkach kiedyś pisałem. Jedna taka znajoma "doradzała" innym, że po rozwodzie kobiecie jest tak cudownie. Część namówiła - ze dwie się rozwiodły, ze dwie rozstały. A ona? ... wyszła za mąż drugi raz . Edytowane 12 Listopada 2017 przez Normalny 2 2 Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
radeq Opublikowano 12 Listopada 2017 Udostępnij Opublikowano 12 Listopada 2017 (edytowane) i teraz będzie im jechać, że nic nie osiągnęły w życiu bo nie mają męża Edytowane 12 Listopada 2017 przez radeq 2 Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
rarek2 Opublikowano 12 Listopada 2017 Autor Udostępnij Opublikowano 12 Listopada 2017 Odpowiem na pytania i rozszerzę trochę temat. Nie - była żona (2) nie okazała żadnej skruchy, ani nie można ją podejrzewać o zmądrzenie. Dalej brnie w swoje zwidy. Rzekłbym nawet, że się pogarsza. Jak ją poznałem poprzez internet to byłem takim takim jeszcze trochę białym rycerzem ale już z pewnym doświadczeniem jeżeli chodzi o ochronę własnego majątku. Trochę o niej - pochodzi z patologicznej rodziny (tu się potwierdzają wszystkie nasze teorie odnośnie brania małży z biedy i patologii). Ojciec pijak ale nie groźny. Matka nie pamiętam czy kiedykolwiek pracowała, zawsze na jakiejś rencie nie wiadomo na co chora, raz na raka, innym razem na jakieś reumatyzmy. Jej matka wyprowadziła ojca do piwnicy a na pokoje wzięła gacha poznanego w sanatorium. I tak się bujają do dzisiaj. Jak jeszcze małża mieszkała ze mną - to często, jak wspominałem, mówiła, że ma powodzenie na rynku - to ją prostowałem, że tylko do pobzykania na jedna noc bo mężatki mają takie wzięcie (bo mają gdzie wrócić) - oczywiście nie wierzyła mi tylko sobie w swoją zajebistość. Cóż - po rozwodzie okazało się, że miałem rację. Jakoś nie ma amatora na nią co by ją przygarnął z dzieckiem. Jak już wiecie tuła się po wynajmowanych lokalach. I co jakiś czas ktoś tam się przypałęta zamoczy i zmyka. Kiedyś - jeszcze przed rozwodem często mówiła, że jak mamusia jej sprzeda dom po dziadkach to da jej na mieszkanie - ja jej mówiłem, że nawet 10 tys z tego nie zobaczy. Miałem rację - mamusia sprzedała dom, kupiła sobie auto, wyremontowała swój dom a córeczka dostała figę z makiem. Kolejna sprawa - jak już wiecie z innych wątków - jak to kobiety są businesswoman. Kiedy ich facet im biznes utrzymuje i go rozkręca. Same po rozwodzie szybko doprowadzają interes do ruiny, bo kto ma im płacić choćby ZUS? U mnie było podobnie - była małża założyła działalność - handlowała ciuchami - ja musiałem jej dawać kasę na zakup towaru - i tej kasy nie zwracała. Pewnego razu zrobiłem bilans na koncie i sprawę postawiłem ostro, jak bierze kasę na zakup towaru to po sprzedaniu towaru kasa wraca a zysk oczywiście wiecie, że brała sobie. Jakie miała plany, chciała sprowadzać używane ciuchy z GB tylko nie wiedziała jak, jakie są koszty opłaty itd. Potem chciała sprawadzać z GB towar ze zwrotów z marketów na paletach - to samo nie wiedziała jak za co itd. Szczytem były pomysły sprowadzania kontenerów towaru z CHin - ale zacząłem pytać czy ma kasę na choćby jeden kontener, gdzie ten kontener rozładuje, i gdzie będzie trzymać 15 ton towaru?? jakoś nie potrafiła odpowiedzieć. wymyśliła wynajem lokalu na sklep na osiedlu - od Spółdzielni Mieszkaniowej - poszła na licytację i wylicytowała.....ale nie ten lokal co chciała. Świzdu gwizdu wadium w pizdu. Poszła na drugą licytację - wygrała 5 tys netto za lokal miesięcznie - nawet nie miała kasy na start na pierwsze 6 miesięcy - a nie wiem czy dałaby radę zarobić tyle. Plus ZUSy itd. Nawet chciała od razu zatrudnić koleżankę jej bo koleżaneczce (oczywiście po rozwodzie) źle się działo w jej pracy. Zapytałem ile zamierza płacić pensji koleżance i z czego opłaci jej ZUS itd. Sami wiecie. Po prostu zadawałem jej pytania - skąd to, skąd tamto, jak to zrobisz itd - wtedy dawała sobie spokój. Najlepsze z tego wszystkiego jest to, że w czasie rozwodu pomówiła mnie o to, że torpedowałem jej zdolności biznesowe i dałem jej skrzydeł rozwinąć w biznesie. A ona nawet nie potrafiła dobrze zrobić księgi przychodów rozchodów - musiałem za nią to robić. Jest już 4 lata po jej wyprowadzce - jakoś biznesu nie postawiła, sklepu nie ma, kontenerów z chin nie sprowadza, z GB też nie. Jak widać sama nic nie umie i nie ma kto jej poprowadzić i za nią robić. Kolejna sprawa - jej koleżaneczki - jak ktoś wcześniej wspomniał - 90% po rozwodzie. I to pewnie one jej doradzały jak faceta załatwić. Na szczęście nie wyszło. Ma jedną koleżankę, mężatkę - ale z jej korespondencji wynika - że jej koleżaneczka też nieźle dupę kupczy. Co do zwiedzania przez jej koleżaneczki - jedna się wżeniła w rodzinę prawniczą ale to było zmuszenie się przez nią do tego - po prostu poszła za kasą i łatwym życiem - wiem bo czytałem jej listy do byłej małży. To jeszcze nie wszystko - najgorsze dowiedziałem się w czasie rozwodu kiedy wgryzłem się w jej przechwycony przeze mnie pamiętnik. Po prostu była kurwą. Chodziła do akademików na maratony. Do niej przyjeżdżał z wawy jakiś wietnamczyk, ona jeździła do wawy do wietnamców - a oni wynajmowali mieszkania i je tam z jej koleżanką bzykali. I na koniec wisienka na torcie - ona jest chora psychicznie na CHAD - afektywna dwubiegunowa czyli cyklofrenia. Plus zaburzenia osobowości i zespół uzależnienie od alkoholu i substancji psychoaktywnych to tego ma wysoki neurotyzm. Sama siebie zdiagnozowała jako borderka. To wszystko wylazło 3 lata po ślubie jak znalazłem jej szczątki dokumentacji leczenia, resztę rewelacji pościągał sąd od lekarzy. Teraz trwa sprawa o podział majątku - co ja się tam nasłuchałem ile to ona pieniędzy zainwestowała w moje mieszkanie kawalerskie, więcej niż zapłaciłem przy zakupie. Ona sama zrobiła tam remont a ja tylko leżałem. W dodatku sąd od niej uzyskał już co najmniej 3 wersje jej rzekomego finansowania mojego mieszkania kawalerskiego. Tylko dziobem chlapie na lewo i prawo. Nawet nie dogadała szczegółów ze swoimi świadkami i sąd wyłapał ich kłamstwa. Np sąd zapytał jej koleżaneczkę - z czego ja kupiłem swoje mieszkanie - a koleżanka "jak to z czego? Pan ...kupił ze swoich kawalerskich pieniędzy". Ja mam na to wszystko dokumenty a ona plecie co jej ślina na język przyniesie. To się dla niej źle skończy- już jest mi winna 26 tys za połowę rat "wspólnego" kredytu - ja płacę cały kredyt a ona nie płaci nic. A od 01.08.2013 mamy rozdzielność majątkową - którą dostałem z datą wsteczną o rok czasu. Żeby się nie szarpać proponowałem jej wycieczkę do notariusza i przepisanie na mnie mieszkania a ja ją zwolnię z kredytu i nic od niej nie chcę. Nie posłuchała - bo mamusia jej wodę z mózgu zrobiła ile to jeszcze można kasy wyciągnąć. Nic nie wyciagnie będzie jeszcze musiała mnie spłacać. Musiałem wziąć adwokata - poleconego przez Brata z forum - bardzo dobry adwokat - i musiałem zapłacić pieniądze, przez co naraziła mnie na koszty. Dałem jej ostatnią możliwość - odda mi za adwokata i biegłego którego sąd powołał by wycenić graty w domu i przepisze na mnie całe mieszkanie (sprzedałem kawalerskie aby kupić już "wspólne" na szczęście mam zapisy w aktach skąd i ile jest pieniędzy - pochodzenie pieniędzy) a ja ją zwolnię z kredytu i niech spierdala. Nie chciała. Na wiosnę zaczęła pisać maile do mnie, że załatwiła w banku że ją wypiszą z kredytu, tylko ja muszę wyrazić zgodę i złożyć papiery. Na co ja - nie ma takiej możliwości - w sądzie sprawa się toczy o podział tam sąd rozsądzi. A poza tym dopóki jest ona współwłaścicielem mieszkania wykazanym w księdze i akcie to z kredytu nie ma opcji zejść. Cwaniara wymyśliła, ze pozostanie właścicielem ale kredytu się pozbędzie - i jak myślicie jak sąd podzieli taką chatę?? Spóściłem ją na drzewo - wściekła była. Oczywiście taka osoba nie da sobie nic przetłumaczyć, dalej zapatrzona w mamusię. Nie wyciąga wniosków z tego co się stało. Mam tylko cichą nadzieję, że jak jej sąd przywali kilkadziesiąt tysięcy złotych spłaty na moją rzecz - to się w depresji powiesi. Wiem, brutalnie napisałem ale mam w nosi ją po tym co wyczyniała mi w życiu i podczas rozwodu. 12 5 Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Rekomendowane odpowiedzi