Skocz do zawartości

Od rycerza do żołnierza


Rekomendowane odpowiedzi

Siłą głosów braci - wydymana została niemiłosiernie. 


Recepta prosta jak na płatki śniadanowie - troszkę zjeby dostała, to się pukała jak akrobatka. :D

 

Jakieś dziwne rozerwanie energetyczne w niej nastąpiło. Generalnie po tej rozmowie, gdzie doszliśmy do konsensusu to oboje faktycznie czujemy się zauważalnie lepiej. Ja jednak trzymam mimo to dystans, coby się znów nie sparzyć, a ona jednak widać jak nie próżnuje w okazywaniu radości (tak jakbym trafił w sedno z tym wszystkim). 

 

Dla mnie fajnie. Jestem świadomy o wiele bardziej i o wiele bardziej pewny. Wyładowałem się elegancko, to teraz zobaczę czy będzie kolejna inicjacja z jej strony za jakiś czas, a w międzyczasie dalej dążenie do samodoskonalenia. Postaram się mimo wszystko następną inicjacje odrzucić (jeśli będzie) z tego co doczytałem to bardzo je to boli, bo seks to ich mocna broń, ktorą manipulują i nęcą. Odmówie i zobacze jakie to da efekty i jak ona się zachowa. ;)

 

Co do kolegi o którym tu w wątku było głośno - ona mocno się trzyma, że postawiła barierę, której on nie będzie w stanie przekroczyć i on to wie ponoć i nawet ona mu tak mówiła, a więc kolega może próbować, ale jak to słyszę to się jaja w dupe chowają.

Czekam nadal na rozwój wydarzeń. Co prawda faktycznie już dwano temu postawiła mu sztywną granicę, której koleś się przestraszył, ale po półtora roku znowu mu się odezwał wewnętrzny głos, że klepanie niemca po kasku to za mało. Dystansuje go panienka, ale jestem ciekawy na ile się to zmieni jak się zaczną wspólne studia B)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ale się bujasz z tym tematem, Bracie, dajesz prowadzać za siusiaka dalej, rozkminiasz, analizujesz zachowania zwierzątka i myślisz, że górą jesteś... i nieproporcjonalnie dużo energii temu poświęcasz. Całe te klimaty, sztuczna obojętność, siłowe trzymanie tej mitycznej ramy-sramy czy innego PUAgówna, kalkulacje, że teraz odrzucę, jutro zjebię, za 10 minut wykonam jakiś gest.

Długo tak pociągniesz? Wies,z kiedy jest efekt autentyczności w tym, co próbujesz na siłę zdziałać? Kiedy jest już Ci kompletnie obojętne. Wtedy kobieta dopiero zaczyna myśleć i się starać (albo daje sobie i Tobie spokój - co też jest sytuacją WIN)... i tu mały trade-off: Tobie jest już to obojętne. 

 

Spoko. Przejdzie Ci.

Edytowane przez Big Q
  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

4 minuty temu, Big Q napisał:

Długo tak pociągniesz? Wies,z kiedy jest efekt autentyczności w tym, co próbujesz na siłę zdziałać? Kiedy jest już Ci kompletnie obojętne. Wtedy kobieta dopiero zaczyna myśleć i się starać

Dokładnie :(

Pytanie do autora na koniec.
Czy Ty na prawdę myślisz, że to Ty wprowadziłeś zmiany w związku? :D

Przecież to ona swoją gra spowodowała, że tu przyszedłeś, postawiłeś posta i się dla niej zmieniłeś.

A ostry seks i emocje w niej wywołane są Twoją czy jej GRĄ? :D

Tak jak w polityce. W TV mówią o aborcji a po cichu ktoś podnosi podatek VAT.

My nigdy nie wygramy z kobietami w manipulacjach. 
Incepcja. Zaszczepienie w czyimś umysle pomysłu który wydaje mu się jego własnością

Edytowane przez Łapinski
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Może to tak wyglądać, ale złudnie. Nie piszę tutaj planów, nad którymi spędzam noce, a później powtarzam sobie w głowie "zrobić to" "zrobić to" "żeby nie wyjśc na pizde".

 

Wiele już razy w wątku wspominałem jak już się zdystansowałem do tej relacji i jak przestałem uzależniać swoje szczęscie od tego związku - i to był klucz.

 

A teraz tylko zauważam pewne rzeczy, których wcześniej normalnie bym nie widział. Wprowadzam też zmiany w swoim życiu i dla siebie. Jedne duże i nagłe, inne mniejsze i stopniowo. 

 

@Łapinski Na prawdę to myślę, że wprowadziłem zmiany w swoim życiu i dla siebie. A związek jak traktuje to już wspominałem wyżej (wystarczy się cofnąć trochę). 

 

Edytowane przez xawery982
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

6 minut temu, xawery982 napisał:

Na prawdę to myślę, że wprowadziłem zmiany w swoim życiu i dla siebie.

Mimo wszystko powodzenia kolego.

Ale wcześniej to co kim byłeś? Przecież jesteś tym samym człowiekiem niż wcześniej. Twoja dziewczyna z kim była wcześniej? Chyba z Tobą?

Czyli znaliście się wcześniej byłeś sobą i co?

Nagle TY MUSISZ SIĘ ZMIENIĆ DLA NIEJ? Swoje podejście do kobiety?

I jak dla mnie bo to jest tylko moje zdanie to one powodują w nas to że my musimy się zmienić :/ Czy one się zmieniają dla NAS? Czy Ona się zmieniła dla Ciebie?

 

Edytowane przez Łapinski
  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nadal uważam, że to są jeszcze siłowe rozwiązania. Wiesz, to jest tak, że jak się tego nie poczuje naprawdę, to jest to tylko mgliste wyobrażenie. Niby wiesz, niby rozumiesz, niby myślisz, że dla siebie itd.... sam siebie starasz się przekonać. Dobre i to, to jest droga, jakoś zacząć trzeba i tak się przeważnie zaczyna. Poczujesz prawdziwą, kompletną obojętność (czyli uwolnienie) to się zesrasz ze szczęścia. Serio :) I jak już podetrzesz dupę, to będziesz wiedział, że to jest to. Się kurde od razu wszystko przewartościuje. 

I za to trzymam kciuki, Kolego.

Edytowane przez Big Q
  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Łapinski Jestem tym samym człowiekiem, ale na innym poziomie świadomości i mentalności niż byłem. Była wcześniej ze mną, ale w wersji zagubionego, zależnego, rycerza, który jej nadskakiwał. Zmieniam się dla siebie, bowiem życie w takim świecie stawiania kobiety na piedestał i nie dbania o siebie i swoje pasje doprowadza do stopniowej ruiny i całkowitego obdarcia z poczucia wartości i męskości.

 

@Big Q Poniekąd masz rację. To są rozwiązania i zachowania, które wychodzą ze mnie świadomie, albowiem skupiam się na nich i dąże do nich. Ale to od tego chcę zacząć, bo jak inaczej osiągnąć w tym poczucie pełnej, kompletnej obojętności (uwolenienia) jak to nazwałeś :) Mam świadomość, że wtedy będe mogł się "zesrać ze szczęścia". Do tego jednak długa droga, ale kierunek obrałem dobry. Tak czuję.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Myślę, że wielu jest tu dlatego żeby się zmienić. I powodem zawsze jest kobieta. Albo ktoś jest w związku i odpały ze strony panny go do tego motywują, albo w małżeństwie gdzie komuś zależy na relacji a ze sfochowana żoną ciężko żyć.

Są też ludzie po rozstaniach z kobietą którzy, próbują jakoś dojść do siebie. Są też ci co kobiety nie mają i nie chcą mieć. Zawsze KOBIETA.

 

Ważne, że człowiek się zmienia, i dobrze że są z tych zmian korzyści.

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Rogi autora tematu są dłuższe, niż droga z jego miejsca zamieszkania do Helsinek.

Po 7 latach związku, kobieta chce być już dawno mężatką i posiadać przynajmniej 1 dziecko - a tutaj problem jest od dłuższego czasu a działania podjęte przez autora tematu to zwyczajna próba reanimacji trupa i własnych iluzji siedzących twardo w głowie.

Jeżeli kwestia potencjalnego przyprawienia rogów nie robi mężczyźnie różnicy, to faktycznie mamy do czynienia z innym już stanem świadomości - z niższym, poniżej poziomu g***a.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kwestia mocno dyskusyjna. Kolega stworzył w tym celu nowy wątek i na pewno różnica poglądów będzie spora.

 

Na pewno można tu znaleźć wiele sytuacji z którymi sami się utożsamiamy. Tak jak mi ktoś tu przyznał, że ten wątek ma wiele wspolnego z jego obecną sytuacją. Tak i ja czytając niektóre tematy mam wrazenie, że to wypisz wymaluj moja aktualna sytuacja.

 

Na pewno dla większości tutaj powodem chęci zrzucenia klapek z oczu i zbroi jest kobieta. Są tacy, którzy jeszcze dają obdzierać się z męskości i dają sobie kraść szczęście wierząc w matrixa, a później kończą w domu na kanapie zapijając zmarnowane lata życia co obserwuje dziecko i sfrustrowana małżonka, która już pewnie wali od miesięcy po rogach takiego delikwenta.

 

Mój impuls do działania wyszedł ze związku - z tego jak się wszystko psuło, z tego jak się w nim czułem, jak zanikało moje poczucie szczęścia. Bez tego bym nie wiedziął na jakim etapie emocjoanlnym i mentalnym jestem.

Ale motywacje do działania nie daje mi poprawa relacji w związku i to, że nagle wróci namiętność z przed lat, tylko uczucie niezależności, radości i ciągła chęc dążenia do samodoskonalenia. I to chyba jest prawidłowa droga.

 

@Odlotowy do Helsinek akurat nie mam daleko :P 

Związek długo ewaluował, dlatego wygląda jak wygląda. Długo się docieraliśmy. Pierwszy seks również po bardzo długim czasie. Pierwsze poczucie swobody również po długim czasie z uwagi na restryckcyjne warunki w jej domu. Zaczęliśmy barzdo młodo, więc jej zegar biologiczny chyba też nie mówi jej jeszcze, że czas na dziecko i zaobrączkowanie. Ja chętnie, ale nie na aktualnym poziomie związku, bo się wpierdole dopiero w gówno :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 minuty temu, Odlotowy napisał:

 

Jeżeli kwestia potencjalnego przyprawienia rogów nie robi mężczyźnie różnicy, to faktycznie mamy do czynienia z innym już stanem świadomości - z niższym, poniżej poziomu g***a.

To zależy. Jak mu zależy :) i cały czas coś kombinuje, reanimuje trupa, poświęcając na to energię, to tak. Poniżej gówna. 

Ale jeśli jest już to obojętność prowadząca do zakończenia, to jest to zdrowy objaw. Kwestia uwolnienia się od związku (np.: małżeństwo z dziećmi i kredytami, albo kozależność w toksycznym związku) to trochę osobny temat i całe artykuły są o tym. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Co to ma do rzeczy w obecnej sytuacji?

Jak jest źle w związku to robimy tak aby Nam było wygodniej a nie ,,drugiej połówce", która będąc na naszym miejscu nie miałaby takich wątpliwości - dawno już zostalibyśmy wyrzuceni z jej życia i zastąpieni kimś innym.

Edytowane przez Odlotowy
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

4 minuty temu, Odlotowy napisał:

Co to ma do rzeczy w obecnej sytuacji?

Jak jest źle w związku to robimy tak aby Nam było wygodniej a nie ,,drugiej połówce", która będąc na naszym miejscu nie miałaby takich wątpliwości - dawno już zostalibyśmy wyrzuceni z jej życia i zastąpieni kimś innym.

Od kilku stron tego wątku trąbie o jednym i tym samym, a Ty całkowicie z innej mańki.

 

Możesz mnie oświecić i ustosunkować się do tego co piszesz? Skąd Ty wiesz, że ja robie coś, aby było wygodnie drugiej połówce, bo nie wiem po czym można to wywnioskować.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

15 minut temu, Odlotowy napisał:

Jak jest źle w związku to robimy tak aby Nam było wygodniej

No to chyba autor tak robi żeby jemu było wygodniej. 

 

Przecież skoro ktoś przez lata był białym rycerzem (ja też) i przez to związek się pierdolił, no bo przecież nie przez kobietę. Każda kobieta przy białym rycerzu będzie robiła jazdy, kobiety są emocjonalne, nie myślą logicznie itd. itp. wszędzie tutaj tak piszą i ja się z tym zgadzam.

 

No więc skoro ktoś był białym rycerzem, teraz zajarzył co to jest matrix i z tego wychodzi to dlaczego nie można założyć, że tej babie też się to spodoba i oboje będą szczęśliwi. Dlaczego od razu trzeba kończyć związek.

 

Ta kolejna samica będzie inna niż ta obecna ? Absolutnie.

 

Ważne, że ta obecna widzi zmiany i sobie uświadomi że nie jest dla samca całym światem, zobaczy że ma przed sobą pewnego siebie gościa i będzie tańczyła jak on jej zagra. A jak nie to wtedy rozstanie.

 

Takie jest moje zdanie.

Edytowane przez Gr4nt
Literówki
  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@chudybyk Wiadomo każdy ma swoje zdanie.

 

Ja sam jestem w bardzo podobnej sytuacji co @xawery982, naprawiam swoje małżeństwo zjebane przez lata rycerzykowania. Nie mogę powiedzieć, że moja małżonka to zła kobieta, oboje ponosimy winę za stan rzeczy.

 

Widzę efekty zmian, nawet nie wszystko rozumiem, pisałem o tym dziś w swoim wątku pt. Nie potrafię być zły.

 

Jeśli kobieta nie rokuje to wiadomo zmiana, ale jeśli jest szansa wyruchać szympansa to czemu nie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Gr4nt co się zdupiło to się nie oddupi. Tu wbrew pozorom nie ma dużo do rozumienia. Powiem Ci co ja zaobserwowałem i jak ja to widzę. Jak wchodzisz w relacje jako rycerz to później na każdą zmianę baba reaguje buntem. Nie dlatego że jest złą kobietą tylko dlatego że rycerzem można manipulować a to daje im kontrolę i poczucie władzy. Straci tą kontrole kiedy będziesz gotowy odejść czyli odetniesz się emocjonalnie. Wtedy albo przyjmie Twoje warunki i sie jako tako dopasuje albo inna gałązka. Niema drogi pośredniej. Tylko to musi być autentyczne. Moim zdaniem założyciel wątku dalej jest w matrixie i myśli bardzo życzeniowo, co więcej, mam wrażenie że zmienia się żeby zatrzymać tą kobietę a nie dla siebie jak nam tu deklaruje. A tekst że ona tam komuś postawiła granice tylko mnie w tym utwierdza. "Miś to tylko kolega" i "moja myszka taka nie jest":) znamy to....My jesteśmy w małżeństwie więc bilans strat i zysków jest troszkę inny

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kto obstawiał, że dobre jebanko to tylko bilecik jednorazowy do pieczarki? Stawiam flaszkę :D

 

W sumie to ja trochę spieprzyłem sprawkę, ale brak mi wprawy. Stare zachowania i nawyki się mnie trzymają i za szybko, żeby od razu sobie doskonale radzić z tym wszystkim.


Ten koleżka z którym tam popisywała sobie i, który nagle się do niej na studia zapisał - najpierw widziałem go w jej social znowu jak coś sprawdzałem u niej na telefonie (widziałem tylko, że znów pisali), a później pod wieczór telefon dzwoni - nieznajomy numer. 

Nie odebrała, a po chwili dzwoni znowu to mówię odbierz, zapytaj kto to. I to pan adorator we własnej osobie z pytaniem z dupy "na jakie konto bankowe wpłacać pieniążki na studia, bo są dwa podane bleble" chwila gadki.

 

Rzuciłem tekstem "widzę znajomość kwitnie" mówiąc zupełnie spokojnie i w sumie z tego się rozpętała afera, dodałem, że "ciekawe jak się skończy"

 

Oczywiście znowu zero logiki i samo pierdolenie. Ona sobie reżyserowała swój film pod to, że ja się wpierdalam, że ona może mieć kolegów, że coś tam bleble...że on już kiedyś próbował i dobrze wie, że nic z tego, ze jak coś ma wyjść to dwie osoby muszą chcieć.

 

Tłumacze, że przecież ja nie zabraniam mieć kolegów tylko mówię, że znajomość kwitnie bo Ty się dajesz kolesiowi owijać jak chcesz i żebyś otworzyła oczy na to i zaakceptowała fakt, że to są podloty jego.

 

Po chwili wymiany zdań, atmosfera gęstniała i babski typowy chwyt - jesteś pizdą, sam do niego napisz jak Ci to przeszkadza, jesteś taki sam jak wszyscy :D, jesteś zwykłą pizdą.

 

W odpowiedzi usłyszała, że sobie nie życze żeby mnie tak obrażała, że ma zamknąć ryj i na mnie nie krzyczeć bo ja też potafie się wydrzeć. Że ma skumać, że mi nie przeszkadza, że sobie mają kontakt, że ten gość sobie żyje, a tylko mnie wkurwia jej swobodne podejście do tematu i to, że daje się obrabiać - tak napomknąłem.

 

Na koniec stwierdziła, że siłą jej do łóżka nie zaciągnie, że to tylko kolega i tak dalej... w ferworze emocji, krzyczącym tonem - niestety dalej nie zrozumiała, że nie chodzi o fakt czy on ją wyrucha (powiedziałem, że jak chcesz to możesz mu dać póki młoda jesteś) tylko o fakt, że ona ślepo w to brnie od pisania, po spotkania i telefony... troszkę to za szybko postępuje jak dla mnie dlatego też pierdolenie, że on już kiedyś próbował i nic z tego nie bardzo mnie skłania ku wierze w to :P Na koniec podkreśliłem, że nie rusza mnie ten koleś tylko jej otwarte i ślepe podejście (dla niej nie jest dziwny fakt, że koleś nagle zaczyna z nią pracować, a później się dopisuje do niej na studia) i w sumie skończyłem na tym rozmowę i ma to wbić sobie do głowy.

 

Pewnie zjebałem w ogóle zarzucająć tekst, że "ta znajomość kwitnie" i mogłem zachować to dla siebie zostając niewzruszonym z tego faktu, ale no było ciężko.. jeszcze nie ten poziom tym bardziej - nie wierze, że to ich pierwsza pogadanka telefoniczna, bo dziwne, że akurat nagle teraz mu sie zebralo na idiotyczne pytania, na które by sam mogl znalezc odpowiedz. Pewnie jak nie mieliśmy kontaktu, to sobie też pogadywali ;) 

 

Jakieś sugestie odnośnie potencjalnego zachowania mojego z wczoraj? Liczę sugestie i krytykę :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

53 minuty temu, xawery982 napisał:

Pewnie zjebałem w ogóle zarzucająć tekst, że "ta znajomość kwitnie" i mogłem zachować to dla siebie zostając niewzruszonym z tego faktu, ale no było ciężko

Sądzę, że albo nic nie mówić albo powiedzieć po męsku, to co powiedziałeś to takie babskie pitu pitu.

 

Zapamiętaj, że nie ma przyjaźni damsko męskiej. Ona jest kobietą sterują nią emocje, on to facet i na pewno chce ją wyruchać, ma plan i posługuje się logiką. Ona mu w końcu ulegnie.

 

Godzinę temu, xawery982 napisał:

że ona może mieć kolegów

Nie może kurwa mać.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 hour ago, xawery982 said:

Po chwili wymiany zdań, atmosfera gęstniała i babski typowy chwyt - jesteś pizdą, sam do niego napisz jak Ci to przeszkadza, jesteś taki sam jak wszyscy :D, jesteś zwykłą pizdą

Nie pozwalaj sobie na takie teksty to totalny brak szacunku. Kobieca logika I schemat "jesteś taki sam jak wszyscy"

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

5 minut temu, NowyStart napisał:

Nie pozwalaj sobie na takie teksty to totalny brak szacunku. Kobieca logika I schemat "jesteś taki sam jak wszyscy"

Mówię stanowczo, że sobie nie życzę, aby tak do mnie mówiła i że ma na mnie nie podnosić głosu. Po którymś razie, gdy nie skutkowało i dalej paplała i atakowala mnie personalnie, powiedziałem, że ma zmknąć ryj agresywnym tonem to zaprzestała. Pamiętam jak odpowiadałem agresją słowną również, co automatycznie mnie stawiało w roli tego który dał się sprowokować i nie utrzymał nerwów na wodzy. Teraz jeszcze się gryzę w język, więc muszę się skupić, żeby się odpowiedno zachować ale idzie w dobrą strone i jest lepiej niż dawniej... 


Szkoda, że tak mnie rusza fakt, że ten koleś się do niej zbliża a ona tego nie widzi bądź nie chce widzieć i jeszcze z tego tytułu są kłótnie. To chyba dla mnie będzie największa przeszkoda do pokonania, ale odcinka emocjonalna powinna pomóc. Tylko to bardzo trudne. Bardzo. Próbuję się to chillować i nie myslec o tym fakcie, ale to trudny fach :) 

 

Wiem też, że kiedyś mu jasno dała znać, że nic z tego, a mimo to on dalej próbuje ona twierdzi, że jak pójdzie krok za daleko znowu to to zakończy. Wtedy wyznał jej, że jest dla niego wazna i chciałby coś więcej, to urwała kontakt, bo miało to nie zachodzić dalej, ale widać koleś powrócił pewniejszy, bo teraz będzie miał ją blisko na studiach i cały czas pisze, a nawet już telefonuje. W sumie to ona nie zaczyna z nim rozmów... nie inicjucje nic, rozmawia z nim dość zdawkowo, więc generalnie niepotrzebnie się czepiałem bo wyszedłem na debila. Powinienem chyba trzymać rękę na pulsie, ewentualnie jak koleś się zrobi natrętny to może zareagować? 

 

Zastranawiam się czy to nie forma jakiegoś testu dla mnie - może ona to robi celowo (tak jak celowo wydaje mi sie zostawila wlaczona rozmowe z nim, a pozniej z kontekstu mialem cos sprawdzic u niej w telefonie). Może po prostu czekała aż jebne jakimś tekstem, a później wyjdzie z tego kłótnia? Może również tak być. Już nie wspomina o nim przy codziennych rozmowach bo widzi, że mnie to nie rusza, to może posuneła się krok dalej i teraz jawnie czynami mi pokazuje, że on się pojawia obok niej... chuj to wie kobiety zrozumieć to gorzej jak fizyka kwantowa.

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.