Skocz do zawartości

Syn marnotrawny. Wracające schematy po "zmianie" którą przeszła moja żona.


Rekomendowane odpowiedzi

Witajcie Bracia,

pewnie kilka osób będzie i mnie pamiętało gdyż prowadziłem 10 miesięcy temu tutaj swój wątek który podlinkuję na końcu(otwieram nowy wątek zamiast odświeżać stary po konsultacji z moderacją). Chciał bym wam opowiedzieć dalszą historię i zapytać o radę. 

 

Krótkie wprowadzenie dla tych którym nie chce się czytać moich starych wypocin. Jestem 5,5 roku po ślubie, mam jedno dziecko, rok temu się obudziłem z letargu i zacząłem wychodzić z roli białego rycerza. Po wielu ciężkich bojach i porażkach zażądałem rozwodu. Żona oczywiście nagle się zmieniła, błagała, obiecywała itp itp. Przetrzymałem ją chwilę w niepewności po czym dałem jej szansę. 

 

Tutaj zaczyna się ciąg dalszy. pół roku minęło w sumie na sielance, kłótni praktycznie nie było. Ona dużo się zmieniła, przede wszystkim mi odpuściła i przestała się mnie czepiać. Jednak jak już doszło kilka razy do konfliktów to już były dość intensywne.

 

Mam wrażenie że ona powoli wraca do swoich starych schematów tylko że stosuje je w znacznie bardziej ukrytej i delikatniejszej formie. W ostatnich tygodniach  coraz częściej jej się coś nie podoba, co głośno wyraża ale później wręcz teatralnie gryzie się w język gdyż: "nie wolno mi powiedzieć tego co myślę bo będzie znów afera a miałam się nie czepiać". Wraca granie na wyrzuty sumienia i odwracanie kota ogonem. Dzieje się znów wszystko to co było tylko w ciszy spokoju i pod kamuflażem normalnej rozmowy. Staram się na wszystko reagować stanowczo ale spokojnie jednak wtedy i tak wychodzę na pieniacza. 

 

Z dzisiejszej perspektywy żałuję swojej decyzji o daniu jej szansy. Wtedy już było wszystko przygotowane, rodzina uprzedzona itp. Miałem jasne argumenty, wielką bieżącą aferę. Teraz wyglądamy na zewnątrz jeszcze bardziej idealnie niż wcześniej.  Nie ma głośnych kłótni, niby niczego mi nie próbuje zabraniać ale ciągle czuje się jak w więzieniu. Nie jestem szczęśliwy ale nawet nie mam jasnego argumentu żeby odejść. Eksperyment z jej "zmianą" się nie powiódł a utrudnił tylko sprawę, żebym znów zebrał się na odwagę ją wyrzucić z domu musiało by się stać coś większego i na to czekam, boję się że doczekam starości. 

 

Wyjeżdżam niedługo pierwszy raz bez niej na miesiąc, ten okres będzie dla mnie "testem" jej zachowania. Temat tego wyjazdu jest między nami największą koscią niezgody od dawna, decyzję o nim podjąłem zaraz po moim żądaniu rozwodu więc wtedy ją musiała przełknąć, teraz już otwarcie mówi jakie to świństwo z mojej strony. Uważam ze ona zrobi wszystko żeby mi zniszczyć ten czas i uprzykrzyć życie, jeśli tak będzie wtedy odejdę. 

Z tego miejsca chciał bym przyznać rację wszystkim tym którzy wtedy w moim wątku wołali abym wytrzymał i nie dawał jej szansy....mieliście rację chłopaki.

Co robić? 

 

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

26 minut temu, brushedsteel napisał:

Mam wrażenie że ona powoli wraca do swoich starych schematów tylko że stosuje je w znacznie bardziej ukrytej i delikatniejszej formie.

Może dała sobie te pół roku na wstrzymanie i próby zapłodnienia, ale widzi, że nic z tego i powoli wraca stare.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Brat Jan Temat drugiego dziecka jest wałkowany non stop od początku jej "zmiany". Ona jasno stawia sprawę ze najbardziej marzy o dziecku i że tylko tego chce. Ostatnio usłyszałem że po powrocie z mojego wyjazdu będę się jej musiał jakoś odwdzięczyć za to że w tym czasie radziła sobie sama i najlepszym sposobem będzie: zabranie jej na weekend gdzieś i zgoda na drugie dziecko. 

 

A ja bezustannie stanowczo mówię nie, co kończy się popłakiwaniem i cichymi godzinami. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ale drugie dziecko to jest sposób, żeby zabezpieczyć się przed twoim odejściem, zakladam, że to dla ciebie jasne jak słońce?

 

Nie zostawisz przecież kobiety w ciąży i matki z małym(i) dziećmi? Społeczeństwo cię przecież z.jebie. Skoro "zrobiłeś jej dziecko" to nie mogło być tak źle jak mówisz? Itp. Itd.
(to powyżej to oczywiście ironia, ale niestety prawdziwa).

 

  • Like 5
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

He he dobre.

Mianowicie to jest tak :

Drugie dziecko = nowy haj hormonalny na 1,5 roku (oksytocyna hormon bliskości), od dawna jest powiedzenie, że kolejne dziecko dla ratowania małżeństwa.

Po wtóre w wypadku rozwodu małża łyka Alimenty około 1200 PLN + "500+ " na drugie dziecko. Autopsja + analiza przez bezstronną samiczkę w podobnym układzie .

Reszta jest oczywista i standartowa. Ty drań, ona samotna matka presja rodzinna. Itp itd.

Ode mnie to wytrzymaj ile się da dla obecnego dziecka .... i gotowość bojowa na pełną mobilizacje.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@rewter2 Dziękuje bardzo mi wtedy pomogłeś, nie zapomnę tego. 

To że dziecko jest zabezpieczeniem przed moim odejściem jest oczywiste. Nigdy na nic nie napierała tak mocno. Nie liczy się dla niej nic tylko zajść w ciążę. 

@Tornado myślę że jeszcze ona nie kalkuluje na swoją sytuację materialną po rozwodzie tylko na zatrzymanie mnie, jest jej ze mną bardzo wygodnie. 

 

Już kiedyś wam pisałem o trudnej sytuacji mieszkaniowej w razie rozstania. Mieszkamy u mojego ojca w mieszkaniu komunalnym. Ani ja ani tym bardziej ona nie ma żadnych praw do mieszkania. Ona nie ma gdzie się w razie czego wynieść, nienawidzi swoich rodziców, pokój który tam miała jeszcze rok temu przeszedł remont i już nie nadaje się do zamieszkania. Ja mam się w razie czego wynieść i zostawić tam mojego rodzonego kochanego ojca z nią? to też niedorzeczne 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 godzinę temu, brushedsteel napisał:

teatralnie gryzie się w język gdyż: "nie wolno mi powiedzieć tego co myślę bo będzie znów afera a miałam się nie czepiać"

   U mnie jest identico, co prawda mniej awantur, jak już to spowodowane przez nią, widzę że stara się panować nad sobą,

ale co jakiś czas po prostu musi wybuchnąć. Staram się nie reagować, nie słyszeć jej, czasami opierdolę. Tak już będzie,

u mnie czy u Ciebie. Ciężkie takie pożycie, być ze sobą tylko dla dzieci. Nie wiem co Ci Bracie doradzić, jak się nie obrócisz dupa zawsze z tyłu.

 

   Dokręć bardziej śrubę, wróć do stanu z przed 10 m-cy i na nowo rozpocznij tresurę, strach przed rozwodem zdrowo na nią działa.

 

    

Edytowane przez Adolf
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli mogę się wtrącić, to zgadzam się z @Adolfem. Jesteście młodym małżeństwem, małe dziecko i widać pewną nadzieje, że przy odpowiedniej Twojej postawie, jesteś w stanie kontrolować zachowania żony. Jeśli nie było zdrady z jej strony ( nie czytałem poprzedniego wątku) to ja będąc Tobą wstrzymałbym się z rozwodem bo widać, że Twoja postawa ma wpływ na nią czyli gdzieś tli się nadzieja, rozwieść się zawsze można.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Thalion rozumiem tylko nie wiem czy we mnie jeszcze jest nadzieja. Prawda jest taka że przez kilkanaście lat naszego związku a w szczególności od ślubu, byłem codziennie niszczony , poniżany, zmuszany do bezwarunkowej uległości. Teraz powoli to wszystko wraca tylko w bardziej wyrafinowanej formie. 

 

@Adolf tak naprawdę brak mi sił i motywacji do tresury, sam wiesz jakie to wymagające. Złapałem się już na tym że modlę się o to żeby mnie zdradziła albo uderzyła, zrobiła coś co pozwoliło by mi to zakończyć

 

Z ciekawych obserwacji: przez ten czas bardzo się za siebie wziąłem. Zrzuciłem kilka kg, wyglądam dość dobrze. Zrobiłem sobie "modną" fryzurę. Działa to na nią fatalnie. Ciągle pretenje że kupuje sobie za ciasne ciuchy.powinienem chodzić w worku. Jak tylko wyjdę do domu to mi rozwala tą fryzurę zaczesując włosy na czoło bo wtedy wyglądam jak debil. Dla mnie to uspokajające. 

 

Cały czas słyszę że robię to bo chce sobie nowa żonę znaleźć. Wszystko co robię wg niej jest po to. 

Jak idę na siłownię to słyszę że ją zaniedbuje i nie chce czasu miło z żoną spędzać itp....

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

10 minut temu, brushedsteel napisał:

Cały czas słyszę że robię to bo chce sobie nowa żonę znaleźć. Wszystko co robię wg niej jest po to. 

Jak idę na siłownię to słyszę że ją zaniedbuje i nie chce czasu miło z żoną spędzać itp....

  

   Brakuje Ci zwykłego wsparcia z jej strony. Nie dostaniesz go, nie łudź się, nie usłyszysz komplementu że dobrze wyglądasz.

W tej sytuacji olej ją totalnie, rób co chcesz i nie oglądaj się na nią. Niech widzi Twoją niezależność i niech ją chuj z zazdrości strzeli.

W końcu da Ci powód do rozwodu, ale na ten rozwód to się przygotuj.

  • Like 4
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Na pewno warto się rozwieść z powodu ciągłych ataków przez żonę manipulacji , opierdalania itp. Bez sensu się męczyć 

Ale z drugiej strony szkoda córki na pewno kiedyś zrozumie . Ale powiedź czy warto to ciągnąć tylko dla córki ,zapytaj czego tych chcesz od życia jak by żona była atrakcyjna dobrze rokowała to można by się było starać i próbować (przynajmniej miał byś gdzie się zaspokajać) jak żona nie rokuje i nie jest atrakcyjna to nie warto takie jest moje zdanie 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

4 hours ago, brushedsteel said:

Mam wrażenie że ona powoli wraca do swoich starych schematów tylko że stosuje je w znacznie bardziej ukrytej i delikatniejszej formie. W ostatnich tygodniach  coraz częściej jej się coś nie podoba, co głośno wyraża ale później wręcz teatralnie gryzie się w język gdyż: "nie wolno mi powiedzieć tego co myślę bo będzie znów afera a miałam się nie czepiać". Wraca granie na wyrzuty sumienia i odwracanie kota ogonem. Dzieje się znów wszystko to co było tylko w ciszy spokoju i pod kamuflażem normalnej rozmowy.

Norma, przeczekała a teraz musi sprawdzić czy ty tak naprawdę czy tylko chciałeś odrobinę ugrać ;) Będzie Cię testować do usranej śmierci bo pamięta że kiedyś tam mogła po tobie jeździć ;) 

 

3 hours ago, brushedsteel said:

Temat drugiego dziecka jest wałkowany non stop od początku jej "zmiany". Ona jasno stawia sprawę ze najbardziej marzy o dziecku i że tylko tego chce. Ostatnio usłyszałem że po powrocie z mojego wyjazdu będę się jej musiał jakoś odwdzięczyć za to że w tym czasie radziła sobie sama i najlepszym sposobem będzie: zabranie jej na weekend gdzieś i zgoda na drugie dziecko.

Żeby się nie okazało że po powrocie małżonka będzie już w ciąży ;) W aktualnej sytuacji może być zdesperowana na drugie choćby po to jak wspomniano - wyższe alimenty, pińcet plus itp itd ;) 

 

Masz już dziecko, rozważałeś wazektomię?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

5 godzin temu, brushedsteel napisał:

Eksperyment z jej "zmianą" się nie powiódł a utrudnił tylko sprawę, żebym znów zebrał się na odwagę ją wyrzucić z domu musiało by się stać coś większego i na to czekam, boję się że doczekam starości. 

Więc graj. Miej świadomość tego, że grałeś cały czas, dotychczas w grę pt: "dokop mi". Wprowadzając w życie eksperyment zmieniłeś część, ale tylko część, reguł gry.

Masz tę przewagę, że Twoja żona dysponuje bardzo ograniczonym "arsenałem". Wciąż stosuje te same sztuczki, zaledwie przypudrowane. Masz to samo gówno, tylko w ładniejszym papierku.

Moja sugestia: zapoznaj się z czymś, co zwą Trójkąt Karpmana.  Bo z daleka widać w co gracie całe swoje (po)życie.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

5 godzin temu, brushedsteel napisał:

Ostatnio usłyszałem że po powrocie z mojego wyjazdu będę się jej musiał jakoś odwdzięczyć za to że w tym czasie radziła sobie sama i najlepszym sposobem będzie: zabranie jej na weekend gdzieś i zgoda na drugie dziecko.

Miesięczny wyjazd=powołanie do życia osoby??? Coś mi tu nie gra w tym równaniu... Jakoś tak oba czyny chyba mają troszkę inną wartość jeśli można je w ogóle rozpatrywać w tym zestawieniu. :blink: Dodatkowo przeczytałem jeszcze raz poprzedni temat i to się powtarzało w wypowiedziach żony, które przytaczałeś (tego typu rozumowanie, wiem że to kobieca cecha ogólna, ale jakoś mi się tu rzuciła w oczy). Tzn Twój wyjazd nie ma nic wspólnego z dzieckiem (poza tym że jest używany jako argument). Ale owszem fajny weekend za miesięczny wyjazd brzmi jak dla mnie logicznie (nawet dłuższy jak będzie przyjemnie, oprócz kija trzeba też czasem dać marchewkę :) -i w tym wypadku uważać żeby nie potraktować zbyt przenośnie- bo fajny weekend emocje, seks "na spontanie"- wiadomo do czego tu piję).

 

A może to jest jedna z dróg- żeby żona widziała że nie ma co dziecka ściągać do takiej sytuacji (ale zaś z drugiej strony jak będzie to wiedziała to kto wie czy się nie zamaskuje i nie przeczeka do czasu aż uznasz że poprawa jest na tyle, że można na dziecko ewentualnie by pozwolić- a dopiero później pokaże na co ją stać). 

 

No i ostatnie spostrzeżenie z podsumowania obu wątków i wypowiedzi bardziej doświadczonych- jak dla mnie postawienie jasnych, nieprzekraczalnych granic, zakomunikowanie ich i zapoznanie się ze zrozumieniem (nawet niekoniecznie coś wielkiego)- jeśli przekroczy jest od razu koniec, z automatu. Dlaczego? Bo jak piszesz: 

45 minut temu, Mnemonic napisał:

doczekam starości

A jeśli faktycznie jest nikła nadzieja na poprawę to nie będzie próbowała szarpać i sprawdzać tych granic. (Niestety, chciałbym dać nadzieję ale nie wierze w to co napisałem w tym akapicie :( ). 

Edytowane przez krótkowłosy
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pamięta jeszcze twój wątek za czasów kiedy powstawał i wszyscy śledziliśmy go tutaj na bieżąco - ja wówczas nie posiadałem jeszcze konta. Wspomnienia. ;) 

 

Tak w skrócie (gdy będę miał więcej czasu to wysmaruję o wiele bardziej merytoryczny post), to czy w ciągu tego roku zrobiłeś już badania nad ustaleniem ojcostwa?

Czy nie przeszła Ci przez ten czas myśl, iż zostałeś ojcem w trakcie noszenia zbroi tak srebrnej - iż oślepiałby nas jej blask -  gdyby tylko nie była ona upierdolona błotem w postaci pogardy twojej żony do Ciebie? 

Chyba już wystarczająco się rozwinąłeś, aby stwierdzić, iż nie byłeś wtedy najlepszym - według twojej partnerki - materiałem na przekazanie połowy genów "jej" dziecku?

 

Jeżeli doszedłeś do tych samych wniosków co Ja, to chyba już wiesz co najpierw należy zrobić. Czekasz na sytuację, w której będziesz mógł użyć karty "ostatecznej decyzji" a być może jest ona tuż pod twoim nosem?

Może drastyczne, ale dość często prawdziwe.

 

Więc testy to podstawa.

Zresztą uważam, iż powinny się one odbywać obowiązkowo po każdych narodzinach dziecka. - Uprzedzę iż takie pomysły się już pojawiały, ale cóż za ogromną ścianę napotykały w postaci kobiet aktywistek - uważających to za kolejny pomysł tych okropnych, próbujących uciemiężyć kobiety mężczyzn. ;) 

 

Edytowane przez Matthew
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Matthew miło słyszeć że ktoś o mnie pamięta :) Co do testów na ojcostwo zgadzam się w 100 procentach. Muszę je zrobić zwłaszcza że w okresie kiedy zaszła w ciążę miałem problemy z "dochodzeniem" chyba od nadmiaru sexu bo wtedy też tak jej zależało. Nigdy wcześniej i nigdy później tyle tego nie było. Ale wracając do tematu w tym czasie tylko JEDEN RAZ skończyłem w środku. Chyba nadaje się do czerwonych beretów na snajpera jeśli umiem tak trafiać :)

Problemem jest kasa, wyprowadzam od dawna bardzo małe kwoty do mojego schowka. Ale będąc uczciwym jesteśmy dość biedni i idzie mi to ciężko. Zwykle Max mam tam 400-500 zl. Było więcej Ale wydałem na prawnika, poradnik rozwodowy, wszystkie książki Marka. Ciułanie tego tysiąca złotych na test zajmie mi kilka miesięcy i znów będę mieć 0 zl na ewentualną ucieczkę. 

 

@nieidealny świat tak myślałem o wazektomii i jestem pewny że to dla mnie dobre rozwiązanie, nie chce więcej dzieci. Tylko tutaj znów problemem są pieniądze no i w tajemnicy przed żoną tego zabiegu się nie da zrobić niestety

 

Pozostałym dziękuję i odpowiem jutro bo na telefonie to tragedia dłuższe teksty wrzucać a w pracy mam święty spokój i komputer :P

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jedź na ten wyjazd, i nie przejmuj się ewentualnymi konsekwencjami. To, że będzie Ci zatruwała przez ten czas życie, jest sprawą oczywistą, ale skoro nie czujesz się w tym związku komfortowo, to będziesz miał okazję trochę odpocząć od jej towarzystwa.

 

Generalnie dziwie się, że z nią jesteś, skoro tak bardzo przytłacza Cię natura waszego związku. Tutaj nie ma co czekać, aż pojawi się konkretny powód, on już jest, ujawnił się w postaci wypalenia Twoich uczuć. Robisz krzywdę sobie, i jej, bo tkwisz w czymś, co nie ma racji bytu.

 

Seks tylko i wyłącznie w gumie, bo Twoja kobieta nie będzie miała oporów, by wrobić Cię w kolejnego dzieciaka. W mojej rodzinie wydarzyła się taka sytuacja, i teraz to małżeństwo żyje jak pies z kotem, niby pod jednym dachem, a zupełnie dla siebie obcy, a dziecko patrzy i chłonie ten gówniany schemat.

 

Bądź facetem i podejmij konkretną decyzję, bo jeśli sam sobie nie zaplanujesz przyszłości, to uwierz mi, że Twoja kobieta z przyjemnością zrobi to za Ciebie, ale finalny efekt bardzo Ci się nie spodoba.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@krótkowłosy Również dostrzegam pewną dysproporcję w jej "równaniu", wyjazd na weekend po moim powrocie sam zaproponowałem bo to jest fair. 

niestety ona mnie wcale nie szanuje i moje stawianie granic dla niej jest tylko nowym wyzwaniem do złamania mnie a ja muszę przyznać nie jestem jeszcze tak silny psychicznie żeby 24/7 trzymać ramę. 

 

18 godzin temu, Mnemonic napisał:

Moja sugestia: zapoznaj się z czymś, co zwą Trójkąt Karpmana.  

Cholera to jest to. Nigdy o tym nie słyszałem. Ona jest DDA ja ją chciałem ratować i zdecydowanie poświęcałem siebie dla jej potrzeb by później czuć się w tym trójkącie ofiarą. I tak w koło. Troszkę mi to zryło beret jak się teraz dowiedziałem że to takie schematyczne

 

 

@Przemek1991 Mam zamiar jechać bez wyrzutów sumienia, chodź wiem że przez telefon będzie piekło. Na dziecko nie dam się złapać , bardzo dobrze pilnuje siebie i gumek. 

 

Mam do wyboru dwie taktyki które chyba prowadzą w jedno miejsce. Albo trzymać silną ramę na ile potrafię i wywołać tym "wilka z lasu" czyli wrócą wielkie kłótnie afery i może zrobi coś głupiego. Lub wrócić do roli białego rycerza i dać jej znów rządzić a w tym czasie zbierać konkretne dowody. Znów licząc że odjebie jej tak jak kiedyś.  

 

sprawdzę ojcostwo najpierw po grupie krwi a później DNA. Chodź sądzę że dziecko jest moje. Moja żona nie była już w tym czasie wystarczająco atrakcyjna żeby za nią chłopaki latali. Chodź nigdy nie wiadomo. 

 



 

Edytowane przez brushedsteel
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

8 godzin temu, Gr4nt napisał:

To niestety tylko twoja opinia. A o gustach się nie dyskutuje.

O to, to. 

 Każda potwora znajdzie swego amatora. :D 

 

 

Cytat

Wyjeżdżam niedługo pierwszy raz bez niej na miesiąc, ten okres będzie dla mnie "testem" jej zachowania.

@brushedsteel

Ten okres będzie nie tylko "testem" dla jej zachowania, ale czasu w którym ty "oczyścisz" sam siebie.

Oczyścisz z tej toksycznej atmosfery - jeżeli tylko Ty sam sobie na to pozwolisz. A więc co trzeba robić? Nie ślęczeć nad telefonem ani nie siedzieć na portalach społecznościowych - kontakt z małżonką ograniczyć do jednego telefonu na 2 - 3 dni. I chyba nie muszę wspominać iż masz w tym przedziale czasu masz odbierać telefon, a nie  samemu wychodzić z inicjatywą kontaktu. ;) 

 

Miesiąc wakacji wbrew pozorom to bardzo długi czas. Z pewnością zapomnisz w pewnym stopniu większość swoich codziennych nawyków - w tym trzymaniu ramy, czy zamartwiania się o swoje obecne położenie.

Wrócisz odmieniony, więc wykorzystaj tą sytuację aby spojrzeć na to swoje "piekiełko" w trzeźwy sposób. Najprawdopodobniej zorientujesz się, iż jest "goręcej" niż myślałeś. - Bo jak ktoś przebywa całe życie w patologii to i ta patologia zaczyna mu się wydawać normą. (Może zobaczysz nawet na własne oczy zdrowe wzorce w relacjach międzyludzkich - może :P )

 

Życzę udanych wakacji bracie. ;) 

A no i nie pozwól sobie na danie innym powodu do plotek na twój temat (tym bardziej mówimy nie kompromitującym zdjęciom)  - dla dobra przyszłej rozprawy rozwodowej. :P 

Stwarzaj pozory ułożenia - ruchaj niczym ninja. :ph34r::lol:

 

 

Edytowane przez Matthew
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

8 godzin temu, Gr4nt napisał:

To niestety tylko twoja opinia. A o gustach się nie dyskutuje.

Nasze partnerki zawsze wydają się mniej atrakcyjne bo "nasze". Bo one też nam zupełnie inną twarz pokazują niż innym gościom.

 

A laski to są kameleony. Nigdy bym żadnej w "zmianę" nie uwierzył.

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Matthew Z tym kontaktem jak będę na drugim końcu świata będzie na sto procent największa szopka. Ona będzie 24h na dobę atakować mnie na wszystkich portalach i będą dzikie sceny zazdrości. Niestety jest do tego przyzwyczajona bo w latach mojej białorycerskości "meldowałem" się przez sms co robię i gdzie jestem najrzadziej co pół godziny. 

 

Obstawiam że będą wielkie kłótnie o to że nie odzywam się X czasu. Będzie manipulacja pt: dziecko za tobą tęskni a ty się nie odzywasz, telefony z płaczem że dziecko o ciebie pytało i co ona ma jej powiedzieć. Zostanie sama z dzieckiem na sylwestra to będzie na pokaz ryczeć całą noc mi do słuchawki. 

Jeśli dojdzie do rozwodu to obawiam się zarzutu o pozostawienie rodziny na miesiąc, gdzie ona zacznie wyciągać mi jak to ona zabiegała o kontakt a nie ja. 

 

Ten miesiąc na pewno to będzie dla mnie reset mojej głowy (zależy mocno od sytuacji jakie ona mi sprawi na odległość). Raczej nie będzie żadnych krzywych akcji z mojej strony gdyż jadę z moją rodzoną rodziną i taką również odwiedzam. 

Oczywiście typowa manipulacja iż "jedzie tylko prawdziwa rodzina a zbędne dodatki (czyli ona i dziecko) zostają domu pilnować "

 

Jak mam sie zachowywać podczas mojej nieobecności?

@KurtStudent Niestety po raz kolejny dałem się nabrać na jej zmianę. Tak bardzo żałuję. Twój podpis najlepiej to obrazuje i najpierw mnie rozśmieszył a potem wprawił w zadumę. 

 

Sytuacja na dziś wygląda tak że jest niby ok ale codziennie jest mi puszczany tekst : "Znów dziś nie jesteś dla mnie miły" pytam dlaczego? co takiego nie miłego zrobiłem bo jestem ciekawy, pada odpowiedź "Nie wiem, ogólnie. Poprostu czasem jesteś miły ale ostatnio przestałeś"

 

 

Co do mojej poprawy wyglądu i sylwetki też sytuacja jest śmieszna bo ona nie dość że tego absolutnie nie docenia to jeszcze mnie sabotuje. Jak zobaczyła efekty to nagle zaczęła piec ciasta, kupować słodycze do domu, naciskać żebyśmy sobie coś wieczorem zjedli. Kiedy odmawiam słyszę tylko "nie chcesz MIŁO spędzić z żoną czasu" (miły czas dla mniej to wpierdalanie czipsów i czekolady) albo "nudny już jesteś z tą dietą"

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.