Skocz do zawartości

Dziwna relacja z moim kołem ratunkowym


Rekomendowane odpowiedzi

Chciałem na początku zaznaczyć, że chociaż jestem nowy na forum, to przeczytałem już dostępną literaturę związaną z tematem "jak nie być frajerem".

Ale zacznę od początku.

 

Mama partnerkę, z którą żyjemy już dłuższy czas - ponad 10 lat. Wiecie ona była naprawdę ładna te 10 lat temu - ja się w niej zauroczyłem, no i tak jakoś 10 lat przeleciało. Niestety dość szybko po wspólnym zamieszkaniu usłyszałem słynne "jak tego i tego nie zrobisz, to Cię zostawię. Są inni chętni". Na pewno znacie panowie ten tekst. Ponieważ raczej życiowo byłem ogarnięty i znałem swoją wartość - to te słowa wyzwoliły we mnie bardzo dużo energii. W zasadzie zacząłem po raz pierwszy w życiu przyjaźnić się z kobietami innymi niż moja partnerka - powoli, bez podtekstów seksualnych, zwykła przyjaźń, koleżeństwo. Np. z jedna koleżanką chodziłem na basen, z inną biegałem, a z kolejną umawiałem się na rower. Pewnie gdybym nie usłyszał tych słów z ust mojej dziewczyny, to nadal bym był szaleńczo poświęcający się dla związku. Sama mi oczy otworzyła. Oczywiście przepuściła wielkie ataki na mnie i moje znajome - że ją zdradzam i takie tam pierdoły, oczywiście nieprawdziwe, bo bieganie to tylko bieganie - nic więcej, a rower to rower - nic więcej - tyle tylko że z kobietą. Generalnie mam to w dupie co myśli moja dziewczyna - mogła mnie nie ranić.

 

Zupełnie moje zapytanie do Was jest spowodowane inną sprawą. Do rzeczy:

Od jakiegoś czasu podobała mi się pewna dziewczyna i ja chyba jej także. Jest młodsza ode mnie o jakieś 7 lat. Czasami mnie widywała z partnerką, a ja ją z chłopakiem. Raz po jednej z imprez podeszła do mnie i zaproponowała wspólne wyjście na wieczorne piwo. Więc z ciekawości umówiłem się z nią. Tam mi oczywiście gada, że nie ma z kim nad morze jechać i takie tam rzeczy. Zrozumiałem, że nie ma już tego chłopaka. Spotkanie mnie w końcu trochę znudziło, więc  po jakiś 45 minutach gadki-szmatki je zakończyłem. Zresztą wcześniej dokładnie wiedziała kim jestem i co robię, ja z resztą o niej też więc nie trzeba było się poznawać.  Jak mnie znudziła to po prostu sam zakończyłem. Zapłaciłem za siebie, dałem kelnerce wysoki napiwek, a jej kazałem zapłacić za siebie (w sumie to było tyle co ten napiwek). Zasady to zasady.

 

Wróciłem do domu. Przez kolejne dni i tygodnie, tak jak wcześniej, moja dotychczasowa partnerka bez powodu jeździła po mnie standardowo i z przyzwyczajenia, że podobno: "jestem samolub, bo karze jej pracować", "że mam swoje konto, i kupuje sobie co chcę i kiedy chcę", "że wydzielam jej kasę na rachunki, kupuję obiady, ale nie daję jej kieszonkowego". Musicie wiedzieć, że jestem taki cham, że nawet samochód sam kupiłem - nowy w salonie za kupę kasy, nie pytając się jej o jakiekolwiek zdanie. Mam w sumie jej zdanie w dupie. Ale to ją wkurwia i ponoć dlatego jest dla mnie niemiła. Co jakiś czas ma napady szału i wariuje bez powodu. ja jestem zimny i nieugięty.

 

No to mówię sobie - spotkałem inną panienkę - może rozpocznę z nią grę na zwłokę. Zobaczę co tam z dotychczasową da się ugrać, może będzie do mnie milsza jak się dowie, a jak nie to mam koło ratunkowe - fajną blondynę.

Wiedząc, że będą wspólnie na jednej imprezie przedstawiłem je sobie. I najbardziej mnie zaskoczyło zachowanie tej nowej panienki - Hanki. Spojrzała na mnie jakby dostała w pysk. Mówię sobie skończone. Dużo się nie pomyliłem.

 

Dość szybo znalazła sobie innego chłopaka. Tylko cały żart polega na tym, że ona przyjechała z nim do mnie do firmy. Jest to mój były pracownik i miał coś tam do załatwienia w innym biurze. Chłop ma prawo jazdy i własny samochód, a jednak nie wiedzieć czemu przyjechała z nim. A najlepsze jest to, że czekali na mnie na korytarzu z 1,5 godziny - aż mnie spotkają. Oczywiście jak tylko mi go pokazała i przredstawiła - to od razu zniknęli.

 

Od tego czasu mam mętlik w głowie, skąd się biorą u kobiet takie dziwne zachowania. Najpierw zaczepia zajętego faceta, potem udaje świętą, że to niby ja chcę, jak jej przedstawiam moją partnerkę to zaraz sobie też kogoś znajduje, ale nadal jest obecna gdzieś blisko.

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Przeczytałem to co napisałem i trochę chyba za dużo na raz napisałem. Ale to prawda. Generalnie nie jestem za zdradzaniem w związkach, ale czasami człowiekowi ręce opadają i jest bezsilny. W domu nieciekawie, a na mieście świętych kobiet nie ma. Moją intencją było ogólne ponarzekanie. Jak ktoś się poczuł się urażony to z góry przepraszam.

Edytowane przez Jestem Niedoskonały
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Moja opinia (subiektywna ale to właśnie jest opinia) jest taka.

Postaw się na jej (Hanki) miejscu - przedstawiając je sobie, wykorzystałeś ją do jakiejś gierki, byłeś nieszczery i słusznie się wkurzyła.

Co do szopki z jej "kolejnym chłopakiem" to już tylko zwykła zemsta - emocjonalna zagrywka, żebyś poznał co straciłeś poczuł się zazdrosny czy co tam miała na myśli.

 

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Moja obecna pozostała niewzruszona. Oboje mamy podobne stanowiska, pensje i jesteśmy niezależni od siebie. A mimo to wielkiej miłości i namiętności brak. Coraz częściej kłótnie o pierdoły i wzajemne licytowanie, kto ważniejszy. Tą blondi laskę faktycznie wykorzystałem - stwierdziłem ,że jak ładuje się komuś w związek to nie jest taka super. Przynajmniej tak się sam przed sobą usprawiedliwiłem. A co by pobudzić namiętność mam zrobić?

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja na Twoim miejscu bym przyjął do wiadomości, że obecny związek to kwestia czasu i trwa z przyzwyczajenia. Mimo wszystko to co robisz było świadomą lub mniej świadomą zagrywką by naprawić relacje z obecną kobieta. 

Nie wiem na jakim jesteś etapie dochodzenia do tego, że kobieta to tylko dodatek i prawdziwy dżentelmen w momencie który uzna za odpowiedni mówi "dziękuje żegnam", ale przyjmij, że ten scenariusz nastąpi prędzej czy później. 

Nie daj się tylko wplątać w małżeństwa albo dzieci bo wtedy polegniesz na polu walki.

 

Przełknij to jak facet i żyj dla siebie, TYLKO DLA SIEBIE. Zakładam, że możesz mieć 27-30lat max, kobiet w Twoim życiu pojawi się jeszcze kilka. Tematem zdrad się nie przejmuj, one udają, że są wierne, a jeśli nadarzy się okazja nawet w czystej zemście polecą na bok - to zawsze nie będzie ich wina (w ich mniemaniu) tylko faceta.

Bo był niemiły, bo się nie interesował, bo go nie było wtedy kiedy miał być, bo gówno, bo dupa, bo podkoszulek i klapki.

Nie miej skrupułów, mówisz że Cię molestuje o kieszonkowe, wzburza się o rzeczy materialne - już masz dowód po co z Tobą jest. By wieść wygodne i dostatnie życie najmniejszym kosztem. Niestety TWOIM kosztem.

 

Żadna nie jest księżniczkom z bajki. Dla nich facet to byt, to przetrwanie, to źródło dóbr. Musisz zgrabnie rozdawać karty by taka latała za Tobą, ale po co tracić na to energię? Po co sobie psuć nerwy i żyć w wiecznym przeświadczeniu, że tak naprawdę grasz kogoś kim nie jesteś i de facto to i tak Ty się starasz by była z Tobą. 

To prawda, że na Twoje miejsce jest kolejka, one o tym wiedzą, że 99.99% facetów dla cipki stanie na rzęsach. 

Edytowane przez Rapke
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie ma przyszłości, tylko żal mi rozpierdalać. Prawda jest taka, że jesteśmy po ślubie, do którego wcale mi się nie spieszyło - blisko 7 lat chodzenia. Zdrad nie ma. Ona w zasadzie siedzi w domu - w naszej miejscowości nie ma żadnych przyjaciół, czy koleżanek i kolegów. W pracy nie ma możliwości, a po pracy wraca do domu. Z rodziną rzadko się spotyka. Ja się otaczam ludźmi, taki mam charakter. Wszyscy znajomi są moi, koleżanki też. W ogóle to się zastanawiam, czy jakbym kiedykolwiek leżał w szpitalu, to w ogóle by mnie odwiedziła. Nie wiem tego. Raczej jest zimna. Chociaż z sex-em to nie ma problemu. Mnie ta sytuacja przerasta, moi rodzice żyli inaczej - byli bliżej siebie.

Jestem trochę starszy niż obstawiał Rabke - blisko 40.

Tą blondynę traktowałem jak koło ratunkowe, ale się zniecierpliwiła i zwiała. chociaż ciągle poznaje nowe osoby - jestem ogarnięty i ludzie mnie szanują. Jeśli chodzi o kobiety to nie wątpię, że spotkam, ale kurwa 17 lat w pizdu, a dodatkowo nie wiem czy sobie polepszę. Te koleżanki, a nawet ta blondyna to jakoś wrażenia na mnie nie zrobiły (chodzi o charakter). Nie spotkałem prawdziwie ciepłej i bezinteresownej kobiety, przynajmniej takiej, żeby mi się jeszcze wizualnie podobała. Moja żona kiedyś była i ładna i zaaangażowana, teraz nie jest. A cały czas od początku postępuję zgodnie z regułami i chuj. Jej jest w ogóle obojętne czy mnie straci, czy nie. Rozwód to ostateczność

 

to, co czytam tutaj na forum daje mi do myślenia - żebym nie trafił gorzej. Bo jak stare przysłowie mówi: związek mizerny ale wierny. Niestety mój związek jest daleki od ideału, który mam zakodowany w głowie. Czy jest ktoś z Szanownych Was Panowie w stanie opisać jak wygląda związek szczęśliwy - przez pryzmat doświadczenia np. po 10 latach razem?  bez dominacji, walki o władzę, nieuzasadnionych pretensji i roszczeń?

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

28 minut temu, Jestem Niedoskonały napisał:

to, co czytam tutaj na forum daje mi do myślenia - żebym nie trafił gorzej. Bo jak stare przysłowie mówi: związek mizerny ale wierny. Niestety mój związek jest daleki od ideału, który mam zakodowany w głowie. Czy jest ktoś z Szanownych Was Panowie w stanie opisać jak wygląda związek szczęśliwy - przez pryzmat doświadczenia np. po 10 latach razem?  bez dominacji, walki o władzę, nieuzasadnionych pretensji i roszczeń?

 

Dominacja i walka o władzę zawsze istnieje w związku. Tak było jest i będzię, nieuzasadnione pretensje i roszczenia nie - zawsze z czegoś wynikają. 

Dojdziesz do tego wszystkiego po dłuższej lekturze forum, po lekturze książek Mareczka i po wysłuchaniu audycji. Otworzy Ci to oczy. 

 

Napisałeś, że jej jest to obojętne czy Cię straci - nie ma sensu tego ratować, niech wszystko się potoczy swoimi torami, a Ty już szykuj się by wyjść cało z sali sądowej bez przyznanych alimentów na małżonkę które sędzina zaargumentuje obniżeniem standardu życia :) 

 

Edytowane przez Rapke
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

5 godzin temu, Jestem Niedoskonały napisał:

Wiecie ona była naprawdę ładna te 10 lat temu - ja się w niej zauroczyłem, no i tak jakoś 10 lat przeleciało.

Stawiam litra dobrego napoju, że w ogóle była tą pierwszą dziewczyną i w tamtych chwilach, tą jedną jedyną, dla której oddasz całe swoje życie.
Blech!

5 godzin temu, Jestem Niedoskonały napisał:

Niestety dość szybko po wspólnym zamieszkaniu usłyszałem słynne "jak tego i tego nie zrobisz, to Cię zostawię. Są inni chętni". Na pewno znacie panowie ten tekst.

Oczywiście, że znamy i każdy szanujący się mężczyzna po usłyszeniu takiego tekstu od razu, z miejsca dziękuje Pani za miłą współpracę i wręcza jej wilczy bilet - w jedną stronę.

5 godzin temu, Jestem Niedoskonały napisał:

Ponieważ raczej życiowo byłem ogarnięty i znałem swoją wartość - to te słowa wyzwoliły we mnie bardzo dużo energii.

Masz fałszywe przeświadczenie znaczenia ,,swojej wartości" - dla ciebie, twoją wartością są pieniądze, które posiadasz, ale oprócz nich posiadasz również ewidentne siano w głowie, które spowodowało, że zamiast odejść od kobiety, która jest z tobą wyłącznie dla pieniędzy - co z pewnością przez te 10, długich lat odczułeś - ale fałszywe znaczenie ,,swojej wartości" spowodowało, że tak już z nią zostałeś z braku laku - a przepraszam...zauroczyłeś się.
Wybornie!

5 godzin temu, Jestem Niedoskonały napisał:

W zasadzie zacząłem po raz pierwszy w życiu przyjaźnić się z kobietami innymi niż moja partnerka - powoli, bez podtekstów seksualnych, zwykła przyjaźń, koleżeństwo.

Jeśli nie spotykasz się z innymi kobietami, tylko w jednym celu - seks - to marnujesz tylko swój czas i energię - kolegów nie miałeś?!

A swoją drogą, jeśli twoja żona nie dawała żadnych oznak zdrady wobec ciebie, to takie bezinteresowne spotkania - gdzie z pewnością liczyłeś na seks, tylko kota ogonem odwracasz, jaki to ty wartościowy, uczciwy i z zasadami jesteś - jest zwyczajnym oszukiwaniem tej kobiety...i siebie przy okazji.

Źle jest w twoim małżeństwie, dlatego szukałeś emocji na boku.

5 godzin temu, Jestem Niedoskonały napisał:

Generalnie mam to w dupie co myśli moja dziewczyna - mogła mnie nie ranić.

A ty mogłeś zakończyć to kiedy miałeś możliwość, ale brakuje tobie zarówno odwagi jak i jaj - poza tym to nie dziewczyna, a żona.

5 godzin temu, Jestem Niedoskonały napisał:

Raz po jednej z imprez podeszła do mnie i zaproponowała wspólne wyjście na wieczorne piwo.

Szukanie lepszej gałęzi.

5 godzin temu, Jestem Niedoskonały napisał:

Więc z ciekawości umówiłem się z nią.

Liczyłeś na bezinteresowne obrobienie gały.

5 godzin temu, Jestem Niedoskonały napisał:

Spotkanie mnie w końcu trochę znudziło, więc  po jakiś 45 minutach gadki-szmatki je zakończyłem.

Skoro już się z inną panną spotkałeś, to trzeba było się w te spotkanie w jakikolwiek sposób zaangażować, a nie grać przed nią wielkiego Bonzo, takie sytuacje u facetów pokazują bardziej to, że z kobietami nie potrafią rozmawiać.
Panna na spotkaniu ewidentnie dała do zrozumienia, że potrzebuje bolca, nikogo więcej - ale wielki Bonzo był znudzony - zapewne prowadzonym przez pannę monologiem.

5 godzin temu, Jestem Niedoskonały napisał:

Zapłaciłem za siebie, dałem kelnerce wysoki napiwek, a jej kazałem zapłacić za siebie

Ależ z ciebie ostry gracz - ,,wysoki napiwek" z podkreśleniem, że ,,wysoki"...
Jara cię to?! Taka emanacja pieniądzem...
Jak płacisz rachunek to czujesz tą napływającą  krew do mózgu...głowy...główki...szyjki... :D

5 godzin temu, Jestem Niedoskonały napisał:

Przez kolejne dni i tygodnie, tak jak wcześniej, moja dotychczasowa partnerka bez powodu jeździła po mnie standardowo i z przyzwyczajenia

Tak wyglądało twoje życie przez 10 lat, miałeś sporo czasu aby się przyzwyczaić albo coś z tym zrobić.

Ty wybrałeś przyzwyczajenie.

Dalsza część tego postu nie wymaga komentarza większego, niż stwierdzenie, że jego autor ewidentnie ma ze sobą problem w postaci mylnie odbieranych zachowań oraz rozumienia wartości.

5 godzin temu, Jestem Niedoskonały napisał:

skąd się biorą u kobiet takie dziwne zachowania.

Biorą się z takiej fabryki, którą ma każde miasto, w której żyją kobiety - czyli w każdym :D
A tak na poważnie, to stąd się biorą, ponieważ mężczyźni nie potrafią kobiet obsługiwać - one są do obsługi, niczym komputery - naciskasz klawisze, klikasz myszką opcjonalnie przewijasz scrollem :D...takim guzikiem ;)

One nie są od rozumienia, są tylko dodatkiem do życia, tak samo jak mężczyzna nie ma obowiązku, tworzenia żadnego związku z kobietą.

4 godziny temu, Jestem Niedoskonały napisał:

A mimo to wielkiej miłości i namiętności brak.

Najpewniej, żadnej miłości czy namiętności nigdy nie było - choćby przez 5 minut.

4 godziny temu, Jestem Niedoskonały napisał:

Tą blondi laskę faktycznie wykorzystałem - stwierdziłem ,że jak ładuje się komuś w związek to nie jest taka super. Przynajmniej tak się sam przed sobą usprawiedliwiłem. A co by pobudzić namiętność mam zrobić?

Na pobudzanie namiętności, dążenie do seksu, to czas już był, odpowiednio wcześniej.

2 godziny temu, Jestem Niedoskonały napisał:

Tą blondynę traktowałem jak koło ratunkowe, ale się zniecierpliwiła i zwiała.

Wielki Bonzo z zasadami, jeśli miałeś do niej podejście takie same, jak od tej z kawiarni...to się nie dziwie.

2 godziny temu, Jestem Niedoskonały napisał:

jestem ogarnięty i ludzie mnie szanują

Akurat to, może wydawać się tylko tobie.

2 godziny temu, Jestem Niedoskonały napisał:

Nie spotkałem prawdziwie ciepłej i bezinteresownej kobiety

Wbij sobie do głowy, że takie kobiety nie istnieją.

Szybciej i to przypadkowo znajdziesz Świętego Graala, niż taką kobietę.
Ogólnie czuć od ciebie trochę desperację, chcesz sobie teraz poużywać tylko dlatego, że przespałeś ostatnie 17 lat.

Nikt za ciebie tego bagna nie posprząta - to twoje życie i tylko ty zrobiłeś w nim wielką kupę, w którą wpadłeś ale chcesz aby ktoś włożył w nią swoją rękę aby ciebie z niej wyciągnąć - tak to nie działa niestety.

2 godziny temu, Jestem Niedoskonały napisał:

Moja żona kiedyś była i ładna i zaaangażowana, teraz nie jest.

Ludzie się starzeją, szczególnie to postępuje u kobiet - czas jest dla nich nieubłagany.
Ale hola, hola Bonzo - jedziesz po swojej żonie w kwestii wyglądu, ale ty również bratków na pupci nie hodujesz i też jesteś starszy o te 17 lat - jak chcesz krytykować innych, to zacznij najpierw od siebie.

Poza tym wypadałoby przynajmniej z żoną o swoich przemyśleniach porozmawiać - nie wydaje ci się?

Zwłaszcza, że jak sam zauważyłeś ,,żona ci się postarzała" i to najbardziej tobie przeszkadza i żadnego koła ratunkowego w postaci innej kobiety nie posiadasz - chyba, że we własnej głowie, jako iluzję.

Tyle!

Edytowane przez Odlotowy
  • Like 3
  • Dzięki 1
  • Haha 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Cytat

Ludzie się starzeją, szczególnie to postępuje u kobiet - czas jest dla nich nieubłagany.

Ona się tak mocno nie postarzała, przynajmniej fizycznie, natomiast jest stara mentalnie, często zrzędzi bez powodu. Finansowo jest niezależna i dobrze zarabia, ale wolałaby rzucić pracę i żebym to ja jej dawał kasę - na co ja się nie chcę zgodzić. Mamy osobne konta i nasz wkład finansowy to po 50%. Mamy wspólny majątek, ale wydawaliśmy na niego pieniądze też po 50%. Mam świadomość , że koła ratunkowego nie miałem, bo zachowałem się w taki sposób, żeby odstraszyć potencjalną panienkę. To był tylko przykład. Takich dziwnych relacji podczas małżeństwa to miałem ponad 10. Zawsze one inicjowały, a jak olewałem. Zdarzyło się, że dwukrotnie inicjowały spotkania mężatki ze "szczęśliwych" domów, co dodatkowo mnie obrzydziło. Na seksie pozamełżeńskim mi nie zależało, bo wiem, że tylko chwilowa przyjemność. Różne reakcje tych olewanych dziewczyn spotkałem. Generalnie najczęściej były zaskoczone i zachowywały się w sposób "ja taka piękna, a on mnie nie chce" i zawsze chciały się mścić emocjonalnie, albo wyjeżdżały gdzieś daleko. Takie badanie terenu przez nie trwało najczęściej około 6 miesięcy i dłużej. Tylko, że mnie to nie ruszało nigdy. Miałem to w dupie, a najczęściej jeszcze gratulowałem fajnego chłopaka. Niektóre do dzisiaj piszą do mnie na fb, bo często i gęsto są zagranicą.

 

Natomiast moje pytanie brzmiało: "Czy któryś z zacnych braci jest w długotrwałym związki ponad 10-letnim, w którym nie występuje znużenie? Ja wśród moich kolegów takich związków nie spotkałem. Moją ideą fix od zawsze był związek partnerski - czyli wkład emocjonalny i finansowy po 50%, bez osoby dominującej. Życie mi pokazało, że to utopia, a jeszcze spowodowało kupę w związku. Więc pytam, jakie zależności panują w szczęśliwych i spełnionych związkach, czy kobieta musi być uzależniona od mężczyzny, proszę o odpowiedzi na bazie własnych doświadczeń.

Edytowane przez Jestem Niedoskonały
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

12 godzin temu, Jestem Niedoskonały napisał:

Od tego czasu mam mętlik w głowie, skąd się biorą u kobiet takie dziwne zachowania. Najpierw zaczepia zajętego faceta, potem udaje świętą, że to niby ja chcę, jak jej przedstawiam moją partnerkę to zaraz sobie też kogoś znajduje, ale nadal jest obecna gdzieś blisko.

 

To jest wierzchołek góry lodowej.

 

Znalazła sobie kogoś na chwilę, by pokazać Ci, że ona też jest atrakcyjna i nie ma problemu ze znalezieniem faceta. Może także w ten sposób próbować wywołać u Ciebie poczucie zazdrości o tego faceta.

 

Kobiety są zdolne do wszystkiego. Jeśli tego nie wiesz, to znaczy, że masz małe doświadczenia z nimi związane. Twój przypadek to jedna z delikatniejszych wersji kobiecych zagrywek. Dziwie Ci się, że bawisz się w ten związek. Ja rozumiem, że przywiązałeś się do tej kobiety, bo okres 10 lat to na prawdę sporo, ale na chwilę obecną, przynajmniej z tego, co opisujesz, to nie masz u mniej szacunku. Jesteś bo jesteś, ale jak się pojawi lepsza opcja, to bez wahania Cię zostawi. 

 

Przemyśl sobie swoje aktualne położenie, i oceń, czy warto tracić czas na kogoś, kto tego czasu nie szanuje.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

38 minut temu, Przemek1991 napisał:

 

To jest wierzchołek góry lodowej.

 

Znalazła sobie kogoś na chwilę, by pokazać Ci, że ona też jest atrakcyjna i nie ma problemu ze znalezieniem faceta. Może także w ten sposób próbować wywołać u Ciebie poczucie zazdrości o tego faceta.

 

Kobiety są zdolne do wszystkiego. Jeśli tego nie wiesz, to znaczy, że masz małe doświadczenia z nimi związane. Twój przypadek to jedna z delikatniejszych wersji kobiecych zagrywek. Dziwie Ci się, że bawisz się w ten związek. Ja rozumiem, że przywiązałeś się do tej kobiety, bo okres 10 lat to na prawdę sporo, ale na chwilę obecną, przynajmniej z tego, co opisujesz, to nie masz u mniej szacunku. Jesteś bo jesteś, ale jak się pojawi lepsza opcja, to bez wahania Cię zostawi. 

 

Przemyśl sobie swoje aktualne położenie, i oceń, czy warto tracić czas na kogoś, kto tego czasu nie szanuje.

Nie mam szacunku u niej. Wiem to, a współpracownicy to widzą i to największy sumie problem. Dostaje jasny przekaz od ludzi, niektórzy się nie krępują  i walą wprost. Miałem nadopiekuńczą matkę, ona jest jej dokładnym przeciwieństwem.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

3 minuty temu, Jestem Niedoskonały napisał:

Nie mam szacunku u niej. Wiem to, a współpracownicy to widzą i to największy sumie problem. Dostaje jasny przekaz od ludzi, niektórzy się nie krępują  i walą wprost. Miałem nadopiekuńczą matkę, ona jest jej dokładnym przeciwieństwem.

 

Masz więc potwierdzenie moich słów. Powinno Cię to skłonić do refleksji. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dlatego ciągle zadaje pytanie, czy może być inaczej po 10 latach - miłość, namiętność, wzajemny szacunek, partnerstwo i wzajemne wspieranie się. Osobiście nie znam takich par. Mój kolega, zamożny człowiek znalazł sobie artystkę (taki zawód wykonuje) i ma ciosane kołki na głowie 10 razy bardziej. tylko, że on tego nie widzi. Np. płaci jej za wyjazd na wakacje, na który ona go w ogóle nie zabiera.Inni koledzy pod pantoflem - wszystkie własne decyzje ustalają z żoną.

 

Jedyne co mnie trzyma to tylko to, że mam pełną wolność. Jadę gdzie chcę, z kim chcę, bez tłumaczenia się. Ona jest taka, że jak jej zaproponuję, żeby pojechała ze mną np. w niedzielną wyprawę gdzieś w gór y- to jedzie. Jak jej nie zaproponuje to nie jedzie. Biorę sobie kogoś innego. Tylko, że sam nie mam pewności, czy ona mnie kocha, czy jest bo jest. tak jak piszecie. A dodatkowo jestem coraz starszy i próbuje znaleźć odpowiedź na pytanie, czy w razie czegoś mogę na nią liczyć.

 

Moralność nie pozwala mi zdradzać i tego nie robię - to świństwo i gardzę takimi osobami. Wyczytałem gdzieś, że możesz zmienić kobietę, ale to niczego nie zmieni. Szukam odpowiedzi na pytanie: czy u któregoś z Was jest inaczej, czyli tak jak napisałem w pierwszym zdaniu?

 

Coraz częściej dochodzę do wniosku, że to wszystko moja wina. Ciągle manifestowałem niezależność, udawałem, że mi nie zależy, a teraz dostaję z drugiej strony to samo. Wiem o tym. Ale czy istnieje złoty środek?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Godzinę temu, Jestem Niedoskonały napisał:

Dlatego ciągle zadaje pytanie, czy może być inaczej po 10 latach

Haj hormonalny często mylony z miłością trwa do 2 lat. Czego się spodziewasz po 10?

6 godzin temu, Jestem Niedoskonały napisał:

Więc pytam, jakie zależności panują w szczęśliwych i spełnionych związkach, czy kobieta musi być uzależniona od mężczyzny, proszę o odpowiedzi na bazie własnych doświadczeń.

Nie ma złotego środka. No chyba, że jesteś milionerem i księciem na białym koniu w jednym ale jeśli jest piękna to może wśród znajomych zapoznać miliardera i przeskoczyć do niego.

Możesz też sobie znaleźć paszteta, wtedy ona może sobie chcieć ale i tak jej nikt nie zechce i będziesz mieć swój 10letni związek, pytanie czy pasztet będzie Cię pociagał seksualnie?

Ano właśnie :D 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 hour ago, Jestem Niedoskonały said:

Dlatego ciągle zadaje pytanie, czy może być inaczej po 10 latach - miłość, namiętność, wzajemny szacunek, partnerstwo i wzajemne wspieranie się.

Sam sobie na to pytanie odpowiedziałeś:

1 hour ago, Jestem Niedoskonały said:

Osobiście nie znam takich par.

Ja też nie.

No może poza moją rodziną ale tu wchodzi czynnik wielce subiektyno-plemienny i nie jestem w stanie zagwarantować obiektywności. Wiadomo, każda liszka swój ogonek chwali. Więc tego bym nie brał pod uwagę.

Jedyna para jaką znam, która się zdaje być zgodna po 13 w tej chwili latach, ma już dzieci w szkole i to się zdaje być ich motorem napędowym. O bardziej osobiste sprawy nie pytam bo to nie moja sprawa, nie jesteśmy na takiej stopie.

 

Masz tylko jedno wyjście - radykalna zmiana ale musisz być przygotowany na to że to drzewo pod wpływem tak silnego wiatru się zwali. W obu przypadkach (powodzenie czy porażka tego przedsięwzięcia) dostaniesz wartościową informację.

 

Jest wiele wątków na forum, szczególnie w dziale "Jak wychowałem swoją kobietę", czeka cię dużo pracy.

 

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja kiedyś byłem w 10 letnim związku, rozpadł się jakieś 1,5 roku temu odejściem do innego, hahahahah :) Tyle mam do powiedzenia na temat długich i szczęśliwych związków. 

 

Z reguły staram się nie oceniać zachowań i decyzji ludzi piszących tutaj, ale dzisiaj to zrobię. Po kiego grzyba Panie tkwisz w zwiazku z babą, która Cię nie szanuje, która Ci się nie podoba, co do której masz wątpliwości, czy w ogóle Cię odwiedzi w szpitalu?? No po co? I teraz tak, Ty nam tu wyskoczysz z różną argumentacją, bo to, bo tamto, bo siamto, a ja Ci coś powiem, bo się po prostu boisz to zakończyć, boisz się podjąć decyzję, boisz się samotności. To nie wstyd, ale taka jest prawda. Trafiłem?? Na pewno :) 

 

40 na karku, młody żeś Pan, jeszcze wiele przed Tobą. 

 

 

PS. A co do tamtej, to jasne przecież, no jak możesz tego nie wiedzieć?? Zlałeś ją, to czuje się oszukana i potraktowana przedmiotowo. Do firmy przyszła "na występy". Normalka, też mi coś :) 

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tak strach przed samotnością cię obleciał to raz dwa to jak miałem związek 10+ i było tak że dominacja była po mojej stronie.Szacunek od kobiety był przez cały związek.Tak wspierała mnie i zmieniałaby mi pieluchy.

Ale po 10+ to już nie masz pociagu do kobiety mimo iż moja była typu pameli anderson i co z tego jak znasz na wylot.

zakręciła mi się koło ogona młodsza i orientalnej urody i co stojąca pała nie ma litości ani sumienia i po związku było.

Proste że lepiej nie trafiłem bo się nie dało choć na początku wydawało się że będzie super ale potem wyszły kwiatki.

Masz podobny wiek jak ja i myśl co dalej, i ci psycha klęka, musisz sam sobie odpowiedzieć czego chcesz od życia.

Ja wiem więc się szybko ogarnąłem bo odpowiedziałem sobie na wazne pytanie . Co najbardziej lubię w życiu robić ? I to robię a kobieta jest mi potrzebna wiadomo do czego. Jak będę stary to sprzedam majatek i w domu starców z wysokim standardem bedę sobie popijał drinka klepiąc pielęgniarki w dupę.

Giorgio dobrze zauważył że boisz się życia w samotności stąd szukasz ciągle atencji i znajomości.

Twoja kobieta ma większe jaja bo żyje sobie samowystarczalnie nie szuka atencji. Nie szanuje ciebie twoja  pani dlatego że nie szanujesz jej umawiając się z innymi i robiąc wszystko osobno choćby wycieczki.

Ty byś szanował swoja kobietę gdyby tak się zachowywała jak ty?

Latasz za tymi babami nie doprowadzasz spraw do końca szukasz atencji bo panny ci się na bolca pchały a ty jak na andropauzie zachowanie masz .Weź ty se zbadaj poziom testosteronu bo rozchwiane masz emocje a andripauza pod 40ke to już czesta przypadłość na szczęście uleczalna.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W dniu 19.11.2017 o 01:45, Odlotowy napisał:

Jeśli nie spotykasz się z innymi kobietami, tylko w jednym celu - seks - to marnujesz tylko swój czas i energię - kolegów nie miałeś?!

A to czasem nie działa tak, że gdy jestem w związku i spotykam się z atrakcyjnymi koleżankami, partnerki często bardziej się starają, żeby samca zwabić na jej stronę? Po czym on sam może z czystym sumieniem powiedzieć - to tylko koleżanki. ;) 

Kolegów mieć trzeba, tu nie ma cienia wątpliwości.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.