Skocz do zawartości

Rekomendowane odpowiedzi

Nie znalazłam podobnego tematu ale jeśli takowy jednak istnieje to proszę o usunięcie tego posta. Z góry przepraszam. :P

 

Jestem ciekawa jak widzicie kobiety na stanowiskach decydujących, jako szefowe, liderki itd. Czy macie jakieś ciekawe przemyślenia, historie na ten temat? 

 

Ja odwiedziwszy już dość sporo firm, zakładów pracy, przysłowiowych mordowni ( np takie fabryki z mięsem w UK) miałam dużo razy do czynienia z kobietami, które były na stanowiskach decydujących. Jeśli chodzi o mnie, ja sama siebie w ogóle nie widzę jako kogoś kto miałby kierować innymi, wydawać polecenia i trzymać wszystko w garści. Jestem świadoma swojej emocjonalności, która w tym przypadku bardzo utrudnia w podejmowaniu konkretnych decyzji i to że jestem raczej dość chaotyczną osobą, dlatego nie porywam się na takie stanowiska i szczerze źle bym się czuła mając na barkach taką odpowiedzialność.

Jednak w dzisiejszych czasach zauważyłam, że dużo kobiet porywa się na takie stanowiska, trując świadomie lub nie współpracownikom i podwładnym życie. Byłam świadkiem tego jak np liniowa w fabryce z mięsem mając gorsze dni wrzeszczała " co tak kur%wa wolno! co to Ku$#wa jest ! Szybciej!" często na hali był chaos, bo przestawiano pracowników z jednego stanowiska na drugi, zakazywanie gadania, popędzanie - norma. Chaos organizacyjny i straszna nerwówka. Większość moich byłych kierowniczek nie potrafiła nawet dokładnie wytłumaczyć co trzeba robić. Jak przychodziło się z problemem to zwykle miało sie do czynienia ze spychologią typu " idź do tej/ tego niech Ci wytłumaczy. Byłoby to zrozumiałe jakby była zawalona robotą, wówczas jedna taka po prostu szła do grupki znajomych na pogaduszki. Były takie, co na siłę czekały na Twoje potknięcie, by się pochwalić swoją elokwencją i pokazać swoją "wyższość", pokazać że ona jest szefową a Ty tylko plebsem, zwykłym robolem.

Spotkałam się w sumie jedynie z dwoma kobietami, które w miarę ogarniały swoje stanowisko i aż miło się pracowało przy ich boku. Ale reszta... większości to one były powodami, przez które się zmieniało pracę, chodziło się do pracy z negatywnym nastawieniem etc. 

 

A co wy sądzicie o kobietach-kierowniczkach? Czekam na wasze odpowiedzi. :)

 

 

 

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Godzinę temu, Hippie napisał:

 " co tak kur%wa wolno! co to Ku$#wa jest ! Szybciej!"

Byłam świadkiem dosyć podobnej sytuacji, to był mój najkrótszy staż pracy :D Aż 1 dzień! 

 

Miałam przyjemność pracowania z jedną kobietą, która była bezpośrednio moją przełożoną. Potrafiła się przyznawać do błędów, była zaangażowana, nie robiła łaski a jak kiedyś zareagowała zbyt emocjonalnie to przepraszała i najważniejsze wyciągała wnioski. 

 

O całej reszcie kobiet kierowniczek aż nie chce mi się pisać, ale w skrócie - fochy, poniżanie pracowników, łaska itd.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Trzy razy w życiu miałem kobietę jako szefa.

Najbardziej męczy mnie typowo "babska" dwojakość. Jednego dnia pogadanka o stosowaniu procedur i standardów postępowania, a następnego połajanka że przecież w tym wypadku mogłem zadzwonić i zapytać.

Jasne. Mogłem również czytać w myślach, ale tej umiejętności akurat nie chcę posiadać :P

Poprzednie dwa przypadki nie były jakoś szczególnie uciążliwe, przynajmniej dla mnie. Ale działania i postawa obecnej spowodowały, że właśnie dokonuje się mój transfer do innego koncernu.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Właśnie sobie uświadomiłem, że dorabiając w czasie studiów byłem molestowany przez szefową naszego działu. Piszę to zupełnie serio.

Zantagonizowało to tak nasze stosunki, że sprawa trafiła do właściciela firmy. Na początku rozmowy trochę kręcił, aż w końcu powiedział - weź ją przerżnij i po kłopocie.

Generalnie nie uznaję żadnego zwierzchnictwa, a babskiego to już w ogóle.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

uf, nie jestem sama (jako kobieta, co do facetów to się nie dziwię). :P Ja teraz zmieniwszy znowu pracę mam do czynienia z następną agentką, która bawi się w menadżera a jest zwykłą szarą pracownicą. Dostała jedynie zlecenie by szklić nowych na jednej maszynie ( co śmieszne - bez żadnej dodatkowej premii). :D . Ale po tych wielu razach już się nauczyłam z takimi obchodzić i teraz sie tylko z niej śmieję. A ta laska mnie wyjątkowo bawi swoją głupotą i gierkami. 

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Moja obecna szefowa długo dociskała (w sumie to wciąż to robi), ale rzeczowo i konkretnie, bez melancholii i sentymentów. Nigdy nie zauważyłem u niej objawów przedmiesiączkowych, aż takich jak u innych. Konkretna, zasadnicza, konsekwentna. Jej poprzedniczka była taka sama. Chyba mam farta ostatnio!

Powiem więcej, znałem kiedyś dziewczynę, którą w życiu prywatnym była tak nieporadna i "wymagająca" opieki od swojego faceta, że

 jak dowiedziałam się, że prowadzi z powodzeniem swoją firmę, nie chciało mi się wierzyć. W życiu codziennym była tak roztargniona, roztrzepana, nieuważna, że ledwo była w stanie nie spóźnić się dłużnej ni 1 - 2 godziny na spotkanie i to tylko dlatego, że jej mąż starał się ją trzymać w ryzach. Jej mąż w życiu codziennym, chodzący konkret i precyzja. Jakie było moje zdziwienie gdy odwiedziłem ich, w  ich firmie, w celu otrzymania faktury za mały deal, który zrobiliśmy. On, dwie lewe ręce, przez godzinę nie potrafił mi wydrukować faktury. On prowadziła szkolenie informatyczne z Excel. Gdy zobaczyłem ją przy pracy, nie mogłem jej poznać. Skoncentrowana, konkretna, zdecydowana, ale wyważona, miła, ale nie pozwalała sobie nażarty. Jak bym nie widział na własne oczy nie uwierzyłbym. Najlepsze jest to, że gdy wraz z nimi zamykałem biuro tego dnia, zaraz po przekręceniu klucza w drzwiach, role znów się odwróciły. Ona nieporadna nie mogła znaleźć kluczyków do samochodu, on zrobił to w 3 sekundy w jej torebce. W jednej chwili zmieniła się jej osobowość, znów wymagała opieki, a przynajmniej na taką się pozowała.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W dniu 14.11.2017 o 17:33, MoszeKortuxy napisał:

Nie tylko w pracy ale i w szkole kobiety nauczycielki są opresyjne wobec swoich podopiecznych. Zwłaszcza wobec chłopaków.

U mnie w liceum było odwrotnie, bo większość nauczycielek miało lepszy kontakt z nami niż różowymo paskami. (pomijając jedną starą feministkę, która lubiła się znęcać za sam fakt posiadania penisa) 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.