Skocz do zawartości

Ślub przed ołtarzem


Indywidualny

Rekomendowane odpowiedzi

On 11/19/2017 at 6:24 PM, Indywidualny said:

I teraz najważniejsze. Jakie ślub kościelny zostawia zapisy w podświadomości? (...) Jak zareagowałaby na to moja podświadomość i jakie byłyby tego "skutki" uboczne?

 

 

 

Myślę, że jeśli nie jesteś "kościelny" ani głęboko wierzący i kościelne sakramenty nie są dla Ciebie istotne, to taki ślub nie wpłynąłby znacząco akuart na Twoją podświadomość.

Jeśli ktoś jest bardzo mocno związany z kościołem duchowo to może mieć potem taki rys na podświadomości, że nie będzie umiał rozwieść się z żoną bo przecież łączy ich przysięga przed Bogiem.

Jednak jak widać wielu ludzi bierze śluby kościelne i nie robi to na nich wrażenia. Rozwodzą się, rozstają, wchodzą w nowe związki i nie odczuwają, że mieli ślub kościelny, a przynajmniej nie przeszkadza im to w niczym.

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

3 godziny temu, manygguh napisał:

Jeżeli ślub kościelny jest nieważny, to czy wynikający z konkordatu ślub cywilny jest wtedy ważny?

Tak. Dlatego, że ślub konkordatowy wywołuje skutki prawne w postaci małzenstwa cywilnego, które może być jedynie rozwiązane przez rozwód orzekany przez właściwy sąd okręgowy.

 

3 godziny temu, manygguh napisał:

Ale jeśli ktoś nie spełnia kryteriów kościelnych i nie może oficjalnie zawrzeć tego ślubu, to czy nie jest to przesłanka do unieważnienia małżeństwa cywilnego

Nie. To nie ma żadnego znaczenia.

 

Dodatkowo - najczęsciej jest tak, że dokumenty w sądzie biskupim (kościelnym) składa się po uzyskaniu rozwodu (zwanego w terminologii kościelnej "rozwiazaniem kontraktu cywilnego")

Nie mam pewności stuprocentowej czy jest to warunek konieczny do wszczęcia postępowania przed intytucją kościelną, ale we wszystkich znanych mi przypadkach stwierdzania nieważności małzeństwa - zawsze wcześniej miał miejsce rozwód cywilny.

 

3 godziny temu, manygguh napisał:

a tym samym do braku płacenia ewentualnych alimentów na żonę itp?

Nie istnieje w prawie cywilnym, sensu stricte pojęcie "alimentów na żonę".

Żona otrzymuje alimenty na dzieci pod warunkiem, że ich ojcem jest zobowiązany do alimentacji facet.

 

Natomiast żona może wystąpić o dwa sposoby pozyskania pieniędzy dla siebie:

 

1. Jesli rozwód pociąga za sobą znaczne pogorszenie jej warunków materialnych ORAZ rozpad małzeństwa nastąpił z wyłacznej winy drugiego małzonka, który wówczas może być obciażony świadczeniami pieniężnymi - na rzecz np żony, ktora to po rozwodzie znalazła się w gorszej sytuacji finansowej niż w czasie małzenstwa. Do udowodnienia jest to dosć trudne.

 

2. Jesli po rozwodzie (z winy obu stron czy też bez orzekania winy) jedno z małzonków znajdzie się w niedostatku. Wówczas sąd może zasądzić od drugiego małzonka dostarczania na rzecz małzonka, ktory popadł w niedostatek odpowiednich pieniędzy - adekwatnie do stanu niedostatku małzonka i możliwości zarobkowych drugiego małzonka.

Obowiązek ten wygasa w okresie 5 lat od daty prawomocnego uzyskania rozwodu lub też z chwilą kiedy małżonek żądający świadczenia wejdzie w nowy związek małzeński.

Sąd może w wyjątkowych sytuacjach okres 5 lat przedłużyć.

Wykazanie niedostatku również jest sprawa trudną.

O świadczenie z tytułu niedostatku nie może sie ubiegać małżonek (w żadnym przypadku) jesli został uznanym jedynie winnym rozpadu pożycia.

 

Resumee - alimenty to coś co jest zasądzane obligatoryjnie i zawsze. A więc świadczenie na dzieci. Nieważne czy zrobisz dziecko biedaczce czy tez p. Dominice Kulczykównie - alimenty płacił będziesz.

No chyba, że kobieta o nie nie wystąpi - to co innego.

Nieważne też czy jesteś winny rozkładu pożycia, oboje jestescie winni czy też rozwód zapadł bez orzekania winy czy też w ogóle ślubu nie było (zrób dziecko pannie - to alimenty i tak zapłacisz).

Pozostaje kwestia ich wysokości (adekwatnie do możliwości zarobkowych zobowiazanego i uzasadnionych kosztów utrzymania dziecka).

 

Natomiast na żonę alimentów w rozumieniu powyższej definicji nie ma - gdyż świadczenie na rzecz żony możliwe jest tylko w dwóch powyżej podanych przypadkach, ktore wymagają odpowiedniego udowodnienia i mogą ale nie muszą być wzięte pod uwagę przez sąd.

 

Zwracam uwagę na pojęcie "możliwości zarobkowe" małżonka. Nie chodzi tu o to ile zarabiasz, ale ile MOŻESZ zarabiać. Jesli ktoś na przykład jest informatykiem po dobrej uczelni, kursach, umiejętnościach popartych uprawnieniami etc i pracuje jako nocny stróż zarabiając tylko 1900 brutto - sąd uzna, że jego możliwości zarobkowe są znacznie większe niż gdyby rzeczywiście był tylko stróżem i nic innego nie potrafił.

W dodatku co ciekawe - sądy nierzadko do oceny możliwości zarobkowych biorą pod uwagę także rózne "nieformalne" sposoby zarobkowania - np robi fuchy po godzinach i kasa do kieszeni bez podatków itp.

 

Co oczywiście stawia kobiety w sytuacji wysoce uprzywilejowanej - bo to dla nich najczęściej zasądzane są świadczenia.

  • Like 2
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No jak nie wierzysz to po co masz siebie i innych w ciula robić? Powiedz jej, że jeśli ona chce białej sukni to Ty chcesz ołtarz z piernika, kościół z ciasta i basta. Tak na prawdę tu jest kwestia jak Tobie na niej zależy. Jak zależy i jesteś pewien swego to robisz to dla niej. Ksiądz to żaden z niego szaman, klątwy mia nie będziesz. Tylko to jest takie oszukiwanie samego siebie. A i sam siebie znasz najlepiej.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pisałem o tzw. ślubie kościelnym kilka razy ale nie mogę znaleźć poprzednich postów. Znalazłem swój ten z działu "Pod trzepakiem" (ironia pod koniec zamierzona):

 

Czy wiedzieliście, że w kościele katolickim istnieje coś takiego jak małżeństwo bez skutków cywilnych? Ja nie wiedziałem. Myślałem, że musi być konkordatowo (kościelny = cywilny).

Młodzi pewnie z tego nie korzystają - bo nie wiedzą, bo co rodzice powiedzą a poza tym jak to!? Przecież będziemy na wieki wieków  i razem przejdziemy za rękę przez bramę do niebios.

No toż i ja tak myślałem.

 

Ślub bez skutków prawnych (trzeba mieć zgodę Ordynariusza kurii diecezjalnej) - co na to kobiety? Wybierzecie "szczerą miłość faceta i zobowiązanie przed Bogiem" czy kawałek "nic nie znaczącego" papierka z USC? 

No przecież się kochacie - przysięgacie sobie! Nieprawdaż?

Edytowane przez Normalny
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

58 minut temu, Normalny napisał:

No przecież się kochacie - przysięgacie sobie! Nieprawdaż?

Prawdaż :)

Ale nie trzeba uciekać się aż tak daleko - czyli do intytucyj kościelnych. Bo przecież ateistka może to wyśmiać.

 

Jest prostszy sposób testu "wielkiej miłości". Działa na wierzące i niewierzące damy mniej więcej identycznie.

 

Mianowicie - przed ślubem cywilnym (czy też konkordatowym) - przedkładasz kobiecie umowę notarialną znoszącą małżenską, majątkową wspolność ustawową (art 31 KRiO).

 

No co ? Skoro mnie kochasz i z miłości chcesz ślubu, co słyszę średnio kilka razy dziennie - to jaki problem ?

Wychodzisz za mnie czy za majątek, ktorego istotną część od chwili zawarcia małżeństwa będę wytwarzał, przez grzecznośc nie użyję tu kolokwializmu - zapierdalając ?

 

I czekasz na odpowiedź.

 

W 99% przypadków natychmiast i bez specjalnej analizy kobieta reaguje histerią - co jest znakomitym dowodem na miałkość oczywistej i defaultowej ściemy o "wielkej miłości"

 

No i w tym momencie jakże słusznym jest stare jak świat spostrzeżenie - uwielbione przez Kaszubki zamieszkujące licznie moje strony, artykułowane w formie retorycznego pytania zawierającego w sobie od razu odpowiedź - "Chciałeś panią ? - to rób na nią !"

 

  • Like 1
  • Haha 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 tygodnie później...

O rosnącej popularności "rozwodów kościelnych", jest tu coś niecoś:

 

http://forsal.pl/gospodarka/demografia/artykuly/1088399,sakrament-z-ograniczona-odpowiedzialnoscia-coraz-wiecej-niewaznych-malzenstw.html

 

Wyrażając się precyzyjniej chodzi o instytucję unieważnienia małżeństwa, albowiem związek małżeński pobłogosławiony powagą Kościoła nie może ludzką ręką zostać rozwiązany.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 4 tygodnie później...

Od rozwodu minęło magiczne 5 lat. Czyli z punktu widzenia prawnego jestem wolny od jakichkolwiek należności związanych z byłą małżonką(dzieci nie było). Ślub był kościelny więc z punktu widzenia kościoła nadal jestem w związku małżeńskim. Czy szanowny brat @Bonzo mógłby w skrócie napisać jak przebiega procedura unieważnienia małżeństwa oraz od czego tak naprawdę zacząć. pzdr.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.