Skocz do zawartości

Nie jestem mężczyzną w swoich oczach


MARIVS

Rekomendowane odpowiedzi

Nie chce żeby to wyglądało jak użalanie się nad sobą, ale może tym jest. No już nieważne. Najwyżej zostanę zhejtowany, bo wiem jak działa internet, i po prostu zapomnę, że tu pisałem. Nie czuję się w ogóle mężczyzną, raczej bublem. Nie mam żadnych kolegów, nie mam z kim wyjść wieczorem, ani pogadać. Mam 25 lat i mieszkam z rodzicami, z którymi łączy mnie jakaś zakonserwowana relacja. Matka jest przytłaczająca, jak to matki, a ojciec nigdy nie był dla mnie żadnym wzorem. Tylko przynosił kasę do domu. Sam ojca nie miał to dzieckiem też nie umiał się zająć. W szkole byłem obiektem docinek, dokuczania itp. Czuję się słaby, nieprzystosowany do rzeczywistości, czuję się ciotką. Nie mam samochodu, bo źle się czuję za kółkiem/samochód mnie przeraża/nie umiałbym kupić ani się na samochodach nie znam. Nie umiałbym naprawić kranu, zrobić remontu. Nie znam się na niczym ani nie umiem nic. Nie mam nikogo kto by był dla mnie wsparciem czy mi w czymkolwiek pomagał. Większość wolnego czasu spędzam w samotności. A jeśli już znalazłbym się przypadkiem w jakimś gronie mężczyzn, to czuję się jak jakiś dziwoląg, który nie ma wspólnych tematów. Ostatnio w myśl jakiejś pracy nad sobą zmieniłem pracę na "niby lepszą", co mnie też kosztowało wiele wahania, i w końcu odważyłem się, pracuję już drugi miesiąc w nowej pracy - i czuję że popełniłem fatalną pomyłkę, bo nowe obowiązki działają na mnie depresyjnie i dobijająco. Najchętniej wróciłbym do poprzedniej pracy która mi odpowiadała, ale zastanawiam się kim ja bym był wtedy w oczach wszystkich moich współpracowników. Wszyscy by plotkowali. A ja, mimo że miałbym pracę, która zapewnia mi święty spokój, to miałbym świadomość porażki. Czuję że nie wyszło mi w życiu. Czuję jakbym się już zestarzał i moi rówieśnicy przezyli życie, a ja je zmarnował. Nie jestem męzczyzną w swoich oczach.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@MARIVS ty tak chłopie na poważnie?! Jeżeli tak, to gruba sprawa. Trudno coś poradzić. Widzę, że twoje własne refleksje są odważne. Może spróbuj zmienić swój punkt widzenia i wtedy twoje własne przemyślenia ci pomogą. Polecam http://www.empik.com/apteka-dla-duszy-osho,p1100565628,ksiazka-p Sam jestem w trakcie lektury.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kiedyś mi kierownik magazynu powiedział bardzo mądre słowa :)

 

Właśnie podpisałem wtedy umowę o pracę, schodzę na dół a on do mnie:

-I co, masz już tą umowę?

-Tak

-To świetnie, teraz jesteś oficjalnie...

-Mężczyzną?

-Nie, mężczyzną już jesteś. Teraz jesteś oficjalnie... ROBOLEM! <brecht>

 

To mi uświadomiło wtedy. Ty nic nie musisz robić , żeby być mężczyzną,nic nikomu udowadniać.

Ty już nim jesteś :)

 

A od starych to najlepiej się wyprowadź. Od razu poczujesz się lepiej.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 godziny temu, MARIVS napisał:

Nie mam żadnych kolegów, nie mam z kim wyjść wieczorem, ani pogadać. Mam 25 lat i mieszkam z rodzicami

Też nie mam żadnych kolegów, bo tym, którym ufałem próbowali mnie kiwać. Też nie mam z kim wyjść, ani specjalnie pogadać. Mam 26 lat i też mieszkam z rodzicami, lecz z Nimi się świetnie dogaduję.

 

2 godziny temu, MARIVS napisał:

Matka jest przytłaczająca, jak to matki, a ojciec nigdy nie był dla mnie żadnym wzorem.

Z tym jest trudno polemizować, Człowiek przesiąka otoczeniem w którym się znajduje. Generalnie ideałem byłoby odseparowanie się od nich, lecz znam warunki płacowe i ceny mieszkań, nawet pod wynajem, także może to zabrzmi idiotycznie, ale proponuję stworzyć swój własny świat. Taki oddział zamknięty, w którym możesz się zatrzasnąć i na czymś skupić. Masz pewnie swój pokój? Zatem to dobry początek...

 

2 godziny temu, MARIVS napisał:

W szkole byłem obiektem docinek, dokuczania itp. Czuję się słaby, nieprzystosowany do rzeczywistości, czuję się ciotką.

Może inaczej - masz rozwiniętą inteligencję emocjonalną i pewnie ktoś to zauważył i zaczął wykorzystywać. Szkoła to festiwal drapieżników. Sam nie miałem lekko w podstawówce i gimnazjum. Kiedy wyjechałem do szkoły średniej do większego miasta, gdzie nikt mnie nie znał mogłem zbudować siebie inaczej. Polecam zmianę otoczenia, stałą pracę nad swoimi przekonaniami i będzie dobrze. Pamiętaj - myśli są odzwierciedleniem rzeczywistości przepuszczanej poprzez filtr Twoich przekonań. Pomyśl, czy ów filtr jest właściwy. Nie jest? Co chcesz zmienić? Powoli, małymi krokami - nie od razu Rzym zbudowano. 

 

2 godziny temu, MARIVS napisał:

Nie mam samochodu, bo źle się czuję za kółkiem/samochód mnie przeraża/nie umiałbym kupić ani się na samochodach nie znam. Nie umiałbym naprawić kranu, zrobić remontu. Nie znam się na niczym ani nie umiem nic. Nie mam nikogo kto by był dla mnie wsparciem czy mi w czymkolwiek pomagał. Większość wolnego czasu spędzam w samotności.

Ooooo staaary. Co do samotności to nawet nie zdajesz sobie sprawy jak bardzo Cię rozumiem, lecz zadaj sobie pytanie - czujesz samotność, czy osamotnienie? Wbrew pozorom to nie to samo.

Samotność to tęsknota za ludźmi. Osamotnienie to pogodzenie się z faktem, że lubisz ludzi i przebywanie z Nimi - ale ich nie potrzebujesz by cieszyć się życiem. Trudno o wsparcie w dzisiejszych czasach, bowiem mamy społeczeństwo, które stale chciałoby tylko brać, czerpać od Ciebie energię. Musisz sam się zmotywować, inaczej nie da rady. Sam napisałem ok. miesiąc temu post, że miewam samobójcze myśli. Nieszkodliwe, ale sam fakt, że je miewałem był niepokojący. Znajdź cel w życiu - chłopaki mi podpowiedzieli, teraz ja chcę podpowiedzieć coś Tobie.

Znajdź cel w życiu. Nie szukaj tego, czego nie umiesz, a tego, co chcesz się nauczyć. Nie umiesz naprawić kranu? Popatrz jego budowę w necie - to banalnie prosty mechanizm. Remont? Wszystko jest na youtube - pooglądasz filmiki, będziesz miał pojęcie co i jak. Kup narzędzia i próbuj swoich sił. Spierdolisz coś? To nic. Już wiesz jakich błędów uniknąć, jesteś mądrzejszy.

Sam na dniach mam kłaść kamień dekoracyjny na ścianę, czego nigdy nie robiłem. Poczytałem, jaki klej, co do czego, obejrzałem kilka filmików i zobaczymy, co z tego wyjdzie. Nigdy nie mów, że czego nie umiesz, bo jeśli będziesz to robił to Twoja podświadomość w to uwierzy i faktycznie zrobisz coś źle. 

Auto to grubszy szpadel - dobrze wziąć do pomocy przy kupnie kogoś, kto się zna, a później zaznajamiać się z budową w praktyce. Jak kupisz rumpla to tylko się wkurwisz, ale jak ktoś Ci doradzi to na spokojnie obczaisz co i jak.

 

2 godziny temu, MARIVS napisał:

A jeśli już znalazłbym się przypadkiem w jakimś gronie mężczyzn, to czuję się jak jakiś dziwoląg, który nie ma wspólnych tematów.

A co w przypadku, jeśli ta grupa pierdoli głupoty? Też czasami zdarza mi się trafić w jakieś denne towarzystwo, w którym czuję się jak małpa z papierosem. Ktoś rzuci jakąś denną uwagę, zjebany żart, a wszyscy kiwają głowami, że to takie zabawne, a ja mam minę w stylu WTF? :) Ponadto nie podporządkowuj się pod jakąkolwiek grupę - masz wyrażać siebie, a nie stanowić tło dla innych. 

Do wspólnych tematów trzeba mieć podatny grunt, czyli ludzi, z którymi coś Cię łączy. Przypadkowe osoby nie gwarantują zadowolenia z konwersacji, jeśli macie zupełnie inne światopoglądy, tudzież zainteresowania. 

 

2 godziny temu, MARIVS napisał:

Najchętniej wróciłbym do poprzedniej pracy która mi odpowiadała, ale zastanawiam się kim ja bym był wtedy w oczach wszystkich moich współpracowników. Wszyscy by plotkowali. A ja, mimo że miałbym pracę, która zapewnia mi święty spokój, to miałbym świadomość porażki.

Ale z jakiegoś względu ją zmieniłeś. Podjąłeś decyzję. Być może była błędna, ale chciałeś coś zmienić w swoim życiu. Nie piętnuj się za to, idź dalej.

Podejmuj świadome działania tylko w zgodzie z samym sobą, a nie innymi, chyba że chcesz, żeby to wszyscy wokół Ciebie byli szczęśliwi, ale nie Ty. Słuchaj opinii wszystkich ludzi, ale decyzje podejmuj samodzielnie. Zdanie innych? A kim oni są? Jeśli coś w życiu osiągnęli warto czasami niektórych wysłuchać, ale jeśli chodzi o osoby, które tylko hejtują, żeby podnieść własną samoocenę proponuję otrząchnąć się i kazać kilku osobom działającym na niekorzyść Twojej kondycji psychicznej po prostu spierdalać. Brzmi jak brzmi, ale czasami to jedyna opcja. 

 

2 godziny temu, MARIVS napisał:

Czuję że nie wyszło mi w życiu. Czuję jakbym się już zestarzał i moi rówieśnicy przezyli życie, a ja je zmarnował. Nie jestem męzczyzną w swoich oczach.

Pomimo tego, że przedstawiam Ci alternatywny punkt widzenia też miewam chwilę słabości. Ty, ja i inni użytkownicy forum, którzy raczej się ze mną zgodzą. 

Nie masz wpływu na przeszłość, pogódź się z tym. Też stale pracuję, robię różne rzeczy, które mnie drażnią, wieczorem z kimś bym pogadał, wyszedł na piwo, podzielił się jakimś problemem, wysłuchał kumpla, doradził, ale wiesz co? Podobnie jak Ty nie mam nikogo takiego, a żebranie o znajomości z innymi źle się kończą, zwłaszcza z kobietami. 

Rada?

Zadaj sobie pytanie: co musi się stać, żebym poczuł się jak mężczyzna? 

A później zacznij to wcielać w życie. 

"Nie można zjeść słonia w całości, ale można po kawałku." :)

Edytowane przez Tony Montana
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Siema, 

Widzę po Twoich wypowiedziach silny wpływ pań na Twoje życie i postrzeganie świata.

Zdanie o Twoim ojcu : " Sam nie miał ojca więc nie umiał zająć się dzieckiem " jest moim zdaniem nie Twoje tylko zasłyszane od, prawdopodbnie, Twojej mamy lub babci a jego teściowej, ewentualnie jeszcze gdzieś indziej ale od jakiejś pani - to typowa babska manipulacja mająca na celu poniżenie i obniżenie, w bardzo podły sposób, wartości mężczyzny. ( nie jego wina, że nie miał ojca i chuj komukolwiek do tego ) Uważam, że ktoś zmanipulował również Twojego ojca - on się dał - jego pozycja była w domu słaba - dlatego Ty masz wzorzec słabego faceta. To nie jest Twoje - wywal to.

Druga sprawa - naprawa kranu - pierdol to.

Kolejna babska manipulacja - kto i gdzie napisał, że facet musi naprawiać krany - kłaść tapety itp?? Nie umiesz i tyle - tak jak nie umiesz pewnie wielu rzeczy i co z tego ? - Czy dla Ciebie siedzący pod zlewem hydraulik z wystającą połową rowa z portek to wzór męskości??

Babska manipulacja mająca na celu wykorzystanie faceta do roboty w domu.

Jesteś prawdopodbnie intrawertykiem dlatego źle znosisz towarzystwo ludzi - taka Twoja natura i tyle - na pewno jest coś co lubisz więc skup się na tym a nie staraj się na siłę zmienić swój charakter.

W wieku 25 lat mieszkanie z rodzicami to żadna tragedia - w tym kraju kolego - gdzie ludzie nie mają co do garka włożyc bo politycy okradają nas na każdym kroku i zarabiamy jakieś nędzne ochłapy to nie jest wstyd. To nie jest nasza wina, że człowieka nie stać na to żeby kupić mieszkanie jeśli uczciwie pracuje - wywal takie myślenie. 

 

Edytowane przez Headliner
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@MARIVS Podaj mi w takim razie "swoją" (czyli nabytą) definicję męskości. Potem powiedz mi, dlaczego taką ją wybrałeś za wzór i dlaczego chcesz jej dorównać. 

Przy okazji - nie sądzę żeby np. Bill Gates potrafił wymienić kran w swoim kiblu. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Hmmmm... to co czujesz po prostu musi ulec zmianie, MUSI, cierpienie po pewnym czasie będzie tak duże że po prostu będziesz musiał się zmienić i przystosować do życia; moje rady: poznaj siebie, nie uciekaj od siebie, może być medytacja nie musi, ale zdrowy tryb życia, nie uciekanie od swoich emocji, poznawanie ich to podstawa + wiara w Boga i myślenie o sobie jako o Jego stworzeniu w tym dokładnym świecie, skoro wszystko jest tak dokładnie stworzone, to nie ma miejsca na przypadek, ja jestem chrześcijaninem więc mi jeszcze pomogła księga marność nad marnościami; uważam że powinienem w dziele stworzenia dostrzegać potęgę Boga, ale nie cierpieć "duchowo" z powodu tego świata gdyż "marność nad marnościami"; jeszcze polecam myślenie że każda dusza została powołana aby dostrzegać chwałę Boga; radować się, czyli nie ma czegoś takiego jak natura/dusza frajera. To tylko syfiaste wzorce które TRZEBA przepracować bo są NIE NATURALNE.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Rady LINK  "wujek dobra rada" Zbadaj witaminę D3(plus te osłonowe czy dodatkowe K2-mk7)  albo od razu zapakuj małą dawkę uderzeniową ! 10tys D3 rano i 2 po obiedzie i maca ( z tym uważaj)  :) ,.

Książki czytaj albo słuchaj! .Hobby sobie znajdź ,książki,fotografia,sport,muzyka,jest tego tyle ,że nie wiadomo co pisać, bywaj na zlotach  .

 

Niektóre sprawy będą bardzo trudne do "przepracowania" ale przynajmniej próbuj. A co do samochodów to czym się przejmujesz?  Brakiem wiedzy np.?  Co z tego że, Miras albo Ziutek bredzi na imprezie przy stole o BMW ,że  kupił okazyjnie z  małym  przebiegiem  !  czy Skodzie  w LPG .  Ustaw sobie wyższe wzorce niż typowych Mirasów .

 

Jeżeli masz kasę i chęci to zmień  sobie mieszkanie albo kup.  Często rodzice drenują swoje  dzieci z energii np. kłótnie zła atmosfera lub dobijają gadaniem i porównują cie do rówieśników. 

Edytowane przez Voqlsky
  • Like 1
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja jestem w podobnej sytuacji do Ciebie, otóż:

 

Mam 26 lat, mieszkam z rodzicami, ale w moim przypadku to mi nie przeszkadza, bo dogaduje się z nimi dobrze, a nawet jeśli zdarzą się jakieś konflikty, to zwykle są one niegroźne i szybko odnajdujemy pokojowe rozwiązania,

 

Też nie mam kolegów, tzn mam, ale nie identyfikuje się z nimi jakoś szczególnie, z racji tego, że ludzie są mało wiarygodni, i są dla nas wsparciem tylko wtedy, gdy czegoś od nas oczekują, tak więc wszystkich znajomych, których mam szanuję, lecz trzymam dystans,

 

Z brakiem umiejętności to nie przesadzaj, bo na bank jest coś w czym jesteś dobry, i jak to mówią dla chcącego nic trudnego, metodą prób i błędów można się wiele nauczyć, znam to z własnego doświadczenia, ojciec nie nauczył mnie niczego praktycznego, wszystko to, co potrafię dziś zrobić samodzielnie, osiągnąłem sam,

 

Nie przejmuje się już opinią innych. Kiedyś bolało mnie, gdy ludzie ze mnie szydzili i naśmiewali się ze mnie, ale doszedłem w końcu do wniosku, że to jest moje życie i nikt za mnie go nie przeżyje, więc działam tak, by to mi było dobrze, a nie by na siłę kogoś uszczęśliwiać. Jeśli więc jest Ci źle w obecnej pracy,to albo wróć na stare śmieci, albo szukaj czegoś nowego.

 

Doskonale rozumiem Twoje aktualne samopoczucie, z racji tego, że sam też się czułem jak totalne zero. Byłem już na skraju depresji, ale na szczęście w porę sam się ogarnąłem, lecz jakieś tam odłamki przeszłości jeszcze się we mnie momentami wbijają. Nie da się tego przepracować z dnia na dzień, każda zmiana wymaga czasu. U mnie ta walka trwa już ponad 2 lata, ale widzę pozytywne efekty.

 

Jak to napisał @zuckerfrei, zajrzyj w gacie, zobacz co tam masz, i głowa do góry chłopaku. Bez Twojej chęci zmiany nic się do przodu samo z siebie nie ruszy.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W dniu 10.11.2017 o 20:27, MARIVS napisał:

No to jedziemy, będzie stanowczo i męsko ale bez przesady. Terapię szokową zapewnię Ci drugim razem, jeżeli nie zobaczę pracy nad sobą.

 

Nie chce żeby to wyglądało jak użalanie się nad sobą, ale może tym jest. No już nieważne. Najwyżej zostanę zhejtowany, bo wiem jak działa internet, i po prostu zapomnę, że tu pisałem.

Nie zostaniesz, bo to miejsce jest właśnie po to byśmy pomagali sobie nawzajem. To co dla jednego jest tragedią życiową, dla drugiego jest zwykłą niedogodnością życiową i po to jest to forum, by każdy mógł sobie poradzić z demonami przeszłości a wsparcie od grupy czyni cuda.

 

Nie czuję się w ogóle mężczyzną, raczej bublem. Nie mam żadnych kolegów, nie mam z kim wyjść wieczorem, ani pogadać.

Zacznijmy od pytania, co rozumiesz pod pojęciem "mężczyzna"? A dlaczego by nie od razu "Samiec kurwa alfa!"? A może "Turbo hiper bad boy"? Narzuciłeś sobie na ego łatkę, przez którą patrzysz i oceniasz. Są u nas na forum ludzie którzy mają kilka mln na koncie. Czy ja jako kierowca autobusu mam się czuć od niego gorszy? Pff.. Ja mam lepiej od niego, bo mi płacą za zwiedzanie świata a on musi mi za to płacić. :D Odrzucić tą łatkę, bo to tylko łatka, która jak widać działa skutecznie i spełnia zadanie wpychając Cię w depresję. Kolejne, czy Ci koledzy, z którymi masz styczność, to osoby na odpowiednim poziomie czy nie. Czy są to osoby, z którymi chciałbyś spędzać czas itd? A może są to osoby ze szkoły, które Cię szmaciły i wyżywały się za swoje niepowodzenia albo Ci zazdrościły, bo np masz łatwość do nauki?  

 

Mam 25 lat i mieszkam z rodzicami, z którymi łączy mnie jakaś zakonserwowana relacja. Matka jest przytłaczająca, jak to matki, a ojciec nigdy nie był dla mnie żadnym wzorem. Tylko przynosił kasę do domu. Sam ojca nie miał to dzieckiem też nie umiał się zająć.

Czy to coś złego, że mieszka się z rodzicami? Masz już własną rodzinę by było to dokuczające? Masz pracę by być jednostką całkowicie nie zależną? Mieszkasz w mieszkaniu czy w domu? A może dom można podzielić na dwa niezależne mieszkania? Dla przykładu, rodzice na dole a Ty u góry. Oni młodsi nie będą a skoro są możliwości, to po co zagłębiać się w kredyty? Nie widzę byś pisał, iż masz patologiczne relacje a to już dużo.

 

Co do ojca... To może wyjdź Ty z próbą zbudowania relacji? Może to czas by relacja przestawiła z formy ojciec-syn na "kumpel-kumpel"? Nic nie napisałeś o tym, więc jak zwykle wszystko to domysły.

 

W szkole byłem obiektem docinek, dokuczania itp. Czuję się słaby, nieprzystosowany do rzeczywistości, czuję się ciotką.

Tak, to bolesne doświadczenie, które waży na całym życiu. Lecz spróbuj sięgnąć pamięcią wstecz, pogrzebać trochę w tym gównie... Może po prostu miałeś inne spojrzenie, inne tematy zaprzątały Twój umysł, lepiej się uczyłeś?

 

Nie mam samochodu, bo źle się czuję za kółkiem/samochód mnie przeraża/nie umiałbym kupić ani się na samochodach nie znam. Nie umiałbym naprawić kranu, zrobić remontu. Nie znam się na niczym ani nie umiem nic.

No i? To, że nie masz auta i czujesz się źle za kółkiem, to tylko dobrze świadczy o Tobie. Znam wielu, co nie powinni mieć prawka a wmówili sobie, że są mistrzami "drajwingu". To, że nie umiesz, nie jest przeszkodą ani wymówką. Wszystko przed Tobą. Tego po prostu musisz się nauczyć jak np. czytania i jest to praca, której nikt za Ciebie nie wykona. Zaraz zapewne usłyszymy, że masz dwie lewe ręce a spróbowałeś tylko raz. A wiesz, że wg badań, by człowiek doszedł do poziomu solidnego (nie mistrzowskiego) potrzebuje poświecić tematowi od 8 do 10 tys godzin? :D

 

Nie mam nikogo kto by był dla mnie wsparciem czy mi w czymkolwiek pomagał.

Masz nas. Pytanie tylko, czy będziesz chciał coś z tej znajomości wynieść, czy tylko płakać nad swym nieszczęsnym losem. Wielu z nas ma swoje problemy, jedni podobne do Ciebie, inni poważniejsze, inni mniej poważne. Wielu poradziło sobie z tym. Tutaj już tylko i wyłącznie Twoje chęci.

 

I znowu powtórzę się. Spróbuj z ojcem zbudować relację. Nie on z Tobą  a Ty z nim. Spróbujcie coś razem zrobić, coś zwiedzić, gdzieś pójść itd. Tak, to będzie dużo, gdyż będziesz miał osobę, której będziesz mógł zwierzyć się z wątpliwości a nawet jeśli nie pomoże, to i tak ulga przyjdzie. Poza tym to najbliższa rodzina, więc jest duża szansa, że zostanie to tylko między Wami.

 

Większość wolnego czasu spędzam w samotności. A jeśli już znalazłbym się przypadkiem w jakimś gronie mężczyzn, to czuję się jak jakiś dziwoląg, który nie ma wspólnych tematów.

Może idź gdzieś na jakiś koncert? Może idź do muzeum? Może jest coś innego, np. rower, wypady w góry? Ja ma  wielu znajomych. Taka okolica, taka praca i żeby dobrze się bawić, to jeżdżę do Wrocławia, spotkać się z ekipą, która docierała się ileś lat i to też nie jest jakaś ogromna grupa. Ot paru znajomych. Może też musisz zmienić środowisko.

 

Ostatnio w myśl jakiejś pracy nad sobą zmieniłem pracę na "niby lepszą", co mnie też kosztowało wiele wahania, i w końcu odważyłem się, pracuję już drugi miesiąc w nowej pracy - i czuję że popełniłem fatalną pomyłkę, bo nowe obowiązki działają na mnie depresyjnie i dobijająco. Najchętniej wróciłbym do poprzedniej pracy która mi odpowiadała, ale zastanawiam się kim ja bym był wtedy w oczach wszystkich moich współpracowników.

Ale czemu działają depresyjnie? Nie radzisz sobie? A może w końcu ktoś zaczął wymagać od Ciebie odpowiedzialności i myślenia a do tej pory było Ci to obce doświadczenie? Bo życie było ustawione, wstać, śniadanie, do szkoły, wróciłeś, gotowy obiadek, rodzice organizowali życie, nauka ksiązki i tak życie leciało, a tu zonk! Za dużo ogólników a za mało konkretów mój Drogi.

 

Wszyscy by plotkowali. A ja, mimo że miałbym pracę, która zapewnia mi święty spokój, to miałbym świadomość porażki. Czuję że nie wyszło mi w życiu. Czuję jakbym się już zestarzał i moi rówieśnicy przezyli życie, a ja je zmarnował. Nie jestem męzczyzną w swoich oczach.

No i co z tego, że plotkują? A może już teraz robią koło dupy, bo udało Ci się coś, czego oni chcą a Ty okazałeś się lepszym? Sam z góry robisz założenia, które Cię wpychają w szufladkę i sam siebie ograniczasz. Ale nie martw się. To wszystko jest do przezwyciężenia.

 

Podsumowując powyższe, powtórzę się kilka razy- za mało konkretów, za dużo ogólników. Nie rozumiem toku Twojego myślenia. Czas pokaże, czy jesteś tutaj, by poprawić swe życie i zacząć korzystać z niego, czy tylko osóbką, która będzie nam wypłakiwała się.

 

Na początek radzę Ci:

- skoro masz kasę, idź do poradni psychologicznej. To żaden wstyd, a przynajmniej pozwoli zdiagnozować, czy faktycznie problemy natury chorobowej (depresja) czy tylko zderzenie się z odpowiedzialnością i podejmowaniem decyzji, które mają miejsce w dorosłym życiu.

- zacznij od próby zbudowania relacji z ojcem. Nie odniosłem wrażenia, by był osobą z zachowaniami patologicznymi a wręcz przeciwnie- normalny, zdrowy chłop, który stara się zapewnić byt rodzinie i może nie do końca wie jak zbudować relację z Tobą, bo jesteś mężczyzną.

- kolejna rzecz, którą możesz zrobić już teraz, to afirmacja stojąc nago przed lustrem typu "jestem mężczyzną, który zdaje sobie sprawę z problemów". Nie zaczynaj od żadnego "Jestem cenny, jestem bogaty" itp. gdyż ego zacznie walczyć z tym, a tak obchodzisz ego. Bo natura wyposażyła Cię w męskie atrybuty, więc nie kłamiesz a każdy ma problemy. Gdy już przestaniesz wstydzić się sam siebie (bo na początku będziesz miał takie myśli, będzie wywoływało to też zażenowanie) to zacznij afirmować "jestem mężczyzną, który ma problemy i rozwiązuje je odpowiednim tempem".

- znajdź swoją pasję. Zacznij robić to co lubisz. Może uda Ci się dołączyć do jakiegoś koła zainteresowania i w ten sposób powoli i bez pośpiechu poznawać nowych ludzi z odmiennego towarzystwa, bo może okazać się, że Twoi koledzy ze szkół kojarzą się z upodleniem i byciem popychadłem i dlatego tak ważna jest zmiana towarzystwa.

- zacznij odkładać pieniądze. np. po 200 zł miesięcznie na własne mieszkanie, bo widzę, iż mieszkanie z rodzicami Ci doskwiera. Gdy zobaczysz, ze oszczędności rosną do góry, to też zmienisz swe nastawienie, bo skoro masz coraz więcej pieniędzy, to okaże się, że nie jesteś wcale nieudacznikiem.

 

To tyle i aż tyle. Czas pokaże czy chcesz zmian, czy Ci dobrze w onanizowaniu się swoim "nieszczęściem", bo też tak może być.

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.