Skocz do zawartości

Od rycerza do żołnierza


Rekomendowane odpowiedzi

Nie wiem jak z @xawery982 ale @Animavilis... 

Ty masz do czynienia z DDA. Nie wygrasz. Tu żadna rama-srama, alfa-sralfa, chłodniki i inne PUAsowskie gówna nic nie dadzą. Tu musisz dotrzeć w głąb siebie i wykonać tytaniczna pracę, której efektem będzie cudowna obojętność. Siedzę w temacie. Nie będę rozwijał, po prostu siadaj do Shrink4men. Blog pisany przez Dr Tarę J. Palmatier. Jest skierowany do mężczyzn (mimo, że Tiara jako kobieta przeżyła koszmar związku z BPD). To moim zdaniem, z całym szacunkiem do Forum i Braci, jedyne w 100% wartościowe i obiektywne źródło.Traktuje głównie o BPD, narcyzmie, ale to jeden chuj, schematy są te same i wynik ten sam dla Ciebie - Poczucie chujowości ponad wszelkie rozsądne granice poznania. Dowiesz się, że tu nie chodzi o nią, nie o Was, ale o Ciebie. Z tego co piszesz, jesteś na dobrej drodze do emocjonalnego odcięcia. To jest trudna praca, ale ja ją wykonałem. Nigdy się tak nie spociłem w życiu jak wtedy, gdy stawiałem się na nogi i odbudowywałem dawnego ja, choć proces trwa. W którymś momencie doznałem totalnego oświecenia. Moje prawdziwe ja się przebiło z powrotem na powierzchnię. Uczucie obojętności, świadomość, pozbycie się wiary, nadziei, jest po czymś takim cudownie piękne i oczyszczające. Do tego dochodzi totalna radocha z tego, że znów jesteś sobą. Spokojnie. Dojdziesz do tego etapu. Ostatni etap przede mną to "skręt w swoją drogę". Daję mojej ukochanej (naprawdę ukochanej) 3 miesiące, dla spokoju resztek sumienia. Na więcej mnie emocjonalnie nie stać po prostu.

W kwestii zdrady... stary, w takich relacjach jesteś ofiarą przemocy (wydzielany seks, kontrolowanie nim Ciebie, albo zupełne odcięcie od niego też jest formą przemocy, bo to naturalna potrzeba, żeby tworzyć intymność z osobą, którą się kocha. Nawet jak ta osoba próbuje Ci w mówić, że jesteś zboczeńcem i masz ponadnormalne potrzeby. To tak z mojego podwórka). Zostałeś zdradzony w momencie, w którym ta przemoc została wobec Ciebie zastosowana. Ja dałem sobie przyzwolenie na "zdradę", nie szukam, nie staram się, nie nawiązuje specjalnie kontaktów, ale jestem otwarty już na inne kobiety. Kurs tańca to naprawdę świetny pomysł. Szkoda, że większość kursów już trwa i ciężko załapać się do grupy dopiero zaczynającej. 

 

Edytowane przez Big Q
  • Like 1
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tu macie panowie zdecydowanie rację - widziałem to sam u siebie, ale z perspektywy czasu dopiero patrzę świadomie.


Gdy byłem stanowczy, gdy jasno niskim głosem mówiłem co myślę, co chcę a czego nie, gdy decydowałem i nie używałem zwrotu "co bys chiała robić" albo "ty decyduj" to widzialem poprawy.

Gdy coś zjebała i był z mojej strony uniesiony głos i stanowczy gest to chwilowa cisza albo foszek, a później wielka miłość z niej kipiała.

 

Zastanawia mnie jedno - skąd się wzieły takie dwa światy to znaczy skąd do jasnej cholery takie dwa skrajne podejścia krążące w internecie

 

1. Wicijowski i spółka - szanuj kobitke, przynos kwiatki, ma byc calym twoim swiatem, wyliz cipke i jeszcze dupke, noś na rękach
2. Bracia samcy - Bądź facetem którego szczęście jest zależne od siebie samego - kobieta ma być dodatkiem, bądź męski, silny, stanowczy, nie proś o seks. 

 

Zastanawia mnie skąd takie dwa skrajne poglądy. Zastanawia mnie też czy ten drugi da efekt bo jak widać ten pierwszy ma więcej zwolenników. Tam aż w szwach pękają te strony typu "oczamimężczyzny" gdzie gosc napisze, ze laska nasrala na dywan, a on posprzatal, a pozniej jeszcze palce lizal ze mial zaszczyt panny gowno sprzatac, i pozniej setki komentarzy, lajkow, wielkie dyskusje jacy to faceci sa zli, i ze jaki to on nie jest idealny i kazda by chciala takiego meza...

 

Kurwa skoro kazda by takiego chciala to czemu jak takiego ma to sie konczy z wiadomym skutkie - albo sie pusci z sasiadem, albo sie wypali i zwiazek sie zjebie.

Dlaczego jest panowie nas tutaj tak mało? Dlaczego tam kipią dyskusje, a tutaj jest wąskie grono facetów już pewnych siebie, samców, albo takich którzy chcą podążąć tądrogą

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

13 minut temu, NowyStart napisał:

xawery982 powodzenia Bracie mysl o sobie i dbaj o siebie.

Wiem, że jest trudno (sam wlaśnie koncze związek 15 letni) - szanuj sie I trzymaj sie planu - wyznaczyłeś granicę będzie co ma być.

 

Ja nie wyznaczałem granic i dostałem kopa w zeby takiego że ho

W Twoim przypadku tymi granicami nic byś nie ugrał. Granicami można ugrać coś z normalną kobietą. Po za tym źle pojmujesz granice. Jedyne granice jakie są ważne i które Cię ratują to granice wewnętrzne, które nie pozwalają, by takie osoby Cię krzywdziły i zmieniały Twoją osobowość (w internecie jest sporo o healthy boundaries). Więc się nie biczuj, bo nie masz do tego powodu, Kolego Samcu.

Edytowane przez Big Q
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Z perspektywy czasu i nauki jaką wyniosłem z licznych artykułów, książek, felietonów widzę jak bardzo się zmeinamy pod wpływem kobiety, którą naprawde "kochamy".

 

Ta miłość była zajebista - inna niż większość tych obecnych. Taki mały procent tych szczetych, oddanyc zwiążków. Jako odmienne płci dobrze się komunikowaliśmy.

 

Ale im dalej w las tym gorzej - bo była coraz bliżej tego, żeby mnie zmienić do końca i stłamsić a ja się dałem, a później wszystko uj jasny strzelił. Pierdole te wszystkie wymówki, że brak seksu bo praca stresuje, że czulosci brak, ze sie nic nie chce, ze wszystko boli... gówno prawda :) 

 

Prawda jest taka, że dopiero od jakiegoś pół roku figuruje z nią jako wytarty z życia i obdarty z męskości i zainteresowań facet... I voila :)

 

Teraz staję na nogi, co prawda jest ciężko, ale cieszę się cholernie, że odnalazłem te forum. Dalej zastanawia mnie fakt, dlaczego jest tu taka ściśle mała grupa, a większość tych wszystkich facetów się obraca w tematach tych pseudomiśków co to by nerke oddali za laskę, że kolacyjki romantyczne, że stópki masować....jezuniu kiedy oni na oczy przejrzą... 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

23 godziny temu, xawery982 napisał:

Dlatego też czytając Marka felietony (wspomnnialem w pierwszy poście) chcę odejść od patrzenia na nią jak na obiekt seksualny, a spojrzeć jak na człowieka, przyjaciela tak, ażeby myśli o cipce nie zamieszały mi w głowie.

Patrz na nią jak na człowieka, ale nie jak na przyjaciela. Przyjacielowi należy się zaufanie, szczerość, o ile udowodnił, że na nie zasłużył (a nie dane mu było za darmo, tylko dlatego, że nie wiesz nic o tym, że zrobił coś przeciw tobie). Nie ufaj i nie bądź szczery (z tą, czy inną), o ile jednoznacznie nie wykaże, że na to zasługuje. Tak widzę traktowanie drugiego CZŁOWIEKA po ludzku.

22 godziny temu, Gr4nt napisał:

No weź się zastanów dobrze, skoro od Ciebie nie chce przytulenia i buzi to może ten którego, w ogóle nie podejrzewasz i kogo ona przedstawia jako kogoś niegodnego zainteresowania macza w tym wszystkim swoje palce.

To będzie ten, kogo najmniej podejrzewasz, a o którym ostatnio, lub kilkukrotnie w przeszłości sama z siebie mówiła "z nim to bym się w życiu nie związała", bo i nie o związek kobiecie u kogoś takiego chodzi, tylko o emocje. Poczucie bezpieczeństwa (w każdym tego słowa znaczeniu) ma przecież u stałego misia. Znane z autopsji. Moja dostała odemknie szacunek, zaufanie i szczerość za darmo. To był mój najważniejszy  błąd. Moja wina.

 

23 godziny temu, xawery982 napisał:

Nikogo nie ma, pisze tylko z jakimś gościem, czasami opowiada, że zmienił prace i co tam u niego, ale to pewnie jej durne zagrywki tylko, żeby mnie stestować :)

Już dawno temu do niej pisał i ucinali kontakt, teraz znowu napisał. Traktuje go olewatorsko w sumie jak starego kumpla. Gość nie ma u niej szans.

Oj, możesz się zdziwić, jak zalogujesz się na jej social media, lub do telefonu! Wiem coś o tym.

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

12 minut temu, Bojkot napisał:

Oj, możesz się zdziwić, jak zalogujesz się na jej social media, lub do telefonu! Wiem coś o tym.

 

Nie rób tego Xawery. Póki nie jesteście małżeństwem, nie macie zobowiązań prawnych,  finansowych, dzieci, wspólnego majątku, nie jest Ci to do niczego potrzebne. Twój cel - odcięcie emocjonalne, własne fajne życie niezależne od niej. Ona jest dodatkiem. Kiedy cel zostanie osiągnięty, nawet Cię to obchodzić nie będzie. A prędzej czy później samo wyjdzie, oszczędzisz sobie dużej części wyczerpujących domysłów itd. Tak czy inaczej Twój WIN, czy Ty dasz sobie spokój, czy ona.

Edytowane przez Big Q
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Hmm... Powiem tak, ja, gdy pojawiają mi się podejrzenia, automatycznie przestaję wiązać przyszłość i planować cokolwiek. Pozwalam temu płynąć. Pewnych rzeczy, zwłaszcza tych mocno niepewnych i niedopowiedzianych, @Szkaradny coś na ten temat fajnie i prawdziwie napisał, nie warto przyspieszać. Po prostu koszt emocjonalny przy takim przeglądaniu może być dla mnie zbyt duży. A ja staram się znów od jakiegoś czasu szanować swoje emocje. Może piszę to przez pryzmat obecnej mojej subiektywnej sytuacji i stanu emocjonalnego wyciszenia.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Powiem Wam panowie krótko - kilka lat temu byłem chorobliwie zazdrosny. Pierwsze książki, spotkania z terapeutami, pierwsze mocne wyrzeczenia i praca nad sobą na tle mentalnym.

 
Nic tak nie wyniszcza jak popierdolone zamysły w głowie i dociekanie prawdy, która I TAK ZAWSZE WYCHODZI NA JAW! Chcę się od tego odciąć, chcę zacząć być szczęśliwy sam ze sobą i potrafić żyć bez niej - wówczas zyskam w jej oczach, wówczas może zrobi krok w moją stronę, a jeśli nie - nie będę zawiedziony 

 

Takie fajne powiedzenie za mna chodzi od pewnego czasu "gdy oczekujesz czegoś i tego nie dostaniesz jesteś zawiedziony, gdy nie oczekujesz, a spotka Cię coś miłego jesteś pozytywnie zaskoczony" - nie zawzse się sprawdza, ale dużo w tym mądrego przekazu.

 

Nie oczekuje, że się odezwie, że znajdziemy wspólną drogę, w głowie walczę z sentymentem i przeżytymi latami, ale z drugiej strony chce się zająć sobą - nie być tym pieprzony rycerzem, którym byłem, bo dałem się taki zrobić. Na początku była romantyczna kolacja, były kwiaty, oboje czerpaliśmy z takich gestów przyjemności, ale to ją cieszyło (oczywiście wszystko w granicach rozumu, raz na jakiś czas, w fajnych okolicznościach)...później jednak z biegiem czasu małe wrażenie cokolwiek na niej robiło...

 

Z perspektywy czasu widać wszyściutko dokładnie :) Nie chce szpiegowania, nie chce wnikania w to co robi, tak samo jak nie chce domyślać się co będzie robić na tej imprezie. To tylko zbędne zaśmiecanie sobie umysłu, a ja dąże do pełnego wyzwolenia i niezależności. Do tego, abym był odpowiedzialny sam za swoje szczęście.

 

Jest ciekawość, jest pewien smutek i żal, ale zamykam się na to małymi kroczkami.

 

Nie idę w strone samca skurwysyna, który rżnie każdą dziure jak leci - bardziej idę w stronę faceta silnego, pewnego siebie, stanowczego, stawiającego sobie cele do których zdeterminowanie dąży, rzetelność, szacunek, mniejsza emocjonalność przede wszystkim (wybuchy złości, łzy etc.) i jakoś to będzie... :)

  • Like 6
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nawet jak jesteś silny i pewny siebie, ale wchodzisz z kimś w związek (kobieta, czy kolega w biznesie,  w sumie to prawie to samo):

1. lepiej żebyś wiedział, a nie domyślał się (na podstawie swojego wewnętrznego przeświadczenia o swojej zajebistości) z kim się zadajesz.

2. sam już doświadczyłeś, to co teraz jest nieskazitelne i the best, zblednie za jakiś czas, a nawet może obróci się w coś brzydkiego. Lepiej wyłapać ten moment, żeby nie dać się zaskoczyć.

Nie mówię o zazdrości i permanentnym szpiegowaniu, raczej o tym, że, niestety, zawsze trzeba zachować czujność i nie kierować się przy tym sentymentami, czy wygórowanym nieimaniem o sobie, czy, nie daj boże, tak zwaną "miłością", żeby potem nie robić wyrzutów i mieć pretensji do całego świata.

Drobni złodzieje okradają tylko tych, co dają się okraść (co nie są wystarczająco ostrożni).

 

Talmud Talmud

"Nie daje się okazji uczciwemu, a tym bardziej złodziejowi ..."

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

5 godzin temu, xawery982 napisał:

Wczoraj dużo dobrego dla siebie i dla domu. Jakoś dzień minął. Teraz siedze w robocie i ciężko się skupić. Niespełna 10 lat znajomości, z czego 3/4 bliskiego związku idzie w pizdu... siada na psychę niemiłosiernie. Najważniejsze, żeby dziś nie zachlać pały tylko iść na worek, a potem skonsumować porcję whey'a.


Za tydzień miała chęć iść na imprezę - być może pójdzie. Od dawien dawna nie miała ochoty. Mieliśmy iść razem, ale chyba nie wypali.
Kontaktu nadal brak. Ciekawy jestem czy się tam pojawi, a jak tak to jak się będzie bawić... ciężki temat na głowę. Wracam do pracy.

 

W tygodniu pewnie zajęta pracą, ale dziś wieczorem pewnie też będzie przebierać nogami.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Akurat w ten weekend ma uczelnie, więc odpada. Ale odszczepiam myśli od jej życia, bo to droga wstecz. Czy ma czas wolny czy nie - to jej czas, a mój to mój. Straconego czasu nikt nam nie zwróci, a ja nie mam zamiaru marnować go na zagwozdki co tam u niej.

 

Boli jak jasny chuj, ale przejdzie. ;) Dzisiaj po pracy może poświęcę trochę czasu rodzince i poodwiedzam krewnych, bo zaniedbałem ten aspekt życia również. 

 

Pragnienie młodej pipki mocno daje o sobie znać, ale trzymam nerwy na wodzy, jak wstaje to bije go po kasku. Niech mnie nie namawia hehe :D 

 

EDIT: popierdolone myśli panowie dopadają ... że może ma gdzieś inny numer, albo inne social media, żeby się kontaktowac z ów koleżką... <_<

 

zmiana planów - najpierw pójdę pobiegać i oczyścić banie, a później poodwiedzam rodzinę. 

Edytowane przez xawery982
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Może nie tyle co przeżywam, a tyle co mocno mi to siedzi w głowie, a żeby nie zbłaźnić się znowu i nie zrobić nic głupiego to wyrzucam to tutaj :)

 

Nie dziw się, że siada na bańkę w końcu to prawie dekada z jedną osobą, która Ci wiernie towarzyszyła, dzień po dniu, rok po roku...na dobre i na złe. 

 

Ino skutki rycerstwa wychodzą widocznie po latach, w ogóle skutki złego (niemęskiego) zachowania wychodzą po latach.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Bracia! Doświadczeni bracia! 

 

Jako, że amator ze mnie wielki i emocje, których nie potrafię na tym etapie poskromić szargają moim jescze białorycerskim umysłem bardzo mocno proszę o pomoc - rady, sugestie cokolwiek, aby zachować się jak samiec a nie pizda.

 

Królowa pojawiła się po dwóch dniach. Uwaga Panowie udało mi się akurat najwierniej jak się da wychwycić pewne fragmenty rozmowy i je dosłownie przepisać! Więc słowo w słowo wklejam to co ona mówiła... oczywiście monolog, bo do słowa nie doszedlem.

 


- Ty jesteś naprawdę chory. Nie potrafisz być w związku. Niczego nie jesteś pewny i to nie dlatego, że ja Ci nie daje pewności, to ty się czepiasz o wszystko gdy wiesz ze jest zle i nie powinnismy sie klocic. Ty ciągle dążysz do kłotni. (TUTAJ CHODZI O TO, ŻE SIE WTEDY PRZYJEBALEM O TO, ZE ONA POWIEDZIALA ZE NIE WIE DLACZEGO ZE MNA JEST BO NIE BEDZIE SLUBU I Z TEGO WYSZLA AFERA PO CZYM KAZALEM JEJ ISC Z BUTA DO DOMU)

- Sory, ale moze to ty masz dosyć tego związku, nie kochasz i ciagle szuaksz czegos zeby miec powod do rozstania?

- Ciagle sie godzimy i za każdym razem Ty robisz problem o pierdołe, a konczy sie tragicznie.

- Wiesz, gdybym Cię nie kochała to bym z Tobą nie była. Nie poleciałam na kasę czy przyszłośc (bo milionerem z willa nie jestes i nie oczekuje tego) , tylko mowie ze nie to mnie przy tobie trzyma, to po co mialabym z toba byc jak nie z milosci 

- Moze u Ciebie sie pojawilo wypalenie ktoremu zarzucales jescze niedawno i dlatego juz ci na naszym dobru nie zalezy.

- Nie bede juz ci wchodzic w droge, trzymaj sie 

 

Co o tym panowie sądzicie? Przecież to ona tak naprwadę sie wypalila kilka miesiecy temu pierwsza - brak seksu, brak pozadania i tak dalej... fakt faktem z powodu mojego rycerstwa no ale jednak...ale do rzeczy

 

Podchodze z dystanstem,to dla mnie jakis shit-test ale moje samczo-amatorskie oko moze sie mylic - choć śmiem twierdzić, że może chce zobaczyc czy zachowam sie jak zawsze i bedzie - naprzyklad ostatni myslnik gdzie nie chce mi niby wchodzic w droge - moze oczekuje ze napisze "nie wchodzisz mi w drogie..." (wstyd mi sie przyznac ale tak bywalo :p), ale nie chce już tego powtarzać

 

Jak mogę się odnieść do tego? O ile w ogóle odnosić

 

Cisnelo mi sie powiedziec na usta, że wraca po dwóch dniach i jedyne co potrafi to mi kurwa wyrzuty prawić...ale sie powstrzymalem, wolalem na chlodno i skonsultować to z kimś kto mi pomoze wyjśc z etapu pizdeczki i misiulka od lizania pipki ;)

Edytowane przez xawery982
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Przede wszystkim to potrzebujesz się odstresować, wrzucić na luz - masz jakiś dobrych kumpli ?? To wyskoczcie dzisiaj przy piątku na bilard albo kręgle, darta. Spędź trochę czasu w męskim towarzystwie. pograjcie, powydurniajcie się, poopowiadajcie kawały, napij się piwka i przestań narazie o tym mysleć i to analizować. Odetchnij.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

   @xawery982 Jak dla mnie to Ty chcesz zakończenia związku z powodu marazmu jaki się pojawił. Tęsknisz za innymi dupeczkami, jesteś świadomy że życie Ci ucieka.

Zwalasz wszystko na partnerkę, że to jej wina, bo ma fochy i odpały. Ona jest normalna, lepsza nie bedzie. Zanim wszystko wysadzisz w powietrze zastanów się czy warto.

Pójdzie na imprezę? A pójdzie, ale wbrew pozorom pójdzie dla Ciebie, to akt desperacji z jej strony aby wzbudzić w Tobie zazdrość, zatrzymać Cię przy sobie.

 

    Być może w życiu lepiej już nie znajdziesz, tak że zastanów się czy na pewno chcesz zakończyć tą relacje.

Babę możesz zmienić, ale to nic nie zmieni.:)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wow...trafiłeś w sedno. Jakbyś mnie znał i wiedzial coo myślę. Uszanowanie :)

 

Myślę, że wiem jak było przed marazmem i myślę, że lepiej już nie trafię...w sumie to wie caly świat stoi otworem.

 

Odniesc się jakoś do tego, ze według niej jestem chory, nie nadaje sie do związku i bye bye nie chce wchodzić Ci w drogę? Czy każda próba odpowiedzi będzie wygladala na desperacka?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie znam was, a z krótkich wpisów trudno wyrobić sobie obraz choć kawałka waszej relacji, a tym bardziej coś doradzać w takim temacie. Nie ma złotych rad, które zawsze działają. Musisz dopasować informacje z wielu wątku, z tego forum, do swojej sytuacji i wypracować własne podejście. Ale jest kilka ogólnych zasad, które działają prawie zawsze.

Pewnie nie wspomnę o wszystkich, ale napisze wedle mojego oglądu:

1. Wydaje się, że ci zależy, to w samo w sobie nie jest złe, ale nie powinieneś tego okazywać wprost. Jej musi zależeć bardziej i musi tego dowieść.

Co zrobiłem ja swego czasu, w sytuacji gdy moja kobieta powiedziała mi wprost - mam już swoje lata, albo się ze mną ożenisz, albo musimy się rozstać, czego bym bardzo nie chciała, a w wyniku której to rozmowy nastąpiły ciche dni. Musiałem podjąć decyzję, wbrew swoim poglądom, z drugiej jednak strony ceniłem ją i mimo wszytko nie chciałem jej stracić. Nie miałem powodów, jej nie wierzyć, nie ufać, nie robiła jazd, mogłem wyjeżdżać i imprezować gdzie chciałem, z kim chciałem, realizować swoje pasje, mieszkaliśmy w jej mieszkaniu, a ona mnie utrzymywała w tym okresie, nie miała nic przeciw intercyzie, oddzielnym kontom bankowym itp. itd. W zasadzie to ona poprosiła mnie o małżeństwo, a ja ją tylko o rękę. Jej bardziej zależało.

 

2. Nie powinna być do końca pewna twoich uczyć. Bądź wylewny w ich okazywaniu, ale zarówno tych pozytywnych jak i negatywnych, nie tłamś tego w sobie. Dla nich to oznaka, że facetowi zależy, a ty szybko spuścisz ciśnienie spod czaszki i niech ona się z tym mota, co z tym dalej zrobić.

Oczekuj, żądaj, wymagaj, karaj. A dopiero potem nagradzaj, doceniaj, komplementuj, klep po tyłku.

 

3. Jeśli spełnisz powyższe, nigdy nie dopuści, abyś ją opuścił. Ostatnio dowiedziałem się, że moja kobieta, już gdy ze sobą zaczęliśmy chodzić, była święcie przekonana (zostawialiśmy sobie sporo swobody. 8 lat "chodzenia", mieszkaliśmy osobno), że taki facet jak ja, z pewnością ma kolosalne powodzenie, ale dopóki nie wiedziała, czy sypiam z innymi, nie miało to dla niej znaczenia, najważniejsze, że wybrałem ją i jej poświęceniem swoją uwagę, nie tylko w łóżku. Z tą także świadomością zażądała ode mnie ślubu. Powiedziała mi coś takiego - póki wracałeś do domu i opiekowałeś się naszą rodziną, nie interesowało mnie co robisz, gdy jesteś poza domem. Choć zawsze obawiałam się, mimo, że nie dawałeś mi do tego powodu, że zostawisz mnie dla innej. Wiesz kiedy zaczęła mnie oszukiwać? Jak sama przyznała, kiedy nabrała przekonania, że nie ma konkurencji. Mój błąd.

 

Nie odzywaj się od razu. W przyszłym tygodniu poproś o spotkanie. Nie będzie chciała, słabo, ale nie proś. Powiedz, żegnaj i zajmij się sobą. Wiem, łatwo powiedzieć. Jest duża szansa, że za jakiś czas sama się odezwie.

Zechce, mało czasu, ale zrób rachunek sumienia, siądź z kartką i spisz sobie, punkt po punkcie, gdzie zamierzasz być za 2, 5 i 10 lat w wersji z nią lub bez niej i jak zamierzasz to osiągnąć. 

Na spotkaniu bądź najlepszą wersją samego siebie - ciuch, fryz, nowe buty, wyczyszczone pazury. Uśmiechnięty, nawet nieco rozluźniony (nich to ona czuje się niepewnie), ale bez przesady. Jeśli da ci dojść do słowa, zacznij od tego, że ją kochasz i że aktualnie jest jedyną kobietą w twoim życiu oraz ......  (etap słodzenia, to je rozmiękcza).

Ale ponieważ jej zachowanie nie licuje z twoimi wartościowymi i oczekiwaniami, co dla ciebie jest jawnym brakiem uczuć z jej strony, nie zawahasz się zakończyć definitywnie waszego związku (siała i zdecydowanie, to je podnieca). Powiedz, czego oczekujesz, dokąd zmierzasz i zapytaj, czy chce iść z tobą, na twoich warunkach?  Musisz, ją przekonać, że więcej cię nie zobaczy jeśli powie nie i co starci jeśli tak zdecyduje. Sam musisz być wewnętrznie gotów na rozstanie. Wyczuje każde twoje zawahanie.

 

 

 

 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Godzinę temu, Adolf napisał:

Jak dla mnie to Ty chcesz zakończenia związku z powodu marazmu jaki się pojawił. Tęsknisz za innymi dupeczkami, jesteś świadomy że życie Ci ucieka.

Absolutnie nie. Tzn na pewno nie z tego co tu otwartym tekstem pisze. Z jego zeznań nie wyczytasz historii dupcyngiera. Xavery ewidentnie nie może pogodzić się z utratą tego co bylo. A bylo mu zajebiscie, cenił ten związek i żadne zastępcze bolcowanie mu tego nie wynagrodzi, bo on tę relację rozpatruje wielowymiarowo - kobieta jako partnerka, jako kochanka, jako przyjaciel itd. Dlatego nie mówi sobie: kij z tym, kończę to, wchodzę w drugą młodość, porucham, a jak coś sie konkretnego nawinie to pomyśle o związku. Praktycznie kazdy post Xaverego podszyty jest zawoalowanym żalem i nieakcpetacją tego co stało sie w jego związku. A taki stan rzeczy najtrudniej spuścić w kiblu i powiedzieć sobie: jebać to! Pewnie napiszesz, że nadinterpretuję, ale w życiu wysłuchałem sporo podobnych historii, przy czym rekacje są zaskakująco zbieżne w większosci przypadków. Ktoś tu dobrze napisał wcześniej, że nie ma złotej rady, to forum traktuj jako terapię swego rodzaju i zbiór cennych wskazówek, ale nie jako gotowy wzór na rozwiazanie Twojego życiowego równania.

Edytowane przez Onan Barbarzyńca
  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.