Skocz do zawartości

Od rycerza do żołnierza


Rekomendowane odpowiedzi

Tu nie chodzi, że ją bilem, czy byłem na dnie społecznym. Byłem podobnie romantyczny, czuly, dbalem o nia, zawozilem czasami sniadanka do pracy i takie różne pierdoly, ale miałem inny tryb życia. Sklanialbym się bardziej ku wypaleniu z innego powodu. Czas pokaże :)

 

To nie jest takie czarno-białe jakby się wydawało. Wiem na pewno, że taka zależność może spotkac każdego innego samca, więc chce o tym napomniec jako już bardziej swiadomy chlop, który zna pojecia matrix i rycerstwo, wie trochę bardziej jak dzialaja kobiety i ich uwarunkowania genetyczne, ksztaltowane przez tysiące lat. Zobaczymy co będzie dalej 

 

Przepraszam za post pod postem na tele nie pokazuje edytuj.

 

Pilnuje tego dziecka jak miała, ale nieopodal stoi samochód który nie jest stąd, więc stawiam, że ktoś ją odwiedził. 

 

Mam rejestrację, jeśli okaze sie po czasie, że to auto tego gościa to wiadomo jak sie skończy :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To nawet nie chodzi o "bad boya". Po prostu były non-stop emocje, ta niepewność, że taki a taki tryb życia zagraża jej pozycji. Były długie wieczory, dni z gonitwą myśli czy gwiazdeczka jest wystarczająco dobra, by byc przy boku kogoś kto chodzi swoimi ścieżkami. Ona byc może by się tego nawet wyparła, ale to siedzi w podświadomości kobiecej, to motywuje je, nakręca do bycia tą jedyną w życiu niejednostajnego samca. A co się stało z czasem? Jak wynika z zeznań Xaverego, myszka zapewne poczuła do bólu przytłaczającą stabilizację, która zabiła w niej wszelka aktywność. Poczuła, że jej droga do udomowienia tygrysa popierdalającego dotąd po bezkresnych sawannach zakończyła sie sukcesem... Jak mówi słynne powiedzenie "nie chodzi o to by złapać króliczka, ale go gonić". Ona dogoniła, udomowiła, wytresowała. Co gorsze w tej całej sytuacji to to, że przez lata zeszła z wysokiej dawki emocji (tryb życia o którym piszesz) na praktycznie wypranie z emocji, dlatego chyba aż tak pannie odjebało. Powstaje ważne pytanie: co TY z tym zrobisz? Bo ja tu piszę o wahadle emocji, ale przecież bycie etatowym inicjatorem na zmianę - dopaminy i kortyzolu (bo księżniczka jest znudzona) to też białorycerstwo. A przeciez problem nie jest w Tobie - to jest najlepsze. Niestety obawiam się, że ta relacja może juz byc przegrana, bo takie samice jak nie dostana soczystego kopa, to nie zrozumieją co tracą. Good luck mate ;)

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W samo sedno Onan :) A co z tym zrobię - nie wiem. 

Ale wiem, że tylko wspólnie możemy dojść do ładu i składu. W innym wypadku masz rację, że relacja jest stracona. 

 

Mnie teraz po głowie spierdolone myśli chodza, co ona robi teraz i z kim... pół biedy, że mentalnie juz podchodze do tego inaczej ;)

 

 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 minutę temu, xawery982 napisał:

Mnie teraz po głowie spierdolone myśli chodza, co ona robi teraz i z kim

Znam to! Momentami myślałem, że zwariuję od takich myśli, tym bardziej, że powiedziałem sobie, że nie będę robił z siebie debila i latał jak FBI podczas nalotu :) To potrafi nieźle zryć beret.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pierwszy filmik obejrzal, drugi ogladal miał dość i pozniej rzucil jej tym filmikiem w rece a ona "jak mogłeś!" 

 

Śmieszne co? :) Jak mogles...a jak ona mogła zdradzic bez skrupolow.

 

Powiem panowie szczerze, że na początku miałem mieszane uczucia co do tego forum bo wydawalo mi sie, że to dla tych co to chodza, ruchaja, i mają wyjebane w laski. 

 

Okazuje się, ze dopiero po zagłębieniu się w to bardziej dostrzegłem jak pochopnie to ocenilem. 

Dalej zastanawia mnie fakt - czemu jest nas tak mało? Czemu jako płeć męska dajemy soba dominowac i wmawiac sobie chore wymysły, ze kobieta jest najważniejsza i trzeba o nią dbać. 

 

Czemu w szwach pękają posty o miluskich białych rycerzach, którzy dla kobiety robią wszystko i wznoszą je na piedestal...to przykre.

 

Uzalezniamy (i ja tez tak robilem) swoje szczęście od drugiej osoby. Wierzymy, że kochamy druga osobe nad życie, a nawet nie zatrzymamy sie, żeby pomyslec czy jesteśmy szczesliwi sami ze sobą. 

 

Ja już wracam z powrotem ścieżka która doprowadzila mnie do przykrych i smutnych stanów, a później skręce w tę sciezke, ktora odrzucilem bo szedlem za tłumem facetow, którzy bali sie byc mezczyznami tylko lalusiowali babom bo to taka plec piekna, slaba, i cipke mają :)

 

Gowno prawda. To trochę jak z badaniami na nowotwor - są tacy ktorzy nie chca ich robić, bo boją się świadomości, ze moga byc smiertelnie chorzy, a w koncu i tak umieraja nie podejmujac walki.

 

Tak jak psychicznie umra wszyscy rycerze, nie chcacy poznac prawdy i wyjsc spoza matrixa, którym nas karmią. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Szukając książki "no more mr nice guy", która jest bardzo dobra, ale trzeba się wysilić - ang. natknąłem się na wątek http://nadopaminie.blogspot.com/2013/09/recenzja-ksiazki-no-more-nice-guy.html?m=1

piszą tam o Marku nawet.

Edytowane przez aras
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jasna cholera! @aras właśnie szukalem książki i na lubimyczytac nie było opisu i tez trafilem na ten blog i go sobie poczytuje :) coz za zbieg okoliczności. Fajnie opisany problem uzalezniebia od porno. Mnie samego sie poniekad tyczylo, gdy mialem problemy z erekcja w prezerwatywie i bez zreszta tez, a winne bylo porno

 

Ja powoli przymierzam się do rozmowy z kobita, ale ona nie wykazuje chyba chęci w ogóle kontaktowania się ze mną, choć zaczynam być przekonany, że to tylko tescik czy sie odezwe i bede prosil jak kiedyś ;)

 

Zastanawia mnie jakby było żyć majac seks na boku...

 

Wiem, że nie wrócimy do tego co bylo, bo tak sobie zarzekalismy i błąd to był bo jak było to nie będzie, ale chcę zaproponowac zbudowanie relacji od nowa opartej na mocniejszych fundamentach.

 

Do życia kobieta skarb przez tyle lat życia jestem pewien tego, ale co jeśli emocjonalny aspekt jebnal na zawsze? 

 

Ma złote serce, wspiera chorych, dzieci, jak coś odlozy przeznacza na szczytny cel, dba o dom, wspiera mnie, jest wyrozumiala, ma rękę do dzieci...gdyby emocje, seks, uczucia były to by bylo coś pięknego.

 

Zaczynam się zastanawiać czy jest sens porzucic ją, gdy wspolna praca nie da efektów bo już za późno... szansa, ze trafie na zyciowo lepsza jest wedlug mnie znikoma...ciężki temat. Czeka mnie szczera i stanowcza rozmowa. Może nawet jeszcze dzisiaj, zobacze

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

13 godzin temu, xawery982 napisał:

 

Dalej zastanawia mnie fakt - czemu jest nas tak mało? Czemu jako płeć męska dajemy soba dominowac i wmawiac sobie chore wymysły, ze kobieta jest najważniejsza i trzeba o nią dbać. 

 

Czemu w szwach pękają posty o miluskich białych rycerzach, którzy dla kobiety robią wszystko i wznoszą je na piedestal...to przykre.

 

 

 

 

Bo to dla większości jedyny dostęp do cipki bo ta większośc nie ma pasji i nie ma w życiu nic, ich jedyna przyjemnośc to piwo mecz w tv i jak stara dupę wystawi, tym żyją bo nie mają nic innego. Mam 41 lat a wyglądam jak apollo a moi rówieśnicy to w większości opasłe postarzane dziady z wiecznie sfochowanymi zonami albo już przepici alimenciarze.Ale ja mam pasje.

Co do kobiety to przykład manipulacji jeden z wielu ci podam ze swojego podwórka. Panna mówi mi kilka dni wcześniej że chce jechać na wycieczkę do parku rozrywki w niedziele. Mówię ok ale zbieramy sie z rana bo po obiedzie chce byc w domu i odpoczywac przed tv bo następny dzień będę miał męczący.

Przychodzi sobota i panna nic nie wspomina o wyjeździe rano, ja się nie odzywam bo mnie się jechać nie chciało ale miałem zrobić to dla niej niech pozna moja dobroć:D

Niedziela godzina 11a baba bez makijażu i w powijakach(zanim się ogarnie i wyjedziemy będzie 12:30 a dojazdu z godzinę albo lepiej jak korek będzie, a rano to jest moim zdaniem 9a. Tam ze 3 godziny i powrót to w domu bede wyjebany po 18ej jak dobrze pójdzie  ) mówi mieliśmy jechać do parku rozrywki obiecałeś.

Tak obiecałem ale rano mówiłem, że jedziemy. Na to foch i odpowiedź, no tak znowu tak wszystko poprzekręcasz że moja wina i obraza jaśnie panny i wytyki że nie dotrzymuję słowa, że sobie robię z niej żarty.

Kto tu wykazał chęci i dobra wolę i kompromis? Ano ja bo mimo że mi się jechać nie chciało to nawet o tym nie mówiłem ale postawiłem pewne warunki na wyjazd, które zostały olane bo to ca ja mówię panna ma wyjebane i po jej będzie. I to jest banalny przyklad ich rozumowania i braku wdzięczności i szacunku w małych sprawach, a jak w małych nie ma to w żadnych nie będzie.

 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dobra, może zakończymy wątek w tym miejscu bo naprawdę szkoda mi tego zmarnowanego czasu pozostałych braci, którzy go tutaj poświęcają dla autora tematu, a który i tak robi swoje - jednocześnie co innego nam tutaj przedstawiając?

 

 

Cytat

"[...]Zaczynam się zastanawiać czy jest sens porzucic ją, gdy wspolna praca nie da efektów bo już za późno... szansa, ze trafie na zyciowo lepsza jest wedlug mnie znikoma...ciężki temat. Czeka mnie szczera i stanowcza rozmowa. Może nawet jeszcze dzisiaj, zobacze..."

Z twoich wypowiedzi wynika, że jesteś niejako nieszczęśliwy bez niej u boku.

Cóż...

Skoro tak myślisz - to tak właśnie będzie.

"Nie istnieje różnica między osobą, która mówi, że coś zrobi a osobą która mówi, że się jej nie uda." - Obie mają rację. I obie zdecydowały o ich wyniku już na samym początku. ;) 
 

Cytat

 

"[...]szansa, ze trafie na zyciowo lepsza jest wedlug mnie znikoma..."

 

 

 

Proszę Cię...

Przecież tak mówi każdy z klapkami na oczach... Historii z forum nie czytasz? Większość zawiera to stwierdzenie.

Albo nie czytasz uważnie, albo próbujesz próbujesz przedstawić nam tutaj  wyimaginowaną wersję swojej osoby - osoby która jest już inna, taka która zrozumiała swoje błędy i będzie dążyć ku polepszeniu swojego bytu - a która nie ma tak naprawdę odzwierciedlenia w rzeczywistości. I ten komentarz wyżej niejako to zdradza.

 

 

Dalej:

Cytat

"[...] Ma złote serce, wspiera chorych, dzieci, jak coś odlozy przeznacza na szczytny cel, dba o dom, wspiera mnie, jest wyrozumiala, ma rękę do dzieci...gdyby emocje, seks, uczucia były to by bylo coś pięknego...."

 

Teraz pomyślmy:

- "Ma złote serce..." i do tego jej bąki pachną kwiatkami. :wub: Emocjonalna ocena wypada.

- "Wspiera dzieci/ma rękę do dzieci". Niczym zdrowa psychicznie kobieta. To jest plus? Raczej podstawa którą powinno się wymagać od kobiety wchodzącej w związek. Po co zaniżać cały czas średnią i uznawać za zalety kobiety coś, co powinno być normą? A może to, że ma nogi? Też dajesz jej za to 10pkt? 

-To "wspiera mnie" - to podstawa każdego ze związków... Skoro masz takie wymagania a nie inne, to niech Cię nie dziwi później jakość usług które otrzymujesz.

- "Dba o dom"  Większość ludzi dba o miejsce w którym aktualnie żyją. Nie masz innych, prawdziwych zalet dot. jej osoby w głowie?.... Pewnie nie. Ale przez te emocje które tobą rządzą wystarczą Ci nawet takie ochłapy o których wspominasz byleby utwierdzić się w przekonaniu o jej "wyjątkowości".

- "Jest wyrozumiała" - Chyba wspominałeś  o tym, że panna nie odzywa się już od kilku dni - niczym dziecko które nie dostaje tego czego chce. Napisałem "chyba" bo Ty żyjesz w dwóch alternatywnych rzeczywistościach według mnie.

 

Podsumowując:

Cytat

"Ma złote serce, wspiera chorych, dzieci, jak coś odlozy przeznacza na szczytny cel, dba o dom, wspiera mnie, jest wyrozumiala, ma rękę do dzieci...gdyby emocje, seks, uczucia były to by bylo coś pięknego"

Jak wspominasz: emocji i seksu też nie ma więc, co zostało?

"[...] jak coś odlozy przeznacza na szczytny cel..."

To może wejdź w związek z 70-letnią babcią pracującą w schronisku dla zwierząt?

Spełnia wszystkie twoje wymagania:

- Bycie wolontariuszem.

 

Bracie -  przejrzyj na oczy. To wszystko są tylko i wyłącznie emocje. A ty sam nadal jesteś w tym samym miejscu, w którym znajdowałeś się kiedy zakładałeś ten wątek kilka dni temu.

Życzę Ci hartu ducha, i tego, abyś jednak postanowił zawalczyć o siebie. 

 

 

 

Edytowane przez Matthew
  • Like 1
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A liczyłes na nagle oswiecenie i pasowanie mnie na samca alfa po trzech dniach? Przeczytaj prosze kolego cały wątek, wówczas się wypowiadaj.

 

Druga sprawka - jakie dzialania podjalem w życiu wiem tylko ja i albo sie z nimi tu dziele, albo nie. Wrocisz kilka stron wstecz zobaczysz male kroki i postawy, których rzekomy brak tak Cię boli.

 

Nie wiem czym pachną jej baki, ale mówię co widzę ja i ludzie z otoczenia. Dla Ciebie dbanie o dom to oczywistość a ja drogi kolego mówię o tym, aby zaznaczyc, ze ta kobieta to nie jest typ zapatrzonej w siebie damy, która ma wyjebane w dom, dzieci i rodzine.

 

70 letnia babcia? Twoj post jest tak płytki, że dalej się nawet do niego nie odnoszę. Widocznie coś gdzies musi Cie boleć skoro pierwsze Twoje zdanie to "zamkmac temat nie marnować czasu" 

 

Jezusie drogi - to ich czas nie Twój. Nikogo nie namawiam do pisania w tym wątku. 

 

Walcze o siebie i o dlugoletnia relacje - czy sie uda czy nie...nie będę ubolewal bo oczy otworzylem juz jakis czas temu. 

I najważniejsza jest dla mnie walka o siebie i bycie szczesliwym z samym sobą. 

 

Dzieki za troskę ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dostalem jakies info, że nie moge już edytowac postu, więc wrzucam drugi. 

 ;)

 

 

Ostatni raz się tak dobrze czułem chyba w ubiegłym roku :D

 

Mowie:

"Chce z Tobą porozmawiać, usiądź"

 

I gadka szmatka, że po co ja mam rozmawiać z nią jak wszystko sie kończy kłótnia, ze i tak sie wypalilem. 

 

Mowie: 

"Nie mów w moim imieniu. Nie wiesz jak sie skończy, proponuje rozmowe. Usiadziesz czy nie?"

 

I babska gadka - nie mam ochoty się kłócić całą niedziele, albo sie pogodzic i za kilka dni znowu sie żreć 

 

Na ogół dopraszalem sie rozmowy, więc robila ze mnie frajera. I gadka, że ostatnie miesiace tak to wygląda, ze mnie pewnie jej sama obecność mnie drażni i tak dalej ii o czym ja chce gadac 

 

Powiedzialem ze odgornie odrzuca propozycje rozmowy, wiedzac juz jak to sie skonczy, wiec skonczylem temat i wyszedłem. 

 

Za chwile smsy ii to samo pytanie - o czym ja chce gadac, ze ona nie chce jak to ma wygladac jak zawsze i, ze w sumie to lepiej jak nie pogadamy szkoda nerwów i nawet nie ma sensu sie widzieć.

 

Kurwa jak wiatr jej zawieje, masakra :P Nawet nie odpowiadam. Ale widocznie ją to ruszyło.

 

Zawsze sie plaszczylem i dawalem wciagnac w dyskusje, a teraz mala zmiana podejścia i sie baba pogubila sama chyba 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie zrozumiałeś mnie jednak, a cały post odebrałeś jako atak na twoją osobę i relację z twoją damą, która jest przecież inna niż wszystkie. :) 

 

Byłoby dobrym gdybyś zrozumiał, że to co przeżyłeś ze swoją damą nie ma żadnego znaczenia teraz dla niej i nie ma sensu się do tego odwoływać. Ona nie jest Tobą.  Zawsze na pierwszym miejscu będzie kobietą. I wydaje mi się, że może Ci doskwierać ten prosty fakt, iż te wszystkie rzeczy dot. kobiet nad którymi tutaj debatujemy - również sprawdzają się na twoją (wyjątkową przecież damę.)

 

Przypiąłeś łątkę mojemu wywodowi nt. twojej sprawy jako "płytkiemu".

Tak naprawdę jest on pragmatyczny.

Ale płytki może być dla Ciebie, bo jak on się niby ma do głębi twoich wszystkich uczuć i sytuacji których przeżyłeś ze swoją kobietą. 

Mówią przez Ciebie emocje i przez zaciśnięte zęby starasz mi się udowodnić, że nie mam racji - no bo ja nie rozumiem JAK JEST.

Nie jestem - i nigdy nie byłem w twojej sytuacji. Ja piszę po prostu, jak ta sytuacja wygląda kiedy przyglądniesz się jej z boku. 


 

Cytat

 

Druga sprawka - jakie dzialania podjalem w życiu wiem tylko ja i albo sie z nimi tu dziele, albo nie


 

Jednocześnie wyskakujesz z tym, aby nie wyciągać żadnych wniosków bo nie mam obrazu całej sytuacji.

 

Myślę, że brakuje Ci tego chłodnego spojrzenia na to wszystko. I rozumiem, że możesz być rozgoryczony. Całkowicie Cię rozumiem.

Możesz zawsze wrócić do tych postów i przeczytać je jeszcze raz. Może wtedy wyciągniesz z nich to co chciałem Ci przekazać. ;) 

 

 

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W dniu 11/23/2017 o 09:56, xawery982 napisał:

Właśnie od niedawna mój długoletni (7 lat, narzeczenstwo) związek wisi na włosku i generalnie można by rzec już wtedy się zakończył. Pierwsze lata cudownie,
wspaniale, pożądanie i namiętny seks, kilka lat później - brak namiętności, pożądania okazywania zainteresowania i wszystko kwitowane
jakimiś powodami od pracy po inne duperele.

 

Sytuacja z przedwczoraj:

Coś temat o ślubie - napomknąłem, że ja ślubu nie chcę, a przynajmniej póki co i zaraz jakieś jojczenie pod nosem
i mówię " to po co ze mną jesteś ", a ona "no wlasnie nie wiem" 

 

Nie czytałem całego wątku, zbyt długi - jeśli się powtarzam (czyli już padła tego typu uwaga), to przepraszam.

 

Wg mnie nie ma czegoś takiego, jak namiętny, długoterminowy związek bez zobowiązań z kobietą w wieku produkcyjnym, bezdzietną. Normalna kolejność rzeczy jest taka: narzeczeństwo, gorący seks, ślub, dzieci, wychowanie dzieci itp. Jeśli tego nie chcesz, tzn. nie chcesz zakładać rodziny, to siłą rzeczy musisz co pewien czas zmieniać panią.

 

Uważam, że kobiecie po pewnym czasie "biologia" daje sygnał - nic z tego nie będzie. Skoro jesteś z facetem już ileś lat, a związek nie wszedł w kolejną fazę (dzieci), to nie ma przyszłości. Nie wiem, co sobie obiecywaliście kiedyś, i nie wiem, czy ma to jakieś znaczenie (punkt widzenia zmienia się z wiekiem). Kobieta przestaje dbać o związek, bo czuje, że to nie ma sensu; chce, żebyś się określił - ja ją rozumiem. Tak to po prostu działa.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Matthew Ależ ja nic na siłę nie udowadniam Ci i nie mam zamiaru.

 

To chybanie Ty za wszelka cene probujesz mi cos pokazac ;)

 

Każdy jest inny i kazde życie jest inne. Nie mowie tego w twierdzeniu - jest najlepsza inne zjebane. 

 

Nie widzisz chyba, że choć to dla mnie cos nowego, trudnego to jednak pawam obojetnoscia na to co sie wydarzy w relacji między mna a moją kobietą :)

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jestem w stanie się zgodzić na to, iż da się wyczuć nutkę autorytaryzmu w tym co napisałem. Jestem w stanie za to Cię przeprosić. Ale nie zrobiłem tego z powodu, żeby Ci dokopać, tylko po prostu z perspektywy czasu dla niektórych pewne sprawy wydają się być trochę oczywiste i wolałbym, żebyś od razu postanowił to i to i wyszedł na prostą. Ale wiem, że tak się nie da i do pewnych spraw musisz dojść sam. :)

 

Tak w gwoli ścisłości:

Staraj się nie wyrażać o kobiece z którą jesteś aktualnie w związku jako "moja kobieta". Nie kupiłeś jej na bazarze.

Wchodząc z kobietą w związek, oboje zgadzacie się na niepisaną umowę dot. wzajemnego spełniania waszych potrzeb. To wszystko. Jeżeli jedna ze stron się nie wywiązuje z umowy - związek się kończy. I tak to w życiu wygląda przecież, tylko wszyscy dookoła próbują sobie nawzajem wmówić co innego i ową umowę przykrywają na przykład słowem "miłość" - wtedy lepiej im to wygląda. ;)  Przez określenie czegoś mianem "moja/moje" aktualnie stawiasz się na pozycji, gdzie możesz coś stracić. A w takiej "umowie" stracić niczego nie możesz. Usługi mogą nie być świadczone przez chwilę i to wszystko - do czasu aż nie podpiszesz nowej umowy, ale zawsze i tak wychodzisz na 0.       

Wszystko tkwi w sposobie myślenia. 

 

Swoją drogą, racje ma również @Kapitan Horyzont i ten temat na forum był poruszany wieeeeeeeeeeelokrotnie. ;) I tak, sprawdza się to również dla "innych niż wszystkie". :P 

Nie znam waszej sytuacji, ale jeżeli jest ona podobna do tej którą przedstawił Kapitan, to można się już pakować ponieważ jesteś wówczas w impasie. :D 

Dlaczego? 

Ponieważ powstało już wiele wątków na temat tego, jak wychować kobietę z którą ma się już dzieci. Odpowiedź jest jedna: Jest to strasznie trudne, czasem wręcz niemożliwe. Dlaczego? Ponieważ wówczas dla kbiety dzieci stają się kartą przetargową, więc nie masz za bardzo jak jej ustawić do pionu i ona jest doskonale tego świadoma, że się jej nie podskoczy.

 

Kobietę trzeba sobie wychować, zanim się ją zaleje. Jednakże, ty musiałbyś się z tym trochę pośpieszyć ponieważ ona jest doskonale świadoma tego, że jej "zegar biologiczny tyka" i w sumie skoro Ty nie chcesz ślubu i dzieci (bo do tej pory tego nie zrobiłeś) to już pewnie nie będziesz chciał - dlatego nie jest Ciebie pewna.

Wniosek?

Musisz zalać i wziąć ślub - jeżeli chcesz "długoterminowego związku", a jednocześnie musisz ją wychować zanim to zrobisz. Niemożliwość według mnie. Ale wynika to przez to, że źle obsługiwałeś kobietę. :P 

 

 

 

Edytowane przez Matthew
  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A wydawało ci się że koleś nie jest groźny. Ja bym odszedł, gość zaleje i będzie się z nią bujał.

Za parę lat będzie z nim znudzona i zacznie szukać wrażeń. 

 

Podzielam opinie chłopaków, że u kobiet jeżeli związek nie idzie poziom wyżej to zaczyna się ewakuować.

Edytowane przez slavex
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Godzinę temu, xawery982 napisał:

Zaorane. Ten koleś z ktorym sobie popisywala, nagle dopisuje sie do niej na studia! Chuj ze 1200zl musi zaplacic, ale sie dopisuje. 

 

Cos mi podpada ten koleś. Najpierw złożył papiery do niej do roboty, a teraz na studia. 

Znaczy ten o którym pisałem, że trzeba uważać, bo nawet stereotypowy "lamus" może okazać się nową gałęzią dla naszej małpy, a o którym Ty pisałeś sztandarowe "o nie, z tym to na pewno nie, znam ją"? :D

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.